„Henderson, król deszczu”
Saul Bellow
Autor/
Amerykański
pisarz, laureat
literackiej Nagrody Nobla w 1976. Rodzice Bellowa byli żydowskimi imigrantami z
Petersburga (wyemigrowali w 1913). W dzieciństwie, które – jak napisze po
latach – „było po części rubieżą, po części polskim gettem, po części
średniowieczem”, otrzymał staranne wykształcenie talmudyczne, ale oprócz tego
czytywał także klasyków i nauczył się 4 języków. Za swoje rodzinne miasto
uważał Chicago, gdzie Bellowowie przeprowadzili się w 1924. Miłość do literatury zaczęła się
u Saula, jak u wielu młodych Żydów, od pierwszej lektury Biblii. Bellow od dziecka
wykazywał oznaki geniuszu. W wieku 4 lat nie tylko umiał już czytać, ale też
nauczył się hebrajskiego. Biblię potrafił czytać bez końca, chłonąc niezwykłe i
słabo znane wśród katolików losy bohaterów Starego Testamentu. Przyszły los
literata przypieczętowała nagła i ciężka choroba, jaka w wieku ośmiu lat na
dłuższy czas przykuła go do łóżka. Pod wpływem lektury Chaty Wuja Toma
mały Saul postanowił, że zostanie pisarzem. Sięgał po coraz ambitniejsze
dzieła. Po latach wspominał, że jego literackie gusta ukształtowały dramaty
Szekspira oraz prozatorskie dzieła Tołstoja, Turgieniewa i Dostojewskiego,
podsuwane przez ojca.
Tłumaczenie/
Krystyna
Tarnowska
Tytuł oryginału/ an-us Henderson the Rain King
Tematyka/
Stanisław
Lem, odpowiadając podczas wywiadu na pytanie jaką obcojęzyczną książkę lubi
najbardziej, powiedział: „Dla mnie prawdziwie wielkimi pisarzami są tacy jak
Saul Bellow, niektóre jego książki: np. Henderson, król deszczu bo w
nich widać cały świat. Książki, w których można rozpoznać całą rzeczywistość,
widzianą w jakimś straszliwym skrócie”. Prawdziwą literaturę można rozpoznać
dopiero po kilkudziesięciu latach, o ile zdoła przeżyć. A dziś, jak zauważam,
czasy zrobiły się rzeczywiście niesprzyjające literaturze, ze względu na to, że
nastąpił kolosalny wzrost, akceleracji we wszystkich dziedzinach życia oraz
zmienił się ów modus scribendi.
Główny
motyw/ Bohaterem
Hendersona, króla deszczu, powieści wydanej w 1959 r., jest amerykański
milioner, weteran drugiej wojny światowej, dwukrotnie żonaty, mężczyzna o
niepospolitej sile i wrodzonej brutalności. Dręczący go niepokój wewnętrzny
każe mu zostać hodowcą świń, uczy się gry na skrzypcach, aby wreszcie wyruszyć
w podróż do Afryki. Po wielu barwnych, fantastycznych przygodach wraca do kraju
odmieniony, zdolny do miłości i czynienia dobra.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Ale pogoń za zdrowiem psychicznym też może być objawem
szaleństwa.”
„Jest to przekleństwo tych rosłych piękności, że czasem brak im
smaku.”
„Kobieta nie musi wychodzić za mąż, a bardzo przekonujące powody
przemawiają za tym, że ludzie powinni być samotni.”
„(...) człowiek musi chyba nauczyć się żyć nie będąc zrozumianym.
Może grzeszy, kiedy chce być zrozumiany.”
„Ostatni mały pokoik w ziemi czeka. Bez okien.”
„I marzyłem o chmurach pode mną, myśląc jednocześnie, że kiedy
byłem dzieckiem, marzyłem o chmurach nade mną, a skoro marzymy o chmurach z obu
stron, jak nie marzyło dotąd żadne pokolenie, powinniśmy się bardzo łatwo
pogodzić ze śmiercią człowieka.”
„Myślę, że świat też był rad stracić mnie na jakiś czas z oczu.”
„Angielski jest wielkim uniwersalnym językiem obecnej doby,
przyszła na niego kolej po grece, łacinie i tak dalej. Nie sądzę, żeby
Rzymianie się dziwili, kiedy jakiś Part czy Numidyjczyk zwracał się do nich po
łacinie; pewnie uważali to za rzecz naturalną.”
„Smutne to, ale cierpienie jest chyba jedynym niezawodnym sposobem
zbudzenia duszy ze snu.”
„Moja dusza przypomina lombard. Chcę przez to powiedzieć, że jest
pełna nie wykupionych przyjemności (...).”
„Och, co za ohyda być człowiekiem.”
„Powiadają, że powietrze jest ostatecznym domem duszy, ale ja
uważam, że jeśli chodzi o zmysły, nie ma siedliska milszego od wody.”
„Widocznie niebo też ma swoje głupie rejony (...).”
„Są pewne sprawy, w których dusza ludzka nie musi być szkolona.”
„(...) niewolnictwo wcale nie zostało zniesione. Nigdy nie
zdołałbyś się doliczyć ludzi, którzy są niewolnikami takich czy innych spraw.”
„Może i była kiedyś świetna w łóżku, jak sama utrzymuje, wśród
wielkich piękności zdarza się to rzadko.”
„Ale wyznają zasadę, że kiedy ludzie rozbierają się przede mną
duchowo, nie należy ich z powrotem ubierać.”
„W dziejach świata istniało i będzie istnieć mnóstwo dusz i jak się
nad tym chwilę zastanowić, jest to rzecz cudowna, a nie deprymująca.”
„Przypomniałem sobie – gdyby chcieli złożyć mnie w ofierze – że
idealna ofiara nie ma skaz.”
„Więc nie miałem prawa układać się z życiem , tylko musiałem
przyjmować takie warunki, jakie mi ono ofiarowało.”
„Powiem prosto i otwarcie, że nie zasługuję nawet na to, żeby
spisać kronikę mojego życia na papierze toaletowym.”
„Jeśli idzie o prawdę, zauważyłem już, że człowiek jest gotów
przyjąć tylko to, co z góry uznał za prawdziwe.”
„Ludzie o najsilniejszych apetytach, to ci, którzy najbardziej
wątpią o rzeczywistości. Którzy nie mogą się pogodzić z faktem, że nadzieja
zmienia się w rozpacz, miłość w nienawiść i śmierć, i milczenie, i tak dalej.”
„(...) prawda może przyjść pod postaciami, na które nie jestem
przygotowany.”
„Natura jest zręcznym naśladowcą.”
„Dusza człowieka jest w pewnym sensie autorką jego ciała.”
„Myślę, że pewni ludzi są bardziej od innych przepełnieni
śmiercią.”
„Strach jest władcą ludzkości.”
„Wyobraźnia jest siłą natury.”
„No cóż, może każdy facet ma swoją własną Afrykę. A jak idzie o
morze, ma swój własny ocean.”
„Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które ogląda chmury z obu stron.
Jakiż to przywilej! Najpierw ludzkie marzenia biegły ku górze. Teraz biegną
zarówno w górę, jak i w dół.”
„Jednakże ludzie genialni bardzo lubią zwyczajne życie.”
„Śmieszne z nas istoty. Nie widzimy gwiazd takimi, jakie są
naprawdę, więc dlatego je kochamy? Nie są to małe złote klejnoty, tylko ognie
bez granic.”
„Ale może wymyślono czas po to, żeby nieszczęście miało swój kres.
Żeby nie trwało wiecznie.”
„Z nieba wyrzucono wszystkie zegary.”
Powieść Saula Bellowa Henderson, król deszczu,
nominowana do nagrody Pulitzera, przetrwała próbę czasu, pomimo nie najlepszego
przyjęcia w momencie premiery. Zawierająca wiele podobieństw do Don Kichota
(Miguela De) Cervantesa i przepełniona symboliką, powieść została wydana, jak
na ironię, tydzień po ukazaniu się w The New York Times Book Review artykułu
Bellowa (zatytułowanego) „Poszukiwanie symboli, pisarz ostrzega, tęskni”. W tym
artykule autor stawia hipotezę, że szukanie symboliki może zaszkodzić
czytelnikowi w zrozumieniu powieści. Historia w książce opowiedziana jest z
perspektywy Eugene'a Hendersona: obserwujemy różne koleje życia, od nieudanych
dwóch małżeństw po podróż do Afryki i wydarzeń, które go tam zaprowadziły.
Użycie w narracji monologu wewnętrznego bohatera przewyższa w utworze użycie
dialogów.
