12 kwietnia 2025

Śniegi Kilimandżaro

 

„Śniegi Kilimandżaro”

(i inne opowiadania)

 Ernest Hemingway

Autor/ (ur. 21 lipca 1899 w Oak Park w Illinois, zm. 2 lipca 1961 w Ketchum w Idaho) – amerykański pisarz i dziennikarz. Jest autorem takich powieści jak „Słońce też wschodzi”, „Pożegnanie z bronią”, „Komu bije dzwon” oraz opowiadań „Śniegi Kilimandżaro” i „Stary człowiek i morze”. Często jest przedstawiany jako klasyczny przedstawiciel literatury amerykańskiej. Styl pisania Hemingwaya stał się znany jako „iceberg theory”. Jeden z najwybitniejszych pisarzy XX wieku.

Tłumaczenie/ Bronisław Zieliński, Mira Michałowska, Jan Zakrzemski

Tytuł oryginału/ an-us The snows of Kilimanjaro

Tematyka/  Powszechnie zaczyna się już mówić, że w ciągu 15 lat śniegi Kilimandżaro pozostaną tylko na kartach powieści Hemingwaya. Najwyższy szczyt Afryki straci pokrywę śnieżną – tak twierdzi Lonny Thompson z uniwersytetu stanowego Ohio. Dziś śniegi Kilimandżaro szybko topnieją na skutek antropogenicznej zmiany klimatycznej. Istotnie, dla wielu ludzi topniejące śniegi Kilimandżaro stały się symbolem zmiany klimatycznej. Rzecz jasna, niektórzy mogą twierdzić, że są one tylko symbolem, i podkreślać: „I co z tego?” – w końcu większość z nas nigdy nie ujrzy śniegów Kilimandżaro, nie mówiąc o zdobyciu tego szczytu. Tylko garstka ludzi jest uzależniona od wody, która pochodzi z topniejącego śniegu na Kilimandżaro. Cóż z tego, że góra ta się zmienia? Życie to ciągła zmiana. Nic nie jest wciąż takie samo. Fascynująca historia Hemingwaya nie mówi właściwie o szczycie ani nawet o pokrywającym ten szczyt śniegu. Jest to opowieść o człowieku – pisarzu, który umiera na skutek zakażenia rany. Jego duch podupada stopniowo, w miarę jak podupada on na zdrowiu, rozmyślając o tym wszystkim, czego żałował w swoim życiu: o kobiecie, której nie kochał wystarczająco; o opowieściach, których nie zdołał napisać; o niespełnionych ambicjach. W ostatnich chwilach swojego życia pisarz śni o samolocie i pilocie, który przybywa, by go uratować. Jednak gdy samolot wznosi się coraz wyżej i wyżej, bohater zdaje sobie sprawę, że nie lecą do szpitala. Zmierzają na szczyt Kilimandżaro. Wyobrażenie spełnienia spowija pisarza w ostatnich minutach istnienia – jest to obraz szczytu, który stanowi prawdziwe podsumowanie – nie tylko jego prywatnych ambicji, ale ambicji w ogóle.

Główny motyw/ Bohaterem „Śniegów Kilimandżaro”, powieści Ernesta Hemingwaya, jest pisarz Harry Street. Poznajemy go, gdy gdzieś w sercu Afryki – u boku żony i służącego – zmaga się z ropiejącą raną. Wokół zleciały się już sępy, grasuje też hiena. Zwierzęta czują zgniliznę, wietrzą nadchodzącą śmierć. Trawiony gorączką mężczyzna wspomina swoje życie. Przede wszystkim swoją pierwszą żonę, Cynthię, której chyba nigdy nie przestał kochać. Harry podjął w życiu kilka niewłaściwych decyzji. W młodości zbyt mocno gonił za sukcesem. Chciał być pisarzem, więc podróżował po świecie, starał się być wszędzie tam, gdzie pojawiały się ciekawe tematy. Zupełnie nie zwracał uwagi na potrzeby żony. Zapłaci za to wysoką cenę. Upłynie sporo czasu, zanim tak naprawdę zrozumie, co jest dla niego ważne.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

*    

„Każda rzecz ma swoją dobrą stronę”.

„Gdybyś się z nią ożenił, musiałbyś się ożenić z całą rodzinką”.

*    

„Ale ja nie wiem, bo w życiu tak jest, że jak się raz człowieka czepią, to już suchej nitki na nim nie zostawią”.

*   

„- Nie. Świat już do nas nie należy. – Należy! – Nie. A kiedy go raz zabiorą, nigdy nie dostaje się go z powrotem”.

*    

„Nie mam rozumu i nie miało mi się co pomieszać”.

„Skoro żył kłamstwem, mógł ostatecznie umrzeć w kłamstwie”.

„Świadomość ta [śmierć] przyszła nagle wielką falą. Ale nie jako fala wody czy wiatru, lecz jako cuchnąca fala samotności, na której grzbiecie kołysała się leciutko hiena”.

„Za bardzo kochał, za wiele wymagał i w końcu marnował wszystko”.

„A więc tak się umiera, w szeptach, których się samemu nawet nie słyszy”.

*    

„(…) człowiek odważny zawsze trzy razy czuje lęk przed lwem: gdy po raz pierwszy widzi jego trop, gdy po raz pierwszy słyszy jego ryk i gdy po raz pierwszy staje z nim oko w oko”.

Kilimandżaro, najwyższa góra Afryki, to niewątpliwie najbardziej samotna góra świata. Góruje nad nizinnym afrykańskim krajobrazem, dzięki czemu jest widoczna z każdej strony, z odległości 150 kilometrów. Nic zatem dziwnego, że plemiona zamieszkujące jej okolice, uważają ją za świętą. Kilimandżaro to wulkan o trzech szczytach, z których najwyższy Kibo (Uhuru; w jęz. Chagga nazwa ta pochodzi od słowa Kipoo, czyli „cętkowany”, co jest analogią do czarnych skał wystających z pól śniegowych) sięga 5895 m n.p.m, Mawenzi (pochodzi od słowa Kimawenze – „złamany wierzchołek”) – 5150 m, a Shira – 3940 m. Nazwa Kilimandżaro prawdopodobnie pochodzi od dwóch słów – kilima, co w języku Suahili oznacza „góra” oraz njaro – słowo w języku Chagga oznaczające karawanę (okolice Kilimandżaro znajdowały się na ważnym szlaku handlowym) albo wielkość. Wulkan znajduje się w Tanzanii, przy granicy z Kenią, i stanowi centrum Parku Narodowego Kilimandżaro o powierzchni 753 km². W 1987 roku park został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO ze względu na unikalną i bogatą roślinność tworzącą piętra od typowej dla Afryki strefy suchej, poprzez gęstą dżunglę, aż do wysokogórskich łąk i krajobrazu lodowcowego na szczytach kraterów. Otoczony bezkresnym stepem, tworzy swój własny bujny świat przyrody, znajdujący się w całkowitym kontraście wobec suchego i bezwzględnego afrykańskiego klimatu. Naturalnie zatem wulkan stał się sferą sacrum, wypełnioną mitami i legendami; zainspirował wielu pisarzy, malarzy, filmowców; a także jest uznawany za jeden z najbardziej charakterystycznych krajobrazów dla całego kontynentu afrykańskiego.

„Śniegi Kilimandżaro” to jedno z najpopularniejszych opowiadań Ernesta Hemingwaya, traktujące o ciężkim losie i straconych szansach umierającego pisarza, który świadomy swojej śmierci, „dociera” na szczyt góry Kilimandżaro. Ulatując ku wielkiej górze, bohater przeżywa po raz kolejny kamienie milowe swojego nieudanego życia, rozmyślając o dziełach, których już nigdy nie napisze. Wydaje się, że cudowne piękno afrykańskich widoków oczyści jego umysł, zmuszając go do przemyślenia wszystkiego i ukazania głównej idei, że życie jest naprawdę piękne i wyjątkowe jak śnieg w sercu gorącej Afryki. Rozpocznę analizę opowiadania, próbując przedstawić, w jaki sposób Ernest Hemingway za pomocą akcji, punktu widzenia, scenerii, symboliki oraz postaci stara się przekazać czytelnikowi centralny temat opowieści: poczucie winy, które wynika ze świadomości straconego życiowego czasu. Psychologiczny konflikt Harry'ego i jego śmierć stanowią bardzo ważne kwestie, ponieważ to one tworzą centralny temat opowieści. W konkluzji postaram się pokazać, że Harry, umierający pisarz, pomimo swojego życia pełnego rozpusty i marnotrawstwa talentu, okaże się typowym bohaterem Hemingwaya: człowiekiem na tyle psychicznie silnym, że pomimo fizycznych i moralnych cierpień, którym musi stawić czoła, nie pozwoli na to, aby stać się bohaterem tragicznym. Pokona swoje nieszczęście na końcu, gdy śmierć zostanie cudownie zanegowana przez genialny sen o zmartwychwstaniu, który symbolizuje zdobycie szczytu Kilimandżaro, „Domu Boga”.

W opowiadaniu „Śniegi Kilimandżaro” jest niewiele akcji w sensie fabularnym. Akcja toczy się zasadniczo w umyśle Harry’ego, którą spowodowała zbliżająca się śmierć. Harry ma trzy fizyczne oznaki nadciągającej śmierci. Po pierwsze, odczuwa śmierć jako przypływ, „…nie jako fala wody czy wiatru, lecz jako cuchnąca fala samotności”. Po drugie, śmierć nadchodzi pod postacią dwóch żywiołów: „Tym razem był to zaledwie podmuszek, podmuszek wiatru, co porusza płomień świecy i czyni go jasnym i wysokim”. Wreszcie śmierć jest personifikowana, gdy Harry opisuje jej zbliżanie: „... śmierć znów przyszła, położyła głowę w nogach łóżka i poczuł wyraźnie na sobie jej oddech”. Historię można opisać jako studium tego, co dzieje się w umyśle osoby (Harry'ego), umierającej i żałującej, w zestawieniu z ograniczonym punktem widzenia innej osoby (Helen), która nie czuje ani nie boi się tak bardzo nadchodzącej śmierci. Narracja jest przedstawiona na dwóch poziomach: dialogi Harry'ego z Helen i jego przebłysków świadomości. Dialogi przeplatane są sekwencjami monologów wewnętrznych, w których główny bohater, Harry, przypomina sobie pewne epizody ze swojej młodości i z życia przed poznaniem Helen. Jest też wszechwiedzący narrator, który przedstawia wszystko, co dzieje się w umyśle Harry'ego: jego myśli: „Więc tak to się kończy przy sprzeczce o kieliszek whisky. Od chwili, kiedy gangrena zaatakowała prawą nogę, nie czuł już bólu, a wraz z bólem zniknął strach i czuł już tylko ogromne zmęczenie i złość, że właśnie tak to wszystko się kończy”. Jego wspomnienia z przeszłości: „Myślał o okresie konstantynopolskim i o kłótniach paryskich, które poprzedzały wyjazd. Łajdaczył się przez cały czas, a gdy to się skończyło i gdy zobaczył, że nie potrafi zabić swojej samotności, a tylko ją pogarsza, napisał do niej, do tej pierwszej, do tej, która go opuściła, o tym właśnie, że nie potrafi zabić samotności…”. 


Częściowo poprzez dialogi, a częściowo poprzez myśli Harry'ego, widzimy, jak postrzega swoją sytuację zarówno fizycznie, jak i moralnie, i jak pamięta całe swoje życie. Słowa i myśli Harry'ego odnoszące się do teraźniejszości, do jego ostatnich godzin z Helen i do jego życia z nią, razem z jego ostatnim snem stanowią ramy fabuły. Sekwencje wewnętrznego monologu to chwile wzmożonej świadomości, które ujawniają wszystko, o czym Harry powinien był napisać, ale nigdy tego nie zrobił. „Tyle zostało jeszcze do napisania”, zdaje sobie sprawę umierający pisarz, a jego ostatnie myśli to poruszające wspomnienia niektórych z wielu rzeczy, które teraz zostaną niezapisane. Ta świadomość, że umiera, zanim skończy swoją pracę, reprezentuje psychologiczny konflikt Harry'ego, który prowadzi nas do centralnego tematu opowieści: poczucia winy.

Śmierć pisarza przed ukończeniem dzieła była jednym z tematów refleksji Hemingwaya. Wynika to głównie z faktu, że dostępny czas jest tak krótki, a pokusy, by nie pracować, są tak silne. Harry, umierający pisarz, uległ pokusie, by nie pracować, a gdy zaczyna zdawać sobie sprawę ze zbliżającej się śmierci, zaczyna być świadomy prawdziwego bólu śmierci: nie bólu fizycznego, ale tego, który wynika z poczucia winy. Beznadziejnie pamięta zmarnowany czas i cały materiał, który zgromadził do pracy literackiej, jednak odkładał to na przyszłość, patrząc w twarz śmierci zrozumiał, że wszystko jest stracone na zawsze. Próbuje racjonalizować te bolesne myśli o niedokończonej pracy, wątpiąc, czy kiedykolwiek miał jakiś prawdziwy talent: „Wiedział, że nie weźmie się już teraz do tych wszystkich tematów, które chował sobie na później, by pisać o nich wtedy dopiero, kiedy będzie umiał naprawdę dobrze pisać. Z drugiej strony teraz nie grozi mu już, że napisze źle. Kto wie, może dlatego te tematy odkładał tyle razy, że po prostu nie potrafił. Cóż, nie dowie się nigdy, jak to właściwie było”. Śmierć fizyczna jest konsekwencją życia, dlatego Harry się jej nie boi. Ale umierając fizycznie, traci na zawsze jakąkolwiek szansę na odzyskanie swojej twórczej pracy, na ponowne rozpoczęcie pisania. Nie obchodzi go, że zaraz umrze, ale nie może zaakceptować faktu, że jego książki nie zostaną napisane. Więc to śmierć duchowa go prześladuje, a nie śmierć fizyczna. To, co sprawia, że ​​się torturuje, to nie świadomość zbliżającej się śmierci, ale świadomość wszystkich bogactw literackich, których nie napisze i które zabierze ze sobą do grobu. Przyjechał z Paryża na safari, nie tylko na wakacje, ale w poszukiwaniu cudu, który ożywi jego zaniechaną karierę: „W dobrym okresie swego życia był bardzo szczęśliwy w Afryce, toteż przyjechał tu, aby raz jeszcze wystartować. Zorganizowali to safari w sposób jak najprymitywniejszy. Nie stworzyli sobie specjalnych niewygód, ale unikali też wszelkiego zbytku i wyobrażał sobie, że wróci w ten sposób do formy”. Inną obsesją Harry’ego było głębokie poczucie utraty jego artystycznej integralności. Porzucił swój talent pisarski na rzecz luksusowego stylu życia poprzez poślubienie bogatej kobiety, a następnie uzależnienie się od wygód, więc jako pisarz umarł na długo przed śmiercią fizyczną. Wiedział, że wymienił swoją dawną integralność na „bezpieczeństwo i wygodę”, niszcząc swój talent. Więc świadomie siebie oskarżał, że to on jest jedyną osobą odpowiedzialną za zniszczenie swojego talentu poprzez oddawanie czci fałszywym bogom: pieniądzom i luksusowi: „Sam zniszczył swój talent. Dlatego próbuje zwalać wszystko na kobietę, która utrzymywała go w takim dostatku? Zniszczył swój talent, bo przestał go używać, bo zdradził samego siebie i wszystko, w co niegdyś wierzył, bo za dużo pił i stępił tym sam ostrze swej wrażliwości, zniszczył go przez lenistwo, przez snobizm, przez niechlujstwo, przez pychę, przez wzloty i upadki”. Całe opowiadanie obraca się wokół dwóch osi tematycznych: jedna to nawracający stale w twórczości Hemingwaya motyw śmierci, druga to narastający w tym okresie poczucie winy artysty, który sprzeniewierzył się swojemu powołaniu. Hemingway opisał agonię, męki konania, lecz uwypuklił nie cierpienie fizyczne, lecz moralne, szukał dodatkowych form wyrazu w symbolice. Akcja przebiega równolegle na dwóch płaszczyznach; pierwsza jest realistycznie potraktowanym dialogiem między Harrym a jego żoną i jest odskocznią dla wątku drugiego, skojarzeniowego, w którego układzie wewnętrznym nie obowiązuje zasada przyczynowości, ani chronologiczny układ zdarzeń. Między dialogiem a monologiem panuje swoista harmonia; jest to harmonia nastroju; różnią się traktowaniem zjawisk, realizm dialogu przechodzi w skłębiony wewnętrznie impresjonistyczny monolog.

 Śmierć jest centralnym tematem opowiadania: duchowa śmierć pisarza jest prawdopodobnie najbardziej oryginalną cechą „Śniegów Kilimandżaro”. Podobnie jak Hemingway, Harry, pisarz z historii od lat jest opętany ciekawością na temat idei śmierci. Teraz, gdy jest już jej blisko, stracił wszelką ciekawość, czując jedynie „wielkie zmęczenie i złość” z powodu jej nieubłaganego zbliżania się. „Tego, co za chwilę miało nastąpić, nie był naprawdę ciekaw. Dręczyło go od lat, ale teraz nie miało już znaczenia”. Prawdziwe odczucia śmierci uderzają Harry'ego trzy razy: po pierwsze, jako fala, nie wody ani wiatru, ale samotności; po drugie, jako podmuch wiatru; po trzecie, jak ciężar na jego piersi. Także pewne percepcje zewnętrze towarzyszą zbliżającej się śmierci: światło dzienne zanika w ciemnej nocy, popołudniowy upał ustępuje miejsca marzeniom o śniegu, świadome myśli rozpływają się w fantazji i wizjach, sępy latają po obozie, hiena wyje. Od początku opowieści obecny jest odór padliny spowodowany gangreną. Jest to ważny znak zbliżającej się śmierci. Harry jest człowiekiem czynu, myśliwym, ale ironią losu jest to, że umiera z powodu zadrapania cierniem, którego doznał podczas robienia zdjęcia. W ten sposób jego śmierć staje się okropną kpiną z życia. Ten rodzaj śmierci jest przez niego uważany za porażkę. Dlatego jest ona nielogiczna i okrutna; nielogiczna, bo wyrywa z życia człowieka w pełni sił, okrutna, bo milknie artysta, zanim dojrzał jego talent, i nie zdołał już powiedzieć tego, co miał do powiedzenia. Początkowo Harry reaguje wrogością i cynizmem na zbliżającą się śmierć. Nękał Helen, czerpiąc z tego gorzką satysfakcję. „Jeśli już musisz odejść, to czy koniecznie trzeba, żebyś zabił przedtem wszystko, co zostawiasz?” - zapytała go Helen.  Nie ma tu prób obiektywizacji, szukania bezstronnej racji, jest złość, pogarda, nienawiść do samego siebie, a przez to i do otoczenia, przede wszystkim do żony. Przeklina więc żonę, jej majątek i samego siebie, a w jego ciele rozwija się gangrena, wobec której jest bezsilny; a śniegi na stokach Kilimandżaro są białe i czyste, dumnie wznosi się ścięty wierzchołek góry. Nad nim unoszą się sępy; wyje hiena; nie ma dla niego ratunku ani odwrotu. Jednak on gniewem potwierdza swoją dumę i jest w stanie ukryć swoje obawy. Poza tym używa czegoś bardziej skutecznego – uniku.

 To właśnie alkohol jest sposobem na ucieczkę od rzeczywistości, szczególnie wtedy, gdy przypomina sobie swoje poprzednie życie, kiedy rekompensuje sobie rzeczywistą rozpacz, a śmierć zostaje tymczasowo zapomniana. Gdy wraca do rzeczywistości, teraźniejszości, jest w stanie stawić czoła losowi, nawet z obojętnością: „Nie będzie się przejmował śmiercią”. Harry może śmiało spojrzeć na wszystko: hienę, sępy. Nawet myśli, że śmierci nie ma: „Jechała parami, na rowerach, po jezdniach, bezszelestnie”. A na końcu śmierć została ostatecznie pokonana, gdy w swojej ostatniej fantazji zostaje zabrany na szczyt Kilimandżaro, obietnicę nieśmiertelności.

Zachodni szczyt góry Kilimandżaro Masajowie nazywają „Domem Boga”. „Tam pod zachodnim szczytem leży wyschnięty i zamarznięty szkielet lamparta”. Góry są symbolem czystości, niewinności i aspiracji w przeciwieństwie do nędzy i zepsucia równin. Tak więc czysta śmierć lamparta, który przekroczył granice, i brudna, bolesna śmierć przez gangrenę są użyte przez Hemingwaya jako potężne symbole. Czysty szkielet lamparta na szczycie góry kontrastuje z człowiekiem gnijącym na zakurzonej równinie. Zwierzę, które przekroczyło granice natury, odważnie wyruszyło w poszukiwaniu nieznanych wyżyn, absolutu, ideału; umarło bohatersko. Człowiek nie odważył się, niczego nie osiągnął, nigdzie nie poszedł i umarł tylko przeklinając ciemność. Lampart oznacza artystę, który umiera szlachetnie, szukając szczytu, a gangrena oznacza zepsucie i upokorzenie talentu, który jest niewłaściwie wykorzystywany, któremu pozwolono wyschnąć.

Trudno o świat bardziej ateistyczny niż świat Hemingwaya. Bez absolutu pod żadną postacią. Tutaj znajduje się źródło antyintelektualizmu Hemingwayowskiego. Nie uzbrojeni żadną ideą, tylko sercem i mięśniami, ludzie stają wobec pustego, nie zaludnionego przez żadną mitologię świata. Za każdym razem zaczynają od punktu zerowego. Każdy z ludzi Hemingwaya zmaga się swoim poczuciem nicości. W brutalnej walce na ringu jak w opowiadaniu „Zapaśnik”, na arenie „Niepokonany”, w brutalnej miłości „W Michigan”, w brutalnej agonii „Śniegi Kilimandżaro” człowiek Hemingwaya walczy rzucając na szalę losu wszystko, na co go stać. By wydźwigać się i wyogromnić kosztem partnera-żywiołu. Styl, kompozycja przypominająca stenogram rzeczywistości, jednowymiarowość, skrótowa brutalność akcji – to wszystkie Hemingwayowskie wartości, będące pod wieloletnim ostrzałem krytyki wrażliwej na każdy rodzaj głębi, to konsekwencje tego ateizmu, który wyklucza wszelkie idee istniejące poza człowiekiem i wszelkie uogólnienia człowieczeństwa. Każdy człowiek tworzy własne, tylko dla siebie, każdy w swojej skali, każdy na swoją miarę.

Ludzie Hemingwaya przezwyciężają własną słabość, pokonują strach, sięgają po rzeczy niemożliwe, odnoszą nad sobą zwycięstwa nawet w agonii. Są zdolni do wielkich rzeczy. Ale wielkich rzeczy nie dokonują. Nie są bohaterami. Ten sam wysiłek, ten sam gwałt zadany sobie przez Harry’ego mógłby go wznieść do bohaterstwa. A bohaterami nie są. Dlaczego? Bo zmagają się i zwyciężają tylko dla siebie, bo dokonują rzeczy, które tylko są na ich własną miarę. A więc opowiadanie tytułowe – ulubione przez samego autora – „Śniegi Kilimandżaro”, należące do najlepszych i mało znanych w Polsce jego osiągnięć, jest głęboko przejmującym studium psychologicznym, ujętym w wyjątkowo piękną formę artystyczną. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz