„Zamach”
Yasmina Khadra
Autor/ Mohammad
Moulessehoul, algierski pisarz. Do 2001 roku ukrywał swoją tożsamość i płeć
(Yasmina Khadra to imiona jego żony). Robił to ze względu na algierską cenzurę.
Urodził się na Saharze, w miejscowości Kenadsa, a część jego przodków była
czarnymi Afrykanami. Absolwent Korpusu Kadetów w Algierze. Były oficer armii
algierskiej. W 2000 roku wyjechał z Algierii.
Tłumaczenie/ Beata Kowalska
Tytuł oryginału/ fr „L’Attentat”
Tematyka/ Utwór
przypomina mały traktat o moralności, na co wprost wskazują liczne rozważania
głównego bohatera o tym, co słuszne, dozwolone i dobre, jak też – pośrednio –
fabularne stawianie wszystkich postaci (również drugoplanowych) w obliczu
niezmiernie trudnych decyzji. W tym egzystencjalnym piekle dobro okazuje się
zjawiskiem niezwykle nieoczywistym i relatywnym, wiecznie zależnym od
perspektywy, której nie sposób ujednolicić czy ustandaryzować. Pacyfistyczna w
wymowie powieść sugeruje, że brak komunikacji i wzajemne nieporozumienia
małżonków odzwierciedlają relacje między Izraelczykami i Palestyńczykami.
Główny motyw/ Bohaterem
powieści jest Amin, dobrze zasymilowany i darzony szacunkiem lekarz pochodzenia
palestyńskiego, pracujący w szpitalu w Tel Awiwie, starający się ocieplić
wizerunek swojej społeczności. To postać niejako na rozdrożu, wyobcowana z obu
kultur, gdyż funkcjonując na pograniczu odmiennych społeczności, jest on przez
obie częściowo odrzucany i zarazem akceptowany. Wehikuł fabularny powieści
zaskakuje: pewnego dnia w stołecznej restauracji zamachowiec wysadza się pośród
dziesiątków przypadkowych osób, zabijając dziewiętnaście z nich. Wkrótce
bohater-narrator odkrywa, że to jego równie głęboko zasymilowana żona (Siham)
była terrorystką-samobójczynią. Powieść w dużej mierze opowiada historię o
prywatnym śledztwie prowadzonym przez Amina i o psychologicznym spustoszeniu,
spowodowanym zupełnie niezrozumiałym dla niego czynem małżonki.
Cytaty z
książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Matka zawsze taka była,
promienna i zarazem smutna, jak woskowa świeca”.
„Ten, kto ci powiedział, że
mężczyźni nie płaczą, nie wie, co znaczy być mężczyzną”.
„Łzy są tym, co w nas
najszlachetniejsze”.
„Zmarli są nieżywi, skończeni.
Gdzieś tam już odsiedzieli swoją karę. A żywi to duchy, jeszcze zanim wybije
ich godzina…”.
„Czasem dobrym chęciom brakuje
odwagi i konsekwencji”.
„Nie poznaję świata, w którym
żyję”.
„Niezależnie od rozmiarów
zniszczeń żaden kataklizm nie sprawi, że Ziemia przestanie się obracać”.
„Czasem mi się zdaje, że
poznałem granice ludzkiej głupoty, ale zaraz się okazuje, że nie dotarłem nawet
na jej obrzeża…”.
„Życie to nie bajka, tylko
długi tunel pełen pułapek i psich gówien”.
„Prawdziwą tajemnicą nie
dzielisz się z nikim”.
„Czy mijające się orszaki
pogrzebowe obu stron czegoś nas nauczyły?...”.
„Sądzisz, że wiesz. Wówczas
tracisz czujność i żyjesz, jakby wszystko było w najlepszym porządku. Z czasem
przestajesz obdarzać należycie tą uwagą różne rzeczy. Ufasz. Czegoś więcej
mógłbyś wymagać?”.
„Kto patrzy na morze, odwraca
się od nieszczęść tego świata”.
„Jesteśmy niezdolni do oceny
moralnej zarówno wtedy, gdy mamy rację, jak i wtedy, gdy jesteśmy w
błędzie”.
„Małżeństwo to zawsze kwestia
przypadku”.
„Czasami gniew rządzi się
własnymi prawami, jak małżeństwo”.
„Nie idzie się na śmierć jak na
bal. Kiedy się szykujesz do zrobienia ostatecznego kroku, musisz mieć wątpliwości”.
