02 października 2017

Ruiny przeszłości



„Ruiny przeszłości”

Chris Bohjalian


Autor/ 12 sierpnia 1962, White Plains, Nowy Jork, Stany Zjednoczone autor 18 książek, z których większość trafiła do zestawienia bestsellerów „The New York Times”. Jego powieści przetłumaczono na 30 języków, a trzy z nich zekranizowano.

Tłumaczenie/ Adam Olesiejuk

Tematyka/ To książka o tym jak wydarzenia wojenne wpływają na ludzkie losy, komplikując je i raniąc ludzi do tego stopnia, że nierzadko mają one kluczowy wpływ na ich powojenne losy. „Ruiny przeszłości” czyta się bardzo szybko, wręcz pochłania. Historia dynamicznie się zmienia, a my prędko przewracamy kolejne strony, by dowiedzieć się, jakie wydarzenia z przeszłości motywują zabójcę.

 Główny motyw/ Rok 1943. Wśród idyllicznych wzgórz na południe od Florencji mieszka rodzina Rosatich, włoski ród szlachecki, którego członkowie wierzą, że mury ich wiekowej rezydencji ochronią ich przed wojną pustoszącą całą Europę. Osiemnastoletnia Cristina spędza całe dnie na pływaniu w basenie, nocnych spacerach po należących do posiadłości ogrodach, ale kiedy w willi Rosatich zjawiają się dwaj żołnierze, Włoch i Niemiec, aby obejrzeć starożytny cmentarz Etrusków, ten sielankowy spokój zostaje bezpowrotnie zburzony. Rok 1955. Serafina Bettini, funkcjonariuszka wydziału dochodzeniowego florenckiej policji, zmaga się z własnymi demonami – piękna policjantka skrzętnie ukrywa blizny na swoim ciele, a także prześladujące ją wspomnienia z czasów wojny. Gdy zostaje jej przydzielone nowe, wyjątkowo makabryczne śledztwo – w sprawie seryjnego zabójcy, który morduje członków rodziny Rosatich, musi zagłębić się w tragiczną historię ofiar, ale przede wszystkim stawić czoło swoim traumatycznym przeżyciom.

Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„[...] słabi mężczyźni zawsze próbują żenić się ze swoimi matkami”.

„[...] w winie może być nuta czarnej porzeczki albo spalonej grzanki, zielonej oliwki albo wiekowego dębu, przypraw, drzew owocowych albo żywicy. Wszystko mogło wpłynąć na jego smak”.

„Zawsze mamy wybór. Czy nie tego właśnie uczy nas Dante?”.

„Nie ma większego cierpienia niż wspominanie szczęśliwych dni w czasie niedoli”.

                    
                      Po wojnie we Włoszech powtarzało się slogan: „Italiani brave gente”- „Włosi to ludzie poczciwi”, dystansując się wobec okrucieństw Niemców. A Włosi, sojusznicy Hitlera do lipca 1943 roku., mieli na sumieniu niejedną zbrodnię. Zamiast je rozliczyć, woleli opowiadać, jak ich partyzanci pokonali faszyzm.
           
                   Książka Chrisa Bohjaliana „Ruiny przeszłości” rozgrywa się w czasie, kiedy inwazja aliantów na Sycylię pokazała podwładnym Mussoliniego, iż Włosi nie są w stanie dłużej ponosić wysiłku zbrojnego, a Niemcy nie potrafią ich obronić przed agresją przeciwników. Kwestią czasu zdawały się być kolejne uderzenia wojsk sprzymierzonych, które rzeczywiście szykowały się do rozpoczęcia marszu wzdłuż Półwyspu Apenińskiego.
            
                  W maju 1943 roku w wiejskim obszarze Toskanii leżącym na południowy wschód od Sieny, znajdowała się posiadłość markizów Antonio i Beatrice Rosatich. Dwór zamieszkiwany był przez markizów ich osiemnastoletnią córkę Cristinę, synową Franceskę i jej dwoje dzieci. Ich syn Marco przebywał na Sycylii i przygotowywał tamtejsze plaże na spodziewaną inwazję wojsk alianckich.  Z kolei ich drugi syn Vittore, archeolog, znalazł sobie bezpieczny azyl we Florencji pracując, jako kustosz we florenckim muzeum. Pewnego dnia pod rezydencję markizów podjechał samochód należący do armii niemieckiej. Samochód nie ściągał na mieszkańców zbytnio dużo uwagi, ponieważ dość często oficerowie przyjeżdżali do markiza na dobre toskańskie wino.  Cristina widziała, jak z pojazdu wysiada młody kierowca, szeregowiec, i otwiera tylne drzwi dla dwóch oficerów, Niemca i Włocha. Nie znała żadnego z nich i natychmiast ogarnął ją lęk. Na pewno nie przynoszą dobrych wieści, pomyślała, ale mimo wszystko starała się zachować spokój. Najgroźniejszą sytuacją, jaka przyszła Cristinie do głowy, były spory jej brata Vittore z Niemcami, którzy chcieli ukraść cenne dzieła sztuki z Arezzo czy Florencji i wywieść je do Niemiec. Ale jeśli ci wojskowi nie przyjechali tu z powodu Vittore, to czy w takim razie coś strasznego nie przytrafiło się Marcowi? Był to major Lorenzetti i pułkownik Erhard Decher, którzy przyjechali do posiadłości zobaczyć odnalezioną nekropolię Etrusków. Ów stary cmentarz został odkryty przez rodzinę Rosatich w 1937 roku podczas prac związanych z powiększeniem winnicy. Pierwszymi elementami, jakie odkryli robotnicy, były pozostałości trzech kolumn. Ponadto znaleziono jeszcze dwie urny oraz mały grobowiec z malowidłami. Cristina zaprowadziła oficerów do starych grobowców i przez dłuższą chwilę obserwowała, jak dwaj żołnierze wpatrują się w wyciosane w skale sklepienie, nie zdając sobie jeszcze sprawy, że ów grobowiec stanie się wkrótce miejscem „przeznaczenia” wielu osób- bohaterów książki.
   
             
                        Kiedy tylko wojskowi opuścili rezydencję Villa Chimera, rodzina Rosatich zastanawiała się, czy Niemcy nie powrócą i nie zechcą zabrać pozostałości zachowanego grobowca Etrusków do muzeum w Berlinie. Wieści o starożytnym cmentarzu szybko rozeszły się po okolicy i wszyscy zainteresowani wyżsi oficerowie odwiedzali dom markizów, przy okazji korzystając z ich gościnności: kosztowali dobrego wina i rozmawiali o podobieństwach genetycznych Etrusków ze współczesnym im narodem niemieckim. Niestety wieści o tych spotkaniach doszły także do okolicznych mieszkańców i lokalnej antyniemieckiej partyzantki.
             
                Willę markizów odwiedził także niemiecki żołnierz porucznik Friedrich Strekker, jego ojciec był kustoszem w muzeum w Dreźnie. Strekker był kaleką, tam gdzie powinien znajdować się kostka i goleń, były tylko skórzane pasy, srebrna klamra i biała, drewniana proteza.  Porucznik Friedrich stracił nogę na froncie wschodnim. Cristina była tak zauroczona porucznikiem Strekkerem, że po kilku dniach spotkała się z nim w grobowcu Etrusków aby wspólnie z nim romansować. Między młodymi narodziła się wielka miłość.
                
                    W nocy z 9 na 10 lipca 1943 nastąpiło lądowanie aliantów na Sycylii, co rozpoczęło Operację „Husky”. Wojska sojusznicze przeprowadziły skuteczną operację desantową, wyzwoliły Sycylię i stworzyły sobie przyczółek do inwazji na kontynent. Niemieckie oddziały w pospiechu zaczęły wycofywać się w głąb lądu. Kiedy Niemcy przegrali bitwę o Monte Cassino i stracili Rzym, do miejscowości Monte Volta przybył kapitan Oskar Muller i przejął kontrolę nad posiadłością Rosatich. W Villi Chimera oddziały niemieckie zorganizowały mały punkt obronny. Rozpoczęły się walki, w których uczestniczyła lokalna partyzantka. Rezydencja przechodziła z „rąk do rąk”. Pewnego wieczoru partyzanci przynieśli do willi ranną dziewczynę. Partyzantka leżała na białym prześcieradle a całe jej plecy były pokryte pęcherzami. Jednak willa znowu została atakowana przez uciekające oddziały niemieckie. Ranną dziewczynę koledzy z oddziału zanieśli do grobowca Etrusków. W tym samym czasie na posesji rezydencji markizów doszło do wielkiej rodzinnej tragedii...
            
                     W 1955 roku dziesięć lat po II wojnie światowej Florencję obiegła informacja o zabójstwie kobiet z rodziny Rosatich. Turyści, którzy zjechali tamtego lata do Toskanii, mieli, o czym mówić, kiedy kupowali wino, ser i tandetne breloczki z podobizną „Dawida” Michała Anioła. Nawet tak zjawiskowe miasto jak Florencja stało się jeszcze bardziej fascynujące targane plotką, że po jej ulicach grasuje „demon zbójca”. W mieszkaniu Cristina Rosati znalazła ciało swojej bratowej Franceski a kilka dni później ciało swojej matki markizy Beatrice Rosati. Obie kobiety miały wycięte serca: serce Franceski leżało w popielniczce a serce markizy na jednym z mostów we Florencji. Sprawą zajęła się detektyw Serafina zastanawiając się, jakiego rodzaju przyrządy czy narzędzia chirurgiczne musiał nosić przy sobie ten szaleniec?
                  Rodzina Rosatich nie miała we Florencji wrogów, więc Serafina postanowiła cofnąć śledztwo od czasów wojny. Pani detektyw wybrała się, więc do byłej niezamieszkanej już od lat rezydencji markizów, do Villa Chimera.  Przed opuszczeniem ich byłej posiadłości i krótkich rozmowach z mieszkańcami miasteczka Serafina postanowiła jeszcze poszukać tych sławnych grobowców Etrusków, o których podczas przesłuchania opowiadała Cristina. Wewnątrz grobowca Serafinę ogarnęło przerażenie. Widziała już kiedyś ten sufit i mogło to być tylko w jednym momencie jej życia: gdy po bitwie z nazistami, w której niemal nie spłonęła żywcem, majaczyła w agonii, na przemian odzyskując i tracąc przytomność. Jej plecy zmieniły się w wilgotne bagno spalonego mięsa. To wtedy partyzanci ukryli ją właśnie tutaj, z dala od ognia walki, z dala od światła słonecznego, w etruskim domu umarłych.
              Śledztwo zatrzymuje się w latach wojny. Serafina zastanawia się, jaki „upiór” powrócił, aby wymordować rodzinę Rosatich: czy to któryś z niemieckich oficerów, może zakochany w Cristinie kaleki porucznik Friedrich Strekker? Śledztwo zatrzymuje się w miejscu do czasu, kiedy ma się odbyć pogrzeb obu zamordowanych kobiet na terenie Villi Chimera.
                  
                    Chris Bohjalian w książce „Ruiny przeszłości” opisał jak przeszłość drugiej wojny światowej może ciążyć przez długie lata na sprawcach i ich ofiarach. Ile powojennych morderstw było determinowanych przez urazy z przeszłości. Do czego zdolny jest człowiek po doświadczeniu traumy. Warto tu zaznaczyć, że w klinicznym, a nie potocznym rozumieniu o traumie możemy mówić jedynie w sytuacjach, w których osoba doświadcza osobiście lub jest świadkiem zdarzeń związanych z rzeczywistą śmiercią, poważnym zranieniem lub zagrożeniem cielesnej integralności. Fakt, że autor zaczerpnął pomysł na książkę z okresu II wojny światowej jest dowodem na to, że okres wojenny jest wciąż obecny w zbiorowej świadomości. Akcja książki utkana jest z retrospekcji i wspomnień głównych bohaterów, przeplatujący się z rzeczywistością, która ukazuje mechanizmy działania ich zniszczonej przez traumę psychiki. Można pokusić się o stwierdzenie, że bohaterowie żyją na granicy „deja vu” i świata rzeczywistego. To bardzo intensywne uczucie, bo jest związane z emocjami. Nagle pojawia się przekonanie, że wszystko, co jest dookoła ich jest im dobrze znane, cała sytuacja i otoczenie. Często towarzyszy temu też przekonanie, że wiedzą, co się za chwilę wydarzy. Abstrakcyjność tego uczucia wynika stąd, że wiedzą, że to niemożliwe. A jednak...
                 Książka Chrisa Bohjaliana „Ruiny przeszłości” pokazuje też, że naziści nie tylko mieli zdobywać nowe przestrzenie życiowe dla wielkich Niemiec pod wodzą Adolfa Hitlera. Wyruszając na wojnę armia III Rzeszy miała także zdobywać przy okazji dobra, które na tych terytoriach były do zagrabienia. Wśród tych dóbr poczesne miejsce zajmowały oczywiście dzieła sztuki. Najpierw odebrane niemieckim i austriackim Żydom, by zasiliły prywatne kolekcje nazistowskich dygnitarzy. Potem przyszła pora na kradzieże w okupowanej Polsce, Związku Radzieckim, wszędzie tam, gdzie kraść można z butą zdobywców. Uznając Włochów za swoich sojuszników pod przykrywką ideologii podobieństwa genetycznego tych narodów, III Rzesza rościła sobie prawo także do włoskich dzieł sztuki. Według niektórych szacunków aż 15 proc. największych znanych i skatalogowanych przed 1939 r. światowych dzieł sztuki po wojnie zapadło się pod ziemię. Nikt dzisiaj nie wie, gdzie znajdują się te bezcenne artefakty?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz