„Magiczny sklep z zabawkami”
Angela
Carter
Autorka/ (ur. 7 maja 1940 w Eastbourne, zm. 16 lutego 1992) - angielska pisarka i
publicystka drugiej połowy XX w., jest kojarzona z ruchem feministycznym. Uznaje się
ją za przedstawicielkę realizmu magicznego w
literaturze europejskiej. Pisarka przy konstruowaniu fabuły swoich książek –
posługując się bogatym językiem i poetycką stylizacją – często korzystała z
motywów europejskich (anglosaskich) baśni i legend, nie tracąc
przy tym realistycznej drapieżności w krytyce stosunków społecznych panujących
w Wielkiej
Brytanii.
Narratorami jej powieści i opowiadań z reguły są kobiety.
Tłumaczenie/ Maciej
Świerkocki
Tematyka/ Powieść
Carter urzeka niezwykłą urodą stylu, pełnego kwiecistych, barokowych metafor i
szokuje ostrością widzenia rzeczywistości, choć ta nieustannie oscyluje na
kartach książki między jawą a snem. Powieść zawiera w sobie imponującą
liczbę symboli, odwołań do różnych baśni i legend. Sami bohaterowie chwilami
ujmują w słowa te skojarzenia, np. dom wuja to jaskinia Sinobrodego (bardzo
często spotykamy się w literaturze angielskiej z tym odesłaniem). Te odwołania
mają zapewne być uzasadnieniem włączenia powieści do kręgu magicznego realizmu.
Główny motyw/ Po tragicznej śmierci rodziców piętnastoletnia Melania
przenosi się z rodzeństwem do domu wuja Filipa, ekscentrycznego wytwórcy
zabawek. Ale nowo poznany świat, mimo bajkowych dekoracji, nie jest światem
niewinnym. W każdym kącie czają się tu niepewność i zagrożenie, poddając
zwiewną jak muślin, wychowywaną dotąd w cieplarnianych warunkach nastolatkę
przyśpieszonemu procesowi dojrzewania. Przeprowadzka do domu wuja Filipa,
ekscentrycznego producenta zabawek, staje się dla dziewczyny kresem
idyllicznego dzieciństwa. Wuj okazuje się pomylonym sadystą, tyranizującym
swoich bliskich, opętanym obsesją urządzania upiornych lalkowych przedstawień. Zdana
na jego łaskę Melania musi poddać się bezwzględnej, wręcz dyktatorskiej
kontroli.
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„Fotografia to kęs czasu, które
można wziąć do ręki [...]”.
„W piekle wszystkie krzywdy
zostaną wyrównane”.
Główną bohaterką
powieści jest Melania, 15-latka posiadająca dwójkę młodszego rodzeństwa. Angela
Carter opisuje przełomowy moment z życia dziewczyny. Pewnego dnia, w sennym
środku gorącego przedpołudnia, rozległo się gwałtowne pukanie do drzwi, tak
głośne i nieoczekiwane, że trzymająca pióro Melania drgnęła, stawiając kleksa w
zeszycie. W drzwiach stał posłaniec z telegramem w ręku. W chwili, gdy go
ujrzała, znała już treść telegramu, jak gdyby miał ją wypisaną na czole. Na
głowę dziewczynki wylał się „czarny kubeł nieszczęścia”. Pomyślała, że jakaś
jej część umarła, że zginął delikatny, rozkwitający fragment jej jestestwa. Jak
gdyby amputowano jakąś jej cząstkę, nie umiała jeszcze przywyknąć do myśli, że
coś odeszło i zginęło. Szczątki jej rodziców leżały rozrzucone gdzieś na
pustyni w Newadzie. Rutynowy lot na liniach wewnętrznych. Nieprzewidziany
szkwał. Awaria silnika. Mata i ojciec nie żyją, dzieci zostały sierotami.
Melania dotąd nie znała nawet żadnej sieroty i teraz nagle sama została
sierotą. Jak Jane Eyre. Tylko, że z bratem i siostrą. Gdy odzyskała siły,
pewnego razu wyszła wczesnym rankiem, by pogrzebać godnie suknię ślubną matki
pod jabłonią.
Po tragicznej
śmierci rodziców cała trójka trafia pod opiekę jedynego żyjącego członka
rodziny, wuja Filipa. Rodzice Melanii nie utrzymywali kontaktów z wujem, więc
jej wiedza o jego życiu ograniczała się właściwie do zdjęcia ślubnego i
otrzymanej dawno temu zabawki, która, o dziwo, zamiast bawić - straszyła. Podróż
pociągiem do nowego domu była czymś w rodzaju czyśćca, okresem, wyczekiwania
pomiędzy znaną i dokonaną przeszłością a nieodgadnionym czasem przyszłym, który
jeszcze nie nastąpił.
W Londynie u wuja nic nie jest takie, jak było w domu rodzinnym - standard życia niższy, inne towarzystwo. Sam wuj budzi niedobre uczucia. Wuj Filip nie znosił, kiedy kobieta nosiła spodnie. Nawet w sklepie nie obsługiwał kobiet w spodniach. Jak jakąś zauważył, wypraszał ją na ulicę wrzeszcząc: „że jest dziwką”. Melania nie widziała w tym domu ani jednej książki, dosłownie ani jednej. W łazienkowej umywalce spływała tylko zimna woda. Musiała z niedowierzaniem przyjąć do wiadomości, że nie może się wykapać ani dobrze umyć twarzy. Brakowało też mydła toaletowego a w porcelanowej mydelniczce leżał ochłap szarego mydła. A więc tak: zimna woda i szare mydło.
W Londynie u wuja nic nie jest takie, jak było w domu rodzinnym - standard życia niższy, inne towarzystwo. Sam wuj budzi niedobre uczucia. Wuj Filip nie znosił, kiedy kobieta nosiła spodnie. Nawet w sklepie nie obsługiwał kobiet w spodniach. Jak jakąś zauważył, wypraszał ją na ulicę wrzeszcząc: „że jest dziwką”. Melania nie widziała w tym domu ani jednej książki, dosłownie ani jednej. W łazienkowej umywalce spływała tylko zimna woda. Musiała z niedowierzaniem przyjąć do wiadomości, że nie może się wykapać ani dobrze umyć twarzy. Brakowało też mydła toaletowego a w porcelanowej mydelniczce leżał ochłap szarego mydła. A więc tak: zimna woda i szare mydło.
Melania widywała
wuja tylko podczas posiłków, ale pełna zadumy i przytłaczająca obecność wuja
wypełniała cały dom. Na widok wuja Filipa dziewczynka drżała mimo woli. Nie
potrafiła ani trochę połączyć go w myślach z matką, choć przecież wuj Filip i
matka Melani byli rodzeństwem. Wuj zdawał się być zbudowany z zupełnie innej
substancji niż jej łagodna, wątła mama- jak gdyby wyciosano go czy wykrojono z
gromu. Dziewczynka wyczuwała otaczającą wuja aurę irracjonalnej przemocy.
Czasami rzucał się na swoich młodych szwagrów i bił ich po głowie. Chłopcy Finn
i Franci wychodzili z pracowni zabawek pobici i posiniaczeni. Oto człowiek,
który wykonywał przepiękne zabawki dla jednych dzieci bił i katował inne
dzieci, które pomagały mu przy ich wykonywaniu. Niema żona wuja Małgorzata ze
strachu przed despotycznym mężem nawet nie protestowała tylko dezynfekowała
rany lub zaklejała je plastrami.
Wuj opętany był
obsesją urządzania upiornych lalkowych przedstawień. Wszyscy w nich
uczestniczyli a głównym reżyserem był oczywiście wuj Filip. Melania czuła, że
jest cudzą halucynacją- czuła, że nie jest sobą, że została jak gdyby wyrwana z
własnego ja. Podczas jednego z przedstawień wrażliwa dziewczynka, która
odgrywała Ledę została „zgwałcona” przez wuja, który pociągał za sznurki
łabędzia. Ta parodia łabędzia, który mógłby przyjąć realną postać i „zgwałcić”
dziewczynkę naprawdę był jej największym koszmarem.
"Magiczny sklep z zabawkami"
okazuje się powieścią smutną o bardzo dziwnym zakończeniu, które może pozostawiać
czytelnikom niedosyt. Krytycy piszący o tej powieści wskazują na imponującą
liczbę symboli, odwołań do różnych baśni i legend. Jak wcześniej już
wspominałem sami bohaterowie chwilami ujmują w słowa te skojarzenia, np. dom
wuja to jaskinia Sinobrodego (bardzo często spotykany w literaturze angielskiej).
Te odwołania mają zapewne być uzasadnieniem włączenia powieści do kręgu realizmu
magicznego. Całą historię czyta się od początku z jakimś intuicyjnym strachem,
choć początkowo nic nie zapowiada dramatu. Najbardziej emocjonalną sceną w
pierwszej partii książki jest, moim zdaniem, nocny spacer Melanii w sukni
ślubnej matki.
Kim jest, więc
legendarny Sinobrody? Choć przyczyn wielu ludzkich cierpień można się doszukać
w zaniedbaniach wychowawczych, w psychice istnieje nieodłączny aspekt contra naturam – siła przeciwna naturze.
Ów aspekt przeciwstawia się elementom pozytywnym: rozwojowi, harmonii itp. Jest
to wewnętrzny szyderczy i morderczy przeciwnik, z którym się rodzimy i który
nawet przy najlepszej opiece rodzicielskiej nie ustaje w działaniach, a jego
jedynym celem jest sabotaż wszelkich pozytywnych i rozwojowych ludzkich
działań. Ten drapieżny, krwiożerczy władca znany z baśni i legend, jako
Sinobrody pojawia się, co jakiś czas w snach kobiet. Wdziera się w sam środek
ich najwznioślejszych doniosłych planów. Odrywa kobietę od jej intuicyjnej
natury, a kiedy dokona już zniszczeń, zostawia ją niezdolną do uczuć, zbyt
słabą, by posuwać życie naprzód; pomysły i marzenia leżą u jej stóp bez życia.
Właśnie o tym opowiada książka Angeli Carter „Magiczny sklep z zabawkami”, o Sinobrodym- naturalnym drapieżcy w
kobiecej psychice.
Książka Angeli Carter „Magiczny sklep z zabawkami” w symboliczny sposób mówi o
prześladowcy, mrocznym mężczyźnie, który zamieszkuje w psychice każdej kobiety,
o wewnętrznym drapieżniku. Jest on bardzo konkretną, niezaprzeczalną mocą, o
której nie wolno zapominać i którą należy opanować. W interpretacji
psychoanalitycznej można wykorzystać wszelkie aspekty baśni, by przedstawić
dramat rozgrywający się w duszy pojedynczej kobiety. Wuj Filip vel Sinobrody
symbolizuje także głęboki kompleks samotności wewnętrznej, który czai się na
obrzeżach życia każdej kobiety. Trudno w pełni zrozumieć moc symbolizującą
przez Sinobrodego - wuja Filipa, bo jest ona jak gdyby wrodzona, to znaczy
nieodłącznie zrośnięta z wszystkimi istotami ludzkimi od chwili narodzin do
śmierci. Angela Carter w sposób mistrzowski napisała współczesną opowieść o
Sinobrodym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz