„Ruiny przeszłości”
Chris
Bohjalian
Autor/ 12 sierpnia
1962, White Plains, Nowy Jork, Stany
Zjednoczone autor 18 książek, z których większość trafiła do zestawienia
bestsellerów „The New York Times”. Jego powieści przetłumaczono na 30 języków,
a trzy z nich zekranizowano.
Tłumaczenie/ Adam Olesiejuk
Tematyka/
To książka o
tym jak wydarzenia wojenne wpływają na ludzkie losy, komplikując je i raniąc
ludzi do tego stopnia, że nierzadko mają one kluczowy wpływ na ich powojenne
losy. „Ruiny przeszłości” czyta się
bardzo szybko, wręcz pochłania. Historia dynamicznie się zmienia, a my prędko
przewracamy kolejne strony, by dowiedzieć się, jakie wydarzenia z przeszłości
motywują zabójcę.
Główny motyw/ Rok 1943.
Wśród idyllicznych wzgórz na południe od Florencji mieszka rodzina Rosatich,
włoski ród szlachecki, którego członkowie wierzą, że mury ich wiekowej
rezydencji ochronią ich przed wojną pustoszącą całą Europę. Osiemnastoletnia
Cristina spędza całe dnie na pływaniu w basenie, nocnych spacerach po należących
do posiadłości ogrodach, ale kiedy w willi Rosatich zjawiają się dwaj
żołnierze, Włoch i Niemiec, aby obejrzeć starożytny cmentarz Etrusków, ten
sielankowy spokój zostaje bezpowrotnie zburzony. Rok 1955. Serafina Bettini,
funkcjonariuszka wydziału dochodzeniowego florenckiej policji, zmaga się z
własnymi demonami – piękna policjantka skrzętnie ukrywa blizny na swoim ciele,
a także prześladujące ją wspomnienia z czasów wojny. Gdy zostaje jej
przydzielone nowe, wyjątkowo makabryczne śledztwo – w sprawie seryjnego
zabójcy, który morduje członków rodziny Rosatich, musi zagłębić się w tragiczną
historię ofiar, ale przede wszystkim stawić czoło swoim traumatycznym
przeżyciom.
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„[...] słabi mężczyźni zawsze
próbują żenić się ze swoimi matkami”.
„[...] w winie może być nuta
czarnej porzeczki albo spalonej grzanki, zielonej oliwki albo wiekowego dębu,
przypraw, drzew owocowych albo żywicy. Wszystko mogło wpłynąć na jego smak”.
„Zawsze mamy wybór. Czy nie tego
właśnie uczy nas Dante?”.
„Nie ma większego cierpienia niż
wspominanie szczęśliwych dni w czasie niedoli”.
Po
wojnie we Włoszech powtarzało się slogan: „Italiani brave gente”- „Włosi to
ludzie poczciwi”, dystansując się wobec okrucieństw Niemców. A Włosi,
sojusznicy Hitlera do lipca 1943 roku., mieli na sumieniu niejedną zbrodnię.
Zamiast je rozliczyć, woleli opowiadać, jak ich partyzanci pokonali faszyzm.
Książka Chrisa Bohjaliana „Ruiny przeszłości” rozgrywa się w
czasie, kiedy inwazja aliantów na Sycylię pokazała podwładnym Mussoliniego, iż Włosi nie są w
stanie dłużej ponosić wysiłku zbrojnego, a Niemcy nie potrafią ich obronić
przed agresją przeciwników. Kwestią czasu zdawały się być kolejne uderzenia wojsk
sprzymierzonych, które rzeczywiście szykowały się do rozpoczęcia marszu wzdłuż
Półwyspu Apenińskiego.
W maju 1943 roku w wiejskim
obszarze Toskanii leżącym na południowy wschód od Sieny, znajdowała się
posiadłość markizów Antonio i Beatrice Rosatich. Dwór zamieszkiwany był przez
markizów ich osiemnastoletnią córkę Cristinę, synową Franceskę i jej dwoje
dzieci. Ich syn Marco przebywał na Sycylii i przygotowywał tamtejsze plaże na
spodziewaną inwazję wojsk alianckich. Z
kolei ich drugi syn Vittore, archeolog, znalazł sobie bezpieczny azyl we
Florencji pracując, jako kustosz we florenckim muzeum. Pewnego dnia pod
rezydencję markizów podjechał samochód należący do armii niemieckiej. Samochód nie
ściągał na mieszkańców zbytnio dużo uwagi, ponieważ dość często oficerowie
przyjeżdżali do markiza na dobre toskańskie wino. Cristina widziała, jak z pojazdu wysiada
młody kierowca, szeregowiec, i otwiera tylne drzwi dla dwóch oficerów, Niemca i
Włocha. Nie znała żadnego z nich i natychmiast ogarnął ją lęk. Na pewno nie
przynoszą dobrych wieści, pomyślała, ale mimo wszystko starała się zachować
spokój. Najgroźniejszą sytuacją, jaka przyszła Cristinie do głowy, były spory
jej brata Vittore z Niemcami, którzy chcieli ukraść cenne dzieła sztuki z
Arezzo czy Florencji i wywieść je do Niemiec. Ale jeśli ci wojskowi nie
przyjechali tu z powodu Vittore, to czy w takim razie coś strasznego nie
przytrafiło się Marcowi? Był to major Lorenzetti i pułkownik Erhard Decher,
którzy przyjechali do posiadłości zobaczyć odnalezioną nekropolię Etrusków. Ów
stary cmentarz został odkryty przez rodzinę Rosatich w 1937 roku podczas prac
związanych z powiększeniem winnicy. Pierwszymi elementami, jakie odkryli
robotnicy, były pozostałości trzech kolumn. Ponadto znaleziono jeszcze dwie
urny oraz mały grobowiec z malowidłami. Cristina zaprowadziła oficerów do
starych grobowców i przez dłuższą chwilę obserwowała, jak dwaj żołnierze
wpatrują się w wyciosane w skale sklepienie, nie zdając sobie jeszcze sprawy,
że ów grobowiec stanie się wkrótce miejscem „przeznaczenia” wielu osób-
bohaterów książki.
Kiedy tylko wojskowi opuścili
rezydencję Villa Chimera, rodzina Rosatich zastanawiała się, czy Niemcy nie
powrócą i nie zechcą zabrać pozostałości zachowanego grobowca Etrusków do
muzeum w Berlinie. Wieści o starożytnym cmentarzu szybko rozeszły się po
okolicy i wszyscy zainteresowani wyżsi oficerowie odwiedzali dom markizów, przy
okazji korzystając z ich gościnności: kosztowali dobrego wina i rozmawiali o
podobieństwach genetycznych Etrusków ze współczesnym im narodem niemieckim. Niestety
wieści o tych spotkaniach doszły także do okolicznych mieszkańców i lokalnej
antyniemieckiej partyzantki.
Willę markizów odwiedził także
niemiecki żołnierz porucznik Friedrich Strekker, jego ojciec był kustoszem w
muzeum w Dreźnie. Strekker był kaleką, tam gdzie powinien znajdować się kostka
i goleń, były tylko skórzane pasy, srebrna klamra i biała, drewniana
proteza. Porucznik Friedrich stracił
nogę na froncie wschodnim. Cristina była tak zauroczona porucznikiem
Strekkerem, że po kilku dniach spotkała się z nim w grobowcu Etrusków aby
wspólnie z nim romansować. Między młodymi narodziła się wielka miłość.
W nocy z 9 na 10 lipca 1943 nastąpiło lądowanie aliantów na Sycylii,
co rozpoczęło Operację „Husky”. Wojska sojusznicze przeprowadziły skuteczną
operację desantową, wyzwoliły Sycylię i stworzyły sobie przyczółek do inwazji
na kontynent. Niemieckie oddziały w pospiechu zaczęły wycofywać się w głąb
lądu. Kiedy Niemcy przegrali bitwę o Monte Cassino i stracili Rzym, do
miejscowości Monte Volta przybył kapitan Oskar Muller i przejął kontrolę nad
posiadłością Rosatich. W Villi Chimera oddziały niemieckie zorganizowały mały
punkt obronny. Rozpoczęły się walki, w których uczestniczyła lokalna
partyzantka. Rezydencja przechodziła z „rąk do rąk”. Pewnego wieczoru
partyzanci przynieśli do willi ranną dziewczynę. Partyzantka leżała na białym
prześcieradle a całe jej plecy były pokryte pęcherzami. Jednak willa znowu
została atakowana przez uciekające oddziały niemieckie. Ranną dziewczynę
koledzy z oddziału zanieśli do grobowca Etrusków. W tym samym czasie na posesji
rezydencji markizów doszło do wielkiej rodzinnej tragedii...
W 1955 roku dziesięć lat po II wojnie światowej Florencję obiegła
informacja o zabójstwie kobiet z rodziny Rosatich. Turyści, którzy zjechali
tamtego lata do Toskanii, mieli, o czym mówić, kiedy kupowali wino, ser i
tandetne breloczki z podobizną „Dawida” Michała Anioła. Nawet tak zjawiskowe
miasto jak Florencja stało się jeszcze bardziej fascynujące targane plotką, że
po jej ulicach grasuje „demon zbójca”. W mieszkaniu Cristina Rosati znalazła
ciało swojej bratowej Franceski a kilka dni później ciało swojej matki markizy
Beatrice Rosati. Obie kobiety miały wycięte serca: serce Franceski leżało w
popielniczce a serce markizy na jednym z mostów we Florencji. Sprawą zajęła się
detektyw Serafina zastanawiając się, jakiego rodzaju przyrządy czy narzędzia
chirurgiczne musiał nosić przy sobie ten szaleniec?
Rodzina Rosatich nie miała we
Florencji wrogów, więc Serafina postanowiła cofnąć śledztwo od czasów wojny.
Pani detektyw wybrała się, więc do byłej niezamieszkanej już od lat rezydencji
markizów, do Villa Chimera. Przed opuszczeniem
ich byłej posiadłości i krótkich rozmowach z mieszkańcami miasteczka Serafina
postanowiła jeszcze poszukać tych sławnych grobowców Etrusków, o których
podczas przesłuchania opowiadała Cristina. Wewnątrz grobowca Serafinę ogarnęło
przerażenie. Widziała już kiedyś ten sufit i mogło to być tylko w jednym
momencie jej życia: gdy po bitwie z nazistami, w której niemal nie spłonęła
żywcem, majaczyła w agonii, na przemian odzyskując i tracąc przytomność. Jej
plecy zmieniły się w wilgotne bagno spalonego mięsa. To wtedy partyzanci ukryli
ją właśnie tutaj, z dala od ognia walki, z dala od światła słonecznego, w
etruskim domu umarłych.
Śledztwo zatrzymuje się w latach wojny. Serafina zastanawia się, jaki
„upiór” powrócił, aby wymordować rodzinę Rosatich: czy to któryś z niemieckich
oficerów, może zakochany w Cristinie kaleki porucznik Friedrich Strekker?
Śledztwo zatrzymuje się w miejscu do czasu, kiedy ma się odbyć pogrzeb obu
zamordowanych kobiet na terenie Villi Chimera.
Chris Bohjalian w książce „Ruiny przeszłości” opisał jak
przeszłość drugiej wojny światowej może ciążyć przez długie lata na sprawcach i
ich ofiarach. Ile powojennych morderstw było determinowanych przez urazy z
przeszłości. Do czego zdolny jest człowiek po doświadczeniu traumy. Warto tu
zaznaczyć, że w klinicznym, a nie potocznym rozumieniu o traumie możemy mówić
jedynie w sytuacjach, w których osoba doświadcza osobiście lub jest świadkiem
zdarzeń związanych z rzeczywistą śmiercią, poważnym zranieniem lub zagrożeniem
cielesnej integralności. Fakt, że autor zaczerpnął pomysł na książkę z okresu II wojny światowej jest dowodem na to, że okres wojenny jest wciąż
obecny w zbiorowej świadomości. Akcja książki utkana jest z retrospekcji i
wspomnień głównych bohaterów, przeplatujący się z rzeczywistością, która
ukazuje mechanizmy działania ich zniszczonej przez traumę psychiki. Można
pokusić się o stwierdzenie, że bohaterowie żyją na granicy „deja vu” i świata
rzeczywistego. To bardzo intensywne uczucie, bo jest związane z emocjami. Nagle
pojawia się przekonanie, że wszystko, co jest dookoła ich jest im dobrze znane,
cała sytuacja i otoczenie. Często towarzyszy temu też przekonanie, że wiedzą,
co się za chwilę wydarzy. Abstrakcyjność tego uczucia wynika stąd, że wiedzą,
że to niemożliwe. A jednak...
Książka Chrisa Bohjaliana „Ruiny przeszłości” pokazuje też, że
naziści nie tylko mieli zdobywać nowe przestrzenie życiowe dla wielkich Niemiec
pod wodzą Adolfa Hitlera. Wyruszając na wojnę armia III Rzeszy miała także zdobywać
przy okazji dobra, które na tych terytoriach były do zagrabienia. Wśród tych
dóbr poczesne miejsce zajmowały oczywiście dzieła sztuki. Najpierw odebrane
niemieckim i austriackim Żydom, by zasiliły prywatne kolekcje nazistowskich
dygnitarzy. Potem przyszła pora na kradzieże w okupowanej Polsce, Związku
Radzieckim, wszędzie tam, gdzie kraść można z butą zdobywców. Uznając Włochów
za swoich sojuszników pod przykrywką ideologii podobieństwa genetycznego tych
narodów, III Rzesza rościła sobie prawo także do włoskich dzieł sztuki. Według niektórych szacunków aż 15 proc.
największych znanych i skatalogowanych przed 1939 r. światowych dzieł sztuki po
wojnie zapadło się pod ziemię. Nikt dzisiaj nie wie, gdzie znajdują się te
bezcenne artefakty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz