„Auto da fé”
Elias Canetti
Autor/
Urodził
się 25 VII 1905 w Ruszczuku (obecnie Ruse, Bułgaria) w bogatej rodzinie Żydów
sefardyjskich osiadłych w Bułgarii; w 1911 wyjechał do Wielkiej Brytanii, od
1916 przebywał w Szwajcarii i Niemczech, od 1924 w Wiedniu, w 1938 przeniósł
się do Londynu, a od 1988 mieszkał w Zurychu. Członek austriackiego Pen Clubu.
W swojej twórczości Canetti analizował emocje tłumu, psychopatologię władzy i
sytuację jednostki w obliczu konfliktu ze społeczeństwem. Zainteresowanie
pisarza ruchami masowymi datuje się od czasu zamieszek ulicznych wywołanych
wysoką inflacją w latach 20. we Frankfurcie, których kulminacją stały się
rozruchy w 1927, kiedy to wściekły tłum podpalił wiedeński Pałac
Sprawiedliwości (zob. Austriacka wojna domowa). Z zaplanowanej
ośmiopowieściowej sagi o gniewie tłumu powstała tylko Die Blendung (1935; Auto
da fé, wyd. pol. 1966). Jest to powieść o degradacji i zagładzie uczonego,
odizolowanego w groteskowym świecie. W 1981 został laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie
literatury.
Tłumaczenie/
Edyta
Gałuszkowa-Sicińska
Tytuł
oryginału/ de-at
Die Blendung
Tematyka/
Canetti
znakomicie pokazuje losy człowieka dla którego idee są ważniejsze od ludzi, co
jeszcze można by przeboleć; ale także człowieka, który ceni książki tak bardzo,
że wszystko inne przy nich wydaje mu się plugawe. Ceni egzemplarze książek na
równi, lub może nawet bardziej niż samą ich treść, samą myśl ludzką. Swą służbę
nauce traktuje jak wojskowy dryl, i co najistotniejsze – choć nie cierpi na
syndrom złotego wieku – jest zamknięty na współczesność.
Główny
motyw/ Bohaterem
powieści jest profesor Piotr Kien, światowej sławy sinolog, mól książkowy i
odludek. Funkcjonuje on w doskonałej harmonii we własnym, całkowicie oderwanym
od rzeczywistości świecie. Skupiony na pracy naukowej, miłością obdarzył swe
książki i w sercu zabrakło mu już miejsca na większość ludzkich uczuć. Historia
Kiena, który w finale powieści płonie we własnoręcznie wznieconym pożarze wraz
ze swym legendarnym księgozbiorem, przybiera postać metafory. Choć osadzona w
realiach Wiednia przełomu lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku,
nosi cechy zrodzonej w rozgorączkowanym umyśle fantasmagorii.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„W czasie swoich rannych spacerów między godziną siódmą a ósmą
zwykł lustrować wystawy mijanych po drodze księgarń. Niemal z rozbawieniem
stwierdzał, że szmira i kicz rozprzestrzeniają się coraz bardziej.”
„Nic nie budziło w nim większej odrazy niż zabrudzone książki.”
„Do gotowania wystarczy zwykła kucharka. Do dzieci trzeba angażować
matkę.”
„Czasem jakieś przypadkowe bodźce, niespodzianie odczute, popchną
człowieka we właściwym kierunku.”
„Księgarz jest królem, król nie jest księgarzem.”
„Dzień powszedni był powierzchowną gmatwaniną kłamstw. Ilu
przechodniów, tylu kłamców.”
„Dzień odpoczynku był pierwotnie pomyślany jako dzień milczenia.”
„Sen, rozłożony na poszczególne składniki, traci swoją moc.”
„Powieść to kliny, które piszący autor wbija w zamkniętą osobowość
swoich czytelników.”
„Najdoskonalszą definicją ojczyzny jest biblioteka.”
„Niewątpliwie można kobietom wiele zarzucić, tylko idiota żeni się
bez okresu próbnego.”
„Bywają tacy niesamowici mężczyźni, co to nie są mężczyznami.
Spodnie nic nie znaczą, noszą je tylko tak sobie.”
„Myśli nie podlegają cenzurze.”
„Z samej miłości nie da się żyć.”
„Jakąż wartość mają pieniądze, o których wiadomo z całą pewnością,
że nigdy się ich nie dostanie?”
„Chcąc zyskać władzę nad człowiekiem, wystarczy go odpowiednio
zaszeregować w historii.”
„Gdy kobiety kochają, tracą charakter.”
„Między analfabetami pieniądz uchodzi za rozstrzygający dowód
wszystkiego: przyjaźni, dobroci, wykształcenia, władzy, miłości.”
„Prawdziwa miłość nie uspokaja się i stwarza sobie zmartwienia
nowe, zanim jeszcze stare na dobre umarły.”
„Wszyscy chodzą przez osiem lat do szkoły i niczego się nie
nauczą.”
„Każdy człowiek wypełnia jakieś puste miejsce, choćby tylko przez
krótką chwilę.”
„Przy milionowych spadkach lubią się nagle zjawić przyszywani
krewni.”
„Tyle przebiegłości mieści się w człowieku, przepraszam, w
kobiecie, nie należy być niesprawiedliwym.”
„Dokąd jeszcze zawiedzie nas ten świat? Widocznie stoimy przed
katastrofą. Zabobon lęka się okrągłej cyfry tysiącleci i komet.”
„Przecież człowiek jak ślepy przechodzi przez życie.”
„Żaden człowiek nie jest wart tyle, ile jego książki, proszę mi
wierzyć.”
„Miłość zdobywa się na wiele pomysłowości.”
„Fischerle nie wierzył w nic poza tym, że pochodzenie żydowskie
stanowi jedną z tych zbrodni, które same sobie wymierzają karę.”
„Ludzie rodzą się rozmaici. Jedni przynoszą z sobą na świat
dzielność, rozum, inteligencję i zmysł polityczny, inni składają się z samej
skóry i kości.”
„Istnieją kobiety, których się nie zapomina.”
„Miejsce przestępstwa wymaga przestępstwa.”
„Czemu ludzie tak się dręczą? Życie jest eleganckie. Codziennie
ukazują się nowe wzory krawatów. Trzeba je umieć nosić.”
„Któż lepiej zna pobudki jakiegoś czynu niż sam sprawca?”
„Udawała miłość do książek, dopóki spodziewała się po mnie
testamentu.”
„Kobieta potrafi rozdzielić najlepszych mężczyzn.”
„Kto jeszcze potrafi odróżnić rzeczywistość od urojenia, ten może
być pewien swych władz umysłowych.”
„Co wniosły kobiety do historii? Dzieci i intrygi!”
„(…) żył niczym książę Gautama, zanim został Buddą.”
„My jesteśmy spętani, on jest spętany; nas pętają doświadczenia
innych, jego opętały własne.”
„Wskutek własnego ubóstwa stajemy się wierzącymi.”
„Człowiek wrażliwy z każdego spotkania wynosi jakąś korzyść czy
szkodę, ponieważ budzi ono w nim uczucia i wspomnienia.”
„Każdy człowiek składa się ze słabych miejsc (…).”
„Już niektórym owadom wiedzie się lepiej niż nam.”
„Nie ma miłości! A czego nie ma, tego nie można ani zastąpić, ani
nie zastąpić.”
„Kobiety, jeśli czytają, karmią się pamiętnikami.”
„Oto różnica między nami. Ty żyjesz z twoich obłąkańców, ja z moich
książek. Co jest uczciwsze? Ja mógłbym mieszkać w jakiejś dziurze, mam moje
książki w głowie, tobie potrzeba całego zakładu dla umysłowo chorych.”
„Czym jest śmierć? Ustaniem pewnych funkcji, czymś negatywnym,
nicością. I ja mam na nią czekać? Na kaprys jakiegoś upartego, starego ciała?”
„Życzliwość Boga wyczerpała się z chwilą stworzenia Adama.”
„Pochlebstwa pod adresem Boga nazywają się modlitwami.”
„Pierwszy sen człowieka zrodził się z lęku przed kobietą.”
Wewnątrz głowy czy na zewnątrz głowy? Gdzie istnieje
świat rzeczywisty? Jest to zagadka zgłębiana w „Auto-da-fé”, jedynym dziele
modernistycznym opublikowanym przez Eliasa Canettiego, laureata Nagrody Nobla w
dziedzinie literatury w 1981 roku. Książka jest intensywną, długą i szczegółową
medytacją nad różnymi subiektywnymi rzeczywistościami, w których żyją ludzie,
jak nakładają się te rzeczywistości na siebie, wchodzą w interakcje, konflikty
i relacje. Książka jest jednocześnie wzruszająca, przerażająca, zabawna i tragiczna,
poruszająca pewne prowokujące do myślenia i niepokojące kwestie dotyczące
światotwórczej natury ludzkiej myśli. Ukończenie tej 582-stronicowej książki
było jak przebudzenie ze snu, który sprawił, że zacząłem się zastanawiać, ile
tak naprawdę z mojego „prawdziwego” życia dzielę z innymi.
Książka podzielona jest na trzy części: 1. „Głowa bez
świata”, 2. „Świat bez głowy” i 3. „Świat w głowie”. Historia opowiada o życiu
Piotra Kiena, sinologa, który mieszka w mieszkaniu, w którym zgromadził jedną z
największych prywatnych bibliotek na świecie. Jako uczony jest szanowany, ale
unika bezpośredniego kontaktu z innymi, zamiast tego woli pozostać wśród swoich
książek, badając i pisząc artykuły, które wysyła na konferencje, aby inni
profesorowie mogli je przedstawić pod jego nieobecność. Pierwsza część
„Auto-da-fé” rozgrywa się głównie w mieszkaniu Kiena. Druga część rozgrywa się
poza jego mieszkaniem, gdy zostaje wygnany z własnego domu, a trzecia część
opisuje jego powrót do mieszkania. Chociaż w całej historii pojawia się wiele
postaci, główny wątek opowieści jest zakotwiczony w rozwijaniu myśli głównego
bohatera. W rzeczywistości ogólna struktura tej książki przypomina mi Heglowską
„Fenomenologię ducha”, która opisuje ewolucję świadomości zgodnie z
triadycznymi splotami logiki dialektycznej. Tak więc w części pierwszej Piotr
Kien zaczyna jako samowystarczalna świadomość (teza), która w części drugiej
zmuszona jest do konfrontacji ze świadomościami znajdującymi się poza sobą
(antyteza), aż w końcu w części trzeciej konsoliduje te doświadczenia w tragiczne
Aufhebung [1](synteza).
Struktura „Auto-da-fé” daje czytelnikowi ważne
wskazówki. Wiele wydarzeń w książce jest surrealistycznych i dziwacznych, więc
ścisła struktura, którą Canetti nadał swojej historii, pomaga zapewnić, że
istnieje sens i cel całej tej dziwności. Czułem się zdezorientowany i zbity z
tropu przez pozorną nielogiczność niektórych wydarzeń, ale przypominając sobie
podział historii, którą czytałem, i cofając się i przeglądając wydarzenia
prowadzące do każdego dziwacznego epizodu, poczułem się ponownie skoncentrowany
i pewny, że za pozornym nonsensem kryje się jednak sens. Ostatecznie stało się
jasne, że głównym tematem poruszanym w książce jest natura ludzkiej alienacji i
nasze wysiłki, aby czuć się bezpiecznie, pewnie w świecie, który jest zbyt
skomplikowany i fragmentaryczny, abyśmy mogli go naprawdę pojąć. Zafałszowujemy
rzeczywistość, nadmiernie ją upraszczając, a następnie trzymamy te uproszczenia
w naszych głowach. Ponieważ każdy z nas jest zaangażowany w swoje własne,
niepowtarzalne formy upraszczania, tak naprawdę nie rozumiemy się nawzajem.
Konstruujemy reifikacje, które zderzają się ze sprzecznymi reifikacjami, które
inni zbudowali w swoich własnych głowach, i chociaż może się wydawać, że
angażujemy się w znaczące relacje ze sobą, w rzeczywistości po prostu nie
rozumiemy innych ludzi, ponieważ jesteśmy osadzonymi we własnych mentalnych
więzieniach.
Specjalizacja Piotra Kiena jako sinologa daje
centralną wskazówkę co do filozoficznych podstaw tej książki. Jego studia nad
konfucjanizmem, buddyzmem i taoizmem wprowadzają nas w idee dotyczące
nietrwałości, cierpienia i iluzorycznej natury świata zjawisk. W całej książce
powracają również idee Kanta i Hegla, cementując zainteresowanie autora
przepływem egzystencji oraz alienacją ludzkiej świadomości od całości
noumenalnej, „rzeczy samej w sobie”. Zarówno Wschodni, jak i Zachodni
myśliciele, o których mowa w tej historii, są tymi, którzy charakteryzują świat
jako ideę w naszych głowach, coś, co nie jest „prawdziwe” w sensie posiadania
obiektywnego lub stabilnego istnienia. Te kwestie są dość wyraźnie wyrażone w
różnych fragmentach powieści, które prawdopodobnie nie są tylko głosem Kiena,
lecz samego Canettiego.
Sposób, w jaki rozumiemy naszą sytuację, polega na fragmentaryzacji i rozszczepianiu całości rzeczy na strawne i zrozumiałe kawałki. Z konieczności jesteśmy ślepi na całą rzeczywistość, ponieważ gdybyśmy zwracali uwagę na wszystkie rzeczy naraz, bylibyśmy przytłoczeni nawałem sprzecznych często informacji. Każda rzecz zapadłaby się w każdą inną rzecz i nie bylibyśmy w stanie odróżnić tego, co jest dla nas ważne, od tego, co jest błahe. Nasze umysły (by użyć metafory z Sartre'a) są jak latarki, które oświetlają tylko małe skrawki rzeczywistości. Bez tego „obcięcia” jedno zdarzenie przechodziłoby w drugie i nie byłoby odrębnych obiektów, zdarzeń czy sytuacji. To ludzki umysł tnie rzeczy, a następnie przestawia je w subiektywne światy, w których funkcjonujemy. Ale wtedy mylimy naszą własną subiektywną interpretację świata z inną, która naprawdę istnieje.
Temat ten został zilustrowany w pierwszym rozdziale
książki. Kien stoi przed księgarnią, ściskając w ręku walizkę, w której trzyma
wybrane pozycje ze swojej prywatnej biblioteki. Tu spotyka młodego chłopca,
który również jest zafascynowany książkami wystawionymi w witrynie księgarni.
Kien wyrywa się z wewnętrznego zaabsorbowania własnymi myślami, aby sprowokować
chłopca do rozmowy, który przypomina mu siebie z dzieciństwa. Obiecuje chłopcu
wizytę w swojej bibliotece, po czym wyrusza w drogę. Idąc ulicą, Kien
uświadamia sobie, że słyszy głos pytający go o drogę. Kiedy głos nie otrzymuje
odpowiedzi na swoje pytanie, staje się coraz bardziej wzburzony i gniewny. Kien
myśli sobie, że zignoruje to milczeniem. Postanawia nie udzielić temu
człowiekowi odpowiedzi. Pomyślał sobie. „Większość ludzi jest zbyt chętna do
mówienia, do gadania bez końca, ale jest jedna osoba, która pozostaje
szlachetnie cicha, jak Budda.” Dopiero gdy Kien zostaje zaatakowany, jego
wewnętrzny monolog zostaje przerwany i staje się jasne zarówno dla niego, jak i
dla czytelnika, że „owym drugim milczkiem i człowiekiem z charakterem, który
nawet w gniewie panował nad językiem, był sam”. Tak więc to właśnie nieświadomy
niczego Kien został zapytany o drogę, a jego milczenie zostało odebrane przez
pytającego jako zniewaga! Po uświadomieniu sobie tego Kien uwalnia się od
urażonego napastnika i wraca do swojej bezpiecznej biblioteki.
Kien jest „głową bez świata”. Żyje w swoich myślach.
Jego jedynymi przyjaciółmi są książki. Inni ludzie są tylko utrapieniem, które
odwraca uwagę od jego pracy naukowej. „Największym niebezpieczeństwem, jakie
może grozić uczonemu, jest rozpraszanie się w słowach.” Dzieje się tak dlatego,
że rozmowa wymaga wyjścia poza własną głowę, aby zaangażować się w relacje z
innymi, a w rozmowie z innymi pojawia się zagrożenie dla naszego własnego,
wewnętrznie kompletnego świata. W dalszej części rozdziału Kien zapisuje własną
interpretację swojego wcześniejszego spotkania na ulicy. Zamiast chamstwa,
charakteryzuje swoje milczenie jako akt współczucia; sposób na oszczędzenie
zakłopotania nieświadomemu pytającemu. W następnym rozdziale, gdy młody
chłopiec, któremu obiecał wizytę w swojej prywatnej bibliotece, pojawia się w
jego domu, Kien odprawia go, zirytowany jego wtargnięciem. Kien opiera się
wszystkiemu, co rzuca wyzwanie światu w jego własnej głowie.
Osiem lat wcześniej Kien wynajął gospodynię, Teresę,
do odkurzania książek i przygotowywania posiłków. Ta gospodyni, choć fizycznie
mieszka w mieszkaniu swojego pracodawcy, jednak przeżywa świat na swój własny
sposób. Teresa wyobraża sobie, że jest niesamowicie piękna, podczas gdy inni
uważają, że jest ohydnie brzydka. Jest bardzo dumna ze swojej wykrochmalonej,
niebieskiej sukienki, wierząc, że olśniewa tą suknią otaczających ją ludzi. W
pracy skrupulatnie wypełnia swoje obowiązki, ale jest też podejrzliwa wobec
tajnych działań Kiena. Uważa, że musi być zamieszany w jakiś „występek”,
morderstwo lub narkotyki, ale nie może znaleźć dowodów na jakiekolwiek
przestępstwo. Zaczyna podejrzewać, że Kien ukrywa dużą sumę pieniędzy i
postanawia, że w jakiś sposób zarobi na jego bogactwie. Stara się przekonać
Kiena, że ona też kocha książki, a on pod wrażeniem tych słów prosi ją o rękę.
Pozostała akcja w pierwszej części książki składa się z wysiłków Teresy, aby
przejąć mieszkanie Kiena i ostatecznie wypędzić go z własnego domu. Zapraszając
ją do swojego życia – najpierw jako wynajętą pomoc, a potem jako żonę – Kien
inicjuje wyłom w integralności swojego zamkniętego, naukowego świata.
Teresa izoluje Kiena do coraz mniejszej liczby pokoi w
mieszkaniu, a w odpowiedzi Kien stara się pobudzić swoją bibliotekę do
działania. Wygłasza przemówienie do swoich książek, w którym formułuje manifest
wojny przeciwko swojej gospodyni/żonie. A jednak czuje się głupio, używając
mowy ustnej, pamiętając, że mądre milczenie Buddy było jego najpotężniejszą
formą buntu. Kiedy przegląda swoje książki, zdaje sobie sprawę, że nawet one
nie mogą się zjednoczyć i uzgodnić ze sobą sposobu działania. Budda nie może dogadać
się z Heglem, a Hegel nie może dogadać się z Schellingiem. Kant i Nietzsche są
skłóceni. W końcu Kien postanawia obrócić swoje książki tak, aby ich grzbiety
były zwrócone w stronę ściany, zasłaniając ich tożsamość, jednocześnie
utrzymując je w równych rzędach. W ten sposób książki same milkną. Dzielące ich
różnice zostały zatarte, zjednoczyli się w niemym buncie przeciwko przejęciu
władzy przez Teresę.
Kiedy Kien spada z drabiny w swojej bibliotece, Teresa
myśli, że nie żyje i przeszukuje mieszkanie w poszukiwaniu książeczki czekowej,
która, jak sobie wyobrażała, musi być gdzieś ukryta. Ale nie może jej znaleźć.
Okazuje się, że Kien nie jest martwy i wzywa dozorcę budynku Benedykta Pfaffa,
aby pomógł jej podnieść rannego męża i przenieść go do łóżka. Kien, dochodząc
przez kilka dni do siebie, opracowuje plan, aby pozostać cichym, sztywnym i
niewzruszonym wobec żony. I znowu, milczenie jest jego formą buntu. Staje się
nieruchomym kamieniem, przytwierdzonym do podłogi, co doprowadza Teresę do
wściekłości. Ta wyrzuca Kiena z jego własnego mieszkania.
Druga część książki – „Świat bez głowy” – przedstawia
Kiena na ulicy z książeczką bankową schowaną w kieszeni płaszcza. Rozpacza nad
utraceniem swojej biblioteki, więc postanawia odbudować kolekcję, odwiedzając
księgarnie w celu zakupu zamienników utraconych tomów. Każdej nocy zatrzymuje
się w nowym hotelu, ustawia swój księgozbiór w swoim pokoju, demontuje go, a
następnego wieczoru przenosi do innego hotelu. Pewnej nocy w „Pod Idealnym
Niebem” – kawiarni przeznaczonej dla prostytutek – Kien spotyka grającego w
szachy, garbatego karła o imieniu Fisherle. Fisherle jest mężem grubej kobiety,
która pracuje jako prostytutka. Mąż nazywa ją „Kapitalistką”.
W osobie Fisherle Kien wyobraża sobie siebie jakby
swoje lustrzane odbicie. Zdeformowane ciało Fisherle'a prowokuje go do
refleksji nad własnym niezwykle szczupłym, wysokim ciałem. Obsesja Fisherle'a
na punkcie szachów przypomina mu jego własną naukową obsesję na punkcie Chin.
Relacja Fisherle'a z żoną przypomina mu jego własną relację z Teresą. W umyśle
Kiena Fisherle jest taki sam jak on i czuje, że nigdy nie wszedł tak głęboko w
umysł innego człowieka. W związku z tym postanawia zatrudnić Fisherle'a jako
swojego asystenta. Z drugiej strony Fisherle ma własne pomysły. Jest
zdecydowany wyłudzić od Kiena pieniądze, którymi Kien otwarcie się chwalił.
Gdy co wieczór oboje przestawiają książki Kiena w
pokojach hotelowych, dla czytelnika zaczyna stawać się jasne, że „książki”,
które są wożone, ładowane i rozładowywane, nie są namacalnymi, fizycznymi
tomami. Są to idee krążące w głowie Kiena, a rytuał rozpakowywania książek w
nocy, a następnie przepakowywania ich rano, jest metaforą reprezentującą
wyobcowanie Kiena, który nie może kontynuować pracy naukowej z powodu
wyrzucenia go z jego własnego mieszkania-biblioteki. Nie mogąc siedzieć za
biurkiem, myśleć i pisać, Kien żyje teraz w „świecie bez głowy”, świecie, w
którym jest zajęty jedynie dźwiganiem ze sobą swojej wiedzy, interakcjami z
innymi i próbą przetrwania z dnia na dzień. Podczas gdy w części pierwszej był
„głową bez świata”, żyjącą w klauzurze swojego gabinetu, teraz jego głowa, jego
jaźń, unosi się w bezdomnym, trzymającym się wzoru idée fixe.
Fisherle w końcu wymyśla historię o lokalnym
lombardzie – o nazwie „Terezjanum” (oczywiste nawiązanie do imienia żony Kiena)
– w którym książki nie są szanowane oraz przetrzymywane w nieodpowiednich
warunkach. Jego opowieść tak przeraża Kiena, że postanawia on uratować
wyimaginowany księgozbiór, wynajmuje ludzi, którzy przechwytują klientów płacąc
im żeby nie sprzedawali książek w antykwariacie „Terezjanum”. Tymczasem
Fisherle podstawia grupę ludzi, którzy przyjmują płatności od Kiena za
uratowane książki i opracowuje plan ucieczki do Ameryki. Kupuje drogi garnitur
i załatwia fałszywy paszport, ale zanim udaje mu się zrealizować swój plan,
Fisherle zostaje zamordowany przez jednego z niedowidzących klientów swojej
żony, a jego garb został odcięty nożem do chleba. Tymczasem Kien został
zatrzymany przez policję podejrzany o morderstwo swojej żony Teresy. Zabiera go
z posterunku do własnego mieszkania dozorca Benedykt Pfaff twierdząc, że Piotr
Kien postradał zmysły. Tak kończy się część druga.
Ostatnia część książki nosi tytuł „Świat w głowie”.
Jest to najkrótsza część, ale to właśnie tutaj główne tematy poruszane i
zilustrowane we wcześniejszych rozdziałach książki są wyjaśnione, podsumowane w
rozmowie, która ma miejsce między Piotrem Kienem a jego bratem Jerzym/George.
Jerzy/George jest ginekologiem, który został psychoanalitykiem i pojawia się,
aby zająć się swoim chorym bratem, który przetrzymywany był w skandalicznych
warunkach w mieszkaniu dozorcy.
Piotr i Jerzy/George reprezentują uzupełniające się
połówki jednej osoby. Jak stwierdza sam Jerzy: „Gdybyśmy mogli zostać
uformowani razem w jedną istotę, rezultatem byłby duchowo kompletny człowiek.”
Świat Piotra to świat wewnętrznie połączonych idei. Idee te, choć zrodziły się
w umysłach innych, zostały oderwane od konkretnych istot ludzkich i zestalone w
stabilne, niezmienne systemy. Wzdraga się przed kontaktami z ludźmi z krwi i
kości, woli być pozostawiony sam sobie, aby kontemplować idee w wewnętrznej
izolacji. Podczas gdy Piotr zanurza się głęboko w świat książek, jego brat
George wchodzi w świat ludzi umysłowo chorych. George jest lekarzem medycyny i
jako taki dociera do innych ludzi, wchodząc z nimi w interakcje, rozmawiając z
nimi, badając ich i diagnozując. Jego świat jest empiryczny i zmienny, podczas
gdy świat Piotra jest zamknięty i wewnętrznie solidny. Ich sprzeczne
perspektywy, choć różne, reprezentują jednak dwa różne aspekty tego, co to
znaczy być człowiekiem. Podczas gdy istnieje naturalny pęd do jedności wśród
ludzi, pęd do masowej egzystencji, istnieje również naturalny przeciwpęd do
indywiduacji i izolacji. Te dwie perspektywy muszą zawsze ścierać się ze sobą,
egzystując w niełatwej relacji. Światy, które konstruujemy w naszych głowach,
są rozpięte między tymi biegunami w takim czy innym stopniu, ale żaden z nich
nie jest w stanie oddać doskonałej sprawiedliwości prawdziwej naturze świata:
„Oto różnica między nami. Ty żyjesz z twoich obłąkańców, ja z moich książek. Co
jest uczciwsze? Ja mógłbym mieszkać w jakiejś dziurze, mam moje książki w
głowie, tobie potrzeba całego zakładu dla umysłowo chorych”. Gwałtowna, niemal
nihilistyczna pasja finału zmieniona zostaje w wyciszoną gorycz. Brat i wybawca
sinologa, lekarz Jerzy/George Kien, prawdopodobnie nigdy nie istniał –
to po prostu Piotr w przebraniu.
Życie jest przypływem i odpływem między dążeniem do
wyciągnięcia ręki do innych a dążeniem do wycofania się od innych. Bracia Piotr
i George zajmują skrajne krańce tego kontinuum. Pod koniec „Auto-da-fé” Piotr
nie może już dłużej znieść swojej zamkniętej, odizolowanej egzystencji,
szczególnie, kiedy został wystawiony na działanie świata zewnętrznego. To
obnażenie wywarło zbyt głęboki wpływ na jego świat wewnętrzny. Uświadomił
sobie, że uwięził się w świecie idei, słów i książek. Wszystkie pomysły, odczucia
i doświadczenia, które przyswoił sobie w trakcie opowiadania, w końcu spływają
kaskadą przez jego umysł, mieszając się ze sobą w przytłaczającym strumieniu,
który staje się nie do zniesienia, jakiś wewnętrzny głos podpowiada mu, że jest
już za późno, aby cofnąć czas. Nie może już dłużej zapanować nad chaosem świata
a tym bardziej dwuwładzą w jego głowie. Historia kończy się maniakalnym
śmiechem Piotra, który podpala swoją bibliotekę i płonie żywcem.
„Auto-da-Fé” to książka wymagająca, ale bardzo
głęboka. Choć wydaje się, że Canetti znajduje się pod wpływem struktury
dialektyki heglowskiej, jest znacznie mniej optymistyczny niż Hegel, którego
filozofia sugeruje, że ludzki umysł może ostatecznie objąć nadrzędną prawdę
rzeczywistości w ostatecznej syntezie myśli. Przeciwnie, historia Canettiego
zdaje się sugerować, że nie ma ostatecznej Prawdy, którą ludzki umysł mógłby
pojąć. Raczej wszyscy jesteśmy zaangażowani w ciągłe relacje z innymi, które
prowadzą tylko do samooszukiwania się i alienacji. Ostateczny los Piotra Keina
zdaje się sugerować, że jedynym wyjściem z tej zagadki jest zatarcie
naturalnego napięcia między swoim wnętrzem a strukturą rzeczywistości
zewnętrzną, jaźnią a innymi, które charakteryzuje ludzkie życie. Dopiero w
śmierci nasze iluzje wyparowują i zostajemy ponownie wchłonięci w spokój
nicości.
„Biedną, zaślepioną istotą” nazywa Kien Teresę
Krumbholz – gospodynię, którą w nieprzemyślanym impulsie z całą naiwnością
prosi o rękę. Stanie się ona żywiołem, który na długo przed tytułowym pożarem
zniszczy jego życie, spustoszy mieszkanie i bibliotekę. Określenie doktora
brzmi boleśnie ironicznie, gdy weźmie się pod uwagę, że to właśnie Teresa
świetnie sobie radzi, wymuszając na mężu oddanie jej pokojów i kupno nowych
mebli, dopisując zera w testamencie, w końcu pozbawiając Kiena wszystkiego, co
było dla niego ważne. Ale i Teresa żyje w świecie własnych urojeń i nie jest w
stanie zrozumieć niewiele w końcu wymagającego męża. Książka przepełniona jest
poglądami mizoginistycznymi co może współczesnego czytelnika przerażać, jednak
po głębszej analizie domyślamy się dlaczego takiej techniki użył autor. Oto
kilka zdań, które mogą nas współczesnych szokować: „Tyle przebiegłości mieści
się w człowieku, przepraszam, w kobiecie, nie należy być niesprawiedliwym”,
„Kobieta potrafi rozdzielić najlepszych mężczyzn”, „Co wniosły kobiety do
historii? Dzieci i intrygi!”, „Pierwszy sen człowieka zrodził się z lęku przed
kobietą”, „(…) tylko komary rodzaju żeńskiego piją krew”, „Ulecz swego chorego
z jego żony! Dopóki ją ma, jest obłąkany i bliski śmierci (…)”, „Ewa od pierwszej
chwili jest wyrachowana. Stoi naga, ale nie wstydzi się przez Bogiem w
obszernym płaszczu. Zawstydzi się dopiero wtedy, gdy nie uda jej się jakiś
grzech.”
Zasadniczo „Auto-da-fé” jest przestrogą,
przedstawiającą w drastycznych szczegółach, jak rzeczywistość może zostać
wywrócona do góry nogami przez obsesję. „Auto-da-fé” to długa i wciągająca
powieść, skomplikowana kilkoma wątkami pobocznymi. Ale główna akcja opowiada o
brutalnym, choć żyjącym w celibacie małżeństwie Kiena z jego niewykształconą
gospodynią, Teresą, która ze swoimi wykrochmalonymi niebieskimi spódnicami i
własną obsesyjną osobowością jest prawdopodobnie najlepiej opisaną postacią
przez Canettiego. W miarę rozwoju powieści Kien coraz bardziej traci kontakt z
rzeczywistością, aż w trzeciej i ostatniej części, „Świat w głowie”, staje się
klinicznym paranoikiem. Jest to „zaślepienie”, do którego przede wszystkim
odnosi się niemiecki tytuł książki „Die Blendung”. Opowieść kończy się
samospaleniem Kiena w jego ukochanej bibliotece. Kiedy płomienie w końcu go
dosięgły, roześmiał się głośno, głośniej niż kiedykolwiek w całym swoim życiu.
Pod względem tonu, poglądów i faktury „Auto-da-fé” można opisać jako
skrzyżowanie Kafki (Canetti wspomina, że mniej więcej w tym czasie po raz
pierwszy przeczytał „Metamorfozę”) i Borgesa z opowiadań takich jak „Biblioteka
Babel”. W każdym razie ma w sobie coś z koszmarnej opowieści Kafki, a także
komicznie przemieszczoną intelektualność, w której specjalizował się Borges.
[1] Aufhebung
to niemieckie słowo, które odegrało kluczową rolę w filozofii Georga
Wilhelma Friedricha Hegla, a jego znaczenie jest wieloznaczne i złożone. Aufhebung
to dialektyczne zniesienie, które jednocześnie:
·
unieważnia lub przekracza coś (zniesienie
sprzeczności),
·
zachowuje to, co wartościowe z
wcześniejszego stanu,
·
wznosi na wyższy poziom rozwoju.
Heglowska dialektyka przebiega według schematu:
·
Teza →
·
Antyteza →
·
Synteza (czyli właśnie Aufhebung)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz