„Atlas chmur”
David Mitchell
Autor/
(ur.
12 stycznia 1969 w Southport) – brytyjski pisarz. Za swoje powieści Sen
numer 9 i Atlas chmur – wszedł do finału prestiżowej Nagrody Bookera.
W 2007 roku został uznany przez magazyn „Time” za jedną ze stu najbardziej
wpływowych osób na świecie.
Tłumaczenie/
Justyna
Gardzińska
Tytuł
oryginału/ en-gb
Cloud Atlas
Tematyka/
Atlas
chmur
to interesujące kompendium przeplatających się ze sobą przypowieści. Składa się
na nie sześć różnych relacji, które obejmują kilka stuleci. Pierwsze rozgrywa
się w 1850 r. na Pacyfiku i ma formę dziennika pokładowego podróżnika Adama
Ewinga. Druga opowieść toczy się w 1931 r. na belgijskiej prowincji, trzecia –
w 1970 r. w Kalifornii, czwarta – w latach 80. ubiegłego wieku w Anglii, piąta
– w niedalekiej przyszłości, w państwie totalitarnym zamieszkanym przez
zniewolone klony. Szósta opowieść dziejąca się w dalszej przyszłości przenosi
nas z powrotem na Pacyfik, na tę samą wyspę, którą w pierwszej historii
odwiedził Adam Ewing. Jej narratorem jest prymitywny Zachariasz, który przeżył
wielką katastrofę i upadek cywilizacji. David Mitchell wykorzystuje różne
formy, dziennik XIX- wiecznego odkrywcy czy postapokaliptyczne wspomnienia
pasterza, noszącego imię Zachariasz. Każda relacja narusza granice czasu i
przestrzeni.
Główny
motyw/ Chciałoby
się rzec, że Atlas chmur zaczyna się niewinnie. Fragment o tytule Adama
Ewinga Dziennik Pacyficzny mówi już praktycznie wszystko: czytelnik
poznaje w nim naiwnego amerykańskiego prawnika, który próbuje wrócić do
ojczyzny przez rozległy ocean. Jego podróż oczywiście nie należy do
najprostszych, ale na pewno nie stanowi także najoryginalniejszej czy najbardziej
intrygującej opowieści, nawet jeśli wziąć pod uwagę zaskakujący wątek rasizmu
wśród Maorysów. Całość budzi zainteresowanie, kiedy narracja Ewinga nagle się
urywa, a czas i miejsce akcji oraz wszyscy ważni bohaterowie zmieniają się.
Mało tego, inaczej wygląda nawet forma tekstu: zamiast dziennika, czytelnik
trafia na opowiadanie epistolarne. I znowu, kiedy odbiorca już zdąży wciągnąć
się w sprawozdanie Roberta Frobishera, Mitchell postanawia otworzyć nowy
rozdział powieści i zaczyna wątek Luisy Rey, dziennikarki. Ta sytuacja powtarza
się wielokrotnie.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Pokój, lubo umiłowany przez Pana naszego, cnotą jest kardynalną
tylko wówczas, gdy bliźni sumienie z tobą dzieli.”
„Tyle prawd, ilu ludzi.”
„Do dziennika przychodzę jak do spowiednika katolik.”
„Cóż warte wykształcenie, wychowanie i talent, jak się jest
gołodupcem?”
„Nieprawdopodobna prawda służy czasem człowiekowi lepiej niż
nieprawdopodobna fikcja (…).”
„Liberalizm? Strachliwość bogaczy. Socjalizm? Młodszy brat
zramolałego despotyzmu, po którym chce przejąć schedę. Konserwatyści? Kłamią,
gdy mogą, a ich największą blagą jest doktryna wolnej woli. Jakiego chce
państwa? Żadnego. Im lepiej zorganizowane państwo, tym bardziej ogłupiała
ludzkość.”
„(…) musi się pozbyć prekopernikańskiego przeświadczenia, że
kręci się wokół niej cały świat.”
„Gdy otwiera się ciało kobiety, otwiera się także jej szkatułka
zwierzeń.”
„O, my na górnych piętrach gratulujemy sobie przebiegłości, ale
nic nie ukryje się przed tymi, którzy zmieniają pościel.”
„Wiara, najmniej elitarny klub na świecie, ma najbardziej
przebiegłego portiera: za każdym razem, gdy wchodzę przez te szeroko otwarte
drzwi [kościoła], okazuje się, że znowu jestem na ulicy.”
„Ktokolwiek wyrazi opinię, że >pieniądze szczęścia nie
dają<, najwyraźniej miał ich o wiele za dużo.”
„Ludzkie masy, niewolnicy, chłopi i piechota wojsk żyją sobie w
szczelinach między kocimi łbami, nieświadomi nawet własnej ignorancji.”
„Jakże prostacka jest ta tęsknota za nieśmiertelnością, jak
próżna, jak błędna. Kompozytorzy gryzmolą ledwie rysunki na ścianach jaskiń.”
„(…) aby tłum zakrzyknął >Hosanna<, pierw trzeba wjechać
do miasta na ośle. Najlepiej tyłem, opowiadając gawiedzi niestworzone historie,
na które czeka.”
„Wszystko jest prawdziwe, jeśli wierzy w to wystarczająco dużo
ludzi.”
„(…) każde sumienie ma gdzieś ukryty przycisk.”
„Kiedy nie chodzi o Marilyn Monroe, samobójstwa nie zwiększają
sprzedaży czasopism.”
„Konflikt między korporacjami i aktywistami to walka narkolepsji
z pamięcią.”
„(…) ci, których się unika, nieodmiennie na ciebie trafiają.”
„Ale w naszych czasach przestępstw nie popełniają kryminaliści,
będący akurat wygodnie pod ręką, lecz długopisy dyrektorów daleko poza
zasięgiem tłuszczy, gdzieś w postmodernistycznej londyńskiej centrali ze stali
i szkła.”
„Starzenie się jest nie do zniesienia. Te wszystkie >ja<,
którymi byliśmy, wzdychając, by znowu zaczerpnąć powietrza tego świata, ale czy
w ogóle mogą się przebić przez nasze zwapniałe kokony?”
„W przygnębieniu człowiek wzdycha za życiem, którego nigdy nie
prowadził.”
„Nie jestem rasistą, ale głęboko wierzę, że trzeba całych
pokoleń, żeby składniki w >wielkim tyglu< porządnie się ze sobą stopiły.”
„Los często ustawia przy tym słowie miny pułapki.”
„Sny to jedyna rzecz naprawdę moja.”
„Odpowiedź na pytanie >kiedy< staje się problematyczna w
świecie, gdzie nie ma kalendarzy ani okien.”
„Śmiech to bluźnierstwo wobec anarchii. Tyrani mądrze czynią, że
się go boją.”
„Lepiej być Bezdusznym klonem, niż karaluchem z Duszą.”
„Uprzedzenie jest jak wieczna zmarzlina.”
„Nie ma żadnej podróży, co cię choć trochę nie zmieni.”
„Wszystkie rewolucje są mrzonkami chorej wyobraźni, dopóki do
nich nie dojdzie; potem stają się nieuniknioną historyczną koniecznością.”
„Sacrum to dobra kryjówka dla profanum: obydwie strony są bardzo
do siebie podobne.”
To cykl tak stary, jak stare jest życie plemienne. Zaczyna się
od niewiedzy. Niewiedza rodzi strach. Strach rodzi nienawiść, a nienawiść
przemoc. Przemoc prowadzi do dalszej przemocy, aż każde prawo staje się jedynie
tym, czego pragną najsilniejsi.”
„Książki nie dają prawdziwej ucieczki, ale mogą powstrzymać
umysł, zanim sam siebie rozdrapie do krwi.”
„My – czyli każdy po sześćdziesiątce – popełniamy dwa
przestępstwa samym tylko istnieniem. Pierwsza zbrodnia to Powolność. Jeździmy
za wolno, chodzimy za wolno, mówimy za wolno. (…) Nasze drugie przestępstwo
polega na tym, że stanowimy memento mori dla każdego człowieka. Świat
może czuć się bezpiecznie i trwać w naiwnym zaprzeczeniu tylko wtedy, kiedy
znikamy mu z oczu.”
„My, ludzie starzy, odgrywamy rolę współczesnych trędowatych.
Taka jest prawda.”
„(…) jeśli pierwszą ofiarą wojny jest prawda, to drugą jakość
pracy urzędników.”
„Wojny nie wybuchają bez ostrzeżenia. Zaczynają się od
niewielkich pożarów na horyzoncie. (…) Obawiam się tylko, że następna wojna
będzie tak wielka, że nie zachowa się żadne miejsce z przyzwoitą restauracją.”
„Żądza władzy, centralna siła natury ludzkiej. (…) Żądzę władzy
widać w sypialniach, kuchniach, fabrykach, związkach zawodowych i na granicach
państw.”
„Narody to twory, w których prawa ustanowią przemoc.”
„Tylko profesjonalni dyplomaci, nieuleczalni idioci i kobiety
widzą w dyplomacji długotrwałą alternatywę dla wojny.”
„Wyglądanie końca świata jest najstarszą rozrywką ludzkości.”
„Elita każdego społeczeństwa jest przesiąknięta niemoralnością,
a jak inaczej, sądzisz pan, utrzymałaby władzę? Reputacja włada sferą
publiczną, nie prywatną. To publiczne czyny składają ją z tronu.”
„Widzę teraz, że granice między hałasem a dźwiękiem są umowne.
Wszystkie granice są umowne, granice państw również. Można przekroczyć każdą
umowność, każdą konwencję, jeżeli tylko wcześniej człowiek to sobie wyobrazi.”
„Ludzie to zbiór obrzydlistwa.”
Bestseller Davida Mitchella w swej skomplikowanej,
uchodzącej za niemożliwą do sfilmowania treści, przekazuje nam wiele ważnych
prawd, między innymi tę, że każdy czyn ma swoje konsekwencje. Ta historia
wykracza poza granice wyznaczone przez rasę, płeć, miejsce i czas. Pokazuje, że
natura ludzkości leży poza nimi. Wczytujemy się w dziewiętnastowieczny dramat
kostiumowy toczący się na wodzie i lądzie, melodramat gejowski z lat 30-tych
dwudziestego wieku, thriller z lat 70-tych, w którym – wzorująca się na swoim
ojcu – młoda dziennikarka odkrywa tajemniczy raport, oraz toczący się w naszych
czasach film przygodowy, opowiadający losy starego pisarza, który po sukcesie
książkowym, zamiast pławić się w glorii sławy, ląduje w domu starców, gdzie
strzeże go siostra przypominająca Mildred Ratched, przełożoną z domu wariatów z
Lotu nad kukułczym gniazdem. To nie wszystko. W futurystycznym,
totalitarnym Seulu żyje obdarzona urodą bez skazy Sonmi 451, która pojawia się
również jako bogini Somni 351 w pełnym okrucieństwa świecie, gdzie krwawy wódz
niszczy osadę ludzi, którzy próbują odtworzyć życie na zniszczonej planecie.
„Nasze byty nie są naszą wyłączną własnością. Od
narodzin aż po grób jesteśmy powiązani z innymi ludźmi. Teraz i zawsze. Każda
zbrodnia, jaką popełnimy i każde dobro wydadzą owoc w przyszłości” – mówi w
roku 2144 Sonmi-451. Atlas chmur udowadnia nam to na każdym kroku. Te
same osoby spotykają się w różnych wcieleniach, w różnych życiach. Czują, że
skądś się znają. Często los sprawia, że mogą odpłacić pięknym za nadobne,
często mogą dopełnić tego, czego nie zdążyły w innej historii. David Mitchell w
Atlasie chmur zabiera czytelnika w podróż rozciągającą się w czasie i
poprzez glob, począwszy od roku 1849, a skończywszy na erze
postapokaliptycznej, od wysp Pacyfiku po kolonię na obcej planecie. W roku 1849
Adam Ewing płynie do San Francisco, stopniowo podtruwany przez chciwego lekarza
Henry’ego Goose’a. Ewing ratuje niewolnika Autuę, pasażera na gapę, który z
kolei ratuje Ewinga z rąk Goose’a. W 1936 roku Robert Frobisher jedzie do Belgii,
by asystować wielkiemu kompozytorowi o nazwisku Vyvyan Ayrs. W wolnym czasie
Frobisher nawiązuje romans z jego żoną, Jocastą i komponuje Atlas chmur
na sekstet. W 1937 roku w San Francisco dziennikarka Luisa Rey prowadzi
dochodzenie w sprawie próby zatuszowania skandalu związanego z wadliwym
reaktorem jądrowym. W 2012 roku w Anglii wydawca Timothy Cavendish staje się
niewypłacalny, więc jego brat organizuje kryjówkę, która okazuje się domem
spokojnej starości. W kolejnej opowieści, w Neo-Seulu roku 2144 genetycznie
modyfikowany klon Sonmi-451 ucieka z korporacji, dla której pracuje, przy
pomocy aktywisty ruchu oporu Hae-Joo Chang. Nagrywa ona Deklaracje, które stają
się przykazaniami religijnymi dla mieszkańców Wielkiej Wyspy na Hawajach. Jeden
z nich, Zachariasz, 106 lat po Upadku pomaga Meronym (– klonowi z małej
społeczności technologicznie zaawansowanych Profetów –) aktywować połączenie
satelitarne z kolonią na innej planecie.
Mitchell buduje powieść z sześciu opowieści w różnych
gatunkach literackich, przerwanych wpół słowa, by zrobić miejsce kolejnej
opowieści, a potem dokończyć je w odwrotnej kolejności. Opowieść Zachariasza
jako jedyna pozostaje nieprzerwana; umiejscowiona w części centralnej powieści,
stanowi główną opowieść, w której osadzone są pozostałe, niczym chińskie
szkatułki czy rosyjskie matrioszki (opowieść Ewinga staje się książką czytaną
przez Frobishera, który swoje przygody opisuje w listach do Sixmitha, a te z
kolei czyta Luisa itd.). Mitchell opisuje strukturę książki jako pewnego
rodzaju mozaikę puentylistyczną: pozostajemy w każdym z sześciu światów
wystarczająco długo, by zaczepić hak, po czym od tego momentu fabuła gna ze
świata do świata w tempie żonglera, powracając do każdej opowieści na
wystarczająco długo, by pchnąć ją naprzód. Niechronologiczna, zapętlona
narracja Atlasu chmur sprawia, że można go zaliczyć do trendu narracji
złożonych, które narodziły się w latach dziewięćdziesiątych XX wieku jako
odpowiedź na przyspieszenie i fragmentaryczność świata. Narracje te zestawiają
w obrębie jednego wiele płaszczyzn czasowych, które opierają się tradycyjnym
relacjom przyczynowo-skutkowym, a zamiast tego angażują się w relacje
wielokierunkowe. Oprócz manipulacji czasem, cechami charakterystycznymi takich
narracji są: subiektywny niewiarygodny narrator, niejasności przestrzenne,
niejednoznaczność wydarzeń i ich zapętlenie oraz zwroty wydarzeń obracające
fabułę na nitce. Jednocześnie, zwykle eksplorują one też ludzką świadomość;
pamięć, sny, choroby i zaburzenia psychiczne czy też inne stany świadomości.
Nadrzędną ramą organizującą powieść jest koncepcja Wiecznego powrotu, i to w nią wpisane są inne skale czasowe. Doktryna Nietzschego zakłada, że czas jest nieskończony, ale liczba konfiguracji wydarzeń jest skończona i dlatego muszą się one powtarzać w nieskończoność. Ponieważ teoria Nietzschego jest problematyczna i czasami dwuznaczna, badacze mają podzielone zdanie na temat tego, czy Nietzsche postuluje powrót świata w tej samej postaci czy w innej. Atlas chmur reprezentuje wieczny powrót zgodnie z interpretacją Gilles’a Deleuze’a: to, co powraca, to nie to samo, ale sama różnica; innymi słowy, to nie wydarzenia powracają dokładnie w takim samym porządku, ale schematy wydarzeń. Jak wyjaśnia Deleuze, to różnica i przypadek powracają w procesie Wiecznego powrotu. Współgrając z tą interpretacją, we wszystkich opowieściach Atlasu chmur powracają schematy wydarzeń, aktywne siły, które tworzą historię: chciwość, przemoc, żądza władzy, walka o wolność, poszukiwanie miłości. Cykliczny charakter tych sił opiera się linearności historii i jej jednokierunkowości i odrzuca zachodnią ideę postępu. Jednym z dowodów na to jest fakt, że opowieść Zachariasza, rozgrywająca się w XXIV wieku, nie pokazuje najbardziej zaawansowanego społeczeństwa, ale społeczeństwo z epoki kamienia, ilustrując w ten sposób wieczny powrót wzrostu i upadku. Powieść odzwierciedla wieczny powrót za pomocą zazębień, przypadków, zagadkowych momentów rozpoznania, snów i odczuć déjà vu, a także powtarzających się motywów, tematów i obrazów, którą to metodę podsumowuje zasada kompozycyjna hipnotycznego Atlasu chmur na sekstet: sekstet nachodzących na siebie solistów: fortepian, klarnet, wiolonczela, flet, obój i skrzypce, każdy gra swoim własnym językiem, we własnej tonacji, gamie i barwie, który Frobisher pisał, wyobrażając sobie, „jak spotykamy się znowu i znowu… w kolejnych wcieleniach, w kolejnych wiekach”. „Nachodzący na siebie soliści” odnoszą się nie tylko do powiązań pomiędzy opowieściami, podkreślonymi i zapadającymi w pamięć motywami muzycznymi, ale także do bohaterów każdej opowieści, którzy stanowią inkarnacje tej samej świadomości, zamieszkującej różne ciała w różnych punktach w czasie. Każdy z bohaterów posiada znamię w kształcie komety, które symbolizuje połączenie, „kontynuację w obrębie różnicy”, „znacznik wspólnego materiału genetycznego”.
W swoim przełomowym studium Mit wiecznego powrotu
Mircea Eliade rozróżnia dwie podstawowe ramy, w których można pojmować
historię. Starsza koncepcja, podtrzymywana przez kultury prymitywne, to wizja
czasu cyklicznego, okresowo regenerującego się w nieskończoność. Druga,
charakterystyczna dla współczesności, ujmuje czas jako skończony lub jako
„fragment […] pomiędzy dwiema ponadczasowymi wiecznościami”. Eliade następnie
modyfikuje swoje pierwotne przypisanie tych dwóch koncepcji odpowiednio
człowiekowi archaicznemu i człowiekowi współczesnemu, wskazując na ponowne
pojawienie się idei okresowości w myśli nowożytnej. Mit wiecznego powrotu
został bowiem wskrzeszony przez Nietzschego pod koniec XIX wieku. Jak pokazuje
Eliade, w różnych kulturach idea cykliczności wiąże się z koncepcją okresowego
zanikania i ponownego pojawiania się ludzkości, której towarzyszą powtarzające
się katastrofy prowadzące do odbudowy świata. Człowiek archaicznego
społeczeństwa, jak twierdzi autor, doświadcza poczucia łączności z Kosmosem i
jego rytmami; w tej perspektywie rzeczywistość empiryczna stanowi odbicie
niebiańskich archetypów. Wizja rekurencyjnej regeneracji czasu łączy się z
dewaluacją samej temporalności: ludzkość istnieje w pozaczasowej
teraźniejszości, w której przeszłość jawi się jedynie jako zapowiedź
przyszłości, żadne wydarzenie nie ma charakteru nieodwracalnego, a żadna
transformacja – ostatecznego.
Ekspozycja
książki sygnalizuje tematy połączenia i Wiecznego powrotu przez początkowy
obraz niepodzielonego świata, w którym Zachariasz ma holistyczny wgląd w swoje
przeszłe życia i widzi siebie jako część sieci przodków: „Wiatr się wzmaga,
chłód gryzie do kości. Taki wiatr przynosi głosy. Przodkowie nawołują,
opowiadają historie, zmieniają się w chór głosów”. Fragmentacja tej
holistycznej jedności zapowiedziana jest poprzez odzieranie z Zachariasza
jednego życia za drugim. Obraz Zachariasza siedzącego przy ognisku spina klamrą
opowieści o jego innych inkarnacjach, „wszystkie życia, w jakich kiedy bądź
żyła moja dusza, aż do hen-hen wstecz, przed Upadkiem”. Zachariasz jest jedynym
bohaterem, który zdaje sobie sprawę, że pozostali główni bohaterowie każdej opowieści
są jego innymi wcieleniami. Podkreśla to jego deklaracja: „Jeden głos jest
inny, jeden głos szepcze, szpieguje w ciemnościach diabeł – Stary Georgie.
Słuchajcie mnie dobrze, a opowiem wam o naszym pierwszym spotkaniu oko w oko…”,
po której następuje cięcie do kolejnej historii. Tam ja Zachariasza
przekształca się w ja Ewinga jako kolejnej inkarnacji tej samej świadomości, i
Ewing kontynuuje opowieść Zachariasza, mówiąc: „Tak oto znajomość z dr Henrym
Goose’em zawarłem”. Zachariasz identyfikuje się więc z Ewingiem, inną postacią
ze znamieniem, a nie z Goose’em, choć zarówno Zachariasza, jak i Goose’a. Goose
stanowi tutaj wcielenie „diabła”, którego Zachariasz/Ewing spotyka „oko w oko”.
Następnie pozostałe historie zostają wprowadzone in medias res, w momencie,
gdy ich protagoniści znajdują się w niebezpiecznych sytuacjach, spotykając
diabła „oko w oko” (Luisa jest śledzona, Frobisher zamierza popełnić
samobójstwo, Sonmi jest przesłuchiwana przed egzekucją), a jedynie wydawca
Cavendish jest bezpieczny, by wyjaśnić zasadę organizującą wspomnienia, które
pisze. Wyjaśnia on w ten sposób zarazem strukturę opowieści, stając się
rzecznikiem narratorów, „Moja wieloletnia kariera wydawcy utwierdziła mnie w
przekonaniu, że zaburzona chronologia i podobne sztuczki jedynie zakłócają
przekaz. Jednak, drogi czytelniku, przy odrobinie cierpliwości powinieneś
uznać, że w tym szaleństwie tkwi jakaś metoda”. W przewrotny sposób jednak po
tym, jak Cavendish z niecierpliwością odrzuca atemporalne techniki jako
potencjalny sposób organizacji wspomnień, David Mitchell wykorzystuje tę samą
„zaburzoną chronologię i podobne sztuczki” jako strukturę narracyjną.
W swoim
antropologicznym przeglądzie koncepcji cykliczności Eliade podkreśla
fundamentalne znaczenie momentu początkowego, czyli pierwotnego aktu, który
uprawomocnia i legitymizuje jego późniejsze powtórzenia. W ujęciu Eliadego
znaczenie i wartość ludzkich czynów „nie są związane z ich surowymi danymi
fizycznymi, lecz z ich właściwością odtwarzania pierwotnego aktu, powtarzania
mitycznego przykładu”. Tymczasem zestaw powiązanych, wzajemnie w sobie
osadzonych narracji – niczym w strukturze matrioszki – celowo unika wskazania
takiego punktu początkowego. Zamiast tego przekazuje wizję historii jako
fragmentarycznego zbioru opowieści, które nieustannie przekształcają zasadniczo
ten sam materiał, zacierając różnicę między rzeczywistością a wirtualnością,
przeszłością a teraźniejszością. Co więcej, przytoczona powyżej refleksja
postaci sama okazuje się „ukryta” w innej narracji, odtwarzając w ten sposób
strukturę, którą imituje lalka matrioszka. Zabawa, którą niesie ze sobą model
matrioszki, wiąże się także z efektowną, chwytliwą strukturą Atlasu chmur.
Wyraźny motyw mnożenia, ponownego użycia i recyklingu koresponduje tu z ideą
historii jako sekwencyjnego powtórzenia. Atlas chmur to nie tyle powieść
historyczna, ile powieść o historii – o poszukiwaniu wzorców i powtarzających
się konfiguracji w dziejach ludzkości. Choć z pewnością nie zmierza do
całościowego ujęcia, oferuje sensowną kompozycję wybranych fragmentów. W
powieści Mitchella historia rzeczywiście się „powtarza”: idee, postacie i
motywy powracają i są ponownie wykorzystywane, przechodząc z jednej narracji do
drugiej. Atlas chmur składa się z sześciu narracji, z których pięć
zostało podzielonych na dwie części i rozmieszczonych symetrycznie po obu
stronach narracji środkowej. Ta ostatnia pozostaje nieprzerwana i zajmuje
centralne miejsce w strukturze powieści. W efekcie pierwsza opowieść znajduje
swoją kontynuację w ostatnim rozdziale, druga — w przedostatnim, i tak dalej.
Innymi słowy, po dotarciu do centrum utwór rozwija się w przeciwnym kierunku,
zawracając niczym spiralny ruch. W jednym z wywiadów Mitchell opisał tę
technikę jako formę lustrzanego odbicia tekstu: „Wyobraźmy sobie lustro
umieszczone na końcu książki, kiedy czytelnik kontynuuje lekturę i zbliża się
ku drugiej połowie, wtedy lustro zacznie prowadzić go z powrotem ku
początkowi”.
W Atlasie chmur zarówno najbardziej prymitywne,
jak i najbardziej rozwinięte społeczeństwa praktykują dosłownie kanibalizm. W
opowiadaniu An Orison of Sonmi~451, ukazującym ostatni etap cywilizacji
przed Upadkiem, enigmatyczna, półboska postać znana jako Papa Song patronuje
masowej konsumpcji, m.in. poprzez sieć jadłodajni. Obsługują je masowo
produkowane androidy, które po osiągnięciu określonego wieku zostają
przetworzone na inne „fabrykaty”, na mydło stanowiące podstawowe pożywienie
fabrykantów. Powieść nie tylko ilustruje pogląd Edwarda Gibbona, że historia to
„niewiele więcej niż rejestr zbrodni, szaleństwa i nieszczęść ludzkości”, lecz
także wprost cytuje jego aforyzm — z tą różnicą, że postać Timothy’ego
Cavendisha interpretuje go jako zapis własnego „czasu na Ziemi”. Każda z
sześciu narracji składających się na Atlas chmur obnaża te same ludzkie
przywary, spośród których drapieżność można wskazać jako główny temat powieści.
W „korpokratycznym państwie” opisanym w An Orison dostęp do archiwów
przechowujących „ludzkie doświadczenie” jest ściśle regulowany, a sam dyskurs
historyczny — zakazany. Pozbawiona świadomości historycznej ludzkość skazana
jest zatem na powtarzanie tych samych błędów.
Praktyka klonowania, obecna w An Orison,
reprezentuje — jak ujęła to Heather J. Hicks — „wszystko, co niebezpieczne w
cyklicznym postrzeganiu czasu”. Fabrykanci, pozbawieni wspomnień, stale
reprodukowani i zaprogramowani do nieustannego wykonywania tych samych
czynności, „dosłownie ucieleśniają pojęcie wiecznego powrotu”. W komentarzu,
który – podobnie jak refleksja Timothy’ego – odnosi się zarówno do sytuacji
jednostkowej, jak i do całej przedstawionej w powieści wizji historii, Robert
Frobisher ponuro podsumowuje swój romans z drapieżną panią Ayrs słowami: „głupi
cykl zaczyna się od nowa”. Nietzsche jest także ulubionym filozofem Vyvyana
Ayrsa, kompozytora, u którego Frobisher pracuje jako sekretarz. Choć symfonia
Ayrsa, zatytułowana na cześć Nietzschego Wieczny powrót, nigdy nie
została ukończona, jej miejsce zajmuje własna kompozycja Frobishera. Jego
utwór, nazwany Atlas chmur i opisany jako „sekstet dla nakładających się
solistów”, pełni implicite funkcję strukturalnego motywu przewodniego całej
powieści. Sam obraz atlasu chmur, pojawiający się w innych kontekstach
narracji, tworzy dodatkowe powiązania tematyczne między poszczególnymi
opowieściami. Jak wyjaśnił Mitchell w wywiadzie: „«chmura» odnosi się do ciągle
zmieniających się przejawów życia, «atlas» — do niezmiennej natury ludzkiej,
która zawsze była i zawsze będzie taka sama”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz