31 października 2017

Życie miłosne



„Życie miłosne”

Zeruya Shalev


Autorka/ (ur. 13 maja 1959 w kibucu w Kinneret) – izraelska pisarka. Jest obecnie najczęściej tłumaczoną współczesną pisarką izraelską.

Tłumaczenie/ Agnieszka Jawor-Polak

Tematyka/ To pierwsza powieść rozpoczynająca psychologiczną trylogię, na którą składają się jeszcze „Mąż i żona” i kończąca cykl „Po rozstaniu”. Autorka stworzyła historię wyjątkową, ponadczasową, która dotyka najboleśniejszych momentów kobiecego życia. Pomimo, iż „Życie miłosne” rozgrywa się w Jerozolimie, to tak naprawdę mogłoby rozgrywać się w każdym zakątku na świecie, a jej uniwersalny wydźwięk pozwala wpasować się w gusta różnych kobiet, na każdym życiowym etapie. Shalev obrazuje kobiety w przełomowych momentach, gdy coś się zmienia, jakieś nieuchwytne siły wpływają na bohaterki i zmuszają je do zagłębiania się w swoje wnętrze, by pokonać ten trudny etap oparty na kryzysie pragnień i możliwości, a także straconych złudzeniach.

Główny motyw/ Ja'ara dzieli swój czas pomiędzy kochającego męża a obiecującą karierę na jerozolimskim uniwersytecie, kiedy pojawia się Arie. Stanowczy mężczyzna zawładnął jej życiem, zburzył hierarchię spraw i wyobrażenia o uczuciowych związkach. Choć bohaterka trwa w rozdarciu, narażona niekiedy na śmieszność lub upokorzenia, z całą mocą przeżywa jednak zmysłową stronę nowego związku. Powieść przesiąknięta jest erotyzmem i emocjami, ukazywanymi przez autorkę w sposób niezwykle prosty, autentyczny i przykuwający, – co przesądziło o międzynarodowym sukcesie książki.

Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„Ciekawe, że w swoich domach ludzie wyglądają na takich, jacy są naprawdę, i tylko na zewnątrz oblewa ich jakaś poświata […]”.

„To, co słuszne w nocy, w dzień wydaje się absurdalne, a może także na odwrót”.

„[…] miłość czasem wyprzedza znajomość za sprawą jakieś wiedzy wewnętrznej […]”.

„[…] przecież nie da się poznać rodziców naprawdę, wszystko to poza, nigdy w życiu nie odważysz się ukazać swojemu dziecku prawdziwej twarzy”.

„[…] dobrze by było, gdyby istniała zależność między rozmiarem miłości a cechami kochanej osoby […]”.

„Pięćdziesiątka to nie wiek na rozwód, tak jak dwadzieścia lat to nie wiek na ślub […]”.

„Lepiej umrzeć w środku życia z miłością niż dożyć stu lat samotnie […]”.

„Tak to już jest, kiedy się pozwala, aby lęki kierowały naszym życiem […]”.

„Jest szczęśliwy, bo postanowił być szczęśliwym […]”.

„Najwyższą cenę płaci się za miłość”.

„[…] życie miłosne to tylko część życia, i to nie ta najistotniejsza, to tylko jedna mała kieszonka w płaszczu życia […]”.

„Prawda to gorzka pigułka, którą ludzie zazwyczaj łykają stosunkowo łatwo […]”.

„[…] nie wolno się odwracać od miłości, całe życie za to się płaci […]”.

„[…] nie można ze wszystkim zdążyć, kiedy się grzebiesz w przeszłości, zaniedbujesz teraźniejszość […]”.

„ […] zrezygnować z dorosłości to zrezygnować z życia […]”.

„[…] wszystko jest zgniłe, wierzcie mi, na cmentarzu nie znajdzie się tyle robactwa, co na najokazalszych ulicach tego świata […]”.

„[…] gdy błędnie odczytujemy życie, płacimy rzeczywistą, wysoką cenę”.

„W życiu tak jak ze wszystkim, jeśli się nie udaje, szkoda czasu, szkoda się rodzić dla nieudanego życia, szkoda żenić dla nieudanego małżeństwa […]”.
     
                
                      W rozmowie z Marią Bonaparte Zygmunt Freud powiedział, „że nigdy nie potrafił rozwiązać jednej wielkiej kwestii: czego pragnie kobieta?”. Mimo że swoją psychoanalityczną wiedzę o kobiecości Freud nazywał fragmentaryczną i niedoskonałą, to miał niewątpliwie wiele ważnego do powiedzenia o kobiecej psychice. Psychoanaliza dopuściła do publicznej debaty temat kobiecej seksualności poddanej opresji społecznej. Freud nigdy nie zadawalał się biologicznym czy anatomicznym wytłumaczeniem zagadki płci. Pisząc w 1933 roku, że „kobiety nie sposób zrozumieć, jeśli nie uwzględni się fazy jej preedypalnego związku z matką”, Freud wskazał na bogactwo i różnorodność tego związku: jest tam miejsce na czułość i wrogość, na pragnienia pasywne i aktywne. Wraz z rozwojem teorii psychoanalitycznej rosło zainteresowanie znaczeniem macierzyństwa, które za sprawą teorii kleinowskiej, a zwłaszcza Biona, stało się modelem postawy psychoanalitycznej. Freud [1933] pisał: „mówienie, że ktoś zachowuje się po męsku czy po kobiecemu jest ukłonem pod adresem anatomii i konwencji”, podczas gdy proporcje pierwiastka żeńskiego i męskiego w każdej jednostce są w dużym stopniu zróżnicowane. Otworzył tym możliwość badania psychologicznego wyobrażenia siebie, tego, co to znaczy być kobietą czy mężczyzną, przewidując jednocześnie, że nie będzie to ani łatwe, ani proste zadanie. Współcześni Freudowi psychoanalitycy, w przeważającej mierze kobiety, wnieśli wiele nowych obserwacji i teorii dotyczących psychoanalitycznej wiedzy o psychologii kobiety. Ernest Jones, opierając się na teorii Klein, wszedł z Freudem w spór, którego przedmiotem była psychologia kobiety. Zgodnie z teorią Freuda wiele kobiet ma poważne bariery  psychologiczne, które przeszkadzają im odkryć własną seksualność. Łagodna wersja tłumaczy związek ze starszym mężczyzną poszukiwaniem przez kobietę poczucia bezpieczeństwa, oparcia i porozumienia duchowego z osobą dojrzałą. Może wiązać się to z faktem, że starszy partner zaspokaja potrzebę posiadania ojca (nieobecnego w dzieciństwie) albo w pewien sposób kontynuuje dobrą relację partnerki z ojcem.
      
                 Dlaczego o tym wspominam? Otóż bohaterka książki „Życie miłosne” Ja’ara doktorantka na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, mężatka z pięcioletnim stażem traci głowę dla o wiele starszego mężczyzny, którego poznała przypadkowo w domu jej rodziców. Arie Ewen był kolegą jej ojca jeszcze z czasów szkolnych. Wyjechał z Izraela do Francji, kiedy Ja’ary nie było jeszcze na świecie. Dziwne dla Ja’ary było to, że w dniu odwiedzin Ariego jej matka nagle zachorowała. Matka nie cierpiała Ariego, jednak jej ojciec Szlomo go uwielbiał, byli razem na studiach, trzydzieści lat temu, to był jego najlepszy przyjaciel, ale matka zawsze twierdziła, że Arie nim manipuluje i nic więcej, wykorzystuje go. Latami się nie odzywał i nagle zjawia się, bo chce, żeby ojciec Ja’ary załatwił coś dla jego żony. Kiedy Ja’ara weszła do salonu od razu poczuła zapach francuskich papierosów, w miękkim fotelu rozpierał się gość, odprężony i zadowolony, obserwując jak wchodzi do pokoju. Ta krótka wizyta Ja’ary u rodziców i spotkanie kolegi ojca nie wzbudziła w niej żadnego zainteresowania, dopiero, kiedy kilka dni później, kiedy Ja’ara spotkała Ariego w sklepowej przymierzalni poczuła nagły przypływ pożądania do przyjaciela jej ojca. W jednej ręce trzymała sukienkę, a drugą usiłowała zapiąć suwak od spodni. Arie patrzył na nią w skupieniu, oczami mrocznymi jak niemal wypalone do końca węgle, w których pozostał tylko żar. Ja’ara dostrzegła jego grube wargi, spieczone z pragnienia, i ciemny, szeroki język, który je koił. Przypomniała sobie, że kiedyś już się to jej zdarzyło, taka zapaść, ale nie w takim natężeniu jak w obecności Ariego. Nie potrafiła o nim zapomnieć, ciągle „miała go przed oczami”. Na początku do niego zadzwoniła pod byle pretekstem, następnego dnia ośmieliła się pojechać do jego domu. Kochali się jak młoda para zakochanych. W mrocznej sypialni, do której wpadała jedynie odrobina światła, „ślepota” zauroczenia powoli zaczęła ustępować, ale nadal miotały nią zatapiające fale, więc próbowała się uspokoić i przestać myśleć o swoim zdradzonym mężu Jonim. Między jej stroną, a jego zawsze coś było, rozdźwięk, napięcia, urazy, ale do tej pory nie było zdrady, i poczuła, jak łóżko „pęka” na dwoje. Czasami łapała się na tym, że marzy o innym życiu, ale tak, jak się marzy o cudzie, o czymś nadludzkim, co nie jest w jej zasięgu ani mocy, a teraz jej świat się burzy i narowi.
        

                  Ja’ara i Arie spotykali się regularnie. Ja’ara za każdym razem obiecywała sobie, że jeszcze tylko jeden raz, jeden jedyny, który wymaże ten poprzedni, przemieni upokorzenie w triumf. Ale za każdym razem była jak apetyczna, pożądana kość, oblizywane przez psa. Arie za każdym razem ją zaskakiwał, i seksualnie i mentalnie. Z mężem Jonim wie, co będzie, jak będzie, co on powie, co ona powie, co zjedzą na kolację, wie jak na nią spojrzy, to przygnębiające wiedzieć zbyt dużo.
                  W trakcie seksualnych spotkań z Ariem Ja’ara dowiaduje się wiele ciekawych i zaskakujących historii z życia jej rodziców opowiedzianych przez jej kochanka. O tym, że jej matka przed laty wyrzekła się miłości do Ariego, żeby urodzić Ja’are i jej brata Absaloma, ale tak naprawdę nieświadomie nienawidziła ich za to tak bardzo, że przez te nienawiść Absalom umarł, a Ja’ara nie potrafiła okiełznać życia, a przecież gdyby matka wybrała Ariego a nie ojca, nie przyszłaby na świat. Czyżby z powodu wizyty Ariego matka nagle „zachorowała”? Czy tak wyrażała resztki gniewu na byłego kochanka? Nieco nadpsute poczucie triumfu, do przegranego życia uczuciowego? Arie błagał jej matkę przed laty: „Rachel, nie wolno się odwracać od miłości, całe życie za to się płaci”. Ale ona wiedziała najlepiej i wyszła za jego najlepszego przyjaciela, rzucił wtedy studia i wyjechał z kraju, zostawiając za sobą „klątwę”.  „Klątwa” działała; ojciec Ja’ary ciężko zachorował, kilka miesięcy po urodzeniu jej brat Absalom zmarł. Ja’ara żyła z tego powodu z poczuciem winy, wiedziała, że gdyby jej rodzice musieli wybrać, wybraliby jego.
                  By zrozumieć swobodę seksualną bohaterki książki, musimy odłożyć na bok kwestie seksualności i poznać psychiczne reprezentacje jej ciała w umyśle. Reprezentacje te mają związek z frustrującymi i dewastującymi przeżyciami w relacji z jej matką w okresie dzieciństwa i następstwami po śmierci jej brata Absaloma. Swoboda seksualna w tym wypadku to przede wszystkim kompulsywna, iluzyjna próba stworzenia relacji z matką z obiektem z góry skazanym na niepowodzenie, gdyż Ja’ara próbuje uciec od frustrującego doświadczenia z okresu dzieciństwa z kontaktu z matką, która – w odczuciu kobiety nie potrafiła zapewnić jej właściwej opieki emocjonalnej. Teraz, kompulsywnie i w sposób niezróżnicowany, szuka w o wiele starszym mężczyźnie tego, czego zabrakło w kontakcie z matką. Ciekawie autorka książki Zeruya Shalev opisała doświadczenie rozszczepienia między intelektem i kobiecością. Bohaterka zaniedbuje pracę naukową na rzecz seksualnych spotkań z kochankiem. Lęk przybrał bardzo skrajną formę dewaluowania własnej inteligencji. Niejako wbrew sobie, ambiwalentnie reaguje na seksualne doświadczenia starszego, nieatrakcyjnego mężczyzny. Na tym polega gorzka władza, jaką przypisano kobiecemu ciału i kobiecości, w przeciwieństwie do słabości, jaką przypisuje się kobiecemu intelektowi.
                 Zeruya Shalev w książce „Życie miłosne” rozprawia się z tym, że społeczeństwo oczekuje, że kobiety będą się zachowywały tak, jakby miały czarodziejskie różdżki, dzięki którym nie tylko uwalniają się od konfliktów z przeszłości, ale także stają się sprawne, precyzyjne, zręczne i radzą sobie z nowymi wyzwaniami, jakie niesie kobiecość, seksualność i macierzyństwo. Dlaczego tak trudno dostrzec społeczeństwu, że w przypadku niektórych kobiet macierzyństwo sprawia, iż wcześniejsze istniejące problemy jeszcze bardziej się nasilają, aż w końcu te kobiety przestają radzić sobie z czymkolwiek? Spełnienie i szczęście często się pojawia, ale bywa, że na powierzchnię wypływają też dawne bolesne przeżycia; straszna rozpacz, zależność i niskie poczucie wartości matki Ja’ary łatwo przekształciły się w nienawiść i chęć odwetu na dziecku. Konsekwencje tych nierozwiązanych konfliktów z przeszłości; odrzucenie prawdziwej miłości na rzecz małżeństwa z rozsądku, śmierć drugiego dziecka i nieodbyta żałoba po nim sprawiły, że ofiarą stała się córka, nieradząca sobie z życiem uczuciowym, emocjonalnym i seksualnym. Książka bardzo wymagająca z wiedzy psychologicznej z opisami scen seksualnych. Sam seks jest tylko tłem dla głębszych spraw psychologicznych.

            

24 października 2017

Ripper



„Ripper” 

Isabel Allende



Autorka/ (ur. 2 sierpnia 1942 w Limie) – chilijska pisarka. Książki Allende stały się znane z powodu żywego sposobu opowiadania. Mimo że Allende jest często zaliczana do stylu realizmu magicznego, w swoich dziełach często ujmuje elementy post-Boom literatury, a jej styl, jako taki nie może być opisany, jako czysta forma magicznego realizmu.

Tłumaczenie/ Joanna Ostrowska, Grzegorz Ostrowski

Tematyka/ Fabuła książki „Ripper” mogłaby się wydawać standardowym schematem kryminału, lecz autorka skupiła się w swojej książce bardziej na elementach obyczajowych, które stanowią „dobre” siedemdziesiąt procent książki i chociaż mają swoje uzasadnienie sprawiają, że akcja książki rozwija się powoli. Nasuwa mi się tu porównanie do seriali telewizyjnych. Wielowątkowość, która stopniowo zbliża się do ich połączenia, dużo czasu poświęconego poszczególnym bohaterom, których jest całkiem sporo, nie sprzyja klimatom sensacyjnym czy kryminalnym. Jeśli zaś chodzi o samą postać mordercy, to raczej jest to element dodatkowy, zwieńczenie długiego procesu poznawania wszystkich bohaterów i nie stanowi tutaj źródła większych emocji.

Główny motyw/ Akcja powieści toczy się w Kaliforni, w 2012 roku. Sześćdziesięcioczteroletni mężczyzna i piątka nastolatków mieszkających w różnych częściach świata grają przez Internet w „Rippera”, grę fabularną, w której poszukują tajemniczego mordercy, tytułowego Kuby Rozpruwacza. Łączy ich fascynacja ciemną stroną natury ludzkiej. Pod wpływem przepowiedni astrologicznej o rzekomo nadchodzącej „krwawej łaźni” ripperowcy zaczynają się interesować morderstwami popełnianymi w San Francisco i stopniowo przekształcają zabawę w prawdziwe, wielowątkowe śledztwo, równoległe do dochodzenia prowadzonego przez policję. Potrzebne informacje zdobywają w Internecie, w mediach i - dzięki powiązaniom rodzinnym - bezpośrednio od policji. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika matka jednej z uczestniczek „Rippera”, intelektualna zagadka nabiera zupełnie innego charakteru. Szóstka graczy i ich przyjaciele rozpoczynają dramatyczny wyścig z czasem, by uratować jej życie. I to bez udziału aparatu policyjnego, który mimo swoich ogromnych możliwości zawsze jest o krok za nimi.

 Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

 „[…] tylko głupcom nie dokucza sumienie”.

„[…] kreatywność karmi się energią seksualną”.

„[…] miłość to niepotrzebne ryzyko”.

„[…] czasami strzała Amora powoduje nieuleczalną ranę”.

„[…] życie pełne jest niespodziewanych zwrotów, lepiej cieszyć się tym, co mamy teraz, i nie myśleć o hipotetycznej przyszłości”.

„Oko za oko, ząb za ząb… Stosując takie kryterium, wszyscy mielibyśmy sztuczne szczęki i zapewne po jednym oku”.

„[…] czyż pożądliwość w oczach starców nie jest usprawiedliwieniem”.

„W miłości nikt nie myśli o tym, co jest odpowiednie”.

„Miłość platoniczna jest trochę nudna”.

„Nie da się zmienić faktów, ale możesz zmienić sposób, w jaki je osądzasz”.

„Wszystko we wszechświecie jest ze sobą połączone”.

„Trucizna jest kobiecą bronią”.

„Ciekawość jest matką wszystkich grzechów, ale i wszystkich nauk”.
  
                 
             Była ich szóstka: piątka nastolatków i starszy mężczyzna. Za pośrednictwem swoich komputerów grali w grę fabularną o nazwie „Ripper”. Gracze stanowili dobraną grupę freaków rozrzuconych po całym świecie, którzy komunikowali się ze sobą przez Internet; mieli za zadanie odnaleźć i zniszczyć tajemniczego Kubę Rozpruwacza, pokonując przeszkody i nieprzyjaciół pojawiających się na ich drodze. Amanda, będąca mistrzynią gry, planowała każdą przygodę w zależności od zdolności i ograniczeń postaci stworzonych przez graczy, jako ich alter ego.
                 Pewien chłopak z Nowej Zelandii, sparaliżowany w wyniku wypadku i skazany na wózek inwalidzki, obdarzony otwartym umysłem, który pozwalał mu wędrować po świecie fantazji i zdolny był poruszać się zarówno w przeszłości jak i w przyszłości, wszedł w rolę sprytnej i ciekawskiej Cyganki Esmeraldy. Samotny i nieśmiały nastolatek z New Jersey, mieszkający z matką, który w ciągu ostatnich dwóch lat wychodził ze swojego pokoju tylko po to, żeby pójść do ubikacji, był sir Edmondem Paddingtonem, angielskim pułkownikiem w stanie spoczynku, aroganckim macho, bardzo przydatnym w grze z racji wiedzy na temat broni i strategii wojskowej. W Montrealu mieszkała dziewiętnastoletnia dziewczyna, która spędziła swoje krótki życie w klinikach, gdzie leczono ją z zaburzeń odżywiania; stworzyła postać Abathy, medium obdarzonego zdolnością czytania w myślach, przywoływania wspomnień i komunikowania się z duchami. Pewien trzynastoletni Afroamerykanin, sierota o inteligencji IQ 156, stypendysta w Reno dla wybitnie uzdolnionych dzieci, wybrał dla siebie postać Sherlocka Holmesa, jako że dedukowanie i wyciąganie wniosków przychodziło mu bez najmniejszego wysiłku.
           
     

          Amanda nie miała własnej postaci. Przypadło jej w udziale kierowanie grą i pilnowanie, by przestrzegano zasad. Poza tym wbrew regulaminowi przydzieliła sobie pomocnika, pachołka imieniem Kabel, tępego grubasa, posłusznego i lojalnego, który wykonywał nawet najbardziej niedorzeczne polecenia. Był to jej dziadek, sześćdziesięcioletni Blake Jackson. Grał w „Rippera”, żeby spędzać z wnuczką czas nie tylko na oglądaniu horrorów, rozgrywaniu partii szachów czy rozwiązywaniu zagadek logicznych, które sobie wzajemnie zadawali.  Dziadek i wnuczka byli kumplami, sprzymierzeńcami, wspólnikami od zbrodni, jak lubili o sobie mówić. Przez pięć dni, kiedy dziewczyna mieszkała w internacie, komunikowali się niemal codziennie i wykorzystywali wolne chwile, żeby grać w szachy albo w „Roppera”. Omawiali przez telefon informacje, które dla niej wybierał, koncentrując się na ciekawostkach: dwugłowa zebra, która urodziła się w zoo w Pekinie, grubas z Oklahomy, który udusił się własnymi bąkami, niepełnosprawni umysłowo więzieni przez lata w piwnicy, żeby porywacze mogli pobierać ich zasiłek. Przez ostatnie trzy miesiące komentowali jednak tylko miejscowe zbrodnie.


                  Amanda Martin liczyła sobie siedemnaście lat, była w ostatniej klasie szkoły średniej i miała rozwiedzionych rodziców, Indianę Jackson, uzdrowicielkę, i Boba Martina, nadinspektora policji, a oprócz nich meksykańską babcię i owdowiałego dziadka wspomnianego Blake’a Jacksona. Amanda była jedynaczką, w dodatku bardzo rozpieszczoną, ale dziadek uważał, że gdy tylko skończy szkołę i zostanie rzucona na pastwę świata, ten problem sam się rozwiąże. Była wegetarianką, ponieważ nie gotowała; gdyby musiała to robić, stosowałaby mniej skomplikowaną dietę. Od wczesnego dzieciństwa pochłaniała książki, narażając się, jakie niesie ze sobą ten zwyczaj. Dziadek daleki był od popierania cenzury, ale niepokoiło go, że w wieku czternastu lat jego wnuczka czyta książki o morderstwach. Amanda zamykała mu usta, mówiąc, że on też je czyta. Do zgubnego upodobania dziewczynki przyczynił się fakt, że ojciec Amandy, Bob Martin, był szefem Wydziału Zabójstw w policji w San Francisco, dzięki czemu dowiadywała się o każdym występku popełnionym w mieście.
                    Celeste Roko, słynna w Kalifornii astrolożka, matka chrzestna Amandy, zapowiedziała w telewizji, że „we wrześniu 2011 roku San Francisco przeżyje >>krwawą łaźnię<<”. Jej codzienny program poświęcony horoskopom i konsultacjom astrologicznym nadawany był wcześnie, przed prognozą pogody, i powtarzany po wieczornych wiadomościach. W studiu telewizyjnym we wgłębieniu udającym okno wisiała powiększona fotografia mostu Golden Gate, a także wielka mapa Układu Słonecznego z planetami. Parapsycholodzy, astrolodzy i inni adepci sztuk tajemnych mają zwyczaj przepowiadania przyszłości w przeddzień Nowego Roku, jednak Roko nie mogła czekać trzech miesięcy, żeby ostrzec mieszkańców San Francisco przed tym, co ich czekało.
                  Zbrodnie zostają popełniane podczas pełni księżyca, morderca zostawia na miejscu zbrodni charakterystyczny „podpis wilka”. Pięć pierwszych morderstw, w których zginęli Ed Staton, Michael i Doris Constante’nowie, Rachel Rosen, wszystkie popełnione były w San Francisco, w żadnym z przypadków nie było śladów walki, sprawca wchodził do pomieszczeń nie włamując się do środka, miał łatwy dostęp, potrafił otwierać różne typy zamków lub został wpuszczony, i być może znał swoje ofiary, a przynajmniej ich zwyczaje. Miał czas, żeby perfekcyjnie zaplanować i przeprowadzić każde z morderstw. Zawsze przynosił ze sobą narzędzie, którym zabijał, co wskazuje na premedytację: pistolet, kij bejsbolowy, dwie strzykawki z heroiną, taser, żyłka.  Zabójstwa pchnęły graczy w „Rippera” ku czemuś, co miało stać się ich niebezpieczną obsesją. Piątka nastolatków zaczęła stawiać sobie te same pytania, co policja i wszczynają śledztwo na „własną rękę”. Stopniowo przekształcają niewinną grę w prawdziwe, wielowątkowe śledztwo, równoległe do dochodzenia prowadzonego przez policję. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika matka Amandy, intelektualna zagadka nabiera zupełnie innego charakteru. Szóstka graczy i ich przyjaciele rozpoczynają dramatyczny wyścig z czasem, by wyprzedzić zabójcę.
                     W pozostałej części "Rippera" znajdziemy to, z czego Allende jest znana z innych książek. Doskonałe portretowanie poszczególnych postaci, zgłębianie ich psychiki oraz wprowadzanie bohaterów w sytuacje, dzięki którym poznajemy ich jeszcze lepiej. Matka Amandy, przepiękna Indiana, pracuje w holistycznej klinice, w której leczy swoich pacjentów masażami i doradza im, jak przezwyciężyć swoje psychiczne demony. Ryan Miller, jej przyjaciel, weteran wojenny i inwalida, walczy o jej serce oraz wspomina traumy sprzed lat. Właśnie ci główni bohaterowie - oraz masa innych, pobocznych postaci - są opisani kompletnie, w każdym calu, wydaje się, że nie można nic więcej dopowiedzieć. To naprawdę fascynujące i urzekające, tym bardziej, że styl Allende jest piękny; brak tu pustych słów, a wszystkie zdania są przemyślane i niebywale plastyczne.
Autorka opisuje, w jaki sposób powstają tzw. „tożsamości internetowe”. Coraz szybsze i fragmentaryzowane życie, pozbawione głębszego sensu i punktów odniesienia sprawia, iż Internet staje się coraz bardziej popularną formą kreacji siebie. Strony domowe, gry, blogi, czy też uczestnictwo w forach dyskusyjnych, czatach, pozwala zaistnieć, zaprezentować siebie, czasem w jaśniejszym, niż zazwyczaj świetle. Pewna grupa internautów tworzy tożsamości zgodnie z ich codziennym obrazem samego siebie, inni tworzą zupełnie fikcyjne osobowości, pozwalając dojść do głosu ukrytym popędom lub z obawy przed byciem nieakceptowanym stają się, chociaż przez chwilę – zgodnie z panującymi medialnymi standardami – młodsi, piękniejsi, a przez to bardziej atrakcyjni społecznie. Internetowe życie zaspokaja wiele indywidualnych potrzeb, pełniąc funkcje terapeutyczne, autoprezentacyjne, autopromocyjne, twórcze, czy ekshibicjonistyczne.
                  Autorka maluje obraz ekscentrycznego środowiska skupionego wokół Kliniki Holistycznej, ośrodka medycyny alternatywnej: uzdrowicieli, specjalistów od reiki, aromaterapii i akupunktury, czyścicieli karmy, homeopatów, masażystów, astrologów, adeptów New Age. Wątek kryminalny przeplata się z barwnymi opisami bohaterów powieści: nastoletniej, obdarzonej niezwykłą inteligencją dziwaczki żyjącej we własnym świecie, zarozumiałego szefa Wydziału Zabójstw policji San Francisco, stukniętej astrolożki, egzaltowanego kelnera z włoskiej kawiarni czy pobożnej meksykańskiej matrony. „Ripper” jest też okazją do refleksji na temat amerykańskich operacji wojskowych w Iraku i Afganistanie, sposobów prowadzenia współczesnej wojny, odpowiedzialności jednostki za zabijanie i konsekwencje w postaci inwalidztwa, ucieczki w nałóg i urazów psychicznych, które pozostają żołnierzom na całe życie.   Jak w przypadku każdej powieści Isabel Allende, jest to również historia o miłości, w jej skrajnych odmianach: miłości prawdziwej, głębokiej, zdolnej do największych poświęceń, i tej patologicznej, egoistycznej, która może doprowadzić nawet do zbrodni.
                Dodam trochę „łyżki dziegciu” do recenzji i powiem, że w mojej opinii Isabel Allende wykreowała za dużo postaci. Akcja książki dłuży się i jest mało interesująca do czasu porwania Indiany matki Amandy. Dopiero od tego rozdziału książka nabiera „rozpędu” i staje się „prawdziwym” kryminałem. Znając dotychczasowe publikacje książkowe autorki uważam, że „Ripper” jest jej najsłabszą z książek. Lubię Isabel Allende z jej dotychczasowym stylem pisarskim z realizmem magicznym jednak tej książki nie polecam do czytania w długie zimowe wieczory, sprawdzi się natomiast do czytania podczas podróży lub dla „zabicia czasu” w komunikacji miejskiej.