„Towarzysz
Nachman”
Israel Joszua Singer

Autor/ ur. 30 listopada 1893 w Biłgoraju, zm. 10 lutego 1944 w Nowym Jorku) – pisarz, dramaturg i dziennikarz żydowski tworzący w języku jidysz, brat Isaaca Bashevisa Singera. Początkowo publikował opowiadania w polskiej prasie żydowskiej, m.in. w czasopismach „Folkscajtung” i „Literarisze Bleter”. Jego debiutancka powieść „Josie Kałb” (jid. יאָשע קאַלב Josze Kalb, 1932, wyd. pol. 1934/1961/1992) rozgrywa się w środowisku chasydów, przedstawionym jednak bez nostalgii czy religijnej egzaltacji, a raczej w sposób cierpki i realistyczny.
Tłumaczenie/ Krzysztof Modelski
Tytuł oryginału/ ji חבר נחמן. ראמאן אין דריי טיילן
Tematyka/ W po części autobiograficznym „Towarzyszu Nachmanie" (1938) wraca istotny dla Israela Singera temat I wojny i rewolucji, rozczarowania komunizmem i Wschodem, brutalnego zderzenia tradycyjnego, religijnego świata z nowoczesnością. Historia, postrzegana fatalistycznie – jako niepojęta konieczność procesu dziejowego, który kształtuje, a zarazem unicestwia jednostkę – zdaje się pasmem katastrof, zmarnowanych szans i niepotrzebnej śmierci.
Główny motyw/ Narodziny
syna to dobry znak, niestety chorowity chłopiec nie przyniesie ze sobą na świat
szczęścia. Jego życie będzie ciągiem udręk, niesprawiedliwości i zdrad. W tle
toczy się wielka historia – wybucha I wojna światowa, Niemcy przejmują z rąk
Rosjan ziemie Królestwa Polskiego, powstaje Rzeczpospolita. Dla Nachmana,
któremu wrażliwym i współczującym spojrzeniem towarzyszy pisarz, nie ma jednak
zmian na lepsze, a każdy wybór okazuje się zły. Porzuca religię i angażuje się
w walkę o sprawiedliwość społeczną, co skończy się okrutnymi torturami w
polskiej Defensywie i kilkuletnim więzieniem. W dodatku w ruchu komunistycznym
też jedni okazują się lepsi, inni zaś gorsi. A po ucieczce za wschodnią granicę
Nachman odkryje rzeczywisty – przerażający – obraz radzieckiego raju, którego
nie zmieni niemal religijne uniesienie, jakiego dozna podczas manifestacji
na placu Czerwonym. Pożegnamy go, gdy – wydalony z powrotem do Polski – napotyka
w lesie dogorywającego konia. „Ze współczuciem pogłaskał jego sierść. W
umierającym, opuszczonym, spracowanym i wybatożonym koniu dostrzegł siebie
i swoje życie”. Ta proza łączy dojmujący realizm z przypowieścią.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Każdego roku, punktualnie jak w zegarku, Sara rodziła mężowi dziecko”.
„Ech, ci mężczyźni. Ziemia nad zmarłą jeszcze się nie uleży, a oni już pędzą do ślubu”.
„Jak się studiuje Słowo Boże, to nie ma miejsca na wstyd”.
„Biedni nie powinni mieć dzieci”.
„Co za czasy – syczą kobiety. - Córka nędzarza, a nosi się jak hrabina Potocka”.
„Tak jak kiedyś siedział z nosem w świętych księgach, tak teraz w gazetach”.
„Ślub to nie problem. Problem z kim”.
„Jak się nie ma co jeść, to talerze niepotrzebne”.
„Masom trzeba kadzić”.
„Z wojny Nachman przyniósł trzy rzeczy: szum w uszach, medal za odniesioną ranę i zapiekłą wrogość do niesprawiedliwego ustroju”.
„Zamiast zyskać towarzyszkę życia, kogoś bliskiego, kto będzie się cieszył z jego sukcesów i martwił jego troskami, miał gospodynię domową, która myśli tylko o garach i firankach”.
„A ty jak ten kozioł ofiarny... Zajmujesz się całym światem tylko nie sobą!”.
„Gdy robak siedzi w chrzanie, wydaje mu się, że nie ma nic słodszego od chrzanu”.
„Kiedyś za Rosjan, patrzył na niego ze ściany dwugłowy orzeł, teraz zaś jednogłowy”.
„On dobrze wie, że żaden Bóg nie ma nic do powiedzenia w jego sprawie – w sprawie piekarza Nachmana, byłego więźnia politycznego (...)”.
„Zamiast bożków i świętych sztandarów będą niesione czerwone sztandary z sierpem i młotem, wizerunki Marksa, Engelsa i innych przywódców klasy robotniczej”.
„Ale ludzie tu ani trochę nie przypominają tych z plakatów”.
„Jesteście komunistą i nie macie myśleć,
tylko wykonywać polecenia”.
„Dwa razy dwa nie jest pięć”.
„U nas, w Związku Radzieckim, nie aresztuje się bez powodu. (...) – Jak się nie żre czosnku, to z gęby nie śmierdzi”.
Na początku chciałbym wyjaśnić na jakim
tle historycznym oparł swoją książkę i losy bohaterów Israel
Joszua Singer. Jak to ktoś powiedział, w tej książce jest nieszczęście na
każdej stronie i katastrofa co kilka stron. Świadectwo najgorszych cech systemów
totalitarnych, w których – w myśl wersu Majakowskiego – „jednostka – zerem,
jednostka – bzdurą” oraz Wielkiej Historii niosącej za sobą społeczne zmiany,
od których nie ma ucieczki. To historia szeregowego idealisty, który nie
uniknął rozczarowań i bólu, a także jego bliskich, szukających schronienia w
tradycji, miłości, rodzinie…
„Żydokomuna” to antysemicki mit –
napisał profesor Paweł Śpiewak. Żydokomuna to nie realne zjawisko a
ideologiczny mit, w którym zbiegły się wszystkie antysemickie stereotypy z
wielowiekowej tradycji oskarżania Żydów o wszelkie dziejące się zło. Zdaniem
Śpiewaka, termin „żydokomuny” dawał możliwość głoszenia twierdzeń, że wszyscy
Żydzi są nosicielami wrogiej ideologii, czyli bolszewizmu. Struktura mitu
„żydokomuny", według Śpiewaka, zaczerpnięta została z „Protokołów mędrców
Syjonu”, znanej fałszywki carskiej policji politycznej, która głosiła, że
wykorzenieni z ziemi, rozprzestrzenieni w świecie Żydzi nigdy nie wrosną w
narody, wśród których mieszkają. Natomiast łączy ich wspólny cel, jakim jest
panowanie nad światem, do którego realizacji używają i bolszewizmu, i
kapitalizmu. Samo słowo „żydokomuna” pojawiło się dopiero po wojnie, wcześniej
to zjawisko określano, jako judeobolszewizm lub żydobolszewizm. Jako socjolog
Śpiewak wskazał przyczyny, dla których komunizm okazał się na początku XX wieku
atrakcyjny dla Żydów. W przedrewolucyjnej Rosji część Żydów pozbawiona była
praw obywatelskich, większość mogła się osiedlać tylko na ściśle określonym
obszarze. Rewolucja po raz pierwszy w historii dała rosyjskim Żydom pełnię
swobód obywatelskich oraz możliwość pracy w administracji.
Także w II RP obowiązywało niepisane prawo
ograniczające dostęp ludności żydowskiej do stanowisk w administracji, wojsku,
szkolnictwie, na uczelniach obowiązywało getto ławkowe i numerus clausus[1]. Śpiewak zauważa,
że w dwudziestoleciu międzywojennym młodzi, aspirujący do wyjścia z religijnego
getta Żydzi, nie mieli atrakcyjniejszej propozycji niż proklamujące równość
społeczną ruchy lewicowe. Od rewolucji 1905 roku Śpiewak datuje powszechniejsze
niż dotychczas angażowanie się Żydów w życie polityczne – wtedy powstały
żydowskie partie syjonistyczne, a także lewicowy Bund. Ale rewolucji
bolszewickiej większość sił żydowskich w Rosji była początkowo niechętna. Do
poparcia bolszewików pchały ich pogromy, których fala przetoczyła się wtedy
przez Rosję. Oblicza się, że między rokiem 1918 a 1921 na terenach Ukrainy i
Białorusi wymordowano między 200 a 300 tysięcy Żydów. Większość rzezi zdarzyła
się na terenach kontrolowanych przez siły białych i dlatego, choć Armia
Czerwona także czasami organizowała zbrodnie, większość Żydów uznała, że
porządek rewolucyjny zapewnia im więcej bezpieczeństwa, szansę na przetrwanie.
Musimy zaznaczyć, że najbardziej znanym Polakiem, który zrobił karierę w Kraju Rad, nie był Żyd, tylko Polak – Feliks Dzierżyński, szlachcic z powiatu oszmiańskiego, twórca i pierwszy szef Wszechrosyjskiej Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem, czyli Czeka. To właśnie on był odpowiedzialny za rozpętanie czerwonego terroru, który znacznie przyczynił się do zwycięstwa bolszewików w wojnie domowej. Drugą osobą, która stała na szczytach władzy wśród bolszewików był zastępca, a potem i następca Feliksa Dzierżyńskiego, Wiaczesław Mienżyński, pochodzący z petersburskiej rodziny zrusyfikowanych Polaków. Gdyby nie bezwolność Mienżyńskiego, Stalin nie byłby w stanie narzucić „narodom sowieckim” morderczej kolektywizacji na początku lat 30. XX wieku ani przeprowadzać pokazowych procesów. To on był odpowiedzialny za wymordowanie ludności ukraińskiej. Hołodomor pochłonął życie milionów ofiar – z głodu zginęło od 4 do 8 mln ludzi. Przez kolejne osiem lat ten niepozorny człowiek – który w przeciwieństwie do swoich następców nie organizował wieców, nie wygłaszał przemówień, nie zaistniał też nigdy w powszechnej świadomości obywateli ZSRR – kierował jedną z najbardziej złowrogich służb pierwszego komunistycznego państwa w historii. Jednym z pierwszych celów Mienżyńskiego jako szefa OGPU była walka z intelektualistami. Sam, jako literat, zdawał sobie sprawę z tego, jak ważną rolę w państwie odgrywają ludzie pióra. Wiedział, że nie można pozwolić im na niezależność i wolność słowa. Metodycznie i bezwzględnie łamał więc kolejnych twórców. Ten, kto nie trafiał do więzienia, padał ofiarą własnego strachu przed władzami. Na owoce pracy OGPU nie trzeba było długo czekać: Anna Achmatowa i Osip Mandelsztam przestali publikować wiersze, a Włodzimierz Majakowski popełnił samobójstwo. Część historyków jest zresztą zdania, że temu ostatniemu ludzie Mienżyńskiego pomogli rozstać się ze światem.
Polski antysemityzm targa ambiwalencja:
Żydzi są albo bardzo bogaci, albo bardzo biedni, raz bardzo głupi, a innym
razem tak inteligentni i mądrzy, że seryjnie zdobywają Nagrodę Nobla. Można
rozumieć to tak, że każda wspólnota musi na czymś zbudować swoją tożsamość.
Jeżeli wspólnota nie ma pomysłu, to buduje swoją tożsamość na rasizmie lub
antysemityzmie. Każdy inteligentny człowiek wie, że wielu żydowskich
socjalistów walczyło przeciw żydowskim kapitalistom. I co, komunizm był
żydowski? Pokazuje to książka „Ziemia obiecana” Reymonta: (gdzie) w Łodzi
większość fabryk należała do kapitalistów żydowskich. I tak jak wielu Żydów
było twórcami fizyki, tak też wielu Żydów było komunistami. Ale ani fizyka, ani
komunizm nie są żydowskie. Do tego należy nadmienić, że wielu komunistów-Żydów
zostało wymordowanych przez system, w który wierzyli. Czy byśmy tego chcieli,
czy nie, antysemita będzie przekonany, że kapitalizm wymyślili Żydzi i
socjalizm także stworzyli Żydzi. I o tym jest właśnie książka „Towarzysz Nachman”
Israela Joszuy Singera.
Akcja powieści zaczyna się przed I wojną
światową. Tytułowym bohaterem jest wywodzący z biednej i pobożnej żydowskiej
rodziny, mieszkającej w Piaskach na Lubelszczyźnie, Nachman Riter. Zanim jednak
autor powieści pozwala mu się urodzić, kreśli portret jego rodziny – ojca
Matesa, wędrownego handlarza, który w domu pojawia się tylko na szabas, oraz
matki Sary, na której głowie spoczywa opieka nad przychodzącymi na świat
kolejnymi dziećmi. Nachman, którego imię oznacza „pocieszenie”, jest
pierworodnym, długo wyczekiwanym synem, nadzieją ojca na odmianę losu Riterów.
Bóg jednak im nie sprzyja. Gdy syn ma pięć lat, Sara umiera podczas porodu, a
sprowadzona do domu macocha nie ma najmniejszej ochoty opiekować się
„bękartami”. Nachman od najmłodszych lat dorasta więc w poczuciu odrzucenia i w
wielkiej biedzie. Choć jest inteligentny, to jednak szybko zdaje sobie sprawę,
że dla takich jak on wiele furtek na zawsze pozostanie zamkniętych. Zwłaszcza
że ojciec, człowiek pogodzony ze swoim nielekkim losem, rzadko kiedy bywa
oparciem, znacznie częściej powodem do wstydu. Więcej energii i zdolności
przejawia starsza siostra Nachmana, Szejndl, która pewnego dnia opuszcza dom
rodzinny i wyjeżdża w poszukiwaniu lepszego życia i zajęcia do Warszawy. Jest
pracowita i obowiązkowa, więc radzi sobie nieźle, choć i ją dopada
nieszczęście, które zmusza dziewczynę do powrotu do Piask. Ale to ona w końcu
namawia ojca, by całą rodziną przenieść się do stolicy Kongresówki – tam
powinno być im łatwiej. Całą pierwszą część powieści Singer poświęca
nakreśleniu portretu żydowskiej społeczności przed pierwszą wojną światową –
zarówno tej prowincjonalnej, jak i wielkomiejskiej.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej
Nachman wstępuje do polskiego wojska, chce być Polakiem, ale po wojnie na
każdym kroku spotyka się z odrzuceniem – i jako prosty robotnik, i jako Żyd. „Z
wojny Nachman przyniósł trzy rzeczy: szum w uszach, medal za odniesioną ranę i
zapiekłą wrogość do niesprawiedliwego ustroju. Nienawidził świata urządzonego
dla bogaczy. Z broszur i książeczek w klubie robotniczym i prelekcji towarzysza
Daniela, z artykułów w robotniczej prasie, a przede wszystkim z tego, co sam
widział na wojnie, wiedział, że całe zło świata bierze się ze złego ustroju.
Nie wierzył już, tak jak wierzył jego ojciec, że wszystko pochodzi z góry, że
jest tak, jak Bóg zapisze w niebie”. Jako piekarz w warszawskiej dzielnicy
żydowskiej trafia na komunistycznych agitatorów i uwiedziony rewolucyjnymi
ideami i marzeniami o sprawiedliwości społecznej porzuca własną religię i
tradycję. Ciekawy w powieści Singera jest obraz przedwojennych polskich
komunistów – tu także obowiązują podziały społeczne, choć nikt nie mówi tego
głośno. Wyżej postawieni działacze grają naiwnymi robotnikami, aby budować
własną karierę. Gdy jednak przychodzi do aresztowań, ich ofiarami padają niemal
wyłącznie działacze najniższego szczebla, jak Nachman, który spędza w więzieniu
osiem lat. Po wyjściu marzy już tylko o wyprawie do krainy sprawiedliwości
społecznej, jaką miał być Związek Radziecki. Udaje mu się nielegalnie
przekroczyć granicę i może na własne oczy obejrzeć „radziecki raj”. Jest tam
jeszcze gorzej niż w Polsce – panuje bieda, przemoc i niesprawiedliwość
społeczna. Każdy boi się każdego, za jedno nieopatrzne słowo trafia się na
zesłanie. Oczywiście Nachman bardzo szybko trafia do radzieckiego więzienia i
przekonuje się, że miejscowe metody śledcze są nawet brutalniejsze od tych
stosowanych w polskich więzieniach, a fakt, że walczył w wojnie z bolszewikami
po polskiej stronie, wystarcza właściwie do uznania go za przestępcę.
„Towarzysz Nachman” to opowieść o człowieku, którego zdradzili i porzucili
wszyscy, którym wierzył i ufał – Żydzi, Polacy, komuniści, przyjaciele, rodzina.
Każdy z bohaterów i bohaterek tej powieści
ma marzenia, które pod wpływem zderzenia z nieczułą rzeczywistością rozpływają
się w niebycie – jak Bóg, który nie interweniuje nawet w najbardziej
tragicznych momentach czy przywódca partii komunistycznej, którego puste
spojrzenie spogląda niemo ze ścian fabryk. „Przez ten zbójecki,
imperialistyczny apetyt carskiego, kapitalistycznego rządu kilka lat temu
wyciągnięto jego ojca z domu i posłano na front przeciwko innemu, takiemu
samemu jak ten rządowi, żeby mordował innych i sam został zabity. Jego zaś,
Nachmana, za sprawą niemieckich magnatów i baronów, którzy chcą się bogacić
zbójectwem i grabieżą, wyrzucono z piekarni, potem aresztowano i wysłano na
przymusowe roboty. Z powodu złego ustroju i niesprawiedliwości w domu ojca
wciąż panowała nędza, mimo że biedak poświęcał wszystkie siły pracy i staraniu
o dom. Z tego też powodu mama tak młodo odeszła z tego świata, a on, Nachman,
ze wstydem chodził na darmowe obiady, Szejndl musiała wyjść za mąż za starego
pijaka i karciarza, a młodsza siostra Rejzel zeszła na złą drogę, przynosząc
rodzinie wstyd. I na koniec ten przeklęty ustrój za młodu zrobił z niego
kalekę, dokładając mu szum w uszach, który nie należy do przyjemności. Dlatego
nie wybaczy temu złemu ustrojowi, który wysysa krew z biednych, żeby zadowolić
bogatych. Chciałby go unicestwić, bezlitośnie wyrwać z korzeniami, patrzeć na
jego smutny koniec”. Przodkowie Nachmana szukali pociechy w żarliwym
wypełnianiu przykazań Bożych, z kolei jego schronieniem ma być wiara
komunistyczna. Dwa tysiąclecia wygnania, getta i Tory nie stworzyły
biologicznego Żyda. Wystarczyło parę broszur i przemówień, by wymazać wszystko,
co książki moralistyczne usiłowały wpoić biedocie żydowskiej w ciągu pokoleń.
Niestety, nigdzie nie ma schronienia przed nieszczęśliwym losem biednego Żyda.
Tak opowiada nam wielki pisarz Israel Joszua Singer, który każdą z
przedstawianych postaci otacza swoim ciepłym, rozumiejącym spojrzeniem.
Zupełnie prozaiczne przyczyny doprowadziły Nachmana do wyrzeczenia się wpojonej
mu przez rodziców wiary przodków. Śmierć ojca monumentalnie pogorszyła sytuację
materialną rodziny. Niesprawiedliwość społeczna oznaczała oddalenie się od
Świętej Księgi. Młody chłopak pogodził się z tą zmianą i niebawem znalazł się
zupełnie poza murami synagogi! Ten sposób porzucenia religii był dość
rozpowszechniony wśród młodych ludzi w żydowskich dzielnicach wielkich miast.
Młody Nachman znalazł się więc nagle bez dachu nad głową i bez wiary. Nie na
długo! Przystąpienie do ruchu komunistycznego, wtedy dość popularne, pozwoliło
mu zbliżyć się pod względem kulturowym i językowym do polskiej większości. Jego
wyobraźnia żywiła się wizją socjalistyczną, która kształtowała jego umysł.
Organizacja komunistyczna stała się dla niego schronieniem, lecz członkostwo w
niej doprowadziło go do więzienia z powodu oskarżenia o działalność wywrotową.
O żadnej kategorii społecznej zachodniego
świata nie dałoby się powiedzieć tego, co Leo Pinsker napisał o Żydach w 1882
roku: „Dla żywych Żyd jest umarły, dla tubylców jest obcym i włóczęgą, dla
biednych i wyzyskiwanych – człowiekiem bez ojczyzny”. Ani tego, co powtórzono,
w zaktualizowanej, lecz zasadniczo niezmienionej formie, w roku 1946: „Żyda
można było przedstawiać jako uosobienie wszystkiego, co budziło niechęć, obawę
lub pogardę. Żyd był wyznawcą bolszewizmu, ale, o dziwo, symbolizował zarazem liberalnego
ducha zgniłej zachodniej demokracji. Z ekonomicznego punktu widzenia był
jednocześnie kapitalistą i socjalistą. Zarzucano mu gnuśny pacyfizm, ale
dziwnym trafem uchodził także za odwiecznego podżegacza wojennego”. (M.
Weinreich Hitler’s Professors). Współczesny kłopot ze słowem „Żyd”
polega na tym, że przywoływane dziś odwołuje się do fantazmatycznych rojeń o
żydowskiej zdradzie, bogactwie i perwersyjnej seksualności, a także
towarzyszących im mściwych i morderczych marzeń, a nie do rzeczywistych
wspomnień o niegdysiejszych żydowskich „sąsiadach” i ich sklepikach, a tym
bardziej doświadczeń związanych ze spotkaniami z izraelską młodzieżą.
Książka „Towarzysz Nachman” ukazuje
pokolenie, które dorastało na obrzeżach trzech wielkich imperiów:
habsburskiego, pruskiego i rosyjskiego. Ci, którzy urodzili się w Warszawie,
mieszkali na zachodnich rubieżach imperium carskiego. Dorastali w świecie różnych
języków i kultur: polskiej, rosyjskiej, jidysz i nierzadko niemieckiej. Ich
rodziny często były wewnętrznie rozdarte za sprawą zróżnicowanych reakcji na
nowoczesność, która do Europy Wschodniej dotarła z pewnym opóźnieniem. Ojciec
autora powieści, Israela Joszuy Singera, był chasydzkim rabinem, który na co
dzień mówił w jidysz, natomiast jego najstarszy syn w ukryciu czytał
Nietzschego po niemiecku i Tołstoja po rosyjsku. Israel Joszua Singer
zastanawia się w książce, dlaczego pokolenie ludzi żyjących na przełomie XIX i
XX wieku zostało tak zniszczone przez historię i przez komunizm. Dlaczego
komunizm tak zniszczył marzenia tych ludzi i dlaczego ludzie, którzy
przystąpili do komunizmu, często zapłacili własnym życiem za wiarę w jego
ideały? Z egzystencjalnego punktu widzenia decydującym momentem w życiu tych
intelektualistów i działaczy komunistycznych był moment wyboru, akt
opowiedzenia się za marksizmem. Tak zwane „heglowskie ukąszenie” dawało
wytłumaczenie świata, sensu dziejów, miejsca jednostki w społeczeństwie i w
historii, słowem: porządkowało świat. I to, dla pewnego typu umysłów, takich
szukających zamkniętych systemów objaśniania świata, absolutnej logiki dziejów,
było uwodzicielskie. Jednak przy tym jasno widać, jak poczucie winy, zgryzota i
złość stają się głównymi motywami niezwykłych, pełnych udręki wyrzutów sumienia
Nachmana, bohatera książki Singera. Co to znaczy stwarzać świat od nowa w
chwili, kiedy świat wydaje się zawieszony między katastrofą a utopią? Z
pewnością był to czas, w którym odczuwano potęgę Historii, ale rozumiejąc to,
należy zapytać, gdzie zaczyna się sfera konieczności i determinizmu, a gdzie
pozostajemy w sferze wyboru i przygodności. W swoim odczytaniu przeszłości
przyjmujemy często założenie o absolutnej przygodności; bohater książki Israela
Joszuy Singera Nachman, wierzył w „impet Historii”. Jak dla Kanta obszarem
najpełniejszego, źródłowego kontaktu z rzeczywistością jest bezpośrednie
doświadczenie, słynne Bathos der Erfahrung[2], tak dla Hegla
obszarem tym jest z pewnością właśnie historia i to ta par excellence:
polityczna, społeczna wraz z epokowym wydarzeniem – „Rewolucją Francuską”. W
książce Singera mamy oczywiście inną rewolucję, „Rewolucję październikową”
znaną też jako „bolszewicką”. Historia heglowska ukazuje zarówno obecne w
nowoczesności napięcie między podmiotowością a historycznym telos[3], jak i
charakterystyczne dla marksizmu zjawisko aktywnego współuczestnictwa jednostki
w destrukcji własnej mocy sprawczej. Dla mnie jednak historia jest przede
wszystkim opowieścią o dokonywaniu wyborów, o momencie historycznym, w której
znika przestrzeń „niezaangażowania”, a wybór staje się imperatywem
egzystencjalnym. Paradoks opowiedzenia się przez Nachmana Ritera za komunizmem
polegał na tym, że świadomie przyczynił się do likwidacji własnej
podmiotowości, wyrzekając się jej z szacunku dla Historii. Jeżeli abstrahować
od kwestii winy i odpowiedzialności, narracyjnym toposem tej generacji był
motyw idealizmu i utraty złudzeń, a jej historia jest tragiczna.
Lecz oto obudzony ze snu rozum podszeptuje
na przekór wszystkiemu: sam sobie jesteś winien. W epoce, w której czas
przyszły zamyka wizja totalnej katastrofy, a przestrzeń istnienia ludzi staje
się dla nich jedną wielką matnią, gdy gromady ludzkie zaczynają przypominać
koczowiska zjaw, rodzi się istotne pragnienie – pragnienie człowieka. Diogenes
znów chodzi po mieście ze swą latarnią i świecąc w oczy przechodniom, szuka
ludzkiej twarzy. Paweł z Tarsu mówi, że ziemia cierpi boleść, oczekując
pojawienia się Synów Bożych. A obolały Nietzsche woła ze swego łoża boleści:
„Człowiek nam dolega!”.
Kim tedy jest ten człowiek?
[1]
numerus clausus,czyli ograniczenie w szkołach wyższych liczby
studentów żydowskich do procentu Żydów w kraju. W latach następnych miała ją
zastąpić zasada numerus nullus – całkowite
niedopuszczenie młodzieży żydowskiej do studiów.
[2]
Immanuel Kant używa
słowa Bathos w Prolegomenach (1783)
w znaczeniu nizin. Dystansuje się od recenzenta, który w
artykule prasowym określił transcendentalną filozofię Kanta jako
„wyższy idealizm”: „W żadnym wypadku wysokie wieże i metafizycznie wielcy
ludzie tacy jak one, którzy są zazwyczaj otoczeni przez silny wiatr, nie są
przede mną [dla mnie]. Moje miejsce to żyzny Bathos doświadczenia,
a słowo transcendentalny... nie oznacza czegoś, co wykracza poza wszelkie
doświadczenie, lecz co je poprzedza (a priori),
ale mimo to nie jest przeznaczone do niczego innego, jak tylko do umożliwienia
poznania empirycznego.
– Immanuel
Kant: Prolegomena do każdej przyszłej metafizyki, która będzie mogła
ukazać się jako nauka, dodatek.
[3] telos filoz. «to,
ze względu na co coś się dokonuje»
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz