09 czerwca 2023

Serotonina

 

„Serotonina”

Michel Houellebecq


Autor/ Michel Houellebecq, najbardziej znany dziś francuski autor, w kolejnym już roku jest „najpoważniejszym kandydatem” do literackiej Nagrody Nobla. Jednocześnie wciąż zarzuca się mu, że nie jest „dość nowoczesny”. W swoich książkach Michel Houellebecq porusza najbardziej aktualne tematy, wskazując słabe punkty zachodniego społeczeństwa. W powieści „Serotonina” pisarz kreśli portret Francji, podzielonej na wielkie centra i pogardzane, niszczejące peryferie, coraz częściej rewoltujące się wobec roli, jaką odgrywają. Pokazuje zmieniający się świat, negowanie ideałów. Główna postać tej książki, zgodnie z pesymistycznym charakterem twórczości Houellebecqa, boryka się natomiast z depresją i porzuca swoje dotychczasowe życie, aby pogodzić się z trudną przeszłością.

Tłumaczenie/ Beata Geppert

Tytuł oryginału/ fr „Sérotonine”

Tematyka/ Houellebecq nie wychodzi z roli diagnosty chylącej się ku upadkowi Europy, ale także kondycji ludzkiej w ogóle. Nie oszczędza nam prawdy o naszej hipokryzji, cynizmie i samotności – „do szczęścia nie ma już po prostu warunków historycznych”. Być może jednak bezwzględna ocena sytuacji nie wynika wcale z mizantropii, o którą francuski pisarz tak często bywa posądzany, ale z elementarnego poczucia uczciwości? Najtragiczniejszą postacią „Serotoniny” nie jest jednak sam bohater, ale jego najbliższy przyjaciel Aimeric. To arystokrata i kolega Labrousta ze studiów, który odrzucił perspektywę kariery w międzynarodowej korporacji i wybrał proste życie blisko natury w rodzinnym zamku jako hodowca krów. Zmaga się on z meandrami wspólnej polityki rolnej UE, coraz mniejszymi dopłatami bezpośrednimi i kolejnymi umowami o wolnym handlu, negocjowanymi przez rząd francuski (przy udziale samego Labrouste’a), które sprawiają, że francuska produkcja rolna przegrywa z zagraniczną konkurencją jako droga i nieopłacalna.

Główny motyw/ Główny bohater powieści, Florent Claude-Labourste, jest 46-letnim inżynierem agronomii. Poznajemy go, gdy kończy karierę zawodową we francuskim ministerstwie rolnictwa i toksyczny związek z japońską kochanką. Ma plan: zniknąć. W hotelu, do którego się wyprowadził, przygniata go kompletna bezczynność. Aby ją znieść, zażywa captorix – lek antydepresyjny podnoszący poziom serotoniny. Nie chodzi jednak o to, żeby wrócić do formy – Florent nie ma już na to ani nadziei, ani siły – captorix pozwala jedynie utrzymać złe emocje w ryzach, „zamieniając życie w ciąg formalności”. Szybko wychodzi na jaw, że oprócz skutków pozytywnych lek powoduje także znacznie mniej pożądane konsekwencje – bohater będzie musiał pogodzić się z zupełną impotencją. Przy takim obrocie spraw ostatnim przejawem dekadencji, na jaki może pozwolić sobie bogaty Francuz, jest roztrwonienie majątku na wyrafinowane przyjemności kulinarne.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„(…) celem każdej administracji jest bowiem maksymalne ograniczenie możliwości życia człowieka, o ile nie da się całkowicie ich zniszczyć”.

„(…) nie ponoszę żadnej odpowiedzialności, to Bóg zawsze mną rozporządzał (…)”.

„(…) powiedzmy, że w moim wieku wszelkie obietnice szczęścia stają się już nieco mętne (…)”.

„(…) za każdym razem miałem niezwykle silne uczucie powrotu do piekła – do piekła, które ludzie sami sobie zbudowali dla własnej wygody”.

„(…) to samo słowo dla mężczyzn i dla kobiet odnosi się do zupełnie innej rzeczywistości”.

„U mężczyzny miłość jest więc zakończeniem, spełnieniem, a nie jak u kobiety początkiem, narodzinami, i warto mieć to na względzie”.

„(…) bezwarunkowa miłość uważa takie zdarzenia [śmierć osoby ukochanej] za niemożliwe, a nawet kategorycznie je wypiera, bezwarunkowa miłość jest zbudowana właśnie na tej niemożności, na tym wyparciu, i w tej fazie nie ma znaczenia, czy ową miłość pieczętuje wiara w Chrystusa, czy wiara w opracowany przez Google’a projekt nieśmiertelności (…)”.

„Nie jest dobrze, kiedy zakochani mówią tym samym językiem, nie jest dobrze, kiedy mogą się naprawdę porozumieć, wymieniać poglądy, gdyż mowa nie służy do tworzenia miłości, lecz do tworzenia podziałów i nienawiści (…)”.

„Gdybyśmy jeszcze potrafili ograniczać się do tematów przyziemnych i konkretnych – gdzie są klucze od garażu? o której przychodzi elektryk? – dałoby się wyżyć, ale wszystko, co ponad to, prowadzi do rozłąki, utraty miłości, rozwodu”.

„Na Zachodzie nikt już nie będzie szczęśliwy, myślała, nikt i nigdy, przyszła pora, by uznać szczęście za jakiś starożytny majak, do szczęścia nie ma już po prostu warunków historycznych”.

„Dobre kłamstwo powinno częściowo opierać się na rzeczywistości (…)”.

„(…) wszystko, co sobie można wyobrazić w temacie pornografii, istniało już w czasach starożytnej Grecji i Rzymu”.

„Zbiegi okoliczności to mruganie okiem przez Boga”.

„Ale im bardziej przestrzegam reguł, tym trudniej mi związać koniec z końcem”.

„Czasem brak jednej bliskiej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony”.

„W sprawach sercowych nie należy jednak przeceniać roli przypadku”.

„W rzeczywistości sprawy nie potoczyły się tak, jak zakładałem, świat zewnętrzny narzucił swoją obecność i zrobił to z całą brutalnością”.

„Ostatecznie w nazistowskich obozach też byli lekarze z dyplomami akademii medycznej”.

„(…) wtedy zrozumiałem, że społeczeństwo to maszyna do niszczenia miłości”.

„(…) w tamtych czasach ludzie chyba bardziej żyli w realu”.

„Wszystkie pary tworzą swoje drobne, mało istotne rytuały, nawet trochę śmieszne, z którymi z nikim się nie dzielą”.

„Bóg jest kiepskim scenarzystą, pięćdziesiąt lat życia skłoniło mnie do takiego wniosku, Bóg w ogóle we wszystkim jest kiepski, wszystko, co stworzył, nosi piętno niedoskonałości i porażki, o ile nie najzwyklejszej złośliwości, istnieją rzecz jasna wyjątki (…)”.

„(…) szczęśliwy tym krótkotrwałym szczęściem, jakie człowiek odczuwa, gdy uniknął poważnego nieszczęścia i wraca do swoich nieszczęść codziennych”.

„(…) nie da się ludziom pomóc, pomyślałem, ani przyjaźń, ani współczucie, ani psychologia, ani inteligencja sytuacyjna nie znajdują tu żadnego zastosowania, ludzie sami wytwarzają mechanizm własnych nieszczęść (…)”.

„(...) nic nas nie koi równie łatwo jak świadomość innych niż nasze dramatów, które nam zostały oszczędzone”.

„Bóg obdarzył mnie naturą prostą, moim zdaniem wręcz niezwykle prostą, to raczej świat wokół mnie stał się złożony (...)”.

„Nastrój globalnej katastrofy zawsze choć trochę pomaga w odbiorze katastrofy osobistej, pewnie dlatego samobójstwa tak rzadko się zdarzają podczas wojny (...)”.

„(...) ludzkość wynalazła miasta z ich naturalnym skutkiem, czyli samotnością (...)”.

„(...) każdy potrzebuje odrobiny przyjemności, by żyć cz też – jak to się mówi – krok po kroku iść do przodu”.

„Są takie chwile, kiedy poczucie wstydu musi ustąpić, bo nie da się dalej przy nim obstawać”.

 

W „Serotoninie” występuje typowy dla Houellebecqa antybohater: samotny, sfrustrowany, starzejący się facet, który uwielbia zestawiać w pamięci rankingi kobiet, z którymi udało mu się przespać. „Przegapił ruch Me Too - to oczywiste" - napisała Nelly Kaprielian z magazynu „Les Inrocks". Krytyczka podkreśla jednak, że „przestarzały" stosunek autora do kobiet to jedyne zastrzeżenie, jakie ma do „Serotoniny", którą, jako powieść, ocenia wysoko.

Głównym bohaterem „Serotoniny” jest 46-letni Florent-Claude Labrouste, inżynier agronom, który pewnego dnia odkrywa, że jego dużo młodsza kochanka zdradzała go podczas filmowanych orgii. Opuszcza ją, porzuca pracę, zamieszkuje w hotelu i spędza czas przesiadując w barach, spacerując po supermarketach i wspominając minione miłości. Samotny i nieszczęśliwy Florent egzystuje dzięki regularnemu zażywaniu antydepresantów, które zwiększają stężenie we krwi serotoniny zwanej hormonem szczęścia, stąd tytuł powieści. Lek ma jednak skutki uboczne, a jednym z nich jest impotencja...

Gdy pewnego dnia Florent-Claude odkrywa lubieżne filmiki porno, w których występuje jego dziewczyna, postanawia porzucić swoje dotychczasowe życie. Pozbywa się luksusowego mieszkania i rezygnuje z dochodowej pracy w Ministerstwie Rolnictwa. Włóczy się po mieście, odwiedza bary, restauracje i supermarkety, analizując swoje naznaczone porażką związki miłosne. Jego podróż zaczyna się w Almerii, prowadzi ulicami Paryża i przez Normandię, gdzie zdesperowani rolnicy, pokonani przez globalizację i wspólną politykę rolną UE, szykują się do z góry przegranej wojny. Świat zdaje się rozpadać razem z bohaterem. Francja idzie na dno, Unia Europejska idzie na dno, na dno idzie bezcelowe życie Florenta-Claude’a. Coś poszło zdecydowanie nie tak i nie zaradzi temu nawet największa dawka Captorixu. Gdy mężczyzna udaje się do lekarza, słyszy bezlitosną diagnozę: „Pan umiera ze smutku”.

To typowa Houellebecqowska postać - jest zgorzkniały, złośliwy, przekonany o tym, że życie i świat nie mają sensu. Gdy jego sąsiedzi skrupulatnie segregują śmieci, on specjalnie wrzuca puste butelki po winie do pojemnika na papier. Jego największą pasją są papierosy (do perfekcji opanował demontaż czujników dymu w hotelach) i kobiety, o których ciałach nieustannie marzy. Na marzeniach się kończy, ponieważ efektem ubocznym przyjmowania przez Florenta-Claude'a antydepresantu jest impotencja. Rozczarowany życiem wyprowadza się do jedynego hotelu, który zezwala gościom na palenie, i dokonuje niekończących się retrospekcji, by dowiedzieć się, dlaczego w wieku 46 lat jest smutny i samotny. Wraca myślami do wszystkich swoich poważniejszych związków, w tym do tego najważniejszego, który rozpadł się z jego winy…


 

Przy okazji historii Florenta-Claude’a Houellebecq oczywiście obraża kogo popadnie - urażeni mogą się poczuć homoseksualiści, kobiety, Azjaci, Niemcy, Rumuni, architekci, fani heavy metalu nawet mieszkańcy miasteczka Niort - pisarz wspomina je jednym zdaniem, nazywając wyjątkowo brzydkim. Bohater „Serotoniny” jest jednak postacią tak żałosną, a momentami i odpychającą, że trudno powiedzieć, by autor gloryfikował jego poglądy. Inhibitor tytułowej serotoniny, fikcyjny środek Captorix, pozwala Florentowi-Claude’owi przeżyć z dnia na dzień, ale nie pozostawia złudzeń. Szczęście? Jakie szczęście? „Nikt nie będzie już szczęśliwy na Zachodzie. Dziś powinniśmy postrzegać szczęście jako rodzaj dawnego marzenia, zwyczajnie nie spełniamy już warunków” - stwierdza. A puenta - związana z Captorixem - będzie oczywiście przewrotna.

W końcu bohater jedzie do rodzinnej Normandii na poszukiwanie byłej dziewczyny, która opuściła go, nie mogąc znieść jego niewierności. Tym sposobem Florent ma okazję obejrzeć z bliska współczesną francuską wieś, pogrążoną w kryzysie na skutek polityki gospodarczej UE. Doprowadzeni do ostateczności kwotami mlecznymi rolnicy organizują protest i blokują autostradę. „Serotonina", ukończona zanim we Francji rozpoczęły się obecne antyrządowe demonstracje polegające na blokowaniu dróg ugruntowała pozycję Huellebecqa jako pisarza, który genialnie umie wczuć się w atmosferę rzeczywistości.

Specjalnością Houellebecqa jest krytyka współczesnego świata. Każda powieść przynosi nową galerię postaci samotnych, uwikłanych w niewolnicze zależności od pracodawcy, rodziny, religii. Bohaterowie Houellebecqa to najczęściej dranie bez sumienia, a przy tym hipokryci. W tej literaturze programowo brakuje postaci pozytywnych, znakomita większość bohaterów została opisana jako postaci odrażające i z odrazą patrzące na innych ludzi. „Może nie byłoby fałszem uznanie mnie za konserwatystę w szerokim tego słowa znaczeniu, w tym sensie, że nie lubię zmieniać rzeczy, które jeszcze całkiem nieźle działają. W konserwatyzm jest też wpisany pewien rodzaj pesymizmu, dostrzeganie zagrożeń, czyli to, co sam w sobie obserwuję" - zauważył pisarz. W swoich powieściach Houellebecq przedstawia często przerysowany, karykaturalny obraz ludzi zafascynowanych ideą postępu, przekonanych, że rozwój cywilizacji zlikwiduje po trochu mankamenty natury ludzkiej. Jego zdaniem, nawet najbardziej konsekwentna poprawność polityczna, lansowanie tolerancji przez wykluczanie z dyskursu publicznego osób o niewygodnych dla oficjalnych trendów poglądach nic nie da. „Wiele cech, z którymi współcześni ideolodzy społeczni chcą walczyć, jak skłonność do przemocy i agresji, dyskryminowanie słabszych, uleganie nałogom, są wpisane w egzystencję człowieka jako gatunku. Nie zmienimy człowieka" - uznał pisarz.

Część powieści poświęcona jest wizycie u przyjaciela, Aymerica, rolnika zmagającego się ze zmieniającą się rzeczywistością i rozpadem małżeństwa. Dzięki tej dwójce przyjaciół widzimy zmiany w społeczeństwie. Retrospekcje Florenta-Claude'a pokazują, jak postęp w rolnictwie powoli miażdży życie rolników, czego rezultatem jest nieubłagany i nieunikniony upadek indywidualnych niedużych gospodarstw rolnych. Kiedy dzieje się to, co nieuniknione, wybór jest między poddaniem się (jak Florent-Claude) lub wzięciem spraw w swoje ręce (jak Aymeric). Jednak, wraz z rozwojem „Serotoniny”, widzimy, że jest coś więcej w smutku naszego bohatera niż tylko egzystencjalna nuda. Początkowe fragmenty z życia seksualnego ustępują miejsca bardziej nostalgicznym, romantycznym historiom, gdy nasz bohater zastanawia się nad przeszłymi związkami z kobietami. Jego podróż do Normandii to nie tylko wycieczka do Aymerica (i pretekst do ucieczki od obecnej dziewczyny), ale także okazja do ponownego odwiedzenia miejsca, w którym rozpoczął się jeden z jego prawdziwych związków. Kiedy wędruje po mieście, w którym kiedyś mieszkał, staje się to rodzajem wycieczki po jego libido i emocjach, zastanawiając się, co by było, gdyby...?

Strona po stronie, książka zaczyna czytelnika „parzyć”. Presja globalizacji niszczy opłacalność uczciwego rolnictwa. Aymeric zamiast poderwać „mołdawską dziewczynę", jak sugeruje Florent-Claude, uczestniczy w zapowiedzi ruchu „żółtych kamizelek” – bierze się bezpośrednio do walki z Unią Europejską. Rolnicy, tak jak „żółte kamizelki", stają się ofiarami globalizacji i przemian francuskiego modelu gospodarczego, który spycha ludzi takich jak oni w kierunku pełzającej pauperyzacji. Houellebecq raz jeszcze okazał się autorem o genialnym słuchu społecznym. Jego powieść idealnie wpisała się w rozdzierający Francję konflikt, z którego siły, w momencie gdy pisarz zaczynał pracę nad powieścią, niemal nikt specjalnie nie zdawał sobie sprawy.

Najważniejszy jednak w powieści jest wątek miłości narratora do Camille i pomysł naprawy największego życiowego błędu. Houellebecq cytuje Niekrasowa i Gogola, ale najbliżej mu do Dostojewskiego, który pisał, że ludzie pozornie marzą o szczęściu, a robią wszystko, by żyć nieszczęśliwie. Tak właśnie postępuje bohater „Serotoniny". Tyle że u Dostojewskiego czy Bułhakowa pogrążonych w depresji bohaterów zbawiała kochająca ich kobieta. U Houellebecqua kobiety mają sposoby, by realizować się jako matki bez pomocy mężczyzny, zwłaszcza takiego, który je zdradził. Głupio czy nie głupio, to nie ma znaczenia. Zdrada to zdrada – ostrzega Houellebecq, dlatego jego najnowszą książkę można uznać za przypowieść, a to znaczy, że francuski cynik chce nas umoralnić i uratować przed życiową katastrofą!

W książce pojawia się też niemiecki ornitolog obserwator ptaków, który okazuje się być aktywnym pedofilem – jedyną prawdziwą troską naszego głównego bohatera o ofiarę seksualną (dziesięcioletnią dziewczynkę) jest nadzieja, że za filmy w których występuje dziewczynka ma zapłacone. Po tym wydarzeniu Florent uczy się strzelać i rzeczywiście co jakiś czas trafia prosto w smutne serduszko: „na zachodzie nikt już nie będzie szczęśliwy”, a „cała kultura świata niczemu nie służy”. Ale nie wszystko stracone, bowiem „naprawdę możemy spowodować duże straty”, chociaż w gruncie rzeczy „mechanizmy nieszczęścia są (…) silniejsze”.

„Serotonina” to powieść na czasy „La fin des sociétés” (końca społeczeństw) – epokę zapowiedzianą przez francuskiego socjologa Alaina Touraine’a w dziele o takim właśnie tytule. Kim jest człowiek w takich czasach? Czy jedynie zwierzęciem poruszanym najprostszymi mechanizmami popędu seksualnego? Czy istotą metafizyczną, którą napędzają impulsy i siły niedające się sprowadzić do czystej biologii, jak miłość choćby? I czy ponowne odkrycie tej metafizycznej, ponadbiologicznej istoty wystarczy, by po nieuchronnym końcu świata nadszedł nowy? Być może po prostu należy szukać gdzie indziej, w rzeczywistości znajdującej się poza czułym, ale reakcyjnym radarem Houellebecqa, dobrze identyfikującym rozkład, ale niedostrzegającym oznak nowego. Jak choćby krzepnącej politycznej podmiotowości kobiet, które w kończącym się świecie z „Serotoniny” mają status obiektów do pożądania i co najwyżej kochania, lecz nie działania.

Co Florentowi-Claude’owi pozostaje z materialnych przejawów otaczającego świata poza wiadomą małą i białą tabletką? Ostatnimi figurami wyludnionego uniwersum są: recepcjonistka, ekspresy do kawy – jedyni towarzysze poranków, i oczywiście, na poczesnym miejscu, kolejne hotelowe telewizory. Szczególnie te oglądane bez dźwięku, jako nieme i groteskowe tło dla kończącego się świata. A także ostatnie zwierzęta, które bohater tej wyludnionej planety spotyka przed apokalipsą – krowy. Nie pierwszy raz odbijający się w ich wielkich oczach literacki przechodzień zderza się z absurdem własnego istnienia. Florent-Claude głaszcze czule ich wilgotne, ciepłe pyski w oborach należących do uwikłanego w protest rolników przyjaciela z młodości, Aymerica, ale kiedy okazuje się, że całe stado pójdzie na zmarnowanie, ogranicza się do powiadomienia o tym niechętnych służb. To już nie jego kłopot. „Czy tak żyją ludzie?” Właśnie tak. Kolejna książka Houellebecqa nie może już pójść dalej w tej diagnozie, jedyne, co pozostaje, to cofnąć się do groteski niemego telewizora.

Czy rzeczywiście jest tak źle, jak twierdzi Michel Houellebecq? Przecież nie brakuje propozycji lepszej organizacji świata. Świat zachodni pomału rozwija ideę municypalizmu, przejmowania władzy w miastach przez oddolne ruchy obywatelskie – jednym z jej aspektów jest feminizacja polityki. Wszystkie te lokalne inicjatywy śmiało można nazwać utopiami, czyli projektami karmiącymi się nadzieją, że możliwy jest lepszy świat. Co ważniejsze, nie są to jedynie literackie wizje, tylko autentyczne projekty testowane w konkretnej rzeczywistości społecznej i politycznej. Czy jednak to wystarczy wobec globalnego wyzwania i jego możliwego kresu – apokalipsy? Czy nie usypiają one wręcz czujności, tworząc fałszywe złudzenie, że wystarczy właściwie urządzić własny ogródek, by naprawić świat? Ryzyko prowincjonalnego samozadowolenia jest realne. By go uniknąć, potrzebna jest przemiana wyobraźni w skali globalnej, która te wszystkie pojedyncze inicjatywy łączyłaby we wspólny projekt ratowania świata. Czy istnieją opowieści, które byłyby w stanie taką zmianę wywołać?

Czy da się stworzyć raj na ziemi? Miejsce, gdzie by się wszystkim dobrze mieszkało i pracowało?  Wspomnieć należy przynajmniej dwie, zupełnie przeciwstawne zasady: nadziei i odpowiedzialności. Zasada nadziei to podstawa optymizmu poznawczego i przekonania, że człowiek jest w stanie kontrolować bieg historii oraz kształtować przyszłość. Zasada odpowiedzialności, sformułowana przez filozofa Hansa Jonasa, powstała w odpowiedzi na świat, w którym postęp wyrwał się spod kontroli i zaczął prowadzić do zgubnych konsekwencji w wymiarze humanitarnym oraz ekologicznym.

Utopii więc nie brakuje, problem w tym, że nie rozpalają one wyobraźni i nie zasilają projektów politycznych, które z podobną siłą jak przed stuleciem komunizm czy socjalizm potrafiłyby porywać do działania. Dziś, jak pisał u schyłku życia Zygmunt Bauman, porywają jedynie retrotopie – wizje przyszłości wywiedzione z wyimaginowanych przedstawień lepszej rzekomo przeszłości. Utrata freudowskiego popędu do życia oddaje pole popędowi ku śmierci – to sedno powieści Houellebecqa, który zdaje się zadawać pytanie – czy tu (w Europie) i teraz (u schyłku drugiej dekady XXI wieku) jest możliwy inny los? Odstawienie leku i przywrócenie męskości oznaczałyby nawrót depresji. Pisarz ukazuje w „Serotoninie” doświadczenie samotności, atrofię ludzkich relacji, absurd egzystencji. I choć czasem jego diagnozy zawierają w sobie szczyptę czarnego humoru, to zazwyczaj przenika je dojmujące poczucie bezsensu ludzkiego istnienia.

 

25 maja 2023

Unicestwianie

 

„Unicestwianie”

Michel Houellebecq


Autor/ właśc. Michel Thomas (ur. 26 lutego 1956 na Reunionie) – francuski pisarz, eseista, poeta i autor piosenek. Zasłynął dzięki swojej książce „Cząstki elementarne" wydanej w 1998 roku. Trzy lata później ukazała się ,,Platforma", druga pozycja autora, której towarzyszył szereg kontrowersji, głównie za sprawą wywiadu, jakiego Houellebecq udzielił magazynowi Lire. Odnosił się w nim krytycznie w stosunku do islamu. W jego powieściach obrywa się kobietom, feministkom, w najnowszej „Unicestwianie” nawet wegankom. Wielu badaczy podkreśla, że Houellebecq nie jest mizoginem, tylko mizantropem, bo choć od wielu lat jest atakowany za nienawiść, jaką żywi  do kobiet, to sprawiedliwie należy zauważyć, że przedmiotowo i okropnie traktuje wszystkich swoich bohaterów, przede wszystkim mężczyzn.

Tłumaczenie/ Beata Geppert

Tytuł oryginału/ fr „Anéantir”

Tematyka/ „Unicestwianie”, powieść ostatnia, jeśli wierzyć deklaracjom autora, jest przede wszystkim elegią. Dekoracji dostarcza tu choroba ojca, nestora rodziny, tożsama z umieraniem dawnej Francji, a także z żegnaniem się z literaturą samego Houellebecqa. Charakterystyczne, że tym ostatkom nie towarzyszy jednak kondensacja tego, co uchodzi za sznyt rozpoznawczy houellebecqizmu. Jakby Houellebecq zdał sobie sprawę, że jego dotychczasowe pisarskie gesty zbyt szczelnie przesłaniały ich sedno, które teraz zostaje podane w postaci krystalicznego destylatu. Tę przemianę zapowiada już sposób, w jaki w „Unicestwianiu” zawiązuje się intrygę. Zgodnie z typowym dla Houellebecqa wybiegiem w nieodległą przyszłość jesteśmy we Francji roku 2027. Trwa kampania prezydencka, a rządzący przez dwie kadencje macronopodobny prezydent wpada na pomysł wykonania gambitu Putin-Miedwiediew, to znaczy wyznaczenia jako swojego następcy figuranta, którego prezydentura wyzeruje jego licznik, pozwalając jemu samemu zająć stanowisko po następnych wyborach. Do tego mnożą się zagadkowe akty terroru, które układają się w najbardziej kuriozalny wątek książki.

Główny motyw/ Paul, główny bohater powieści „Unicestwianie”, ma – jak to zwykle u Houellebecqa – 50 lat i przechodzi kryzys wieku średniego. Pracuje jako urzędnik, doradca ministra finansów, i akurat praca nie jest źródłem jego frustracji. Nie ma innego życia poza pracą, bo od 10 lat nie sypia i nie rozmawia z żoną, mijają się w pustym mieszkaniu. Paul zostaje postawiony w trudnej sytuacji – jego ojciec, pracownik tajnych służb, po udarze przestaje się komunikować i wymaga opieki. Zjeżdża się cała rodzina i Paul musi się zmierzyć z umieraniem bliskiej osoby i z całym bagażem życia rodzinnego. Bohater zaczyna odzyskiwać to, co jest najważniejsze w życiu – poczucie bliskości, czułość. Po wielu latach schodzi się z żoną, patrzy na udane małżeństwo swojej katolickiej siostry i na samotnego brata, który też odnajduje miłość.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„W przyrodzie nie ma dwóch identycznych źdźbeł trawy”.

„Zbieg okoliczności nie był przypadkowy: poprawa warunków życia często odbywa się kosztem sensu życia, szczególnie sensu życia razem”.

„Mimika społecznego pozycjonowania w ramach grupy, choćby najbardziej żałosna i godna pogardy, odgrywa jednak pewną rolę (...)”.

„Romantyzm narodził się w Niemczech, o czym niekiedy zapominamy, a dokładniej na północy Niemiec, w środowisku pietystycznym, co skądinąd odegrało niebagatelną rolę w rozwoju przemysłowego kapitalizmu”.

„Nie wiedział, skąd się u niej wzięła ta skłonność do mistycyzmu, był to jedyny przypadek w rodzinie”.

„(...) myślenie magiczne czy też religijne, o ile stanowi to jakąś różnicę, kieruje się własną logiką”.

„(...) taka jest wada rozsypujących się małżeństw, człowiek się wstydzi ujawniać żałosny i banalny spektakl swojego związku w stanie rozpadu, po jakimś czasie nie może przyjmować gości i wszelkie relacje społeczne w końcu zanikają”.

„(...) nic zresztą nie mógł zrobić w sprawie bezrobocia we Francji, przyszłości własnego małżeństwa, a tym bardziej stanu zdrowia nieprzytomnego ojca”.

„Jak mawiała, internet ma dwa zastosowania: ściąganie filmów porno i ubliżanie innym bez konsekwencji”.

„Czy to prawda, że człowiek się zmienia, nawet fizycznie, w kochających oczach, że kochające oczy mogą unicestwić normalne postrzeganie? Czy to prawda, że pierwsze wrażenie, które się pozostawiło w oczach ukochanej, zawsze i wiecznie nakłada się na to, czym człowiek się stał?".

„Już samo pojęcie boga słabo korespondowało z jego doświadczeniem osobistym, ale kilku bogów to już był jakiś żart, a myśl o robieniu boga z natury budziła w nim wymioty”.

„(...) dyskusje polityczne to nieunikniony temat rozmów przy rodzinnym stole, od czasu gdy istnieje polityka i rodzina – w sumie od dawna”.

„Może w niektórych przypadkach koniec życia nie musi być nieszczęśliwy, pomyślał zaskoczony”.

„Gdyby Bóg był obecny w swoim dziele, gdyby miał coś do przekazania ludziom, wybrałby właśnie to miejsce, nie warzywniaki w parku Berey”.

„(…) człowiek nie powinien być samotny, powiedział Bóg, ale człowiek jest samotny i Bóg nic nie może na to poradzić, a w każdym razie nie robi wrażenia, jakoby go to obchodziło”.

„(…) najgorsze było to, że jeśli celem terrorystów jest unicestwienie znanego mu świata, unicestwienie świata współczesnego, nie mógł nie przyznać im racji”.

„(...) nie potrafił sam sobie wytłumaczyć, że ci ludzie żyją jak on, oddychają jak ty, należą do tego samego świata, do tej samej rzeczywistości co on”.

