09 maja 2017

Szklany klosz



„Szklany klosz”

Sylvia Plath


Autorka/(ur. 27 października 1932 w Jamaica Plain k. Bostonu, zm. 11 lutego 1963 w Londynie) – amerykańska poetka, pisarka i eseistka, zaliczana do grona tzw. poetów wyklętych. Współcześnie znana m.in. dzięki na poły autobiograficznej powieści Szklany klosz. Jej poezja należy do nurtu poezji konfesyjnej. Sylvia Plath jest przy tym jedną z czołowych postaci kierunku w literaturze lat 50. i 60. XX wieku, określanego mianem Konfesjonalistów.

Tłumaczenie/ Mira Michałowska

Tematyka/ Jedna z kultowych i najczęściej cenzurowanych książek XX w., żelazna pozycja literatury feministycznej, niezaprzeczalnie ponadczasowa dla kolejnych generacji wchodzących w dorosłość. "Szklany klosz" jest uważany przez czytelników na całym świecie za ostatni akord w tragicznej biografii Sylvii Plath – miesiąc po opublikowaniu książki autorka popełniła samobójstwo. „Szklany klosz” to niezwykły monolog młodej kobiety, ukazujący bogaty świat jej wrażliwości i wyobraźni, przeżyć wewnętrznych i doświadczeń życiowych; to zarazem pasjonujący obraz Ameryki ludzi młodych, którzy nie zawsze radzą sobie z nadmiarem stresów i wynaturzeń współczesnej cywilizacji, nie zawsze mogą utrzymać się na powierzchni życia i często już na progu dorosłości oscylują między chorobą psychiczną a marginesem społecznym.

Główny motyw/ Główna bohaterka, dziewiętnastoletnia Esther Greenwood z Bostonu, zostaje nagrodzona przez poczytny magazyn miesięcznym pobytem w Nowym Jorku. Jej zadaniem jest staż w redakcji, poza tym ma poznawać miasto, brać udział w wydarzeniach kulturalnych i spędzać miło czas. Jednak neurotyczny temperament Esther sprawia, że konfrontacja jej aspiracji i marzeń z rzeczywistością prowadzi do dramatycznego finału.

 Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„Sen to najlepsze lekarstwo”.

„A w ogóle jak człowiek zacznie tylko o czymś marzyć, to nieuchronnie doznaje rozczarowania”.

„Milion lat ewolucji i czym jesteśmy? Zwierzętami”.

„Świat jest jedną wielką kupą śmieci”.

„Jak pisać o życiu, skoro się nie miało romansu, nie urodziło dziecka, a nawet nie było świadkiem cudzej śmierci?”.

„Są twarze, których nie warto kojarzyć z nazwiskiem”.

                 
                     „Szklany klosz” niezobowiązująco określany przez Sylvię Plath w liście do matki, jako „chałtura”, stał się jednym z najsławniejszych opisów załamania nerwowego w amerykańskiej literaturze. Po raz pierwszy autorka opublikowała książkę w 1963 roku, przyjmując pseudonim Victoria Lucas.
               
                        Jest to niemal autobiograficzny opis nastoletnich lat Sylvii Plath. Powieść prezentuje losy głównej bohaterki, Esther, rozpoczynając od okresu redagowania gazetki dla nastolatek, po nieudaną próbę samobójczą i niefachową opiekę psychiatryczną, jaką otrzymała. Książka, początkowo ceniona za skromność i szczerość, później zaczęła być odczytywana, jako miażdżąca krytyka polityki społecznej lat 50. XX wieku.
              
                     Akcja powieści obejmującej osiem miesięcy z życia Esther Greenwood, dziewiętnastoletniej narratorki, dzieli się na trzy części. W pierwszej Ester wyjeżdża na miesiąc do Nowego Jorku, by, jako stażystka pracować przy redagowaniu numeru kobiecego pisma przeznaczonego dla studentek. Po przyjeździe do miasta zaczyna rozpamiętywać najważniejsze momenty swojej przeszłości, popadając w coraz większą emocjonalną i psychiczną dezintegrację, w miarę jak minione przeżycia stają się dla niej bardziej realne i znaczące niż wydarzenia codziennego życia.  Dominującym motywem wspomnień są nieudane kontakty z mężczyznami. Nieudane randki z Konstantinem, który w ogóle nie próbuje Esther uwieść, z brutalnym i nienawidzącym kobiet Marco, który ją bije, oraz z jej konwencjonalnym narzeczonym z uczelni, Buddym Willardem, który pragnie się z nią ożenić i prowadzić zwyczajne, tradycyjne życie. Pod koniec pierwszej książki, ostatniego wieczoru w Nowym Jorku, bohaterka zrzuca z dachu swoje ubrania, w szyderczej ceremonii wskazującej, że dzieje się z nią coś niedobrego.
              
                        W drugiej części obserwujemy postępujący psychiczny rozpad Esther po jej powrocie do domu, gdzie widzi „jednakowe białe domy ze starannie wystrzyżonymi trawnikami, które przesuwały się jak szereg wielkich, dobrze zabezpieczonych klatek”. Pogrąża się w coraz większej depresji. Esther nie może pracować, czytać ani spać, przestaje myć włosy i zmieniać ubranie. Terapia elektrowstrząsami pogłębia jej zły stan i jedynie nasila obsesyjne myśli o śmierci i samobójstwie. Pod koniec tej części książki Esther idzie na grób ojca, po czym wciska się w ciasną przestrzeń pod podłogą werandy i połyka, jedną po drugiej, słoik tabletek nasennych.
                 
                          Trzecia część książki opowiada o powolnym, bolesnym procesie dochodzenia do zdrowia po próbie samobójczej. Początkowo Esther, znalazła się na oddziale psychiatrycznym publicznego szpitala, nie odpowiada na żadne próby pomocy, jednak po przeniesieniu do prywatnej kliniki psychiatrycznej zaczyna szybko odzyskiwać równowagę. Podczas krótkiego urlopu jedzie do Bostonu i kupuje diafragmę, po czym pierwszy raz uprawia seks z mężczyzną, co okazuje się doświadczeniem bardzo nieprzyjemnym. Niemniej mimo tych rozczarowań i mimo śmierci koleżanki Joan, innej pacjentki, z którą się zaprzyjaźniła, Esther zaczyna niecierpliwie czekać na wyjście ze szpitala i powrót na studia. Choć nie ma pewności, czy nie dopadnie jej kolejne załamanie. „Skąd mogłabym wiedzieć, czy kiedyś w przyszłości, w Europie czy gdziekolwiek –szklany klosz znowu na mnie nie spadnie, nie nakryje mnie, odkształcając moje widzenie świata”.
                      

                       Sylvia Plath łączy w swym dziele, rodzącą się w Esther świadomość ograniczających możliwości, jakie ma w życiu, jako kobieta, z jej rosnącym poczuciem izolacji i niezrozumieniem. Oczekiwania, jakie stawiano wówczas kobietom w sferach seksualności, macierzyństwa i osiągnięć intelektualnych, znajdują odbicie w przekonaniu bohaterki, że sama złożona jest z kawałków. Esther odrzuca pożądane wówczas wzorce kobiecości. Jednak niepokój, jaki budzi duszna atmosfera Ameryki lat 50 i 60. XX wieku, nie ogranicza się jedynie do kwestii płci. Pierwsze zdanie powieści – „To było dziwnie duszne lato, lato kiedy usmażyli na krześle Rosenbergów” – bardzo dokładnie umiejscawia historię w czasie, w samym środku zimnej wojny i maccartyzmu, łącząc przeżycia Esther z absurdalnością, charakteryzującą tę dekadę.
                
                    Powieść „Szklany klosz” Sylvii Plath wzbudzała protesty, ponieważ występujące w niej postacie rozmawiają na tematy seksualności, prócz tego, zdaniem ówczesnych krytyków propagowała „niekonwencjonalny” styl życia. W pewnym momencie bohaterka stwierdza na przykład, że jest rozczarowana genitaliami narzeczonego, które przypominają jej „szyjkę i żołądek indyka”. Studentki marzą o doświadczeniach seksualnych, a główna bohaterka kupuje diafragmę i szuka seksualnego kontaktu z nieznajomym mężczyzną. Niezależnie od zarzutów obsceniczności, powieść wzbudziła zastrzeżenia ze względu na otwartą krytykę tradycyjnie rozumianego małżeństwa i macierzyństwa. Charakteryzując małżeństwo, jako więzienie nudnych domowych obowiązków, opisuje matki, jako robocze woły, wykonujące ciężkie prace i obarczone brudnymi, hałaśliwymi dziećmi, które ciągle czegoś chcą, czegoś się domagają, a żony, jako istoty służalcze i podporządkowane mężom.

04 maja 2017

Inne głosy, inne ściany



„Inne głosy, inne ściany”

Truman Capote


Autor/ właściwie Truman Streckfus Persons (ur. 30 września 1924 w Nowym Orleanie, zm. 25 sierpnia 1984 w Los Angeles) – pisarz i scenarzysta amerykański.

Tłumaczenie/ Robert Sudół

Tematyka/ Młodociany bohater powieści staje z całą swą wrażliwością wobec jednej z najtrudniejszych i zarazem najbardziej intrygujących tajemnic życia, jaką jest miłość. Pierwsze wyzwanie miłosne jawi mu się w postaci szczególnie dramatycznej i odmiennej od zwyczajowo uznawanych form miłosnego uniesienia i oddania. Od tego, jak na to wyzwanie zareaguje, jakiej zdoła dokonać samoanalizy i samooceny, zależeć będzie całe jego życie uczuciowe, cały jego wewnętrzny świat. Arcywnikliwa odwaga psychologiczna autora, połączona z niedoścignioną poetycką subtelnością jego stylu, czyni z tej powieści jedno z najpiękniejszych w literaturze wieku XX studiów procesu dojrzewania człowieka.

Główny motyw/ Osierocony przez matkę trzynastoletni Joel Knox wychowuje się w nowym Orleanie pod opieką ciotki. Pewnego dnia dowiaduje się, że ma jechać na prowincję, do domu ojca, by tam rozpocząć nowe życie. Wrażliwy i obdarzony ogromną wyobraźnią, trafia do świata, którego nie potrafi zrozumieć. Ojcowska posiadłość, niszczejąca i porośnięta dziką roślinnością, okazuje się miejscem tajemniczym i niepokojącym, pełnym niewyjaśnionych odgłosów, dziwnych przedmiotów i obcych ludzi. Również długo wyczekiwane spotkanie z ojcem przynosi ogromny zawód - pan Sansom okazuje się niezdolnym do nawiązania jakiegokolwiek kontaktu paralitykiem. Osamotniony Joel rozpaczliwie walczy o miłość otoczenia, zabiegając o względy i uwagę kolejnych ludzi - krewniaka, czarnoskórej służącej, wreszcie dziewczynki z sąsiedztwa. Głód uczuć skazuje chłopca na wiele rozczarowań, a wytęskniona miłość okazuje się niejednoznacznym, trudnym do okiełznania uczuciem, które pojawia się w najmniej spodziewanym momencie.

Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„ Choroby, śluby, zaloty, pogrzeby i Pan Bóg, oto ulubione tematy rozmów toczonych na werandzie”.

„[…] wszędzie dookoła pełno takich, co to wszystko wiedzą, tyle że nic nie kapują”.

„Och, na tym świecie pełno jest okrutnych ludzi i bezdusznych czynów”.

„Ograniczonych umysłowo, neurotyków, zbrodniarzy i prawdopodobnie także artystów łączy nieobliczalność i perwersyjna niewinność”.

„[…] moje życie przeznaczone jest na inne czasy”.

„Cała przyszłość mieści się w przeszłości”.

„Kiedy ktoś robi się sławny, to ludzie wygrzebują wszystko o jego dawnym życiu”.

„[…] bo w życiu każdego człowieka są takie sytuacje, kiedy jest zaledwie nicią we wzorze tkanym nieprzypadkowo przez… przez kogo, powinienem powiedzieć? Boga?”.

„Dziwne, jak dużo czasu potrzebujemy, żeby poznać samych siebie”.

„Mózg może przyjąć radę, ale nie serce”.

„[…] dla nas śmierć ma większą moc niż życie”.

„Samotność, podobnie jak gorączka, potęguje się nocą […]”.

„[…] bo niebo wszędzie jest takie samo i tylko w dole rzeczy różnią się od siebie”.

                  
                           Okres dorastania obejmuje orientacyjnie lata od dziesiątego do  dwudziestego roku życia. Najważniejszym procesem w tej fazie rozwoju jest kształtowanie się własnej tożsamości. Intensywne poszukiwania tego, kim się jest, czego się chce i dokąd się zmierza, wymagają od młodego człowieka wielkiego zaangażowania, wysiłku i łączą się z popełnianiem wielu błędów. Rola dorosłych będzie, zatem polegała na emocjonalnym wspieraniu dorastającego przez zrozumienie i udzielanie wskazówek dostosowanych do jego możliwości i sytuacji oraz „dawaniu” czasu i miejsca na własne poszukiwania. Realizacja ryzykownych eksperymentów to prawidłowość rozwojowa na pierwszym etapie kształtowania tożsamości – eksploracji, po której następuje drugi okres– podjęcie zobowiązania, jako podstawy do wejścia w dorosłość. Co jednak się stanie, kiedy dziecko w okresie dojrzewania nie ma rodziców?
               
                       Truman Capote w książce „Inne głosy, inne ściany” opisuje trzynastoletniego chłopca Joela Knoxa, który został osierocony przez matkę. Wychowuje się w Nowym Orleanie w rodzinie swojej ciotki Ellen. Ciotka Ellen, dobra, łagodna kobieta, starała się ze wszystkich sił okazywać miłość Joelowi. Miała pięcioro dzieci w wieku szkolnym, a jej mąż pracował w sklepie obuwniczym, więc rodzinie się nie przelewało, ale Joel był niezależny, bo po matce dostał niewielki spadek. Ellen i cała jej rodzina traktowali go dobrze, jednak ich nie lubił i często nie mógł się powstrzymać od złośliwości, takich jak szydzenie ze starszej kuzynki, mało rozgarniętej dziewczynki o imieniu Louise, która miała wadę słuchu: przykładał do ucha stuloną dłoń i krzyczał: „Że co? Że jak?”. I tak w kółko, aż wreszcie wybuchała płaczem. Przed pójściem spać ciotka Ellen lubiła czytać dzieciom Waltera Scotta, Dickensa i Hansa Christiana Andersena. Słuchając bajek, Joel uświadamiał sobie, że dużo łączy go z bohaterami tych opowieści. Zadawał sobie pytanie, czy w jego życiu znalazłby się ktoś gotowy narazić się na niebezpieczeństwo, żeby przyjść mu na ratunek? Nie było nikogo takiego, nikogo. Joel chodził na wagary do doków, dzielił się swoim drugim śniadaniem z pracującym tam czarnoskórym sztauerem ogromnej postury i słuchał zmyślonych przez niego fantastycznych opowieści o dzielnych marynarzach i morskich przygodach. Przez długie samotne godziny Joel patrzył na załadowywanie i rozładowywanie statków z bananami, kursujących do Ameryki Środkowej, planując przy tym rejs na gapę, bo był pewien, że w jakimś dalekim mieście znalazłby dobrze płatną pracę.
           
                    Jednak pewnego dnia w dniu trzynastych urodzin Joela nadszedł do ciotki Ellen list. Ciotka pokazała mu go dopiero po paru dniach. List był od biologicznego ojca Joela, który przeczytawszy w gazecie nekrolog swojej byłej żony a matki chłopca, zaoferował pomoc w dalszej opiece nad synem: „Śpieszę zapewnić łaskawą Pani, że w Landing czeka na mojego syna piękny dom, zdrowe jedzenie i kulturalna atmosfera”. Joel cieszył się z odjazdu. Nie wiedział, dlaczego się cieszy, i nawet się nad tym nie zastanawiał, jednak mniej lub bardziej niewiarygodne pojawienie się ojca na scenie, którą opuścił w tak dziwnych okolicznościach dwanaście lat wcześniej, nie zaskoczyło go zbytnio, gdyż liczył na podobne zdarzenie. I nagle ten obcy człowiek okazał się jego własnym ojcem, co wydawało się po prostu wspaniałym zrządzeniem losu.
                 
                 
 

                          Joel zmuszony był odbyć podróż w wozie dostarczającym pocztę, który kierował Sam Radclif. Ta niewygodna podróż bez względu na środek transportu, gdyż na tamtejszych wyboistych drogach szybko rozklekotałby się każdy samochód, nawet ten prosto z fabryki było dla niego wyjątkowym przeżyciem. Do tego Sam Radclif dużo palił i dużo gadał. W miasteczku Noon City Joel przesiadł się na wóz zaprzężony w muła, którego powoził stuletni Murzyn imieniem Jezus Gorączka. Wóz wlókł się ustronną wiejską drogą, na której koła zapadały się w głęboki, miałki piach tłumiąc smętny stukot kopyt muła Johna Browna. Przez całą drogę Jezus Gorączka odezwał się tylko dwukrotnie: za każdym razem po to, żeby zagrozić mułowi niepojętymi słownymi katuszami. Po drodze napotkali dwie siostry bliźniaczki, rówieśnice Joela, Florabel i jej siostrę chłopczycę Idabel, z którą Joela będzie łączyć przyjaźń.


              
                    Kiedy Joel dotarł na miejsce poznał wiele różnych dziwnych postaci zamieszkujących dom jego ojca: wysoką, bosą, pełną werwy i wdzięku, poruszającą się bezszelestnie jak kotka kucharkę wnuczkę Jezusa Gorączki Missouri. Ekscentrycznego kuzyna, malarza Randolpha, który opowiadał mu o wszystkich swoich romansach z kobietami i mężczyznami. Do jednego ze swoich ukochanych o imieniu Pepe w dzień w dzień pisał listy. Z braku informacji gdzie może mieszkać kochanek Pepe, kuzyn Randolph wybierał kilka miast na kuli ziemskiej i kierował korespondencję zawsze do rąk naczelnika poczty. Ale nigdy nie doczekiwał się odpowiedzi.
               
                    Mieszkał w domu swego ojca już dwa dni, a nie miał jeszcze możliwości się z nim spotkać. Joel zastanawiał się, o co tu w tym wszystkim chodzi? Pewnego dnia po śniadaniu Joel zamknął się w swoim pokoju i napisał list do swojego dobrego kolegi Sammy’ego. Chwalił się w nim, że podoba mu się w nowym domu, że tatę też polubił, zna się na samochodach, podarował mu śrutówkę i mają zapolować na oposy. Lecz gdy poprawiał koślawe litery, przyszło mu do głowy, że niemal wszystko, co napisał, było kłamstwem, wielkim kłamstwem przelanym na papier „jak gęsty syrop”. Jak się później okazało ojciec Joela był sparaliżowanym człowiekiem, który nie mógł poruszać nawet powiekami. O tym, że trzeba go przebrać informował wypuszczając z dłoni na podłogę czerwoną piłeczkę. Pan Sansom był tylko parą obłąkanych oczu. Joel czuł, że padł ofiarą perfidnego życiowego żartu, że za jego plecami uknuto jakiś spisek. Nie wiedział tylko, kogo lub co ma obwiniać. Czuł się odtrącony, pozbawiony tożsamości, jak „chłopiec, wykuty z kamienia i posadzony na przegniłym pniaku”. W myślach Joela nie było modlitwy; właściwie nie było niczego, co można by uchwycić w sieć słów, bo – z jednym wyjątkiem- wszystkie jego modlitwy z przeszłości sprowadzały się do prostych, konkretnych próśb: „Boże, spraw, bym dostał rower, bym dostał scyzoryk o siedmiu ostrzach, pudełko farb olejnych”. Lecz jak teraz w tym wypadku można poprosić o coś tak nieokreślonego, tak nic „nieznaczącego” jak to: „Boże, spraw, by mnie kochano?”.
                
                       Tydzień późnej, w szare i osobliwe chłodne popołudnie, Jezus Gorączka umarł. Ludzie opowiadali, że Pan Bóg opowiedział mu przed śmiercią coś śmiesznego, bo skonał wstrząsany napadem wariackiego chichotu. Przeniesienie cedrowej trumny okazało się mozolnym zadaniem; w końcu przywiązali ją liną do Johna Browna, a stary muł powlókł się nad mogiłę. Jezus Gorączka by się bardzo ucieszył, ze swej ostatniej drogi- mawiali przybyli na pogrzeb żałobnicy, których można było policzyć na palcach u jednej ręki-, ponieważ tak bardzo kochał swego najwierniejszego muła. Na domiar złego człowiek, który przez ponad sto lat był mieszkańcem tak zamkniętego świata i który zasługiwał na większy hołd poszedł do nieba głową w dół, ponieważ opuszczana do grobu trumna się wywróciła.
             
                        Truman Capote w książce „Inne głosy, inne ściany” opisuje dojrzewanie trzynastoletniego chłopca bez rodziców w otoczeniu obcych, dziwnych i zwariowanych ludzi. Chłopiec doznaje we czesnym etapie rozwoju żałoby, ciągłych rozczarowań. To ciągłe zderzanie się z rzeczywistością wpływa na jego rozwój emocjonalny. Od początku otoczony jest kłamstwem, bo kiedy widzi niepełnosprawnego, żyjącego niczym roślina ojca zastanawia się, kto w takim razie napisał w jego imieniu list do ciotki Ellen i w jakim celu? W tym środowisku otaczają go dziwni, zagubieni ludzie: niepełnosprawny ojciec, kuzyn Randolph o biseksualnych skłonnościach czy koleżanka Idabel z zaburzeniem tożsamości płciowej.  W wyniku rozczarowań związanych z przyjmowaniem pomysłów i postaw innych ludzi, Joel zaczyna aktywnie poszukiwać tego, co jemu odpowiada, co jest zgodne z jego własnymi przemyśleniami. Czy wyjdzie mu to jednak na dobre?