„Nazywam się Czerwień”
Orhan Pamuk
Autor/ (ur. 7 czerwca 1952 w Stambule) - turecki pisarz, laureat Nagrody Nobla z dziedziny literatury w 2006.
Tłumaczenie/ Danuta Chmielowska
Tematyka/ Jest to książka wymagająca, ale
też zanurzona w innej, nieeuropejskiej czy latynoamerykańskiej tradycji
powieściowej. "Nazywam się Czerwień" w jawny, niemal demonstracyjny
sposób nawiązuje do tradycji opowieści Szeherezady, "Baśni tysiąca i
jednej nocy". Komplikacje perypetii nie są tak ważne jak samo snucie
opowieści, przyjemność wprowadzania coraz nowych głosów, zanurzenie się w
epickim żywiole baśniowego na poły Stambułu, z jego uliczkami, targowiskami,
domami schadzek i plotkami. „Nazywam się Czerwień” łączy elementy tajemnicy,
intrygi i wątku miłosnego z filozoficzną zagadką.
Główny motyw/ W
szesnastowiecznym Stambule grupa najwyśmienitszych artystów ma zrealizować
zlecenie sułtana: stworzyć utrzymaną w nowoczesnym zachodnim stylu księgę
upamiętniającą jego wielkość i chwałę. Księgę mają zdobić barwne miniatury. Ale
sztuka figuratywna jest zakazana w religii muzułmańskiej. Zlecenie i jego
wykonawcy są, zatem w poważnym niebezpieczeństwie. Należy utrzymać je jak najdłużej
w tajemnicy. Jeden z zatrudnionych mistrzów zostaje zamordowany…
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„Przed moim narodzeniem istniał
czas niezmierzony. Po mojej śmierci- czas bezkresny!”.
„Człowiek docenia wartość
pieniędzy, nawet gdy jest martwy”.
„Jeśli widok umiłowanej żyje w
sercu człowieka, to świat należy do niego”.
„Nieprawdą jest, że ludzie mogą
się w kimś zakochać, patrząc jedynie na jego portret”.
„W takiej sytuacji rozsądni
ludzie przyznają, że miłość bez nadziei nie ma przyszłości, serce zna granice
wytrzymałości […]”.
„[…] tworzyć to znaczy kochać
życie […]”.
„[…] gdyby nie zjawiska
starzenia się i śmierci, człowiek nie dostrzegłby upływu czasu”.
„Jeśli miłość jest tematem miniatury,
to powinna być narysowana z uczuciem. Jeśli ma przedstawiać ból, to powinien on
z niej emanować”.
„Czy to miłość robi z ludzi
głupców, czy też głupcy potrafią się zakochać?”.
„Wszyscy głupcy uważają, że
miłość wymaga specjalnego pośpiechu. […] pośpiech odsuwa w czasie zaznanie
owoców miłości”.
„Sny, tak jak obrazy, trzeba
umieć czytać”.
„Wszyscy są wystarczająco
dorośli, by wiedzieć, że niektórych trzeba po prostu kochać dla własnych
korzyści”.
„Starość nie tylko oznacza
koniec górskich wędrówek, ale i brak strachu przed śmiercią”.
„Wartość miast powinno się
oceniać nie według liczby bibliotek i medres, nie według liczby mieszkających w
nich uczonych, malarzy i kaligrafów, ale według popełnionych w nich
przestępstw. Kierując się tą logiką, można powiedzieć, że Stambuł jest
najwspanialszym miastem świata”.
„[…] miłość to zdolność
czynienia widzialnym niewidzialnego, to pragnienie wyczuwania niewidzialnego”.
„W odpowiednich okolicznościach
człowiek jest gotów zrobić najohydniejszą nawet rzecz w imię własnych
egoistycznych celów: na przykład z żądzy lub zawiedzionej miłości”.
„Kolor to dotyk oka […]”.
„Wbrew powszechnemu przekonaniu
wszyscy mordercy są ludźmi głębokiej wiary”.
„Największym dowodem uznania dla
malarza jest usłyszeć, że jego praca zachęca do malowania”.
„Oglądanie twarzy kobiety,
rozmowa z nią, doświadczenie jej bliskości, (jako człowieka) otwiera nas,
mężczyzn, zarówno na palące pożądanie, jak i głębokie duchowe cierpienie”.
„Czasami człowiek nawet wie, jak
być szczęśliwym, ale i tak nie potrafi”.
„[…] doskonałość Allaha objawia
się w pięknych twarzach”.
„Trzeba jednak umieć popatrzeć
na traktujących się zbyt poważnie świat jakby z boku, z dystansem i poczuciem
humoru, jakbyśmy obserwowali rzeczywistość w krzywym zwierciadle”.
„W życiu zdarzają się takie
momenty, kiedy czujemy, że dana chwila zostanie w nas na zawsze”.
„[…] kiedy nie marzysz, czas
stoi w miejscu”.
„[…] strach przed zapomnieniem
jest gorszy od strachu przed śmiercią…”.
„[…] widzieć znaczy wspominać”.
„Mam na imię Czerwień” to powieść wielowątkowa i wieloznaczna. Miłośnicy
intrygi kryminalnej pasjonować się będą wyjaśnianiem tajemniczych morderstw, do
jakich doszło w środowisku islamskich miniaturzystów. Zwolennicy literatury
historycznej odnajdą fascynujący opis obyczajowości i życia muzułmanów w XVI
–wiecznym Stambule oraz zakulisowe rozgrywki religijnych i świeckich stronnictw.
Czytelnicy, którzy wolą dokonywać swoich ocen i sami wyciągać wnioski, także nie będą zawiedzeni. Wiele szczegółów i wątków powieści Orhana Pamuka można interpretować na różne sposoby i wyciągać różne wnioski. Autor prowokuje do niemal filozoficznej dysputy na temat granic wiary i sztuki, granic między fanatyzmem religijnym, a własnymi sposobami wielbienia Boga.
Czytelnicy, którzy wolą dokonywać swoich ocen i sami wyciągać wnioski, także nie będą zawiedzeni. Wiele szczegółów i wątków powieści Orhana Pamuka można interpretować na różne sposoby i wyciągać różne wnioski. Autor prowokuje do niemal filozoficznej dysputy na temat granic wiary i sztuki, granic między fanatyzmem religijnym, a własnymi sposobami wielbienia Boga.
„Nazywam
się Czerwień” można porównywać z „Imieniem róży” Umberto Eco nie tylko pod względem rangi, ale też
fabuły. Akcja powieści rozgrywa się w szesnastowiecznym Stambule w środowisku
sułtańskich miniaturzystów pracujących nad nową księgą. Przypomina ono trochę
mnichów z opactwa Eco – tamci zajmowali się przepisywaniem manuskryptów,
natomiast bohaterowie Pamuka je ilustrują. I podobnie jak zakonnicy z „Imienia róży”, stambulscy mistrzowie
ilustracji odchodzą właśnie do przeszłości. Rozwijana, bowiem przez wieki
sztuka iluminowania ksiąg za czasów panowania sułtana Murata III (1574-1595)
traci na ważności, z jednej strony wypierana przez modę na europejski styl
malowania, z drugiej – atakowana przez islamskich fundamentalistów. Na dodatek
do szkoły iluminatorów wkrada się zbrodnia.
Aby rozpocząć jakąkolwiek dyskusję na temat książki Orhana Pamuka należy
wyjaśnić, czym dla religii i kultury muzułmańskiej jest sztuka? Kultura arabsko-muzułmańska nie stworzyła sztuk
plastycznych: rzeźby i malarstwa, ponieważ nie sprzyjała temu religia, która
odegrała decydującą rolę w rozwoju kultury muzułmańskiej. Negatywny stosunek
islamu przejawiał się szczególnie w odniesieniu do przedstawień figuralnych.
Panowało, bowiem powszechne przekonanie, spotykane zresztą i dzisiaj, że Koran
zakazuje przedstawiania istot żywych. Nie jest to jednak prawda, ponieważ Koran
nie zawiera takiego przepisu. Islam natomiast przeciwstawia się surowo
bałwochwalstwu i wszystkiemu, co by mu sprzyjało. W tradycjach religijnych
znajdujemy również wyraźne potępienie kultu grobów i obrazów świętych.
Przedstawianie istot żywych było tolerowane tylko przez intelektualistyczną
teologię sunnicką i szyicką. Powstała, więc wspaniała architektura muzułmańska
i przepiękna ornamentyka, gdzie wykorzystywano przede wszystkim elementy
geometryczne, stylizowane motywy roślinne i ozdobne pismo arabskie.
W malarstwie i
ornamentyce muzułmańskiej, bez względu na jej miejsce powstania, wytworzyła się
pewna ogólna tendencja, rodzaj konwencji artystycznej. Rzemieślnicy i artyści
muzułmańscy mają ogromną skłonność do wszelkiego rodzaju scen symbolicznych,
tworów wyobraźni, do łączenia motywów roślinnych, kwiatowych czy zwierzęcych,
przy czym motywy wzięte z natury przyjmują formy stylizowane, geometryczne.
Ornament geometryczny stanowi podstawę sztuki muzułmańskiej, podobnie jak ciało
ludzkie jest podstawą i punktem wyjścia sztuki greckiej. Sztuka muzułmańska
jest sztuką czystej inwencji, fantazji i idealizmu, jednym słowem jest to
sztuka abstrakcyjna. Najbardziej charakterystycznym ornamentem sztuki
muzułmańskiej jest arabeska. Można w niej wyróżnić dwa stałe elementy: z jednej
strony entuzjastyczną interpretację flory: liści, łodyg i kwiatów, z drugiej
strony idealne wykorzystanie linii, które dały początek zasadom: pozornej
fantazji, ścisłej geometrii. Arabeska jest pozbawiona
realizmu hellenistycznego; nie ma początku ani końca, ponieważ jest
poszukiwaniem „Nieskończonego”. Zbliża się bardzo do sztuki abstrakcyjnej, intelektualnej.
Obok arabeski typowa dla sztuki muzułmańskiej jest stylizacja. Wszystko, co
zmierzało do oderwania się od świata konkretnego, świata złudy i
przemijalności, do intelektualizacji.
Nie zachowało się wiele
zabytków malarstwa z pierwszych wieków islamu. Zachowały się pewne ślady
malarstwa ściennego i nieliczne pomniki w postaci urywków rękopisów
ilustrowanych i liczne wzmianki w literaturze arabskiej o istnieniu tej sztuki.
Ponieważ tradycja religijna krępowała rozwój malarstwa, przeto uwaga artystów
skupiła się głównie na dekoracji, ornamentyce i miniaturze, które odbiegały od
świata rzeczywistego. Miniatura była traktowana, jako dodatek do ważniejszej, w
oczach muzułmanina, sztuki cieszącej się powszechnym szacunkiem - kaligrafii.
Niewiele jednak wiemy o malarstwie miniaturowym pierwszych sześciu wieków
islamu. Spotykamy tylko wzmianki w literaturze o istnieniu 27 portretów królów
sasanidzkich.
Na wczesnomuzułmańską
sztukę malarską wywierała silny wpływ, może nawet decydujący, manichejska
szkoła malarska, która powstała na terenie Azji Środkowej. Prorok Mani, twórca
manicheizmu, żyjący w III w. n. e., był także słynnym malarzem. Niektórzy
badacze tego okresu uważają miniatury manichejskie za pierwszy stopień prawie
wszystkich muzułmańskich miniatur. Najstarsze rękopisy z miniaturami z obszaru
muzułmańskiego, dostępne dla badaczy, sięgają dopiero XIII w. W nielicznych
zachowanych miniaturach tego okresu dominuje barwa czerwona w różnych odcieniach.
Obok tych odcieni czerwonych występuje też barwa żółta i zielona także w
różnych odcieniach, co świadczy o wpływie koptyjskim.
Tak oto przedstawia się
fabuła książki: Zima 1591 r. Elegant, jeden z czterech miniaturzystów pracujących nad tajną księgą dla sułtana
Murada III, zostaje w brutalny sposób zamordowany. Po śmierci, jako
pierwszy z wielu narratorów, zaczyna opowieść o tym, co doprowadziło do tego,
że teraz jego zwłoki leżą na dnie studni przykryte śniegiem. W tym samym czasie do Stambułu przybywa
Czarny, siostrzeniec człowieka sprawującego pieczę nad ukończeniem
kontrowersyjnej księgi. Przed 12 laty musiał opuścić stolicę, ponieważ zakochał
się bez wzajemności w pięknej córce Wuja. Teraz Şeküre jest nieoficjalnie
wdową (jej mąż przed 4 laty zaginął na wojnie, zostawiając ją z dwójką synów),
co otwiera dorosłemu już Czarnemu możliwość zdobycia ukochanej. Najpierw jednak
musi wkupić się w łaski Wuja i pomóc mu dokończyć przeklętą księgę. Musi też
udowodnić Şeküre, że stał się odpowiedzialnym mężczyzną, który zapewni jej
większe bezpieczeństwo niż porywczy brat zaginionego męża.
Co takiego zamieszczono na
ilustracjach księgi, że wiele osób chciałoby zabić ich twórców za bluźnierstwo?
Czy miniaturzyści Oliwka, Motyl lub Bocian mogli podnieść rękę na Eleganta? W
prawdzie z czwórki wielkich iluminarzystów odznaczał się on najmniejszym
talentem, ale za to najbardziej obawiał się Allaha. Jak się jednak okazuje, rozważania nad regułami sztuki, pasją i
własnym stylem mogą doprowadzić niektórych do chęci mordu.
Każda miniatura opowiada
jakąś historię. Aby upiększyć czytany manuskrypt, ilustrator przedstawiał
najpiękniejsze sceny z danego tekstu: pierwsze spotkanie zakochanych, ścięcie
głowy diabelskiego potwora przez bohaterskiego Rustama; rozpacz Rustama, gdy
pojmuje, że nieznajomy, którego zabił, to jego syn; Madżnuna oszalałego z
miłości, błąkającego się po stepie wśród lwów, tygrysów, jeleni i szakali;
rozterki Aleksandra, który przed bitwą udaje się do lasu, aby z zachowania
ptaków wywróżyć przyszłość, i tam widzi, jak ogromny orzeł rozszarpuje jego
bekasa… Jeśli w baśni jest coś, czego ludzki umysł lub wyobraźnia nie potrafią
przedstawić, miniatura natychmiast przychodzi z pomocą. Ukwieca, ozdabia tekst.
Ale rysunek bez opisu nie mógłby istnieć.
Orhan Pamuk w książce „Nazywam się Czerwień” objaśnia, w jaki
sposób muzułmanie wyjaśniają powstanie sztuki. Nim powstała sztuka ilustracji,
na świecie panowały ciemności- zapadną one również wtedy, gdy sztuki tej
zabraknie. Dzięki kolorom, farbom, sztuce i miłości przypominamy sobie, że
Allach rozkazał nam: „Patrzcie!”.
„Widzieć” znaczy „pamiętać, że się
widziało”. „Widzieć” znaczy „widzieć
bez odwoływania się do pamięci”. Tak, więc malarstwo jest nieustannym
przypominaniem o istnieniu ciemności. Wielcy mistrzowie, którzy uprawiali sztukę
malarską i uważali, iż kolor i zmysł wzroku wyłoniły się z czerni, pragnęli
powrócić do owych pierwotnych „boskich ciemności” za pomocą kolorów. Artyści
pozbawieni pamięci nie są w stanie przypomnieć sobie ani Allaha, ani jego
czerni. Wszyscy malarze poprzez swoje dzieła starają się dotrzeć do owej
pierwotnej pustki ukrytej w barwach i wyzwolonej z okowów czasu.
Jak wiadomo
miniaturzyści zawsze bali się ślepoty i starali się jej zapobiegać. Na przykład
Arabowie o wschodzi słońca, skierowawszy wzrok na zachód, długo wpatrywali się
w linię horyzontu. Niektórzy jednak wręcz odwrotnie, uważali, że ślepota to nie
tragedia. To ostatnie błogosławieństwo podarowane przez Allaha miniaturzyście
za to, że całe życie poświęcił jego chwale. Iluminowanie ksiąg było, bowiem
poszukiwaniem wizji ziemskiego królestwa Allaha. Tak, więc wizja świata Allacha
ujawnia się jedynie w pamięci oślepłych miniaturzystów. Byli i tacy duchowni,
którzy krzyczeli z ambon do wiernych, że w dniu końca świata miniaturzyści zostaną
poproszeni o ożywienie stworzonych przez siebie form. Nie będą mogli tego
uczynić, zostaną, więc skazani na męki piekielne. Nie wolno zapominać, że w
Koranie „Stworzyciel” to jedno z
określeń Allaha. To Allah pozwala istnieć nieistniejącemu, ożywia to, co było
pozbawione życia. Nikomu nie wolo z Nim konkurować. Największy grzech
popełniają ci malarze, którzy ośmielają się robić to, co On, którzy uważają, że
są równie twórczy jak On.
Jedna z warstw dzieła noblisty to dyskusja na temat
relacji między malarstwem europejskim (reprezentowanym tu przez weneckich
portrecistów), a rozwijaną w imperium Osmanów sztuką miniatury. Temat nie byle,
jaki, bo muzułmańscy twórcy zarzucają swoim zachodnim kolegom obrazoburstwo.
Konkretnie chodzi o stosowanie perspektywy i stawianie człowieka w centrum
obrazu (jakby był najważniejszym bytem we wszechświecie). Na dodatek
realistyczne przedstawianie świata dla miniaturzystów jest zamachem na samego
Boga – tylko Allah prawdziwie widzi świat takim, jaki on jest. Dlatego tureccy
ilustratorzy malują idealne wyobrażenia rozmijające się z rzeczywistością,
ściśle uzależnione od kanonu stworzonego przez dawnych perskich mistrzów.
Jednak i oni oskarżani są przez fundamentalistów (reprezentowanych przez hodżę
Nusreta) o bluźnierstwo – Koran zabrania przecież czynienia jakichkolwiek
obrazów.
Pamuk napisał wciągającą powieść, w której kryminał i romans łączą się z
refleksją nad sposobami opisywania świata. Czy można oddać prawdę o
rzeczywistości, czy też raczej należy pisać, jak powinno być? Czego właściwie
dokonuje twórca w swoim akcie? Opisuje rzeczywistość czy kłamie? „To, co brałem za krew, było czerwonym
tuszem, a to, co wziąłem za tusz na rękach, było moją krwią” – mówi jeden z
bohaterów. Pamuk pokazuje, że na dobrą sprawę idea i rzeczywistość łączą się ze
sobą, widać to choćby w wątku ilustracji do księgi przygotowywanej przez Wuja.
Ojciec Şeküre pragnie połączenia stylu europejskiego z wschodnim, perspektywy i
indywidualności z sztywnym kanonem i anonimowością.
„Nazywam się Czerwień” jest książką
absorbującą intelektualnie czytelnika. Wracając do porównania z Eco – można ją
czytać na różnych poziomach:, jako kryminał, romans, powieść historyczną,
analizę warsztatu twórcy czy próbę opowiedzenia o różnicach między Wschodem a
Zachodem. Ten ostatni temat szczególnie „udał się” Pamukowi. Dyskusję o stylach
i różnicach między malarstwem europejskim a tureckim można odczytywać właśnie,
jako alegorię wzajemnych stosunków Wschód – Zachód, zresztą na ten trop
naprowadza nas motto powieści zaczerpnięte z Koranu: „Do Boga należy Wschód i Zachód!”.
Nazwijmy
tę książkę kryminałem osadzonym w
realiach historycznych, który ma niezwykle specyficzną narrację. W
powieści równoprawnymi narratorami są nie tylko bohaterowie, ale także
ilustracje stworzone przez mistrzów iluminacji. Zimowy Stambuł staje się tłem do opowiedzenia historii pewnego
morderstwa, ale także do zobaczenia szczegółów przemiany kulturowej, która chce
wkroczyć w świat ludzi nieprzywykłych do zmian. Mieszanie się światów
Zachodu i Wschodu (widoczne na przykładzie technik malarskich) wydaje się
nieuniknione, ale przecież oba te światy należą do Allaha. Próbując się, więc
dowiedzieć, KTO ZABIŁ?, poznamy także specyfikę muzułmańskiej kultury z
przełomu XVI i XVII w. Wszystkie
dyskusje naszych bohaterów, także te dotyczące morderstwa, odbywają się w
oparciu o Koran i są przeplatane przypowieściami lub mitami mającymi zobrazować
ich tezy.
Książka tureckiego noblisty jest niezwykle bogata w
symbolikę i aż kipi od kulturowych wyjaśnień. Orhan Pamuk tkając intrygę i
zostawiając czytelnikowi tropy prowadzące do mordercy, odmalował niezwykle
barwnie naturę muzułmańskiej kultury. „Nazywam się Czerwień” uważam za książkę wyśmienitą, ale z pewnością nie jest to
książka dla wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz