13 września 2025

Wilki z lasu wieczności

 

„Wilki z lasu wieczności”

Karl Ove Knausgård

Autor/ Norweski pisarz i eseista. Studiował historię sztuki oraz literaturoznawstwo na Uniwersytecie w Bergen. Obecnie mieszka w Szwecji. Jako prozaik zadebiutował powieścią Ute av verden (W świat, 1998). Jego druga powieść En tid for alt (Jest czas na wszystko, 2004) nominowana była do nagród Rady Nordyckiej oraz Dublin Literary Award. Sławę międzynarodową i rozgłos medialny przyniósł mu tom pierwszy cyklu zatytułowanego Min kamp (Moja walka). Książka, która była początkiem sześciotomowego, ukończonego w roku 2011 cyklu, została entuzjastycznie przyjęta przez czytelników i krytyków. Szybko stała się też bestsellerem w Norwegii, w całej Skandynawii i na świecie, przetłumaczona na wiele języków, m.in. na niemiecki, włoski, angielski. W 2022 roku ukazała się w Polsce powieść Gwiazda poranna, a w obecnym kolejny tom tej trylogii, czyli Wilki z lasu wieczności.

Tłumaczenie/ Iwona Zimnicka

Tytuł oryginału/ nov Ulvene fra evighetens skog

Tematyka/ Wilki z lasu wieczności to opowieść bardzo kameralna, przywodząca na myśl pompatyczne słowo „przeznaczenie”: pewien sen prowadzi do odkrycia, które w końcu połączy po latach nieznające się wcześniej, żyjące w dwóch różnych miejscach świata rodzeństwo. Knausgård nie rezygnuje przy tym z ulubionej drobiazgowości w opisywaniu najbardziej banalnych wydarzeń; w Wilkach z lasu wieczności funduje na przykład opis spożywania jajka. Dlaczego? Ponieważ rzeczy niezwykłe dzieją się tu w tle śniadań. Opowieść biograficzną autor traktuje tym razem jako matrycę dla postaci i wątków w prozie; świat Syverta, bohatera Wilków z lasu wieczności, to przecież ta sama szara Norwegia lat 80., z zupą kalafiorową w proszku i monotonią życia, urozmaiconą czekaniem na nowe płyty.

Główny motyw/  Książka Wilki z lasu wieczności obraca się wokół dwóch biegunów. Z jednej strony poznajemy Syverta, nastolatka, który w 1986 roku zostaje zwolniony z norweskiej służby wojskowej. Z drugiej strony mamy Alewtynę, profesor biologii, funkcjonującą trzy dekady później w intelektualnych kręgach putinowskiej Rosji. Syvert znajduje zatrudnienie jedynie jako przedsiębiorca pogrzebowy. Jego matka, wdowa, jest śmiertelnie chora. Życie na norweskiej prowincji, jak dobrze wiedzą czytelnicy Knausgårda, potrafi być surowe i ponure. Pewnego dnia Syvert natrafia na paczkę listów zaadresowanych do zmarłego ojca, od jego wieloletniej kochanki ze Związku Radzieckiego. Potrzeba lat, by przetworzyć ten szok. W końcu, już jako dorosły mężczyzna, Syvert pisze na adres nadawcy. Wkrótce okazuje się, że ma dawno zaginioną przyrodnią siostrę Alewtynę.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„Czy istnieje jakieś wspomnienie, które nie potwierdza czegoś, co się wydarzyło? Oczywiście, że nie, bo ten kto wspomina, jest cały zbudowany ze wspomnień, które potwierdzają, to one tworzą jego albo ją.”

„Świat istnieje poza nami, jest czymś, w czym się znajdujemy. Ale to, że możemy go widzieć, oznacza, że istnieje w nas.”

„(…) karmienie słabych dusz tak nierealistycznymi nadziejami [życie po śmierci] powinno być zabronione, podobnie jak zabronione jest twierdzenie, że chorzy na raka wyzdrowieją po zaaplikowaniu wywaru z popiołu.”

„Wariaci też są ludźmi. Niektórzy nawet dobrymi.”

„Nie można stracić czegoś, czego się nie miało.”

„Czasami prawda bywa tak oczywista, że niepotrzebne są argumenty.”

„Śmierć jest równie naturalna, jak wszystko na świecie.”

„Mózg nie jest abstrakcją, chociaż myśli, które w nim powstają, są abstrakcyjne.”

„Właśnie to się zmieniło. Zniknęła przyszłość i zaczęła się wieczność. To, co nazywałaś polityką, stało się tym, co nazywałaś religią. W takim rozumieniu, że to polityka zarządza tym, co niezmienne. I czeka na nieśmiertelność.”

„Już nie tylko Kościół mówi o życiu wiecznym. Nauka też się tym zajmuje.”

„Artysta nie może być przeciętny. To niemożliwe. Jak zatem wyjaśnić fakt, że świat jest pełen przeciętnych artystów? W sukurs przychodzi nam psychologia. Chodzi o mechanizmy obronne, projekcję, samooszukiwanie się. Żaden artysta, nawet spośród tych nielicznych, którzy są dobrzy, nie jest od nich wolny.”

„Właściwie nie istnieje jedna historia. Są tylko jej wersje.”

„Język opisujący świat nie jest światem.”

„Największa różnica między ożywionym a nieożywionym polega na tym, że ożywione jest napędzane od wewnątrz, natomiast nieożywionym kieruje się z zewnątrz.”

„Przesądy mogą być ciekawe w perspektywie psychologicznej czy socjologicznej, ale nie same w sobie, same w sobie są tylko bezradne i głupie.”

„Problem z językiem polega na tym, że język wszystko antropomorfizuje.”

„Wszystko, co żyje, posiada wolę życia. Może właśnie na tym polega życie, na woli.”

„Co jest gorszego: być całkowicie ignorantem, ale znajdować się w świecie, czy zastanawiać się nad wszystkim i być poza światem?”

„Nie wszyscy potrafią być kochani.”

„Wszyscy nosimy w sobie śmierć.”

„Życie wieczne ma w sobie mglistość i kojarzy się z duchem, a nie z mięśniem sercowym, ciśnieniem krwi, płucami, wątrobą, włosami i paznokciami.”

„Kosmos jest czarny, zimny i wieczny. Kosmos to śmierć.”

„Nie możemy wybrać sobie życia, to życie wybiera nas.”

„Szczęście nie polega na tym, że dostaje się to, czego się pragnie. Szczęście jest wtedy, gdy dostajemy to, czego nie pragniemy, i uczymy się to cenić.”

„Należy do osób, które uśmiechają się ustami, ale uśmiech nie dociera do oczu.”

Rok 1986. Dziewiętnastoletni Syvert wraca do rodzinnego domu w małym norweskim miasteczku po odbyciu służby wojskowej. Maradona właśnie stał się bogiem futbolu, Rambo króluje w wypożyczalniach wideo, a młodzi ludzie bez pracy snują się po ulicach – stopa bezrobocia osiąga niepokojące poziomy. Nad Europą zawisa cień – eksploduje reaktor w Czarnobylu. O Czarnobylu mówi się w wiadomościach. Syvert słucha, choć nie zawsze z uwagą – w radiu, w telewizji, w rozmowach dorosłych padają nowe słowa: promieniowanie, skażenie, jod, strefa wykluczenia. Zastanawia się, czy promieniowanie to tylko zagrożenie, czy może także siła, która wyjaśnia sens życia. A może potrafi wyleczyć raka jego matki?

Nosząc w plecaku Zbrodnię i karę Dostojewskiego, którą otrzymał od pastora, oraz odnalezione w garażu listy po rosyjsku, Syvert czuje, że historia zaczyna mówić do niego innym głosem. Listy na norweski przetłumaczył mu lokalny pisarz, Terje Krag, w zamian za obietnicę, że Syvert przeczyta powieść Dostojewskiego. Powodu tej prośby Krag nie wyjaśnił. Na początku chłopak czytał powieść bez pośpiechu, wieczorami, po trochu. Czasami jednak lektura dostosowuje się do tempa rzeczywistości. Jakby na coś czekał. Jakby czekał na nas. Kilka stron dalej od bohatera Dostojewskiego, Raskolnikowa, Syvert już wie, o co mu chodzi, a mimo to nie przestaje czytać. Jakby zapraszał nas, byśmy zrobili to samo z jego własną historią.