„Nie sądzisz, że działacie na
szkodę rodzaju ludzkiego? Co z niego zostanie za kilka pokoleń, skoro najlepsi
odchodzą po to, żeby tchórze, hipokryci, szarlatani i łajdacy mogli się mnożyć
jak szczury?”.
„Nawet gdy przygotowujemy się
na najgorsze, zawsze dajemy się zaskoczyć. I jeśli nieszczęśliwie pozwolimy się
zepchnąć na dno, od nas i tylko od nas zależy, czy tam zostaniemy, czy
wypłyniemy na powierzchnię”.
„Nie mogę uwierzyć, że ktoś,
kto powinien żyć blisko Boga, może być tak daleki od ludzi, tak nieczuły na ich
ból”.
„Czegoście nakładli jej do
głowy, że stała się potworem, terrorystką, fundamentalistką samobójczynią, choć
nie mogła znieść skomlenia psa?”.
„Nie wierzę w proroctwa
przekładające męczeństwo nad zdrowy rozsądek”.
„Nic z tego, co posiadam, nie
jest moją własnością. A już najmniej życie drugiego człowieka”.
„Żadna rzecz na ziemi nie jest
naprawdę twoja. Ani ojczyzna, o której mówisz, ani grób, w którym w proch się
obrócisz”.
„Kto zbyt wiele marzy, zapomina
żyć”.
„Nie możemy się obwiniać o
wyrządzone nam krzywdy, tylko o te, które wyrządziliśmy sami”.
„Przy tym, co tu się dzieje,
piekło to sanatorium”.
„Tam gdzie nie ma marzeń,
śmierć jest wybawieniem…”.
„W ludzkim szaleństwie są tylko
dwa ekstrema. To chwila, w której uświadamiamy sobie własną niemoc, i ta, w
której zdajemy sobie sprawę z kruchości innych”.
„Wkładając różę do wazonu, nie
czynimy jej honoru, lecz ją wynaturzamy”.
„Żyd zrodził się wolny jak
ptak, niezdobyty jak Pustynia Judzka. Nie wytyczył granic swej ojczyzny i omal
mu jej nie odebrano, bo przez długi czas myślał, że w Ziemi Obiecanej żaden mur
nie może przeszkodzić mu patrzeć dalej, niż niesie się jego krzyk”.
„Skąd więc tyle nienawiści u
ludzi tej samej krwi? – Stąd, że nic nie pojęliśmy z proroctw ani podstawowych
reguł rządzących życiem”.
„Najpierw zwróć wolność Panu
Bogu. Zbyt długo jest więźniem fałszywej pobożności”.
„Mogą ci zabrać wszystko:
majątek, najpiękniejsze lata, wszystkie radości i zasługi, nawet ostatnią
koszulę – zawsze pozostaną ci marzenia, na których odbudujesz odebrany ci
świat”.
Izrael jest
krajem szczególnym. Jako jedyne państwo współczesne powstał decyzją woli swych
obywateli, a nie został przez nich odziedziczony po wcześniejszej formacji
państwowej, jaka sprawowała nad nimi władzę. Nawet w rozwiniętych demokracjach
państwo jest starsze od jego uznania przez obywateli za swoje. Budowa
demokracji zasadza się na oswajaniu takiego obcego państwa, które pozostawało
jednak nadal strukturą zewnętrzną dla swych poddanych – nawet jeśli z poddanych
stawali się obywatelami. W Izraelu inaczej.
Druga wojna
światowa, a następnie dekolonizacja, przeorały mapę świata, kończąc konflikty o
długiej nieraz historii (jak polsko-ukraiński) i rozpętując nowe. Konflikt
izraelsko-palestyński jest jednym z nielicznych nadal nierozwiązanych. Oznacza
to, że dla jego pełnej analizy potrzeba głębszej wiedzy niż w innych
przypadkach, a rezultat tej analizy może w znacznym stopniu zależeć od tego, co
uznamy za początek konfliktu. Nawet określenie „izraelsko-palestyński” jest
mylące, jako że konflikt już trwał, gdy nie było jeszcze ani izraelskiego
państwa, ani palestyńskiego narodu. Ta złożoność zniechęca i sprzyja wybraniu
(jakiegoś) pojedynczego elementu, a następnie uznaniu, że to on stanowi o
naturze konfliktu. Zaś zajęcie stanowiska wobec tego elementu wystarcza dla
oceny całości. Ten spór był punktem wyjścia izraelsko-palestyńskich negocjacji
pokojowych, które w 1993 r. zaowocowały porozumieniami z Oslo. Miały one
doprowadzić w ciągu pięciu lat do powstania państwa palestyńskiego. Jak wiemy,
nic z tego nie wyszło. Przyczyną była najpierw nieustępliwość strony
palestyńskiej, która odrzuciła i kompromis z Camp David w 2000 r., i kolejny
kompromis zaproponowany w 2008 r. przez izraelskiego premiera Ehuda Olmerta,
następcy Arafata Mahmudowi Abbasowi oraz krwawa kampania, jaką rozpętali
palestyńscy terroryści podczas drugiej intifady, organizując zamachy
terrorystyczne na restauracje i autobusy.