„(...) życie powinno być serią przyjemnych zbiegów okoliczności, myślał. Tak by było idealnie”.

„Czytając słynny początek Dziewczyny o złotych oczach, gdzie Balzak opisuje ludzi jako istoty poszukujące przyjemności i złota, można się dziwić, że pominął ambicję, tę trzecią pasję o zgoła odmiennej naturze, której on sam szczególnie ulegał”.

„Stracili dziesięć lat, ale nie miało to znaczenia; nie warto myśleć o przeszłości, nie warto nawet nadmiernie myśleć o przyszłości, wystarczy żyć”.

„To dziwne, myślał Paul, jakby człowiek zrezygnował z wszelkiej nadziei dotyczącej obecnego wcielenia i prosił o drugą szansę, drugie rozdanie; jemu osobiście jedno wcielenie w pełni wystarczyło, żeby sobie wyrobić opinię o życiu”.

(...) wielu współczesnych ludzi jest koszmarnymi idiotami, co jest bezdyskusyjnym i uderzającym zjawiskiem współczesności”.

„Jesteś pojemnikiem na wszelkie nieszczęścia świata, takie jest twoje przeznaczenie”.

„Kobiety zazwyczaj żyją w złudnym przeświadczeniu, że mają intuicję i talent do kłamstwa, w przeciwieństwie do mężczyzn”.

„Według chrześcijańskiej wizji świata wszystkimi zdarzeniami kieruje Bóg, choć czasem świat wygląda, jakby był zdany na pastwę szatana”.

„(...) Prudence zastanawiała się, czy jej życie faktycznie byłoby inne tylko  z tej przyczyny [zgrabny tyłek], pewnie tak, tego rodzaju rzeczy mogą zmienić los człowieka, dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek, w pewnym sensie był to współczesny ekwiwalent nosa Kleopatry, co zaiste wiązało się z człowieczym losem, z pewną szczególną, acz niezasłużoną cechą genetyczną, czymś jak boskie rozporządzenie”.

„Teraz już rozumiał, czym jest >obowiązek małżeński< i wcale nie uważał tego pojęcia za śmieszne”.

„Czy inni ludzie byli dla niego obecni tylko w jakiś widmowy, ograniczony sposób, jedynie czasami wypływając na powierzchnię jego świadomości?”.

„(...) życie to naprawdę nic szczególnego”.

„Idealne kłamstwo polega na zestawieniu różnych fragmentów prawdy, między którymi człowiek ukrywa pewne sprawy; składa się przede wszystkim z niedopowiedzeń i kilku dobrze dobranych elementów przesady”.

„Można gardzić swoim pokoleniem i swoją epoką, można ich nawet nienawidzić, ale chcąc nie chcąc, człowiek jest ich częścią i postępuje zgodnie z ich nakazami; tylko wyjątkowa siła moralna pozwala się z nich wyrwać, a on nigdy takiej siły nie miał”.

„Starzeć się w samotności – już to nie jest zabawne, ale umierać w samotności to gorsze od czegokolwiek”.

„Może w sumie ludzie mają rację, pomyślał, może nie ma dla nich dwojga miejsca w rzeczywistości, przez którą tylko przeszli w przerażającym niezrozumieniu”.

„Unicestwianie" to ogromny fresk, który przecina prawdziwe życie i geopolitykę. W świecie, w którym dzieje się akcja książki (2026-2027) nigdy nie było żadnej pandemii, a słowo Covid nie istnieje. We Francji ustępującym prezydentem jest polityk przypominający Emmanuela Macrona, który porzucił fantazje narodu start-upów, aby na nowo odkryć urok scentralizowanej gospodarki w stylu francuskim, powierzając ją największemu ministrowi od czasów Jean-Baptiste Colberta: ministrowi Bruno Juge udaje się doprowadzić markę Citroën do poziomu Mercedesa na rynkach światowych i czyni Francję narodem luksusu. Francja, która dzięki Brunowi Jugemu wraca do piątej potęgi gospodarczej, śmiało podąża za Niemcami. Jest to rzeczywistość, w której idea zjednoczonej Europy po prostu nie istnieje, zgodnie z głębokimi przekonaniami Houellebecqa: realnie wśród wielu zasług Bruna jest również to, że nigdy nie wahał się lekceważyć europejskiej zasady wolnej konkurencji. Dla Houellebecqa Unia Europejska nie jest niczym więcej, niż paplaniną eurokratów, autor podkreśla dobre stosunki Francji z Niemcami, relacje, które mają „coś dziwnie seksualnego”. W państwie tak naprawdę najważniejszy jest minister finansów i dobrze funkcjonująca gospodarka, nawet jeśli przegapi taki problem jak bezrobocie. Agencja PR-owa może sprawić, że jakiś pajac zostanie prezydentem, ale państwo i urząd i tak są wartością. Polityka to spektakl dla mas, to za kulisami toczą się prawdziwe rozgrywki. Lepiej, żeby do władzy doszło centrum niż prawica. Korytarzami świata polityki idzie Paul. Jest ważnym urzędnikiem, asystentem ministra finansów. I właściwie jedynym jego przyjacielem, o ile w ogóle są oni zdolni do podtrzymywania takiej pogłębionej relacji. Dzięki temu znajdzie się w samym centrum prezydenckiej kampanii wyborczej. W 2027 roku, bo to wtedy, w niedalekiej przyszłości, toczy się akcja tej powieści.

„Unicestwianie” to historia Paula i jego rodziny, która przeplata się z działaniami tajemniczej grupy terrorystycznej, która najpierw rozpowszechnia fałszywe, ale technicznie doskonałe filmy – w jednym z nich minister Bruno Juge zostaje ścięty na gilotynie – a potem niestety następują poważniejsze ataki terrorystyczne: chiński kontenerowiec na trasie Szanghaj-Rotterdam zostaje zatopiony torpedą, w Danii podpalono bank nasienia, ale przede wszystkim terroryści torpedą zatapiają łódź z 500 migrantami na morzu między Ibizą a Formenterą, relacjonując ten okrutny akt terroru w Internecie. Po zamachu na kontenerowiec można było podejrzewać jakąś grupę ultralewaków; zaskakujące, że dysponowali odpowiednimi środkami technicznymi, ale nie było to niemożliwe. Drugi zamach, ten na bank spermy, prowadził raczej do katolickich integrystów, czyli logistycznie donikąd. Ale zamach na migrantów? Kogo można podejrzewać tym razem? Biali supermatyści? Trzech opryszków ledwo umiejących zawiązać sznurowadła miałoby zorganizować zamach budzący oddźwięk na całym świecie i na prawie kwadrans sparaliżować Internet? To się nie trzymało kupy. Terroryści chcieli unicestwić świat, i taki też tytuł nosi powieść Houellebecqa – „Unicestwianie”. Celem zbrodniarzy była zagłada świata, jaki znał Paul i jaki zna każdy z nas. Zaskakujące jest także położenie geograficzne trzech zamachów, o których informowano w Internecie: chiński kontenerowiec u wybrzeży La Coruni, duński bank spermy w Aarhus i łódź migrantów między Ibizą a Formenterą. Pierwsze, co warto zauważyć, to że te trzy punkty można było połączyć na mapie w tajemnicze koło.

Ale innym głównym tematem powieści są relacje rodzinne: ojciec Paula, Édouard, jest emerytowanym dyrektorem wywiadu, który doznaje udaru i zapada w śpiączkę. Po przebudzeniu Édouard znajduje się w stanie półświadomości, która pozwala mu rozpoznawać ludzi, których kocha oraz komunikować się z nimi za pomocą prawie niezauważalnych mrugnięć oczu. Ojciec był kompletnie sparaliżowany, nie mówił i nie kontrolował funkcji fizjologicznych. Był w stanie bardzo ciężkim, swego czasu przez lekarzy nazywanym wegetatywnym, choć obecnie większość z nich zaprzestała używania tego  terminu w obawie, że przypomina powszechną metaforę przyrównującą pacjentów do warzywa i może być uznany za chwyt semantyczny mający na celu z góry uzasadnić eutanazję; woleli mówić o pacjencie „przytomnym,  ale nieświadomym”, co zresztą było bliższe prawdy; pacjent odzyskał zdolność postrzegania świata, ale nie umie nawiązać z nim kontaktu. Paul i jego siostra Cécile wraz z mężem Hervé, którzy sympatyzują z katolickimi ekstremistami z Civitas zwanymi „chrześcijańskimi salafitami” oraz druga żona Édouarda Madeleine,  będąca przez lata jego opiekunką, postanawiają „uwolnić” go od biurokratycznej i niewystarczającej opieki szpitala. Porywają niepełnosprawnego ojca zabierając go do domu, tym samym wpisują się w lokalny akt terroru. W programach telewizyjnych często przedstawia się długotrwałą, terminalną hospitalizację jako wegetację w potwornych bólach – i tego się ludzie boją. Jednak dzięki medykamentom da się ból w dużej mierze wyeliminować. I lepiej jest żyć trochę, niż nie żyć w ogóle. Zwłaszcza jeżeli ma się żyć dla kogoś. Ale nie każdy ma ten przywilej. Opór przed zakładaniem rodziny i osłabienie więzów rodzinnych prowadzą do umierania w samotności, co jest prawdziwym cierpieniem. Bowiem błędem jest sprowadzanie godności tylko do zdrowia fizycznego. Również problemem jest komercjalizacja ludzkiego życia, jak w sztucznych procedurach prokreacyjnych.


Siostra Paula i jej mąż głosują na lepenistów; są bezrobotnymi praktykującymi katolikami i mają powiązania z ruchami „tożsamościowymi”; Brat Paula, konserwator zabytków i chodzące nieszczęście, związał się z jędzą dziennikarką, która, chcąc go poniżyć, odmawia mu potomstwa i daje się sztucznie zapłodnić; na dawcę nasienia wybiera czarnego ­Kalifornijczyka. To jedyna zołza w powieści, wszystkich innych stać na gesty miłosierdzia i współczucia. Jest w nich coś z pierwszych chrześcijan, tyle że tłumnie wyległych z katakumb. Dostrzegają to nawet macroniści, którzy po cichu wyznają zazdrość wobec „ludowej” wiary kontrastującej z duchową pustką, w której sami zalegli. „Rekonkwista” chrześcijańska jeszcze nie nadeszła, lecz jej zapach da się już wyczuć. Wedle sławetnej formuły André Malraux „wiek XXI będzie religijny albo go nie będzie”. Paul ma w rodzinie nie tylko katolików; jego żona Prudence, z którą, choć w tym samym mieszkaniu, żyje w separacji, należy do jednej z wielu religijnych sekt. Sam Paul przeżywa duchowe przeobrażenie; niepewne, słabo określone. Powrót do dzieciństwa, błąkanie się wokół kościoła, dystans wobec własnej politycznej pozycji, ale też powrót do literatury. W dniu wyborów w ostatniej chwili postanawia nie oddawać głosu i oddala się w ten sposób od życia, które prowadzi. Twierdzi się, że to jest „najbardziej polityczna” powieść Houellebecqa, tyle tu najwyższych sfer władzy. Ale równie dobrze można powiedzieć, że „najmniej polityczna” w tym sensie, że jej bohater robi salto mortale, skok w głąb siebie, dokonuje exodusu ze skażonego plemienia rządzącej elity, której jedynym celem jest utrzymanie władzy i przetrwanie.

Jego małżeństwo jest martwe i bezdzietne. Będzie musiał sprostać kryzysowi, jakim jest choroba ojca, który nagle staje się całkowicie bezradny, nie mówi, nie może się ruszać. Wymusi to na nim nawiązanie jakichś kontaktów z rodziną, a nie jest w tym najlepszy. I już widzimy, że to typowy Houellebecqowski bohater, samotnik i mizantrop, nieprzepadający za ludźmi i światem. I jak w każdej z książek tego autora zapoznani zostaniemy z refleksjami bohatera o społeczeństwie, kulturze, ludziach i życiu. Bohatera, narratora i, nie czarujmy się, także autora. Mądrości te są na pozór bezkompromisowe, mające rozwiewać wszelkie nasze głupie złudzenia, a antypatyczny i szlachetnie cyniczny bohater, prowokując nas, jednocześnie stale pojękuje, w istocie domagając się naszego współczucia.

Są dwa przesłania w tej książce: Pragniesz dobrej śmierci? Eutanazja to nie jest rozwiązanie. Jeśli będziesz umierał w jakimś zakładzie publicznym, przygotuj się na koszmar. Będziesz biegał po korytarzu z opadającą pieluchą, a pielęgniarka nawet na ciebie nie spojrzy. Dobrą śmierć zapewnią ci pieniądze, znajomości w ochronie zdrowia i mieszkanie z pięknym widokiem na park. Jeśli szukasz pociechy w wierze, to może uwierz w reinkarnację? Pomocna bywa też morfina, którą jednak można zastąpić miłością. Miłością żony, która do końca zapewni ci też przyjemności seksualne. Dlatego jeśli coś się nie układa w małżeństwie, to je napraw – bo kto ci na starość poda szklankę herbaty, no kto? Wszystko to oczywiście prawda, chociaż podobna recepta w przypadku umierającej kobiety – troskliwy mąż, kręcący się wokół niej w seksownych szortach i gotowy do sprawiania seksualnej przyjemności – sam nie wiem dlaczego, ale brzmi jakoś bardziej pikantnie. Choć historia osadzona jest w świecie paryskiej polityki, Houellebecq zajmuje się przede wszystkim bolączkami naszego społeczeństwa, ukazując złożoność relacji małżeńskich. O dziwo słynący z roztaczania pesymistycznej wizji egzystencji pisarz, tym razem w książce nie epatuje na taką skalę nihilizmem i seksem, lecz mówi o wadze miłości, a także kreśli portrety kobiet, które są jednocześnie pełne życzliwości i podziwu.

„Lekceważący stosunek do starości i moralna gotowość na stosowanie eutanazji niszczy sens życia: ponad przeszłość i teraźniejszość, realne osiągnięcia, których dzisiejsi starcy byli autorami, stawia się hipotetyczną przyszłość, którą mają zbudować dzisiejsze dzieci. Takie pognębienie starości i postawę proprzyszłościową, wadliwie progresywną, nazywa się w powieści po imieniu: to zachodni nihilizm w wydaniu mocniejszym niż Nietzcheańskie rozpoznania. Kiedy dorzucimy do tego przekonanie Paula, że idealizacja dzieci przez kulturę zachodnią fałszuje autentyczny i tak dobrze opisany przez powieść XIX-wieczną obraz relacji rodzinnych, opartych na logice kapitalistycznego zysku, dotrzemy do głębokiego gardła książki. Ma to być opowieść o powolnym zamieraniu bez przyszłości na horyzoncie i bez ułudy postępu oraz bez nadziei, tego >błędu chrześcijaństwa<. W dystopii znaleźć można jednak drzwi do małej, smutnej idylli. ­Kruchej, lecz jakoś pełnej. I pod piórem ­Houellebecqa nieco ckliwej. Miłość/miło­sierdzie, seks, lektury, morfina, takie są do niej klamki. Ojcem Paula wywiezionym z umieralni opiekują się najczulej dwie kobiety. Może jeszcze czytać, jeśli przewraca mu się strony, no i jego ciało stać nadal na erekcję. Paul, odmawiając operacji, która zniekształciłaby mu twarz, godzi się na powolną śmierć. Jednak wtedy odżywa jego związek z żoną, powraca bliskość ciał, tkliwość i troska, do chwili śmierci nie pozostanie sam i na swój sposób będzie spełniony” – podkreśla Marek Bieńczyk w „Tygodniku Powszechnym” MICHEL HOUELLEBECQ „UNICESTWIANIE”: PAN NICUŚ I ŚMIERĆ 21.02.2022.

Świat powieści „Unicestwianie”  Houellebecqa jest bez zaskoczenia taki sam, jak w jego poprzednich bestsellerach: ciemność, rozkład, upadek, mrok, beznadzieja etc. i to w każdej domenie: polityki, życia prywatnego, stosunków międzyludzkich, miłości, rodziny, małżeństwa. Tragizm losów jednostki spowodowany przez nowoczesne społeczeństwo, upadek wartości, pułapki postępu i nowoczesne ideologie wydaje się być nieunikniony. Paul Raison to typowy bohater Houllebecqowski: biały 40-latek, dobrze sytuowany, żonaty, bezdzietny, w kryzysie, a nawet już po kryzysie związku. Z żoną nie łączy go nic poza fajnym mieszkaniem w Paryżu, żyją razem, ale w separacji od łoża i stołu, a właściwie od łoża i lodówki, w której każde z nich ma oddzielną półkę. Jednak to właśnie na tym uczuciowym ugorze miłość odrodzi się i wykiełkuje ponownie, wyzwalając przy okazji bohatera z seksualnego prekariatu spod znaku afrykańskich prostytutek i płatnego seksu (jedną z bardziej szokujących scen jest ta, gdy bohater płaci za seks oralny, a wykonawczynią zlecenia okazuje się jego własna siostrzenica). Aurélien, młodszy brat Paula, ofiara małżeńskiego piekła z psychopatyczną lewicową dziennikarką, z którą ma ciemnoskóre dziecko kupione w Kalifornii u surogatki, odkrywa miłość z afrykańską pielęgniarką zajmującą się ich ojcem. Cécile, ich starsza siostra, wierząca katoliczka, od wielu lat zamężna z bezrobotnym notariuszem, byłym działaczem tożsamościowej prawicy i wciąż jest w nim zakochana prostym codziennym uczuciem, zupełnie jak nie z tego cynicznego i podłego świata. Tych kilka jasnych punktów pozwala nie poddać się całkowicie pesymizmowi, nawet jeśli przyszłość tak „Unicestwiania”, jak i naszego realnego świata rysuje się w ciemnych barwach.

Innym wszechobecnym i równoległym motywem powieści jest śmierć w rozmaitych odsłonach: terroryzm, starzenie, samobójstwo, nieuleczalne choroby, horrendalne realia domów opieki etc. Dynamiczna symfonia amor, eros i thanatos – oto wybuchowy, ale harmonijny motyw przewodni „Unicestwiania”.