01 października 2024

Zamach

 

„Zamach”

Yasmina Khadra

Autor/ Mohammad Moulessehoul, algierski pisarz. Do 2001 roku ukrywał swoją tożsamość i płeć (Yasmina Khadra to imiona jego żony). Robił to ze względu na algierską cenzurę. Urodził się na Saharze, w miejscowości Kenadsa, a część jego przodków była czarnymi Afrykanami. Absolwent Korpusu Kadetów w Algierze. Były oficer armii algierskiej. W 2000 roku wyjechał z Algierii.

Tłumaczenie/ Beata Kowalska

Tytuł oryginału/ fr „L’Attentat”

Tematyka/ Utwór przypomina mały traktat o moralności, na co wprost wskazują liczne rozważania głównego bohatera o tym, co słuszne, dozwolone i dobre, jak też – pośrednio – fabularne stawianie wszystkich postaci (również drugoplanowych) w obliczu niezmiernie trudnych decyzji. W tym egzystencjalnym piekle dobro okazuje się zjawiskiem niezwykle nieoczywistym i relatywnym, wiecznie zależnym od perspektywy, której nie sposób ujednolicić czy ustandaryzować. Pacyfistyczna w wymowie powieść sugeruje, że brak komunikacji i wzajemne nieporozumienia małżonków odzwierciedlają relacje między Izraelczykami i Palestyńczykami.

Główny motyw/ Bohaterem powieści jest Amin, dobrze zasymilowany i darzony szacunkiem lekarz pochodzenia palestyńskiego, pracujący w szpitalu w Tel Awiwie, starający się ocieplić wizerunek swojej społeczności. To postać niejako na rozdrożu, wyobcowana z obu kultur, gdyż funkcjonując na pograniczu odmiennych społeczności, jest on przez obie częściowo odrzucany i zarazem akceptowany. Wehikuł fabularny powieści zaskakuje: pewnego dnia w stołecznej restauracji zamachowiec wysadza się pośród dziesiątków przypadkowych osób, zabijając dziewiętnaście z nich. Wkrótce bohater-narrator odkrywa, że to jego równie głęboko zasymilowana żona (Siham) była terrorystką-samobójczynią. Powieść w dużej mierze opowiada historię o prywatnym śledztwie prowadzonym przez Amina i o psychologicznym spustoszeniu, spowodowanym zupełnie niezrozumiałym dla niego czynem małżonki.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„Matka zawsze taka była, promienna i zarazem smutna, jak woskowa świeca”.

 

„Ten, kto ci powiedział, że mężczyźni nie płaczą, nie wie, co znaczy być mężczyzną”.

 

„Łzy są tym, co w nas najszlachetniejsze”.

 

„Zmarli są nieżywi, skończeni. Gdzieś tam już odsiedzieli swoją karę. A żywi to duchy, jeszcze zanim wybije ich godzina…”.

 

„Czasem dobrym chęciom brakuje odwagi i konsekwencji”. 

 

„Nie poznaję świata, w którym żyję”.

 

 „Niezależnie od rozmiarów zniszczeń żaden kataklizm nie sprawi, że Ziemia przestanie się obracać”.

 

„Czasem mi się zdaje, że poznałem granice ludzkiej głupoty, ale zaraz się okazuje, że nie dotarłem nawet na jej obrzeża…”.

 

„Życie to nie bajka, tylko długi tunel pełen pułapek i psich gówien”.

 

„Prawdziwą tajemnicą nie dzielisz się z nikim”.

 

„Czy mijające się orszaki pogrzebowe obu stron czegoś nas nauczyły?...”.

 

„Sądzisz, że wiesz. Wówczas tracisz czujność i żyjesz, jakby wszystko było w najlepszym porządku. Z czasem przestajesz obdarzać należycie tą uwagą różne rzeczy. Ufasz. Czegoś więcej mógłbyś wymagać?”.

 

„Kto patrzy na morze, odwraca się od nieszczęść tego świata”.

 

„Jesteśmy niezdolni do oceny moralnej zarówno wtedy, gdy mamy rację, jak i  wtedy, gdy jesteśmy w błędzie”.

 

„Małżeństwo to zawsze kwestia przypadku”.

 

„Czasami gniew rządzi się własnymi prawami, jak małżeństwo”.

 

„Nie idzie się na śmierć jak na bal. Kiedy się szykujesz do zrobienia ostatecznego kroku, musisz mieć wątpliwości”.

 

„Nie sądzisz, że działacie na szkodę rodzaju ludzkiego? Co z niego zostanie za kilka pokoleń, skoro najlepsi odchodzą po to, żeby tchórze, hipokryci, szarlatani i łajdacy mogli się mnożyć jak szczury?”.

 

„Nawet gdy przygotowujemy się na najgorsze, zawsze dajemy się zaskoczyć. I jeśli nieszczęśliwie pozwolimy się zepchnąć na dno, od nas i tylko od nas zależy, czy tam zostaniemy, czy wypłyniemy na powierzchnię”.

 

„Nie mogę uwierzyć, że ktoś, kto powinien żyć blisko Boga, może być tak daleki od ludzi, tak nieczuły na ich ból”.

 

„Czegoście nakładli jej do głowy, że stała się potworem, terrorystką, fundamentalistką samobójczynią, choć nie mogła znieść skomlenia psa?”.

 

„Nie wierzę w proroctwa przekładające męczeństwo nad zdrowy rozsądek”.

 

„Nic z tego, co posiadam, nie jest moją własnością. A już najmniej życie drugiego człowieka”.

 

„Żadna rzecz na ziemi nie jest naprawdę twoja. Ani ojczyzna, o której mówisz, ani grób, w którym w proch się obrócisz”.

 

„Kto zbyt wiele marzy, zapomina żyć”.

 

„Nie możemy się obwiniać o wyrządzone nam krzywdy, tylko o te, które wyrządziliśmy sami”.

 

„Przy tym, co tu się dzieje, piekło to sanatorium”.

 

„Tam gdzie nie ma marzeń, śmierć jest wybawieniem…”.

 

„W ludzkim szaleństwie są tylko dwa ekstrema. To chwila, w której uświadamiamy sobie własną niemoc, i ta, w której zdajemy sobie sprawę z kruchości innych”.

 

„Wkładając różę do wazonu, nie czynimy jej honoru, lecz ją wynaturzamy”.

 

„Żyd zrodził się wolny jak ptak, niezdobyty jak Pustynia Judzka. Nie wytyczył granic swej ojczyzny i omal mu jej nie odebrano, bo przez długi czas myślał, że w Ziemi Obiecanej żaden mur nie może przeszkodzić mu patrzeć dalej, niż niesie się jego krzyk”.

 

„Skąd więc tyle nienawiści u ludzi tej samej krwi? – Stąd, że nic nie pojęliśmy z proroctw ani podstawowych reguł rządzących życiem”.

 

„Najpierw zwróć wolność Panu Bogu. Zbyt długo jest więźniem fałszywej pobożności”.

 

„Mogą ci zabrać wszystko: majątek, najpiękniejsze lata, wszystkie radości i zasługi, nawet ostatnią koszulę – zawsze pozostaną ci marzenia, na których odbudujesz odebrany ci świat”.

 

Izrael jest krajem szczególnym. Jako jedyne państwo współczesne powstał decyzją woli swych obywateli, a nie został przez nich odziedziczony po wcześniejszej formacji państwowej, jaka sprawowała nad nimi władzę. Nawet w rozwiniętych demokracjach państwo jest starsze od jego uznania przez obywateli za swoje. Budowa demokracji zasadza się na oswajaniu takiego obcego państwa, które pozostawało jednak nadal strukturą zewnętrzną dla swych poddanych – nawet jeśli z poddanych stawali się obywatelami. W Izraelu inaczej.

Druga wojna światowa, a następnie dekolonizacja, przeorały mapę świata, kończąc konflikty o długiej nieraz historii (jak polsko-ukraiński) i rozpętując nowe. Konflikt izraelsko-palestyński jest jednym z nielicznych nadal nierozwiązanych. Oznacza to, że dla jego pełnej analizy potrzeba głębszej wiedzy niż w innych przypadkach, a rezultat tej analizy może w znacznym stopniu zależeć od tego, co uznamy za początek konfliktu. Nawet określenie „izraelsko-palestyński” jest mylące, jako że konflikt już trwał, gdy nie było jeszcze ani izraelskiego państwa, ani palestyńskiego narodu. Ta złożoność zniechęca i sprzyja wybraniu (jakiegoś) pojedynczego elementu, a następnie uznaniu, że to on stanowi o naturze konfliktu. Zaś zajęcie stanowiska wobec tego elementu wystarcza dla oceny całości. Ten spór był punktem wyjścia izraelsko-palestyńskich negocjacji pokojowych, które w 1993 r. zaowocowały porozumieniami z Oslo. Miały one doprowadzić w ciągu pięciu lat do powstania państwa palestyńskiego. Jak wiemy, nic z tego nie wyszło. Przyczyną była najpierw nieustępliwość strony palestyńskiej, która odrzuciła i kompromis z Camp David w 2000 r., i kolejny kompromis zaproponowany w 2008 r. przez izraelskiego premiera Ehuda Olmerta, następcy Arafata Mahmudowi Abbasowi oraz krwawa kampania, jaką rozpętali palestyńscy terroryści podczas drugiej intifady, organizując zamachy terrorystyczne na restauracje i autobusy.

Po pierwszych zamachach terrorystycznych Jerozolima zrozumiała swą pomyłkę i uznała, że ci spokojni brodaci religianci naprawdę wierzą w to, co wynika z Karty ich ruchu – że Izrael nie ma prawa do istnienia, a Żydzi do zamieszkiwania na islamskiej ziemi Palestyny – chyba że mieszkali już tam, kiedy Palestyna, za sułtana, była ostatni raz islamska. Hamas został zdelegalizowany, a Izrael wszczął tajne negocjacje z Fatahem, które w 1993 r. doprowadziły do podpisania porozumień z Oslo. W Jerychu i Strefie Gazy władzę przejęła Autonomia Palestyńska. Dalszy postęp negocjacji zablokował jednak nie uznający ich Hamas, który serią zamachów samobójczych, w których na przestrzeni kilku lat zginęło 1,2 tys. Izraelczyków, wysadził w powietrze zaufanie Izraela, że pokój z Palestyńczykami jest możliwy. Izrael wycofał się jednak jednostronnie w 2005 r. ze Strefy Gazy, do której nie rości sobie żadnych praw, i władzę objął tam – w demokratycznych wyborach – Hamas, wykorzystując ogromną niepopularność skorumpowanego Fatahu. A żeby Gazańczykom nie przyszła do głowy zmiana ich słusznego wyboru, działaczy Fatahu publicznie zrzucano z wysokich pięter budynków, pokazując, jaka będzie cena sprzeciwu; żadne wybory się już zresztą nie odbyły. Następnie Hamas, zgodnie ze swą Kartą, rozpoczął rakietowy ostrzał Izraela, jako pierwszy krok do jego zniszczenia. Izrael odpowiedział zbrojnie i tak rozpoczął się cykl przemocy, który rzeź z 7 października 2023 roku przeniosła na niewyobrażalnie dotąd krwawy poziom.

Tak zwane rozwiązanie dwupaństwowe dla jednych jest hasłem wyborczym, pustym frazesem, dla innych stało się nieaktualne. Liberalni i lewicowi dziennikarze krytykują je, licząc na powstanie niezależnej Palestyny. Czy w obecnym układzie geopolitycznym jest jeszcze miejsce na pytanie o wartość ludzkiego życia? Czy Izrael, stosujący taktyki prewencyjne chroniące ludność cywilną, jest dzisiaj wrażliwszy na cierpienie mieszkańców Strefy Gazy?  


Bohaterem powieści „Zamach” jest Amin, dobrze zasymilowany i darzony szacunkiem lekarz pochodzenia palestyńskiego pracujący w szpitalu w Tel Awiwie, starający się wytworzyć pozytywny wizerunek swojej społeczności. To postać niejako na rozdrożu, wyobcowana z obu kultur, gdyż funkcjonując na pograniczu odmiennych społeczności, jest on przecież przez obie częściowo odrzucany i zarazem akceptowany. Fabuła powieści zaskakuje: pewnego dnia w zatłoczonej restauracji zamachowiec samobójca wysadza się pośród dziesiątków przypadkowych osób, zabijając dziewiętnaście z nich w tym dzieci, które świętowały urodziny swojego kolegi. Wkrótce bohater-narrator dowiaduje się od policji, że to jego równie głęboko zasymilowana żona Siham była terrorystką-samobójczynią. Powieść w dużej mierze opowiada historię o prywatnym śledztwie prowadzonym przez Amina i o psychicznym spustoszeniu spowodowanym zupełnie niezrozumiałym dla niego czynem małżonki. Życie jej nie rozpieszczało. Matka osierociła ją, gdy Siham miała osiemnaście lat. Umarła na raka. Ojciec zginął w wypadku drogowym kilka lat później. Upłynęła cała wieczność, nim się zgodziła poślubić doktora Amina. Bała się, że zawzięty los znów ją wysadzi z siodła. Po niemal dziesięciu latach małżeństwa, mimo miłości, którą otulał ją mąż, wciąż drżała o swoje szczęście, pewna, że może je stracić przez byle głupstwo. A przecież los bezustannie im sprzyjał. Wyprowadzili się z robotniczego osiedla, gdzie mieszkania nie miały nic do pozazdroszczenia klatkom dla królików. Meble posiadali z płyty wiórowej, w oknach brakowało zasłon. Jednak dorobili się wspaniałego domu w jednej z szykownych dzielnic Tel Awiwu i pokaźnego konta w banku. Każdego lata odwiedzali krainy „mlekiem i miodem płynące”. Byli w Paryżu, Frankfurcie, Barcelonie, Amsterdamie, w Miami i na Karaibach. Mieli mnóstwo przyjaciół, zarówno wśród Izraelczyków i Arabów. Często przyjmowali gości i bywali w wielkim świecie. Amin, dzięki licznym nagrodom za prace naukowe i osiągnięcia zawodowe, zyskał solidną reputację w Izraelu. Nie wyobrażał sobie, jak to się dzieje, że ktoś normalny, zdrowy na ciele i umyśle, w imię jakichś fantazmatów czy urojeń nagle poczuwa się do boskiej misji, rezygnuje z marzeń i ambicji, by zadać sobie straszliwą, najbardziej barbarzyńską śmierć? Był przecież chirurgiem. Uważał, że ciało dostarcza nam dość bólu, by człowiek zdrowy na ciele i umyśle szukał go gdzie indziej.

Początkowo Amin nie chce uwierzyć, że Sihem mogła popełnić takie okrucieństwo. Był pewny, że jego żona wkrótce wróci z wizyty od swojej starej babci w Kfar Kanna. Bardzo emocjonującym rozdziałem w książce jest opis ofiar zamachu, którzy są przewożeni karetkami na izbę przyjęć. Widzimy jak Amin (nie wiedząc jeszcze kto popełnił ten okrutny czyn) reanimuje ofiary, wyciąga odłamki szkła z ciał dzieci i empatycznie uspokaja jednego pacjenta, który odmawia przyjmowania pomocy od kogoś, kogo uważa za wroga (Araba). Pełny zasięg eksplozji emocji pojawia się dopiero wtedy, gdy Amin wraca do domu, wyczerpany, tylko po to, by zostać wezwanym z powrotem do szpitala, aby zidentyfikować ciało swojej żony – lub to, co pozostało z jej tułowia. Niedowierzanie ustępuje miejsca przerażeniu, gdy w skrzynce pocztowej pojawia się ostatni list od Sihem, wysłany z Betlejem. Życie, ambicje, wartości i przyjaźnie Amina rozpadają się. Pogrąża się w koszmarze pijaństwa i rozterki, w którym bada każde założenie dotyczące jego życia, narodowości i małżeństwa. Żydowska koleżanka Amina, doktor Kim Yehuda, próbuje go wyciągnąć z powrotem znad krawędzi szaleństwa. Jednak bohater próbuje odtworzyć ostatnią podróż Sihem z Tel Awiwu do Betlejem oraz z Betlejem do miejsca zamachu w Tel Awiwie. Podobnie jak inni bohaterowie thrillerów noir, które Yasmina Khadra, autor „Zamachu” zdaje się podziwiać, Amin jest wielokrotnie bity: przez Szin Bet[1], sąsiadów w Tel Awiwie i przez „bojowników” Hamasu w miastach Betlejem i Dżeninie na Zachodnim Brzegu, które w tym czasie było oblężone przez armię izraelską. Jest pouczany przez imamów i niedoszłych męczenników. Trzyma się zarówno swojego profesjonalizmu, jak i człowieczeństwa. Jedyna bitwa, w którą wierzył, to bitwa, którą toczy chirurg, a która polega na przywracaniu życia w miejscu, w którym śmierć postanowiła wykonać swoje podstępne manewry.

Podróż do Betlejem była ucieczką do przodu, a jego pseudomęstwo – oszukiwaniem samego siebie. Chciał stawić czoła doskonale zorganizowanej organizacji terrorystycznej, hartowanej przez lata spisków i aktów zbrojnych, organizacji, która była i nadal jest twardym orzechem do zgryzienia, nawet dla najlepszych agentów służb specjalnych Izraela. A jedyną bronią, którą posiadał, było poczucie krzywdy oszukanego męża i rozszalała, bezsilna wściekłość. W takim pojedynku nie ma miejsca na uczucia, a tym bardziej na rozczulanie się. Liczą się tylko działa, pasy wypchane materiałami wybuchowymi. Po spotkaniu z przywódcą religijnym oraz z dowódcami Hamasu nie przypuszczał, że proces rozkładu jest aż tak daleko posunięty, że szanse są aż tak nierówne. O nienawiść zatruwającą umysły po obu stronach, o upór, z jakim odmawiają porozumienia i trwanie w morderczym zapamiętaniu.

Niekwestionowanym atutem książki „Zamach” jest umiejętne pokazanie psychologii człowieka przeżywającego kryzys poznawczy. Obszerna paleta uczuć bohatera została plastycznie odmalowana – wstyd, szok, gniew, przerażenie – wszystkie one są przekonująco przedstawione w pierwszoosobowej narracji prowadzonej w czasie teraźniejszym, dzięki której czytelnik staje się poniekąd świadkiem epistemologicznych dociekań Amina. Tekst jest stylistycznie dość spokojny, brak w nim poetyckich uniesień, metafor czy wybuchającego fajerwerkami języka. Dzięki temu zabiegowi uwaga czytelnika skupiona zostaje na przeobrażeniach psychologii postaci. Pomimo wysokiego poziomu introspekcji (Amin jest świadomy agresji, która się w nim rodzi), bohater nie próbuje okiełznać negatywnych emocji i decyduje się na rozpaczliwe poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o motywacje żony. Psychologia nowo zrekrutowanej terrorystki została ukazana nader przekonująco, jej logika jest przejrzysta i widać, jak jej frustracja została przekuta w desperację. Poszukujący rozumowego wyjaśnienia czynu żony Amin paradoksalnie przeistacza się w Siham – postać silnie motywowaną emocjami i daleką od zdroworozsądkowej kalkulacji.

Autorowi udało się nie popaść w demagogię i tendencyjność z jednej strony, zaś z drugiej uniknął wykreowania świata o ograniczonym wachlarzu odcieni szarości. Sam czyn zamachu nie wskazuje palcem winnych terroryzmu ani dominującej sytuacji ekonomiczno-społecznej w Palestynie. Utwór przypomina mały traktat o moralności, na co wprost wskazują liczne rozważania głównego bohatera o tym, co słuszne, dozwolone i dobre, jak też – pośrednio – fabularne stawianie wszystkich postaci (również drugoplanowych) w obliczu niezmiernie trudnych decyzji. W tym egzystencjalnym piekle, w którym jedna ze stron konfliktu boi się iść do restauracji lub wsiąść do autobusu, a druga obawia się pocisków z moździerzy i buldożerów wojskowych, dobro okazuje się zjawiskiem niezwykle nieoczywistym i relatywnym, wiecznie zależnym od perspektywy, której nie sposób ujednolicić czy ustandaryzować. Pacyfistyczna w wymowie powieść sugeruje, że brak komunikacji i wzajemne niezrozumienie małżonków odzwierciedlają relacje między Izraelczykami i Palestyńczykami. W równaniu politycznym którąś ze stron zawsze toczy nienawiść, a ta, w świecie powieści oraz w świecie realnym przeradza się i tym sposobem błędne koło się zamyka.

W swojej istocie „Zamach" opowiada o zaufaniu – fundamencie każdej dobrej relacji, czy to osobistej, czy politycznej. Książka Yasmina Khadra pokazuje, jak poważne mogą być konsekwencje, gdy zaufanie zostaje zdradzone lub, co gorsza, okazuje się, że nigdy go nie było. Amin został pozbawiony wolności, bez kochającej żony i bez poczucia swojego miejsca w społeczeństwie izraelskim czy palestyńskim. Książka zaczyna się i kończy krwawym izraelskim atakiem w Dżeninie i przedstawia palestyński opór wobec izraelskiej inwazji na Zachodni Brzeg w kwietniu 2002 roku;  podczas operacji „Tarcza Obronna", która była odpowiedzią Izraela na serię niszczycielskich ataków terrorystycznych. Na przykład po ataku na Seder paschalny w hotelu w Netanji, w którym zginęło 30 osób, a 140 zostało rannych.

 

 

           

 

 


[1] Szin Bet (שב) –  izraelska służba specjalna, odpowiedzialna za kontrwywiad i bezpieczeństwo wewnętrzne.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz