„Inne głosy, inne ściany”
Truman
Capote
Autor/ właściwie Truman Streckfus
Persons (ur. 30 września 1924 w Nowym Orleanie, zm. 25 sierpnia 1984 w Los Angeles) – pisarz i
scenarzysta amerykański.
Tłumaczenie/ Robert Sudół
Tematyka/ Młodociany bohater powieści staje z całą swą
wrażliwością wobec jednej z najtrudniejszych i zarazem najbardziej
intrygujących tajemnic życia, jaką jest miłość. Pierwsze wyzwanie miłosne jawi
mu się w postaci szczególnie dramatycznej i odmiennej od zwyczajowo uznawanych
form miłosnego uniesienia i oddania. Od tego, jak na to wyzwanie zareaguje,
jakiej zdoła dokonać samoanalizy i samooceny, zależeć będzie całe jego życie
uczuciowe, cały jego wewnętrzny świat. Arcywnikliwa odwaga psychologiczna
autora, połączona z niedoścignioną poetycką subtelnością jego stylu, czyni z
tej powieści jedno z najpiękniejszych w literaturze wieku XX studiów procesu
dojrzewania człowieka.
Główny motyw/ Osierocony przez
matkę trzynastoletni Joel Knox wychowuje się w nowym Orleanie pod opieką
ciotki. Pewnego dnia dowiaduje się, że ma jechać na prowincję, do domu ojca, by
tam rozpocząć nowe życie. Wrażliwy i obdarzony ogromną wyobraźnią, trafia do
świata, którego nie potrafi zrozumieć. Ojcowska posiadłość, niszczejąca i
porośnięta dziką roślinnością, okazuje się miejscem tajemniczym i niepokojącym,
pełnym niewyjaśnionych odgłosów, dziwnych przedmiotów i obcych ludzi. Również
długo wyczekiwane spotkanie z ojcem przynosi ogromny zawód - pan Sansom okazuje
się niezdolnym do nawiązania jakiegokolwiek kontaktu paralitykiem. Osamotniony
Joel rozpaczliwie walczy o miłość otoczenia, zabiegając o względy i uwagę
kolejnych ludzi - krewniaka, czarnoskórej służącej, wreszcie dziewczynki z
sąsiedztwa. Głód uczuć skazuje chłopca na wiele rozczarowań, a wytęskniona
miłość okazuje się niejednoznacznym, trudnym do okiełznania uczuciem, które
pojawia się w najmniej spodziewanym momencie.
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„ Choroby, śluby, zaloty,
pogrzeby i Pan Bóg, oto ulubione tematy rozmów toczonych na werandzie”.
„[…] wszędzie dookoła pełno
takich, co to wszystko wiedzą, tyle że nic nie kapują”.
„Och, na tym świecie pełno jest
okrutnych ludzi i bezdusznych czynów”.
„Ograniczonych umysłowo,
neurotyków, zbrodniarzy i prawdopodobnie także artystów łączy nieobliczalność i
perwersyjna niewinność”.
„[…] moje życie przeznaczone
jest na inne czasy”.
„Cała przyszłość mieści się w
przeszłości”.
„Kiedy ktoś robi się sławny, to ludzie
wygrzebują wszystko o jego dawnym życiu”.
„[…] bo w życiu każdego
człowieka są takie sytuacje, kiedy jest zaledwie nicią we wzorze tkanym
nieprzypadkowo przez… przez kogo, powinienem powiedzieć? Boga?”.
„Dziwne, jak dużo czasu
potrzebujemy, żeby poznać samych siebie”.
„Mózg może przyjąć radę, ale nie
serce”.
„[…] dla nas śmierć ma większą
moc niż życie”.
„Samotność, podobnie jak
gorączka, potęguje się nocą […]”.
„[…] bo niebo wszędzie jest
takie samo i tylko w dole rzeczy różnią się od siebie”.
Okres dorastania obejmuje orientacyjnie lata od dziesiątego do
dwudziestego roku życia. Najważniejszym procesem w tej fazie rozwoju jest
kształtowanie się własnej tożsamości. Intensywne poszukiwania tego, kim się
jest, czego się chce i dokąd się zmierza, wymagają od młodego człowieka
wielkiego zaangażowania, wysiłku i łączą się z popełnianiem wielu błędów. Rola dorosłych będzie, zatem polegała na emocjonalnym wspieraniu dorastającego
przez zrozumienie i udzielanie wskazówek dostosowanych do jego możliwości i
sytuacji oraz „dawaniu” czasu i miejsca na własne poszukiwania. Realizacja
ryzykownych eksperymentów to prawidłowość rozwojowa na pierwszym etapie kształtowania
tożsamości – eksploracji, po której następuje drugi okres– podjęcie
zobowiązania, jako podstawy do wejścia w dorosłość. Co jednak się stanie, kiedy
dziecko w okresie dojrzewania nie ma rodziców?
Truman Capote w książce „Inne głosy, inne ściany” opisuje
trzynastoletniego chłopca Joela Knoxa, który został osierocony przez matkę.
Wychowuje się w Nowym Orleanie w rodzinie swojej ciotki Ellen. Ciotka Ellen,
dobra, łagodna kobieta, starała się ze wszystkich sił okazywać miłość Joelowi.
Miała pięcioro dzieci w wieku szkolnym, a jej mąż pracował w sklepie
obuwniczym, więc rodzinie się nie przelewało, ale Joel był niezależny, bo po
matce dostał niewielki spadek. Ellen i cała jej rodzina traktowali go dobrze,
jednak ich nie lubił i często nie mógł się powstrzymać od złośliwości, takich
jak szydzenie ze starszej kuzynki, mało rozgarniętej dziewczynki o imieniu
Louise, która miała wadę słuchu: przykładał do ucha stuloną dłoń i krzyczał: „Że co? Że jak?”. I tak w kółko, aż
wreszcie wybuchała płaczem. Przed pójściem spać ciotka Ellen lubiła czytać
dzieciom Waltera Scotta, Dickensa i Hansa Christiana Andersena. Słuchając
bajek, Joel uświadamiał sobie, że dużo łączy go z bohaterami tych opowieści.
Zadawał sobie pytanie, czy w jego życiu znalazłby się ktoś gotowy narazić się
na niebezpieczeństwo, żeby przyjść mu na ratunek? Nie było nikogo takiego,
nikogo. Joel chodził na wagary do doków, dzielił się swoim drugim śniadaniem z
pracującym tam czarnoskórym sztauerem ogromnej postury i słuchał zmyślonych
przez niego fantastycznych opowieści o dzielnych marynarzach i morskich
przygodach. Przez długie samotne godziny Joel patrzył na załadowywanie i
rozładowywanie statków z bananami, kursujących do Ameryki Środkowej, planując
przy tym rejs na gapę, bo był pewien, że w jakimś dalekim mieście znalazłby
dobrze płatną pracę.
Jednak pewnego dnia w dniu
trzynastych urodzin Joela nadszedł do ciotki Ellen list. Ciotka pokazała mu go
dopiero po paru dniach. List był od biologicznego ojca Joela, który
przeczytawszy w gazecie nekrolog swojej byłej żony a matki chłopca, zaoferował
pomoc w dalszej opiece nad synem: „Śpieszę
zapewnić łaskawą Pani, że w Landing czeka na mojego syna piękny dom, zdrowe
jedzenie i kulturalna atmosfera”. Joel cieszył się z odjazdu. Nie wiedział,
dlaczego się cieszy, i nawet się nad tym nie zastanawiał, jednak mniej lub
bardziej niewiarygodne pojawienie się ojca na scenie, którą opuścił w tak
dziwnych okolicznościach dwanaście lat wcześniej, nie zaskoczyło go zbytnio,
gdyż liczył na podobne zdarzenie. I nagle ten obcy człowiek okazał się jego
własnym ojcem, co wydawało się po prostu wspaniałym zrządzeniem losu.
Joel
zmuszony był odbyć podróż w wozie
dostarczającym pocztę, który kierował Sam Radclif. Ta niewygodna podróż bez
względu na środek transportu, gdyż na tamtejszych wyboistych drogach szybko
rozklekotałby się każdy samochód, nawet ten prosto z fabryki było dla niego
wyjątkowym przeżyciem. Do tego Sam Radclif dużo palił i dużo gadał. W
miasteczku Noon City Joel przesiadł się na wóz zaprzężony w muła, którego
powoził stuletni Murzyn imieniem Jezus Gorączka. Wóz wlókł się ustronną wiejską
drogą, na której koła zapadały się w głęboki, miałki piach tłumiąc smętny
stukot kopyt muła Johna Browna. Przez całą drogę Jezus Gorączka odezwał się
tylko dwukrotnie: za każdym razem po to, żeby zagrozić mułowi niepojętymi
słownymi katuszami. Po drodze napotkali dwie siostry bliźniaczki, rówieśnice
Joela, Florabel i jej siostrę chłopczycę Idabel, z którą Joela będzie łączyć
przyjaźń.