Nieszczęśliwy pięćdziesięciopięcioletni Henderson
podejmuje decyzję o wyjeździe do Afryki, aby uniknąć egzystencjalnych porażek
oraz odpocząć od toksycznego życia rodzinnego. Mimo że Henderson jest potężnie
zbudowanym i silnym mężczyzną. W książce zostaje jednak obsadzony w roli
pechowca. Po śmierci ojca, Henderson, który jest rolnikiem i hoduje świnie,
odziedziczył trzy miliony dolarów. Jest także weteranem wojennym, a w
tajemnicy pragnie zostać lekarzem. Frances, jego pierwsza żona, nie traktowała
jego planów poważnie, wręcz je wyśmiewała. Wewnętrzny głos nieustannie mówi do
niego: „Ja chcę, ja chcę, ja chcę”. To spowodowało ucieczkę w świat
muzyki – zaczął brać lekcje gry na skrzypcach, co z kolei
stało się przyczyną kłótni z drugą żoną – Lily. Czuł, że Lily nie
akceptowała jego zainteresowań. W pewnym momencie, gdy Henderson krzyczał na
Lily, ich gospodyni dostała zawału serca i umarła. Henderson czuł się winny i
to zmotywowało go do podjęcia decyzji o wyjeździe do Afryki. Podróżował ze swoim
starym przyjacielem, Charliem Albertem i jego żoną, która nienawidziła
Hendersona za to, że podczas jej ślubu z Charliem to Henderson, jako jedyny z
zaproszonych gości nie pocałował jej.
Podczas pobytu w Afryce Henderson nie chciał dłużej podróżować z Charliem i jego żoną, więc zostawił ich w Kairze i zatrudnił przewodnika o imieniu Romilayu. Przez jakiś czas żyje wśród plemion reprezentujących prehistoryczny wręcz poziom cywilizacji. Szuka pierwotnych motywów ludzkiego postępowania, zapomnianych praw duszy. Odkrywa, że pozornie przyjazne rytuały i wierzenia tubylców pełne są albo samounicestwiającej nieracjonalności, albo paraliżującego, boleśnie nierealnego okrucieństwa i psychicznego stresu. Mimo że zostaje miejscowym Sungo, czyli królem deszczu, decyduje się na powrót do Stanów Zjednoczonych z odrodzoną wolą zaakceptowania zarówno siebie samego, jak i znanej mu materialistycznej obyczajowości. Podczas swoich podróży Henderson napotkał plemię Arnewi, dotychczas niezbadany lud. To przyjazne plemię ludzi zmaga się z zanieczyszczonym wodociągiem, który nie nadaje się już do użytku z powodu plagi żab. Poważnym skutkiem tego jest to, że ich bydło, które traktowane jest jak członkowie rodzin może wyginąć. Aby mógł zamieszkać w wiosce, Henderson odbywa rytuał walki i zwycięża w zapasach z księciem plemienia Itelo, przez co zdobywa podziw i zostaje zaakceptowany. Następnie ich królowa uczy go o grun-tu-molani, co oznacza „chcę żyć” lub „wola życia człowieka”. Henderson przywiązuje się do mieszkańców Arnewi i ma nadzieję pomóc im rozwiązać problem z wodą. Konstruuje bombę, aby zabić żaby znajdujące się w cysternie, ale rezultatem tego jest zniszczenie ściany basenu i utrata znajdującej się w niej wody. Nieudana próba wprawia go w załamanie. Wymyka się z wioski Arnewi, by następnie spotkać plemię Wariri i ich króla Dahfu, który był kolegą ze szkoły Itelo. Henderson zostaje przez przypadek Sungo, czyli królem deszczu: podczas suszy odprawił ceremonię, wznosząc bożka, a w rezultacie zaczął padać obfity deszcz. Król Dahfu próbuje pomóc Hendersonowi pokonać cierpienia, które ze sobą niesie, skłaniając go do spędzenia czasu z lwicą o imieniu Atti, dzięki czemu bohater ma próbować stać się jak lew. Król wyjaśnia Hendersonowi, że wygląd wewnętrzny i zewnętrzny ludzi są ze sobą powiązane oraz że ich cechy charakterystyczne i emocje są ukazywane w cechach fizycznych. Jednak spiskująca grupa z plemienia Wariri, podążająca za kapłanem Banamem, sprzeciwia się temu, w jakim celu wódz Dahfu wykorzystuje lwicę. Spiskowcy planowali wykorzystać Hendersona, aby zmanipulować króla. Po śmierci Dahfu, który zginął podczas próby schwytania lwa, w którym — jak wierzył — mieszkał duch jego ojca, Henderson, jako Sungo, czyli „król deszczu”, został nowym wodzem plemienia.
Henderson, król deszczu, porusza tematy miłości i
śmierci, jednak w dużej mierze opowiada o ogólnych życiowych poszukiwaniach
człowieka, głównie w duchu przygód Don Kichota. Henderson pozyskuje Romilayu
jako pomocnika, podobnie jak Don Kichot Sancho Pansa. Główni bohaterowie obu
książek wyruszają w podróż w wieku około pięćdziesięciu lat i obaj pragną
nawiązać kontakt ze swoim kulturowym dziedzictwem. W obu utworach pojawiają się
porównywalne motywy, takie jak odnalezienie przez Hendersona zwłok w chacie po
przybyciu do wsi plemienia Wariri czy napotkanie przez Don Kichota grupy ludzi
podczas nocnej przygody z żałobnikami, którzy w pośpiechu nieśli do Segowii
ciało zmarłego. Don Kichot „uczuł się wielce dotknięty”, że nie odpowiedziano
na pytanie o cel podróży i zaatakował żałobników. Zarówno Henderson, jak i Don
Kichot, zyskują nowe imiona podczas swoich wypraw. Henderson zostaje „Królem
Deszczu”, a Kichot zostaje „Rycerzem Lwów” po spotkaniu z dwoma zwierzętami. W Don
Kichocie Cervantes jak i Bellow w Hendersonie, królu deszczu
dokonali konfrontacji dwóch przeciwstawnych sobie światów – wyidealizowanego,
znanego głównie z wzorców literackich, oraz rzeczywistego, kierującego się
bezwzględnymi zasadami i zazwyczaj pozbawionego romantyzmu. Kim jest Henderson?
Posiadającym miliony wędrowcem i podróżnikiem. Człowiekiem brutalnie wygnanym
przez los w świat. Człowiekiem, który uciekł z własnej ojczyzny założonej przez
jego przodków. Człowiekiem, którego serce mówiło: Ja chcę! Który grał w
rozpaczy na skrzypcach, szukając głosu aniołów. Który musiał zbudzić duszę ze
snu, bo inaczej... Wciąż w ruchu, wciąż stając się, Henderson przemierzył świat
od tropików do Arktyki, od czerni do bieli, a jeśli jak zwykle przyłapał się na
bieganiu w kółko, to robił to z radością, opiekując się innymi. Innymi słowy,
powieść obnaża swoją własną, powierzchowną strukturę poszukiwań, ponieważ na
końcu podróży nie ma przedmiotu do odnalezienia, nie ma odpoczynku (aż do
śmierci) od zmian i pragnień, a jedynie wewnętrzna przemiana, pozwalająca
znaleźć szczęście i piękno, a nie rozpacz i frustrację w codzienności. Podróż
po Afryce sprawia, że Henderson zmienia się w całkowicie innego człowieka, ze
stanu „świni” w „lwa” i ze stanu chaosu w stan duchowego spokoju. Henderson
chciał porzucić to, co było w dwudziestowiecznym świecie zachodnim:
industrializację, materializm i wyobcowanie od natury. W porównaniu z Ameryką,
rozległy i tajemniczy kontynent afrykański był w tamtym okresie jedynym
niezindustrializowanym miejscem, które w dużej mierze uniknęło zniszczeń
materializmu. Afrykę w powieści można postrzegać jako binarną opozycję wobec
modernizmu i industrializacji Ameryki, stanowiącą symbol natury. Bellow
wykorzystuje afrykańską scenerię do krytyki pustki współczesnego życia w
Ameryce i proponuje sposób na transcendencję bohatera nad niepokojem i
sprzecznościami. Afryka i jej dzika przyroda mają uzdrawiającą moc w czasach
XX-wiecznego chaosu i poczucia wyobcowania. W ten sposób staje się jedynym
idealnym miejscem, które może złagodzić szaleństwo i nieporządek, które
nawiedzają Hendersona. Podczas swojej afrykańskiej podróży Henderson ponownie
połączył się ze światem natury i pojednał się ze swoim zagubionym „ja”. Pod
koniec podróży Henderson jest w stanie z ufnością stawić czoła swojemu życiu,
zamiast go unikać. W tym sensie duchowe poszukiwania Hendersona kończą się
sukcesem.
Afryka w tej powieści nie jest tylko kontynentem
geograficznym, lecz także wytworem wyobraźni Bellowa. Innymi słowy, jest
symboliczna i wyobrażona. W książce Bellowa Afryka symbolizuje naturę, w której
duchowość jest bardziej oczywista niż piękno safari. Afryka Josepha Conrada,
opisana w powieści Jądro ciemności jest tajemnicza, dzika i
niebezpieczna. Conrad nazywa kontynent afrykański „jądrem ciemności”, co jest
implikacją beznadziejności. Ernest Hemingway to kolejny ważny autor, który
często jako tło swoich dzieł wybierał Afrykę. Dwukrotnie podróżował on do
Afryki – raz w połowie lat trzydziestych XX wieku, a drugi w połowie lat
pięćdziesiątych. Jego pierwsza podróż do Afryki stała się podstawą do napisania
książki To co prawdziwe o świcie oraz zainspirowała go do napisania
jeszcze dwóch innych doskonałych opowiadań: Zielone wzgórza Afryki
i Śniegi Kilimandżaro. Afryka opisana w dziełach Hemingwaya jest
bardziej faktyczna i bliska rzeczywistości. Wielu krytyków zauważyło dług
Bellowa wobec Conrada i Hemingwaya, ale w odróżnieniu od tych pisarzy, Afryka
Bellowa nie jest ani symbolem ciemnej ludzkiej natury, ani miejscem polowań.
Jest to świat sam w sobie, fantastyczny, a jednocześnie całkowicie wiarygodny,
jest połączeniem świata alchemii ze światem antropologii, co świadczy o zdolnościach
i śmiałości twórczej Bellowa jako powieściopisarza.
Szukając tego, co „prawdziwe” Bellow wychodzi z
realizmu, sięga po pikarejski romans, podróżuje, chciałoby się powiedzieć:
odbywa safari w głąb duszy Amerykanina żyjącego w XX wieku. Znajduje tam
potrzebę ucieczki w odmienność, potem strach przed nią. Powstaje ironiczny,
choć niejednoznaczny komentarz do istniejących egzotycznych i pseudomistycznych
podróży w głąb afrykańskiego „ja”. Wyraźna też jest w Hendersonie, królu
deszczu potrzeba ucieczki przed atmosferą duchowego zastoju, jaki dla wielu
ludzi w Stanach Zjednoczonych niosły powojenne lata pięćdziesiąte. To właśnie w
geście kulturowego protestu Henderson, absolwent jednego z najlepszych
amerykańskich uniwersytetów i wielbiciel gry na skrzypcach, postanawia osiąść
na farmie i hodować świnie. Życie w Ameryce było dla niego stanem nudy, źródłem
depresji i gniewu.
Krytycy od początku nie mieli wątpliwości, że Saul
Bellow, pisarz o europejskich korzeniach, ale amerykańskim rozmachu i
witalności, obdarzony jest precyzyjną spostrzegawczością i intelektualną
wrażliwością. Zadowala się, z wyjątkiem powieści takich jak Henderson, król
deszczu obserwacją przeciętnej, głównie miejskiej codzienności, znajdując w
niej bogactwo zachowań, pragnień, refleksji, retrospekcji. Odszukuje w nich
rytmy ludzkich dążeń i motywacji, moralne kodeksy, intelektualne impulsy,
Diagnozuje je, śledzi i ocenia, skupia się na tych, które kształtują lub
zmieniają współczesną kulturę. Centralni bohaterowie jego prozy, także tej
pisane w latach sześćdziesiątych i później, przez resztę wieku dwudziestego, to
jednostki wrażliwe, inteligentne, dręczone potrzebą szukania źródeł wiary i
poglądów lepszych od tych, które panują w kulturze nowoczesnej. Mimo że
otoczeniu wydają się nierzadko naiwni i komiczni, nie zmieniają ustalonych
przez siebie reguł, są pełni godności i uporu. Będąc często na skraju życiowych
kryzysów, świadomi są wartości, w które wierzą, potrzeby znajomości tradycji i
jej moralnych nakazów. Odrzucają zarówno pośpieszny pesymizm, jak i tani
optymizm. Potrafią przetrwać.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz