30 maja 2017

Do latarni morskiej



„Do latarni morskiej”

Virginia Woolf


Autorka/ (ur. 25 stycznia 1882 w Londynie, zm. 28 marca 1941 w Rodmell) – angielska pisarka i feministka, uważana za jedną z czołowych postaci literatury modernistycznej XX wieku.

Tłumaczenie/ Krzysztof Klinger

Tematyka/ Ważny przykład użycia techniki strumienia świadomości. Fabuła ma drugorzędne znaczenie wobec filozoficznej introspekcji. Dialogów jest niewiele, prawie nie ma akcji, przedstawiane są myśli i obserwacje. Tematy to: dziecięce emocje, relacje między dorosłymi, strata, subiektywność, problem percepcji.

 Główny motyw/ W letniej rezydencji na Hebrydach przebywa rodzina Ramsayów i ich goście. Wydarzeniem dnia jest planowana wycieczka do latarni morskiej. Ale to tylko tło dla monologów wewnętrznych kolejnych postaci zapisanych w formie strumienia świadomości, a epilog tej historii nastąpi dopiero po latach...

Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„Taczki, kosiarka, szum topoli, liście blednące przed deszczem, krakanie wron, szuranie szczotek, szelest odzieży- wszystko to, obdarzone przez jego umysł tajemną wymową, miało swoją barwę i odrębność, układało się w jemu tylko zrozumiałe wzory”.

„[…] fakty nie podlegają kompromisom […]”.

„[…] wielkość intelektu męskiego nawet w okresach upadku zniewala wszystkie kobiety […]”.

„[…] wszystko jest tak złudne i efemeryczne jak tęcza”.

„Przecież nawet umierającemu bohaterowi wolno pomyśleć o tym, co ludzie będą mówili o nim po jego śmierci”.

„Zwykły kamień deptany nogą przeżyje Szekspira”.

„Gdyby Szekspir w ogóle nie istniał, czy świat bardzo by się różnił?”.

„[…] świat istnieje dla szarego człowieka, a sztuka jest tylko dekoracją życia na szczytach i wcale go nie wyraża. Świat może się znakomicie obejść bez Szekspira”.

„Szczęście dzieciństwa nie wraca nigdy”.

„Dzieci często dodają naszym spostrzeżeniom ostrości”.

„Jakie to dziwne, że choć człowiek rzadko dostaje coś ciekawego z poczty, to jednak zawsze oczekuje listów”.

„ A winne byłe tego kobiety. Przy pomocy >uroku< i tych wszystkich swoich głupstw zrobiły z cywilizacji coś nieznośnego”.

„[…] ludziom, którym prywatne życie nie daje zadowolenia, sprawia wielką ulgę, kiedy mogą się zwrócić ku sprawom publicznym”.

„Udręka potrafi zaprowadzić człowieka na samo dno głupoty”.

„Miłość niejedną ma postać. Czasami bywają kochankowie, którzy potrafią tak wybrać różne fragmenty otaczającego ich świata i tak je połączyć ze sobą, że otrzymują nową więź, nową jakość, której w oddzieleniu elementy te nie posiadały; z jakiś wydarzeń, ze spotkań (dawno minionych, nie kojarzonych) tworzą jednolitą całość, o których człowiek myśli z przyjemnością i darzy je gorącym uczuciem”.

„[…] większość naszych wyobrażeń o innych ludziach jest groteskowa. Służą nam jedynie do naszych własnych celów”.