Kiedy Joel dotarł na miejsce
poznał wiele różnych dziwnych postaci zamieszkujących dom jego ojca: wysoką,
bosą, pełną werwy i wdzięku, poruszającą się bezszelestnie jak kotka kucharkę
wnuczkę Jezusa Gorączki Missouri. Ekscentrycznego kuzyna, malarza Randolpha,
który opowiadał mu o wszystkich swoich romansach z kobietami i mężczyznami. Do
jednego ze swoich ukochanych o imieniu Pepe w dzień w dzień pisał listy. Z
braku informacji gdzie może mieszkać kochanek Pepe, kuzyn Randolph wybierał
kilka miast na kuli ziemskiej i kierował korespondencję zawsze do rąk
naczelnika poczty. Ale nigdy nie doczekiwał się odpowiedzi.
Mieszkał w domu swego ojca już
dwa dni, a nie miał jeszcze możliwości się z nim spotkać. Joel zastanawiał się,
o co tu w tym wszystkim chodzi? Pewnego dnia po śniadaniu Joel zamknął się w
swoim pokoju i napisał list do swojego dobrego kolegi Sammy’ego. Chwalił się w
nim, że podoba mu się w nowym domu, że tatę też polubił, zna się na samochodach,
podarował mu śrutówkę i mają zapolować na oposy. Lecz gdy poprawiał koślawe
litery, przyszło mu do głowy, że niemal wszystko, co napisał, było kłamstwem,
wielkim kłamstwem przelanym na papier „jak
gęsty syrop”. Jak się później okazało ojciec Joela był sparaliżowanym
człowiekiem, który nie mógł poruszać nawet powiekami. O tym, że trzeba go
przebrać informował wypuszczając z dłoni na podłogę czerwoną piłeczkę. Pan
Sansom był tylko parą obłąkanych oczu. Joel czuł, że padł ofiarą perfidnego
życiowego żartu, że za jego plecami uknuto jakiś spisek. Nie wiedział tylko,
kogo lub co ma obwiniać. Czuł się odtrącony, pozbawiony tożsamości, jak „chłopiec, wykuty z kamienia i posadzony na
przegniłym pniaku”. W myślach Joela nie było modlitwy; właściwie nie było
niczego, co można by uchwycić w sieć słów, bo – z jednym wyjątkiem- wszystkie
jego modlitwy z przeszłości sprowadzały się do prostych, konkretnych próśb: „Boże, spraw, bym dostał rower, bym dostał
scyzoryk o siedmiu ostrzach, pudełko farb olejnych”. Lecz jak teraz w tym
wypadku można poprosić o coś tak nieokreślonego, tak nic „nieznaczącego” jak
to: „Boże, spraw, by mnie kochano?”.
Tydzień późnej, w szare i
osobliwe chłodne popołudnie, Jezus Gorączka umarł. Ludzie opowiadali, że Pan
Bóg opowiedział mu przed śmiercią coś śmiesznego, bo skonał wstrząsany napadem
wariackiego chichotu. Przeniesienie cedrowej trumny okazało się mozolnym
zadaniem; w końcu przywiązali ją liną do Johna Browna, a stary muł powlókł się
nad mogiłę. Jezus Gorączka by się bardzo ucieszył, ze swej ostatniej drogi-
mawiali przybyli na pogrzeb żałobnicy, których można było policzyć na palcach u
jednej ręki-, ponieważ tak bardzo kochał swego najwierniejszego muła. Na domiar
złego człowiek, który przez ponad sto lat był mieszkańcem tak zamkniętego
świata i który zasługiwał na większy hołd poszedł do nieba głową w dół,
ponieważ opuszczana do grobu trumna się wywróciła.
Truman Capote w książce „Inne głosy, inne ściany” opisuje dojrzewanie trzynastoletniego
chłopca bez rodziców w otoczeniu obcych, dziwnych i zwariowanych ludzi.
Chłopiec doznaje we czesnym etapie rozwoju żałoby, ciągłych rozczarowań. To
ciągłe zderzanie się z rzeczywistością wpływa na jego rozwój emocjonalny. Od
początku otoczony jest kłamstwem, bo kiedy widzi niepełnosprawnego, żyjącego
niczym roślina ojca zastanawia się, kto w takim razie napisał w jego imieniu
list do ciotki Ellen i w jakim celu? W tym środowisku otaczają go dziwni,
zagubieni ludzie: niepełnosprawny ojciec, kuzyn Randolph o biseksualnych
skłonnościach czy koleżanka Idabel z zaburzeniem tożsamości płciowej. W wyniku
rozczarowań związanych z przyjmowaniem pomysłów i postaw innych ludzi, Joel
zaczyna aktywnie poszukiwać tego, co jemu odpowiada, co jest zgodne z jego
własnymi przemyśleniami. Czy wyjdzie mu to jednak na dobre?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz