07 czerwca 2025

Uległość

 

„Uległość”

Michel Houellebecq

Autor/ Michel Houellebecq, naprawdę nazywa się Michel Thomas, od urodzenia do piątego roku życia mieszkał w Algierii ze swoją babcią ze strony matki, potem rodzice oddali go pod opiekę drugiej babci, mieszkającej we Francji. To właśnie jej nazwisko panieńskie stało się w przyszłości jego pseudonimem literackim. Szkolny outsider długo szukał swojego miejsca w życiu. Studiował rolnictwo, a w ramach studenckich praktyk odwiedził Polskę, gdzie bardzo mu się spodobało. Po szkole rolniczej kontynuował edukację w szkole filmowej. Do czasu debiutu literackiego w 1994 r. pracował w ministerstwie rolnictwa, a potem w niższej izbie parlamentu francuskiego jako informatyk. Z tych doświadczeń obszernie czerpał, opisując w swoich książkach francuskich urzędników. W tym też czasie pisarz zawarł pierwszy związek małżeński – w 1980 r. (jego owocem jest syn Étienne), ale zupełnie nie sprawdził się w roli męża i ojca.

Tłumaczenie/ Beata Geppert

Tytuł oryginału/ fr Soumission

Tematyka/  Książka „Uległość” Houellebecqa trafiła na swój czas. Europa już od kilku dobrych lat żyje w strachu przed islamem: Francuzi – w dużej mierze w obawie przed imigrantami pochodzącymi z Maghrebu i Zachodniej Afryki – zwrócili się ku Frontowi Narodowemu, który bije rekordy popularności; w Niemczech w siłę rośnie antymuzułmańska Pegida; po zamachu na żydowską szkołę w Tuluzie oraz w odpowiedzi na setki antysemickich incydentów, znad Sekwany wyjechało do Izraela kilkanaście tysięcy francuskich Żydów. Do tego wszystkiego należy dodać antymuzułmańskie i antyimigranckie nastroje w Szwajcarii, Belgii czy Holandii. Któż na zachodzie Europy nie wydałby dziś z ciekawości 20 euro na powieść głośnego pisarza, który w przewrotny sposób opisuje islamizację Francji?

Główny motyw/ Świat roku 2022 przedstawiony w „Uległości” to wciąż ten sam świat, który zamieszkują Michel i Bruno z „Cząstek elementarnych” i Jed Martin z „Mapy i terytorium”. Miejsce, w którym wszystkie współczesne projekty emancypacyjne – od rewolucji przemysłowej, przez rewolucję polityczną, aż po rewolucję obyczajową – przeradzają się w swą własną karykaturę, nie oferując człowiekowi nic ponad monotonną konsumpcję, fasadową demokrację i rozkosz płatnego seksu. W takim świecie zanurzony jest też François, główny bohater i jednocześnie narrator „Uległości” – 44-letni samotny wykładowca Sorbony specjalizujący się w twórczości Huysmansa. Czas odmierzają mu sezonowe romanse ze studentkami i powolny rytm roku akademickiego.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„(…) literaturę łatwo oskarżyć o wszelkie grzechy.”

„U mężczyzn miłość nie jest niczym innym jak wdzięcznością za otrzymaną rozkosz (…).”

„Ale czy to wystarczy, żeby życie miało sens? I dlaczego w ogóle życie ma mieć sens? Wszystkie zwierzęta i miażdżąca większość ludzi żyje bez najmniejszej potrzeby sensu. Zgodnie ze swoim rozumowaniem żyją, bo żyją, ot i wszystko; zapewne umierają, bo umierają, i na tym się kończy ich analiza.”

„Wielu ludzi interesuje się polityką i wojną, ale ja niezbyt sobie ceniłem te źródła rozrywki; pewnie szkoda, ale byłem równie upolityczniony jak ręcznik kąpielowy.”

„Mit Kasandry pokazuje, że pesymistyczne przepowiednie wciąż się spełniają; wyglądało na to, że centrolewicowi dziennikarze są równie zaślepieni jak Trojanie.”

„Ludzie żyjący w określonym systemie społecznym prawdopodobnie nie potrafią sobie wyobrazić punktu widzenia tych, którzy niczego od systemu nie oczekując, planują jego zniszczenie.”

„Ludzie uwielbiają, kiedy ich się słucha, o czym wiedzą wszyscy śledczy, wszyscy pisarze, wszyscy szpiedzy.”

„(…) przecież niełatwo całe życie zamknąć w trzydziestokilogramowym bagażu.”

„Sama idea ojczyzny nie wystarczy, musi być połączona z czymś silniejszym, z mistyką wyższego rzędu.”

Najwyraźniej zwykła chęć życia już nie wystarczała, aby nadal przeciwstawiać się cierpieniom i kłopotom, które znaczą drogę życiową przeciętnego mieszkańca Europy Zachodniej; nie potrafiłem żyć dla samego siebie, a dla kogóż innego miałbym żyć?”

„Nietzsche ze swoim węchem starej dziwki miał w sumie rację: chrześcijaństwo jest religią kobiecą.”

„Prawda jest taka, że większość ludzi nie zastanawia się nad tymi zagadnieniami, które uważają za zbyt filozoficzne; zaczynają o nich myśleć, dopiero gdy stają w obliczu jakiejś tragedii: ciężkiej choroby, śmierci bliskiej osoby.”

„Czy nie jest odrobinę śmieszne, gdy cherlawa istota, żyjąca na anonimowej planecie, usytuowanej na odległym odgałęzieniu zwyczajnej galaktyki, wstaje na tylne łapki i proklamuje: >Bóg nie istnieje<.”

„(…) cywilizacje nie giną zamordowane, lecz umierają śmiercią samobójczą.”

„I Freud doskonale to zrozumiał, podobnie jak Tomasz Mann: skoro dwa najbardziej rozwinięte, najbardziej cywilizowane narody świata, francuski i niemiecki, mogły sobie zgotować tak bezsensowną rzeź, Europa jest już martwa.”

„Islam to jedyna religia, która zabroniła używania przekładów dla celów religijnych, bowiem Koran w całości opiera się na rytmie, rymach, refrenach, asonansach.”

„(…) przeszłość zawsze jest piękna, przyszłość zresztą również, tylko teraźniejszość zadaje ból, który nam towarzyszy jak ropiejący wrzód między dwiema nieskończonościami beztroskiego szczęścia.”

„(…) jeśli gatunek ludzki jest zdolny do jakiejkolwiek ewolucji, zawdzięcza to jedynie intelektualnej elastyczności kobiet.”

Francuski tytuł książki „Soumission” oznacza uległość. Ale nie chodzi tylko o to jak sprawnie, bez protestów, islam zawładnął Francją i Europą. Wcześniej ludzie Zachodu też pozostawali w niewoli upadłych mitów o demokracji, szczęściu jednostki czy spełnionym życiu. Wybierając republikę islamską, porzucili tylko jedno zniewolenie na rzecz innego: rozpaczliwą pustkę zamienili na uporządkowaną wygodę. Bo człowiek według Houellebecqa chce przede wszystkim ładu, spokoju i poczucia bezpieczeństwa; reszta to kilka zbankrutowanych idei.

Reprezentantem tej chorej cywilizacji jest narrator powieści François, renomowany profesor literatury na paryskiej Sorbonie, wypalony i zmęczony życiem czterdziestolatek. To on opowiada nam o wydarzeniach, które – inaczej, niż chciałoby się myśleć – Francją wcale nie wstrząsnęły, lecz przyniosły jej ukojenie. François to właśnie zombi Zachodu. Żyje samotnie, nie ma przyjaciół, tylko luźnych znajomych, ale rozmowy z nimi uważa za ciężar. Od lat nie ma wieści od swych już rozwiedzionych rodziców, nic go nie obchodzą ci „egoistyczni baby boomers”, a i oni nie pragną z nim kontaktu. Zresztą w całej powieści nikt się nikim specjalnie nie interesuje, co w pisarstwie Houellebecqa nie jest nowe. Wszystkie jego powieści można opatrzyć stemplem: Uwaga, samotność! Toteż François, żyjąc w odosobnieniu, znajduje wytchnienie, czy raczej pozór życia, w lekturze Jorisa-Karla Huysmansa, dekadenckiego pisarza, który nawrócił się na katolicyzm, oraz w seksie. Co rok wiąże się z jakąś studentką i rozstaje się z nią na zakończenie roku, na trwalsze związki nie ma ochoty. Traktuje kobiety jak erotyczne używki. Ale ciało, choć dostarcza mu seksualnych przyjemności organizujących życie, bo to jedyne pożądanie, jakie odczuwa, jest też źródłem utrapień. Ciało go męczy, bo tu grzybica, a tam hemoroidy, i nieco brzydzi, więc nawet ta jedyna realna część egzystencji okazuje się mizerna. Swą mizantropię François rozciąga także na siebie. „Nie byłem w stanie żyć dla siebie, a dla kogoś innego nie miałem jak” – wyznaje.

François ma gdzieś politykę. Demokracja z rządzącą na przemian lewicą i republikańską prawicą to dla niego „podział władzy między rywalizującymi gangami”. Jak przyznaje, czuje się równie upolityczniony jak „ręcznik w łazience”. Toteż jego opowieść o politycznej rewolucji, podana w formie dziennika, pozornie niedbałych, lecz przekazujących intensywność zdarzeń zapisków, jest beznamiętna, jakby sprawozdawał wydarzenia na odległym kontynencie. Dowiadujemy się więc, że podczas drugiej kadencji prezydenta socjalisty Francja upadła. Jest coraz więcej nędzy, bezrobocia i przestępczości, mnoży się zbrojna przemoc, zwłaszcza między muzułmanami a skrajnymi obrońcami rdzennej francuskiej tożsamości. Jakieś Kasandry wieszczą nieszczęście, ale znużone stałym napięciem publiczność i media przestają na to reagować. Nic dziwnego zatem, że w wyborach prezydenckich w 2022 r. do drugiej tury przechodzi Marine Le Pen, szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, oraz Mohammed Ben Abbes, przywódca Bractwa Muzułmańskiego, głoszący program umiarkowanej teokracji. To właśnie on dogaduje się z partiami upadłej republiki i zwycięża. Francuzi oddychają z ulgą, nawet okazują entuzjazm, wszak spada przestępczość i zmniejsza się bezrobocie, oraz gładko dostosowują się do nowego reżimu.

Podstawą nowego ustroju jest patriarchalna rodzina, niemal jak niegdyś w Europie, tyle że poligamiczna. A gospodarka ma się opierać na małych rodzinnych przedsiębiorstwach. Nowy prezydent nie jest wrogiem zjednoczonej Europy, przeciwnie – marzy mu się Unia Islamska w miejsce Unii Europejskiej. A te jego marzenia nabierają realności, bo jak się dowiadujemy z powieści, muzułmanie rządzą już w Belgii i współrządzą w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Holandii. Tam też nie słychać o protestach. Ta rzeczywistość nie napawa François wstrętem. Przygląda się jej najpierw z ciekawością, a potem, gdy nowy reżim zaczyna go uwodzić, z pewną nadzieją na przezwyciężenie duchowej i egzystencjalnej pustki. Próbował tego wcześniej, konfrontując się z figurą Madonny w Rocamadour. Ale bez powodzenia, bo choć Madonna miała moc, którą czuł przez chwilę, to stracił z nią kontakt: „zostałem ja – ciało słabe i uszkodzone”. Przeżycia metafizyczne okazały się w jego przypadku niedościgłym mirażem. Toteż nie metafizyka zbliża go do nowej rzeczywistości ani nawet nie obietnice zawodowych zaszczytów. Wciąga go to, że stanie się panem kobiet. „Szczytem szczęścia jest poddaństwo: człowieka Bogu, kobiety mężczyźnie” – kusi go świeży dygnitarz, niegdyś jego uniwersytecki kolega. Co wprowadza nas w klimat „Biesów” Dostojewskiego: władza ma być fundamentalnym spoiwem społecznym. I w takie szczęście płynące z władzy nad kobietami, nad ich duszami i ciałami, François jest gotów uwierzyć.

„Ale trafne jest też zestawienie >Uległości<, zwłaszcza zawartej w powieści temperamentnej publicystyki, z nie mniej pamfletowym pisarstwem Marksa. Bo potężna jest siła rażenia Houellebecqowskiego słowa skierowanego przeciw współczesności, elitom uniwersyteckim, konformistycznym, zainteresowanym jedynie własnymi karierami, czy politykom. I co ważniejsze, w >Uległości< historia zdaje się wieść nas nieuchronnie do nowego trwałego porządku. Tyle że zamiast walk klasowych, prowadzą do niego antagonizmy między światem świeckim a religijnym. I jest tak jak u Marksa: stare upada, nowe króluje, zaś umarłej przeszłości nikt nie okrywa żałobą. Ale właściwie co króluje? Houellebecq, niczym wytrawny politolog, daje nam spójny obraz nowych zasad. Szkolnictwo staje się religijne, głównie islamskie. Ale także katolicy, a nawet ortodoksyjni Żydzi, mogą mieć swe szkoły. Bo wrogiem jest laicyzm, a nie inne religie. Na uniwersytetach prawo do nauczania mają tylko muzułmanie, stąd liczne konwersje świeckich intelektualistów. Kobiety mogą studiować, choć zachęca się je, by uczyły się na kursach gospodarstwa domowego. Skłania się je też do porzucania pracy w zamian za wysokie zasiłki. Oczywiście muszą się ubierać według ortodoksyjnych islamskich reguł.[1] 


Wywody poświęcone zmianom systemu i bezproblemowej kolaboracji Francuzów to wyborny pamflet literacko-polityczny. Część recenzentów porównuje „Uległość” do pisarstwa Orwella, zwłaszcza do „Roku 1984”, antyutopii ukazującej totalitarne społeczeństwo. Zresztą sam Houellebecq podsuwa taki trop. „Kto kontroluje dzieci, kontroluje przyszłość” – to, jak czytamy, podstawa nowego reżimu przypominająca Orwellowską formułę: „Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość. Kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość”. Ale porównanie z Orwellem kuleje. Brytyjski pisarz widzi słabość wolności, lecz wierzy w jej wartość i w to, że jej pragnienie trwa w ukryciu. Bohater Houellebecqa wolność uznaje za majak. O ile społeczeństwem Orwellowskim rządzą przemoc i strach, o tyle to Houellebecqowskie kieruje się pragnieniem ładu i wygody. Co w przeciwieństwie do demokracji nowy reżim zapewnia.

Podobnie jak wszystkie powieści Houellebecqa, „Uległość" czyta się w dużej mierze jak fabularyzowany esej, wygłaszany w długich, zakrapianych alkoholem dialogach po obiedzie. Tematy są znane: seks, miłość, socjologia, metafizyka, religia, Nietzsche, późnokapitalistyczna rozpacz, nie wspominając o zwiotczeniu ciała („Brak erekcji z jednej strony, sucha pochwa z drugiej”). Jak zawsze, pojawiają się drollowe, ballardowskie peany na cześć dóbr konsumpcyjnych („Obiady z mikrofalówki były niezawodnie mdłe, ale ich kolorowe, radosne opakowania reprezentowały prawdziwy postęp (...) poczucie uczestnictwa w zbiorowym doświadczeniu, rozczarowujące, ale egalitarne, utorowało drogę do częściowej akceptacji”).

Jedni nazywają „Uległość" satyrą, inni dystopią. Czy jest to krzyk ostrzegawczy, bliska rzeczywistość, której należy się obawiać, czy też koncepcja najciemniejszych lęków ignorantów? Prawda leży gdzieś pośrodku. Sam Houellebecq, z którym przeprowadzono obszerny wywiad po publikacji powieści w dniu masakry w redakcji Charlie Hebdo, powiedział we wrześniowym wywiadzie dla „The Guardian": „Rolą powieści jest dostarczanie rozrywki czytelnikom, a strach jest jedną z najbardziej zabawnych rzeczy, jakie istnieją”. Twórczość Houellebecqa jest emblematyczna – jest powtórką – napędzanych strachem nagłówków, które sprzedają czasopisma i gazety oraz utrzymują telewizory nastawione na 24-godzinny komentarz do wiadomości. Destylując tradycyjny histeryczny język wiadomości do bardzo wiarygodnego i przyziemnego życia swojego narratora, Houellebecq zmusza swoich czytelników do zastanowienia się nad wpływem historii, które opowiadamy sobie codziennie. Strach jest potężną uwodzicielką, a Houellebecq, opisując oderwane od rzeczywistości, akademickie życie, rozumie, że najpotężniejszym sposobem odkrywania czegoś jest umieszczenie tego w kontekście zwyczajności. „Uległość” jest zakorzeniona w historii na tyle współczesnej, że jest wiarygodna, choć wydarzenia polityczne są drugorzędne w stosunku do drobiazgowych szczegółów i bezsilności życia François. Jest otoczony kadrą akademików i pracowników rządowych, ludzi, którzy chętnie wyjaśniają mu działania rządu, religię i zmiany polityczne. Chociaż niektóre z tych przemówień graniczą z jawnym demaskatorstwem, są pomocne w kontekstualizacji niepokojów w świecie, które otaczają bohatera. François odczuwa zmiany społeczne, ale tylko jako niedogodności. „Ogarnęło mnie uczucie, że wszystko zniknie” – mówi w pewnym momencie, ale kiedy siły stabilizujące w jego życiu – dziewczyna lub praca – znikają, myśli tylko o tym, z kim będzie uprawiał seks. „Byłem dokładnie tam, gdzie chciał mnie muzułmański kandydat” – mówi – „w stanie swobodnie unoszących się wątpliwości. Nic z tego nie tylko nie brzmiało przerażająco, ale też nic z tego nie brzmiało szczególnie nowo”. François, który nie jest szczególnie zainteresowany historią, który nie jest szczególnie związany z żadnym innym narodem ani żadnymi innymi bezpośrednimi konsekwencjami przewrotu politycznego, jest dla Houellebecqa odpowiednikiem niespostrzegawczych mas. W jego życiu nie chodzi o nic szczególnie fascynującego, a mimo to przechodzi przez zmiany, ponieważ nie mają one na niego wystarczającego wpływu. Jego życie, zarówno przed, jak i po wyborach, pozostaje prawie takie samo.

Nie sposób jednak mówić o „Uległości” bez odniesienia się do traktowania kobiet w świecie patriarchalnym. Chociaż twierdzenie, że relacja damsko-męska jest przykładem relacji mężczyzny z Bogiem, nie jest niczym nowym, w świetle lekceważącego i uprzedmiotawiającego zachowania François – i stale rosnącej skłonności do wykorzystywania kobiet – jest to bardziej złowrogi argument. Do czasu, gdy dochodzi do tej rozmowy, pod koniec powieści, François używa kobiet tylko w służbie swoich najniższych potrzeb. Houellebecq wyraźnie chce, abyśmy rozważyli, w jaki sposób François wykorzystuje kobiety w kontekście nowego prawa religijnego – prawa, które konsekwentnie i bez subtelności podporządkowuje sobie kobiety. Chociaż „Uległość” przedstawia momentami mroczny obraz ludzkości i sceptyczny pogląd na ustanowioną religię i rząd, prowokacyjne dzieło Houellebecqa zadaje ważne pytania, nawet jeśli obraża. „Uległość” to rodzaj powieści, która skłania czytelnika do krytycznego myślenia.

Bliżej Houellebecqowi do tradycji literatury francuskiej. Jakby Balzac czy Zola albo Maupassant zostali przetrawieni przez Céline’a. Bo „Uległość” z rozmachem demaskuje współczesny świat. Ale Balzac, ukazując okropieństwa kapitalistycznej Francji, pokazując świat obojętny na los jednostki, w którym przetrwać mogą jedynie silni i cwani, upajał się zarazem rodzącą się mocą kapitalizmu. Takiej fascynacji nie czuli już Zola ani Maupassant, opowiadając o kryzysie człowieczeństwa, bezwzględnym wyzysku czy awansie szumowin do elit politycznych i medialnych. Tyle że oni wierzyli w podstawowe wartości, w sens etycznych zasad i z tej perspektywy opisywali rzeczywistość. Trzeba było lekcji Céline’a, by uznać, że to perspektywa fałszywa, bo świat jest z wartości wyzuty. Są tylko instynkty przetrwania, resentymenty i koszmar egzystencji. Jak u Houellebecqa.

Żeby było jasne, celem Houellebecqa nie jest krytyka islamu. Zamiast tego mamy w książce do czynienia z wyczerpanymi, wylewnymi, krótkowzrocznymi europejskimi klasami gadającymi – intelektualistami, politykami i dziennikarzami. Przez cały czas Houellebecq – podobnie jak jego narrator – zachowuje przerażający dystans i samozadowolenie, co stawia jego krytykę społeczną w niejednoznacznym świetle. Pisze z wyraźną aprobatą: „Dla Francuzów intelektualista nie musiał być odpowiedzialny.” Ale najbardziej wywrotowym aspektem „Uległości” może być paralela, jaką Houellebecq rysuje między „uległością kobiet wobec mężczyzny [...] oraz islamską ideę podporządkowania się człowieka Bogu”. Omawiając siłę erotycznej powieści „Historia O” Dominique Aury, muzułmański prozelityzm przypisany jest „szokującej i prostej idei, która nigdy nie została tak dobitnie wyrażona, że szczyt ludzkiego szczęścia tkwi w najbardziej absolutnym poddaniu” – całkowite poddanie się odnajduje również w sposobie, w jaki islam interpretuje świat. „Oszałamiająca, a zarazem prosta myśl, nigdy dotychczas niewyrażona z taką mocą, że szczytem ludzkiego szczęścia jest bezwzględna uległość. Miałbym pewne opory przed zaprezentowaniem tej myśli swoim współwyznawcom, którzy mogliby ją uznać za bluźnierczą, ale ja dostrzegam wyraźny związek między bezwzględną uległością kobiety wobec mężczyzny jak w >Historii O< a uległością człowieka wobec Boga, o której mówi islam. Widzi pan, islam akceptuje świat, akceptuje go w jego integralności, świat jako taki, używając języka Nietzschego”. Ateistyczny materializm i surowość wolnego rynku seksualnego oferują jedynie smutek i brak sensu, podczas gdy polityczny islam zapewnia cel, stabilność, ciężarówki saudyjskich i katarskich pieniędzy, wiele żon dla mężczyzn i życie wypełnione spełnioną uległością dla kobiet. „Muzułmańskie żony są bez wątpienia uległe i oddane, zostały przecież tak wychowane, żeby mężczyźnie dać rozkosz (…)”. „(…) w najmniejszym stopniu nie  kryłem wówczas wrażenia, jakie zrobiły na mnie uroda Aiszy i paszteciki na ciepło Maliki”. Czego tu nie kochać?

 


[1] Marek Belin „Kontynent żywych trupów”, Magazyn książki do czytania Nr 1 (16) Marzec 2015.

Polecam również:

„Unicestwianie” Michel Houellebecq

Książki i Psychoanaliza: Wyniki wyszukiwania: Unicestwianie

06 czerwca 2025

Cząstki elementarne

 

„Cząstki elementarne”

Michel Houellebecq

Autor/ (ur. 1956) – jeden z najsławniejszych współczesnych powieściopisarzy francuskich, eseista, poeta, autor piosenek. Laureat m.in. Nagrody Goncourtów i IMPAC Dublin Literary Award; jego książki przetłumaczono na ponad czterdzieści języków. Premiera powieści „Uległość” zbiegła się w czasie z zamachami na redakcję „Charlie Hebdo”. „Serotonina” natychmiast stała się bestsellerem. Nazywany jest często wrogiem poprawności politycznej, mizoginem i islamofobem, otwiera co roku listę zakładów bookmacherskich przed literackim Noblem. W istocie Houellebecq uosabia wszystko, czego Akademia Szwedzka nienawidzi.

Tłumaczenie/ Agnieszka Daniłowicz-Grudzińska

Tytuł oryginału/ fr Particules élémentaires

Tematyka/ Pisarz rozprawia się z pokoleniem '68, pokazuje wynaturzenia, do jakich doprowadziły wolna miłość, kult rozrywki i indywidualizm społeczny. Zwolennik prowokacji, epatuje pornografią, a ustami swoich bohaterów wygłasza opinie rasistowskie. W swoich powieściach Houellebecq przedstawia często przerysowany, karykaturalny obraz ludzi zafascynowanych ideą postępu, przekonanych, że rozwój cywilizacji zlikwiduje po trochu mankamenty natury ludzkiej. Jego zdaniem, nawet najbardziej konsekwentna poprawność polityczna, lansowanie tolerancji przez wykluczanie z dyskursu publicznego osób o niewygodnych dla oficjalnych trendów poglądach nic nie da.

Główny motyw/ „Cząstki elementarne” to przede wszystkim historia dwóch braci – Michela i Brunona. Są od siebie tak różni, jak to tylko możliwe. Genialny Michel zajmuje się biologią, a jego badania przyniosły mu miano zdolnego naukowca, a także pracoholika. Jednocześnie jest zagubiony w społeczeństwie, którego nie rozumie. Zdaje się, że największą trudność sprawiają mu uczucia – jego własne oraz innych. Brunon jest natomiast seksoholikiem, którego funkcjonowanie opiera się głównie na zaspokajaniu własnych potrzeb, choćby w ten niezbyt moralny sposób. On także nie radzi sobie z relacjami i własnymi słabościami. Dookoła nich funkcjonuje społeczeństwo, któremu od Houellebecqa obrywa się wyjątkowo mocno.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„W istocie wizja świata, jaka w konkretnym momencie przeważa wśród większości członków danego społeczeństwa, determinuje jego gospodarkę, politykę oraz obyczaje.”

„(...) rozmowy przechodziły swobodnie z fizyki na filozofię, z historii na sztukę, z religii na problemy życia codziennego. Nic podobnego nie wydarzyło się od początków myśli greckiej.”

„Czas to banalna tajemnica i wszystko jest, jak ma być (...).”

„Opowieść o ludzkim życiu może być tak długa lub tak krótka, jak kto sobie życzy.”

„Wieczność dzieciństwa to krótka wieczność, ale on jeszcze o tym nie wie.”

„(...) dzika natura usprawiedliwia totalną destrukcję, uniwersalną zagładę, a misją człowieka na Ziemi ma być prawdopodobnie dopełnienie tej zagłady.”

„Dziwnie jest słuchać, jak inni o nas rozmawiają, szczególnie gdy ma się wrażenie, że nie zdają sobie sprawy z naszej obecności. Można przy tym łatwo samemu stracić świadomość swojej obecności, co nie jest niemiłe.”

„Nie żywił żadnych złudzeń co do zachowań istoty ludzkiej, gdy ta przestaje podlegać nadzorowi prawa.”

„Czułość poprzedza uwodzenie, oto dlaczego tak łatwo jest stracić nadzieję.”

„Wraz z lodówkami i pralkami, materialnymi dobrami towarzyszącymi małżeńskiemu szczęściu, upowszechniły się tranzystory i adaptery, narzucające model flirtu nastolatków.”

„Od razu pojął, że ten spowolniały, naznaczony wstydem świat, gdzie istoty mijają się w astronomicznej pustce, gdzie nie istnieje możliwość jakiegokolwiek związku, jest dokładnym odpowiednikiem jego świata mentalnego.”

„(…) on również padł ofiarą wynaturzonej matki, taki miał pogląd – uproszczony, lecz w sumie trafny.”

„Życie dążące do jednego celu zostawia niewiele miejsca na wspomnienia.”

„Świat ludzi – zaczynał zdawać sobie z tego sprawę – jest rozczarowujący, pełen lęków i goryczy.”

„(…) dla niej twarz Michaela była jak komentarz do innego świata.”

„Dla współczesnego człowieka Zachodu, nawet gdy dopisuje mu zdrowie, myśl o śmierci stanowi pewnego rodzaju szum w tle; gdy tylko plany i pragnienia zacierają się, ów szum zaczyna wypełniać mózg.”

„Od czasów faraonów niczego w historii ludzkości nie dało się porównać z kultem, jakim młodzież europejska otaczała gwiazdy rocka.”

„W świecie, w którym ceni się jedynie młodość, ludzie są stopniowo pożerani.”

„Śmierć wszystko zrównuje.”

„Jedną z najbardziej zadziwiających cech miłości fizycznej jest uczucie intymności, która ta wywołuje, pod warunkiem że towarzyszy jej minimum wzajemnej sympatii.”

„Byli niczym zwierzęta, które biją się, przebywając w tej samej klatce, tą klatką był upływający czas’”

„Tak czy inaczej, wszyscy kłamią, wszyscy kłamią w sposób groteskowy.”

„Od razu zrozumiałem, że moje życie jest przekleństwem.”

„Nasza egzystencja zaczyna się od spojrzenia drugiego człowieka.”

„Po kilku latach pracy pożądanie seksualne znika, ludzie skupiają się przeważnie na kuchni i winach.”

„Zastanawiając się nad bieżącymi wydarzeniami naszego życia, nie wiemy, czy uwierzyć w przypadek, czy zdać się na determinizm.”

„Jak już raz człowiek wejdzie w rutynę pracy, wszystkie lata są do siebie podobne. Jedyne wydarzenia, jakie nas jeszcze czekają, to choroby i dorastające dzieci.”

„Jest wszakże napisane, że miłość zawiera w sobie prawo i je spełnia.”

„Śmierć jest trudna do zrozumienia, istota ludzka z dużą niechęcią decyduje się na dokładne wyobrażenie jej sobie.”

„Mężczyźni nie uprawiają seksu z kobietami dlatego, że je kochają, ale dlatego, że ich pożądają.”

„Żyjąc w samym środku zachodniej cywilizacji o wyraźnych skłonnościach samobójczych, nie mieli, rzecz jasna, żadnych szans.”

„Nasze nieszczęście osiąga najwyższy punkt dopiero wtedy, gdy przewidujemy, że w najbliższej przyszłości powinna się pojawić praktyczna możliwość szczęścia.”

„(…) życie charakteryzuje się długimi okresami nudy, najczęściej jest niezwykle ponure; potem nagle pojawia się jakiś zakręt i ten zakręt okazuje się ostateczny.”

„Elementy świadomości współczesnego świata nie są dostosowane do kondycji istoty śmiertelnej. Nigdy, w żadnej epoce i w żadnej innej cywilizacji człowiek nie myślał ciągle i zawsze o swoim wieku (…).”

„W momencie, kiedy człowiek przestaje wierzyć w życie po śmierci, koniec z religią.”

„Dziwaczny pomysł: rozmnażać się, kiedy nie lubi się życia.”

„(…) człowiek nie jest stworzony po to, by akceptować śmierć: ani swoją, ani innych.”

„Życie przeżył jako samotny mężczyzna, w kosmicznej niemal pustce.”

„Pod koniec są już tylko samotność, chłód i cisza. Pod koniec jest już tylko śmierć.”

„Na całym świecie niedawno zmarli ludzie nadal gnili w grobach, zmieniając się powoli w szkielety.”

            „Błyskotliwa powieść idei” – tak cytowana na okładce recenzja „Wall Street Journal" opisuje „Cząstki elementarne” Michela Houellebecqa. Ale nazywanie jej powieścią pomysłów po prostu nie oddaje odpowiednio ambicji czegoś, co udało się upchnąć tak wiele na mniej niż 400 stronach. Pod całym tym brudem i prowokacją tego bezczelnego dzieła literackiego kryje się traktat filozoficzny o cywilizacji od zarania chrześcijaństwa do współczesności.

Historia w drugiej powieści Houellebecqa skupia się na życiu dwóch (przyrodnich) braci dorastających w powojennej Francji. Michel, pozbawiony emocji i aseksualny, jest znakomitym biologiem, a Bruno zdeprawowanym seksualnie nauczycielem w szkole średniej. Obaj zostali porzuceni przez matkę (postać wzorowaną na matce Houellebecqa), kobietę porwaną przez głębokie przemiany powojennego społeczeństwa, zwłaszcza przez nieokiełznany hedonizm ruchu hipisowskiego lat 60. Zaniedbanie przez matkę determinuje Michela i Bruna przez całe ich życie. I choć większość dzieciństwa spędzili osobno i choć są biegunowymi przeciwieństwami, losy obu braci pozostają ze sobą ściśle powiązane.

Książka „Cząstki elementarne” rozpoczyna prolog: „Ta książka jest przede wszystkim historią mężczyzny, który większą część życia przeżył w Europie Zachodniej w drugiej połowie XX wieku. W zasadzie samotny, od czasu do czasu utrzymywał jednak stosunki z innymi ludźmi. Żył w nieszczęśliwych i skomplikowanych czasach. Kraj, w którym się urodził, przechylał się powoli, lecz nieuchronnie ku strefie ekonomicznej krajów średnio zamożnych; na ludzi z jego pokolenia często czyhała nędza, poza tym spędzali życie w samotności i goryczy. Uczucia miłości, czułości i braterstwa właściwie przestały istnieć; we wzajemnych kontaktach jego rówieśnicy najczęściej przejawiali obojętność na los drugiego człowieka, a nawet okazywali okrucieństwo”. I na tych słowach można by było zakończyć pisanie dalszej recenzji, jednak Michel Houellebecq nas zaskakuje wizją przyszłości tzw. „Świata Zachodniego”.

Życie Michela i Bruna toczy się na tle trzeciej „metafizycznej mutacji” zachodniego społeczeństwa. Metafizyczne mutacje, według powieści, to „radykalne, globalne przemiany wartości, pod którymi podpisuje się większość”. Pierwsza metafizyczna mutacja nastąpiła wraz z powstaniem chrześcijaństwa i upadkiem Cesarstwa Rzymskiego; druga wraz ze stopniowym wyłanianiem się nowoczesnej nauki i sekularyzmu w ciągu ostatnich kilku stuleci. Houellebecq nigdy nie wyjaśnia, na czym polega wciąż rozwijająca się trzecia metafizyczna mutacja. Jasne jest jednak, że ta epokowa transformacja jest w dużej mierze napędzana przez postępy w biologii molekularnej (zwłaszcza ukończenie projektu ludzkiego genomu i perspektywę klonowania człowieka), a także epistemologiczne i ontologiczne przełomy w fizyce kwantowej. U podstaw każdej metafizycznej mutacji leży odrębny światopogląd; Nadrzędny sposób myślenia dotyczący tego, jak teoretyzuje się i bada przyrodę oraz jak zorganizowane jest społeczeństwo. Houellebecq postrzega materializm jako znak rozpoznawczy drugiej metafizycznej mutacji. Nigdzie światopogląd materialistyczny nie jest bardziej rozpowszechniony niż w biologii, która jest dziedziną Michela.

Nauki biologiczne mają tendencję do traktowania cząsteczek, podstawowych cegiełek budulcowych natury, jako „oddzielnych i odrębnych bytów połączonych wyłącznie przyciąganiem i odpychaniem elektromagnetycznym”. A większość biologów, według oceny Michela, jest zaangażowana w formę bezmyślnego empiryzmu. Nie są to „wielcy myśliciele” czy „Rimbaudowie z mikroskopami”, ale „prości technicy”, którzy w mniejszym stopniu kierują się ciekawością intelektualną, a bardziej awansem zawodowym i perspektywą wakacji na Grenlandii. Ten pogardliwy pogląd na stan biologii podsumowuje kolega Michela, Desplechin, który komentuje proces dekodowania DNA: „Ale odczytywanie DNA, cóż… Odczytujemy, odczytujemy. Robimy jedną molekułę, robimy drugą. Wprowadzamy dane do komputera, komputer oblicza podstruktury. Wysyłamy faks do Kolorado: oni robią gen B27, my robimy C33. Wielkie rzeczy! Od czasu do czasu ktoś nieznacznie ulepsza aparaturę; w zasadzie to wystarczy, żeby dostać Nobla. Nie ma o czym mówić”.

Przesłanie, które Houellebecq stara się przekazać, nie polega na tym, że te osiągnięcia naukowe są negatywne, ale na tym, że nie ma kreatywności, nie ma myślenia w szerszej perspektywie, a już na pewno nie ma etycznej refleksji nad tym, czemu służą te techniczne procedury badawcze. Materializm przenika również powojenne społeczeństwo francuskie. W poprzedniej epoce judeochrześcijańskiej społeczeństwo było uważane za nierozerwalną (choć hierarchicznie zorganizowaną) całość. Chrześcijański pogląd na wzajemne powiązania relacji społecznych został uchwycony w kazaniu wygłoszonym na weselu Brunona: „Kochać swoją żonę to tak, jak kochać samego siebie. Żaden człowiek nigdy nie mógł nienawidzić swego ciała, przeciwnie, karmi je i dba o nie, tak jak Chrystus o Kościół; jesteśmy bowiem członkami tego samego ciała, jesteśmy z jego ciała i z jego kości. Oto dlaczego człowiek opuści ojca swego i matkę swą i połączy się z żoną swoją, i oboje staną się jednym ciałem”. Jednak autor obala ten cały chrześcijański światopogląd jednym zdaniem: „Kobieta siedzi w domu i zajmuje się gospodarstwem (ale dzięki elektrycznemu sprzętowi domowemu ma dużo czasu, które może poświęcić  rodzinie). Mężczyzna pracuje poza domem (ale dzięki mechanizacji produkcji pracuje krócej i lżej). Pary są sobie wierne i szczęśliwe; mieszkają w ładnych domach poza miastem (strefa podmiejska). W wolnych chwilach oddają się majsterkowaniu, ogrodnictwu, sztukom pięknym. Chyba że wolą podróżować, poznawać życie i kulturę innych regionów i innych krajów”. A jednak coraz więcej odnotowuje się rozwodów, coraz więcej ludzi jest samotnych, coraz więcej młodzieży i dzieci potrzebuje pomocy psychoterapeutycznej.  

Ale rewolucja naukowa podkopała religijne podstawy społeczeństwa. Rozwój nauki wiązał się z rewolucją polityczną, w ramach której liberalizm został wyniesiony do rangi dominującej filozofii rozumienia i organizowania stosunków społecznych. Liberalizm ma tendencję do traktowania istot ludzkich tak, jak współczesna biologia traktuje molekuły: jako fundamentalnie odrębnych. Racjonalna jednostka staje się w centrum uwagi, ludzkość zostaje zredukowana do biologii, a ludzkie zachowanie jest rozumiane w kategoriach ścisłego rachunku różniczkowego (wystarczy pomyśleć o racjonalnym maksymalizatorze użyteczności w ekonomii neoklasycznej). Po raz kolejny wiadomość należy interpretować z ostrożnością. Houellebecq nie próbuje sugerować, że wzrost liberalizmu jest negatywny lub że powinniśmy w jakiś sposób zaaranżować powrót do ery chrześcijańskiej. Rzeczywiście, powieść dostarcza nam przykładu jednego z pozytywnych aspektów liberalizmu. Powstanie świeckiego społeczeństwa złamało stateczną hierarchię feudalną, pozwalając synowi korsykańskich chłopów, pradziadkowi Michela i Bruna ze strony matki, pójść na uniwersytet i zostać odnoszącym sukcesy inżynierem. 


Na czym więc dokładnie polega problem? Według powieści, główny problem z drugą metafizyczną mutacją polega na tym, że wytworzyła ona uniwersalny porządek moralny, który zastąpił boga i religię. „Supremacja młodości i wolność jednostki” wyparła wartości judeochrześcijańskie. W rezultacie społeczeństwo coraz bardziej upodabnia się do okrutnej hierarchii królestwa zwierząt. Siła i piękno fizyczne są nowymi obiektami kultu. Ta materialistyczna fiksacja na punkcie ciała niesie ze sobą lęk przed starzeniem się (nawet piękni i silni nie są w stanie powstrzymać degradacji ludzkiego ciała) i poważny lęk przed śmiercią. Rezultatem tego wszystkiego jest zatomizowane społeczeństwo, którego członkowie są coraz bardziej niezdolni do empatii i miłości do innych ludzi. W tym kontekście ludzie poszukują alternatywnych form znaczeniowych zamiast tradycyjnej duchowości i często znajdują je w mistycyzmie New Age. Ale „Cząstki elementarne” przedstawiają ruchy New Age w krytyczny (i często komiczny) sposób. Poprzez oddawanie się indywidualizmowi i kultowi ciała, ruchy te wzmacniają atomizację (analogie można znaleźć w powieści Wiktora Pielewina „Homo Zapiens”: bezpośrednio po upadku komunizmu w Rosji ludzie również szukali sensu i znajdowali go w myśleniu New Age). „Agnostycyzm Republiki Francuskiej – podstawa jej funkcjonowania – miał umożliwić obłudny, rozprzestrzeniający się stopniowo, a nawet nieco podstępny triumf antropologii materialistycznej. Zagadnienia dotyczące wartości życia ludzkiego, choć nigdy otwarcie nie poruszane, nie zaprzestały jednak torować sobie drogi w umysłach; można bez żadnych wątpliwości stwierdzić, że w ostatnich dziesięcioleciach istnienia cywilizacji zachodniej przyczyniły się one po części do powstania ogólnego klimatu depresji czy wręcz masochizmu” – kwituje Houellebecq w książce „Cząstki elementarne”.

Zarówno Michel, jak i Bruno są naprawdę symptomatyczni dla tego procesu atomizacji. Fakt, że żaden z nich nie był kochany przez matkę, pozostawia trwałą bliznę psychiczną. W dzieciństwie Michel był raczej stoicki i niezdolny do pielęgnowania bliskich relacji z innymi ludźmi. Wśród nich znalazła się przyjaciółka Michela (a później dziewczyna) Annabelle, która była nie tylko piękna fizycznie, ale także całkowicie mu oddana. Gdy Michel wkracza w dorosłość, sytuacja pogarsza się jeszcze bardziej. Wiedzie coraz bardziej odizolowaną i sterylną egzystencję na przedmieściach, a całe jego życie jest kształtowane przez ofertę żywności w lokalnym supermarkecie. Jak można nie poczuć ucisku w żołądku, czytając to zdanie? „(…) lecz jako przeciętny konsument, pozbawiony szczególnych cech, witał jedynie z radością powrót >dwóch tygodni włoskich produktów< w dzielnicy Monoprix”. Pod koniec powieści Michel ma ostatnią szansę, aby nawiązać kontakt z Anne, która kilkakrotnie wchodziła i wychodziła z jego życia. Michel zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie odczuwać miłości. Ale właśnie wtedy, gdy wydaje się, że jest w stanie poświęcić przynajmniej część swojego życia Annabelle, spełniając jej marzenie o wspólnym dziecku, zostaje u niej zdiagnozowany nieuleczalny rak. Nawet to bolesne doświadczenie nie wystarczy, by wyrwać Michela z emocjonalnego odrętwienia.

Bruno jest pod pewnymi względami jeszcze bardziej straumatyzowany zaniedbaniem przez matkę. W szkole z internatem doświadcza czegoś, co można określić jedynie jako „falę”, tortury. Jako nastolatek i później jako dorosły, Bruno spędzał większość swojego czasu i energii na szukaniu satysfakcji seksualnej. To stawiało go w wielu niezręcznych sytuacjach,  skończyło się zniszczeniem jego małżeństwa i ostatecznie doprowadziło do poważnego załamania psychicznego. Ale podobnie jak jego brat, Bruno również dostaje ostatnią szansę na znaczący związek. Na letnim odosobnieniu Bruno spotyka Christiane, biolożkę, która podziela jego hedonistyczny światopogląd. Bruno i Christiane zbliżają się do siebie, a Bruno wydaje się być o krok od doświadczenia miłości po raz pierwszy w życiu. Christiane zapada jednak na chorobę, która paraliżuje ją. Nie mogąc poradzić sobie z pogorszeniem stanu fizycznego, popełnia samobójstwo. Bruno po raz ostatni pojawia się w powieści na pogrzebie matki, kiedy to obaj bracia widzieli się po raz ostatni. W tym momencie jego załamanie psychiczne jest całkowite. Jest bardzo pobudzony i niestabilny emocjonalnie. Jego proces myślowy jest niemal całkowicie niespójny – pomstuje na naturę i królestwo zwierząt. Jego Nintendo Gameboy jest jego jedyną pociechą.

Styl Houellebecqa jest często określany jako „realizm depresyjny”. A biorąc pod uwagę to, co dzieje się z obydwoma braćmi, nietrudno zrozumieć, dlaczego inni nadali mu tę etykietkę. Ale powieść to nie tylko czarnowidztwo. W końcowych rozdziałach powieść spekuluje na temat tego, co może nadejść wraz z trzecią metafizyczną mutacją (pamiętajmy, że książka została napisana w 1998 roku). To ćwiczenie w przewidywaniu losów ludzkości jest niewątpliwie najbardziej kontrowersyjnym aspektem książki. Przez całą powieść Michel staje się coraz bardziej zaniepokojony zatomizowanym światem wokół niego. Od 2000 r. aż do śmierci w 2009 r. rozpoczął prace nad stworzeniem systemu filozoficznego, który miał zastąpić materializm. Michel znajduje wielkie nadzieje w fizyce kwantowej i porównuje środowisko intelektualne otaczające Kopenhagę Nielsa Bohra w latach 20. XX wieku do starożytnej Grecji.

Jednym ze szczególnych osiągnięć w fizyce, które fascynuje Michela, są eksperymenty Aspektu. Eksperymenty te, przeprowadzone przez francuskiego fizyka Allena Aspekta w latach osiemdziesiątych XX wieku, dostarczyły dowodów na paradoks EPR, który głosił, że gdy cząstki oddziałują ze sobą, ich losy stają się powiązane, nawet jeśli dzieli je ogromna odległość. Świat kwantowy, jak sądził Michel, stanowi podstawę dla nowej filozofii „przywrócenia warunków, które umożliwiły miłość”. Chociaż nigdy nie wspomina się o tym w powieści, idee Michela wykazują silne podobieństwo do teorii całości i porządku implikacyjnego fizyka Davida Bohma. Symbolicznie ta nowa filozofia, którą formułuje Michel, jest inspirowana Księgą z Kells, dziełem irlandzkich mnichów z IX wieku, które przedstawiało cały wszechświat – człowieka, przyrodę i niebiosa – jako misternie splecioną całość. Dekada przemyśleń doprowadziła do ukoronowania osiągnięć Michela, Notatek Clifdena, „złożonej mieszanki wspomnień, osobistych wrażeń i teoretycznych refleksji”. W 2009 roku, w którym zmarł Michel, skrócona wersja tych notatek ukazała się w 80-stronicowym artykule w „Nature” zatytułowanym „Towards Perfect Reproduction”. Późniejsze eksperymenty biologów molekularnych zweryfikowały wszystkie pierwotne hipotezy Michela. Doprowadziło to do zdumiewającego odkrycia: „Każdy gatunek zwierząt, jakkolwiek wysoko rozwinięty, mógł zostać przekształcony w podobny gatunek, rozmnażany przez klonowanie i nieśmiertelny”.

Zadanie interpretacji i wdrożenia tych nowych ram pozostawiono młodej dyscyplinie naukowej, którą kierował biochemik o nazwisku Hubczejak, który zaciekle bronił najbardziej radykalnej propozycji Michela: „ludzkość musi zniknąć i ustąpić miejsca nowemu gatunkowi, który był bezpłciowy i nieśmiertelny, gatunkowi, który wyrósł z indywidualności, separacji i ewolucji”. Wysiłki Hubczejaka spotkały się z oporem ze strony przywódców religijnych i humanistów, ale udało mu się zjednoczyć dla swojej sprawy typy New Age. W 2011 roku Hubczejak założył Ruch na rzecz Potencjału Człowieka, organizację zajmującą się rozwojem nauki o inżynierii genetycznej. W jakim celu? Wyeliminowanie rozmnażania płciowego, starzenia się i śmierci, które do tej pory były przyczyną tak wielkiego niepokoju, aby „przywrócić poczucie wspólnoty, trwałości i sacrum”. W 2029 roku powstał pierwszy przedstawiciel tego nowego bezpłciowego gatunku. Cóż począć z houellebecq’owskim przewidywaniem trzeciej metafizycznej mutacji? Myślę, że można to interpretować na dwa sposoby.

Z jednej strony łatwo zinterpretować Houellebecqa jako pisarza – typowo cynicznego, depresyjnego realistę, który stracił wszelką wiarę w człowieczeństwo. Zaszliśmy tak daleko na drodze atomizacji, społeczeństwo stało się tak chore, że jedynym sposobem na uratowanie siebie jest wyeliminowanie rozmnażania płciowego i śmierci poprzez klonowanie. Żadna zmiana polityczna nie uratuje nas przed nami samymi. W rzeczywistości Houellebecq w innym miejscu argumentował, że polityka ma niewielki wpływ na historię, a głównym motorem historycznych zmian jest technologia. Rozwiązanie polegające na klonowaniu może być wytworem cynicznego spojrzenia na naturę ludzką i przekonania o niemożności podjęcia znaczących działań politycznych. Myślę jednak, że można dokonać innej, bardziej zniuansowanej interpretacji. Należy pamiętać, że Houellebecq jest ostrożny w wyznaczaniu kogokolwiek poza Michelem do kontynuowania tej idei. Starając się poszerzyć ich atrakcyjność, Hubczejak nie tylko rażąco upraszcza te idee, ale także interpretuje je w sposób wąsko pozytywistyczny i techniczny. Tym samym Houellebecq zdaje się sugerować, że nawet najbardziej radykalny projekt wyzwolenia człowieka — jeśli zostanie oderwany od swojego filozoficznego i egzystencjalnego kontekstu — może zostać zredukowany do jałowego projektu inżynierii społecznej. Przyszłość, w której następuje techniczne przezwyciężenie ludzkiego cierpienia, może okazać się równie odhumanizowana jak rzeczywistość, z której miała nas wybawić. To gorzkie ostrzeżenie przed utopią, która pozbywa się nie tylko bólu, ale i sensu.

Wszystkie filozoficzne podstawy idei Michela są ignorowane przez Hubczejaka, a także przez biologów molekularnych odpowiedzialnych za klonowanie ludzi i przez resztę populacji, która została przekonana do Ruchu na rzecz Ludzkiego Potencjału. W tym sensie Houellebecq zdaje się sugerować, że klonowanie ludzi może rozwiązać niektóre bolączki społeczeństwa tylko wtedy, gdy stojącej za nim nauce technicznej towarzyszy nowa filozofia. Jest to nieco (i tylko nieznacznie) mniej przygnębiająca interpretacja „Cząstek elementarnych”, ponieważ docenia fakt, że ludzkie zamknięcie wymaga uważnej refleksji filozoficznej (co samo w sobie daje wiarę w człowieczeństwo i zdolność ludzkiego umysłu do decydowania o tym, co jest etyczne).

Niezależnie od tego, która interpretacja jest poprawna, wydaje się, że niewiele wskazuje na to, że ludzkość jest w stanie zatrzymać proces atomizacji. Jego przewrotne skutki są widoczne wszędzie, gdzie spojrzymy. W Japonii ludzie mogą teraz wyrwać się z samotności, wynajmując przyjaciół, a nawet małżonków. Media społecznościowe sprawiają, że ludzie są bardziej połączeni, ale to najbardziej zapaleni użytkownicy (w tym osoby robiące selfie) zgłaszają, że czują się bardziej samotni niż inni. Naukowcy obawiają się, że samotność, która zwiększa ryzyko śmierci o 26%, będzie kolejnym poważnym problemem zdrowia publicznego. Co jest temu wszystkiemu winne? Michel Houellebeq stawia oto taką diagnozę: „(…) globalizacja zapoczątkowała współzawodnictwo o wiele bardziej brutalne, które miało rozwiać marzenia o integracji całej ludzkości w jedną klasę średnią, dysponując coraz większą siłą nabywczą; szerokie warstwy społeczne zaczynały bowiem żyć w warunkach lęku, niepewności i rosnącego bezrobocia; lecz zaciekłość i współzawodnictwa seksualnego wcale przez to nie zmalała, wręcz przeciwnie”.

Przewidywania Houellebecqa dotyczące pierwszego ludzkiego klona w 2029 roku wydają się nieco pochopne, ale eksperci przewidują teraz, że rozwój naukowy sprawi, że rozmnażanie płciowe stanie się przestarzałe w ciągu dwóch dekad. Główne pytanie, na które będą musieli odpowiedzieć ci, którzy wierzą w postępowe zmiany polityczne, brzmi: czy możliwe jest sformułowanie wykonalnego, alternatywnego rozwiązania dla atomizacji, takiego, które nie wymaga inżynierii genetycznej? Błyskotliwość „Cząstek elementarnych” polega na tym, że zmusza nas do zmierzenia się z tym niewygodnym pytaniem. Recenzję książki „Cząstki elementarne” (tak jak ją rozpocząłem) zakończę słowami samego Houellbecqa, który życie obu bohaterów podsumował oto takim zdaniem: „To nie była ich wina, pomyślał; żyli w strasznym świecie, w świecie rywalizacji i walki, próżności i agresji; nie dane im było żyć w harmonijnym świecie; ale nie uczynili nic, żeby zmienić świat, nie uczynili nic, żeby to naprawić”.

 

Polecam również:

„Serotonina” Michel Houellebecq

Książki i Psychoanaliza: Wyniki wyszukiwania: serotonina