10 maja 2020

Dziewczyna z poczty


„Dziewczyna z poczty”


Stefan Zweig

Autor/ Austriacki poeta, prozaik i dramaturg. Urodził się w Wiedniu, w rodzinie pochodzenia żydowskiego. W czasie I wojny światowej przebywał w Szwajcarii. Głównym przedmiotem zainteresowania Zweiga, jako pisarza, była psychologia człowieka. Znajdował się on pod znacznym wpływem pracy Zygmunta Freuda. Zweig był przeciwnikiem faszyzmu i pacyfistą. Widząc zbliżające się widma wojennej pożogi, wyemigrował w 1934 roku z Austrii. Następnie mieszkał w Wielkiej Brytanii, USA, a od roku 1941 w Brazylii.

Tłumaczenie/ Karolina Niedenthal

Tytuł oryginału/ de-at „Rausch der Verwandlung”

Tematyka/ Zweig świetnie portretuje ludzką psychikę, potrafi oddać rozedrganą świadomość, bombardowaną przez setki bodźców. Ma balzakowskie wyczulenie na kwestie społeczne i przenikliwość godną Henry’ego Jamesa. Choć „Dziewczyna z poczty” to powieść nieukończona, nie da się tego odczuć w lekturze. Intryga nie znajduje rozwiązania, ale nie można wykluczyć, że właśnie to było zamiarzeniem autora. Na tej żyznej glebie cichej desperacji narodzą się dwudziestowieczne totalitaryzmy. To tacy ludzie, jak bohaterowie "Dziewczyny z poczty", zagłosują niebawem na jednego z największych w dziejach ludzkości tyranów. Scenariusz może jednak ułożyć się inaczej. Jego finałem stanie się wtedy los samego Zweiga: przedawkowanie barbituranów w brazylijskim domu Petrópolis w Brazylii. Samobójstwo popełni wraz z żoną. Podobno w ostatnich chwilach trzymali się za ręce.

Główny motyw/ Christine Hoflehner, tytułowa „dziewczyna z poczty”, pochodzi z rodziny, którą zrujnowała I wojna światowa. Osiem lat po rozpadzie monarchii Austria wciąż pogrążona jest w kryzysie. Christine może pragnąć jedynie tego, by nie stracić skromnej posady asystentki. Niespodziewanie zostaje zaproszona do alpejskiego kurortu przez Claire, ciotkę z Ameryki. Tutaj poznaje świat, z którym wcześniej nie zetknęła się nawet w przeglądanych na poczcie czasopismach i folderach. Z zahukanego wiejskiego kopciuszka w ciągu doby przeistacza się w salonową heroinę. Mężczyźni za nią szaleją, kobiety chcą się pozbyć rywalki. Kiedy wychodzi na jaw pochodzenie Christine, ciotka odprawia ją, by uniknąć skandalu. Jednak dziewczyna nie potrafi już wrócić do dawnego, zwykłego życia. Nienawidzi tego, co ją otacza i tego, co ją spotkało. Wtedy poznaje równie rozczarowanego rzeczywistością Ferdinanda.

 Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„Treść przemija, forma trwa”.

„Szczęśliwym trafem nie tylko w Wiedniu, ale wszędzie bogaci ludzie mają cwanych adwokatów, zaprawionych w tuszowanie nieprzyjemnych spraw (…)”.

„Gdy wstyd osiągnie w człowieku pewien punkt, przenika wtedy niepostrzeżenie każdy najgłębszy nerw; wystarczy jedno jedyne przelotne muśnięcie, jedna przypadkowa myśl, żeby w nas zawstydzona ożyła i zwielokrotniła się tajemna męka”.

„Nieporadność osoby śpiącej, która nie zdaje sobie z niczego sprawy, czyni ją zawsze w oczach innych albo ujmującą, albo nieco śmieszną”.

„(…) zawsze jednak zwycięża owa głupia duma wszystkich biedaków, żeby o nic nie prosić!”.

„Tu każdy ma dwa razy więcej czasu i nie wie, co zrobić z tą podwójną porcją”.

„Za dużo jest w niej kobiety, żeby uległym, pożądliwym wzrokiem nie patrzeć na te wspaniałe suknie”.

„Ciotka, niegdyś doświadczona modelka, dobrze zna ten rodzaj spojrzenia, owo prawie zmysłowe pożądanie, które we wszystkich kobietach zawsze bierze górę na widok luksusu (…)”.

„(…) przecież tylko dzięki wyrozumiałości można w ogóle sobie jakoś poradzić z tym światem”.

„(…) z jak tajemnej, delikatnej i giętkiej materii utkana jest nasza dusza, skoro jedno jedyne zdarzenie potrafi ją otworzyć na nieskończoność i zawrzeć w jej malutkim wnętrzu cały wszechświat”.

„Słowo honoru służy damie za poręcz, na której może się wesprzeć, zanim upadnie”.

„Kto ufa uczuciom, ten niewiele widzi: szczęśliwi są złymi psychologami. Tylko człowiek niespokojny napręża do ostatecznych granic wszystkie swoje zmysły, lęk przed niebezpieczeństwem czyni go mądrzejszym niż naturalna mądrość”.

„ Plotka zawsze, jako ostatniego dosięga tego, kogo dotyczy”.

„Ludzka pamięć jest przekupna, nagina się zgodnie z naszymi życzeniami, a chęć wyparcia wszystkiego, co wrogie, powoli, acz skutecznie zaczyna okazywać swą oczyszczającą moc”.

„Strach jest krzywym zwierciadłem, dzięki jego wyolbrzymionej mocy każde najbardziej wyolbrzymione zdarzenie urasta do koszmarnych rozmiarów i staje się karykaturalne (…)”.

„Wszyscy Amerykanie mają ubogich krewnych”.

„Każda materia zawiera w sobie pewien wymiar napięcia, którego nie da się już bardziej przekroczyć, woda ma swój punkt wrzenia, metal topnienia, żywiołom duszy również nie da się ominąć tego niepodważalnego prawa. Radość może osiągnąć taki stopień, po którym nie będzie już odczuwalna, to samo dotyczy bólu, zwątpienia, przygnębienia, wstrętu i lęku. Wypełnione po brzegi wnętrze nie wchłonie już ani jednej kropli świata więcej”.

„Mój drogi, jeśli wycięło się komuś z żywego ciała sześć lat najlepszych, od osiemnastego do dwudziestego czwartego roku życia, to ten ktoś zostaje na zawsze jakąś kaleką, także wtedy, jeśli, jak mówisz, miało się szczęście i wróciło szczęśliwie do domu”.

„Ktoś, kto jest na dole, chętnie pnie się do góry kosztem innych”.

„Zasłużona czy nie, uczciwa czy nikczemna, bieda zawsze cuchnie”.


Tytułowa dziewczyna to Christine Hoflehner, która latem 1926 r. dostała pracę w małym urzędzie pocztowym na wsi niedaleko Krems, dwie godziny jazdy pociągiem z Wiednia. Ponura egzystencja Christine dzieliła się na dni spędzane na żmudnych obowiązkach - stemplowanie listów, wysyłanie telegramów, wprowadzanie nazwisk do ksiąg rachunkowych - i noce spędzane w trosce o swoją chorą, nieszczęśliwą matkę. We wnętrzu uświęconego urzędowym orłem służbowego pomieszczenia nigdy nie zachodziła żadna widoczna zmiana. Odwieczna reguła dotycząca pracy i przemijania rozbijała się tam o urzędową barierę; podczas gdy drzewa za oknami kwitły i gubiły liście, dzieci rosły, starcy umierali, domy się rozpadały, a na ich miejscu powstawały nowe o zmienionych formach, ponadczasowy urząd dawał świadectwo własnej,  nadprzyrodzonej mocy. Bo każdy przedmiot w odrąbie tej sfery, jeśli się zużył - znikał, zostawał zastąpiony innym, dokładnie takim samym egzemplarzem, zamówionym i dostarczonym przez urząd zwierzchni, przez co państwo okazywało swoja wyższość nad resztą zmiennego świata. Bohaterka była odrętwiała, zbyt nieświadoma możliwości szczęścia, by wiedzieć, że jest nieszczęśliwa. Pewnego dnia została „postawiona na nogi” przez telegram od ciotki, która opuściła Austrię dobre ćwierć wieku temu za sprawą nieco mrocznej historii, o czym sama prawie już nie pamiętała (nasz umysł zawsze jest nam w tym względzie usłużny), a jej siostra nigdy tego Christine nie uzmysłowiła.  Po tym małym skandalu wyjechała do Ameryki. Tam dobrze wyszła za mąż, a teraz wraz z bogatym mężem chciała odwiedzić Europę. Christine została zaproszona, by spędzić z nimi w szwajcarskim kurorcie swoje pierwsze wakacje.

Po kilku minutach od owej krótkiej wiadomości asystentka pocztowa Christine Hoflehner siedziała przykładnie za szybą na poczcie pogrążona w rozmyślaniach na temat zaskakującej wiadomości, której w całkowitym swoim zaskoczeniu nadal nie pojmowała.  Nie wiedziała, czy wysłały ją tu po drutach dobre, czy złe moce. Zaczęła porządkować myśli. Miałaby po raz pierwszy zostawić matkę na dwa tygodnie, a może i na dłużej, żeby wyjechać do eleganckiego hotelu, do obcych ludzi. Pojechałaby na prawdziwy, uczciwy urlop, żeby po Bóg raczy wiedzieć ilu latach, odpocząć i zobaczyć wreszcie coś nowego, innego, zobaczyć świat. Zwolnić się pierwszy raz z pracy, być wolną, widzieć nowe twarze, zobaczyć kawałek świata, czyż nie jest to naprawdę dar niebios? Ciocia i wujek zapraszają ją na wakacje do szwajcarskich Alp i nagle powieść zamienia się w jamesowski rozkwit kobiecego potencjału. Podczas tych pierwszych wakacji w życiu Christine, ciotka obsypuje ją prezentami i ubraniami, a następnie zostaje wprowadzona do błyszczącego towarzystwa w hotelu. Nieprzyzwyczajona jeszcze do luksusu, rozkoszuje się każdym jego detalem. Tam, otoczona bogactwem, rozpieszczana ubraniami i komplementami od fryzjera Christine odkrywa, że jest piękna i wolna - odkrywa również swoje pragnienia. Codziennie docierają do niej nowe oznaki zainteresowania. Ledwie co się obudzi, a już służąca wnosi do pokoju kwiaty od lorda Elkinsa. Ciotka podarowała jej skórzaną torebkę i malutki uroczy złoty zegarek na rękę. Śląscy magnaci, Trenkwitzowie, zaprosili ją do swojej posiadłości. Niski Amerykanin wetknął jej potajemnie do skórzanej torebki małą złotą zapalniczkę, którą się tak zachwycała. Bardziej serdeczna niż własna siostra była mała Niemka z Mannheimu. Przynosiła jej nocą do pokoju na górze czekoladowe cukierki. Inżynier tańczył prawie wyłącznie z nią, każdego dnia kłębili się wokół niej nowi ludzie, a wszyscy byli mili i pełni respektu dla niej. Wystarczyło, że się pokazała na sali, czy w hotelu i już ktoś przy niej był, by zaprosić ją do samochodu, do baru, do tańca, do jakiejś gry czy zabawy. A ona ciągle się pytała samej siebie zdziwiona: „Kimże ja jestem?. Lata całe ludzie mijali ją na ulicach i nikt nie zwracał uwagi na jej twarz. Od lat siedziała na wsi i nikt niczego jej nie podarował ani o nią nie pytał. Czy dlatego, że wszyscy tam są tacy biedni, czy nędza czyni ich tak zmęczonymi i nieufnymi, czy może nagle w niej pojawiło się coś, co było tam zawsze, ale niewidoczne, bo nie mogło wydostać się na zewnątrz? Zweig umiejętnie opowiada o pochodzeniu rodziny Christine, o jej nieszczęściu podczas I wojny światowej i historię jej ciotki, która bardzo przypomina jej własne życie. Podobnie jak Christine, ona również zataiła swoją przeszłość, by wejść do „grzecznego” bogatego społeczeństwa. Ona również zmieniła swoje imię, aby zaznaczyć podniesienie swojej wyższej klasy.

Oczywiście to szczęście nie może trwać wiecznie. Christine zaraz po przyjeździe do hotelu co wieczór imprezuje, wybiera się w dyskretne przejażdżki o północy z niemieckimi inżynierami. Później okazuje się, że Christine nie pochodzi z bogatej arystokratycznej rodziny. To historia Kopciuszka (zegary wybijają północ, „stara” Christine jest porównywana do brzydkiej przyrodniej siostry), więc musi się to wszystko zakończyć. Kiedy krążą plotki o skromnym pochodzeniu Christine, ciotka - obawiając się, że także jej ciemna przeszłość wyjdzie na jaw - nakazuje Christine opuścić elegancki kurort. Udręczona dusza wie tylko tyle, że coś jej odebrano i że musi opuścić owo uskrzydlone beztroskie ja i wejść w czołgającą się po ziemi poczwarę. Wie, że coś bezpowrotnie dobiegło końca.

Po wakacjach i pogrzebie matki Christine powraca do życia w charakterze urzędniczki pocztowej. Jest przygnębiona i zgorzkniała, dopiero teraz jest widoczna prawdziwa namiętność jej życia. W żałobie po śmierci matki i w depresji po przedwczesnym opuszczeniu wakacji w atmosferze skandalu odwiedza rodzinę swojej siostry w Wiedniu i poznaje tam Ferdynanda, starego kumpla wojennego swojego szwagra. Podczas dwuletniej niewoli na Syberii podczas I wojny światowej, jego ręka została na stałe okaleczona.  Pozbawiony emerytury żołnierz (wśród wielu jego innych nieszczęść), Ferdynand odzwierciedla tragedie wewnętrzne Christine. Ferdinand, zawiedziony rewolucją komunistyczną, staje się nihilistą. Ferdinand i Christine rozpoczynają związek nękany biedą. Nie mając możliwości, aby założyć rodzinę, postanawiają wspólnie okraść urząd pocztowy, w którym pracuje Christine, uciec, roztrwonić skradzione pieniądze i ostatecznie popełnić samobójstwo.

Ostatecznie powieść przestaje być opowieścią o dziewczynie, która „spada z dużej wysokości”, a staje się diagnozą Austrii po I wojnie światowej. Po pierwsze, wojna bardzo wzmocniła nacjonalizm, wskazała na konieczność identyfikacji narodowej. Generalizując, można chyba zasadnie stwierdzić, że I wojna światowa okazała się końcem pewnych liberalnych idei, a już z pewnością podważyła twierdzenie, że jednostka ma wartość sama w sobie. Jej wartość wynikała odtąd z przynależności do narodu i jego wartości. Po drugie, postanowienia pokojowe wywołały dość powszechne niezadowolenie, na które jeszcze nałożyły się problemy społeczne i ekonomiczne. Po trzecie wreszcie, wojna wywarła wpływ na całą generację, która brała osobiście udział w walkach. Wielu późniejszych działaczy ruchów faszystowskich uczestniczyło w I wojnie światowej. Ważnym następstwem I wojny światowej było to, że upadły stare monarchie i struktury. Skutkiem pośrednim natomiast była rewolucja bolszewicka, która w momencie podpisania traktatu wprawdzie nie wydawała się zwycięska, lecz trwała. Dla jednych była wspaniałym przykładem zwycięstwa proletariatu, a dla innych horrorem bolszewizmu. Te dwa elementy miały wpływ zarówno na ich powstanie, jak i na formułowane dążenia we wszystkich ruchach faszystowskich. W programach tych ruchów dwa elementy były istotne: postulaty narodowe połączone z postulatami społecznymi.

Pierwsza wojna światowa była bardzo wyraźnym punktem odniesienia, co więcej – widoczne stało się gloryfikowanie wojny, walki, odwagi. Tchórzami nazywano tych, którzy propagowali pacyfizm. Wielu socjologów zwracało uwagę na kult cmentarzy. Wydawano albumy ze zdjęciami mogił, na których często umieszczano fotografie poległych żołnierzy. Jak słusznie zauważył jeden z bardziej wnikliwych badaczy tamtego okresu, wszystko było estetyczne, uwznioślone, a o tym, co tak naprawdę kryły okopy, o brudzie, robactwie czy cierpieniu – nie pisano. Mówiono o heroizmie, ale nie o strachu. Śmierć dla ojczyzny stała się piękna i estetyczna. W Niemczech i Austrii wojna i jej pokłosie stały się przedmiotem propagandy legendy o ciosie w plecy. Nader często uznawano, że za wszystkim stoją Żydzi, bo zapewnili sobie równe prawa, najbardziej się wzbogacili albo dlatego, że nie walczyli w wojnie.

Zweig nigdy nie wstydził się korzystać z tradycyjnych modeli narracyjnych. Głównym archetypem tutaj jest oczywiście Kopciuszek, jak również Śpiąca Królewna. Christine jest nie tylko biedna i przepracowana, ale znajduje się w stanie zawieszonego dojrzewania, odkąd wojna przerwała budzącą się w niej kobiecość. To, co jej ciocia „wróżka” - matka chrzestna umożliwia „mocą” swojej „magicznej torebki”, jest niczym innym jak przejęciem kobiecości przez Christine. W ciągu kilku dni, a nawet kilku godzin, uczy się, jak to jest być piękną, być modną, być zauważaną. Zakochuje się w swoim lustrzanym odbiciu i nadaje sobie nowe, bardziej eleganckie imię. Biega w góry i strząsa rosę z włosów. Tańczy przy gorącej muzyce, siada na tylnym siedzeniu roadstera i do późna plotkuje ze swoimi nowymi bogatymi koleżankami. W tym momencie nie jest szczególnie godna podziwu, zaniedbując swoją ciotkę na rzecz nowego bogatego życia, w którym się zakochała, zapominając nawet pisać listy do swojej chorej matki. Zbyt łatwo przystosowuje się do życia, w którym bogaci ludzie nie pracują. Jak zwykle, Zweig nie ułatwia nam lektury. Kierunek tej historii wydaje się jasny. Christine jest adorowana przez dwóch mężczyzn, przystojnego młodego niemieckiego inżyniera - jest „facetem” z roadsterem - i opiekuńczego starego angielskiego generała: seksowny Herr Wrong i dworski Lord Right, którzy tworzą trójkąt miłosny. Słodka, mała nauczycielka z jej wioski, która z góry traktowała ją przed wakacjami, po urlopie staje się dla Christine osobą z niższej klasy średniej – ten termin nigdy wcześniej nie był Christine znany. Odsuwając powieść od wielkiego hotelu w stronę bardziej złożonego kontrapunktu sfer społecznych, Zweig po raz pierwszy otwiera swoją fikcję na świat rzeczywistości ekonomicznej, który leży poniżej jego własnych doświadczeń. Dziwne, że udało mu się wyobrazić sobie te rzeczywistości z tak intymną specyfiką. Ekspansja świadomości Christine w powieści dopiero się zaczyna. Jak już wcześniej wspomniałem, odwiedzając rodzinę swojej siostry Nelly podczas podróży do Wiednia, Christine poznaje Ferdynanda, towarzysza swojego szwagra Franza z czasów wojny. Bez względu na powód, dla którego Christine ma pretensje do niesprawiedliwości życia, Ferdinand ma o wiele większe powody, żeby nienawidzić powojennego systemu politycznego Austrii. Ferdynand spędził dwa lata w syberyjskim obozie jenieckim, aby powrócić do kraju, dla którego nie był już „użyteczny”. Jego marzenia o zostaniu architektem zniszczyła bieda, a szanse na godne zatrudnienie zniweczył uraz doznany na wojnie. Jego rodzinne bogactwo „wyparowało” w wyniku hiperinflacji. Pokonywał drzwi ministerstw, wspinał się po schodach agencji rządowych i wszystko na nic. Bez względu na swój talent i motywację miał poczucie zmarnowanego życia.

Kiedy gorycz Ferdynanda wylewa się w potoku dzikiej elokwencji, Christine rozpoznaje pokrewną duszę. W przeciwieństwie do jej siostry Nelly czy szwagra Franza, wreszcie poznała kogoś, kto odmawia zaakceptowania radykalnie narzuconych społeczeństwu zmian przez rząd po rozpadzie cesarstwa austro-węgierskiego. Potężny, bezduszny system połączył te dwie skrzywdzone dusze. Christine czuje się „jak odcięty palec wciąż ciepły, ale bez uczuć i siły”. Palec jest dokładnie tym, co stracił Ferdinand, ale jak mówi, „nie uwierzyłbyś, co martwy palec robi żywej dłoni”. Nie jego jedyna niepełnosprawność. „Gdy odetną sześć lat od twojego ciała… zawsze jesteś kaleką”. To jest uczucie wywłaszczenia, bycia marginalizowanym, bycia oszukanym przez życie, które mogłeś mieć i człowiekiem, którym mógłbyś być. Czujesz się, jakbyś został przecięty na pół. Zweig ponownie śledzi handel ciałem i duszą, a zmysłowość jego wcześniejszych, radosnych opisów z hotelowego życia burzą opisy życia w biedzie i wykluczeniu, ponieważ życie pozbawione sensu jest bezwartościowe. „Zapach jest duszący”, Christine myśli o swoim pokoju na poddaszu, „zapach zwietrzałego dymu papierosowego, złego jedzenia, mokrych ubrań, zapach lęku i niepokoju i świszczącego oddechu starej kobiety, okropny zapach ubóstwa”. „Ubóstwo śmierdzi”- przypomina jej Ferdynand - śmierdzi jak pokój na parterze, śmierdzi jak z szybu lub z szafy z ubraniami, które wymagają wyczyszczenia. Sam siebie wąchał i czuł, jakby właśnie wyszedł ze ścieków. Bieda nie polega tylko na tym, że nie masz pieniędzy. To także wstyd, impotencja i wstręt do samego siebie. Wojna to nie tylko pociski: to także to, co dzieje się z człowiekiem później.

Zweig ukazuje nam w pełni pojedynczych bohaterów zakorzenionych w szeroki kontekst historyczny. Unaocznia, co wojna potrafi zrobić ludziom. Co właśnie historia zrobiła z ich życiem. Taki jest los całego pokolenia. Kwestia szczęścia osobistego i społecznego, a tym samym możliwości alternatywnego życia są kwestiami uniwersalnymi. Franz wrócił do domu zaraz po wojnie; Ferdynand utknął na Syberii na dodatkowe dwa lata. Klara musiała uciec do Ameryki; jej siostra Maria, matka Christine, spędziła wojnę, pracując w wilgotnej piwnicy szpitala. Powojenne pokolenie dziewcząt jest odważne i bezwstydne, ale wszędzie, gdzie Christine spogląda, widzi kobiety takie jak ona, które straciły szansę na normalne życie.

Romans, który rozpoczyna Christine z Ferdynandem, nie jest odporny na miażdżące okoliczności życia. Para zastanawia się nad samobójstwem, a następnie opracowuje plan, który pozwoli im uciec od problemów egzystencjalnych w inny sposób. I w tym momencie kończy się powieść. Czy Zweig zamierzał to tak zakończyć?. Śmierć Stefana Zweiga wiązała się z samobójczym paktem jego i jego żony - znaleziono ich leżących ramię w ramię – teraz domyślamy się, dlaczego tak a nie inaczej wygląda zakończenie książki „Dziewczyna z poczty”. Z drugiej strony, gdyby Zweig zakończył swoją powieść na roku 1939, przyszłość Christine i Ferdynanda byłaby zbyt jasna. Wściekłość, poczucie zdrady i zmarnowanego talentu, toksyczne ludzkie pozostałości Wielkiej Wojny, wyrażone tak wyraźnie w długich doniosłych wypowiedziach Ferdynanda, podsyciłyby politykę lat 30. XX wieku. Milion Ferdynandów obudzonych takimi tyradami, włożyłoby brunatne lub czarne koszule i rozpoczęłoby marsz ku śmierci Starej Europy.

19 kwietnia 2020

Niewidzialne miasta


„Niewidzialne miasta”


Italo Calvino



Autor/ (ur. 15 października 1923 w Santiago de Las Vegas na Kubie; zm. 19 września 1985 w Sienie, Włochy) – włoski pisarz i eseista, jeden z ważniejszych twórców XX wieku. Początkowo tworzył w stylu neorealistycznym, by później pisać teksty alegoryczne i fantasy.

Tłumaczenie/ Alina Kreisberg

Tytuł oryginału/ it. „La citta invisibilli”

Tematyka/ Jak wiadomo, upodobanie do fantazyjnych światów i postaci to w ogóle ważna cecha późnego pisarstwa Italo Calvina. A ów wyjątkowy dar uwodzenia czytelnika stanowi o niesłabnącym uroku „Niewidzialnych miast", jednego ze sztandarowych dzieł pisarza, które w Polsce doczekało się już trzeciego wydania.

Główny motyw/ Marco Polo przybywa na dwór Kubłaj-chana, by opowiedzieć mu historię pięćdziesięciu pięciu miast. Miast całkowicie zmyślonych, choć nikt nie odważy się o tym powiedzieć. Ogniwami spajającymi poszczególne rozdziały są filozoficzne dysputy, prowadzone przez podróżnika, odkrywcę i przewodnika po wszystkich miastach – Marco Polo – a Wielkim Kubłaj-chanem zarządzającym wielkim imperium. Opisy kolejnych miast stają się pretekstem do rozważań nad potęgą słowa, opowieści i wyobraźni, lecz także, – co nie mniej ważne – nad istotą komunikacji między ludźmi oraz wielorakości interpretacji, którą są w stanie wytworzyć nie tylko znaczące różnice kulturowe, ale pojedyncze słowo. Jednak Calvino, poszukując sensu nawet w sprzecznościach, tworzy soczewkę dwuwypukłą: początkowo Marco snuje swoje opowieści, nie znając języka swojego rozmówcy. Opisuje miasta na migi, za pomocą gestów, udowadniając, że sztuka poznania nie jest obwarowana żadnymi barierami.

 Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„(…) to rozpaczliwa chwila, kiedy odkrywamy, że mocarstwo, które wydawało się nam sumą wszelkich wspaniałości, jest w istocie bezkresnym rumowiskiem, którego rozkład sięgnął zbyt głęboko (…)”.

„Pragnienia są już wspomnieniami”.

„Twoja podróż odbywa się zawsze tylko w przeszłości?”.

„Gdyby kobiety i mężczyźni zaczęli przeżywać swoje ulotne marzenia, każdy cień stałby się osobą, dającą początek historii pościgów, kłamstw, nieporozumień, scysji, udręczeń i znieruchomiałaby karuzela wyobrażeń”.

„Miasto to istnieje a jego sekret jest prosty: zna tylko odjazdy, a nie powroty”.

„Jeśli chcesz wiedzieć, ile mroku cię otacza, musisz wytężyć wzrok w stronę nikłych świateł w oddali”.

„Tylko jeśli poznasz resztkę nieszczęścia, której nie zdoła okupić żaden drogocenny kamień, będziesz mógł wyliczyć dokładną liczbę karatów, ku której zmierzać ma końcowy diament, i nie przeliczysz się w swym zamierzeniu już u zarania”.

„(…) nie należy nigdy mylić miasta ze słowami, które je opisuje”.

„W życiu dochodzi się do momentu, kiedy wśród znajomych ludzi więcej jest zmarłych niż żywych”.

„Rzecz jasna wielu żywych życzy sobie po śmierci losu odmiennego niż ten, jaki przypadł im w udziale (…)”.

        

            Twórczość Calvina jest dość obszerna, zróżnicowana, ale też bardzo charakterystyczna. Pisarz był zafascynowany nie tylko literaturą, jako przedmiotem, lecz także procesem jej powstawania i odbioru. Uważnie przyglądał się również zachodzącej na jego oczach szybko postępującej konsumpcjonistycznej przemiany społeczeństwa, która przyczyniała się do coraz bardziej ograniczonej percepcji kultury. Jego pisarstwo było w pewnym stopniu buntem wobec tej tendencji, co podkreśla prof. Joanna Ugniewska: „Pisarstwo Calvina charakteryzuje znaczna wrażliwość na przemiany kultury współczesnej, stąd też jego ewolucja od neorealizmu do powieści inspirowanych strukturalizmem. Wszystkie kolejne próby, bardzo odległe od siebie z punktu widzenia formalnego, łączy jednak wspólna koncepcja literatury. Opiera się ona na rekonstruowaniu wątków powieściowych, a także na odrzucaniu sztywnych i zamkniętych form literackich, na pojmowaniu, zatem literatury, jako wyrazu wolności (Historia literatury włoskiej XX wieku, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1985, s. 200)”.

Bardzo ważną lekturą jest książka „Niewidzialne miasta” (Le città invisibili), wydana w 1972 roku, przetłumaczona na polski zaledwie 3 lata później przez Alinę Kreisberg. To jedno z najpopularniejszych dzieł Itala Calvina, w którym pisarz wchodzi z czytelnikiem w pewien rodzaj gry intelektualnej. To książka na pograniczu poezji i prozy, stworzona z matematyczną precyzją, a jednocześnie poruszająca filozoficzne tematy. Przedstawia rozmowy Marca Polo z mongolskim i chińskim władcą Kubłaj Chanem, w których wenecki podróżnik w pasjonujący sposób przedstawia różne, tylko potencjalnie istniejące miasta. Owe miasta, a jest ich dokładnie 55, przydzielono do różnych kategorii. Dzięki takiemu podziałowi książka nie musi być czytana linearnie. Opowieści Marka Polo przenoszą nas w baśniowy świat pełen przedziwnych, nieraz mrocznych grodów. Na przykład miasto Zemrude zmienia się w zależności od nastroju osoby, która je ogląda. Jest podzielone na część górną i dolną: świat parapetów oraz fontann na górze, odpadków i rynsztoków na dole. Świat górny znany jest głównie poprzez pamięć tych, których oczy spoczywają na świecie dolnym. W mieście Diomira czujemy zawiść w stosunku do innych gości tego miasta, których wprawia ono w melancholijny nastrój. Zoe, miasto „niepodzielnej egzystencji”, gdzie każda czynność jest możliwa w każdym miejscu, staje się jakby pytaniem:, „Dlaczego to miasto istnieje?”. W niektóre opisy autor wplótł krótkie, lecz znaczące epizody, dzięki którym obserwujemy rozwój relacji miedzy rozmówcami. Kubłaj Chan odnajduje w historiach weneckiego podróżnika coś, co przekracza granice jego ziemskiego, kruchego imperium. Widzi on „poprzez ściany i wieże, które mają upaść, wzoru tkanki tak subtelnej, że mogłaby ona umknąć uwadze nawet wszystkożernych termitów”. Marco Polo wymyśla miasta, kierując się zasadą kompensacji, mówiąc: „Zbieram prochy innych, możliwych do zaistnienia miast, które znikają, by stworzyć miejsce dla niego – miast, które nigdy nie mogą zostać ponownie wzniesione - ani zapamiętane”.

Interesującym miastem jest „białe miasto” Zobeida, wystawione na światło księżyca, o ulicach wijących się na kształt kłębka. O jego założeniu mówi taka opowieść: mężczyznom różnych narodowości przyśnił się ten sam sen: widzieli odwróconą tyłem kobietę, jak biegła nocą przez nieznane miasto, miała długie włosy i była naga. Śnili, że ją ścigają. Biegli, biegli, aż w końcu każdy stracił ją z oczu. Po przebudzeniu wyruszyli na poszukiwanie owego miasta; nie napotkali go, ale spotkali się ze sobą; postanowili zbudować miasto ze snu. W układzie ulic każdy odtworzył trasę własnego pościgu; w miejscu, gdzie zgubił ślad uciekinierki, wyznaczał rozmieszczenie przestrzeni i murów odmiennie niż we śnie, tak, aby nie mogła mu się wymknąć. W mieście Zobeida, w którym osiedlili się w oczekiwaniu, że pewnej nocy owa scena powtórzy się. Kobiety nie ujrzał już żaden z nich, ani we śnie, ani na jawie. Ulice miasta były ich codzienną drogą do pracy, utraciły już wszelki związek z pościgiem ze snu. O którym zresztą dawno zapomniano. Nowi ludzie przybywali z innych krajów, ponieważ przyśnił im się ten sam sen i w mieście Zobeidzie rozpoznawali coś z ulic ze snu i zmieniali położenie krużganków i schodów, aby lepiej przypominały trasę, którą biegła ścigana kobieta, i żeby w miejscu, gdzie zniknęła, nie pozostawić jej drogi do ucieczki. Pierwsi przybysze nie rozumieli, co przyciągnęło tych ludzi do Zobeidy, do tego brzydkiego miasta, do tej pułapki. Tu procesowi tworzenia świata towarzyszy pogłębiające się poczucie utraty, które sprawia, że powstająca przestrzeń staje się nie domem dla zamieszkujących ją ludzi, lecz budowaną przez nich samych pułapką. Przybyli do Zobeidy już nigdy nie zaznają spokoju – założenie miasta jest dla nich rozpoczęciem niekończącego się procesu poszukiwania własnej tożsamości, która „jest jak cień: zawsze poza naszym zasięgiem, nie do uchwycenia i nigdy zbieżna z nami”.

Nie ma drugiego miasta, które bardziej niż Eusapia byłaby skłonne korzystać z życia i unikać strapień. A żeby przeskok od życia do śmierci był mniej gwałtowny, mieszkańcy zbudowali wierną kopię swojego miasta pod ziemią. Trupy, zmurszałe tak, że pozostaje w nich szkielet obciągnięty żółtą skórą, znosi się na dół, aby dalej wykonywały swe dawne zajęcia, spośród których daje się pierwszeństwo chwilom beztroski: większość zmarłych zasadza się wokół zastawionych stołów lub ustawia w tanecznych pozycjach czy w geście dęcia w trąby. Ale pod ziemią uprawia się także wszelkie dziedziny handlu i rzemiosła Eusapii żywych, a przynajmniej te z nich, którym żywi oddawali się raczej z zadowoleniem niż z przykrością: zegarmistrz, w otoczeniu wszystkich nieruchomych zegarów ze swego warsztatu, przykłada wyschłe na pergamin ucho do roztrojonego mechanizmu; fryzjer namydla suchym pędzlem kość policzków aktora, podczas gdy ten powtarza rolę, śledząc tekst pustymi oczodołami; dziewczyna o roześmianej czaszce doi szkielet jałówki.

Italo Calvino w swojej książce „wyśni” miasto Andrię, w której każda ulica biegnie po orbicie jakiejś planety, a budynki odtwarzają położenie najjaśniejszych gwiazd. W Andrii życie toczy się spokojnie, „jak ruch ciał niebieskich”. Drobiazgowe przepisy rządzą działaniami mieszkańców. Ci zaś ostrożnie baczą na każde swoje posunięcie, „przeświadczeni, że innowacje w mieście wpływają na rysunek nieba”. Widzimy to, co chcemy zobaczyć; jest Andria projekcją naszych marzeń. Podobnie firmament nieba. Niebo zstępuje na ziemię. Ziemia wznosi się ku gwiazdom. 

Wiadomo, że nawet najbardziej pożądane przedmioty starzeją się dzisiaj szybko, błyskawicznie tracą swój urok i zmieniają się nagle, niemal niepostrzeżenie, z obiektów zazdrości w przyczynę zawstydzenia. Wydawcy kolorowych magazynów wiedzą, co w trawie piszczy: obok najświeższych informacji o tym, co „musisz zrobić” i co „musisz mieć”, zamieszczają, więc także regularnie ostrzeżenia przed tym, co „wyszło z mody” i nadaje się już tylko na śmietnik. Nawet przyjemności obliczone na nieco dłuższe trwanie nie mogą przejść w stan spoczynku. Niedawno reklama punktu sprzedaży telefonów komórkowych wzywała wytrawnych użytkowników: „Odwiedźcie nas, bo z tą komórką, którą macie, nie wypada się już pokazywać w towarzystwie…”. Nasz świat coraz bardziej przypomina Leonię, kolejne miasto opisane w powieści przez Italo Calvina, którego „zamożność mierzy się nie tyle liczbą wytwarzanych, sprzedawanych i kupowanych w nim rzeczy, […] ile raczej liczbą rzeczy, które wyrzuca się każdego dnia, by zrobić miejsce dla nowych”. Radość „pozbywania się” rzeczy, porzucania ich i wyrzucania na śmietnik jest prawdziwą namiętnością naszego świata.

Italo Calvino w swojej książce „Niewidzialne miasta” skupia się na interpretacjach miejskich przestrzeni.  W onirycznej, opierającej się na symbolach rozmowie głównych bohaterów opowieści topografia rzeczywista miesza się z urojoną. W rezultacie nie mamy pewności, czy miasta przedstawione przez autora istnieją naprawdę, czy służą nam tylko, jako przykłady ilustrujące nasze podejście do miejsc, w których przyszło nam się poruszać. Z tych nie do końca jasnych tropów powstaje model miasta, z którego wyprowadzane są kolejne opowieści i inne miejsca. W jednym z fragmentów możemy znaleźć opis tego modelu: „Jest to miasto złożone z samych wyjątków, niemożliwości, sprzeczności dysproporcji, nonsensów”. Problematyka tej książki skupia się wokół dwóch wątków. Pierwszym z nich i wiodącym jest mikropolis. W ten sposób został nazwany sposób widzenia i przeżywania miasta w wymiarach odpowiadających percepcji jednostek, czyli do skali mikro lub osobistej, zgodnej z rzeczywistym sposobem eksplorowania miejskiej przestrzeni. Mikropolis to fragment miasta uznawany za „swój” i część jego mieszkańców – rodzina, przyjaciele, koledzy, znajomi, sąsiedzi – również traktowani, jako „swoi”. Innymi słowy to osobiste albo własne miasto w mieście, swego rodzaju pars pro toto (część w miejsce całości), a zarazem przenośnia wyrażająca najbliższy rzeczywistości i najprawdziwszy sposób kontaktu z miejskim środowiskiem. Nie ma powodu ukrywać, że to również moja własna wersja związku z miastem, wzmocniona wyobraźnią i wypełniona empatią. „Mowa pamięci jest rozwlekła: zwielokrotnia znaki, aby miasto zaczęło istnieć”. Miasto, o którym niegdyś marzył starzec, obejmowało jego samego w młodości; do mitycznego miasta Izydory przybywa, będąc już w podeszłym wieku. Na rynku jest murek, gdzie przesiadują w rzędzie starcy, aby patrzeć na przechodzącą młodzież; on także siedzi pośród nich, niepewny czy ktokolwiek z tej młodzieży będzie zainteresowany nim i jego osobistymi wyobrażeniami.

Przestrzenne i narracyjne uwikłania tożsamości zajmują centralne miejsce w powieści Italo Calvino „Niewidzialne miasta”. Relacje Wenecjanina mało przypominają raporty urzędników i dają niewiele pożytku w zarządzaniu krajem. Podczas gdy inni wysłannicy przekazują Chanowi informacje mające jeszcze bardziej usankcjonować jego władzę nad cesarstwem – sumy podatków, imiona skazanych urzędników, wymiary kanałów irygacyjnych – z osobliwych opowieści Marco wyłania się obraz rzeczywistości, będący wynikiem nie tyle podporządkowania sobie przestrzeni, co jej wnikliwej lektury. Zatem już formalne funkcje pełnione przez bohaterów nasuwają myśl o szczególnej roli, jaką odgrywa przestrzeń w kształtowaniu ich tożsamości. Kim bowiem jest władca bez imperium lub wędrowiec bez odległych krain? Każdy z nich powołany jest do tego, by pokonywać przestrzeń, (choć czynią to na różne sposoby). Stawka tej gry (a opowieść o miastach zostaje porównana w utworze do partii w szachy) jest jednak o wiele większa niż panowanie nad przestrzenią zewnętrzną. Próbując opowiedzieć rzeczywistość, zarówno nie jest biernym uczestnikiem ich narracyjnego eksperymentu. Nieprzypadkowo jest utożsamiana z Imperium, w którym obaj rozmówcy czują się (i są) cudzoziemcami. Jawi się ona, jako obca i niezrozumiała materia, z której sideł nie potrafią się uwolnić. Wszak przestrzeń nie tylko warunkuje powstający w ich świadomości obraz zewnętrznej rzeczywistości, lecz również przenika wewnętrzny świat cesarza i podróżnika, chwiejąc podstawami ich egzystencji. Mimo że głównymi bohaterami powieści są realnie istniejące postacie –średniowieczny podróżnik i mongolski cesarz Chin – w opisach poszczególnych miast wymieszane są znaki różnych epok. Postoje autobusów, rury kanalizacyjne i zużyte tubki po paście sąsiadują tu z „tradycyjnymi”, wywodzącymi się jeszcze ze starożytności atrybutami miast – wieżami, wiaduktami, targami i minaretami. Taka ahistoryczność nie tylko sprawia, że treści zawarte w narracjach Wenecjanina nabierają uniwersalnego, ponadczasowego charakteru. Jest też jedną z cech heterotopii, którą Foucault nazwał akumulacją czasu w obrębie jednego miejsca: „Heterotopia zaczyna funkcjonować w pełni wtedy, gdy ludzie znajdują się w sytuacji absolutnego zerwania ze swoim tradycyjnym czasem”. Słynny podróżnik sięga, zatem po narrację nie po to, by uczynić świat uporządkowanym i nadać mu sens. Przyświeca mu inny cel – opowiadanie o niewidzialnych miastach ma uobecniać to, co zostało na zawsze utracone, ma nieustannie wskazywać na pustkę powstałą w miejscu obiektu nostalgii. Pomaga mu w tym przewrotna natura języka, który, kusząc człowieka możliwością oswojenia i uprzedmiotowienia rzeczywistości, zawiera w sobie potencjał, pozwalający wyjść na ponadindywidualny symboliczny poziom. W Hypacji podróżnego czeka nie lada wyzwanie: w pałacu sułtana nie znajdzie majestatycznego władcy, lecz więźniów trudzących się wydobywaniem bazaltu z kopalni, biblioteka jest siedzibą palaczy opium, a staw w przepięknym parku – cmentarzem samobójczyń. W końcu spotyka na placu zabaw mędrca, który wyjaśnia zagadkę tego miasta: „Znaki tworzą język, ale nie ten, który – jak sądzisz – jest ci znany”. Do takiego spotkania w sferze symbolu dochodzi w Eufemii – miejscu wymiany towarów, lecz przede wszystkim wspomnień (a należy pamiętać, że psychiatra i psychoanalityk francuski Jacques’a Lacan postrzegał każdą wymianę – również handlową, – jako akt wstąpienia do sfery Symbolicznego). Toteż kupiec wywozi z tego miasta nie tylko egzotyczne towary:[...] w czekającej cię podróży, kiedy, aby nie dać się uśpić kołysaniu wielbłąda czy dżonki, zaczynasz przywoływać kolejno wszystkie swoje wspomnienia, twój wilk stanie się innym wilkiem, twoja siostra – inną siostrą, twoja bitwa – innymi bitwami [...]”.

W tej historii chodzi nie tylko o postępującą urbanizację współczesnej przestrzeni. Choć nie brakuje w książce Calvino i takich katastroficznych wątków: miasta wypełniają rozciągającą się pomiędzy nimi przestrzeń górami odpadów (Leonia), wypleniają w swoich granicach wszystko, co może przypominać naturę (Teodora). Opowieść o Cecylii traktuje o zmianach w strukturze przestrzeni od wieków służącej do zamieszkiwania przez człowieka.

Z miastami jest jak ze snami: wszystko, co wyobrażalne, może się przyśnić, ale nawet najbardziej zaskakujący sen jest rebusem, który kryje w sobie pragnienie lub jego odwrotną stronę - lęk. Miasta, jak sny, są zbudowane z pragnień i lęków, nawet, jeśli wątek ich mowy jest utajony, zasady - absurdalne, perspektywy – złudne, a każda rzecz kryje w sobie inną. Piekło żyjących nie jest czymś, co nastanie; jeśli istnieje, jest już, jest piekłem, w którym żyjemy, na co dzień, które tworzymy, przebywając razem. Są dwa sposoby, aby nie sprawiało ono cierpień. Pierwszy jest nietrudny dla wielu ludzi: zaakceptować piekło i stać się jego częścią, aż przestanie się je dostrzegać. Drugi jest ryzykowny i wymaga ciągłej uwagi i ćwiczenia: odszukać i umieć rozpoznać, kto i co pośród piekła piekłem nie jest, i utrwalić to, i rozprzestrzenić.

05 kwietnia 2020

Miłość i tęsknota w Bombaju


„Miłość i tęsknota w Bombaju”


Vikram Chandra


Autor/ (hin. विक्रम चन्द्र, ur. 23 lipca 1961 w Nowym Delhi) – uważany za jednego z czołowych pisarzy indyjskich. Uczył się w Mayo College w Adźmer, Radżastanie (Indie), ale ukończył z wyróżnieniem kierunek pisania twórczego w Pomona College w Claremont w Kalifornii. W Nowym Jorku studiował na Columbia University. Tam też, w oparciu o znalezioną w bibliotece autobiografię legendarnego żołnierza indyjsko-angielskiego działającego pod pseudonimem „Sikander”,  napisał swoją pierwszą powieść „Red Earth and Pouring Rain”.

Tłumaczenie/ Marek Fedyszak

Tytuł oryginału/ en-us „Love and Longing in Bombay”

Tematyka/ Świat policjantów - twardzieli, świat wielkich fortun i nikczemnych zbrodni - Chandra w pomysłowy sposób powiązał to, co najstarsze w hinduskich tradycjach, ze wszystkim, co najnowsze i najbardziej powierzchowne w tej barwnej społeczności. Bohaterami każdego opowiadania są różne osoby, a tytuły opowiadań odnoszą się do pojęć w sanskrycie. Trzy z nich: * dharma (obowiązek), * kama (miłość), * artha (bogactwo, środki materialne) przedstawiają sobą trzy z czterech celów życiowych, które - zgodnie ze starożytną filozofią indyjską - są przeznaczone człowiekowi. Brakuje tylko opowiadania zatytułowanego „Moksza” (wyzwolenie), które oznacza ostateczny cel życia człowieka. Czwarte opowiadanie nosi tytuł „Śakti". Słowo to oznacza moc, siłę i kobiecy aspekt hinduskich bóstw. Ostatnie, piąte – „Śanti" (spokój) jest imieniem głównej bohaterki.
Główny motyw/ Pięć opowiadań (Dharma, Śakti, Kama, Artha, Śanti) jest zgrabnie ze sobą powiązanych tematyką oraz tłem akcji. Jest wśród nich romans, zagadka kryminalna, opowieść o duchach oraz dwie inne opowieści, snute przez nieuchwytnego narratora w zadymionym bombajskim barze. To słodko-gorzkie opowieści o duchach, morderstwie, awansie społecznym i skrywanych faktach z przeszłości w burzliwym świecie współczesnego Bombaju. Dzięki nim uzyskujemy migawkowy obraz współczesnych Indii. Doświadczamy sposobów myślenia i zachowań, w których zawiera się nie tylko miłość i tęsknota, które przetrwały przez stulecia. Efektem jest porywająca, pełna magii lektura.

 Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„Nawet w epoce informatyzacji nigdy nie będziemy wolni”.

„U źródeł wszystkiego, co potworne i wspaniałe, tkwi polityka”.

„(…) źródłem i kresem wszystkiego jest małżeństwo”.

„(…) nawet osoby o najsilniejszej w świecie woli z łatwością przegrywają w starciu z własnym potomstwem”.

„W końcu rzecz sprowadza się do tej trywialnej prawdy-, że oni mają dumę, a ona pieniądze”.

„(…) jeżeli ktoś twierdzi, że uroda nie ma znaczenia, to nigdy nie był na pretensjonalnym przyjęciu”.

„W tym mieście biedaka można szukać bez końca, ale rezydencje bogaczy są punktami orientacyjnymi”.

„Ale wiadomo, że życie nigdy nie robi tego, co powinno”.
„W pewnym wieku wszystko jest poważne i nic poważne nie jest”.



 Powieść Vikrama Chandry, „Miłość i tęsknota w Bombaju” (1997) przywołuje kulturową złożoność, sprzeczności i życie w postkolonialnych Indiach. Książka składa się z pięciu powiązanych ze sobą opowiadań. Każda z tych historii została napisana, jak opowieść z dobrze ugruntowanego gatunku, jest tam: „historia o duchu”, „historia miłosna”, „tajemnicze morderstwo”, „romantyczna miłość gejowska”, „społeczeństwo postkolonialne”. Każda historia bada życie wewnętrzne bohaterów. Zagłębia się w ich doświadczenia emocjonalne, ich ambicje, pasje, lęki i obawy. Postacie niosą ze sobą rodzaj realistycznej egzystencji. Nie są tylko symbolami ani archetypami, ale zostały skonstruowane tak, aby pokazać czytelnikowi problemy, z jakimi muszą sobie poradzić współcześni mieszkańcy Indii. Same postacie zagnieżdżone są w bogatej „gablocie” kulturowej i społecznej współczesnego, kosmopolitycznego Bombaju. Niewiele jest w książce z „egzotycznych” lub „mitologicznych” opisów w przedstawieniu miasta i jego mieszkańców przez Chandrę. Jest to w dużej mierze zestaw historii opowiedzianych z perspektywy mieszkańca znającego wszystkie ścieżki Bombaju. Pod tym względem „Miłość i tęsknota w Bombaju” różni się od książek innych pisarzy, emigrantów z Azji Południowej, takich jak V.S. Naipaul lub pisarzy kolonialnych, takich jak E.M. Forster. Jego książka nie ma obsesji na punkcie różnic. Jego opowieści przekazują czytelnikowi poczucie autentyczności bez cienia neokolonialnych filtrów, które tak często pojawiają się w książkach o Indiach. Powieść składa się z sekwencji opowiadanych w barze miejskim o nazwie „Odpoczynek rybaka” dla stałych bywalców przez emerytowanego urzędnika państwowego o imieniu Subramaniam. W tej książce kluczowym słowem jest „Słuchaj”. Ostatnia historia zatytułowana „Shanti” kończy się twórczym opowiadaniem historii o zawarciu małżeństwa. Pięć historii łączy dwie postacie; Shiva Subramaniam, który opowiada historie, i Ranjit Sharma, który przekazuje je dalej czytelnikowi. Wszystkie historie są zatytułowane „Dharma”, „Shakti”, „Kama”, „Artha” i „Shanti”, zgodnie z indyjskimi koncepcjami filozoficznymi.

Narrator, Ranjit Sharma, młody pracownik firmy programistycznej, zostaje „wciągnięty” do wysłuchania pięciu historii przez emerytowanego urzędnika państwowego, Shivy Subramaniama, który pełni w książce rolę Szeherezady. Opowiada historie obejmujące wiele poziomów ludzkiego doświadczenia, subtelnie, odsłaniając społeczność i poziomy kulturowe tętniącego życiem w ostatnich latach w Bombaju. Według Hillery'ego Johnsona powieść Chandry oznacza odejście od konwencjonalnego trybu opowiadania, od tradycji literackiej starożytnych Hindusów. Przedstawia współczesne życie w najbardziej wyrafinowanym mieście w Indiach. Pięć opowiadań stanowi jakby zintegrowaną całość i czyta się ją jak pełnometrażową powieść. Pierwsze opowiadanie „Dharma” opowiada o nieustraszonym generale dywizji, Jago Antii (prawdziwe imię Jehangir Antia). Bohater ukazany jest jako człowiek wielkich czynów i bohater, który sławę zdobył na polu bitwy. Ale pod tą twardą powierzchnią kryje się człowiek nawiedzony przez osobisty smutek, niezdolny do konfrontacji z przeszłością. Jego trauma z dzieciństwa ostatecznie przybiera kształt ducha. Jago Antia wraca do domu w Bombaju po tym, jak został kaleką podczas wojny indyjsko-chińskiej w 1962 roku. Narrator Subramaniam rozpoczyna opowieść prawie „szepcząc” do czytelnika: „Znałem kiedyś człowieka, który spotkał ducha”, „(…) niektórzy ludzie spotykają swoje duchy, a inni nie”. Jago Antia, w miarę rozwoju historii, nawiedza duch małego chłopca, który ukazuje się w jego rodzinnym domu. Kiedy Antia ma około pięćdziesięciu lat, jego amputowana noga powoduje nieznośny fantomowy psychosomatyczny ból. Antia słynął kiedyś w wojsku z dyscypliny, wzniosłości, umiejętności taktycznych i umiejętności tropienia. Za odwagę został nagrodzony złotym medalem w Kharaku Vasli, zrezygnował jednak z pracy i powrócił do Bombaju. Egzorcysta o imieniu Thakker przybywa, by rozpoznać ducha i czuje, że jest to duch dziecka. Jako duch był samotny i potężny zarazem gdyż za życia, jako dziecko, był bezradny. Tylko ten, kto o tym wie i pochodzi z jego rodziny, może mu pomóc. Taka osoba musi iść do nawiedzonego domu sama i całkiem naga. Jago Antia poszedł do nawiedzonego domu sam po schodach, zdjął buty i rozpiął koszulę, pulsowało mu w głowie. Każde jego bicie serca było jak eksplozja. „Czego ode mnie chcesz? Ja też byłem dzieckiem”- zadaje pytanie duchowi. Podszedł na skraj balkonu, zamknął oczy i zaczął wracać do wspomnień z dzieciństwa. Chandra używa poetyckiej prozy, by opisać przeszłość Antii i tworzy odpowiedni nastrój. Następnie opowiada nam o Sohrabu, bracie Antii, który zmarł bardzo młodo i właśnie w tym momencie duch został spersonalizowany. Zaskoczony duchem chłopca i obrotem sytuacji Jago Antia wszedł na dach domu i stanął twarzą w twarz ze samym sobą, z własnym dzieciństwem. Historia jest dobrze skonstruowana, dobrze zostały przedstawione czasy zarówno z okresu wieloletniej służby w wojsku generała, jak i okres dzieciństwa spędzonym w rodzinnym domu a który później został nawiedzony przez ducha.  

„Shakti” to historia życia zwykłej dziewczyny, która staje się bogata. Bohaterka, Sheila Bijlani, jest śliczną stewardesą, która poślubiła bogatego mężczyznę i chce zostać przyjęta do grona ludzi z wyższej kasty w Bombaju. W dalszej części historii syn Sheili i córka jej rywalki zakochują się w sobie. Rodzina dziewczyny jest przeciwko temu związkowi, ale Sheila znajduje sposoby na ominięcie wszystkiego, co stoi na przeszkodzie do szczęścia jej syna. To historia rywalizacji między dwiema kobietami z wyższych sfer. Sheila Bijlani i Dolly Boatwalla są wobec siebie nieuprzejme. Sheila była najbardziej czarującą stewardessą, mimo że była córką prostego sklepikarza. Jej życie zmieniło się, gdy poślubiła Bijlani, który był inżynierem elektrykiem w USA. Poślubiła go nie z miłości tylko dla pieniędzy. Oprócz ujawnienia pustki i waśni - jakie panują w społeczeństwie wyższej klasy i hipokryzji ludzi bogato urodzonych, dla których „reszta świata” jest niewidoczna - autor pokazuje, że wraz z zawarciem małżeństwa odnotowuje się kolejną zmianę w gospodarce, ponieważ połączenie dwóch potężnych rodzin wpływa nie tylko na biznes, ale i na politykę. Narrator Subramaniam kończy tę opowieść ironią i konkluzją, że połączenie dwóch bogatych rodzin prowadzi nie tylko do fuzji biznesowej, ale i do skandalu, czego konsekwencją jest upadek rządu. W tej historii pokazano, że kolonizacja jest procesem ciągłym, ale niekoniecznie dotyczy tylko narodów z jawnym użyciem przemocy. W tej historii „kolonizowana” jest ekskluzywna dzielnica Bombaju, która w tej „komedii społecznej” podlega ciągłym zmianom ekonomicznym, które wpływają na zmiany w gospodarce państwowej i „przypływ” gotówki do jednej rodziny i „odpływ” majątku od innej.

  Centralną i trzecią historią jest „Kama”, która rozpoczyna się ponurym zejściem w samo serce korupcyjnej ciemności Bombaju. Chandra w realistyczny sposób przedstawia głównego bohatera, Sartaja Singha. W najlepszym z tych opowiadań „Kama” - zdesperowany inspektor policji, którego małżeństwo się rozpada - ma za zadanie zbadanie morderstwa pozornie szanowanego i szczęśliwego mężczyzny. Jest i podejrzany: alkoholik - włóczęga, który zostaje aresztowany, ponieważ znaleziono przy nim zegarek „Rolex”, który należał do zabitego mężczyzny. Zaraz po zatrzymaniu podejrzany umiera w areszcie. Ale podobnie jak slumsy Bombaju, przez które porusza się inspektor, samo śledztwo zanim dojdzie do końcowego rozwiązania także przedziera się przez niezliczone, „cuchnące zaułki psychik podejrzanych osób”. Tak skomplikowaną historię mógł wymyślić H.R.F. Keating, twórca znakomitego inspektora Ghote. Kama oznacza pożądanie. „Kama” to także erotyczna opowieść o cierpieniu i manipulacji. Sartaj Singh, śledczy policji, odkrywa w sobie serce „cielesne”, śmiertelne, podobne do serca ofiary, której przypadek śledzi i które przestało już bić. Jego poszukiwania stają się niejednoznaczne, gdy widzi swój własny potencjał przemocy. „Kama” zagłębia się w zawiłości życia w Bombaju i obnaża hipokryzję tak zwanych „przyzwoitych” ludzi. Sartaj jest szczery, uczciwy i oddany swojej pracy. Inspektor policji prowadzi dochodzenie w sprawie morderstwa Chetanbhai Ghan Shyama Patela i zostaje wciągnięty w spiralne warstwy korupcji i oszustw tak powszechnych w społeczeństwie indyjskim. Morderstwo jest tajemnicą. Zmarły Chetanbhai był znany jako mizantrop i przykładny obywatel społeczeństwa. Jak na ironię losu, Sartaj zastanawia się także nad swoim nieudanym życiem małżeńskim, które ostatecznie kończy się rozwodem. Kiedy policjant otrzymuje dokumenty rozwodowe, doznaje szoku, nigdy nie wierzył, że słowo „rozwód” znaczy coś prawdziwego. Przez całe życie nigdy nie znał nikogo, kto byłby rozwiedziony. Nigdy nie znał nikogo, którego rodzice byli rozwiedzeni. Życie małżeńskie Saraja (a raczej jego porażka) pozwala mu lepiej zrozumieć życie małżeńskie zamordowanego Patela, który zrobiłby wszystko dla pieniędzy i przyjemności. Chandra wzbogaca tę pierwszorzędną powieść detektywistyczną, odzwierciedlając poszukiwania zabójcy z równoległą podróżą detektywa w otchłań jego serca i duszy. W ironicznym odwrocie okazuje się, że zamordowany mężczyzna, Patel, miał powiązania z szajką przestępców, która wykorzystywała seksualnie kobiety, a co więcej, okazuje się, że denat nie oszczędził nawet swojej własnej żony Ashaben. Chandra ujawnia sekrety z życia tzw. uczciwych i przykładnych ludzi, którzy są zamieszani w przestępstwa na tle seksualnym, ale przedstawiają się publicznie jako uczciwi. Historia kończy się nie tylko zamknięciem sprawy o morderstwo, ale rozwodem Sartaja z żoną Megha. Chandra nie oferuje rozwiązań prostych i łatwych. Są tylko podpowiedzi i domysły, które wymuszają na czytelniku, aby na nowo odczytał wiele znaczeń. Historia ta oferuje odpowiednią kombinację zbrodni, dramatu i skomplikowanych charakterów postaci. Sama postać Sartaja Singha jest bardzo przekonująca: zdyscyplinowany, utalentowany policjant, który jest głęboko skonfliktowany z otoczeniem, zdaje sobie sprawę, że ​​ostatecznie największych „przestępstw” - tych, które sami popełniamy - nigdy nie da się rozwiązać.

Czwarta historia „Artha” opowiada o dwóch gejach, Iqbal i Rajesh, i ich życiu w zatłoczonym Bombaju. Obaj mieszkają z rodzicami, którzy nie mają pojęcia o orientacji seksualnej swoich synów. Jeden z nich ma trudności z zarabianiem wystarczająco dużo pieniędzy, aby pozwolić sobie na prywatną przestrzeń życiową; do tego czasu bohaterowie muszą zadowalać się spotkaniami w zatłoczonych autobusach i parkach. Jednak w tej historii jest jeszcze inna opowieść, o kobiecie zatrudniającej Iqbala. Ta historia jest interesująca jeszcze z innego powodu - całkiem dobrze uwypukla sprzeczności, jakie panują w Indiach. Dwóch bohaterów, którzy nie mogą oficjalnie zadeklarować swojej orientacji homoseksualnej, kobieta, która z trudem próbuje założyć firmę, i jeszcze inna kobieta, skrajnie fanatyczna, która dyskryminuje innych ze względu na przynależność religijną. Wszyscy ze sobą współistnieją i osiągają pewnego rodzaju równowagę. „Artha” ma potrójną strukturę narracyjną. Fabuła łączy ze sobą nierozwiązaną tajemnicę z bardziej współczesnymi problemami dotyczącymi rozwijającej się technologii, nowoczesności z branży IT, a naturą człowieka z preferencjami dotyczącymi płci. Podczas gdy wcześniejsze opowiadania były postrzegane jako dowód pojedynczych ludzkich szaleństw, to opowiadanie reprezentuje głęboko podzielone społeczeństwo. Zamieszki, które wybuchają, wydają się prowadzić do tego, że Iqbal i Rajesh, jako przedstawiciele różnych religii, nie są dopuszczeni do swoich etnosfer.

Wprowadzenie do ostatniej historii o tytule „Shanti” różni się od pozostałych. Główny narrator wychodzi na spacer i przypadkowo spotyka Subramaniama. Subramaniam zaprasza go na drinka, a miejsce, w którym do tej pory opowiadał swoje historie jest inne. Przenosi się z publicznego baru do prywatnego domu. Jedyną publicznością jest młody człowiek, który wkrótce zostanie nazwany Ranjit. Tytułowa „Shanti” stanie się tematem ich dyskusji. „Jest moją przyjaciółką” - wyznaje Ranjit. Subramaniam następnie oświadcza, że chce opowiedzieć historię, dodając do niej osobisty akcent i opowiedzieć o zdarzeniu, które dopiero ma nadejść. Całymi dniami przesiadywał na peronie, aż spotkał kobietę posiadającą bilety z różnych stacji kolejowych. Shiva od jakiegoś czasu myślał o samobójstwie – szybkim i prostym. Jednak nieznajoma zamąciła mu w głowie. Jaką decyzję podejmie mężczyzna? Czy zmieni kierunek swojego życia? Kim jest tajemnicza kobieta? Ranjit w rzeczywistości opowiada o tym, jak Subramaniam stał się gawędziarzem, a przykład jego osoby z kolei będzie inspiracją dla Ranjit. W przeciwieństwie do wcześniejszych opowieści, które dotyczyły innych ludzi, historia ta śledzi młodość Shiva Subramaniama po stracie jego brata bliźniaka Hari, który został zabity. Śmierć Hariego prowadzi do zerwania więzi, utraty połączenia z emocjami rodzinnymi, które nasilają się w nim i powodują coraz większe wyobcowanie i rozpacz. Shiv widział w kostnicy ciało, identyczne z jego własnym ciałem, to wydarzenie przypomniało mu o własnej śmiertelności. Śmierć Hari oznaczała także utratę przynależności do rodziny. Istnieje kilka podobieństw między Jago Antią z opowiadania „Dharma” a Shivem. Obaj cierpią po stracie braci i podobnie jak Antia, Shiv został „zmuszony” przez nieprzepracowaną żałobę po stracie bliskiej osoby do powtórnego przeanalizowania swojego życia. W wyniku brutalności, która dotknęła jego brata bliźniaka, Shivhad, aby uciec od wszystkiego, co przypominało mu tamto traumatyczne wydarzenie, opuszcza dom rodzinny i zaczyna mieszkać z siostrą i jej mężem w małym miasteczku Leharia. W domu siostry i szwagra doświadczał egzystencjalnej pustki, która zmienia się powoli dopiero po spotkaniu z Shanti, w której się zakochał. Podczas gdy przezwyciężanie traumy jest również tym, co robi generał Antia w pierwszej opowieści, w tym opowiadaniu jest pewna ważna różnica: generał Antia przypomina sobie i rekonstruuje wydarzenie swojego dzieciństwa tylko dla siebie, podczas gdy Shiv i Ranjit, jako przyjaciele są w stanie pomóc sobie nawzajem poprzez opowiadanie sobie nawzajem różnych historii. Te rozmowy ponownie łączą Shiv z życiem i ze społeczeństwem. Przypomina to terapeutyczne credo „Talking Cure”, czyli „leczenie rozmową”.  Miłość i śmierć, dwie bohaterki opowieści, która nie ma wprawdzie wyrazistej fabuły ani prostego rozwiązania, ale zawiera w sobie całą pasję i zamęt ludzkiego życia.  Zjawienie się jednej bądź drugiej jest zawsze niepowtarzalne, lecz także nieodwracalne - nie dopuszcza możliwości powtórnego rozpatrzenia sprawy, nie daje szans na apelację ani nadziei na wstrzymanie wykonania wyroku. Miłość i śmierć są jak rzeka Heraklita, do której nie wchodzi się dwa razy. Są one, zaiste, wsobnością samą, wyniośle obojętne na wszystko wokół.

Proszę poważnie nie brać pod uwagę okładki książki. Jest to para aktorów Aishwarya Rai i Salman Khan, którzy razem zagrali w bollywoodzkim filmie „Prosto z serca" w reżyserii Sanjay Leela Bhansali z 1999 roku (i przypuszczam, że właśnie z tego filmu pochodzi to zdjęcie). Jaki był cel, aby właśnie ta fotografia, a nie inna trafiła na okładkę książki „Miłość i tęsknota w Bombaju”? Tego nie wiem. Zaznaczę tylko, że w żadnym z opowiadań nie ma takiej (czy choćby zbliżonej charakterem) zakochanej pary, a całość, zgodnie z tytułem, ma miejsce w Bombaju, nie zaś w Agrze, gdzie znajduje się Tadź Mahal, którego cień mauzoleum próbuje „przebić się” zza pary zakochanych na okładce. Wszystkie opowiadania łączy „Artha” poprzeplatana z Santi i Sakti. Razem tworzą spójną całość, z której możemy odnaleźć coś dla siebie. Książka zadaje pytania o to czy bogactwo, spokój, pragnienia, zależne są wyłącznie od nas samych czy od innych osób i okoliczności życia. Czy to my decydujemy jak silni jesteśmy, jak wiele możemy osiągnąć, kiedy i w jaki sposób osiągamy spokój ducha oraz co, lub kto, jest dla nas najważniejszy? Czy sami tworzymy hierarchię wartości, którą wypełniamy rzeczy z przeróżnych dziedzin naszego życia? Atutem książki są otwarte zakończenia. Dzięki temu nasza wyobraźnia może zadecydować, czy tak naprawdę bohaterom udało się osiągnąć to, czego pragnęli, czy też nie. Od razu muszę ostrzec, że książka składa się z długich opisów przeżyć wewnętrznych, wszelkich przemyśleń, uczuć, emocji, nastrojów. Jeśli ktoś nie jest nastawiony na tego typu lekturę, od razu może sobie darować tę książkę. Za to dodatkowym atutem, poza podzielnością opowiadań na pięć części z symbolicznymi tytułami, jest bogate słownictwo, które w całości swym pięknem oddaje klimat Indii. Dodajmy do tego słowa w języku hindi i mamy współczesny prawdziwy Bombaj w jednej książce.