Książka liczy aż 900 stron, co czyni ją o co najmniej 400 stron za długą. Czytelnik musi zmagać się z rozwlekłymi akapitami skrajnego naturalizmu, pełnymi szczegółowych opisów codziennych czynności, takich jak gotowanie, branie prysznica, granie w piłkę nożną, słuchanie muzyki, rozmowy o smakach lodów czy picie kawy z przypadkowo napotkanym kolegą. Bezrobotny i planujący zapisać się na uniwersytet, choć nigdy mu się to nie udaje, Syvert opiekuje się swoim dwunastoletnim bratem Joarem, gdy ich matka zapada na ciężką chorobę. Znajduje tymczasową pracę jako przedsiębiorca pogrzebowy, jednocześnie niezdarnie próbując uwieść pozornie niedostępną Lisę. Żywi się głównie mrożonymi burgerami wołowymi. Kiedy przypadkiem trafia na listy pisane po rosyjsku i wysyłane do jego zmarłego ojca, z których wyłania się obraz pozamałżeńskiego romansu, zarysowuje się główny dramat tej części powieści. Drobiazgowość narracji nie tyle buduje świat przedstawiony, co obciąża go nadmiarem banałów. Możliwe, że jest to celowy zabieg autora, który ma na celu pokazanie, że śmierć czeka spokojnie za zwykłymi codziennymi czynnościami. „Śmierć jest równie naturalna, jak wszystko na świecie.” Mimo to czytelnicy nie powinni być całkowicie rozczarowani – pod powierzchnią codzienności kryje się historia o żałobie, dojrzewaniu i potrzebie zrozumienia przeszłości.

Śmierć jest dominującym tematem w Wilkach z lasu wieczności. Śmierć ojca Syverta, śmierć matki Alewtyny, zastrzelony przez Joara kruk, badania nad możliwością odwrócenia śmierci lub pogodzenia się z jej nieuchronnością, pierwsze zetknięcie z martwym ciałem, śmierć jako warunek życia, praca w charakterze przedsiębiorcy pogrzebowego… Co więcej, ważnym motywem w książce są sny oraz pomysł, że w śnie możemy doświadczać przebłysków mądrości lub wglądu w ukryte aspekty naszej egzystencji. To właśnie sen jednego z głównych bohaterów, Syverta, prowadzi go do odkrycia listów miłosnych jego ojca. Jak napisał Heraklit z Efezu w „Zdaniach” o tym, że dotykamy umarłych we śnie: „Człowiek krzesze światło w nocy, kiedy wzrok mu gaśnie. Żywy dotyka umarłych we śnie, budząc się, przypomina śpiącego.”

Wilki z lasu wieczności to powieść rzadko spotykana we współczesnej literaturze. Z głęboką prozą, ścisłą narracją i epickim rozmachem krąży wokół klasycznych tematów filozoficznych: choroby, śmierci, wolności i ludzkiej świadomości. W pierwszej, obszernej części powieści śledzimy strumień świadomości Syverta Løyninga. Nasze pierwsze wrażenie nie jest pozytywne:  Syvert sprawia wrażenie apatycznego, leniwego, niedojrzałego i raczej niesympatycznego. Kłóci się z owdowiałą matką, upija się, nieudolnie próbuje uwodzić dziewczyny, gra w piłkę nożną. Jednak w miarę upływu czasu obserwujemy subtelne przemodelowanie jego myśli i zachowań. Syvert coraz mocniej angażuje się w relację ze swoim młodszym bratem Joarem, który wydaje się być w spektrum autyzmu. Zaczyna też lepiej rozumieć swoją matkę i pomagać jej w codziennych obowiązkach. Po intensywnym, niemal objawieniowym śnie zaczyna rozmyślać nad śmiercią ojca, odblokowując tłumiony żal i zadając pytania, które prowadzą do poszukiwania prawdy o człowieku, którego właściwie nigdy nie poznał. Technika Knausgårda polega na skrupulatnym ukazywaniu rozwoju postaci poprzez szczegółowy zapis ich myśli, działań i doświadczeń. Podobnie jak u Prousta, jego dygresyjna, kontemplacyjna narracja wciąga i dla niektórych może stać się wręcz uzależniająca. 


Pytania, które stawia Syvert, świadczą o zdolności Knausgårda do uchwycenia czegoś głęboko zakorzenionego w ludzkiej świadomości. Jego postaci nie są spójnymi jednościami, lecz przypominają chaotyczne i wielowymiarowe istoty, jakie spotykamy w rzeczywistości. Nie są konstruowane jako całkowicie wolne jednostki, raczej kształtowane subtelnie przez innych ludzi, doświadczenia i społeczne uwarunkowania. Często same nie rozumieją motywów swoich działań. Tak dzieje się, gdy Syvert bez ostrzeżenia uderza w brzuch piłkarza z przeciwnej drużyny, uświadamiając sobie, że rywal z numerem siedem przewyższa go umiejętnościami. Pewne impulsy i reakcje pozostają poza zasięgiem świadomego umysłu. A jeśli nie jesteśmy w stanie w pełni poznać samych siebie, to jak wiele możemy wiedzieć o innych? Joar, młodszy brat Syverta, również pozostaje w pewnym sensie zagadką. Można dostrzec u niego cechy sugerujące, że znajduje się w spektrum autyzmu. Choć wyraźnie postrzega rzeczywistość inaczej, relacja między braćmi, pełna czułości i wzajemnego zrozumienia, porusza swoją autentycznością. Knausgård przez całą powieść bada konsekwencje drobnych zmian w ludzkiej percepcji. Dziewiętnastoletni Syvert nieustannie doświadcza świata z poczuciem zdumienia, a nawet oszołomienia. Ta świeżość spojrzenia, chwiejna, ale szczera, nadaje jego wewnętrznej przemianie wyjątkową siłę.

Przez całą powieść Knausgård śledzi konsekwencje zmian w ludzkiej percepcji. Na przykład Syvert regularnie wyraża zdumienie i oszołomienie otaczającym go światem. Typowa refleksja brzmi: „Mamy taką pewność co do tej kolejności. Zima, wiosna, lato, jesień. Ale skąd ta kolejność się bierze? Pewnie zależy od odległości Słońca od Ziemi.” Natomiast Joar zadowala się mechanicznym wyjaśnieniem tego zjawiska – dalsze pytania o sprawczość i znaczenie po prostu nie przychodzą mu do głowy. Syvert uważa jednak, że czysto naukowe wyjaśnienie jest niewiarygodne w prawdziwym tego słowa znaczeniu i prowadzi do dalszych pytań: dlaczego istnieje życie? Jak powinniśmy myśleć o wszechświecie? Jak powinniśmy się do tego odnieść? Nie są to pytania, na które można odpowiedzieć za pomocą faktów naukowych – należą one do zupełnie innego porządku. To, czy mają one znaczenie, wydaje się jednak zależeć od percepcji i temperamentu. Nastoletni Syvert wykazuje uważność i otwartość na świat, co generuje doświadczenia zachwytu, ale te doświadczenia wydają się dziwnie nieobecne w jego późniejszym życiu. Myśliciele tak różni jak Martin Heidegger, Simone Weil i Thich Nhat Hanh zgodnie podkreślali, że to poczucie intymności ze światem wymaga aktywnego pielęgnowania – i że ma ono istotne konsekwencje dla indywidualnego doświadczania rzeczywistości.

Wątki te zostają podjęte na poważnie w drugiej (głównej) części powieści, której akcja toczy się trzydzieści lat później. Tym razem poznajemy świadomość Alewtiny, profesor biologii mieszkającej w putinowskiej Rosji, która podróżuje z synem, aby odwiedzić chorego ojca. Ta część opowiedziana jest w bardziej klasycznym, literackim stylu, a Alewtina snuje długie, dygresyjne refleksje na temat swojego życia i kariery – coś pomiędzy esejem a pamiętnikiem. Podczas podróży Alewtina wspomina lata spędzone na uniwersytecie, które postrzega jako świadome zerwanie ze światem filozofii i literatury ojca – wybór dokonany po to, by skupić się na bardziej „jasnym i konkretnym” świecie nauki. To rozgraniczenie zostaje jednak niemal natychmiast zakwestionowane przez spekulatywne rozważania Alewtiny na temat wrażliwości drzew. Rozmyślając o ewolucji, nie potrafi uwolnić się od poczucia, że natura przemawia „tajemnymi językami, kodami, dziwnymi formami poznania” – wyrażając zdumienie, które ociera się o mistyczne doświadczenie. Ale nauka, jak przypomina sobie Alewtina, jest przestrzenią chłodnego, racjonalnego myślenia, nie mistycyzmu. Jej wspomnienia zmierzają do punktu krytycznego, w którym musi dokonać wyboru między narastającą, quasi-mistyczną wrażliwością a rygorystycznymi wymaganiami naukowego redukcjonizmu.

Podczas wykładu Alewtina karci studenta, który przerywa jej wystąpienie, krytykując naukową pewność Thomasa Nagela. Mając dostęp do jej najskrytszych myśli, wiemy jednak, że jest hipokrytką – w rzeczywistości pociąga ją pogląd Nagela, zgodnie z którym cała nauka ostatecznie wyznacza granice ludzkiej percepcji i świadomości. Kilka godzin po wykładzie, w rozmowie z koleżanką Wasią, z zaciekawieniem słucha opowieści o Nikołaju Fiodorowie – człowieku będącym połączeniem pustelnika, filozofa i bibliotekarza. Pod koniec XIX wieku pracował on w Muzeum Rumiancewa i wierzył, że cała ludzkość powinna współdziałać, wykorzystując wszelkie dostępne środki, aby doprowadzić do zmartwychwstania wszystkich ludzi, jacy kiedykolwiek umarli. Uważał, że aby ocalić ludzkość, trzeba całkowicie wyrugować śmierć ze świata, a zatem nie tylko ocalić żywych, lecz także wskrzesić umarłych.

To portret kobiety wewnętrznie rozdartej, rozciągniętej między biegunami poezji, filozofii, nauki i duchowości. Choć stara się wcielić w postać świeckiej racjonalistki lekceważącej ideę Boga, jej wewnętrzne życie podlega napięciu między sprzecznymi siłami, dramatyzowanemu przez otaczające ją osobowości. Jej historia opowiada o kimś, kto próbuje zjednoczyć te różnorodne elementy jej samej – proces, który jej ojciec opisuje podczas jednej z rozmów: „Dopiero po czterdziestce moje życie stało się życiem… Wcześniej istniały tylko możliwości, to, co potencjalnie mogło się stać. A to przejście od życia wśród możliwości do życia w tym, co istniało naprawdę, sprawiało mi ból.” Jej syn, Sewa, jest zmysłowy i poszukuje przyjemności, żyje chwilą, a jednocześnie wydaje się obojętny na świat wokół siebie. Jej ojciec stanowi jego przeciwieństwo – ceni abstrakcyjną wiedzę humanistyczną, którą Alevtina uważa za zbyt oderwaną od konkretnej rzeczywistości. Widzimy też, że ma trudności w nawiązywaniu relacji z ludźmi, ale jednocześnie posiada dostęp do pozaziemskiej sfery muzyki, głęboko odpornej na redukcjonistyczne sposoby myślenia. Przyjaciółka Alewtiny, Wasia, może wydawać się chaotyczna i dziecinna, lecz potrafi tworzyć poruszającą poezję i głęboko wnikliwe eseje. Jest jak alternatywna wersja ojca Alewtiny – podobnie związana ze sztuką i humanistyką, ale dodatkowo zdolna do utrzymywania szczególnej, radykalnej bliskości ze światem. Jest przebudzona na życie w sposób, w jaki jej ojciec nie jest. W tle pojawiają się postaci drugoplanowe: matka Alewtiny – łagodna, kochająca, otwarta, lecz pozornie niepoznawalna; jej brat Sasza – alkoholik, który nie potrafi poradzić sobie z rzeczywistością, prawdopodobnie z powodu dziecięcej traumy związanej z ojcem; Jura – stary znajomy ze studiów, dziś raczej nudny biznesmen, którego Syvert zdaje się powielać w średnim wieku. Te postacie pozwalają Knausgårdowi badać, w jaki sposób różni ludzie doświadczają i przetwarzają rzeczywistość oraz jak kształtuje to ich stosunek do wszechświata. Nie jest to jednak jego jedyny temat. Pisarza interesuje także, na ile zdeterminowani są jego bohaterowie: czy jesteśmy całkowicie wolni w kształtowaniu samych siebie, czy też uwięzieni w genetycznym dziedzictwie rodziców. Zastanawia się nad wrażliwością roślin i innych form życia, nad tym, co sprawia, że materia staje się żywa, oraz jak rodzi się świadomość. Chce zrozumieć impuls religijny – i pokazuje, jak po stłumieniu w świeckim społeczeństwie może on powracać w nowych formach, na przykład w marzeniach o życiu wiecznym czy ideach „leczenia śmierci” wysuwanych przez transhumanistów.

W pierwszej części Karl Ove Knausgård porusza temat śmierci. Epoka postnowoczesna z jednej strony tak wyolbrzymia lęk przed śmiercią, że aż do przesady skrywany jest w praktyce społecznej, do przesady „wymywany” ze świadomości. To się objawia choćby w nieposyłaniu dzieci do tych, którzy umierają w hospicjach czy gdzieś w szpitalach. Nie zabiera się ich także na pogrzeby. Polityczna poprawność uznała nadto, że świadomość śmierci może zranić psychikę dziecka. Z drugiej strony dokonuje się więc w jej imię na przykład cenzurowania baśni. Te same bowiem kultury, które tak lękowo podchodzą do umierania, jako czegoś nieestetycznego, niehigienicznego i szkodliwego dla psychiki, promują śmierć na ekranie, chłodnym okiem kamery patrzą na umierających i trupy. Te same kultury produkują gry, w których leje się krew i ma się kilkanaście żywotów. Popkultura, która przynależy do tego świata, bardzo żywi się śmiercią. Fascynują ją zombies, wampiry.  W drugiej części mamy pokazaną próbę przedłużenia życia. Jedna z bohaterek mówi: „Już nie tylko Kościół mówi o życiu wiecznym. Nauka też się tym zajmuje.” Transhumanizm, podobnie jak religia, nakazuje stosować się do rygorystycznych zasad, obiecując w nagrodę życie wieczne. Dieta, sport, medytacja, zażywaj smart drug (substancje pobudzające), bierz zimny prysznic, bezwzględnie eliminuj wszystko co cię rozprasza na drodze do stanu skupienia. Transhumanizm chce wyzwolić człowieka z jego skończoności i śmiertelności. Nie dostrzega tego, że człowiek posiada godność nawet w swej niedoskonałości. Myślenie transhumanistów jest kwintesencją myślenia oświeceniowego. Jest to wizja, w której człowiek kontroluje wszystko dookoła, naturę, a także siebie – własne życie i zdrowie.

Recenzję warto zakończyć słowami Mariny Cwietajewej:
Czym byś wilka nie karmił, zawsze na las spogląda. Wszyscy jesteśmy wilkami z przepasanego lasu Wieczności. Cwietajewa pisze tu o czasie – o przeszłości, przyszłości, teraźniejszości i wieczności. Wilki z lasu wieczności to powieść, która celebruje złożoność i niejednoznaczność, a zarazem stanowi medytację nad najgłębszymi pytaniami o sens ludzkiego życia i nieuchronność śmierci. Pod tym względem bliżej jej do dzieł Dostojewskiego i Prousta niż do współczesnej prozy. Jej pryzmatyczna konstrukcja wciąga i olśniewa, mieniąc się za każdym razem, gdy spojrzy się na nią pod innym kątem.

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz