23 stycznia 2017

Kochanek



„Kochanek”

Marguerite Duras



Autorka/ właściwie Marguerite Donnadieu (ur. 4 kwietnia 1914 w Gia Định, koło Sajgonu we francuskich Indochinach; zm. 3 marca 1996 w Paryżu) – francuska pisarka i scenarzystka.

Tłumaczenie/ Loda Kałuska

Tematyka/ Akcja książki, rozgrywająca się w Indochinach, zatrzymana jakby w czasie, nieuruchomiona bowiem na fotografiach oglądanych przez narratorkę, odzyskuje pod jej spojrzeniem zmienną perspektywę nawarstwiających się lat. Różnica ras i kultur dwojga bohaterów stwarza niezwykle drastyczny klimat ich miłości.

Główny motyw/ Sajgon, lata trzydzieste XX wieku. Pochodząca z ubogiej rodziny piętnastoletnia Francuzka nawiązuje perwersyjny romans z dużo starszym od siebie, bogatym Chińczykiem. Względy finansowe sprawiają, że wszystko odbywa się za cichym przyzwoleniem matki dziewczyny. Oparta na wątkach autobiograficznych książka jest nie tylko studium ludzkiej namiętności, ale też bezlitosną wiwisekcją relacji panujących w rodzinie. Miłość i zatrata, rozkosz i pohańbienie, niewinność i perwersja splatają się tu w nierozerwalny węzeł.

Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„Bardzo wcześnie w moim życiu było za późno”.

„Historia mojego życia nie istnieje”.

„Teraz już wiem, że to nie stroje sprawiają, że kobiety są bardziej lub mniej piękne, i nie zabiegi upiększające ani cena kremu, ani nawet też wartość klejnotów. Wiem, że problem tkwi gdzie indziej. Nie wiem gdzie. Wiem tylko, że nie tam, gdzie kobiety myślą”.

„[…] nadeszła już niewątpliwie pora, kiedy nie może uniknąć pewnych zobowiązań wobec samej siebie”.

„[…] nie trzeba spodziewać się niczego, nigdy, od jakiejkolwiek osoby, od żadnego państwa ani żadnego boga”.

„Tu jest właśnie samo dno naszej wspólnej historii, że wszyscy troje jesteśmy dziećmi tej samej naiwnej osoby, naszej matki zadręczonej przez społeczeństwo”.

„Wspomnienie o mężczyźnie nie powstaje nigdy w tak olśniewającym natężeniu, jakie towarzyszy wspomnieniu kobiet”.

„Sądzę, że życie moje zaczęło mi się ukazywać dopiero w chwili, gdy się sobie przyjrzałam”.



                    
                            Akcja powieści rozgrywa się w Sa Dec, na terenie kolonii Francuskich Indochin, w latach 30. XX wieku. Jest to rzekomo autobiograficzny opis związku 15-letniej Francuski Helene Lagonelle z zamożnym, wykształconym Chińczykiem, starszym od niej o 12 lat. Ta zakazana relacja erotyczna odsłania tło jej niestabilnego i wyraźnie nieszczęśliwego życia rodzinnego. Helene mieszka ze swą skłonną do depresji matką i dwoma starszymi braćmi. Egzystują w nędzy, do której przyczyniło się uzależnienie od narkotyków i hazardu starszego brata. Brat i matka znęcają się nad nią, a brat czerpie z tego niezdrową przyjemność.
Helene od pierwszych lat szkolnych słyszała ciągle te samą śpiewkę matki i widziała ją budującą, co dzień przyszłość swoich dzieci i swoją własną. Pewnego dnia nie była już wstanie nic zrobić wielkiego dla swych synów, zrobiła, więc inaczej, zapewniła im w przyszłości możliwość wiązania końca z końcem, a oni też na swój sposób przyczyniając się do tego, zamknęli przed sobą wszystkie drogi. Helene chciała „zabić” swojego starszego brata, żeby, choć raz zdobyć nad nim przewagę: „Po to, żeby odebrać matce przedmiot jej miłości, tego syna, ukarać ją, że go kocha tak mocno, tak źle, a zwłaszcza po to, żeby ocalić młodszego braciszka…”.
                 
                              Kiedy po latach ogląda fotografie swojej rodziny z lat dzieciństwa wyraźnie zauważa, że matka nigdy się na nich nie uśmiecha, że czeka, aż skończy się fotografowanie. Po jej napiętych rysach, po pewnej niedbałości stroju, po sennym spojrzeniu widać, że jest wyczerpana, że się nudzi: „Matka przeżywała co dzień wielkie zniechęcenie. Czasem trwało ono dłużej, czasem znikało z upływem nocy. Miałam to szczęście posiadać matkę zrozpaczoną rozpaczą tak czystą, że nawet radość, choćby najsilniejsza, nie mogła jej całkowicie z tego wyrwać”.
                
                     Rodzina Helene „nie chodziła” głodna. Choć zdarzyło im się sprzedać meble na jedzenie to, jako „biali” mieli boya i czasem, co prawda jedli rozmaite paskudztwa, malutkie kajmany i brodniaki, ale były to paskudztwa pieczone przez służącego i przez niego podawane, i niekiedy pozwalali sobie na luksus odmowy jedzenia. Helene długo nie posiadała swoich sukienek. Jej sukienki były: […] w rodzaju worków, przerobione ze starych sukien matki. Nie licząc tych, które matka kazała Do uszyć dla mnie”. „Do” była wierną guwernantką rodziny, która nigdy nie opuściła ich matki, nawet po powrocie do Paryża, nawet, gdy starszy brat Helene usiłował ją zgwałcić w służbowym domku w Sadok, nawet wtedy, gdy nie otrzymywała już zapłaty za swoją pracę.

                  
                    Pewnego razu, kiedy Helene wracała z państwowej pensji w Sajgonie, mając 15 lat odkryła pewną kobiecą tajemnicę. Pod wpływem spotkania pewnego mężczyzny zaczęła zauważać, że „moc” kobiety to nie sprawa urody, drogich ubrań i zapachów, ale czegoś innego: „Teraz już wiem, że to nie stroje sprawiają, że kobiety są bardziej lub mniej piękne, i nie zabiegi upiększające ani cena kremu, ani nawet też wartość klejnotów. Wiem, że problem tkwi gdzie indziej. Nie wiem gdzie. Wiem tylko, że nie tam, gdzie kobiety myślą”. Na promie w czasie przeprawy przez odnogę Mekongu, Helene wysiadła z autobusu ubrana w znoszoną, niemal przezroczystą sukienkę, bez rękawów, z dużym dekoltem. Sukienka przepasana był paskiem jednego z braci a na głowie miała męski filcowy kapelusz, spod którego wystawały dziewczęce niewinne loki. Na promie obok autobusu stała duża czarna limuzyna z szoferem w białej płóciennej liberii. W limuzynie siedział bardzo elegancki mężczyzna, który uważnie przyglądał się piętnastolatce. Nie był „biały”. Ubrany był po europejsku, nosił garnitur z jasnego surowego jedwabiu jak sajgońscy bankierzy.
Wytworny mężczyzna wysiadł z limuzyny, zapalił angielskiego papierosa. Podszedł do dziewczyny w męskim kapeluszu i poczęstował ją papierosem. Widać było, że był onieśmielony. Ręka mu drżała. Różnią się rasą, on nie jest biały, musi przezwyciężyć tę różnicę i dlatego drży. Mówi, że jest Chińczykiem, że niedawno wrócił z Paryża, gdzie skończył studia, że mieszka w dużym domu z wielkimi tarasami. Subtelnie komplementuje dziewczynę a jej to sprawia przyjemność. Helene nie wróci już do domu autobusem, lecz limuzyną z przed chwilą poznanym mężczyzną. Nigdy już nie będzie podróżować autobusem przeznaczonym dla miejscowych. Będzie jadła obiady w najwytworniejszych restauracjach. Z chwilą, gdy weszła do limuzyny, zrozumiała, że jest poza swoją okropną rodziną, po raz pierwszy i na zawsze. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Mężczyzna przyjeżdżał po nią do szkoły, zabierał ją do swojej garsoniery. Ona nie potrafiła określić swych uczuć, nie czuła nienawiści ani odrazy, być może było to pożądanie?  On mówił jej, że ją kocha. Lecz wie, że ona nie pokocha jego. Kochają się namiętnie, wznoszą się ku rozkoszy. Nie mogą powstrzymać się od miłości. Kochanek ją myje, wyciera, podziwia, szminkuje i ubiera, uwielbia ją. Jest wybranką jego życia.
                      
                   Kochanek Helene płaci za jej utrzymanie, zaprasza całą rodzinę na wytworne kolacje. Jej bracia podczas spotkań tylko „żrą” i „chlają”, nic się nie odzywają. Gardzą Chińczykiem, zazdroszczą mu pieniędzy, pozycji, wykształcenia, klasy. Matka i starszy brat mają Helene za dziwkę, lecz nie przeszkadza to matce, bo może za pieniądze Chińczyka spłacać hazardowe długi starszego syna. Dziewczyna widzi, jaka przepaść dzieli jej kochanka i braci. Oni „biali”, lecz chamscy, prymitywni bez pomysłu na życie, na utrzymaniu matki. On Chińczyk, wykształcony, bogaty, ładnie pachnie kosztownymi perfumami. Jego odzież zrobiona jest ze złocistego jedwabiu. Rodzina z dezaprobatą odnosi się do jej mieszanego związku, ale odnosi z tego korzyści finansowe, a krępujące spotkania z jej kochankiem uwypuklają napięcia wywołane przez francuski system kolonialny, a także różnice w ich statusie oraz kulturowemu pochodzeniu. Kwestionując seksualne stereotypy, Helene angażuje się w ten związek, jako partnerka potrafi oddzielić fizyczność od emocji. Jest jeszcze dzieckiem, nie posiada zabezpieczenia finansowego, ale ostatecznie to ona ma przewagę w związku.
                    
                           W książce „Kochanek” Marguerite Duras opisuje patologię w rodzinie, która pchnęła dziewczynkę w ramiona dorosłego mężczyzny. Ten motyw nadaje tejże powieści niepokojący wymiar, bagatelizowany być może przez dorosłego narratora. Matka bohaterki w bezkrytyczny sposób wręcz patologiczny kocha najstarszego syna. Spłaca jego długi i utrzymuje do końca życia. Brat okrada boyów, okrada matkę, aby zebrać pieniądze na opium oraz na hazard. Matka sprzedaje dom, aby spłacić długi ukochanego syna. W ciągu jednej nocy została obciążona hipoteką. Matka płaci odsetki. Jej brat: „Był rodzinnym łobuzem grzebiącym po szafkach, zbrodniarzem bez broni”. Helene czuje, że matce zależy na jej wykształceniu tylko dlatego, aby w przyszłości zastąpiła ją w dalszym finansowym zabezpieczeniu brata. O swoich synach mówiła: „moi synowie”, była z nich dumna jak kiedyś ze swoich braci. Helene była dla niej „niewidoczna”. Dziewczyna zauważa z czasem, że jej matka jest szalona. Widzi, że guwernantka „Do” i brat mają wzgląd na to szaleństwo. Dopełnieniem tej patologii było życzenie matki, aby pochować ją i jej ukochanego syna w jednym grobie. Śmierć wyprzedziła zakończenie tej historii, ponieważ brat „umarł jeszcze za życia”, umarł jakby za późno: „Nasuwają się tu słowa: wszystko się dopełniło”.
               
                     W swojej książce Margurite Duras przechodzi od narracji w pierwszej osobie do narracji w trzeciej osobie. Wykorzystuje retrospekcję i impresjonistyczny, przerywany styl, a także odwołuje się do stylu tzw. nouveau roman („nowej powieści”) z lat 50. XX wieku., pod której wpływem pozostaje.  Powieść okazała się dzięki temu dobrym materiałem na film; w 1993 roku sfilmował ją Jean-Jacques Annaud.
               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz