„Dziwna
myśl w mej głowie”
Orhan Pamuk
Autor/ (ur. 7 czerwca 1952 w Stambule) - turecki pisarz, laureat Nagrody Nobla z dziedziny literatury w 2006
Tłumaczenie/ Piotr Kawulok
Tematyka/ Jest to
historia wielopokoleniowej rodziny przybyłej do Stambułu z biednej wsi na
prowincji, a zarazem drobiazgowa kronika życia w mieście nad Bosforem w latach
1969–2012. Wraz z Mevlutem, jego ojcem, wujostwem, kuzynami i pozostałymi
członkami stopniowo powiększającej się rodziny obserwujemy Stambuł na
przestrzeni kilku dziesięcioleci i jesteśmy świadkami fascynujących przemian,
jakim podlegała metropolia. Śledzimy następujące po sobie pucze wojskowe,
zamachy bombowe w redakcjach gazet, korupcję urzędników, przemiany obyczajowe,
plotki, marzenia i lęki, którymi żyją stambulczycy i widzimy, jak w miejscu
dawnych gecekondu, prowizorycznych chatek wzniesionych przez ubogich imigrantów
bez pozwoleń budowlanych na bezprawnie zasiedlonych działkach wyrastają wielkie
wieżowce, a szerokie aleje wypierają stare kamienice. Miasto umiera i odradza
się, a żyjący w nim ludzie wypełniają je swoimi opowieściami – o
nieodwzajemnionych miłościach, aranżowanych małżeństwach, rodzinach, które raz
są szczęśliwe, a raz nie, marzeniach o lepszym życiu, przyjaźni i nienawiści.
Główny motyw/ Uliczny
handlarz, wędrujący w zimowe wieczory po nędznych, zaniedbanych ulicach
Stambułu, to rzadkość. Mevlut Karataş jest jednym z ostatnich i coraz mniej
mieszkańców miasta otwiera okna i drzwi na jego rzewne zawołanie: „Buzaa!” Za
dnia ima się rozmaitych dorywczych prac: sprzedaży jogurtu, pilawu albo
kelnerowania, za to nocą bierze wózek z butlami tradycyjnego tureckiego napoju,
a nogi same niosą go przed siebie. Buza jest spuścizną po przodkach, przypomina
ludziom o dawnych czasach i Mevlut nie wyobraża sobie życia bez niej, bez
żartów z klientami i bez Stambułu, jego krętych uliczek, zakamarków, dzielnic,
które zna jak własną kieszeń. Te długie wędrówki czynią Mevluta szczęśliwym,
jednakże nie pozwalają zabezpieczyć bytu jego rodziny, a tę biedny Mevlut kocha
ponad wszystko. Ma dwie śliczne córeczki i żonę Rayihę, którą poślubił wskutek
pomyłki, porywając z małej wioski w Konyi nie tę dziewczynę, którą zamierzał...
Cytat
z książki charakteryzujący problematykę utworu:
„Jednak w ciągu ostatniej dekady
cała ta tkanka rozpłynęła się za magicznym dotknięciem demona przemian…”.
„Buzę sprzedaje rzewny głos
sprzedawcy”.
„Mówi się, że kobiety nie pyta
się o wiek a mężczyzny o pensję”.
„Dobra edukacja znosi różnicę
pomiędzy biednym i bogatym”.
„Bóg kocha niektórych ludzi
bardziej niż innych”.
„[…] seks jest cudem, który może
się spełnić jedynie poprzez cierpliwe wyczekiwanie”.
„Islam to religia oparta nie na
karze, lecz na tolerancji i logice”.
„[…]:, kto drwi ze wszystkiego,
nie umie ani naprawdę się zakochać, ani uwierzyć w Boga. Bo jest zarozumiały.
Tymczasem zakochanie to – podobnie jak miłość do Boga- uczucie tak święte, że
człowiek nie skupia się na niczym innym oprócz samej dziewczyny”.
„Znane są dwa rodzaje miłości. W
pierwszym zakochujesz się w kimś, dlatego, że zupełnie go nie znasz. Zresztą
gdyby większość par poznała się trochę przed ślubem, nigdy by się w sobie nie
zakochała. Dlatego właśnie Prorok nie uznał za stosowne zbliżania się przed
ślubem do osoby, z którą masz się związać. Są także tacy, którzy zakochują się
w sobie dopiero po ślubie, dlatego że mają spędzić razem całe życie, i to także
jest efekt zawierania małżeństw bez wcześniejszego poznawania się”.
„W rzeczywistości najlepsza
miłość to taka, jaką żywisz do osoby, której nie tylko nie znasz, ale której w
ogóle nie widziałeś. Ślepcy na przykład są dobrymi kochankami”.
„[…] wydaje mi się, że jak
człowiek pozna dziewczynę lepiej, to zakocha się bardziej”.
„Miłość to choroba. I masz
rację: najszybciej działającym lekarstwem jest tu małżeństwo. Ale gdy gorączka
wywołana przez tyfus spadnie, człowiek od razu zaczyna żałować, że całe życie
będzie musiał zażywać lekarstwo gorzkie jak chinina”.
„Jeden dzień samotności
wystarczył, by zrozumiał, że w ciągu pięćdziesięciu dni zakochał się w niej
bardziej, niż zakochiwali się bohaterowie któregokolwiek z filmów, jakie w
życiu oglądał, czy jakiejkolwiek baśni, jaką mu opowiadano”.
„[…] mówią, że najtrudniejsze w
aranżowanych małżeństwach jest to, że kobieta wychodzi za kogoś, kogo zupełnie
nie zna, a do tego jest zmuszona go kochać… Ale tak naprawdę ślub z kimś, kogo
się wcale nie zna, musi być prostszy, bo –uwierzcie- kochanie mężczyzn robi się
tym trudniejsze, im lepiej się ich poznaje”.
„[…] w takich chwilach człowiek
lepiej pojmuje znaczenie tradycji”.
„Miłość zaczyna się dopiero po
ślubie”.
Porównując długość życia
ludzkiego z czasem istnienia wszechświata, można stwierdzić, że nasza
egzystencja na tej, co tu dużo mówić, kiepsko pomyślanej planecie to tylko „trawa, co rośnie: rankiem kwitnie i jest zielona,
wieczorem więdnie i usycha”. Na chwilę przed zamknięciem powiek po raz
ostatni, jesteśmy w stanie odtworzyć sobie w skrócie całą naszą wyboistą i
krętą drogę ku odmętom nieświadomości, której oddech z każdym dniem staje się
coraz bardziej i bardziej odczuwalny…
Wspomnienia,
bo o nich mowa w książce „Dziwna myśl w
mej głowie” Orhana Pamuka, są nieodłącznym elementem życia towarzyszącym
bohaterowi w całej jego rozciągłości. Pytanie brzmi, czy jest to zjawisko
pozytywne, które wznosi człowieka na wyżyny jego możliwości, pozwalając w pełni
rozwinąć skrzydła i uwolnić drzemiący w nim potencjał, czy może raczej
sabotujące jego poczynania i zaprowadzające niepotrzebny chaos w jego umyśle.
Główny bohater Melvut, tak jak jego
ojciec i tysiące innych mężczyzn z jego pokolenia, przybywa do Stambułu z
głębokiej prowincji na zachodnim krańcu Azji, by rozpocząć w mieście nowe,
lepsze życie. Pierwszą stacją jest osiedle gacekondu, „jednodniowych domków”, czyli bud stawianych przez biedotę -z
pustaków, błota i blachy- bezprawnie z byle, czego w szybkim tempie. Jeśli już
zostały zasiedlone, zgodnie z prawem ich likwidacja stawała się praktycznie
niemożliwa. W tych jednoizbowych domach osiedlali się biedni przybysze z
Anatolii. Im wszystkim śniły się w regularnych odstępach czasu i z zaskakującym
podobieństwem te same osoby: „Chłopcom:
nauczycielka w szkole podstawowej. Dziewczynkom: Ataturk. Dorosłym mężczyznom:
Prorok Mahomet. Dorosłym kobietom: wysoki aktor z zachodnich filmów, o
niesprecyzowanym nazwisku. Starym mężczyznom: anioł pijący mleko. Starym kobietom:
listonosz przynoszący dobrą wiadomość”. Po tych snach wszyscy byli dumni,
że dostali jakiś znak, i czuli, że są wyjątkowymi ludźmi, lecz jedynie z rzadka
opowiadali o nich komuś innemu. Droga jednych będzie prowadziła na wyższe
stopnie społecznej hierarchii, innych czeka jedynie upokorzenie.
Melvut Karatas wspomina dawne
czasy. Od chwili, kiedy ojciec przyuczał go do zawodu sprzedawcy buzy do czasów
współczesnych. Buza była dziedzictwem dawnych czasów, spuścizną po przodkach. W
Turcji osmańskiej picie buzy stanowiło sprytny wybieg pozwalający zachować
czyste sumienie. Buza była napojem ze sfermentowanego prosa o niskiej
zawartości alkoholu. Można było się upić, udając przed innymi i sobą, że to nie
alkohol. W momencie, gdy Melvut w wieku dwunastu lat przyjeżdża do Stambułu,
era buzy zdaje się bezpowrotnie przemijać. Siedemdziesiąt lat temu, kiedy
Atatruk po ogłoszeniu republiki zalegalizował raki i wino, produkcja i sprzedaż
buzy straciły sens. W dobie powszechnej dostępności alkoholu i inwazji
zachodniej kultury masowej Melvut reprezentuje już tylko anachronizm. A mimo to
bohater pozostaje jej wierny, być może instynktownie przeczuwając, że każde
radykalne odrzucenie tradycji prowadzi do kulturowego zaniku tożsamości tureckiego
społeczeństwa.
Sama
nauka zawodu i sprzedaży buzy nie ograniczała się tylko do nawoływania na
ulicach i placach „świeża, tania
buzzzza…!”. Lecz sprzedawca musiał znać tajniki ludzkiej psychiki oraz
poruszania się po ulicach i zakamarkach Stambułu. Ojciec nauczył Malvuta, że
stambulskie kamienice dzielą się na trzy kategorie: domy pobożnych muzułmanów,
w których ściąga się buty przed wejściem, a w środku odmawia się namaz; domy
zeuropeizowanych bogaczy, do których wchodzi się w butach; nowe, wysokie
kamienice zamieszkiwane wspólnie przez rodziców obu typów. „Lekcja pierwsza – oznajmił pewnego dnia ojciec Melvuta-, jeśli sprzedajesz buzę, musisz być czysty.
Niektórzy klienci patrzą na dłonie, na paznokcie. Niektórzy na koszulę,
spodnie, buty. Kiedy wchodzisz do jakiegoś domu, od razu ściągnij buty. Dlatego
nie możesz mieć dziurawych ani śmierdzących skarpetek. Ale mój syn o lwim sercu
i anielskiej duszy i tak przecież pachnie, prawda”? Malvut nie może
pogodzić się z tym, że stare stambulskie zwyczaje jak wciąganie przez okna zakupów
na sznurku w koszu na piąte piętro zanikają bezpowrotnie. Przyczyną tego stanu
rzeczy są wszędobylskie markety, windy w kamienicach no i kto dzisiaj przy huku
radia i telewizorów usłyszałby nawoływania sprzedawcy buzy?! Chodząc po ulicach
miasta nad Bosforem bohater wraca wspomnieniami do dzieciństwa. Wspomina szkołę
i kolegów, chodzenia do kina Elyazar na filmy erotyczne i wczesnomłodzieńczy
nawyk masturbacji. Służbę wojskową w prowincjonalnych miastach. Czasami jego
umysł sam zaczynał myśleć o rzeczach, nad którymi Malvut wcale nie chciał się
zastanawiać. Kwestionował istnienie Boga albo wymieniał w myślach najbardziej
wulgarne słowa, czasami też przed oczyma stawał mu obraz kuli ziemskiej
rozerwanej na kawałki eksplozją, zupełnie jak na filmach. Czy to on sam o tym
myślał?
Choć Pamuk starannie odtwarza
polityczną historię Turcji, z kolejnymi puczami, zmianami rządów, prawicowym i
lewicowym ekstremizmem, jego książka to przede wszystkim uliczna pikareska.
Melvut, napotyka na ulicach i domach Stambułu kolejne postaci i
niebezpieczeństwa. Raz zostaje napadnięty nocą przez dwóch złodziei, ludzi,
którzy jak on przed laty przyjechał do miasta w poszukiwaniu pracy. Ograbiono
go z ostatniego lira, którego zarobił sprzedając buzę oraz ukradziono mu
zegarek, pamiątkę ślubną, którą otrzymał od teścia w dniu ślubu. Melvut wracał
do domu załamany, zastanawiając się jak popatrzy na swoje śpiące córki. Innym
razem był świadkiem strzelaniny. A innego dnia cierpliwie znosił upokorzenia i
wyśmiewanie pijanych klientów, którzy nakazywali mu wołać: „Buza, buza!”. Choć sami byli upici od zwykłego alkoholu udawali,
że chcą kupić buzę. Tak naprawdę kpiąc z Melvuta zrobili sobie z niego zabawę.
Wielogłosowa powieść Pamuka o
mieście, pisana z wielu perspektyw narracyjnych, ale przede wszystkim wspaniała
historia miłosna rozpoczynająca się od godnej Szekspira komedii pomyłek. Melvut
zakochał się w poznanej przypadkowo kuzynce, wykorzystał jej brata do korespondencji
z nią, a w końcu do organizacji „porwania” (za zgodą ukochanej) nie znając
nawet jej imienia, ale kiedy do niego dochodzi, orientuje się, że na skutek
pomyłki korespondował nie z tą z trzech sióstr, która go zauroczyła. Mimo to
godzi się z losem, co – i można to uznać za kolejny przejaw odrzucenia
radykalizmu – wychodzi mu to na dobre. Mavluta napawało dumą słuchanie tego, co
nocą mówi do niego miasto, odczytywanie języka ulicy. Ale kiedy rano stał ze
swoim wózkiem z pilawem, z rękoma w kieszeniach, wcale nie drżąc mimo zimna,
jego wyobraźnia słabła, pojmował, że świat jest pusty i pozbawiony sensu i
chciał natychmiast wracać do żony, obawiając się dogłębnej samotności, jaką
coraz częściej odczuwał. Malvut lubił patrzeć, jak oszołomiona miłością i
macierzyńskim szczęściem żona Rayiha posłusznie wstaje z łózka i trzymając
dwiema rękami długą łyżkę, miesza lody, jak podczas wysiłku na jej pięknej szyi
występuje żyła; jednocześnie raz na jakiś czas bujał stojącą u wezgłowia
kołyskę. Wystarczyło, by pomyślał o zapachu łóżka i pokoju, o odgłosach
wydawanych przez córki Fatimę i Fevziye śpiące pod kołdrą, o tym, jak podczas
snu dotyka Rayihy i ich ciała splatają się, a czuł, że ze szczęścia oczy
zachodzą mu łzami.
Orhan Pamuk uzmysławia czytelnikowi,
że proces demontażu stuletniego już niemal eksperymentu z przestawieniem
muzułmańskiego państwa na zachodnie tory postępuje i może być odczytywana, jako
próba wyjaśnienia światu mentalności tej części społeczeństwa, dla której
demokracja i prawa człowieka niewiele znaczą w porównaniu z poczuciem
bezpieczeństwa. Choć autor reprezentuje punkt widzenia tureckiej burżuazji,
która była motorem europeizacji Turcji, a poczucie winy za zerwanie z przeszłością
kanalizowała w huzun, lokalnej odmianie melancholii, jego rodzinna saga
rozgrywa się w środowisku tkwiącym korzeniami w świecie wiejsko-proletariackim.
Orhan Pamuk w powieści „Dziwna myśl w mej głowie” zadaje
pytanie czy świadomość przemijania i staczania się po egzystencjalnej równi
pochyłej to coś, co pomaga w codziennym funkcjonowaniu? Czy
wspaniałe lub wyidealizowane lata przeszłości w porównaniu z często, szarą i
smutną teraźniejszością naprawdę pozwalają na jej pokolorowanie, czy jednak na
zasadzie olbrzymiego kontrastu sprawiają, że staje się ona jeszcze bardziej
miałka i jałowa? Oczywiście w samym momencie przywoływania pozytywnych
wspomnień może pojawić się delikatny uśmiech na naszej twarzy, ale po
wybudzeniu z tego pięknego snu czeka nas bolesne zderzenie z rzeczywistością.
Ten koń jest bardzo wysoki, a upadek często nie należy do
przyjemności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz