Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania serotonina, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania serotonina, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

09 czerwca 2023

Serotonina

 

„Serotonina”

Michel Houellebecq


Autor/ Michel Houellebecq, najbardziej znany dziś francuski autor, w kolejnym już roku jest „najpoważniejszym kandydatem” do literackiej Nagrody Nobla. Jednocześnie wciąż zarzuca się mu, że nie jest „dość nowoczesny”. W swoich książkach Michel Houellebecq porusza najbardziej aktualne tematy, wskazując słabe punkty zachodniego społeczeństwa. W powieści „Serotonina” pisarz kreśli portret Francji, podzielonej na wielkie centra i pogardzane, niszczejące peryferie, coraz częściej rewoltujące się wobec roli, jaką odgrywają. Pokazuje zmieniający się świat, negowanie ideałów. Główna postać tej książki, zgodnie z pesymistycznym charakterem twórczości Houellebecqa, boryka się natomiast z depresją i porzuca swoje dotychczasowe życie, aby pogodzić się z trudną przeszłością.

Tłumaczenie/ Beata Geppert

Tytuł oryginału/ fr „Sérotonine”

Tematyka/ Houellebecq nie wychodzi z roli diagnosty chylącej się ku upadkowi Europy, ale także kondycji ludzkiej w ogóle. Nie oszczędza nam prawdy o naszej hipokryzji, cynizmie i samotności – „do szczęścia nie ma już po prostu warunków historycznych”. Być może jednak bezwzględna ocena sytuacji nie wynika wcale z mizantropii, o którą francuski pisarz tak często bywa posądzany, ale z elementarnego poczucia uczciwości? Najtragiczniejszą postacią „Serotoniny” nie jest jednak sam bohater, ale jego najbliższy przyjaciel Aimeric. To arystokrata i kolega Labrousta ze studiów, który odrzucił perspektywę kariery w międzynarodowej korporacji i wybrał proste życie blisko natury w rodzinnym zamku jako hodowca krów. Zmaga się on z meandrami wspólnej polityki rolnej UE, coraz mniejszymi dopłatami bezpośrednimi i kolejnymi umowami o wolnym handlu, negocjowanymi przez rząd francuski (przy udziale samego Labrouste’a), które sprawiają, że francuska produkcja rolna przegrywa z zagraniczną konkurencją jako droga i nieopłacalna.

Główny motyw/ Główny bohater powieści, Florent Claude-Labourste, jest 46-letnim inżynierem agronomii. Poznajemy go, gdy kończy karierę zawodową we francuskim ministerstwie rolnictwa i toksyczny związek z japońską kochanką. Ma plan: zniknąć. W hotelu, do którego się wyprowadził, przygniata go kompletna bezczynność. Aby ją znieść, zażywa captorix – lek antydepresyjny podnoszący poziom serotoniny. Nie chodzi jednak o to, żeby wrócić do formy – Florent nie ma już na to ani nadziei, ani siły – captorix pozwala jedynie utrzymać złe emocje w ryzach, „zamieniając życie w ciąg formalności”. Szybko wychodzi na jaw, że oprócz skutków pozytywnych lek powoduje także znacznie mniej pożądane konsekwencje – bohater będzie musiał pogodzić się z zupełną impotencją. Przy takim obrocie spraw ostatnim przejawem dekadencji, na jaki może pozwolić sobie bogaty Francuz, jest roztrwonienie majątku na wyrafinowane przyjemności kulinarne.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„(…) celem każdej administracji jest bowiem maksymalne ograniczenie możliwości życia człowieka, o ile nie da się całkowicie ich zniszczyć”.

„(…) nie ponoszę żadnej odpowiedzialności, to Bóg zawsze mną rozporządzał (…)”.

„(…) powiedzmy, że w moim wieku wszelkie obietnice szczęścia stają się już nieco mętne (…)”.

„(…) za każdym razem miałem niezwykle silne uczucie powrotu do piekła – do piekła, które ludzie sami sobie zbudowali dla własnej wygody”.

„(…) to samo słowo dla mężczyzn i dla kobiet odnosi się do zupełnie innej rzeczywistości”.

„U mężczyzny miłość jest więc zakończeniem, spełnieniem, a nie jak u kobiety początkiem, narodzinami, i warto mieć to na względzie”.

„(…) bezwarunkowa miłość uważa takie zdarzenia [śmierć osoby ukochanej] za niemożliwe, a nawet kategorycznie je wypiera, bezwarunkowa miłość jest zbudowana właśnie na tej niemożności, na tym wyparciu, i w tej fazie nie ma znaczenia, czy ową miłość pieczętuje wiara w Chrystusa, czy wiara w opracowany przez Google’a projekt nieśmiertelności (…)”.

„Nie jest dobrze, kiedy zakochani mówią tym samym językiem, nie jest dobrze, kiedy mogą się naprawdę porozumieć, wymieniać poglądy, gdyż mowa nie służy do tworzenia miłości, lecz do tworzenia podziałów i nienawiści (…)”.

„Gdybyśmy jeszcze potrafili ograniczać się do tematów przyziemnych i konkretnych – gdzie są klucze od garażu? o której przychodzi elektryk? – dałoby się wyżyć, ale wszystko, co ponad to, prowadzi do rozłąki, utraty miłości, rozwodu”.

„Na Zachodzie nikt już nie będzie szczęśliwy, myślała, nikt i nigdy, przyszła pora, by uznać szczęście za jakiś starożytny majak, do szczęścia nie ma już po prostu warunków historycznych”.

„Dobre kłamstwo powinno częściowo opierać się na rzeczywistości (…)”.

„(…) wszystko, co sobie można wyobrazić w temacie pornografii, istniało już w czasach starożytnej Grecji i Rzymu”.

„Zbiegi okoliczności to mruganie okiem przez Boga”.

„Ale im bardziej przestrzegam reguł, tym trudniej mi związać koniec z końcem”.

„Czasem brak jednej bliskiej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony”.

„W sprawach sercowych nie należy jednak przeceniać roli przypadku”.

„W rzeczywistości sprawy nie potoczyły się tak, jak zakładałem, świat zewnętrzny narzucił swoją obecność i zrobił to z całą brutalnością”.

„Ostatecznie w nazistowskich obozach też byli lekarze z dyplomami akademii medycznej”.

„(…) wtedy zrozumiałem, że społeczeństwo to maszyna do niszczenia miłości”.

„(…) w tamtych czasach ludzie chyba bardziej żyli w realu”.

„Wszystkie pary tworzą swoje drobne, mało istotne rytuały, nawet trochę śmieszne, z którymi z nikim się nie dzielą”.

„Bóg jest kiepskim scenarzystą, pięćdziesiąt lat życia skłoniło mnie do takiego wniosku, Bóg w ogóle we wszystkim jest kiepski, wszystko, co stworzył, nosi piętno niedoskonałości i porażki, o ile nie najzwyklejszej złośliwości, istnieją rzecz jasna wyjątki (…)”.

„(…) szczęśliwy tym krótkotrwałym szczęściem, jakie człowiek odczuwa, gdy uniknął poważnego nieszczęścia i wraca do swoich nieszczęść codziennych”.

„(…) nie da się ludziom pomóc, pomyślałem, ani przyjaźń, ani współczucie, ani psychologia, ani inteligencja sytuacyjna nie znajdują tu żadnego zastosowania, ludzie sami wytwarzają mechanizm własnych nieszczęść (…)”.

„(...) nic nas nie koi równie łatwo jak świadomość innych niż nasze dramatów, które nam zostały oszczędzone”.

„Bóg obdarzył mnie naturą prostą, moim zdaniem wręcz niezwykle prostą, to raczej świat wokół mnie stał się złożony (...)”.

„Nastrój globalnej katastrofy zawsze choć trochę pomaga w odbiorze katastrofy osobistej, pewnie dlatego samobójstwa tak rzadko się zdarzają podczas wojny (...)”.

„(...) ludzkość wynalazła miasta z ich naturalnym skutkiem, czyli samotnością (...)”.

„(...) każdy potrzebuje odrobiny przyjemności, by żyć cz też – jak to się mówi – krok po kroku iść do przodu”.

„Są takie chwile, kiedy poczucie wstydu musi ustąpić, bo nie da się dalej przy nim obstawać”.

 

W „Serotoninie” występuje typowy dla Houellebecqa antybohater: samotny, sfrustrowany, starzejący się facet, który uwielbia zestawiać w pamięci rankingi kobiet, z którymi udało mu się przespać. „Przegapił ruch Me Too - to oczywiste" - napisała Nelly Kaprielian z magazynu „Les Inrocks". Krytyczka podkreśla jednak, że „przestarzały" stosunek autora do kobiet to jedyne zastrzeżenie, jakie ma do „Serotoniny", którą, jako powieść, ocenia wysoko.

Głównym bohaterem „Serotoniny” jest 46-letni Florent-Claude Labrouste, inżynier agronom, który pewnego dnia odkrywa, że jego dużo młodsza kochanka zdradzała go podczas filmowanych orgii. Opuszcza ją, porzuca pracę, zamieszkuje w hotelu i spędza czas przesiadując w barach, spacerując po supermarketach i wspominając minione miłości. Samotny i nieszczęśliwy Florent egzystuje dzięki regularnemu zażywaniu antydepresantów, które zwiększają stężenie we krwi serotoniny zwanej hormonem szczęścia, stąd tytuł powieści. Lek ma jednak skutki uboczne, a jednym z nich jest impotencja...

Gdy pewnego dnia Florent-Claude odkrywa lubieżne filmiki porno, w których występuje jego dziewczyna, postanawia porzucić swoje dotychczasowe życie. Pozbywa się luksusowego mieszkania i rezygnuje z dochodowej pracy w Ministerstwie Rolnictwa. Włóczy się po mieście, odwiedza bary, restauracje i supermarkety, analizując swoje naznaczone porażką związki miłosne. Jego podróż zaczyna się w Almerii, prowadzi ulicami Paryża i przez Normandię, gdzie zdesperowani rolnicy, pokonani przez globalizację i wspólną politykę rolną UE, szykują się do z góry przegranej wojny. Świat zdaje się rozpadać razem z bohaterem. Francja idzie na dno, Unia Europejska idzie na dno, na dno idzie bezcelowe życie Florenta-Claude’a. Coś poszło zdecydowanie nie tak i nie zaradzi temu nawet największa dawka Captorixu. Gdy mężczyzna udaje się do lekarza, słyszy bezlitosną diagnozę: „Pan umiera ze smutku”.

To typowa Houellebecqowska postać - jest zgorzkniały, złośliwy, przekonany o tym, że życie i świat nie mają sensu. Gdy jego sąsiedzi skrupulatnie segregują śmieci, on specjalnie wrzuca puste butelki po winie do pojemnika na papier. Jego największą pasją są papierosy (do perfekcji opanował demontaż czujników dymu w hotelach) i kobiety, o których ciałach nieustannie marzy. Na marzeniach się kończy, ponieważ efektem ubocznym przyjmowania przez Florenta-Claude'a antydepresantu jest impotencja. Rozczarowany życiem wyprowadza się do jedynego hotelu, który zezwala gościom na palenie, i dokonuje niekończących się retrospekcji, by dowiedzieć się, dlaczego w wieku 46 lat jest smutny i samotny. Wraca myślami do wszystkich swoich poważniejszych związków, w tym do tego najważniejszego, który rozpadł się z jego winy…


 

Przy okazji historii Florenta-Claude’a Houellebecq oczywiście obraża kogo popadnie - urażeni mogą się poczuć homoseksualiści, kobiety, Azjaci, Niemcy, Rumuni, architekci, fani heavy metalu nawet mieszkańcy miasteczka Niort - pisarz wspomina je jednym zdaniem, nazywając wyjątkowo brzydkim. Bohater „Serotoniny” jest jednak postacią tak żałosną, a momentami i odpychającą, że trudno powiedzieć, by autor gloryfikował jego poglądy. Inhibitor tytułowej serotoniny, fikcyjny środek Captorix, pozwala Florentowi-Claude’owi przeżyć z dnia na dzień, ale nie pozostawia złudzeń. Szczęście? Jakie szczęście? „Nikt nie będzie już szczęśliwy na Zachodzie. Dziś powinniśmy postrzegać szczęście jako rodzaj dawnego marzenia, zwyczajnie nie spełniamy już warunków” - stwierdza. A puenta - związana z Captorixem - będzie oczywiście przewrotna.

W końcu bohater jedzie do rodzinnej Normandii na poszukiwanie byłej dziewczyny, która opuściła go, nie mogąc znieść jego niewierności. Tym sposobem Florent ma okazję obejrzeć z bliska współczesną francuską wieś, pogrążoną w kryzysie na skutek polityki gospodarczej UE. Doprowadzeni do ostateczności kwotami mlecznymi rolnicy organizują protest i blokują autostradę. „Serotonina", ukończona zanim we Francji rozpoczęły się obecne antyrządowe demonstracje polegające na blokowaniu dróg ugruntowała pozycję Huellebecqa jako pisarza, który genialnie umie wczuć się w atmosferę rzeczywistości.

Specjalnością Houellebecqa jest krytyka współczesnego świata. Każda powieść przynosi nową galerię postaci samotnych, uwikłanych w niewolnicze zależności od pracodawcy, rodziny, religii. Bohaterowie Houellebecqa to najczęściej dranie bez sumienia, a przy tym hipokryci. W tej literaturze programowo brakuje postaci pozytywnych, znakomita większość bohaterów została opisana jako postaci odrażające i z odrazą patrzące na innych ludzi. „Może nie byłoby fałszem uznanie mnie za konserwatystę w szerokim tego słowa znaczeniu, w tym sensie, że nie lubię zmieniać rzeczy, które jeszcze całkiem nieźle działają. W konserwatyzm jest też wpisany pewien rodzaj pesymizmu, dostrzeganie zagrożeń, czyli to, co sam w sobie obserwuję" - zauważył pisarz. W swoich powieściach Houellebecq przedstawia często przerysowany, karykaturalny obraz ludzi zafascynowanych ideą postępu, przekonanych, że rozwój cywilizacji zlikwiduje po trochu mankamenty natury ludzkiej. Jego zdaniem, nawet najbardziej konsekwentna poprawność polityczna, lansowanie tolerancji przez wykluczanie z dyskursu publicznego osób o niewygodnych dla oficjalnych trendów poglądach nic nie da. „Wiele cech, z którymi współcześni ideolodzy społeczni chcą walczyć, jak skłonność do przemocy i agresji, dyskryminowanie słabszych, uleganie nałogom, są wpisane w egzystencję człowieka jako gatunku. Nie zmienimy człowieka" - uznał pisarz.

Część powieści poświęcona jest wizycie u przyjaciela, Aymerica, rolnika zmagającego się ze zmieniającą się rzeczywistością i rozpadem małżeństwa. Dzięki tej dwójce przyjaciół widzimy zmiany w społeczeństwie. Retrospekcje Florenta-Claude'a pokazują, jak postęp w rolnictwie powoli miażdży życie rolników, czego rezultatem jest nieubłagany i nieunikniony upadek indywidualnych niedużych gospodarstw rolnych. Kiedy dzieje się to, co nieuniknione, wybór jest między poddaniem się (jak Florent-Claude) lub wzięciem spraw w swoje ręce (jak Aymeric). Jednak, wraz z rozwojem „Serotoniny”, widzimy, że jest coś więcej w smutku naszego bohatera niż tylko egzystencjalna nuda. Początkowe fragmenty z życia seksualnego ustępują miejsca bardziej nostalgicznym, romantycznym historiom, gdy nasz bohater zastanawia się nad przeszłymi związkami z kobietami. Jego podróż do Normandii to nie tylko wycieczka do Aymerica (i pretekst do ucieczki od obecnej dziewczyny), ale także okazja do ponownego odwiedzenia miejsca, w którym rozpoczął się jeden z jego prawdziwych związków. Kiedy wędruje po mieście, w którym kiedyś mieszkał, staje się to rodzajem wycieczki po jego libido i emocjach, zastanawiając się, co by było, gdyby...?

Strona po stronie, książka zaczyna czytelnika „parzyć”. Presja globalizacji niszczy opłacalność uczciwego rolnictwa. Aymeric zamiast poderwać „mołdawską dziewczynę", jak sugeruje Florent-Claude, uczestniczy w zapowiedzi ruchu „żółtych kamizelek” – bierze się bezpośrednio do walki z Unią Europejską. Rolnicy, tak jak „żółte kamizelki", stają się ofiarami globalizacji i przemian francuskiego modelu gospodarczego, który spycha ludzi takich jak oni w kierunku pełzającej pauperyzacji. Houellebecq raz jeszcze okazał się autorem o genialnym słuchu społecznym. Jego powieść idealnie wpisała się w rozdzierający Francję konflikt, z którego siły, w momencie gdy pisarz zaczynał pracę nad powieścią, niemal nikt specjalnie nie zdawał sobie sprawy.

Najważniejszy jednak w powieści jest wątek miłości narratora do Camille i pomysł naprawy największego życiowego błędu. Houellebecq cytuje Niekrasowa i Gogola, ale najbliżej mu do Dostojewskiego, który pisał, że ludzie pozornie marzą o szczęściu, a robią wszystko, by żyć nieszczęśliwie. Tak właśnie postępuje bohater „Serotoniny". Tyle że u Dostojewskiego czy Bułhakowa pogrążonych w depresji bohaterów zbawiała kochająca ich kobieta. U Houellebecqua kobiety mają sposoby, by realizować się jako matki bez pomocy mężczyzny, zwłaszcza takiego, który je zdradził. Głupio czy nie głupio, to nie ma znaczenia. Zdrada to zdrada – ostrzega Houellebecq, dlatego jego najnowszą książkę można uznać za przypowieść, a to znaczy, że francuski cynik chce nas umoralnić i uratować przed życiową katastrofą!

W książce pojawia się też niemiecki ornitolog obserwator ptaków, który okazuje się być aktywnym pedofilem – jedyną prawdziwą troską naszego głównego bohatera o ofiarę seksualną (dziesięcioletnią dziewczynkę) jest nadzieja, że za filmy w których występuje dziewczynka ma zapłacone. Po tym wydarzeniu Florent uczy się strzelać i rzeczywiście co jakiś czas trafia prosto w smutne serduszko: „na zachodzie nikt już nie będzie szczęśliwy”, a „cała kultura świata niczemu nie służy”. Ale nie wszystko stracone, bowiem „naprawdę możemy spowodować duże straty”, chociaż w gruncie rzeczy „mechanizmy nieszczęścia są (…) silniejsze”.

„Serotonina” to powieść na czasy „La fin des sociétés” (końca społeczeństw) – epokę zapowiedzianą przez francuskiego socjologa Alaina Touraine’a w dziele o takim właśnie tytule. Kim jest człowiek w takich czasach? Czy jedynie zwierzęciem poruszanym najprostszymi mechanizmami popędu seksualnego? Czy istotą metafizyczną, którą napędzają impulsy i siły niedające się sprowadzić do czystej biologii, jak miłość choćby? I czy ponowne odkrycie tej metafizycznej, ponadbiologicznej istoty wystarczy, by po nieuchronnym końcu świata nadszedł nowy? Być może po prostu należy szukać gdzie indziej, w rzeczywistości znajdującej się poza czułym, ale reakcyjnym radarem Houellebecqa, dobrze identyfikującym rozkład, ale niedostrzegającym oznak nowego. Jak choćby krzepnącej politycznej podmiotowości kobiet, które w kończącym się świecie z „Serotoniny” mają status obiektów do pożądania i co najwyżej kochania, lecz nie działania.

Co Florentowi-Claude’owi pozostaje z materialnych przejawów otaczającego świata poza wiadomą małą i białą tabletką? Ostatnimi figurami wyludnionego uniwersum są: recepcjonistka, ekspresy do kawy – jedyni towarzysze poranków, i oczywiście, na poczesnym miejscu, kolejne hotelowe telewizory. Szczególnie te oglądane bez dźwięku, jako nieme i groteskowe tło dla kończącego się świata. A także ostatnie zwierzęta, które bohater tej wyludnionej planety spotyka przed apokalipsą – krowy. Nie pierwszy raz odbijający się w ich wielkich oczach literacki przechodzień zderza się z absurdem własnego istnienia. Florent-Claude głaszcze czule ich wilgotne, ciepłe pyski w oborach należących do uwikłanego w protest rolników przyjaciela z młodości, Aymerica, ale kiedy okazuje się, że całe stado pójdzie na zmarnowanie, ogranicza się do powiadomienia o tym niechętnych służb. To już nie jego kłopot. „Czy tak żyją ludzie?” Właśnie tak. Kolejna książka Houellebecqa nie może już pójść dalej w tej diagnozie, jedyne, co pozostaje, to cofnąć się do groteski niemego telewizora.

Czy rzeczywiście jest tak źle, jak twierdzi Michel Houellebecq? Przecież nie brakuje propozycji lepszej organizacji świata. Świat zachodni pomału rozwija ideę municypalizmu, przejmowania władzy w miastach przez oddolne ruchy obywatelskie – jednym z jej aspektów jest feminizacja polityki. Wszystkie te lokalne inicjatywy śmiało można nazwać utopiami, czyli projektami karmiącymi się nadzieją, że możliwy jest lepszy świat. Co ważniejsze, nie są to jedynie literackie wizje, tylko autentyczne projekty testowane w konkretnej rzeczywistości społecznej i politycznej. Czy jednak to wystarczy wobec globalnego wyzwania i jego możliwego kresu – apokalipsy? Czy nie usypiają one wręcz czujności, tworząc fałszywe złudzenie, że wystarczy właściwie urządzić własny ogródek, by naprawić świat? Ryzyko prowincjonalnego samozadowolenia jest realne. By go uniknąć, potrzebna jest przemiana wyobraźni w skali globalnej, która te wszystkie pojedyncze inicjatywy łączyłaby we wspólny projekt ratowania świata. Czy istnieją opowieści, które byłyby w stanie taką zmianę wywołać?

Czy da się stworzyć raj na ziemi? Miejsce, gdzie by się wszystkim dobrze mieszkało i pracowało?  Wspomnieć należy przynajmniej dwie, zupełnie przeciwstawne zasady: nadziei i odpowiedzialności. Zasada nadziei to podstawa optymizmu poznawczego i przekonania, że człowiek jest w stanie kontrolować bieg historii oraz kształtować przyszłość. Zasada odpowiedzialności, sformułowana przez filozofa Hansa Jonasa, powstała w odpowiedzi na świat, w którym postęp wyrwał się spod kontroli i zaczął prowadzić do zgubnych konsekwencji w wymiarze humanitarnym oraz ekologicznym.

Utopii więc nie brakuje, problem w tym, że nie rozpalają one wyobraźni i nie zasilają projektów politycznych, które z podobną siłą jak przed stuleciem komunizm czy socjalizm potrafiłyby porywać do działania. Dziś, jak pisał u schyłku życia Zygmunt Bauman, porywają jedynie retrotopie – wizje przyszłości wywiedzione z wyimaginowanych przedstawień lepszej rzekomo przeszłości. Utrata freudowskiego popędu do życia oddaje pole popędowi ku śmierci – to sedno powieści Houellebecqa, który zdaje się zadawać pytanie – czy tu (w Europie) i teraz (u schyłku drugiej dekady XXI wieku) jest możliwy inny los? Odstawienie leku i przywrócenie męskości oznaczałyby nawrót depresji. Pisarz ukazuje w „Serotoninie” doświadczenie samotności, atrofię ludzkich relacji, absurd egzystencji. I choć czasem jego diagnozy zawierają w sobie szczyptę czarnego humoru, to zazwyczaj przenika je dojmujące poczucie bezsensu ludzkiego istnienia.

 

06 czerwca 2025

Cząstki elementarne

 

„Cząstki elementarne”

Michel Houellebecq

Autor/ (ur. 1956) – jeden z najsławniejszych współczesnych powieściopisarzy francuskich, eseista, poeta, autor piosenek. Laureat m.in. Nagrody Goncourtów i IMPAC Dublin Literary Award; jego książki przetłumaczono na ponad czterdzieści języków. Premiera powieści „Uległość” zbiegła się w czasie z zamachami na redakcję „Charlie Hebdo”. „Serotonina” natychmiast stała się bestsellerem. Nazywany jest często wrogiem poprawności politycznej, mizoginem i islamofobem, otwiera co roku listę zakładów bookmacherskich przed literackim Noblem. W istocie Houellebecq uosabia wszystko, czego Akademia Szwedzka nienawidzi.

Tłumaczenie/ Agnieszka Daniłowicz-Grudzińska

Tytuł oryginału/ fr Particules élémentaires

Tematyka/ Pisarz rozprawia się z pokoleniem '68, pokazuje wynaturzenia, do jakich doprowadziły wolna miłość, kult rozrywki i indywidualizm społeczny. Zwolennik prowokacji, epatuje pornografią, a ustami swoich bohaterów wygłasza opinie rasistowskie. W swoich powieściach Houellebecq przedstawia często przerysowany, karykaturalny obraz ludzi zafascynowanych ideą postępu, przekonanych, że rozwój cywilizacji zlikwiduje po trochu mankamenty natury ludzkiej. Jego zdaniem, nawet najbardziej konsekwentna poprawność polityczna, lansowanie tolerancji przez wykluczanie z dyskursu publicznego osób o niewygodnych dla oficjalnych trendów poglądach nic nie da.

Główny motyw/ „Cząstki elementarne” to przede wszystkim historia dwóch braci – Michela i Brunona. Są od siebie tak różni, jak to tylko możliwe. Genialny Michel zajmuje się biologią, a jego badania przyniosły mu miano zdolnego naukowca, a także pracoholika. Jednocześnie jest zagubiony w społeczeństwie, którego nie rozumie. Zdaje się, że największą trudność sprawiają mu uczucia – jego własne oraz innych. Brunon jest natomiast seksoholikiem, którego funkcjonowanie opiera się głównie na zaspokajaniu własnych potrzeb, choćby w ten niezbyt moralny sposób. On także nie radzi sobie z relacjami i własnymi słabościami. Dookoła nich funkcjonuje społeczeństwo, któremu od Houellebecqa obrywa się wyjątkowo mocno.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„W istocie wizja świata, jaka w konkretnym momencie przeważa wśród większości członków danego społeczeństwa, determinuje jego gospodarkę, politykę oraz obyczaje.”

„(...) rozmowy przechodziły swobodnie z fizyki na filozofię, z historii na sztukę, z religii na problemy życia codziennego. Nic podobnego nie wydarzyło się od początków myśli greckiej.”

„Czas to banalna tajemnica i wszystko jest, jak ma być (...).”

„Opowieść o ludzkim życiu może być tak długa lub tak krótka, jak kto sobie życzy.”

„Wieczność dzieciństwa to krótka wieczność, ale on jeszcze o tym nie wie.”

„(...) dzika natura usprawiedliwia totalną destrukcję, uniwersalną zagładę, a misją człowieka na Ziemi ma być prawdopodobnie dopełnienie tej zagłady.”

„Dziwnie jest słuchać, jak inni o nas rozmawiają, szczególnie gdy ma się wrażenie, że nie zdają sobie sprawy z naszej obecności. Można przy tym łatwo samemu stracić świadomość swojej obecności, co nie jest niemiłe.”

„Nie żywił żadnych złudzeń co do zachowań istoty ludzkiej, gdy ta przestaje podlegać nadzorowi prawa.”

„Czułość poprzedza uwodzenie, oto dlaczego tak łatwo jest stracić nadzieję.”

„Wraz z lodówkami i pralkami, materialnymi dobrami towarzyszącymi małżeńskiemu szczęściu, upowszechniły się tranzystory i adaptery, narzucające model flirtu nastolatków.”

„Od razu pojął, że ten spowolniały, naznaczony wstydem świat, gdzie istoty mijają się w astronomicznej pustce, gdzie nie istnieje możliwość jakiegokolwiek związku, jest dokładnym odpowiednikiem jego świata mentalnego.”

„(…) on również padł ofiarą wynaturzonej matki, taki miał pogląd – uproszczony, lecz w sumie trafny.”

„Życie dążące do jednego celu zostawia niewiele miejsca na wspomnienia.”

„Świat ludzi – zaczynał zdawać sobie z tego sprawę – jest rozczarowujący, pełen lęków i goryczy.”

„(…) dla niej twarz Michaela była jak komentarz do innego świata.”

„Dla współczesnego człowieka Zachodu, nawet gdy dopisuje mu zdrowie, myśl o śmierci stanowi pewnego rodzaju szum w tle; gdy tylko plany i pragnienia zacierają się, ów szum zaczyna wypełniać mózg.”

„Od czasów faraonów niczego w historii ludzkości nie dało się porównać z kultem, jakim młodzież europejska otaczała gwiazdy rocka.”

„W świecie, w którym ceni się jedynie młodość, ludzie są stopniowo pożerani.”

„Śmierć wszystko zrównuje.”

„Jedną z najbardziej zadziwiających cech miłości fizycznej jest uczucie intymności, która ta wywołuje, pod warunkiem że towarzyszy jej minimum wzajemnej sympatii.”

„Byli niczym zwierzęta, które biją się, przebywając w tej samej klatce, tą klatką był upływający czas’”

„Tak czy inaczej, wszyscy kłamią, wszyscy kłamią w sposób groteskowy.”

„Od razu zrozumiałem, że moje życie jest przekleństwem.”

„Nasza egzystencja zaczyna się od spojrzenia drugiego człowieka.”

„Po kilku latach pracy pożądanie seksualne znika, ludzie skupiają się przeważnie na kuchni i winach.”

„Zastanawiając się nad bieżącymi wydarzeniami naszego życia, nie wiemy, czy uwierzyć w przypadek, czy zdać się na determinizm.”

„Jak już raz człowiek wejdzie w rutynę pracy, wszystkie lata są do siebie podobne. Jedyne wydarzenia, jakie nas jeszcze czekają, to choroby i dorastające dzieci.”

„Jest wszakże napisane, że miłość zawiera w sobie prawo i je spełnia.”

„Śmierć jest trudna do zrozumienia, istota ludzka z dużą niechęcią decyduje się na dokładne wyobrażenie jej sobie.”

„Mężczyźni nie uprawiają seksu z kobietami dlatego, że je kochają, ale dlatego, że ich pożądają.”

„Żyjąc w samym środku zachodniej cywilizacji o wyraźnych skłonnościach samobójczych, nie mieli, rzecz jasna, żadnych szans.”

„Nasze nieszczęście osiąga najwyższy punkt dopiero wtedy, gdy przewidujemy, że w najbliższej przyszłości powinna się pojawić praktyczna możliwość szczęścia.”

„(…) życie charakteryzuje się długimi okresami nudy, najczęściej jest niezwykle ponure; potem nagle pojawia się jakiś zakręt i ten zakręt okazuje się ostateczny.”

„Elementy świadomości współczesnego świata nie są dostosowane do kondycji istoty śmiertelnej. Nigdy, w żadnej epoce i w żadnej innej cywilizacji człowiek nie myślał ciągle i zawsze o swoim wieku (…).”

„W momencie, kiedy człowiek przestaje wierzyć w życie po śmierci, koniec z religią.”

„Dziwaczny pomysł: rozmnażać się, kiedy nie lubi się życia.”

„(…) człowiek nie jest stworzony po to, by akceptować śmierć: ani swoją, ani innych.”

„Życie przeżył jako samotny mężczyzna, w kosmicznej niemal pustce.”

„Pod koniec są już tylko samotność, chłód i cisza. Pod koniec jest już tylko śmierć.”

„Na całym świecie niedawno zmarli ludzie nadal gnili w grobach, zmieniając się powoli w szkielety.”

            „Błyskotliwa powieść idei” – tak cytowana na okładce recenzja „Wall Street Journal" opisuje „Cząstki elementarne” Michela Houellebecqa. Ale nazywanie jej powieścią pomysłów po prostu nie oddaje odpowiednio ambicji czegoś, co udało się upchnąć tak wiele na mniej niż 400 stronach. Pod całym tym brudem i prowokacją tego bezczelnego dzieła literackiego kryje się traktat filozoficzny o cywilizacji od zarania chrześcijaństwa do współczesności.

Historia w drugiej powieści Houellebecqa skupia się na życiu dwóch (przyrodnich) braci dorastających w powojennej Francji. Michel, pozbawiony emocji i aseksualny, jest znakomitym biologiem, a Bruno zdeprawowanym seksualnie nauczycielem w szkole średniej. Obaj zostali porzuceni przez matkę (postać wzorowaną na matce Houellebecqa), kobietę porwaną przez głębokie przemiany powojennego społeczeństwa, zwłaszcza przez nieokiełznany hedonizm ruchu hipisowskiego lat 60. Zaniedbanie przez matkę determinuje Michela i Bruna przez całe ich życie. I choć większość dzieciństwa spędzili osobno i choć są biegunowymi przeciwieństwami, losy obu braci pozostają ze sobą ściśle powiązane.

Książka „Cząstki elementarne” rozpoczyna prolog: „Ta książka jest przede wszystkim historią mężczyzny, który większą część życia przeżył w Europie Zachodniej w drugiej połowie XX wieku. W zasadzie samotny, od czasu do czasu utrzymywał jednak stosunki z innymi ludźmi. Żył w nieszczęśliwych i skomplikowanych czasach. Kraj, w którym się urodził, przechylał się powoli, lecz nieuchronnie ku strefie ekonomicznej krajów średnio zamożnych; na ludzi z jego pokolenia często czyhała nędza, poza tym spędzali życie w samotności i goryczy. Uczucia miłości, czułości i braterstwa właściwie przestały istnieć; we wzajemnych kontaktach jego rówieśnicy najczęściej przejawiali obojętność na los drugiego człowieka, a nawet okazywali okrucieństwo”. I na tych słowach można by było zakończyć pisanie dalszej recenzji, jednak Michel Houellebecq nas zaskakuje wizją przyszłości tzw. „Świata Zachodniego”.

Życie Michela i Bruna toczy się na tle trzeciej „metafizycznej mutacji” zachodniego społeczeństwa. Metafizyczne mutacje, według powieści, to „radykalne, globalne przemiany wartości, pod którymi podpisuje się większość”. Pierwsza metafizyczna mutacja nastąpiła wraz z powstaniem chrześcijaństwa i upadkiem Cesarstwa Rzymskiego; druga wraz ze stopniowym wyłanianiem się nowoczesnej nauki i sekularyzmu w ciągu ostatnich kilku stuleci. Houellebecq nigdy nie wyjaśnia, na czym polega wciąż rozwijająca się trzecia metafizyczna mutacja. Jasne jest jednak, że ta epokowa transformacja jest w dużej mierze napędzana przez postępy w biologii molekularnej (zwłaszcza ukończenie projektu ludzkiego genomu i perspektywę klonowania człowieka), a także epistemologiczne i ontologiczne przełomy w fizyce kwantowej. U podstaw każdej metafizycznej mutacji leży odrębny światopogląd; Nadrzędny sposób myślenia dotyczący tego, jak teoretyzuje się i bada przyrodę oraz jak zorganizowane jest społeczeństwo. Houellebecq postrzega materializm jako znak rozpoznawczy drugiej metafizycznej mutacji. Nigdzie światopogląd materialistyczny nie jest bardziej rozpowszechniony niż w biologii, która jest dziedziną Michela.

Nauki biologiczne mają tendencję do traktowania cząsteczek, podstawowych cegiełek budulcowych natury, jako „oddzielnych i odrębnych bytów połączonych wyłącznie przyciąganiem i odpychaniem elektromagnetycznym”. A większość biologów, według oceny Michela, jest zaangażowana w formę bezmyślnego empiryzmu. Nie są to „wielcy myśliciele” czy „Rimbaudowie z mikroskopami”, ale „prości technicy”, którzy w mniejszym stopniu kierują się ciekawością intelektualną, a bardziej awansem zawodowym i perspektywą wakacji na Grenlandii. Ten pogardliwy pogląd na stan biologii podsumowuje kolega Michela, Desplechin, który komentuje proces dekodowania DNA: „Ale odczytywanie DNA, cóż… Odczytujemy, odczytujemy. Robimy jedną molekułę, robimy drugą. Wprowadzamy dane do komputera, komputer oblicza podstruktury. Wysyłamy faks do Kolorado: oni robią gen B27, my robimy C33. Wielkie rzeczy! Od czasu do czasu ktoś nieznacznie ulepsza aparaturę; w zasadzie to wystarczy, żeby dostać Nobla. Nie ma o czym mówić”.

Przesłanie, które Houellebecq stara się przekazać, nie polega na tym, że te osiągnięcia naukowe są negatywne, ale na tym, że nie ma kreatywności, nie ma myślenia w szerszej perspektywie, a już na pewno nie ma etycznej refleksji nad tym, czemu służą te techniczne procedury badawcze. Materializm przenika również powojenne społeczeństwo francuskie. W poprzedniej epoce judeochrześcijańskiej społeczeństwo było uważane za nierozerwalną (choć hierarchicznie zorganizowaną) całość. Chrześcijański pogląd na wzajemne powiązania relacji społecznych został uchwycony w kazaniu wygłoszonym na weselu Brunona: „Kochać swoją żonę to tak, jak kochać samego siebie. Żaden człowiek nigdy nie mógł nienawidzić swego ciała, przeciwnie, karmi je i dba o nie, tak jak Chrystus o Kościół; jesteśmy bowiem członkami tego samego ciała, jesteśmy z jego ciała i z jego kości. Oto dlaczego człowiek opuści ojca swego i matkę swą i połączy się z żoną swoją, i oboje staną się jednym ciałem”. Jednak autor obala ten cały chrześcijański światopogląd jednym zdaniem: „Kobieta siedzi w domu i zajmuje się gospodarstwem (ale dzięki elektrycznemu sprzętowi domowemu ma dużo czasu, które może poświęcić  rodzinie). Mężczyzna pracuje poza domem (ale dzięki mechanizacji produkcji pracuje krócej i lżej). Pary są sobie wierne i szczęśliwe; mieszkają w ładnych domach poza miastem (strefa podmiejska). W wolnych chwilach oddają się majsterkowaniu, ogrodnictwu, sztukom pięknym. Chyba że wolą podróżować, poznawać życie i kulturę innych regionów i innych krajów”. A jednak coraz więcej odnotowuje się rozwodów, coraz więcej ludzi jest samotnych, coraz więcej młodzieży i dzieci potrzebuje pomocy psychoterapeutycznej.  

Ale rewolucja naukowa podkopała religijne podstawy społeczeństwa. Rozwój nauki wiązał się z rewolucją polityczną, w ramach której liberalizm został wyniesiony do rangi dominującej filozofii rozumienia i organizowania stosunków społecznych. Liberalizm ma tendencję do traktowania istot ludzkich tak, jak współczesna biologia traktuje molekuły: jako fundamentalnie odrębnych. Racjonalna jednostka staje się w centrum uwagi, ludzkość zostaje zredukowana do biologii, a ludzkie zachowanie jest rozumiane w kategoriach ścisłego rachunku różniczkowego (wystarczy pomyśleć o racjonalnym maksymalizatorze użyteczności w ekonomii neoklasycznej). Po raz kolejny wiadomość należy interpretować z ostrożnością. Houellebecq nie próbuje sugerować, że wzrost liberalizmu jest negatywny lub że powinniśmy w jakiś sposób zaaranżować powrót do ery chrześcijańskiej. Rzeczywiście, powieść dostarcza nam przykładu jednego z pozytywnych aspektów liberalizmu. Powstanie świeckiego społeczeństwa złamało stateczną hierarchię feudalną, pozwalając synowi korsykańskich chłopów, pradziadkowi Michela i Bruna ze strony matki, pójść na uniwersytet i zostać odnoszącym sukcesy inżynierem. 


Na czym więc dokładnie polega problem? Według powieści, główny problem z drugą metafizyczną mutacją polega na tym, że wytworzyła ona uniwersalny porządek moralny, który zastąpił boga i religię. „Supremacja młodości i wolność jednostki” wyparła wartości judeochrześcijańskie. W rezultacie społeczeństwo coraz bardziej upodabnia się do okrutnej hierarchii królestwa zwierząt. Siła i piękno fizyczne są nowymi obiektami kultu. Ta materialistyczna fiksacja na punkcie ciała niesie ze sobą lęk przed starzeniem się (nawet piękni i silni nie są w stanie powstrzymać degradacji ludzkiego ciała) i poważny lęk przed śmiercią. Rezultatem tego wszystkiego jest zatomizowane społeczeństwo, którego członkowie są coraz bardziej niezdolni do empatii i miłości do innych ludzi. W tym kontekście ludzie poszukują alternatywnych form znaczeniowych zamiast tradycyjnej duchowości i często znajdują je w mistycyzmie New Age. Ale „Cząstki elementarne” przedstawiają ruchy New Age w krytyczny (i często komiczny) sposób. Poprzez oddawanie się indywidualizmowi i kultowi ciała, ruchy te wzmacniają atomizację (analogie można znaleźć w powieści Wiktora Pielewina „Homo Zapiens”: bezpośrednio po upadku komunizmu w Rosji ludzie również szukali sensu i znajdowali go w myśleniu New Age). „Agnostycyzm Republiki Francuskiej – podstawa jej funkcjonowania – miał umożliwić obłudny, rozprzestrzeniający się stopniowo, a nawet nieco podstępny triumf antropologii materialistycznej. Zagadnienia dotyczące wartości życia ludzkiego, choć nigdy otwarcie nie poruszane, nie zaprzestały jednak torować sobie drogi w umysłach; można bez żadnych wątpliwości stwierdzić, że w ostatnich dziesięcioleciach istnienia cywilizacji zachodniej przyczyniły się one po części do powstania ogólnego klimatu depresji czy wręcz masochizmu” – kwituje Houellebecq w książce „Cząstki elementarne”.

Zarówno Michel, jak i Bruno są naprawdę symptomatyczni dla tego procesu atomizacji. Fakt, że żaden z nich nie był kochany przez matkę, pozostawia trwałą bliznę psychiczną. W dzieciństwie Michel był raczej stoicki i niezdolny do pielęgnowania bliskich relacji z innymi ludźmi. Wśród nich znalazła się przyjaciółka Michela (a później dziewczyna) Annabelle, która była nie tylko piękna fizycznie, ale także całkowicie mu oddana. Gdy Michel wkracza w dorosłość, sytuacja pogarsza się jeszcze bardziej. Wiedzie coraz bardziej odizolowaną i sterylną egzystencję na przedmieściach, a całe jego życie jest kształtowane przez ofertę żywności w lokalnym supermarkecie. Jak można nie poczuć ucisku w żołądku, czytając to zdanie? „(…) lecz jako przeciętny konsument, pozbawiony szczególnych cech, witał jedynie z radością powrót >dwóch tygodni włoskich produktów< w dzielnicy Monoprix”. Pod koniec powieści Michel ma ostatnią szansę, aby nawiązać kontakt z Anne, która kilkakrotnie wchodziła i wychodziła z jego życia. Michel zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie odczuwać miłości. Ale właśnie wtedy, gdy wydaje się, że jest w stanie poświęcić przynajmniej część swojego życia Annabelle, spełniając jej marzenie o wspólnym dziecku, zostaje u niej zdiagnozowany nieuleczalny rak. Nawet to bolesne doświadczenie nie wystarczy, by wyrwać Michela z emocjonalnego odrętwienia.

Bruno jest pod pewnymi względami jeszcze bardziej straumatyzowany zaniedbaniem przez matkę. W szkole z internatem doświadcza czegoś, co można określić jedynie jako „falę”, tortury. Jako nastolatek i później jako dorosły, Bruno spędzał większość swojego czasu i energii na szukaniu satysfakcji seksualnej. To stawiało go w wielu niezręcznych sytuacjach,  skończyło się zniszczeniem jego małżeństwa i ostatecznie doprowadziło do poważnego załamania psychicznego. Ale podobnie jak jego brat, Bruno również dostaje ostatnią szansę na znaczący związek. Na letnim odosobnieniu Bruno spotyka Christiane, biolożkę, która podziela jego hedonistyczny światopogląd. Bruno i Christiane zbliżają się do siebie, a Bruno wydaje się być o krok od doświadczenia miłości po raz pierwszy w życiu. Christiane zapada jednak na chorobę, która paraliżuje ją. Nie mogąc poradzić sobie z pogorszeniem stanu fizycznego, popełnia samobójstwo. Bruno po raz ostatni pojawia się w powieści na pogrzebie matki, kiedy to obaj bracia widzieli się po raz ostatni. W tym momencie jego załamanie psychiczne jest całkowite. Jest bardzo pobudzony i niestabilny emocjonalnie. Jego proces myślowy jest niemal całkowicie niespójny – pomstuje na naturę i królestwo zwierząt. Jego Nintendo Gameboy jest jego jedyną pociechą.

Styl Houellebecqa jest często określany jako „realizm depresyjny”. A biorąc pod uwagę to, co dzieje się z obydwoma braćmi, nietrudno zrozumieć, dlaczego inni nadali mu tę etykietkę. Ale powieść to nie tylko czarnowidztwo. W końcowych rozdziałach powieść spekuluje na temat tego, co może nadejść wraz z trzecią metafizyczną mutacją (pamiętajmy, że książka została napisana w 1998 roku). To ćwiczenie w przewidywaniu losów ludzkości jest niewątpliwie najbardziej kontrowersyjnym aspektem książki. Przez całą powieść Michel staje się coraz bardziej zaniepokojony zatomizowanym światem wokół niego. Od 2000 r. aż do śmierci w 2009 r. rozpoczął prace nad stworzeniem systemu filozoficznego, który miał zastąpić materializm. Michel znajduje wielkie nadzieje w fizyce kwantowej i porównuje środowisko intelektualne otaczające Kopenhagę Nielsa Bohra w latach 20. XX wieku do starożytnej Grecji.

Jednym ze szczególnych osiągnięć w fizyce, które fascynuje Michela, są eksperymenty Aspektu. Eksperymenty te, przeprowadzone przez francuskiego fizyka Allena Aspekta w latach osiemdziesiątych XX wieku, dostarczyły dowodów na paradoks EPR, który głosił, że gdy cząstki oddziałują ze sobą, ich losy stają się powiązane, nawet jeśli dzieli je ogromna odległość. Świat kwantowy, jak sądził Michel, stanowi podstawę dla nowej filozofii „przywrócenia warunków, które umożliwiły miłość”. Chociaż nigdy nie wspomina się o tym w powieści, idee Michela wykazują silne podobieństwo do teorii całości i porządku implikacyjnego fizyka Davida Bohma. Symbolicznie ta nowa filozofia, którą formułuje Michel, jest inspirowana Księgą z Kells, dziełem irlandzkich mnichów z IX wieku, które przedstawiało cały wszechświat – człowieka, przyrodę i niebiosa – jako misternie splecioną całość. Dekada przemyśleń doprowadziła do ukoronowania osiągnięć Michela, Notatek Clifdena, „złożonej mieszanki wspomnień, osobistych wrażeń i teoretycznych refleksji”. W 2009 roku, w którym zmarł Michel, skrócona wersja tych notatek ukazała się w 80-stronicowym artykule w „Nature” zatytułowanym „Towards Perfect Reproduction”. Późniejsze eksperymenty biologów molekularnych zweryfikowały wszystkie pierwotne hipotezy Michela. Doprowadziło to do zdumiewającego odkrycia: „Każdy gatunek zwierząt, jakkolwiek wysoko rozwinięty, mógł zostać przekształcony w podobny gatunek, rozmnażany przez klonowanie i nieśmiertelny”.

Zadanie interpretacji i wdrożenia tych nowych ram pozostawiono młodej dyscyplinie naukowej, którą kierował biochemik o nazwisku Hubczejak, który zaciekle bronił najbardziej radykalnej propozycji Michela: „ludzkość musi zniknąć i ustąpić miejsca nowemu gatunkowi, który był bezpłciowy i nieśmiertelny, gatunkowi, który wyrósł z indywidualności, separacji i ewolucji”. Wysiłki Hubczejaka spotkały się z oporem ze strony przywódców religijnych i humanistów, ale udało mu się zjednoczyć dla swojej sprawy typy New Age. W 2011 roku Hubczejak założył Ruch na rzecz Potencjału Człowieka, organizację zajmującą się rozwojem nauki o inżynierii genetycznej. W jakim celu? Wyeliminowanie rozmnażania płciowego, starzenia się i śmierci, które do tej pory były przyczyną tak wielkiego niepokoju, aby „przywrócić poczucie wspólnoty, trwałości i sacrum”. W 2029 roku powstał pierwszy przedstawiciel tego nowego bezpłciowego gatunku. Cóż począć z houellebecq’owskim przewidywaniem trzeciej metafizycznej mutacji? Myślę, że można to interpretować na dwa sposoby.

Z jednej strony łatwo zinterpretować Houellebecqa jako pisarza – typowo cynicznego, depresyjnego realistę, który stracił wszelką wiarę w człowieczeństwo. Zaszliśmy tak daleko na drodze atomizacji, społeczeństwo stało się tak chore, że jedynym sposobem na uratowanie siebie jest wyeliminowanie rozmnażania płciowego i śmierci poprzez klonowanie. Żadna zmiana polityczna nie uratuje nas przed nami samymi. W rzeczywistości Houellebecq w innym miejscu argumentował, że polityka ma niewielki wpływ na historię, a głównym motorem historycznych zmian jest technologia. Rozwiązanie polegające na klonowaniu może być wytworem cynicznego spojrzenia na naturę ludzką i przekonania o niemożności podjęcia znaczących działań politycznych. Myślę jednak, że można dokonać innej, bardziej zniuansowanej interpretacji. Należy pamiętać, że Houellebecq jest ostrożny w wyznaczaniu kogokolwiek poza Michelem do kontynuowania tej idei. Starając się poszerzyć ich atrakcyjność, Hubczejak nie tylko rażąco upraszcza te idee, ale także interpretuje je w sposób wąsko pozytywistyczny i techniczny. Tym samym Houellebecq zdaje się sugerować, że nawet najbardziej radykalny projekt wyzwolenia człowieka — jeśli zostanie oderwany od swojego filozoficznego i egzystencjalnego kontekstu — może zostać zredukowany do jałowego projektu inżynierii społecznej. Przyszłość, w której następuje techniczne przezwyciężenie ludzkiego cierpienia, może okazać się równie odhumanizowana jak rzeczywistość, z której miała nas wybawić. To gorzkie ostrzeżenie przed utopią, która pozbywa się nie tylko bólu, ale i sensu.

Wszystkie filozoficzne podstawy idei Michela są ignorowane przez Hubczejaka, a także przez biologów molekularnych odpowiedzialnych za klonowanie ludzi i przez resztę populacji, która została przekonana do Ruchu na rzecz Ludzkiego Potencjału. W tym sensie Houellebecq zdaje się sugerować, że klonowanie ludzi może rozwiązać niektóre bolączki społeczeństwa tylko wtedy, gdy stojącej za nim nauce technicznej towarzyszy nowa filozofia. Jest to nieco (i tylko nieznacznie) mniej przygnębiająca interpretacja „Cząstek elementarnych”, ponieważ docenia fakt, że ludzkie zamknięcie wymaga uważnej refleksji filozoficznej (co samo w sobie daje wiarę w człowieczeństwo i zdolność ludzkiego umysłu do decydowania o tym, co jest etyczne).

Niezależnie od tego, która interpretacja jest poprawna, wydaje się, że niewiele wskazuje na to, że ludzkość jest w stanie zatrzymać proces atomizacji. Jego przewrotne skutki są widoczne wszędzie, gdzie spojrzymy. W Japonii ludzie mogą teraz wyrwać się z samotności, wynajmując przyjaciół, a nawet małżonków. Media społecznościowe sprawiają, że ludzie są bardziej połączeni, ale to najbardziej zapaleni użytkownicy (w tym osoby robiące selfie) zgłaszają, że czują się bardziej samotni niż inni. Naukowcy obawiają się, że samotność, która zwiększa ryzyko śmierci o 26%, będzie kolejnym poważnym problemem zdrowia publicznego. Co jest temu wszystkiemu winne? Michel Houellebeq stawia oto taką diagnozę: „(…) globalizacja zapoczątkowała współzawodnictwo o wiele bardziej brutalne, które miało rozwiać marzenia o integracji całej ludzkości w jedną klasę średnią, dysponując coraz większą siłą nabywczą; szerokie warstwy społeczne zaczynały bowiem żyć w warunkach lęku, niepewności i rosnącego bezrobocia; lecz zaciekłość i współzawodnictwa seksualnego wcale przez to nie zmalała, wręcz przeciwnie”.

Przewidywania Houellebecqa dotyczące pierwszego ludzkiego klona w 2029 roku wydają się nieco pochopne, ale eksperci przewidują teraz, że rozwój naukowy sprawi, że rozmnażanie płciowe stanie się przestarzałe w ciągu dwóch dekad. Główne pytanie, na które będą musieli odpowiedzieć ci, którzy wierzą w postępowe zmiany polityczne, brzmi: czy możliwe jest sformułowanie wykonalnego, alternatywnego rozwiązania dla atomizacji, takiego, które nie wymaga inżynierii genetycznej? Błyskotliwość „Cząstek elementarnych” polega na tym, że zmusza nas do zmierzenia się z tym niewygodnym pytaniem. Recenzję książki „Cząstki elementarne” (tak jak ją rozpocząłem) zakończę słowami samego Houellbecqa, który życie obu bohaterów podsumował oto takim zdaniem: „To nie była ich wina, pomyślał; żyli w strasznym świecie, w świecie rywalizacji i walki, próżności i agresji; nie dane im było żyć w harmonijnym świecie; ale nie uczynili nic, żeby zmienić świat, nie uczynili nic, żeby to naprawić”.

 

Polecam również:

„Serotonina” Michel Houellebecq

Książki i Psychoanaliza: Wyniki wyszukiwania: serotonina