„Do latarni morskiej”
Virginia
Woolf
Autorka/ (ur. 25 stycznia 1882 w Londynie, zm. 28 marca 1941 w Rodmell) –
angielska pisarka i feministka, uważana za
jedną z czołowych postaci literatury modernistycznej XX wieku.
Tłumaczenie/ Krzysztof Klinger
Tematyka/ Ważny
przykład użycia techniki strumienia
świadomości. Fabuła ma drugorzędne znaczenie wobec filozoficznej
introspekcji. Dialogów jest niewiele, prawie nie ma akcji, przedstawiane są
myśli i obserwacje. Tematy to: dziecięce emocje, relacje między dorosłymi,
strata, subiektywność, problem percepcji.
Główny motyw/ W letniej
rezydencji na Hebrydach przebywa rodzina Ramsayów i ich goście. Wydarzeniem
dnia jest planowana wycieczka do latarni morskiej. Ale to tylko tło dla
monologów wewnętrznych kolejnych postaci zapisanych w formie strumienia
świadomości, a epilog tej historii nastąpi dopiero po latach...
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„Taczki, kosiarka, szum topoli,
liście blednące przed deszczem, krakanie wron, szuranie szczotek, szelest
odzieży- wszystko to, obdarzone przez jego umysł tajemną wymową, miało swoją
barwę i odrębność, układało się w jemu tylko zrozumiałe wzory”.
„[…] fakty nie podlegają
kompromisom […]”.
„[…] wielkość intelektu męskiego
nawet w okresach upadku zniewala wszystkie kobiety […]”.
„[…] wszystko jest tak złudne i efemeryczne
jak tęcza”.
„Przecież nawet umierającemu
bohaterowi wolno pomyśleć o tym, co ludzie będą mówili o nim po jego śmierci”.
„Zwykły kamień deptany nogą
przeżyje Szekspira”.
„Gdyby Szekspir w ogóle nie
istniał, czy świat bardzo by się różnił?”.
„[…] świat istnieje dla szarego
człowieka, a sztuka jest tylko dekoracją życia na szczytach i wcale go nie
wyraża. Świat może się znakomicie obejść bez Szekspira”.
„Szczęście dzieciństwa nie wraca
nigdy”.
„Dzieci często dodają naszym
spostrzeżeniom ostrości”.
„Jakie to dziwne, że choć
człowiek rzadko dostaje coś ciekawego z poczty, to jednak zawsze oczekuje
listów”.
„ A winne byłe tego kobiety.
Przy pomocy >uroku< i tych wszystkich swoich głupstw zrobiły z
cywilizacji coś nieznośnego”.
„[…] ludziom, którym prywatne
życie nie daje zadowolenia, sprawia wielką ulgę, kiedy mogą się zwrócić ku
sprawom publicznym”.
„Udręka potrafi zaprowadzić
człowieka na samo dno głupoty”.
„Miłość niejedną ma postać.
Czasami bywają kochankowie, którzy potrafią tak wybrać różne fragmenty
otaczającego ich świata i tak je połączyć ze sobą, że otrzymują nową więź, nową
jakość, której w oddzieleniu elementy te nie posiadały; z jakiś wydarzeń, ze
spotkań (dawno minionych, nie kojarzonych) tworzą jednolitą całość, o których
człowiek myśli z przyjemnością i darzy je gorącym uczuciem”.
„[…] większość naszych wyobrażeń
o innych ludziach jest groteskowa. Służą nam jedynie do naszych własnych
celów”.
„Do latarni morskiej” jest
jedną z najbardziej autobiograficznych opowieści Virginii Woolf, w której
przedstawiła swoich rodziców, Julię i Leslie Stephen, pod postacią fikcyjnej
pary, państwa Ramsay. Struktura powieści zasadza się na ukazaniu dwóch dni,
które rozdziela okres dziesięciu lat. W części pierwszej, Okno, poznajemy rodzinę Ramsay wraz z ich gośćmi, gdy spędzają
dzień na Isle of Skye, jedynej z wysp Hebrydów, gdzie posiadają domek
letniskowy. Środkowa część powieści, Czas
płynie, jest eksperymentem modernistycznej narracji, gdyż Virginia Woolf
przejmuje na potrzeby swej literatury formy obrazowania, które zasugerowała jej
nowo powstała sztuka kinowa. Złożona z empirycznie stwierdzalnych zdarzeń rzeczywistość jest w
książce „Do latarni morskiej”
poznawana przez wrażenia, a proces ten ma charakter pasywny, oparty na
skojarzeniach, ruchu, zmianie. Wszelkie poznanie zawsze jest, więc w pewnym stopniu
zafałszowane i zniekształcone, właśnie, dlatego, że jest częściowe,
jednostkowe, uproszczone dla wygody działającego człowieka, wynikające z
potrzeb komunikacji. Zdaniem Sergiusza Eisensteina zarówno bieg myśli ludzkiej,
jak i proces twórczy oraz percepcyjny oparty jest na metodzie montażowej.
Virginia Woolf w swojej twórczości pisarskiej korzystała właśnie z podobnego
konceptu.
Virginia Woolf była pod
wpływem filozofii Bergsona, w której czas rzeczywisty to przemijanie i
zachowywanie, jego istotą jest ruch i zmiana, ale także tożsamość. Owo trwanie
umożliwia pamięć, w której gromadzi się przeszłość: „Każdy moment unosi w sobie
całkowity przepływ przeszłości, każdy też jest niepowtarzalny, ukazuje, bowiem
umykające chwile teraźniejszości”. W filozofii Henriego Bergsona forma jest
niezmienna, a rzeczywistość to nieustanny ruch. Konsekwencją takiego układu
jest fakt naszej kalejdoskopowej wiedzy o rzeczach, która jest z kolei wynikiem
kalejdoskopowego przystosowania do nich (poznanie rzeczy wynika z umiejętności
posługiwania się nimi). Irracjonalny, nie do końca uświadomiony rozpęd życiowy,
który zapewnia światu dynamiczny rozwój, sprawia, że nasze poznanie zmysłowe i
intelektualne jest utylitarne i analityczne, deformujące, schematyzujące i
dezintegrujące rzeczywistość, odmierzaną czasem obiektywnym.
Virginia Woolf wydaje
się zafascynowana i zaniepokojona zarazem rozłamem pomiędzy życiem wewnętrznym
i działaniem zewnętrznym. Na tym polega w istocie duchowa funkcja pamięci,
będąca sposobem bycia opowiadania – walor kinematograficzny, z którego
skorzystała Woolf, polega na wizualnych i audialnych jej narodzinach. Nie bez
przyczyny Bergson twierdził, że wspomnienie, w miarę jak się aktualizuje, dąży
do życia w obrazie. Virginia Woolf zafascynowana była sposobami, w jakich obraz
przeszłości funkcjonuje w teraźniejszości i na tej podstawie zarysowała
metaforyczną impresję pustego miejsca i wielkich nieobecnych kształtujących
opuszczoną przestrzeń. Środkowa część książki „Do
latarni morskiej” – zatytułowana Czas płynie –
jest przestrzenią snu, opartą na głębokiej, konceptualnej więzi pomiędzy kinem
a snem. Narracyjny eksperyment polega tu jednocześnie
na opisaniu, na zaledwie kilku stronach, upływu dziesięciu lat, a oniryczny
charakter intensyfikuje wrażenie nieuchwytności i widmowości. Sama
Woolf całe życie stroniła od linearnych narracji i rzeczy konwencjonalnych. I w
jej przypadku sztuka jest, więc wywoływaniem nieludzkich doznań, ukazywaniem
nieludzkich krajobrazów, a poprzez takie tworzenie nowych możliwości życia, także
rozwijaniem sposobu patrzenia na świat i odczuwania go, tak jak kino tworzy
obraz czasu poza przeżywanym czasem ludzkiego doświadczenia, do którego dostęp
zyskuje się dzięki technologii filmu.
James
Ramsay syn państwa Ramsay mając lat sześć należał już do wielkiego klanu ludzi,
którzy nie potrafią reagować na życie spontanicznie. Barwa ich nastroju w
określonym momencie jest całkowicie zależna od tego, czy od przyszłości
spodziewają się radości, czy smutku. U takich ludzi, nawet we wczesnym
dzieciństwie, każde drganie w skali doznań potrafi krystalizować i
przekształcać bieżącą chwilę zależnie od tego, czy pada na nią mrok, czy
jasność. Chociaż chłopiec wydawał się wcieleniem sztywnej i bezkompromisowej
surowości, ze swoim wysokim czołem i przenikliwymi niebieskimi oczami,
nieskazitelnie szczerymi i czystymi, lecz zawsze z lekka krytycznymi wobec
ludzkiej lekkomyślności. Pani Ramsay widział go w swojej matczynej wyobraźni „przystrojonego w czerwień i gronostaje na
ławie adwokackiej lub kierującymi doniosłymi sprawami państwowymi w dobie
kryzysu”.
Pan
Ramsay wzbudzał w sercach dzieci krańcowe uczucia samą swoją obecnością. Nie
tylko z zadowoleniem odbierał iluzję synowi i ośmieszał żonę, „tysiąc razy lepszą od niego pod każdym
względem” (według mniemania jego syna Jamesa), lecz także pysznił się
wewnętrznie pozycją swych sąsiadów. Nie umiał mówić nieprawdy; nigdy nie
usiłował igrać z faktami; nigdy nie łagodził przykrego słowa, by sprawić
przyjemność lub oddać przysługę jakiejś ludzkiej istocie, a już najmniej własnym
dzieciom; poczęte z jego lędźwi, winny być od dzieciństwa świadome tego, że
życie jest trudne, że fakty nie podlegają kompromisom, a droga do baśniowej
krainy, w której gasną najwspanialsze nadzieje wymaga przede wszystkim odwagi,
prawdy i wytrwałości. Syn James go nienawidził. Nienawidził go za to
podchodzenie do nich. Nie znosił jednak najbardziej, kiedy ojciec „rozbijał”
jego stosunki z matką. Kiedy nic nie mogło zmusić pana Ramsaya do „odejścia”
wyobrażał sobie, że ojciec umiera. Dochodzimy tu do fundamentalnego pojęcia
psychoanalizy, jakim jest kompleks Edypa.
Z kompleksu
Edypa wynika konflikt: z jednej strony jest chęć związania się z jednym
rodzicem, a z drugiej – wrogość do naturalnego rywala. Naturalnie w takich
okolicznościach odgrywana była pomiędzy synem i rodzicami scena edypala, w
której James dowiadywał się, że jest dzieckiem ojca i matki. Ten prosty
fakt jest często jakby niedostrzegany. James uświadamia sobie w wyraźnym
stopniu, że urodził się do diady rodzicielskiej, i do niej jest „przystosowany".
Pani Ramsay umiera, a
wojna światowa wpływa na pęknięcie historii i rozpad losów ludzkich. W
ostatniej części, Latarnia, artystka
Lily Briscoe kończy obraz przedstawiający panią Ramsay, której „wizja”
wcześniej wymykała się próbie utrwalenia jej na płótnie, a pan Ramsay i dwoje
jego najmłodszych dzieci, James i Cam, zgodnie z planem docierają do latarni
morskiej. Virginia Woolf zastosowała piękną symbolikę tzw. „wewnętrznej,
psychicznej śmierci rodzica”. James dojrzewa do tego, by móc spełnić marzenie z
dzieciństwa i dotrzeć do latarni morskiej. Aby tego dokonać musiała „umrzeć”
pani Ramsey. W wyprawie do latarni towarzyszy mu ojciec pan Ramsey. Chłopiec
przezwyciężył ten kompleks przez stłumienie tendencji narcystycznych oraz
zaakceptowanie ojca, jako zarówno osoby oraz symbolu. W ten sposób James po raz
pierwszy buduje trwałe i silne zapory moralne, ulega ojcu, a tym samym również
autorytetowi, religii i wiedzy. Poglądy Freuda na temat rozwoju
psychoseksualnego - chociaż mogą wydawać się dziwne - nadal mają szeroki
oddźwięk poza psychologią. Książka Virginii Woolf „Do latarni morskiej” jest tego doskonałym przykładem.
Istotnym elementem książki
jest budynek latarni morskiej. Latarnie
od wieków są ważnym elementem środowiska człowieka. Pomagają w nawigacji na
morzu, lądzie i w powietrzu. Na trwałe wpisane są w pejzaż nadmorskich miast.
Dają ludziom to, co niezbędne do życia – światło. Nic, więc dziwnego, że są też
ważnym motywem w sztuce i literaturze. Zawierają bogatą symbolikę i metaforykę
przemijającego czasu, sensu życia, samotności a także ukrywania wstydliwych
stron rzeczywistości, czy wręcz zjawisk nagannych, co przejawia się w znanych
powiedzeniach, że najciemniej jest pod latarnią. Latarnie, zwłaszcza morskie, są też odrębnym i
ważnym elementem architektonicznym, w wielu przypadkach mającym wartość
zabytkową. I w takim właśnie szerokim znaczeniu, dosłownym i metaforycznym,
proponuję rozumieć je w tym temacie.
Książka jest swoistą opowieścią o duchach, w której Virginia Woolf
zgłębia temat wpływu, jaki wywiera na ludzi śmierć, nie przedstawiając go
bezpośrednio, gdyż jedynie rezonuje on w fabule. Odwraca też priorytety strukturalne
powieści, wyrzucając poza nawias fabuły śmierć i małżeństwo w środkowej części
książki, a zamiast tego skupiając się na zmianach wywieranych przez czas na
materii. Powieść stanowi gruntowną analizę czasu i pamięci, wiktoriańskich
archetypów męskości i kobiecości, a także związku, jaki istnieje między sztuką
i tym, co stara się ona utrwalić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz