19 kwietnia 2020

Niewidzialne miasta


„Niewidzialne miasta”


Italo Calvino



Autor/ (ur. 15 października 1923 w Santiago de Las Vegas na Kubie; zm. 19 września 1985 w Sienie, Włochy) – włoski pisarz i eseista, jeden z ważniejszych twórców XX wieku. Początkowo tworzył w stylu neorealistycznym, by później pisać teksty alegoryczne i fantasy.

Tłumaczenie/ Alina Kreisberg

Tytuł oryginału/ it. „La citta invisibilli”

Tematyka/ Jak wiadomo, upodobanie do fantazyjnych światów i postaci to w ogóle ważna cecha późnego pisarstwa Italo Calvina. A ów wyjątkowy dar uwodzenia czytelnika stanowi o niesłabnącym uroku „Niewidzialnych miast", jednego ze sztandarowych dzieł pisarza, które w Polsce doczekało się już trzeciego wydania.

Główny motyw/ Marco Polo przybywa na dwór Kubłaj-chana, by opowiedzieć mu historię pięćdziesięciu pięciu miast. Miast całkowicie zmyślonych, choć nikt nie odważy się o tym powiedzieć. Ogniwami spajającymi poszczególne rozdziały są filozoficzne dysputy, prowadzone przez podróżnika, odkrywcę i przewodnika po wszystkich miastach – Marco Polo – a Wielkim Kubłaj-chanem zarządzającym wielkim imperium. Opisy kolejnych miast stają się pretekstem do rozważań nad potęgą słowa, opowieści i wyobraźni, lecz także, – co nie mniej ważne – nad istotą komunikacji między ludźmi oraz wielorakości interpretacji, którą są w stanie wytworzyć nie tylko znaczące różnice kulturowe, ale pojedyncze słowo. Jednak Calvino, poszukując sensu nawet w sprzecznościach, tworzy soczewkę dwuwypukłą: początkowo Marco snuje swoje opowieści, nie znając języka swojego rozmówcy. Opisuje miasta na migi, za pomocą gestów, udowadniając, że sztuka poznania nie jest obwarowana żadnymi barierami.

 Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„(…) to rozpaczliwa chwila, kiedy odkrywamy, że mocarstwo, które wydawało się nam sumą wszelkich wspaniałości, jest w istocie bezkresnym rumowiskiem, którego rozkład sięgnął zbyt głęboko (…)”.

„Pragnienia są już wspomnieniami”.

„Twoja podróż odbywa się zawsze tylko w przeszłości?”.

„Gdyby kobiety i mężczyźni zaczęli przeżywać swoje ulotne marzenia, każdy cień stałby się osobą, dającą początek historii pościgów, kłamstw, nieporozumień, scysji, udręczeń i znieruchomiałaby karuzela wyobrażeń”.

„Miasto to istnieje a jego sekret jest prosty: zna tylko odjazdy, a nie powroty”.

„Jeśli chcesz wiedzieć, ile mroku cię otacza, musisz wytężyć wzrok w stronę nikłych świateł w oddali”.

„Tylko jeśli poznasz resztkę nieszczęścia, której nie zdoła okupić żaden drogocenny kamień, będziesz mógł wyliczyć dokładną liczbę karatów, ku której zmierzać ma końcowy diament, i nie przeliczysz się w swym zamierzeniu już u zarania”.

„(…) nie należy nigdy mylić miasta ze słowami, które je opisuje”.

„W życiu dochodzi się do momentu, kiedy wśród znajomych ludzi więcej jest zmarłych niż żywych”.

„Rzecz jasna wielu żywych życzy sobie po śmierci losu odmiennego niż ten, jaki przypadł im w udziale (…)”.

        

            Twórczość Calvina jest dość obszerna, zróżnicowana, ale też bardzo charakterystyczna. Pisarz był zafascynowany nie tylko literaturą, jako przedmiotem, lecz także procesem jej powstawania i odbioru. Uważnie przyglądał się również zachodzącej na jego oczach szybko postępującej konsumpcjonistycznej przemiany społeczeństwa, która przyczyniała się do coraz bardziej ograniczonej percepcji kultury. Jego pisarstwo było w pewnym stopniu buntem wobec tej tendencji, co podkreśla prof. Joanna Ugniewska: „Pisarstwo Calvina charakteryzuje znaczna wrażliwość na przemiany kultury współczesnej, stąd też jego ewolucja od neorealizmu do powieści inspirowanych strukturalizmem. Wszystkie kolejne próby, bardzo odległe od siebie z punktu widzenia formalnego, łączy jednak wspólna koncepcja literatury. Opiera się ona na rekonstruowaniu wątków powieściowych, a także na odrzucaniu sztywnych i zamkniętych form literackich, na pojmowaniu, zatem literatury, jako wyrazu wolności (Historia literatury włoskiej XX wieku, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1985, s. 200)”.

Bardzo ważną lekturą jest książka „Niewidzialne miasta” (Le città invisibili), wydana w 1972 roku, przetłumaczona na polski zaledwie 3 lata później przez Alinę Kreisberg. To jedno z najpopularniejszych dzieł Itala Calvina, w którym pisarz wchodzi z czytelnikiem w pewien rodzaj gry intelektualnej. To książka na pograniczu poezji i prozy, stworzona z matematyczną precyzją, a jednocześnie poruszająca filozoficzne tematy. Przedstawia rozmowy Marca Polo z mongolskim i chińskim władcą Kubłaj Chanem, w których wenecki podróżnik w pasjonujący sposób przedstawia różne, tylko potencjalnie istniejące miasta. Owe miasta, a jest ich dokładnie 55, przydzielono do różnych kategorii. Dzięki takiemu podziałowi książka nie musi być czytana linearnie. Opowieści Marka Polo przenoszą nas w baśniowy świat pełen przedziwnych, nieraz mrocznych grodów. Na przykład miasto Zemrude zmienia się w zależności od nastroju osoby, która je ogląda. Jest podzielone na część górną i dolną: świat parapetów oraz fontann na górze, odpadków i rynsztoków na dole. Świat górny znany jest głównie poprzez pamięć tych, których oczy spoczywają na świecie dolnym. W mieście Diomira czujemy zawiść w stosunku do innych gości tego miasta, których wprawia ono w melancholijny nastrój. Zoe, miasto „niepodzielnej egzystencji”, gdzie każda czynność jest możliwa w każdym miejscu, staje się jakby pytaniem:, „Dlaczego to miasto istnieje?”. W niektóre opisy autor wplótł krótkie, lecz znaczące epizody, dzięki którym obserwujemy rozwój relacji miedzy rozmówcami. Kubłaj Chan odnajduje w historiach weneckiego podróżnika coś, co przekracza granice jego ziemskiego, kruchego imperium. Widzi on „poprzez ściany i wieże, które mają upaść, wzoru tkanki tak subtelnej, że mogłaby ona umknąć uwadze nawet wszystkożernych termitów”. Marco Polo wymyśla miasta, kierując się zasadą kompensacji, mówiąc: „Zbieram prochy innych, możliwych do zaistnienia miast, które znikają, by stworzyć miejsce dla niego – miast, które nigdy nie mogą zostać ponownie wzniesione - ani zapamiętane”.

Interesującym miastem jest „białe miasto” Zobeida, wystawione na światło księżyca, o ulicach wijących się na kształt kłębka. O jego założeniu mówi taka opowieść: mężczyznom różnych narodowości przyśnił się ten sam sen: widzieli odwróconą tyłem kobietę, jak biegła nocą przez nieznane miasto, miała długie włosy i była naga. Śnili, że ją ścigają. Biegli, biegli, aż w końcu każdy stracił ją z oczu. Po przebudzeniu wyruszyli na poszukiwanie owego miasta; nie napotkali go, ale spotkali się ze sobą; postanowili zbudować miasto ze snu. W układzie ulic każdy odtworzył trasę własnego pościgu; w miejscu, gdzie zgubił ślad uciekinierki, wyznaczał rozmieszczenie przestrzeni i murów odmiennie niż we śnie, tak, aby nie mogła mu się wymknąć. W mieście Zobeida, w którym osiedlili się w oczekiwaniu, że pewnej nocy owa scena powtórzy się. Kobiety nie ujrzał już żaden z nich, ani we śnie, ani na jawie. Ulice miasta były ich codzienną drogą do pracy, utraciły już wszelki związek z pościgiem ze snu. O którym zresztą dawno zapomniano. Nowi ludzie przybywali z innych krajów, ponieważ przyśnił im się ten sam sen i w mieście Zobeidzie rozpoznawali coś z ulic ze snu i zmieniali położenie krużganków i schodów, aby lepiej przypominały trasę, którą biegła ścigana kobieta, i żeby w miejscu, gdzie zniknęła, nie pozostawić jej drogi do ucieczki. Pierwsi przybysze nie rozumieli, co przyciągnęło tych ludzi do Zobeidy, do tego brzydkiego miasta, do tej pułapki. Tu procesowi tworzenia świata towarzyszy pogłębiające się poczucie utraty, które sprawia, że powstająca przestrzeń staje się nie domem dla zamieszkujących ją ludzi, lecz budowaną przez nich samych pułapką. Przybyli do Zobeidy już nigdy nie zaznają spokoju – założenie miasta jest dla nich rozpoczęciem niekończącego się procesu poszukiwania własnej tożsamości, która „jest jak cień: zawsze poza naszym zasięgiem, nie do uchwycenia i nigdy zbieżna z nami”.

Nie ma drugiego miasta, które bardziej niż Eusapia byłaby skłonne korzystać z życia i unikać strapień. A żeby przeskok od życia do śmierci był mniej gwałtowny, mieszkańcy zbudowali wierną kopię swojego miasta pod ziemią. Trupy, zmurszałe tak, że pozostaje w nich szkielet obciągnięty żółtą skórą, znosi się na dół, aby dalej wykonywały swe dawne zajęcia, spośród których daje się pierwszeństwo chwilom beztroski: większość zmarłych zasadza się wokół zastawionych stołów lub ustawia w tanecznych pozycjach czy w geście dęcia w trąby. Ale pod ziemią uprawia się także wszelkie dziedziny handlu i rzemiosła Eusapii żywych, a przynajmniej te z nich, którym żywi oddawali się raczej z zadowoleniem niż z przykrością: zegarmistrz, w otoczeniu wszystkich nieruchomych zegarów ze swego warsztatu, przykłada wyschłe na pergamin ucho do roztrojonego mechanizmu; fryzjer namydla suchym pędzlem kość policzków aktora, podczas gdy ten powtarza rolę, śledząc tekst pustymi oczodołami; dziewczyna o roześmianej czaszce doi szkielet jałówki.

Italo Calvino w swojej książce „wyśni” miasto Andrię, w której każda ulica biegnie po orbicie jakiejś planety, a budynki odtwarzają położenie najjaśniejszych gwiazd. W Andrii życie toczy się spokojnie, „jak ruch ciał niebieskich”. Drobiazgowe przepisy rządzą działaniami mieszkańców. Ci zaś ostrożnie baczą na każde swoje posunięcie, „przeświadczeni, że innowacje w mieście wpływają na rysunek nieba”. Widzimy to, co chcemy zobaczyć; jest Andria projekcją naszych marzeń. Podobnie firmament nieba. Niebo zstępuje na ziemię. Ziemia wznosi się ku gwiazdom. 

Wiadomo, że nawet najbardziej pożądane przedmioty starzeją się dzisiaj szybko, błyskawicznie tracą swój urok i zmieniają się nagle, niemal niepostrzeżenie, z obiektów zazdrości w przyczynę zawstydzenia. Wydawcy kolorowych magazynów wiedzą, co w trawie piszczy: obok najświeższych informacji o tym, co „musisz zrobić” i co „musisz mieć”, zamieszczają, więc także regularnie ostrzeżenia przed tym, co „wyszło z mody” i nadaje się już tylko na śmietnik. Nawet przyjemności obliczone na nieco dłuższe trwanie nie mogą przejść w stan spoczynku. Niedawno reklama punktu sprzedaży telefonów komórkowych wzywała wytrawnych użytkowników: „Odwiedźcie nas, bo z tą komórką, którą macie, nie wypada się już pokazywać w towarzystwie…”. Nasz świat coraz bardziej przypomina Leonię, kolejne miasto opisane w powieści przez Italo Calvina, którego „zamożność mierzy się nie tyle liczbą wytwarzanych, sprzedawanych i kupowanych w nim rzeczy, […] ile raczej liczbą rzeczy, które wyrzuca się każdego dnia, by zrobić miejsce dla nowych”. Radość „pozbywania się” rzeczy, porzucania ich i wyrzucania na śmietnik jest prawdziwą namiętnością naszego świata.

Italo Calvino w swojej książce „Niewidzialne miasta” skupia się na interpretacjach miejskich przestrzeni.  W onirycznej, opierającej się na symbolach rozmowie głównych bohaterów opowieści topografia rzeczywista miesza się z urojoną. W rezultacie nie mamy pewności, czy miasta przedstawione przez autora istnieją naprawdę, czy służą nam tylko, jako przykłady ilustrujące nasze podejście do miejsc, w których przyszło nam się poruszać. Z tych nie do końca jasnych tropów powstaje model miasta, z którego wyprowadzane są kolejne opowieści i inne miejsca. W jednym z fragmentów możemy znaleźć opis tego modelu: „Jest to miasto złożone z samych wyjątków, niemożliwości, sprzeczności dysproporcji, nonsensów”. Problematyka tej książki skupia się wokół dwóch wątków. Pierwszym z nich i wiodącym jest mikropolis. W ten sposób został nazwany sposób widzenia i przeżywania miasta w wymiarach odpowiadających percepcji jednostek, czyli do skali mikro lub osobistej, zgodnej z rzeczywistym sposobem eksplorowania miejskiej przestrzeni. Mikropolis to fragment miasta uznawany za „swój” i część jego mieszkańców – rodzina, przyjaciele, koledzy, znajomi, sąsiedzi – również traktowani, jako „swoi”. Innymi słowy to osobiste albo własne miasto w mieście, swego rodzaju pars pro toto (część w miejsce całości), a zarazem przenośnia wyrażająca najbliższy rzeczywistości i najprawdziwszy sposób kontaktu z miejskim środowiskiem. Nie ma powodu ukrywać, że to również moja własna wersja związku z miastem, wzmocniona wyobraźnią i wypełniona empatią. „Mowa pamięci jest rozwlekła: zwielokrotnia znaki, aby miasto zaczęło istnieć”. Miasto, o którym niegdyś marzył starzec, obejmowało jego samego w młodości; do mitycznego miasta Izydory przybywa, będąc już w podeszłym wieku. Na rynku jest murek, gdzie przesiadują w rzędzie starcy, aby patrzeć na przechodzącą młodzież; on także siedzi pośród nich, niepewny czy ktokolwiek z tej młodzieży będzie zainteresowany nim i jego osobistymi wyobrażeniami.

Przestrzenne i narracyjne uwikłania tożsamości zajmują centralne miejsce w powieści Italo Calvino „Niewidzialne miasta”. Relacje Wenecjanina mało przypominają raporty urzędników i dają niewiele pożytku w zarządzaniu krajem. Podczas gdy inni wysłannicy przekazują Chanowi informacje mające jeszcze bardziej usankcjonować jego władzę nad cesarstwem – sumy podatków, imiona skazanych urzędników, wymiary kanałów irygacyjnych – z osobliwych opowieści Marco wyłania się obraz rzeczywistości, będący wynikiem nie tyle podporządkowania sobie przestrzeni, co jej wnikliwej lektury. Zatem już formalne funkcje pełnione przez bohaterów nasuwają myśl o szczególnej roli, jaką odgrywa przestrzeń w kształtowaniu ich tożsamości. Kim bowiem jest władca bez imperium lub wędrowiec bez odległych krain? Każdy z nich powołany jest do tego, by pokonywać przestrzeń, (choć czynią to na różne sposoby). Stawka tej gry (a opowieść o miastach zostaje porównana w utworze do partii w szachy) jest jednak o wiele większa niż panowanie nad przestrzenią zewnętrzną. Próbując opowiedzieć rzeczywistość, zarówno nie jest biernym uczestnikiem ich narracyjnego eksperymentu. Nieprzypadkowo jest utożsamiana z Imperium, w którym obaj rozmówcy czują się (i są) cudzoziemcami. Jawi się ona, jako obca i niezrozumiała materia, z której sideł nie potrafią się uwolnić. Wszak przestrzeń nie tylko warunkuje powstający w ich świadomości obraz zewnętrznej rzeczywistości, lecz również przenika wewnętrzny świat cesarza i podróżnika, chwiejąc podstawami ich egzystencji. Mimo że głównymi bohaterami powieści są realnie istniejące postacie –średniowieczny podróżnik i mongolski cesarz Chin – w opisach poszczególnych miast wymieszane są znaki różnych epok. Postoje autobusów, rury kanalizacyjne i zużyte tubki po paście sąsiadują tu z „tradycyjnymi”, wywodzącymi się jeszcze ze starożytności atrybutami miast – wieżami, wiaduktami, targami i minaretami. Taka ahistoryczność nie tylko sprawia, że treści zawarte w narracjach Wenecjanina nabierają uniwersalnego, ponadczasowego charakteru. Jest też jedną z cech heterotopii, którą Foucault nazwał akumulacją czasu w obrębie jednego miejsca: „Heterotopia zaczyna funkcjonować w pełni wtedy, gdy ludzie znajdują się w sytuacji absolutnego zerwania ze swoim tradycyjnym czasem”. Słynny podróżnik sięga, zatem po narrację nie po to, by uczynić świat uporządkowanym i nadać mu sens. Przyświeca mu inny cel – opowiadanie o niewidzialnych miastach ma uobecniać to, co zostało na zawsze utracone, ma nieustannie wskazywać na pustkę powstałą w miejscu obiektu nostalgii. Pomaga mu w tym przewrotna natura języka, który, kusząc człowieka możliwością oswojenia i uprzedmiotowienia rzeczywistości, zawiera w sobie potencjał, pozwalający wyjść na ponadindywidualny symboliczny poziom. W Hypacji podróżnego czeka nie lada wyzwanie: w pałacu sułtana nie znajdzie majestatycznego władcy, lecz więźniów trudzących się wydobywaniem bazaltu z kopalni, biblioteka jest siedzibą palaczy opium, a staw w przepięknym parku – cmentarzem samobójczyń. W końcu spotyka na placu zabaw mędrca, który wyjaśnia zagadkę tego miasta: „Znaki tworzą język, ale nie ten, który – jak sądzisz – jest ci znany”. Do takiego spotkania w sferze symbolu dochodzi w Eufemii – miejscu wymiany towarów, lecz przede wszystkim wspomnień (a należy pamiętać, że psychiatra i psychoanalityk francuski Jacques’a Lacan postrzegał każdą wymianę – również handlową, – jako akt wstąpienia do sfery Symbolicznego). Toteż kupiec wywozi z tego miasta nie tylko egzotyczne towary:[...] w czekającej cię podróży, kiedy, aby nie dać się uśpić kołysaniu wielbłąda czy dżonki, zaczynasz przywoływać kolejno wszystkie swoje wspomnienia, twój wilk stanie się innym wilkiem, twoja siostra – inną siostrą, twoja bitwa – innymi bitwami [...]”.

W tej historii chodzi nie tylko o postępującą urbanizację współczesnej przestrzeni. Choć nie brakuje w książce Calvino i takich katastroficznych wątków: miasta wypełniają rozciągającą się pomiędzy nimi przestrzeń górami odpadów (Leonia), wypleniają w swoich granicach wszystko, co może przypominać naturę (Teodora). Opowieść o Cecylii traktuje o zmianach w strukturze przestrzeni od wieków służącej do zamieszkiwania przez człowieka.

Z miastami jest jak ze snami: wszystko, co wyobrażalne, może się przyśnić, ale nawet najbardziej zaskakujący sen jest rebusem, który kryje w sobie pragnienie lub jego odwrotną stronę - lęk. Miasta, jak sny, są zbudowane z pragnień i lęków, nawet, jeśli wątek ich mowy jest utajony, zasady - absurdalne, perspektywy – złudne, a każda rzecz kryje w sobie inną. Piekło żyjących nie jest czymś, co nastanie; jeśli istnieje, jest już, jest piekłem, w którym żyjemy, na co dzień, które tworzymy, przebywając razem. Są dwa sposoby, aby nie sprawiało ono cierpień. Pierwszy jest nietrudny dla wielu ludzi: zaakceptować piekło i stać się jego częścią, aż przestanie się je dostrzegać. Drugi jest ryzykowny i wymaga ciągłej uwagi i ćwiczenia: odszukać i umieć rozpoznać, kto i co pośród piekła piekłem nie jest, i utrwalić to, i rozprzestrzenić.