10 listopada 2016

Klub Dumas



„Klub Dumas”

Arturo Pérez-Reverte


Autor/(ur. 25 listopada 1951 w Kartagenie) – powieściopisarz i dziennikarz hiszpański.

Tłumaczenie/ Filip Łobodziński

Tematyka/ Kiedy zanika granica między pasją a fanatyzmem. Kiedy uzależnieni od tych, często nieświadomych ram i samoograniczeń rozmijamy się z realnością. W jakiej formie współcześnie Szatan jest obecny w naszym życiu.

Główny motyw/ Książka ukazuje, jak bardzo w postrzeganiu świata uzależnieni jesteśmy od sugestii, uprzedzeń, światopoglądowych aksjomatów, obyczajowych tabu, czy wreszcie, kulturowych szablonów. Jak bardzo zakłócają one odbiór rzeczywistości i spłaszczają jej obraz.

Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„Bary i cmentarze pękają w szwach od niezastąpionych przyjaciół”.

„Nigdy nie wiadomo, jaka perwersja czy może idiotyzm drzemie na dnie ludzkiej duszy”.

„Wdowy dzielą się na niepocieszone i takie, do których każdy mężczyzna spieszy się natychmiast z pociechą”.

„Każde drzwi posiadają dwa klucze”.

„Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył”.



                
              
                 Fanatyzm definiuje się w węższym sensie, jako opętanie jakąś „ideą”, jakimś wyobrażeniem czy przekonaniem o absolutnej słuszności własnej racji; to irracjonalna postawa nietolerująca poglądów różnych od własnych, swoisty omam, który chce się wmówić, a także siłą wtłoczyć do głów innym ludziom czy całym grupom; opętanie nasiąknięte poczuciem misji i niedostępne dla jakichkolwiek argumentów, pozbawione zdolności do refleksji; absolutna pewność siebie niedopuszczająca możliwości zmiany.

                    Bohater książki "Klub Dumas" Lucas Corso, detektyw-bibliofil, tropiciel białych kruków jest „… łowcą książek na cudzy koszt. Łączy się to z brudnymi paluchami, gładką mową, dobrym refleksem, cierpliwością i sporym sprytem. A także z nieprawdopodobną pamięcią, pozwalającą przypomnieć sobie, w jakim to zakurzonym zakamarku jednego z tysięcy antykwariatów drzemie właśnie ten egzemplarz, za którego inni gotowi są zapłacić fortunę”. Otrzymuje od milionera Vara Borjy zlecenie sprawdzenia autentyczności XVII-wiecznego woluminu "Dziewiąte wrota". Cały nakład spłonął razem z wydawcą Aristide Torchiana, pojmanym w Wenecji na rozkaz Świętego Oficjum i spalony później w Rzymie na Campo dei Fiori w lutym 1667 roku. Okazuje się tymczasem, że do naszych czasów przetrwały aż trzy egzemplarze. Corso ma zbadać, która z ksiąg jest autentyczna. Przy okazji na prośbę swojego znajomego ma również potwierdzić, czy nabyty przez niego rękopis rozdziału "Trzech muszkieterów" rzeczywiście wyszedł spod pióra Alexandra Dumasa.  Przemierza w tym celu pól Europy i zostaje wplątany w tajemniczą intrygę.
               
                  W trakcie poszukiwań padają trupy, wyjaśniają się tajemnice, pojawiają piękne kobiety, rozpadają przyjaźnie, rodzą nienawiści i zdrady. Słowem, dostajemy wszystko, co niezbędne w dobrze napisanej powieści detektywistyczno-przygodowej. Dostajemy nawet coś więcej: seks, diabła i śledztwo literackie. Okazuje się, że "Dziewiąte wrota" to książka mająca służyć przywoływaniu Szatana, (ponieważ jej ilustracje pochodzą z "Delamelanikonu", ponoć "dzieła Lucyfera"), zaś wątek dumasowski kończy odkrycie ekskluzywnego literackiego sprzysiężenia. Jakby tego był mało, postaci powieści odwzorowują bohaterów "Trzech muszkieterów". Mamy Milady, Richelieu, księcia Buckinghama... Sam „muszkieter” Lucas Corso bardziej przypomina Chandlerowskiego Philipa Marlowe niż bohatera powieści Dumasa. Do końca pozostaje sceptykiem i tak jak słynny detektyw zagadkę rozwiązuje nie dla korzyści materialnych, lecz dla znalezienia odpowiedzi.

                W świecie Lucasa Corso można rozmawiać z upadłym aniołem, nie rozmawia się jednak z Bogiem. Bóg jest tu jak odległy demiurg - konstruktor świata, który po zakończeniu pracy pozostaje z dala od swego dzieła. Być może, jak to zwykle bywa w thrillerach, w ogóle Go tutaj nie ma. Lucas Corso nie wierzy przecież w to, że poza widzialnym światem istnieje cokolwiek innego. Dzięki temu wierzymy mu bardziej. Jest inteligentny, ironiczny i oczywiście oschły. Oferta skierowana jest do nieprzeciętnie bystrych i nieegzaltowanych. Bóg u Revertego pojawia się, jako gniewny Chrystus Pantokrator spoglądający w milczeniu znad drzwi kościoła w Toledo. Pojawia się też w opowieściach Lucyfera - niosącego światło - jako obraz niewyrażalnej tęsknoty. Piekło to samotność w pustym, chłodnym, kamiennym pałacu. Zdrada i odrzucenie Boga, upadek najbardziej ukochanego z aniołów przedstawione zostają tutaj, jako prometejska ofiara. Lucyfer wyznaje Lucasowi, że to wszystko z miłości do człowieka. Światło i mądrość należy Bogu wyrwać i oddać człowiekowi. Oferta wygląda na niemal zbawczą. Scena jest jednak zgodna z tą spod drzewa wiadomości dobrego i złego. Rekompensatą za grzech pierworodny miała być wiedza. Tu jest podobnie: nagrodą za rozwikłanie zagadki tkwiącej w dziewięciu tajemniczych siedemnastowiecznych rycinach ma być coś o wiele więcej - oświecenie.
            

                   Świat, w którym porusza się Lucas Corso jest obszarem fatalnym, zdeterminowanym przez zło. Z jednej strony przez fanatyzm i niepohamowaną, zdolną do największych zbrodni chęcią posiadania za wszelką cenę, z drugiej przez upadłego anioła pod postacią spragnionej ciepła nastoletniej, tajemniczej, pięknej, młodej i seksownej kobiety, która krok za krokiem chroni bohatera do samego końca. Autor zadaje pytanie o sens tęsknoty, pustki, samotności człowieka pozostawionemu samemu sobie. Bo świat wewnętrznej pustki rodzi w człowieku różnego rodzaju fanatyzmy od religijnego, politycznego do bardziej osobistych jak np. fanatyzm posiadania, zbieractwa czy zatopienie się w wirach pracy. Autor zadaje także pytanie o sens życia i czy Szatan istnieje. Jeżeli tak to, w jakiej formie jest obecny we współczesnym świecie.
             
                     William Szekspir powiedział w komedii „Jak wam się podoba?”, że „(...) świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają”. Należy w pewnym sensie zgodzić się z tym poglądem. Już od starożytności ujmowano życie, jako teatr, a nawet, według koncepcji theatrum mundi, że ludzie są na jego scenie jedynie marionetkami odgrywającymi swe role według scenariusza napisanego przez Boga, bogów, diabła, fatum, los. Aby wystawić sztukę, potrzebne jest do tego odpowiednie miejsce – takim miejscem nazwać można znany nam świat, czy to w perspektywie szerszej, czy węższej. W przedstawieniu biorą udział aktorzy – aktorami teatru świata są, więc miliardy istnień ludzkich. Potrzebny jest również scenariusz, według którego aktorzy będą wiedzieli, jak grać, co mówić i jakie decyzje podjąć, od niego zależy również, jak potoczą się ich losy. A kto jest widzem? Być może Bóg? Może widowni nie ma wcale? Może sami dla siebie odgrywamy tę sztukę?
          
                „Klub Dumas” wydał się idealnym materiałem na film dla Romana Polańskiego. Zebrane materiały, pasowały do jego zainteresowań i filmowego stylu: wyrazistego bohatera, wartką akcję, aurę tajemnicy, dwie wspaniałe postaci kobiece – zmysłową femme fatale i dziewczęce „coś” i wyreżyserował w 1999 roku film pt.: „Dziewiąte wrota”.




08 listopada 2016

Rzymski poranek






„Rzymski poranek”



Virginia Baily


 
Autorka/ jest autorką dwóch książek: „Rzymskiego poranka” i „Africa Junction”. Za swoją pierwszą powieść zdobyła w 2012 r. nagrodę McKittericka. Studiowała język francuski i włoski. Doktoryzowała się z anglistyki na University of Exeter. Jest założycielką i redaktorką magazynu literackiego „Riptide”, w którym publikowane są opowiadania współczesnych autorów. Jest również redaktorką serii politycznej „Africa Research Bulletin”. Mieszka w Exeter w hrabstwie Devon. Jest miłośniczką wszystkiego, co włoskie. 

Tłumaczenie/ Magdalena Nowak

Tematyka/ O liście, który przywołał z zakamarków pamięci duchy przeszłości. O uczuciach, które są jak supeł w okolicach serca i które czas zaczyna poluzowywać. O tym, że nie da się do końca zatrzasnąć drzwi do minionych lat.

Główny motyw/ Symptomy traumy wyniesionej z doświadczenia Zagłady oraz przekazywanie jej następnym pokoleniom. Jak pamięć o Holokauście wpływa na życie tych, co przeżyli oraz ich potomków.

Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„Ale jedyną ludzką postacią jest posąg Giordana Bruna”.

„Nie ma maszyny do podróży w czasie i nie ma powrotu do przeszłości”.

„…słowa, jako środek przekazywania znaczeń, są przecenione”.







                 Książka „Rzymski poranek” Virgini Baily zadaje czytelnikowi dwa pytania. Pierwsze: „Co jest lepsze: gorzka prawda czy słodkie kłamstwo?, oraz drugie: „Czy po procesie norymberskim, w którym formalnie osądzono zbrodniarzy i zidentyfikowano poszczególnych autorów programu Holocaustu II wojna światowa się zakończyła?”.  I na jedno i na drugie pytanie psychologia jasno odpowiada. Trudna, bolesna prawda jest dla zdrowia psychicznego i emocjonalnego człowieka lepsza, niż życie w kłamstwie, oraz że dla tych, którzy doświadczyli wojny i okrucieństw, wojna nigdy się nie zakończyła. Wojna wciąż trwa w ich traumie.


                  Rzym, rok 1943, szary świt. Z oddali słychać strzały z pistoletów i krzyki ludzi. Dwie zupełnie obce sobie młode kobiety przez chwilę wymieniają na ulicy spojrzenia. Chiara Ravello ucieka właśnie z okupowanego miasta ulicami rzymskiego getta. Druga wraz z mężem i małymi dziećmi zostaje zapędzona na ciężarówkę, która ma wywieźć Żydów do obozu zagłady. W ułamku sekundy Chiara podejmuje decyzję odmieniającą całe jej życie – prosi żołnierzy (zapewniając, że mały Daniele jest jej kuzynem i doszło do pomyłki) by uwolnili chłopca z transportu. Ku jej ogromnemu zdziwieniu spełniają prośbę. Ciężarówka odjeżdża, a do Chiary, która trzyma małą rączkę wystraszonego chłopca dociera, czego właśnie dokonała. Trzydzieści lat później Chiara, niezależna i opanowana kobieta, mieszka sama w Rzymie. Pozorne szczęście Pani Ravello od czasu do czasu zakłócają wspomnienia o uratowanym w czasie wojny chłopcu. Aż przychodzi dzień, w którym odbiera telefon od pewnej nastolatki, która mieszka w Walii i pyta o Daniele Levina, uratowanego przed laty siedmioletniego chłopca z rzymskiego getta.


                  Wbrew pozorom Virginia Baily w swojej powieści wojnę opisała dosłownie na kilku stronach. Autorka w piękny sposób poddaje antropomorfizacji życie i sytuację w getcie: „Z tyłu szafki dostrzega czarną kotkę z białymi łapami, cztery lub pięć maleńkich kociąt kuli się przy jej brzuchu. Jedno leży nieco z boku, jest sztywne i bez życia – zapewne najsłabsze z miotu. Chiara uświadamia sobie, że zniszczyła kocie gniazdo, które kocia mama zrobiła sobie z ulotek, jej schronienie, jedyny dom dla niej i jej potomstwa. Wyrywając ostatnią kartkę, pozbawiła kocią rodzinę posłania. Wygłodniała kotka wydaje dźwięk i próbuje się podnieść, ale brakuje jej siły. Chiara zgarnia nieżywe kociątko ostatnią ulotką i wrzuca je do pieca. Wraca, aby przyjrzeć się kotce. Pozwala sobie na refleksję nad kocim losem: uciekanie przed psami, skradanie się, włóczęga po ruinach miasta, polowanie na ochłapy. Krótka, dzika chwila, w której kocięta zostały poczęte”. Jest to znakomite pisarskie działanie, ponieważ okrucieństwo wojny znamy z innych książek oraz filmów. Autorka skupiła się natomiast na powojennych losach trzech bohaterów „Rzymskiego poranka”

           
                Na nastoletniej Marii, która przez dosłownie przypadek dowiaduje się, że jej biologicznym ojcem jest ktoś inny niż dotychczas sądziła. Ta rodzinna tajemnica jest ukrywana, bo wydaje się, że nie ma sensu do niej wracać, minęło zbyt dużo czasu od tego wydarzenia. Jednak rodzinny sekret jest odkryty w najmniej oczekiwanym momencie.  Szczególnie, kiedy nastolatka jest na  etapie życia, w którym ciekawa swoich korzeni, zaczyna interesować się przeszłością.  A to, co wydaje się Marii najbardziej skrytą tajemnicą, dla innego członka rodziny – np. dla matki – jest zwyczajnym rodzinnym wydarzeniem z przed wielu już lat.

            
                    Na Daniele Levinie, cudem ocalonym z Zagłady żydowskim chłopcu, który jako dorosły mężczyzna nie może poradzić sobie z traumą.  Życie Daniele pokazuje, że jego matryca biospołeczna, ten pierwszy model relacji z innym człowiekiem i ze światem zewnętrznym zakłócony został przez doświadczenia wojny. Daniele odczuwa żal zarówno za wcześnie utraconymi rodzicami, jak i żyje w niemożności wyrwania się z okrutnej przeszłości.

            
               Na Chiarze Ravello, która jest „Sprawiedliwą”- kobietą, podejmującą tak wielkie ryzyko, aby ocalić Daniele. Żyje w poczuciu winy, że może nie dała mu wystarczająco dużo opieki macierzyńskiej i dlatego chłopiec i później dorosły już mężczyzna nie może poradzić sobie z demonami z przeszłości. Bo Daniele to dziecko poddane deprywacji, w wyniku, czego pozbawiono go uczuć i podstaw koniecznych do rozwoju emocjonalnego i intelektualnego na poziomie właściwym dla danego okresu życia.

             
                    Judaizm naucza, że „jeśli człowiek niszczy jedno życie, to jest tak, jak gdyby zniszczył cały świat. A jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat (Talmud Babiloński, Sanhedryn, 37a).  Chiara Ravello uratowała jedno życie a wraz nim wszystko to, co z życiem jest związane i nieodłączne. Smutek, żałobę, poczucie straty, lęk i to, co jest powiązane z traumą. Ale uratowała także ten niewidoczny na pierwszy rzut oka instynkt życia.   Jeden z najsilniejszych instynktów, którym kieruje się człowiek, w którym tlą się pozytywne emocje, miłość, dar przekazywania życia, zdolność analitycznego myślenia i świadomość istnienia.