                   
                     „Do latarni morskiej” jest jedną z najbardziej autobiograficznych opowieści Virginii Woolf, w której przedstawiła swoich rodziców, Julię i Leslie Stephen, pod postacią fikcyjnej pary, państwa Ramsay. Struktura powieści zasadza się na ukazaniu dwóch dni, które rozdziela okres dziesięciu lat. W części pierwszej, Okno, poznajemy rodzinę Ramsay wraz z ich gośćmi, gdy spędzają dzień na Isle of Skye, jedynej z wysp Hebrydów, gdzie posiadają domek letniskowy. Środkowa część powieści, Czas płynie, jest eksperymentem modernistycznej narracji, gdyż Virginia Woolf przejmuje na potrzeby swej literatury formy obrazowania, które zasugerowała jej nowo powstała sztuka kinowa. Złożona z empirycznie stwierdzalnych zdarzeń rzeczywistość jest w książce „Do latarni morskiej” poznawana przez wrażenia, a proces ten ma charakter pasywny, oparty na skojarzeniach, ruchu, zmianie. Wszelkie poznanie zawsze jest, więc w pewnym stopniu zafałszowane i zniekształcone, właśnie, dlatego, że jest częściowe, jednostkowe, uproszczone dla wygody działającego człowieka, wynikające z potrzeb komunikacji. Zdaniem Sergiusza Eisensteina zarówno bieg myśli ludzkiej, jak i proces twórczy oraz percepcyjny oparty jest na metodzie montażowej. Virginia Woolf w swojej twórczości pisarskiej korzystała właśnie z podobnego konceptu.
                     
                             Virginia Woolf była pod wpływem filozofii Bergsona, w której czas rzeczywisty to przemijanie i zachowywanie, jego istotą jest ruch i zmiana, ale także tożsamość. Owo trwanie umożliwia pamięć, w której gromadzi się przeszłość: „Każdy moment unosi w sobie całkowity przepływ przeszłości, każdy też jest niepowtarzalny, ukazuje, bowiem umykające chwile teraźniejszości”. W filozofii Henriego Bergsona forma jest niezmienna, a rzeczywistość to nieustanny ruch. Konsekwencją takiego układu jest fakt naszej kalejdoskopowej wiedzy o rzeczach, która jest z kolei wynikiem kalejdoskopowego przystosowania do nich (poznanie rzeczy wynika z umiejętności posługiwania się nimi). Irracjonalny, nie do końca uświadomiony rozpęd życiowy, który zapewnia światu dynamiczny rozwój, sprawia, że nasze poznanie zmysłowe i intelektualne jest utylitarne i analityczne, deformujące, schematyzujące i dezintegrujące rzeczywistość, odmierzaną czasem obiektywnym.
                        
                              Virginia Woolf wydaje się zafascynowana i zaniepokojona zarazem rozłamem pomiędzy życiem wewnętrznym i działaniem zewnętrznym. Na tym polega w istocie duchowa funkcja pamięci, będąca sposobem bycia opowiadania – walor kinematograficzny, z którego skorzystała Woolf, polega na wizualnych i audialnych jej narodzinach. Nie bez przyczyny Bergson twierdził, że wspomnienie, w miarę jak się aktualizuje, dąży do życia w obrazie. Virginia Woolf zafascynowana była sposobami, w jakich obraz przeszłości funkcjonuje w teraźniejszości i na tej podstawie zarysowała metaforyczną impresję pustego miejsca i wielkich nieobecnych kształtujących opuszczoną przestrzeń. Środkowa część książki „Do latarni morskiej” – zatytułowana Czas płynie – jest przestrzenią snu, opartą na głębokiej, konceptualnej więzi pomiędzy kinem a snem. Narracyjny eksperyment polega tu jednocześnie na opisaniu, na zaledwie kilku stronach, upływu dziesięciu lat, a oniryczny charakter intensyfikuje wrażenie nieuchwytności i widmowości. Sama Woolf całe życie stroniła od linearnych narracji i rzeczy konwencjonalnych. I w jej przypadku sztuka jest, więc wywoływaniem nieludzkich doznań, ukazywaniem nieludzkich krajobrazów, a poprzez takie tworzenie nowych możliwości życia, także rozwijaniem sposobu patrzenia na świat i odczuwania go, tak jak kino tworzy obraz czasu poza przeżywanym czasem ludzkiego doświadczenia, do którego dostęp zyskuje się dzięki technologii filmu.
                     
                A teraz kilka słów o bohaterach książki Virginii Woolf „Do latarni morskiej”: Co kryło się za urodą pani Ramsay? Plotki głosiły, że na tydzień przed jej ślubem „palnął sobie w łeb ten inny, wcześniejszy kochanek, o którym krążyły słuchy”. Źródłem tego była po prostu jej niezrównana, wszystko przesłaniająca uroda, której nigdy nie była w stanie niczym skazić. Choć łatwo mogłaby powiedzieć w jakieś chwili zwierzeń, gdy była mowa o wielkich namiętnościach, tragicznej miłości lub zranionych ambicjach, że te sprawy nie są jej obce, że coś przeżyła, że miała swoje doświadczenia, to jednak nigdy tego nie robiła. Zawsze milczała. Wiedziała jednak wiele, i to sama z siebie, o niczym się nie musiała dowiadywać; jej prostota zgłębiała to, co mądrzy ludzie zafałszowali. Prostolinijność jej umysłu sprawiała, że jak ptak zmierzała nieomylnie do celu, instynktem chwytała prawdę, co było jej zachwycającą właściwością, czyniło życie łatwiejszym i podtrzymywało na duchu, choć nieraz może tylko pozornie. Pani Ramsay miała ośmioro dzieci i co najmniej pięćdziesiąt lat. Najbardziej jednak wpatrzona była w swego syna Jamesa.

James Ramsay syn państwa Ramsay mając lat sześć należał już do wielkiego klanu ludzi, którzy nie potrafią reagować na życie spontanicznie. Barwa ich nastroju w określonym momencie jest całkowicie zależna od tego, czy od przyszłości spodziewają się radości, czy smutku. U takich ludzi, nawet we wczesnym dzieciństwie, każde drganie w skali doznań potrafi krystalizować i przekształcać bieżącą chwilę zależnie od tego, czy pada na nią mrok, czy jasność. Chociaż chłopiec wydawał się wcieleniem sztywnej i bezkompromisowej surowości, ze swoim wysokim czołem i przenikliwymi niebieskimi oczami, nieskazitelnie szczerymi i czystymi, lecz zawsze z lekka krytycznymi wobec ludzkiej lekkomyślności. Pani Ramsay widział go w swojej matczynej wyobraźni „przystrojonego w czerwień i gronostaje na ławie adwokackiej lub kierującymi doniosłymi sprawami państwowymi w dobie kryzysu”.

Pan Ramsay wzbudzał w sercach dzieci krańcowe uczucia samą swoją obecnością. Nie tylko z zadowoleniem odbierał iluzję synowi i ośmieszał żonę, „tysiąc razy lepszą od niego pod każdym względem” (według mniemania jego syna Jamesa), lecz także pysznił się wewnętrznie pozycją swych sąsiadów. Nie umiał mówić nieprawdy; nigdy nie usiłował igrać z faktami; nigdy nie łagodził przykrego słowa, by sprawić przyjemność lub oddać przysługę jakiejś ludzkiej istocie, a już najmniej własnym dzieciom; poczęte z jego lędźwi, winny być od dzieciństwa świadome tego, że życie jest trudne, że fakty nie podlegają kompromisom, a droga do baśniowej krainy, w której gasną najwspanialsze nadzieje wymaga przede wszystkim odwagi, prawdy i wytrwałości. Syn James go nienawidził. Nienawidził go za to podchodzenie do nich. Nie znosił jednak najbardziej, kiedy ojciec „rozbijał” jego stosunki z matką. Kiedy nic nie mogło zmusić pana Ramsaya do „odejścia” wyobrażał sobie, że ojciec umiera. Dochodzimy tu do fundamentalnego pojęcia psychoanalizy, jakim jest kompleks Edypa. Z kompleksu Edypa wynika konflikt: z jednej strony jest chęć związania się z jednym rodzicem, a z drugiej – wrogość do naturalnego rywala. Naturalnie w takich okolicznościach odgrywana była pomiędzy synem i rodzicami scena edypala, w której James dowiadywał się, że jest dzieckiem ojca i matki. Ten prosty fakt jest często jakby niedostrzegany. James uświadamia sobie w wyraźnym stopniu, że urodził się do diady rodzicielskiej, i do niej jest „przystosowany".
                     
                         Pani Ramsay umiera, a wojna światowa wpływa na pęknięcie historii i rozpad losów ludzkich. W ostatniej części, Latarnia, artystka Lily Briscoe kończy obraz przedstawiający panią Ramsay, której „wizja” wcześniej wymykała się próbie utrwalenia jej na płótnie, a pan Ramsay i dwoje jego najmłodszych dzieci, James i Cam, zgodnie z planem docierają do latarni morskiej. Virginia Woolf zastosowała piękną symbolikę tzw. „wewnętrznej, psychicznej śmierci rodzica”. James dojrzewa do tego, by móc spełnić marzenie z dzieciństwa i dotrzeć do latarni morskiej. Aby tego dokonać musiała „umrzeć” pani Ramsey. W wyprawie do latarni towarzyszy mu ojciec pan Ramsey. Chłopiec przezwyciężył ten kompleks przez stłumienie tendencji narcystycznych oraz zaakceptowanie ojca, jako zarówno osoby oraz symbolu. W ten sposób James po raz pierwszy buduje trwałe i silne zapory moralne, ulega ojcu, a tym samym również autorytetowi, religii i wiedzy. Poglądy Freuda na temat rozwoju psychoseksualnego - chociaż mogą wydawać się dziwne - nadal mają szeroki oddźwięk poza psychologią. Książka Virginii Woolf „Do latarni morskiej” jest tego doskonałym przykładem.
                
                          Istotnym elementem książki jest budynek latarni morskiej. Latarnie od wieków są ważnym elementem środowiska człowieka. Pomagają w nawigacji na morzu, lądzie i w powietrzu. Na trwałe wpisane są w pejzaż nadmorskich miast. Dają ludziom to, co niezbędne do życia – światło. Nic, więc dziwnego, że są też ważnym motywem w sztuce i literaturze. Zawierają bogatą symbolikę i metaforykę przemijającego czasu, sensu życia, samotności a także ukrywania wstydliwych stron rzeczywistości, czy wręcz zjawisk nagannych, co przejawia się w znanych powiedzeniach, że najciemniej jest pod latarnią.  Latarnie, zwłaszcza morskie, są też odrębnym i ważnym elementem architektonicznym, w wielu przypadkach mającym wartość zabytkową. I w takim właśnie szerokim znaczeniu, dosłownym i metaforycznym, proponuję rozumieć je w tym temacie.
              
                          Książka jest swoistą opowieścią o duchach, w której Virginia Woolf zgłębia temat wpływu, jaki wywiera na ludzi śmierć, nie przedstawiając go bezpośrednio, gdyż jedynie rezonuje on w fabule. Odwraca też priorytety strukturalne powieści, wyrzucając poza nawias fabuły śmierć i małżeństwo w środkowej części książki, a zamiast tego skupiając się na zmianach wywieranych przez czas na materii. Powieść stanowi gruntowną analizę czasu i pamięci, wiktoriańskich archetypów męskości i kobiecości, a także związku, jaki istnieje między sztuką i tym, co stara się ona utrwalić.

22 maja 2017

Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz



„Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz”

Lisa See



Autorka/ (ur. 18 lutego 1955 w Paryżu) – amerykańska pisarka pochodzenia chińskiego. Pomimo że Lisa See urodziła się w Paryżu, wiele lat spędziła w Los Angeles, a w szczególności w dzielnicy chińskiej.  W swoich powieściach ukazuje chińską kulturę, tradycje i zwyczaje widziane często oczami kobiet.

Tłumaczenie/ Anna Dobrzańska-Gadowska

Tematyka/ „Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz” to opowieść o przyjaźni dwóch kobiet. O przyjaźni zaaranżowanej, narzuconej, ale która stała się prawdziwą, choć niepozbawioną goryczy, rozczarowania, w której zadaną krzywdę trudno jest naprawić. Jest to przyjaźń, której istotę nieco trudniej jest zrozumieć kobiecie wychowanej w kulturze zachodniej.

Główny motyw/ "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" to wzruszająca opowieść o losach dwóch kobiet w XIX-wiecznych Chinach. W kraju, w którym żona znaczy mniej niż służąca, w którym jej wartość mierzona jest liczbą synów, których zdoła urodzić i wielkością stóp, pomimo wielu trudności i okrutnego traktowania uciśnionym kobietom udało się znaleźć furtkę, przez którą mogły uciec. Tym wyjściem jest nu shu - sekretny język utrzymywany w tajemnicy przed mężczyznami. Jednak nawet tajemnicze znaki haftowane na chustkach i zapisywane na ryżowym papierze nie mogą zaspokoić gorącego pragnienia miłości, jakie płonie w sercu małej Lilii z Puwei.

 Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„W złych chwilach moje serce było wytrzymałe niczym nefryt”.

„Lecz teraz jako wdowa -ciągle posłuszna nakazom tradycji zrozumiałam, że zbyt długo byłam ślepa”.

„ W obliczu pragnień tamtego świata [świata zmarłych] wszyscy jesteśmy bezradni i słabi”.

„Trzeba jednak pamiętać, że iskra nie ogrzeje izby, a pojedyncze nasionko nie da obfitych zbiorów. Głęboka, prawdziwa miłość musi rosnąć i się rozwijać”.

„Prawdziwe jest stare powiedzenie, które utrzymuje, że zubożała kobieta zawsze nosi w sercu pragnienie zemsty”.

„Wydać za mąż córkę to jak wylać wodę z wiadra”.

„Nie ma życia bez śmierci- takie jest prawdziwe znaczenie yin i yang”.

„[…] lepiej jest mieć nieżyjących rodziców, których można czcić i szanować, jako przodków, niż takich, którzy przekroczyli granicę normalnego życia, stając się żebrakami”.

„Kiedy mężczyzna wchodzi do łóżka, winien zachowywać się jak mąż, a gdy z niego wychodzi, niech postępuje jak dobrze wychowany człowiek”.

„[…] taki jest los- dokonujemy wyborów, które wydają nam się dobre i rozważne, tymczasem bogowie mają dla nas inne plany”.

„[…] żadna kobieta nie powinna żyć dłużej niż jej dzieci, bo jest to przeciwne prawom natury”.

„ Ale czy może istnieć świat bez ubogich i nieszczęśliwych?”.

„Widzicie, nadal nie umiałam zrozumieć, że nie mamy żadnej władzy nad tym, w jaki sposób ludzie okazują miłość, i że nie jesteśmy wstanie zmienić czyjegoś przeznaczenia”.

„Problem długiego życia polega głównie na tym, że tyle osób odchodzi przed nami”.
                            
                       

 Na wstępie powiem tak- Chiny to pozycja obowiązkowa dla każdego podróżnika. To kraj, który fascynuje, jak mało który, na świecie. Kraj, gdzie bieda miesza się z luksusem, historia z nowoczesnością, a kicz i tandeta z dziełami sztuki. Wszystko to przyprawione jest egzotyczną kuchnią i sympatycznymi, do szaleństwa przywiązanymi do zasad i etykiety Chińczykami, których jest w Chinach ponad 1,3 miliarda. Wielki Mur Chiński czy Zakazane Miasto w Pekinie to prawdziwe ikony, o których słyszał każdy.  Kultura chińska jest jedną z najstarszych kultur świata. Już w czasach starożytnych osiągnęła wysoki stopień rozwoju. Także chińska myśl techniczna może poszczycić się wielkimi osiągnięciami. Liczne wynalazki powstały tu znacznie wcześniej niż w kręgu kultury śródziemnomorskiej, np. papier, ruchoma czcionka i druk, proch strzelniczy, kompas, sejsmograf.  Konfucjanizm miał bardzo duże znaczenie w ukształtowaniu się typowych cech społeczeństwa chińskiego. Kładł nacisk na poszanowanie tradycji. Stąd u Chińczyków tak wielkie zamiłowanie do starych porządków, tendencja do konserwatyzmu i tradycjonalizmu oraz zamykania się na wpływy zewnętrzne. Istotną cechą kultury chińskiej jest kult przodków. Odgrywa on ważną rolę w życiu każdej rodziny. W każdym domu znajduje się ołtarzyk ku czci przodków, mający zarazem chronić członków rodziny od nieszczęść i złych duchów.
 
                     Inną cechą kultury chińskiej jest jej ścisły związek ze światem przyrody. Z tej tradycji rozwinęła się m.in. chińska medycyna ludowa (akupunktura, akupresura, masaże, aromaterapia, ziołolecznictwo, ćwiczenia oddechowe), bardzo obecnie popularna w krajach Zachodu. Chiny są także miejscem narodzin wschodnich sztuk walki, np. kungfu. Największą sławę zdobyły walki połączone z medytacją, wywodzące się z klasztoru Shaolin.
                 
                          Jednak Lisa See w książce „Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz” dodała do naszej wiedzy o chińskiej kulturze i obyczajach, jakie znamy z przewodników i książek podróżniczych kilka „gorzkich przypraw”. W wielkim skrócie fabuła książki przedstawia się następująco: dwie młode chińskie dziewczynki, Lilia i Kwiat Śniegu urodziły się dokładnie tego samego dnia, oraz o tej samej godzinie. Według starej chińskiej tradycji, zostały połączone więzami laotong, czyli dozgonnej przyjaźni. Razem zostały poddane bolesnemu rytuałowi krępowania stóp i od tego momentu, stały się niemal nierozłączne. Wspólnie przeżywają wszystkie ważne w swoim życiu chwile, zapisują je tajemniczym kobiecym pismem nu shu na sekretnym wachlarzu. Mimo to ich losy, w społeczeństwie rządzonym przez mężczyzn, potoczyły się całkiem odmiennie.

                         W życiu każdego Chińczyka, „istnieją trzy wydarzenia, na które potrzeba najwięcej pieniędzy- narodziny, zawarcie małżeństwa i śmierć. Wszyscy pragniemy dobrze się urodzić i zawrzeć dobre małżeństwo; tak samo zależy nam, żeby dobrze umrzeć i zostać należycie pochowanym, zawsze jednak, mimo naszych starań i zabiegów, to los i okoliczności wywierają największy wpływ na te trzy wydarzenia” – napisała Lisa See w jednym z rozdziałów w książce. Ten cytat - który dotyczy nie tylko Chińczyków, lecz wszystkich ludzi na całym świecie - wystarczyłby na komentarz podsumowujący powieść Lisy See.
                 
                   
                    Główna bohaterka książki Lisy See „Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz” Lilli przez całe swoje życie tęskni za miłością. Wie, że jako dziewczyna, a później kobieta nie powinna jej pragnąć ani oczekiwać, a jednak tęskni za nią i właśnie to niczym nieusprawiedliwione pragnienie stało się źródłem wszystkich udręk, jakich doświadczyła. Marzyła, aby matka ją zauważyła i razem z resztą rodziny pokochała całym sercem. Lecz jako dziewczynka codziennie słyszała jak mężczyźni –jej ojciec i bracia- powtarzają, „że lepiej mieć psa niż córkę”. Żeby zdobyć ich uczucie, była chętna spełniać wszystkie polecenia. Z nadzieją na choćby najdrobniejszą oznakę dobroci z ich strony, starała się sprostać stawianym oczekiwaniom – oznaczało to, że powinna mieć najmniejsze stopy w całym okręgu – pozwoliła, więc połamać sobie kości i ułożyć je w lepszy kształt. W tamtych czasach matki wmawiały swoim córkom, że tylko poprzez ból połamanych stóp osiągną piękno. Że tylko cierpienie prowadzi do spokoju. Kiedy Lilli czuła, że nie zniesie dłużej ani chwili cierpienia i zalewała łzami zakrwawione bandaże, matka szeptała jej do ucha zachęty, aby wytrzymała jeszcze jedną godzinę, jeszcze jeden dzień, jeszcze jeden tydzień, i przypominała o nagrodach, jakie czekają ją, jeżeli wytrwa trochę dłużej. Krępowanie nie zmieniło tylko kształtu jej stóp, ale i cały jej charakter. Ten okrutny rytuał ciągnął się w niej przez całe życie, czyniąc z ustępliwego dziecka zdeterminowaną dziewczynę, a potem z młodej kobiety, bez słowa spełniającą wszystkie życzenia teściów, w dojrzałą, stojącą najwyżej w hierarchii okręgu matronę, tę, która narzucała innym surowe zasady i zwyczaje.
              
                            Bohaterka dopiero po latach uświadomiła sobie, że miłości matki i najbliższych i tak nie otrzymała. Zrozumiała z całą jasnością, że była bezwartościową dziewczynką, której nie poświęcano ani odrobiny czasu i uwagi. Od kobiet wymagało się, że mają obdarzyć swoją miłością dzieci, kiedy tylko ich ciało wyda je na świat, ale każda z nich czuła rozczarowanie na widok narodzonej córki. Najbardziej na świecie kochano tylko synów, dziewczynki nie mogły stać się częścią ich świata, zewnętrznej krainy mężczyzn. Seksizm i mizoginizm był tak wpisany w tę kulturę, że trudno było rozróżnić, co jest prawem naturalnym a co kwestią kultury. W tym patriarchalnym świecie porzucenie męża, który znęcał się nad żoną psychicznie i fizycznie było karane śmiercią. W okresie tzw. „Chłodnych Podmuchów”, co miało miejsce w okresie najbardziej upalnej porze roku, kiedy zapasy z poprzedniego sezonu były już wyczerpane, a nowe zbiory pozostawały na polach, synowe było odsyłane do swoich rodzinnych domów. Nazywano to przewrotnie świętami, ale w gruncie rzeczy chodziło, aby zniknęły z domów teściów „niechciane gęby do wykarmienia”. Tłumaczono taki „występek” w teologiczny sposób. Wszyscy są zdani na łaskę i niełaskę pięciu żywiołów i można tylko kroczyć ścieżką wytyczoną przez los. Najpełniej można to wyjaśnić przez yin i yang: na świecie istnieją kobiety i mężczyźni, ciemność i światłość, smutek i radość. Przeciwieństwa tworzą równowagę. W lokalnym dialekcie słowo „żona” i „gość” brzmią identycznie. Tak, więc do końca życia miały być tylko gościem w domu męża, i to nie gościem, którego podejmuje się wspaniałymi daniami, darami, obdarza serdecznościami i miękkim posłaniem, ale takim, którego zawsze traktuje się, jako osobę obcą i podejrzaną.
            
                            Jak to możliwe, że w świecie gdzie wierzono w moc feng shui, gdzie dla dobra i wygody domowników wybierano odpowiednie miejsce na budowę domu, ogrodu, urządzano mieszkanie, kobiety uważane były za kompletnie bezużyteczne?!  Nawet dla rodziny, w której przyszły na świat były ciężarem. Czekały na nich drwiny teściów, kąśliwe uwagi konkubin męża i rozczarowane spojrzenia ich własnych córek. Uciekały do kobiecych sztuczek, bo nie mogły zrobić praktycznie nic, aby odmienić swój los. W tym celu powstał sekretny kobiecy język Nu shu, pełen głębokich znaczeń i niuansów. Ten tajemny kobiecy język służył kobietom do komunikacji między sobą. Można by go nazwać „alfabetem uciemiężonych”.
                 
                      Antropolodzy kultury wyszczególniają kilka zabiegów, które patriarchalne społeczeństwo poddawało kobiety; krępowanie stóp w Chinach, obrzezanie kobiet w Afryce, prasowanie piersi w Kamerunie, w średniowiecznej Europie pas cnoty, w XIX - wieku ciasno sznurowany gorset. Obecnym nieświadomym patriarchalnym zabiegiem -odpowiednikiem krępowania stóp – są buty na wysokim obcasie. I krępowanie stóp i buty na wysokim obcasie uważa się za erotyczny fetysz. Erotyczna prastara obyczajowość ma się dobrze w dzisiejszym świecie.

                  Książkę Lisy See „Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz” można podsumować jednym zdaniem, starym chińskim przysłowiem: „Jeśli zdejmiesz buty i bandaże, czar pryśnie”. To przysłowie o zdeformowanych chińskich kobiecych stopach mówi, że piękne buty mogą zasłaniać kalectwo stóp, że żadna, nawet największa cywilizacja nie usprawiedliwia cierpienia kobiet i dzieci.