„Boża inwazja”
Philip K. Dick
Autor/ Philip K.
Dick zalicza się do grona pisarzy powieści science fiction, którzy znacząco wpłynęli na rozwój
tego gatunku literackiego. Jest określany „Dostojewskim
w wersji science fiction”. Choć od początku swojej twórczości był znany i
ceniony w świecie literackim, do końca życia pozostał anonimowym autorem dla
szerszej publiczności. Jego twórczość została zauważona i doceniona dopiero w
latach 90. XX wieku. Łączył elementy klasycznej prozy i fantastyki z
rozważaniami filozoficznymi i teologicznymi. Sławę przyniosła mu
opublikowana w 1962 roku powieść „Człowiek z Wysokiego Zamku". Kultowy
film „Łowca androidów" był adaptacją jego powieści „Czy androidy śnią o
elektrycznych owcach?”. Dick w swoich książkach dosyć poważnie zastanawiał się,
co to właściwie znaczy być człowiekiem. Nie jest tajemnicą, że większość swoich
książek napisał pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Tłumaczenie/ Lech Jęczmyk
Tytuł oryginału/ ang. The Divine Invasion
Tematyka/ Autor w
książce „Boża inwazja” przedstawia swoje rozważania na temat istoty Boga,
boskości i Jego natury. W tej powieści nieważne staje się pytanie na temat
wiary, oraz to, czy Bóg istnieje, czy nie. Philip. K Dick nie wątpi o tym ani
przez chwilę. Istotą rozważań staje się kim ON jest dla siebie samego, kim jest
dla ludzkości. Jaka jest Jego rola dla życia światów i milionów istnień na nich
żyjących. Warstwa fabularna jest płaszczem, pod którym kryją się kolejne
rozważania filozoficzno-teologiczne autora, dotyczące walki Boga z Szatanem,
Dobra ze Złem, Tworzenia z Chaosem, a także charakterystyczne dla jego
twórczości poszukiwanie granicy rzeczywistości i ułudy. Na pytanie Ziny „Czy
piękny sen nie jest lepszy od okrutnej rzeczywistości?”, Bóg-Emmanuel odpowie
kilka chwil później: „Nie można budować świata na życzeniach (…). Bo
konieczność jest fundamentem rzeczywistości”. Jak więc jest naprawdę: to
człowiek zbudował zło swojego świata, czy też można zwalić całą
odpowiedzialność na Boga lub fałszywego Demiurga? „W tej Boskiej Maszynerii
jest jakieś szczególne okrucieństwo. Żadnego romantyzmu” – rzeknie Rybys.
Główny motyw/ Kontynuacja
wątków poruszanych w książce „Valis”. Przenosimy się w nieokreśloną, niezbyt
odległą przyszłość. Na jednej ze skolonizowanych przez ludzkość planet mieszka
pod specjalną kopułą Herb Asher, wielbiciel talentu niejakiej Lindy Fox,
pieśniarki sławnej w całej Galaktyce. Pewnego dnia zdaje sobie sprawę, że z
jego światem jest „coś” nie w porządku (motyw, jak nietrudno zauważyć, bardzo
dla Dicka typowy). Jednocześnie poznaje Rybys, chorą kolonistkę z sąsiedniej
kopuły, i zostaje przez nieznane siły zobowiązany do odwiedzenia jej. Wkrótce
okazuje się, że dziewczyna spodziewa się dziecka. Herb i Rybys udają się na
Ziemię. Tam rodzi się ich przybrany syn, w rzeczywistości nowe wcielenia
boskiego posłańca. Jednak dorastający chłopczyk, choć świadom swej natury, nie
za bardzo wie, z jaką misją został zesłany na świat i nie za dobrze umie się
odnaleźć w rzeczywistości. Z pomocą przychodzi mu tajemnicza wszechwiedząca
dziewczynka Zina, która pozwala mu „przypomnieć sobie” o boskim pochodzeniu. Z czasem
rozpętuje się bezkompromisowa walka dobra ze złem, w którą wciągnięci zostają
wszyscy bohaterowie. Fabułę komplikuje fakt, że „tak naprawdę” (a przynajmniej
w zaznaczonej na samym początku „rzeczywistości obiektywnej”) Asher leży
półżywy w czymś w rodzaju ubikowskiego moratorium i śni o życiu kolonisty, zaś
towarzyszący mu wszędzie i ciągle temat muzyczny z nie lubianej opery jest w
istocie sygnałem radiowym odbieranym przez jego mózg, a nadawanym za
pośrednictwem położonej w pobliżu moratorium radiostacji. Podobnych niejasności
i przykładów wzajemnie przenikających się światów w „Bożej inwazji” jest dużo
więcej.
Cytaty z
książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Uroda wszechświata nie kryła
się w gwiazdach, lecz w muzyce tworzonej przez ludzkie umysły, ludzkie głosy,
ludzkie dłonie”.
„Odgrzewany sentymentalizm,
czyli najgorszy rodzaj sentymentalizmu (…)”.
„Wszystkie stworzenia i
gatunki, które przestały próbować wymarły”.
„Zawsze myślałem, że Boga
spotyka się dopiero po śmierci”.
„Nikt już nie słyszy głosu
Boga”.
„Wokół Ziemi jest teraz
ustanowiona strefa. Strefa zła, która go (Boga) nie wpuszcza”.
„W tej Boskiej Maszynerii jest
jakieś szczególne okrucieństwo. Żadnego romantyzmu”.
„Nie mam wiary ani nadziei, a
on nie ma miłości, tylko siłę. Bóg jest przejawem siły, niczym więcej”.
„Jest coś nie w porządku, kiedy
ktoś boi się małego dziecka”.[1]
„To dobry wszechświat, w którym
zdychający brzydki kundel jest więcej wart niż klasyczna postać ze starożytnej
Grecji”.
„Wzniosła sztuka jest dla tych,
którzy ją przeżywają. Dla umierającego stworzenia ważniejszy jest łyk wody”.
„Jakież to tragiczne królestwo,
zamyślił się. Jego mieszkańcy są więźniami, a ich największą tragedią jest to,
że nie zdają sobie z tego sprawy, myślą, że są wolni, bo nigdy nie byli wolni i
nie wiedzą, co to znaczy być wolnym. Ten świat to więzienie i niewielu to
zrozumiało”.
„Znam go i wiem, że stracił
prawo do mojej miłości, utracił moją miłość przez swoją obojętność”.
„Ten świat, cała ta planeta,
wszyscy jej mieszkańcy – wszystko tutaj jest pogrążone we śnie”.
„Bóg nie znajduje przyjemności
w nieistnieniu”.
„Ja nie walczę o dobry świat
ani o sprawiedliwy, ani piękny. Tu chodzi o samo istnienie wszechświata”.
„Żadne stworzenie nie potrafi
sobie wyobrazić, nieistnienia, zwłaszcza własnego nieistnienia”.
„(…) śmierć istniała tu od
zawsze, śmierć ma na tej planecie długą tradycję (…)”.
„Nawet diabeł może cytować
Pismo Święte”.
„Czy piękny sen nie jest lepszy
od okrutnej rzeczywistości?”.
„Marzenie przestało być dla
niego marzeniem, stało się rzeczywistością aż do poziomu rozczarowań”.
„Świat, zbiorowo, zapomniał,
zasnął. Trzeba mu przypomnieć”.
„Oskarżam cię o naruszenie
swoich własnych praw biologicznych, o naruszenie porządku świata”.
„Jak mówi Elias, wszystko
zostało powiedziane wieki temu i wszystko wydarzyło się wieki temu”.
„To jest prawdziwe prawo życia:
wzajemna obrona”.
Na powieść tę duży wpływ wywarła praca Dicka
nad „Egzegezą”. Chciał napisać kontynuację „Valisa” i nawet pierwotnie nazwał
ją „Valis Regained”. Ostatecznie powstała w dwa tygodnie w marcu 1980 roku.
Początek powieści został zaczerpnięty z opowiadania „W okowach powietrza, w
pajęczynie eteru”. „Bożą inwazję” opublikował ostatecznie w wydawnictwie Simon
& Schuster w czerwcu 1981 roku.
Powieść rozpoczyna się od chwili, kiedy
chłopiec imieniem Emmanuel podejmuje naukę w szkole na Ziemi. Wie, że jego
matka, Rybys Rommey, jest martwa, a ojczym, Herb Asher, leży w stanie śmierci
klinicznej w kriogenicznej zawiesinie. Nie wie jednak, że umysł Herba żyje
klarownymi marzeniami, w których przeżywa on powtórnie swoje ostatnie sześć
lat, łącznie z okresem, gdy wiódł pustelnicze życie w odległym układzie
słonecznym CY30-CY30B i gdzie objawiło mu się lokalne bóstwo, Jah, i
powiedziało, że ma iść odwiedzić swoją śmiertelnie chorą sąsiadkę. Tą sąsiadką
jest Rybys Rommey.
W szkole do Emmanuela podchodzi tajemnicza,
poważna dziewczynka imieniem Zina, która mówi mu, że musi się obudzić, by
poznać swą prawdziwą tożsamość. Philip K. Dick ponownie wplata w powieść
koncepcję dwóch bogów (biteizm): jeden jest wszechobecny na Ziemi, a drugi
znajduje się w stanie, w którym zapomniał swej prawdziwej natury. Koncepcja ta
pojawiła się wcześniej na przykład w „Kosmicznych marionetkach”, ale to w
„Bożej inwazji” znajdujemy pełne wytłumaczenie amnezji – odzyskiwania
utraconych wspomnień i uświadomienia sobie swojego pochodzenia. W „Bożej
inwazji” ponownie pojawia się także idea, że formą upływu czasu dla umysłu
znajdującego się w kriogenicznej zawiesinie jest karmienie się wspomnieniami z
przeszłości. Natomiast pomysł z małą dziewczynką, będącą manifestacją mądrości
(Sofia) również nawiązuje do wcześniejszego utworu Dicka, „Valis”. W „Bożej
inwazji” rolę tę odgrywa Zina. Jakby tego było mało, autor dodaje do tej
mieszanki jeszcze kabalistyczną koncepcję Szechiny.
W istocie, „Boża inwazja" opowiada w stylu science fiction o drugim przyjściu Mesjasza na Ziemię. Rybys to nowa Maria, jest dziewicą, ale poczęła Emmanuela i poślubiła Herba, nowego Józefa. Ponieważ jest to powieść Philipa K. Dicka, sprawy są bardziej złożone niż nam się wydaje, do tego z bardzo osobistym rozwinięciem tematów tej historii. Bóg Jah chce zaatakować Ziemię, ponieważ został wygnany z planety po upadku Masady. Jak pamiętamy z historii w I wieku n.e., Masada była rzymską strażnicą graniczną. W 66 roku n.e. została zdobyta przez zelotów, ugrupowanie polityczne walczące z Rzymianami. W ten sposób twierdza Masada stała się głównym punktem oporu wobec Rzymian. Oblężeniem twierdzy kierował w 73 roku n.e. Flawiusz Silwa, rzymski namiestnik Judei. Kiedy zeloci pod wodzą Eleazara Ben Jaira zrozumieli bezcelowość dalszej obrony przed naporem wojsk rzymskich, popełnili na szczycie Masady zbiorowe samobójstwo. Zapasy żywności pozostawili nietknięte, tak, żeby Rzymianie widzieli, że twierdza nie padła z powodu głodu czy braku wody. Łączna liczba obrońców pałacu-twierdzy Masada to 960 osób – taką liczbę podaje Flawiusz Silwa. Przeżyły jedynie dwie kobiety oraz pięcioro dzieci, które ukryte zostały w kanale. Bóg Jah musi powstrzymać Beliala, który próbuje zabić Emmanuela przed jego narodzinami i prawie mu się to udaje, przez co Manny doznaje uszkodzenia mózgu i nie pamięta swojej tożsamości. Aby pomóc dziecku, Bóg posyła Eliasa Tate'a, który w rzeczywistości jest prorokiem Eliaszem. Fabuła „Bożej inwazji" składa się z wielu dyskusji teologicznych. Philip K. Dick ponownie miesza elementy różnych religii, ale w tej powieści czerpie przede wszystkim z judaizmu, w tym z kabały. Aby jeszcze bardziej skomplikować historię, autor dodaje dziwne doświadczenia Herba Ashera, który ma świadome sny podczas przebywania w kriogenicznej zawiesinie, co sprawia, że autor w swoim stylu powtarza własną koncepcję na temat światów równoległych.
Nie wszystko idzie zgodnie z planem. Wypadek
taksówki powietrznej zabija Rybys i pozostawia Herba w zawieszeniu
kriogenicznym na dziesięć lat, podczas których Elias chroni Emmanuela. Dopełnia
też starań, aby rząd Ziemi – dyktatura kontrolowana wspólnie przez Kościół
katolicko-islamski pod wodzą kardynała Fultona Harmsa oraz Legata Naukowego
(spadkobiercę Partii Komunistycznej) pod rządami Nicholasa Bulkowsky’ego – nie
odkrył Emmanuela, zanim nie nadejdzie dzień jego triumfu. I tu zaczyna się
robić dziwnie. W kriogenicznym zawieszeniu Herb słyszy pobliską stację radiową,
której transmisje są odbierane przez jego kapsułę, gdy w kółko przeżywa
wydarzenia, które doprowadziły do jego zawieszenia. Od czasu do czasu słyszy
muzykę, nawet po tym, jak najwyraźniej jest rozmrożony. W ciągu 10 lat
Emmanuel, który zapomniał, ale teraz pamięta o swojej tożsamości jako Boga,
zaprzyjaźnił się z Ziną, która jest kolejnym wcieleniem różnych postaci.
Dziewczynka pokazuje mu inną, lepszą iterację wszechświata, którą jest w stanie
stworzyć. A co z Beliala’em, teraz przyjmującym wcielenie koźlęcia, i
długotrwałym zauroczeniem Herba Ashera Lindą Fox, folkową artystką popową?
Linda w dystopijnym uniwersum Emmanuela jest gwiazdą znaną z galaktyki dzięki
unowocześnieniu pieśni na lutnię Johna Dowlanda z końca XVI wieku. W coraz
lepszym uniwersum Ziny jest zmagającą się z problemami artystką, szukającą
uznania. W tym miejscu muszę się na chwilę zatrzymać i napisać pewną
ciekawostkę. (Co ciekawe) Philip K. Dick napisał „Bożą inwazję” w 1980 roku i
przewidział pracę sztucznej inteligencji, potrafiącą stworzyć nieistniejącą
postać. Wszyscy pamiętamy niedawne doniesienia mediów o Aitanie, modelce z
Instagrama. Pracuje jako modelka, bierze udział w reklamach i zamieszcza
zdjęcia w bieliźnie na płatnej platformie. Powodzi jej się nieźle, bo miesięcznie
średnio inkasuje ok. 3 tys. euro, ale jej możliwości zarobkowe są znacznie
wyższe. I nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że ta osoba... nie
istnieje. Została wygenerowana przez sztuczną inteligencję. W książce Philip K.
Dick opisał taką osobę, Lindę Fox, która jest piosenkarką. „Ona jest zbiorem
osób, typem. Jest dźwiękiem, jaki wydaje sprzęt elektroniczny, bardzo
skomplikowany sprzęt elektroniczny. (…) Właściwie to mi jej żal – powiedział
Bulkowsky. Jakie to uczucie, zadał sobie pytanie, kiedy się nie istnieje? To
sprzeczność w założeniu. Czuć to przecież istnieć. Może więc ona nie czuje. Bo
to, że nie istnieje, jest faktem. Nie naprawdę. Kto jak kto, ale my to wiemy.
My ją pierwsi wymyśliliśmy. (…) To system sztucznej inteligencji wynalazł ją,
powiedział jej co ma śpiewać i jak. (…) Wielki Bałwan poprawnie odczytał
emocjonalne zapotrzebowanie kolonistów i opracował formułę na zaspokojenie tych
potrzeb. System sztucznej inteligencji prowadził na bieżąco sondaż, uzyskując
sprzężenie zwrotne: kiedy potrzeby się zmieniały, zmieniała się Linda Fox”.
Czytając ten fragment z „Bożej inwazji” odnosimy wrażenie, jakbyśmy czytali
informacje z prasy współczesnej.
U podstaw „Bożej inwazji” stoi (znowu)
starożytna gnoza, choć już w nieco mniejszym stopniu niż w „Valisie”. Dick
czerpie garściami z Kabały, filozofii judaizmu, a także z Tory. Mamy do
czynienia z lekko zmodyfikowaną filozofią poprzedniej powieści i przedstawioną
„w praktyce”, a nie poprzez cytaty z „Egzegezy” Konioluba Grubasa. Plazmatem[1] jest tu Elias Tate, prorok
Eliasz, który jako Słowo Boże nawiedzał w najróżniejszych okresach czasu
wybitne ludzkie jednostki. Tora, czyli inna postać Słowa Bożego, to kod
wszechświata, czyli tak naprawdę całej rzeczywistości. Większość postaci w
powieści to „awatary” ludzi i nadnaturalnych istot ze starożytnych pism.
Dickowi w „Bożej inwazji” nie chodziło jednak o sam wykład na temat swojej
„kosmogonii dwuźródłowej”, o której rozpisał się w „Egzegezie” i pokazywanie
„na ludzikach” o co chodzi. Najważniejszym zagadnieniem powieści jest bowiem
prawda o istocie Boga i rzeczywistości oraz teodycea[2]. „Nie można budować świata
na życzeniach. Podstawa rzeczywistości jest szara, bo nie można w niej serwować
zaspokajających pragnieniach fałszywych wizji, trzeba trzymać się tego, co jest
możliwe: tak mówi prawo konieczności. Bo konieczność jest fundamentem
rzeczywistości. Cokolwiek istnieje, istnieje, bo musi, bo nie może być inaczej”
– pisze w „Bożej inwazji” Philip K. Dick.
Zina jest
żeńskim aspektem Boga, Torą, Bożą Mądrością (Hagia Sophia), Słowem Bożym,
Szechiną w najczystszej postaci. Bardzo dużą część powieści zajmują długie
teologiczne dysputy Ziny i Emmanuela, w których dziewczynka próbuje w
niebezpośredni sposób uświadomić Bogu, że bez niej nie jest Bogiem Prawdziwym.
Dopiero gdy pod koniec powieści dochodzi do ich zjednoczenia, udaje się
definitywnie pokonać Beliala, bez konieczności zniszczenia świata. Żeński
pierwiastek Boga to romantyzm, eskapizm, radość i zamiłowanie do fikcji. To
dlatego Zina wykreowała swój własny, kieszonkowy wszechświat, do którego
zaprosiła Emmanuela. Chłopiec twierdzi, że jest jeden świat, ten stworzony
przez Demiurga, zły i skalany. Powołuje się na Księgę Izajasza 45,6-7 „...aby
wiedziano od wschodu słońca aż do zachodu, że beze Mnie nie ma niczego. Ja
jestem Pan, i nie ma innego. Ja tworzę
światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan,
czynię to wszystko”. Uważa, że „realność” to najważniejsza cecha wszelkiego
bytu, bo bez niej byt zanika. Świat Ziny to rzeczywistość życzeniowa,
wymarzona, niekonieczna, przygodna – a więc nieprawdziwa. Ale Zina uważa, że te
wszystkie „wymyślone światy”, wewnętrzne uniwersa wszystkich ludzi, sny i
marzenia to też rzeczywistości:
„Gdybym miał niebios wyszywaną szatę
Z nici złotego i srebrnego światła,
Ciemną i bladą, i błękitną szatę
Ze światła, mroku, półmroku, półświatła,
Rozpostarłbym ci tę szatę pod stopy,
Lecz biedny jestem: me skarby – w marzeniach,
Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy,
Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach.”
- cytując
Williama Butlera Yeatsa, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że chłopiec musi w
końcu przyznać rację dziewczynce. Ludzie mogą kreować rzeczywistość – ich
pragnienia, wiara, miłość, nadzieja, marzenia i poświęcenie to moce, z którymi
mogą stawić czoła napierającej, „złej” realności bytu.
W świetle idei tłumaczonej fabułą „Bożej inwazji”, wyjaśnienie jest proste. Wypadki samochodowe, cierpienie chorych na raka, całe to „zło” nie jest intencjonalne. To element natury wszechświata, jego niemal właściwość fizyczna, fluktuacje chaosu. Bóg nie ma na to wpływu. Jako byt zunifikowany, zbudowany z dwóch dopełniających się pierwiastków, jest po prostu symbolem dającym nadzieję, drogowskazem i motywatorem. Ale sama siła sprawcza, inicjatywa, umiejętność kreacji i czerpanie natchnienia, otuchy i pocieszenia z własnych „wewnętrznych światów” jest powinnością ludzką, nie boską. Philip K. Dick stawia w swojej powieści podobne pytania jak w książce „Valis”, na przykład dlaczego niczemu nie winny kot ginie pod kolami samochodu? (Należy nadmienić, że autor był miłośnikiem kotów. Powiedział, że „wszystkie koty na świecie są tak naprawdę jednym kotem”). Tradycja żydowska wyraźnie zabrania okazywania okrucieństwa wobec zwierząt. W języku hebrajskim nazywa się to tza'ar ba'alei chayim, biblijnym nakazem, aby nie zadawać „bólu żadnemu żywemu stworzeniu”. Czyżby Bóg sam łamał swój nakaz? Jednak Biblia wyraźnie naucza, że śmierć jest wrogiem każdego stworzenia. Dlaczego więc Bóg miałby celowo, od samego początku, stworzyć świat w stanie niedoskonałym? Niektórzy interpretatorzy Biblii twierdzą, że kiedy Biblia przekazuje, że Bóg nazwał pierwotne stworzenie „bardzo dobrym", miał na myśli tylko to, że istniało ono dokładnie tak, jak Bóg zaplanował (a nie, że było dosłownie doskonałe). Ale co oznacza ta odpowiedź? Czy oznacza to, że Bóg celowo zaprojektował śmierć, cierpienie i choroby w świecie ludzi i zwierząt? Jedna z wersji tłumaczy problem śmierci i cierpienia sugestią, że Adam i Ewa oraz przebywające tam zwierzęta nie byli narażeni na śmierć i cierpienie, ponieważ byli odizolowani od świata, który istniał niezależny, z innymi prawami przyrody niż Ogród Eden (który był w pewnym sensie rajską wyspą pośród skądinąd niebezpiecznego i krwawego świata). W Księdze Bereszit, znanej u chrześcijan jako Księga Rodzaju, napisane jest, że Bóg spacerował po ogrodzie i po prostu przyszedł w odwiedziny do Edenu. Wyraźnie jest zaznaczone „Gan be Eden” גַּן־בְּעֵ֖דֶן – „ogród w Edenie”; czyli ogród i Eden to dwa odmienne miejsca. „Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie…”. Podaję cytat w oryginale:
(Rodz. 3,8). Adam i Ewa nie mieli
kontaktu ze światem zewnętrznym, w którym panowały takie same warunki życia jakie panują współcześnie: z chorobami, niesprawiedliwością, złem
i śmiercią. Dopiero kiedy zostali wygnani z
ogrodu Eden, poznali czym jest prawdziwa rzeczywistość, która istniała wokół ich beztroskiego życia w Raju. Widzimy na tym przykładzie, że zasada entropii istniała od początku stworzenia świata. Dlaczego entropia ma
znaczenie dla naszego życia? Oto kluczowa rzecz dotycząca entropii: zawsze
rośnie w czasie. To naturalna tendencja rzeczy do utraty porządku. Życie
pozostawione samo sobie zawsze będzie mniej zorganizowane. Zamki z piasku
zostają zmyte. Chwasty opanowują ogrody. Starożytne ruiny rozpadają się.
Samochody zaczynają rdzewieć. Ludzie stopniowo się starzeją. Z czasem nawet
góry ulegają erozji, a ich precyzyjne krawędzie ulegają zaokrągleniu. Koty
żyjące na wolności mogą wpaść pod rozpędzony pojazd. Nieuniknionym trendem jest
to, że sprawy stają się mniej zorganizowane. Nie jestem pewny, czy takie
wyjaśnienie śmierci niewinnych kotów zadowoliłoby Philipa K. Dicka.
W „Bożej inwazji” Absolut jest wręcz
namacalny, a postacie i wydarzenia są niezwykłe i niecodzienne. Bohaterowie
stykają się z boskością i nieskończonością na każdym kroku, bezustannie one ich
zajmują i wypełniają. Warto też wspomnieć, że w toku opowieści czytelnik
dowiaduje się, iż w świecie powieści Partia Komunistyczna (Światopogląd
Naukowy) jest zjednoczona z Kościołem chrześcijańsko-islamskim (sic!) „[…] w
jeden megaaparat z dwiema głowami państwa, jak w starożytnej Sparcie”. Co
charakterystyczne, gdy Bóg chce – zgodnie z tytułem książki – przylecieć na
Ziemię, przedstawiciele Kościoła biorą go za Szatana. Dick-pisarz nie ukrywa
swoich zapatrywań: Najwyższego należy szukać tuż obok, w drugim człowieku, nie
zaś w bezdusznej, zbiurokratyzowanej instytucji.
Polecam
również:
Philip K. Dick „Człowiek z Wysokiego Zamku”
https://ksiazkipsychoanaliza.blogspot.com/search?q=Cz%C5%82owiek+z+wysokiego+zamku
Philip K.
Dick „Trzy stygmaty Palmera Eldritcha”
https://ksiazkipsychoanaliza.blogspot.com/search?q=Trzy+stygmaty
[1]
Aluzja do historii o faraonie i Mojżeszu oraz o Herodzie i Jezusie.