Po pierwszych
zamachach terrorystycznych Jerozolima zrozumiała swą pomyłkę i uznała, że ci
spokojni brodaci religianci naprawdę wierzą w to, co wynika z Karty ich ruchu –
że Izrael nie ma prawa do istnienia, a Żydzi do zamieszkiwania na islamskiej
ziemi Palestyny – chyba że mieszkali już tam, kiedy Palestyna, za sułtana, była
ostatni raz islamska. Hamas został zdelegalizowany, a Izrael wszczął tajne
negocjacje z Fatahem, które w 1993 r. doprowadziły do podpisania porozumień z
Oslo. W Jerychu i Strefie Gazy władzę przejęła Autonomia Palestyńska. Dalszy
postęp negocjacji zablokował jednak nie uznający ich Hamas, który serią
zamachów samobójczych, w których na przestrzeni kilku lat zginęło 1,2 tys.
Izraelczyków, wysadził w powietrze zaufanie Izraela, że pokój z Palestyńczykami
jest możliwy. Izrael wycofał się jednak jednostronnie w 2005 r. ze Strefy Gazy,
do której nie rości sobie żadnych praw, i władzę objął tam – w demokratycznych
wyborach – Hamas, wykorzystując ogromną niepopularność skorumpowanego Fatahu. A
żeby Gazańczykom nie przyszła do głowy zmiana ich słusznego wyboru, działaczy
Fatahu publicznie zrzucano z wysokich pięter budynków, pokazując, jaka będzie
cena sprzeciwu; żadne wybory się już zresztą nie odbyły. Następnie Hamas,
zgodnie ze swą Kartą, rozpoczął rakietowy ostrzał Izraela, jako pierwszy krok
do jego zniszczenia. Izrael odpowiedział zbrojnie i tak rozpoczął się cykl
przemocy, który rzeź z 7 października 2023 roku przeniosła na niewyobrażalnie
dotąd krwawy poziom.
Tak zwane rozwiązanie dwupaństwowe dla jednych jest hasłem wyborczym, pustym frazesem, dla innych stało się nieaktualne. Liberalni i lewicowi dziennikarze krytykują je, licząc na powstanie niezależnej Palestyny. Czy w obecnym układzie geopolitycznym jest jeszcze miejsce na pytanie o wartość ludzkiego życia? Czy Izrael, stosujący taktyki prewencyjne chroniące ludność cywilną, jest dzisiaj wrażliwszy na cierpienie mieszkańców Strefy Gazy?
Bohaterem
powieści „Zamach” jest Amin, dobrze zasymilowany i darzony szacunkiem lekarz
pochodzenia palestyńskiego pracujący w szpitalu w Tel Awiwie, starający się
wytworzyć pozytywny wizerunek swojej społeczności. To postać niejako na
rozdrożu, wyobcowana z obu kultur, gdyż funkcjonując na pograniczu odmiennych
społeczności, jest on przecież przez obie częściowo odrzucany i zarazem
akceptowany. Fabuła powieści zaskakuje: pewnego dnia w zatłoczonej restauracji
zamachowiec samobójca wysadza się pośród dziesiątków przypadkowych osób,
zabijając dziewiętnaście z nich w tym dzieci, które świętowały urodziny swojego
kolegi. Wkrótce bohater-narrator dowiaduje się od policji, że to jego równie
głęboko zasymilowana żona Siham była terrorystką-samobójczynią. Powieść w dużej
mierze opowiada historię o prywatnym śledztwie prowadzonym przez Amina i o
psychicznym spustoszeniu spowodowanym zupełnie niezrozumiałym dla niego czynem
małżonki. Życie jej nie rozpieszczało. Matka osierociła ją, gdy Siham miała
osiemnaście lat. Umarła na raka. Ojciec zginął w wypadku drogowym kilka lat
później. Upłynęła cała wieczność, nim się zgodziła poślubić doktora Amina. Bała
się, że zawzięty los znów ją wysadzi z siodła. Po niemal dziesięciu latach
małżeństwa, mimo miłości, którą otulał ją mąż, wciąż drżała o swoje szczęście,
pewna, że może je stracić przez byle głupstwo. A przecież los bezustannie im
sprzyjał. Wyprowadzili się z robotniczego osiedla, gdzie mieszkania nie miały
nic do pozazdroszczenia klatkom dla królików. Meble posiadali z płyty wiórowej,
w oknach brakowało zasłon. Jednak dorobili się wspaniałego domu w jednej z
szykownych dzielnic Tel Awiwu i pokaźnego konta w banku. Każdego lata
odwiedzali krainy „mlekiem i miodem płynące”. Byli w Paryżu, Frankfurcie,
Barcelonie, Amsterdamie, w Miami i na Karaibach. Mieli mnóstwo przyjaciół,
zarówno wśród Izraelczyków i Arabów. Często przyjmowali gości i bywali w
wielkim świecie. Amin, dzięki licznym nagrodom za prace naukowe i osiągnięcia
zawodowe, zyskał solidną reputację w Izraelu. Nie wyobrażał sobie, jak to się
dzieje, że ktoś normalny, zdrowy na ciele i umyśle, w imię jakichś fantazmatów
czy urojeń nagle poczuwa się do boskiej misji, rezygnuje z marzeń i ambicji, by
zadać sobie straszliwą, najbardziej barbarzyńską śmierć? Był przecież chirurgiem.
Uważał, że ciało dostarcza nam dość bólu, by człowiek zdrowy na ciele i umyśle
szukał go gdzie indziej.
Początkowo
Amin nie chce uwierzyć, że Sihem mogła popełnić takie okrucieństwo. Był pewny,
że jego żona wkrótce wróci z wizyty od swojej starej babci w Kfar Kanna. Bardzo
emocjonującym rozdziałem w książce jest opis ofiar zamachu, którzy są
przewożeni karetkami na izbę przyjęć. Widzimy jak Amin (nie wiedząc jeszcze kto
popełnił ten okrutny czyn) reanimuje ofiary, wyciąga odłamki szkła z ciał
dzieci i empatycznie uspokaja jednego pacjenta, który odmawia przyjmowania
pomocy od kogoś, kogo uważa za wroga (Araba). Pełny zasięg eksplozji emocji
pojawia się dopiero wtedy, gdy Amin wraca do domu, wyczerpany, tylko po to, by
zostać wezwanym z powrotem do szpitala, aby zidentyfikować ciało swojej żony –
lub to, co pozostało z jej tułowia. Niedowierzanie ustępuje miejsca
przerażeniu, gdy w skrzynce pocztowej pojawia się ostatni list od Sihem,
wysłany z Betlejem. Życie, ambicje, wartości i przyjaźnie Amina rozpadają się.
Pogrąża się w koszmarze pijaństwa i rozterki, w którym bada każde założenie
dotyczące jego życia, narodowości i małżeństwa. Żydowska koleżanka Amina,
doktor Kim Yehuda, próbuje go wyciągnąć z powrotem znad krawędzi szaleństwa.
Jednak bohater próbuje odtworzyć ostatnią podróż Sihem z Tel Awiwu do Betlejem
oraz z Betlejem do miejsca zamachu w Tel Awiwie. Podobnie jak inni bohaterowie
thrillerów noir, które Yasmina Khadra, autor „Zamachu” zdaje się podziwiać,
Amin jest wielokrotnie bity: przez Szin Bet[1], sąsiadów w Tel Awiwie i przez
„bojowników” Hamasu w miastach Betlejem i Dżeninie na Zachodnim Brzegu, które w
tym czasie było oblężone przez armię izraelską. Jest pouczany przez imamów i
niedoszłych męczenników. Trzyma się zarówno swojego profesjonalizmu, jak i
człowieczeństwa. Jedyna bitwa, w którą wierzył, to bitwa, którą toczy chirurg,
a która polega na przywracaniu życia w miejscu, w którym śmierć postanowiła
wykonać swoje podstępne manewry.
Podróż do
Betlejem była ucieczką do przodu, a jego pseudomęstwo – oszukiwaniem samego
siebie. Chciał stawić czoła doskonale zorganizowanej organizacji
terrorystycznej, hartowanej przez lata spisków i aktów zbrojnych, organizacji,
która była i nadal jest twardym orzechem do zgryzienia, nawet dla najlepszych
agentów służb specjalnych Izraela. A jedyną bronią, którą posiadał, było
poczucie krzywdy oszukanego męża i rozszalała, bezsilna wściekłość. W takim
pojedynku nie ma miejsca na uczucia, a tym bardziej na rozczulanie się. Liczą
się tylko działa, pasy wypchane materiałami wybuchowymi. Po spotkaniu z
przywódcą religijnym oraz z dowódcami Hamasu nie przypuszczał, że proces
rozkładu jest aż tak daleko posunięty, że szanse są aż tak nierówne. O
nienawiść zatruwającą umysły po obu stronach, o upór, z jakim odmawiają
porozumienia i trwanie w morderczym zapamiętaniu.
Niekwestionowanym
atutem książki „Zamach” jest umiejętne pokazanie psychologii człowieka
przeżywającego kryzys poznawczy. Obszerna paleta uczuć bohatera została
plastycznie odmalowana – wstyd, szok, gniew, przerażenie – wszystkie one są
przekonująco przedstawione w pierwszoosobowej narracji prowadzonej w czasie
teraźniejszym, dzięki której czytelnik staje się poniekąd świadkiem
epistemologicznych dociekań Amina. Tekst jest stylistycznie dość spokojny, brak
w nim poetyckich uniesień, metafor czy wybuchającego fajerwerkami języka.
Dzięki temu zabiegowi uwaga czytelnika skupiona zostaje na przeobrażeniach
psychologii postaci. Pomimo wysokiego poziomu introspekcji (Amin jest świadomy
agresji, która się w nim rodzi), bohater nie próbuje okiełznać negatywnych emocji
i decyduje się na rozpaczliwe poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o motywacje
żony. Psychologia nowo zrekrutowanej terrorystki została ukazana nader
przekonująco, jej logika jest przejrzysta i widać, jak jej frustracja została
przekuta w desperację. Poszukujący rozumowego wyjaśnienia czynu żony Amin
paradoksalnie przeistacza się w Siham – postać silnie motywowaną emocjami i
daleką od zdroworozsądkowej kalkulacji.
Autorowi udało
się nie popaść w demagogię i tendencyjność z jednej strony, zaś z drugiej
uniknął wykreowania świata o ograniczonym wachlarzu odcieni szarości. Sam czyn
zamachu nie wskazuje palcem winnych terroryzmu ani dominującej sytuacji
ekonomiczno-społecznej w Palestynie. Utwór przypomina mały traktat o
moralności, na co wprost wskazują liczne rozważania głównego bohatera o tym, co
słuszne, dozwolone i dobre, jak też – pośrednio – fabularne stawianie
wszystkich postaci (również drugoplanowych) w obliczu niezmiernie trudnych
decyzji. W tym egzystencjalnym piekle, w którym jedna ze stron konfliktu boi
się iść do restauracji lub wsiąść do autobusu, a druga obawia się pocisków z
moździerzy i buldożerów wojskowych, dobro okazuje się zjawiskiem niezwykle nieoczywistym
i relatywnym, wiecznie zależnym od perspektywy, której nie sposób ujednolicić
czy ustandaryzować. Pacyfistyczna w wymowie powieść sugeruje, że brak
komunikacji i wzajemne niezrozumienie małżonków odzwierciedlają relacje między
Izraelczykami i Palestyńczykami. W równaniu politycznym którąś ze stron zawsze
toczy nienawiść, a ta, w świecie powieści oraz w świecie realnym przeradza się
i tym sposobem błędne koło się zamyka.
W swojej
istocie „Zamach" opowiada o zaufaniu – fundamencie każdej dobrej relacji,
czy to osobistej, czy politycznej. Książka Yasmina Khadra pokazuje, jak poważne
mogą być konsekwencje, gdy zaufanie zostaje zdradzone lub, co gorsza, okazuje
się, że nigdy go nie było. Amin został
pozbawiony wolności, bez kochającej żony i bez poczucia swojego miejsca w
społeczeństwie izraelskim czy palestyńskim. Książka zaczyna się i kończy
krwawym izraelskim atakiem w Dżeninie i przedstawia palestyński opór wobec
izraelskiej inwazji na Zachodni Brzeg w kwietniu 2002 roku; podczas
operacji „Tarcza Obronna", która była odpowiedzią Izraela na serię
niszczycielskich ataków terrorystycznych. Na przykład po ataku na Seder
paschalny w hotelu w Netanji, w którym zginęło 30 osób, a 140 zostało rannych.
[1]
Szin Bet (שב) –
izraelska służba specjalna, odpowiedzialna za kontrwywiad i bezpieczeństwo
wewnętrzne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz