„Król rzeki”
Alice
Hoffman
Autorka/ (ur. 16 marca 1952 w Jorku) – jedna z
najpoczytniejszych powieściopisarek amerykańskich. Ma na swoim koncie
dwadzieścia jeden powieści, dwa zbiory opowiadań i osiem książek dla
dzieci i młodzieży. Jej książki przetłumaczono na ponad dwadzieścia
języków i doczekały się ponad stu zagranicznych wydań.
Tłumaczenie/ Jerzy Kozłowski
Tematyka/ Abelowi
Grey'owi zostaje przydzielone śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci chłopca z
ekskluzywnej szkoły. Ciało chłopca zostało znalezione w rzece. Żeby uniknąć
skandalu szkoła utrzymuje, iż z pewnością było to samobójstwo.
Główny motyw/ Miasteczko
Haddan, ekskluzywne prywatne liceum - oto miejsce akcji tej intrygującej
powieści. Życie w szkole rządzi się własnymi prawami, każdy uczeń zna swoje
miejsce w hierarchii, tradycja - to świętość. I tylko jeden z pierwszoklasistów
- Gus - po prostu to lekceważy. Zapłaci za to życiem, a śledztwo ujawni
tajemnice, od których dreszcz przeszywa ciało.
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„W każdej małej społeczności to,
co nieznane, zawsze intryguje najbardziej […]”.
„Każde dziwne wydarzenie ma
racjonalne wyjaśnienie […]”.
„Tożsamość podlegała
przeobrażeniom, była jak płaszcz, który się wkłada lub zdejmuje zależnie od okoliczności
lub faz księżyca”.
„[…] niektórych zaproszeń się
nie odrzuca”.
„[…] trzeba płacić wysoką cenę
za wszystko, co miłe”.
„Zakochane dziewczęta często
nabierają apetytu na dziwne rzeczy, korniszony lub ciasto z dyni, i niektóre z
nich są przekonane, że wszelkie pochopne kroki można usprawiedliwić, jeśli
poczyniło się je w imię miłości”.
„Stare domy zawsze mają jakieś
wady- dudniące kaloryfery, niewyjaśnione zapachy- ale maja też swoje zalety”.
„Włóż kamień do ręki chłopca, a
ciśnie go na drugi brzeg rzeki. Daj kamień dziewczynie, a roztrzaska go pod
obcasem, a potem nawlecze kawałki i będzie je nosić na szyi, jak gdyby weszła w
posiadanie diamentów lub pereł”.
„[…] towarzystwo, co mógł
potwierdzić każdy rozsądny człowiek, zawsze przysparza kłopotów”.
„Taka jest natura smutku: nie
można przed nim uciec, ciągnie się za człowiekiem, zostawiając niekończące się
pasmo udręki”.
„Ciężko przewidzieć reakcję
zakochanych”.
„Kontakt z nieszczęściem
rozbudza w niektórych apetyt, jak gdyby akt napełniania brzuchów chronił ich
przed krzywdą”.
„[...] miłość nigdy nie zjawia
się grzecznie, pukając do drzwi jak życzliwa sąsiadka, żeby ją wpuścić. Raczej
chwyta człowieka w pułapkę, kiedy najmniej się tego spodziewa, kiedy nie jest
przygotowany na atak, i nawet najbardziej uparty osobnik, choćby nie wiadomo
jak zatwardziały i wiarygodny, nie ma wyboru i musi się poddać, kiedy tylko
miłość wpada z wizytą”.
„ Różnicę między tragedią a
zwykłym pechem właściwie można łatwo zdefiniować: od tego drugiego można uciec
[...]”.
„Kiedy nam na kimś zależy,
najgorsze jest to, że wcześniej czy później zaczynamy się martwić i zauważać
detale, które normalnie by nam umknęły”.
„[...] rozpacz może przybrać
postać materialną”.
„Miłość często jest
wytłumaczeniem wielu niecierpiących zwłoki spraw”.
„To zdumiewające, jak kompletnie
może cię oszukać ktoś, na kim ci zależy, i jak bardzo można się pomylić”.
„[...] wystarczy ludzi kochać, a
będą twoi na zawsze, bez względu na upływ czasu”.
„Nigdy nie wiadomo, co się
dzieje w czyjejś głowie i do czegoś ktoś jest zdolny”.
Liceum Haddan wybudowano w
1858 roku na stromym brzegu rzeki Haddan, w miejscu bagnistym i niepewnym,
które już na swoim początku okazało się fatalne. W tymże roku rozpętała się
gwałtowna burza. Z nieba spływały strumienie wody i nim nastał ranek, rzeka
wylała i świeżo pomalowane na biało drewniane budynki szkoły znalazły się w mrocznym
morzu rzęs wodnych i alg. Przez wiele tygodni uczniów przewożono na lekcje
łodziami; po zalanych ogrodach pływały sumy, obserwując katastrofę zimnymi,
szklistymi oczyma. Co wieczór o zmierzchu szkolny kucharz stawał niepewnie na
okiennym parapecie na pierwszym piętrze i łowił na wędkę srebrne pstrągi. Kiedy
woda opadła, wykładziny w biurach pokrywała pięciocentymetrowa warstwa gęstego,
czarnego szlamu. Po dziś dzień w rurach można znaleźć żaby, a bielizna i
ubrania przechowywane w szafach przechodzą wyraźną wonią wodorostów.
W tym czasie żyzne pola
otaczające miasteczko Haddan znajdowały się w rękach zamożnych farmerów, którzy
uprawiali szparagi, cebulę i szczególną odmianę żółtej kapusty słynącej z
dużych rozmiarów i delikatnego aromatu. Ci właśnie farmerzy odkładali pługi i
patrzyli, jak co roku z każdego zakątka Massachusetts i nie tylko zjeżdżają do
liceum chłopcy i dziewczęta. Nawet najbogatsi farmerzy nie mogli sobie pozwolić
na posłanie do liceum Haddan swych dzieci. Miejscowym dzieciom musiały
wystarczyć zakurzone regały książek w bibliotece na Main Street i podstawy
wiedzy, jakie mogli zdobyć w swoich domach i na polach. Dopiero kilkanaście lat
po zbudowaniu liceum Haddan w sąsiednim Hamilton wzniesiono szkołę publiczną
dla miejscowych dzieci. W ten sposób zrodziła się wzajemna niechęć, która
nasilała się z każdym rokiem, aż w końcu miedzy mieszkańcami miasteczka a
szkolną społecznością wyrósł niewidoczny mur.
Był taki czas, kiedy
zjednoczenie tych dwóch światów wydawało się możliwe- wówczas to dr George
Howe, szacowny dyrektor liceum Haddan, uważany za najwybitniejszego w historii
tej placówki, postanowił poślubić Annie Jordan, najpiękniejszą dziewczynę z
miasteczka. Ojciec Annie był bardzo szanowanym farmerem i wyraził zgodę na
małżeństwo, ale niedługo po ślubie stało się jasne, że Haddan i Hamilton
pozostaną podzielone. Dr Howe był zazdrosny i mściwy; miejscowych nie
przepuszczał przez próg własnego domu. Szybko też odprawił rodzinę swojej
pięknej żony. Jej ojciec i bracia, prości ludzie w zabłoconych buciorach,
podczas nielicznych wizyt zapominali języka w gębie. Szybko stało się jasne, że
jej małżeństwo jest okropną pomyłką.
Annie zajmowała się przyszkolnym
ogrodem, w którym hodowała róże o białym i czerwonym kolorze. Sprowadziła też
parę łabędzi, które na dźwięk jej słodkiego głosu ustawiały się grzecznie
niczym dżentelmeni. Pod jej ręką nawet najbardziej delikatne kwiaty radziły
sobie z pierwszym mrozem. Niestety dzieło Annie Howe w większości uległo
zagładzie w roku, w którym rozstała się z życiem. Co roku we wrześniu, kiedy do
liceum zjeżdżali się nowi uczniowie, róże Annie Howe wywierały dziwny wpływ na
niektóre dziewczęta. Większość
pierwszoklasistów dowiaduje się o tragicznym losie Annie, gdy tylko przybywają
do Haddan. Zanim jeszcze rozpakują walizki posiadają wiedzę o tym, że żeńska
bursa zwie się Świętą Annie na cześć Annie Howard. Miejscowi oraz uczniowie
często zastanawiali się czy liceum Haddan nie jest czasem przeklęte.
Wśród członków ciała
pedagogicznego była Betsy atrakcyjna kobieta jednak pozbawiona zdrowego
rozsądku. Na nogach nosiła plastikowe klapki rodem z taniego supermarketu,
które obwieszczały każdy jej krok plaśnięciem. Na domiar złego żuła gumę i
robiła z niej balony. Mieszanka jej perfum sprawiała, że Betsy pachniała
wypiekami. Jej obecność przywoływała ochotę na ciasteczka zbożowe lub biszkopt.
Betsy uwielbiała fotografować uczniów i szkolne imprezy. Przez ostatni miesiąc
Betsy jednocześnie planowała zajęcia szkole w liceum i swój ślub z nudnym
Erickiem Hermanem. Była mistrzynią faux
pas i miała problemy z orientacją w terenie.
Pociąg do Haddan zawsze się
spóźniał i ten dzień nie stanowił wyjątku. Tego dnia jechało w nim kilkunastu
licealistów gotowych na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. W najbardziej
oddalonym wagonie siedziała Carlin Leander, która nigdy wcześniej nie
wyjeżdżała z domu. Carlin całe życie planowała wyjazd z Florydy. Nieważne, że
była najpiękniejszą dziewczyną w hrabstwie. Miała jasne, popielate włosy i te
same zielone oczy, które jej matkę wpakowały w kłopoty, w wieku siedemnastu lat
jej matka zaszła w ciążę. Carline Leander całkowicie różniła się od matki i
była za to wdzięczna losowi. Dziewczyna powtarzała sobie, że niektórzy ludzie
po prostu rodzą się nie tam, gdzie powinni. Tego pięknego dnia Carline miały
przy sobie jedną zniszczoną walizkę i plecak wypchany butami i strojem
kąpielowym.
Do
dziewczyny przysiadł się chłopak i przedstawił się, jako August Pierce z Nowego
Jorku. Do Hadden wysłał go przepracowany ojciec, który nie miał ani chwili
spokoju, odkąd Gus się urodził, i samotnie dźwigał ciężar wychowywania syna po
śmierci żony. Urodził się siódmego dnia siódmego miesiąca i zawsze miał pecha.
Podczas gdy inni posuwali się do przodu płaską, prostą drogą ku przyszłości,
Gus „wpadał” na twarz do studzienek i rynsztoków bez widocznych szans na
ucieczkę. Postrzegał swoje życie, jako dożywocie i traktował własną egzystencję
w dużej mierze jak skazaniec. Był chłopakiem, który potyka się o własne duże
stopy, tym, którego serce „tłukło” się w klatce piersiowej.
Kilka tygodni po przyjeździe do
Hadden Gus został znaleziony zaplątany w
sitowie i trzciny niespełna kilometr w dół rzeki pierwszego dnia listopada
zaraz po Halloween. Ciało zauważyli dwaj miejscowi wagarowicze. Wezwani
policjanci stanowili dokładnie jedną czwartą sił policyjnych Hadden i od
drugiej klasy byli najlepszymi przyjaciółmi. Policjanci Abe Grey i Joey Tosh
znali to miejsce i rzekę jak własną kieszeń. Pomimo urody Abe Grey i tego, jak
kobiety traciły dla niego głowę, to Joey się ożenił. W Hadden wszystkie kobiety
wiedziały, że jeśli któraś szuka stałego partnera, Abe z pewnością ją
rozczaruje.
Choć wszyscy myśleli, że to był
śmiertelny wypadek lub samobójstwo jednak Abe rozpoczął śledztwo w sprawie
zabójstwa. Wiele rzeczy się nie zgadzało, a badania wykazały obecność ludzkich ekskrementów
w płucach Gusa. Woda w rzece była krystalicznie czysta i nadawała się do
spożycia. Skąd, zatem kał w jego organizmie? Czy Gus został zamordowany w innym
miejscu a ciało wrzucono do rzeki? Policjanci przybyli do liceum i bursy, w
której mieszkał chłopak. Na widok Abe szyja i policzki nauczycielki Betsy zalał
rumieniec. Policjant przybliżył się do niej, skuszony wyjątkowym cudownym
zapachem, który przywodził na myśl domowe ciasteczka. Abe, choć nigdy nie
przepadał za słodyczami, teraz poczuł na nie wilczy apetyt. Betsy czuła, że
ciągnie ją do niego jakaś absurdalna siła. Co za nonsens, doprawdy nie mogła
złapać tchu a do tego została „wrobiona” w czynności policyjne. Musiała wykonać
kilka fotografii pokoju Gusa i znajdujących się tam przedmiotów na potrzeby
śledztwa.
Kilka dni po przybyciu
policjantów do liceum Hadden Betsy zaczęła wywoływać zdjęcia. Przyjrzała się
fotografii i zauważyła na nim cień chłopaka w czarnym płaszczu. Czyżby postać
pojawiła się na skutek niewłaściwego wywołania filmu? Betsy zawsze pragnęła
przeniknąć granice tego, co oczywiste, i odkryć rzeczy, których inni nie widzą.
Teraz dokonała właśnie czegoś takiego, sądziła, bowiem, że ma do przekazania
policji zdjęcia ducha. Na komisariacie Abe i Betsy oboje wpatrywali się w
fotografię. Na zdjęciu po twarzy Gusa spływały strumienie wody, jak gdyby
wyszedł z rzeki, jak gdyby tkwił w niej zbyt długo i już zsiniał. We włosy miał
wplatane wodorosty, a ubranie było tak mokre, że na podłodze u jego stóp
utworzyła się kałuża.
Gus w tej szkole od samego
początku okazał się pomyłką. Widywano już takie przypadki w tej szkole.
Chłopców, którzy lubią ustalać własne reguły, którzy nie są członkami żadnego klubu;
indywidualistów, których trzeba dopiero przekonać, że przewaga liczebna daje
nie tylko siłę, ale i trwałą władzę. O to chodziło w rytuale inicjacji.
Niestety Gusowi nigdy nie zależało na takich sprawach; zmuszany do uczestnictwa
w zebraniach, przychodził w czarnym płaszczu i z pogardliwą miną. Postanowili,
więc pokazać mu, gdzie jest jego miejsce. Każdego dnia zarzucali go pracą i
upokorzeniami, zmuszając do czyszczenia toalet i zamiatania podłogi w piwnicy.
Te próby, zamiast wpoić mu zasadę lojalności, przyniosły odwrotny skutek; Gus
zaczął stawiać opór. Od tamtej pory przestał się przebierać, nie mył twarzy ani
nie oddawał rzeczy do prania. Chłopak oczekiwał jakiegoś wsparcia ze strony
władz szkoły, jednak nikt nie chciał go słuchać.
Pewnej nocy w celach otrzęsin
uczniowie starszych klas oznajmili, że zostawią Gusa w spokoju, jeśli zmieni
kolor róży z białej na czerwony. Tej nocy, nocy próby, Gus wszedł do pokoju
Harry’ego. Chłopcy utworzyli krąg wokół niego, przekonani, że Gus się podda i
odpuści; po fiasku inicjacji albo wyjedzie z własnej woli, albo zostanie
wyrzucony. Jednak Gus zmienił kolor róży z białego na czerwony. Nikt nie
klaskał, nie padło ani jedno słowo. Cisza spadła na nich jak burza gradowa i
wtedy Gus zrozumiał, że popełnił błąd i jego sukces był ostatnią rzeczą, do
której powinien był dążyć.
Abe nie chciał odpuścić tej
sprawie nawet wtedy, kiedy wywierano na nim naciski. Lokalny establishment nie mógł
pozwolić na to, aby oskarżono jakąś osobę z liceum w Haddan. Bogaci rodzice
uczniów byli sponsorami wielu inicjatyw w miasteczku w tym lokalnego szpitala. Abe
został zwolniony z pracy, jako pierwszy funkcjonariusz policji w Haddan,
którego poproszono o odejście. Pomimo początkowego szumu ludzie radzili sobie
całkiem nieźle bez Abe w policji. Abe postanowił wyjechać z miasta na zawsze,
lecz przed opuszczeniem Hadden postanowił wyjaśnić sprawę Gusa do końca…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz