„Wilki z lasu wieczności”
Karl Ove Knausgård
Autor/
Norweski
pisarz i eseista. Studiował historię sztuki oraz literaturoznawstwo na
Uniwersytecie w Bergen. Obecnie mieszka w Szwecji. Jako prozaik zadebiutował
powieścią Ute av verden (W świat, 1998). Jego druga powieść En
tid for alt (Jest czas na wszystko, 2004) nominowana była do nagród
Rady Nordyckiej oraz Dublin Literary Award. Sławę międzynarodową i rozgłos
medialny przyniósł mu tom pierwszy cyklu zatytułowanego Min kamp (Moja
walka). Książka, która była początkiem sześciotomowego, ukończonego w roku
2011 cyklu, została entuzjastycznie przyjęta przez czytelników i krytyków.
Szybko stała się też bestsellerem w Norwegii, w całej Skandynawii i na świecie,
przetłumaczona na wiele języków, m.in. na niemiecki, włoski, angielski. W 2022
roku ukazała się w Polsce powieść Gwiazda poranna, a w obecnym kolejny
tom tej trylogii, czyli Wilki z lasu wieczności.
Tłumaczenie/
Iwona
Zimnicka
Tytuł
oryginału/ nov
Ulvene fra evighetens skog
Tematyka/ Wilki z lasu wieczności
to opowieść bardzo kameralna, przywodząca na myśl pompatyczne słowo
„przeznaczenie”: pewien sen prowadzi do odkrycia, które w końcu połączy po
latach nieznające się wcześniej, żyjące w dwóch różnych miejscach świata
rodzeństwo. Knausgård nie rezygnuje przy tym z ulubionej drobiazgowości w
opisywaniu najbardziej banalnych wydarzeń; w Wilkach z lasu wieczności
funduje na przykład opis spożywania jajka. Dlaczego? Ponieważ rzeczy niezwykłe
dzieją się tu w tle śniadań. Opowieść biograficzną autor traktuje tym razem
jako matrycę dla postaci i wątków w prozie; świat Syverta, bohatera Wilków z
lasu wieczności, to przecież ta sama szara Norwegia lat 80., z zupą
kalafiorową w proszku i monotonią życia, urozmaiconą czekaniem na nowe płyty.
Główny
motyw/ Książka
Wilki z lasu wieczności obraca się wokół dwóch biegunów. Z jednej strony
poznajemy Syverta, nastolatka, który w 1986 roku zostaje zwolniony z norweskiej
służby wojskowej. Z drugiej strony mamy Alewtynę, profesor biologii,
funkcjonującą trzy dekady później w intelektualnych kręgach putinowskiej Rosji.
Syvert znajduje zatrudnienie jedynie jako przedsiębiorca pogrzebowy. Jego
matka, wdowa, jest śmiertelnie chora. Życie na norweskiej prowincji, jak dobrze
wiedzą czytelnicy Knausgårda, potrafi być surowe i ponure. Pewnego dnia Syvert
natrafia na paczkę listów zaadresowanych do zmarłego ojca, od jego wieloletniej
kochanki ze Związku Radzieckiego. Potrzeba lat, by przetworzyć ten szok. W
końcu, już jako dorosły mężczyzna, Syvert pisze na adres nadawcy. Wkrótce
okazuje się, że ma dawno zaginioną przyrodnią siostrę –
Alewtynę.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Czy istnieje jakieś wspomnienie, które nie potwierdza czegoś, co
się wydarzyło? Oczywiście, że nie, bo ten kto wspomina, jest cały zbudowany ze
wspomnień, które potwierdzają, to one tworzą jego albo ją.”
„Świat istnieje poza nami, jest czymś, w czym się znajdujemy. Ale
to, że możemy go widzieć, oznacza, że istnieje w nas.”
„(…) karmienie słabych dusz tak nierealistycznymi nadziejami [życie
po śmierci] powinno być zabronione, podobnie jak zabronione jest twierdzenie,
że chorzy na raka wyzdrowieją po zaaplikowaniu wywaru z popiołu.”
„Wariaci też są ludźmi. Niektórzy nawet dobrymi.”
„Nie można stracić czegoś, czego się nie miało.”
„Czasami prawda bywa tak oczywista, że niepotrzebne są argumenty.”
„Śmierć jest równie naturalna, jak wszystko na świecie.”
„Mózg nie jest abstrakcją, chociaż myśli, które w nim powstają, są
abstrakcyjne.”
„Właśnie to się zmieniło. Zniknęła przyszłość i zaczęła się
wieczność. To, co nazywałaś polityką, stało się tym, co nazywałaś religią. W
takim rozumieniu, że to polityka zarządza tym, co niezmienne. I czeka na
nieśmiertelność.”
„Już nie tylko Kościół mówi o życiu wiecznym. Nauka też się tym
zajmuje.”
„Artysta nie może być przeciętny. To niemożliwe. Jak zatem wyjaśnić
fakt, że świat jest pełen przeciętnych artystów? W sukurs przychodzi nam
psychologia. Chodzi o mechanizmy obronne, projekcję, samooszukiwanie się. Żaden
artysta, nawet spośród tych nielicznych, którzy są dobrzy, nie jest od nich
wolny.”
„Właściwie nie istnieje jedna historia. Są tylko jej wersje.”
„Język opisujący świat nie jest światem.”
„Największa różnica między ożywionym a nieożywionym polega na tym,
że ożywione jest napędzane od wewnątrz, natomiast nieożywionym kieruje się z
zewnątrz.”
„Przesądy mogą być ciekawe w perspektywie psychologicznej czy
socjologicznej, ale nie same w sobie, same w sobie są tylko bezradne i głupie.”
„Problem z językiem polega na tym, że język wszystko
antropomorfizuje.”
„Wszystko, co żyje, posiada wolę życia. Może właśnie na tym polega
życie, na woli.”
„Co jest gorszego: być całkowicie ignorantem, ale znajdować się w
świecie, czy zastanawiać się nad wszystkim i być poza światem?”
„Nie wszyscy potrafią być kochani.”
„Wszyscy nosimy w sobie śmierć.”
„Życie wieczne ma w sobie mglistość i kojarzy się z duchem, a nie z
mięśniem sercowym, ciśnieniem krwi, płucami, wątrobą, włosami i paznokciami.”
„Kosmos jest czarny, zimny i wieczny. Kosmos to śmierć.”
„Nie możemy wybrać sobie życia, to życie wybiera nas.”
„Szczęście nie polega na tym, że dostaje się to, czego się pragnie.
Szczęście jest wtedy, gdy dostajemy to, czego nie pragniemy, i uczymy się to
cenić.”
„Należy do osób, które uśmiechają się ustami, ale uśmiech nie
dociera do oczu.”
Rok 1986. Dziewiętnastoletni Syvert wraca do
rodzinnego domu w małym norweskim miasteczku po odbyciu służby wojskowej.
Maradona właśnie stał się bogiem futbolu, Rambo króluje w
wypożyczalniach wideo, a młodzi ludzie bez pracy snują się po ulicach – stopa
bezrobocia osiąga niepokojące poziomy. Nad Europą zawisa cień – eksploduje
reaktor w Czarnobylu. O Czarnobylu mówi się w wiadomościach. Syvert słucha,
choć nie zawsze z uwagą – w radiu, w telewizji, w rozmowach dorosłych padają
nowe słowa: promieniowanie, skażenie, jod, strefa wykluczenia.
Zastanawia się, czy promieniowanie to tylko zagrożenie, czy może także siła,
która wyjaśnia sens życia. A może potrafi wyleczyć raka jego matki?
Nosząc w plecaku Zbrodnię i karę
Dostojewskiego, którą otrzymał od pastora, oraz odnalezione w garażu listy po
rosyjsku, Syvert czuje, że historia zaczyna mówić do niego innym głosem. Listy
na norweski przetłumaczył mu lokalny pisarz, Terje Krag, w zamian za obietnicę,
że Syvert przeczyta powieść Dostojewskiego. Powodu tej prośby Krag nie
wyjaśnił. Na początku chłopak czytał powieść bez pośpiechu, wieczorami, po
trochu. Czasami jednak lektura dostosowuje się do tempa rzeczywistości. Jakby
na coś czekał. Jakby czekał na nas. Kilka stron dalej od bohatera
Dostojewskiego, Raskolnikowa, Syvert już wie, o co mu chodzi, a mimo to nie
przestaje czytać. Jakby zapraszał nas, byśmy zrobili to samo z jego własną
historią.
Książka
liczy aż 900 stron, co czyni ją o co najmniej 400 stron za długą. Czytelnik
musi zmagać się z rozwlekłymi akapitami skrajnego naturalizmu, pełnymi
szczegółowych opisów codziennych czynności, takich jak gotowanie, branie
prysznica, granie w piłkę nożną, słuchanie muzyki, rozmowy o smakach lodów czy
picie kawy z przypadkowo napotkanym kolegą. Bezrobotny i planujący zapisać się
na uniwersytet, choć nigdy mu się to nie udaje, Syvert opiekuje się swoim
dwunastoletnim bratem Joarem, gdy ich matka zapada na ciężką chorobę. Znajduje
tymczasową pracę jako przedsiębiorca pogrzebowy, jednocześnie niezdarnie
próbując uwieść pozornie niedostępną Lisę. Żywi się głównie mrożonymi burgerami
wołowymi. Kiedy przypadkiem trafia na listy pisane po rosyjsku i wysyłane do
jego zmarłego ojca, z których wyłania się obraz pozamałżeńskiego romansu,
zarysowuje się główny dramat tej części powieści. Drobiazgowość narracji nie
tyle buduje świat przedstawiony, co obciąża go nadmiarem banałów. Możliwe, że
jest to celowy zabieg autora, który ma na celu pokazanie, że śmierć czeka
spokojnie za zwykłymi codziennymi czynnościami. „Śmierć jest równie naturalna,
jak wszystko na świecie.” Mimo
to czytelnicy nie powinni być całkowicie rozczarowani – pod powierzchnią
codzienności kryje się historia o żałobie, dojrzewaniu i potrzebie zrozumienia
przeszłości.
Śmierć jest dominującym tematem w Wilkach z lasu
wieczności. Śmierć ojca Syverta, śmierć matki Alewtyny, zastrzelony przez
Joara kruk, badania nad możliwością odwrócenia śmierci lub pogodzenia się z jej
nieuchronnością, pierwsze zetknięcie z martwym ciałem, śmierć jako warunek
życia, praca w charakterze przedsiębiorcy pogrzebowego… Co więcej, ważnym motywem
w książce są sny oraz pomysł, że w śnie możemy doświadczać przebłysków mądrości
lub wglądu w ukryte aspekty naszej egzystencji. To właśnie sen jednego z
głównych bohaterów, Syverta, prowadzi go do odkrycia listów miłosnych jego
ojca. Jak napisał Heraklit z Efezu w „Zdaniach” o tym, że dotykamy umarłych we
śnie: „Człowiek krzesze światło w nocy, kiedy wzrok mu gaśnie. Żywy dotyka
umarłych we śnie, budząc się, przypomina śpiącego.”
Wilki z lasu wieczności to powieść rzadko spotykana we współczesnej literaturze. Z głęboką prozą, ścisłą narracją i epickim rozmachem krąży wokół klasycznych tematów filozoficznych: choroby, śmierci, wolności i ludzkiej świadomości. W pierwszej, obszernej części powieści śledzimy strumień świadomości Syverta Løyninga. Nasze pierwsze wrażenie nie jest pozytywne: Syvert sprawia wrażenie apatycznego, leniwego, niedojrzałego i raczej niesympatycznego. Kłóci się z owdowiałą matką, upija się, nieudolnie próbuje uwodzić dziewczyny, gra w piłkę nożną. Jednak w miarę upływu czasu obserwujemy subtelne przemodelowanie jego myśli i zachowań. Syvert coraz mocniej angażuje się w relację ze swoim młodszym bratem Joarem, który wydaje się być w spektrum autyzmu. Zaczyna też lepiej rozumieć swoją matkę i pomagać jej w codziennych obowiązkach. Po intensywnym, niemal objawieniowym śnie zaczyna rozmyślać nad śmiercią ojca, odblokowując tłumiony żal i zadając pytania, które prowadzą do poszukiwania prawdy o człowieku, którego właściwie nigdy nie poznał. Technika Knausgårda polega na skrupulatnym ukazywaniu rozwoju postaci poprzez szczegółowy zapis ich myśli, działań i doświadczeń. Podobnie jak u Prousta, jego dygresyjna, kontemplacyjna narracja wciąga i dla niektórych może stać się wręcz uzależniająca.
Pytania, które stawia Syvert, świadczą o zdolności
Knausgårda do uchwycenia czegoś głęboko zakorzenionego w ludzkiej świadomości.
Jego postaci nie są spójnymi jednościami, lecz przypominają chaotyczne i
wielowymiarowe istoty, jakie spotykamy w rzeczywistości. Nie są konstruowane
jako całkowicie wolne jednostki, raczej kształtowane subtelnie przez innych
ludzi, doświadczenia i społeczne uwarunkowania. Często same nie rozumieją
motywów swoich działań. Tak dzieje się, gdy Syvert bez ostrzeżenia uderza w brzuch
piłkarza z przeciwnej drużyny, uświadamiając sobie, że rywal z numerem siedem
przewyższa go umiejętnościami. Pewne impulsy i reakcje pozostają poza zasięgiem
świadomego umysłu. A jeśli nie jesteśmy w stanie w pełni poznać samych siebie,
to jak wiele możemy wiedzieć o innych? Joar, młodszy brat Syverta, również
pozostaje w pewnym sensie zagadką. Można dostrzec u niego cechy sugerujące, że
znajduje się w spektrum autyzmu. Choć wyraźnie postrzega rzeczywistość inaczej,
relacja między braćmi, pełna czułości i wzajemnego zrozumienia, porusza swoją
autentycznością. Knausgård przez całą powieść bada konsekwencje drobnych zmian
w ludzkiej percepcji. Dziewiętnastoletni Syvert nieustannie doświadcza świata z
poczuciem zdumienia, a nawet oszołomienia. Ta świeżość spojrzenia, chwiejna,
ale szczera, nadaje jego wewnętrznej przemianie wyjątkową siłę.
Przez całą powieść Knausgård śledzi konsekwencje zmian
w ludzkiej percepcji. Na przykład Syvert regularnie wyraża zdumienie i
oszołomienie otaczającym go światem. Typowa refleksja brzmi: „Mamy taką pewność
co do tej kolejności. Zima, wiosna, lato, jesień. Ale skąd ta kolejność się
bierze? Pewnie zależy od odległości Słońca od Ziemi.” Natomiast Joar zadowala
się mechanicznym wyjaśnieniem tego zjawiska – dalsze pytania o sprawczość i
znaczenie po prostu nie przychodzą mu do głowy. Syvert uważa jednak, że czysto
naukowe wyjaśnienie jest niewiarygodne w prawdziwym tego słowa znaczeniu i
prowadzi do dalszych pytań: dlaczego istnieje życie? Jak powinniśmy myśleć o
wszechświecie? Jak powinniśmy się do tego odnieść? Nie są to pytania, na które
można odpowiedzieć za pomocą faktów naukowych – należą one do zupełnie innego
porządku. To, czy mają one znaczenie, wydaje się jednak zależeć od percepcji i
temperamentu. Nastoletni Syvert wykazuje uważność i otwartość na świat, co
generuje doświadczenia zachwytu, ale te doświadczenia wydają się dziwnie
nieobecne w jego późniejszym życiu. Myśliciele tak różni jak Martin Heidegger,
Simone Weil i Thich Nhat Hanh zgodnie podkreślali, że to poczucie intymności ze
światem wymaga aktywnego pielęgnowania – i że ma ono istotne konsekwencje dla
indywidualnego doświadczania rzeczywistości.
Wątki te zostają podjęte na poważnie w drugiej
(głównej) części powieści, której akcja toczy się trzydzieści lat później. Tym
razem poznajemy świadomość Alewtiny, profesor biologii mieszkającej w
putinowskiej Rosji, która podróżuje z synem, aby odwiedzić chorego ojca. Ta
część opowiedziana jest w bardziej klasycznym, literackim stylu, a Alewtina
snuje długie, dygresyjne refleksje na temat swojego życia i kariery – coś
pomiędzy esejem a pamiętnikiem. Podczas podróży Alewtina wspomina lata spędzone
na uniwersytecie, które postrzega jako świadome zerwanie ze światem filozofii i
literatury ojca – wybór dokonany po to, by skupić się na bardziej „jasnym i
konkretnym” świecie nauki. To rozgraniczenie zostaje jednak niemal natychmiast
zakwestionowane przez spekulatywne rozważania Alewtiny na temat wrażliwości
drzew. Rozmyślając o ewolucji, nie potrafi uwolnić się od poczucia, że natura
przemawia „tajemnymi językami, kodami, dziwnymi formami poznania” – wyrażając
zdumienie, które ociera się o mistyczne doświadczenie. Ale nauka, jak
przypomina sobie Alewtina, jest przestrzenią chłodnego, racjonalnego myślenia,
nie mistycyzmu. Jej wspomnienia zmierzają do punktu krytycznego, w którym musi
dokonać wyboru między narastającą, quasi-mistyczną wrażliwością a
rygorystycznymi wymaganiami naukowego redukcjonizmu.
Podczas wykładu Alewtina karci studenta, który
przerywa jej wystąpienie, krytykując naukową pewność Thomasa Nagela. Mając
dostęp do jej najskrytszych myśli, wiemy jednak, że jest hipokrytką – w
rzeczywistości pociąga ją pogląd Nagela, zgodnie z którym cała nauka
ostatecznie wyznacza granice ludzkiej percepcji i świadomości. Kilka godzin po
wykładzie, w rozmowie z koleżanką Wasią, z zaciekawieniem słucha opowieści o
Nikołaju Fiodorowie – człowieku będącym połączeniem pustelnika, filozofa i
bibliotekarza. Pod koniec XIX wieku pracował on w Muzeum Rumiancewa i wierzył,
że cała ludzkość powinna współdziałać, wykorzystując wszelkie dostępne środki,
aby doprowadzić do zmartwychwstania wszystkich ludzi, jacy kiedykolwiek umarli.
Uważał, że aby ocalić ludzkość, trzeba całkowicie wyrugować śmierć ze świata, a
zatem nie tylko ocalić żywych, lecz także wskrzesić umarłych.
To
portret kobiety wewnętrznie rozdartej, rozciągniętej między biegunami poezji,
filozofii, nauki i duchowości. Choć stara się wcielić w postać świeckiej
racjonalistki lekceważącej ideę Boga, jej wewnętrzne życie podlega napięciu
między sprzecznymi siłami, dramatyzowanemu przez otaczające ją osobowości. Jej
historia opowiada o kimś, kto próbuje zjednoczyć te różnorodne elementy jej
samej – proces, który jej ojciec opisuje podczas jednej z rozmów: „Dopiero po
czterdziestce moje życie stało się życiem… Wcześniej istniały tylko możliwości,
to, co potencjalnie mogło się stać. A to przejście od życia wśród możliwości do
życia w tym, co istniało naprawdę, sprawiało mi ból.” Jej syn, Sewa, jest
zmysłowy i poszukuje przyjemności, żyje chwilą, a jednocześnie wydaje się
obojętny na świat wokół siebie. Jej ojciec stanowi jego przeciwieństwo – ceni
abstrakcyjną wiedzę humanistyczną, którą Alevtina uważa za zbyt oderwaną od
konkretnej rzeczywistości. Widzimy też, że ma trudności w nawiązywaniu relacji
z ludźmi, ale jednocześnie posiada dostęp do pozaziemskiej sfery muzyki,
głęboko odpornej na redukcjonistyczne sposoby myślenia. Przyjaciółka Alewtiny,
Wasia, może wydawać się chaotyczna i dziecinna, lecz potrafi tworzyć
poruszającą poezję i głęboko wnikliwe eseje. Jest jak alternatywna wersja ojca
Alewtiny – podobnie związana ze sztuką i humanistyką, ale dodatkowo zdolna do
utrzymywania szczególnej, radykalnej bliskości ze światem. Jest przebudzona na
życie w sposób, w jaki jej ojciec nie jest. W tle pojawiają się postaci
drugoplanowe: matka Alewtiny – łagodna, kochająca, otwarta, lecz pozornie
niepoznawalna; jej brat Sasza – alkoholik, który nie potrafi poradzić sobie z
rzeczywistością, prawdopodobnie z powodu dziecięcej traumy związanej z ojcem;
Jura – stary znajomy ze studiów, dziś raczej nudny biznesmen, którego Syvert zdaje
się powielać w średnim wieku. Te postacie pozwalają Knausgårdowi badać, w jaki
sposób różni ludzie doświadczają i przetwarzają rzeczywistość oraz jak
kształtuje to ich stosunek do wszechświata. Nie jest to jednak jego jedyny
temat. Pisarza interesuje także, na ile zdeterminowani są jego bohaterowie: czy
jesteśmy całkowicie wolni w kształtowaniu samych siebie, czy też uwięzieni w
genetycznym dziedzictwie rodziców. Zastanawia się nad wrażliwością roślin i
innych form życia, nad tym, co sprawia, że materia staje się żywa, oraz jak
rodzi się świadomość. Chce zrozumieć impuls religijny – i pokazuje, jak po
stłumieniu w świeckim społeczeństwie może on powracać w nowych formach, na
przykład w marzeniach o życiu wiecznym czy ideach „leczenia śmierci” wysuwanych
przez transhumanistów.
W pierwszej części Karl Ove Knausgård porusza temat
śmierci. Epoka postnowoczesna z jednej strony tak wyolbrzymia lęk przed
śmiercią, że aż do przesady skrywany jest w praktyce społecznej, do przesady
„wymywany” ze świadomości. To się objawia choćby w nieposyłaniu dzieci do tych,
którzy umierają w hospicjach czy gdzieś w szpitalach. Nie zabiera się ich także
na pogrzeby. Polityczna poprawność uznała nadto, że świadomość śmierci może
zranić psychikę dziecka. Z drugiej strony dokonuje się więc w jej imię na przykład
cenzurowania baśni. Te same bowiem kultury, które tak lękowo podchodzą do
umierania, jako czegoś nieestetycznego, niehigienicznego i szkodliwego dla
psychiki, promują śmierć na ekranie, chłodnym okiem kamery patrzą na
umierających i trupy. Te same kultury produkują gry, w których leje się krew i
ma się kilkanaście żywotów. Popkultura, która przynależy do tego świata, bardzo
żywi się śmiercią. Fascynują ją zombies, wampiry. W drugiej części
mamy pokazaną próbę przedłużenia życia. Jedna z bohaterek mówi: „Już nie tylko
Kościół mówi o życiu wiecznym. Nauka też się tym zajmuje.” Transhumanizm, podobnie jak
religia, nakazuje stosować się do rygorystycznych zasad, obiecując w nagrodę
życie wieczne. Dieta, sport, medytacja, zażywaj smart drug (substancje
pobudzające), bierz zimny prysznic, bezwzględnie eliminuj wszystko co cię
rozprasza na drodze do stanu skupienia. Transhumanizm chce wyzwolić człowieka z
jego skończoności i śmiertelności. Nie dostrzega tego, że człowiek posiada
godność nawet w swej niedoskonałości. Myślenie transhumanistów jest
kwintesencją myślenia oświeceniowego. Jest to wizja, w której człowiek
kontroluje wszystko dookoła, naturę, a także siebie – własne życie i zdrowie.
Recenzję warto zakończyć słowami Mariny Cwietajewej:
Czym byś wilka nie karmił, zawsze na
las spogląda. Wszyscy jesteśmy wilkami z przepasanego lasu Wieczności.
Cwietajewa pisze tu o czasie – o przeszłości, przyszłości, teraźniejszości i
wieczności. Wilki z lasu wieczności to powieść, która celebruje
złożoność i niejednoznaczność, a zarazem stanowi medytację nad najgłębszymi
pytaniami o sens ludzkiego życia i nieuchronność śmierci. Pod tym względem
bliżej jej do dzieł Dostojewskiego i Prousta niż do współczesnej prozy. Jej
pryzmatyczna konstrukcja wciąga i olśniewa, mieniąc się za każdym razem, gdy
spojrzy się na nią pod innym kątem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz