24 października 2017

Ripper



„Ripper” 

Isabel Allende



Autorka/ (ur. 2 sierpnia 1942 w Limie) – chilijska pisarka. Książki Allende stały się znane z powodu żywego sposobu opowiadania. Mimo że Allende jest często zaliczana do stylu realizmu magicznego, w swoich dziełach często ujmuje elementy post-Boom literatury, a jej styl, jako taki nie może być opisany, jako czysta forma magicznego realizmu.

Tłumaczenie/ Joanna Ostrowska, Grzegorz Ostrowski

Tematyka/ Fabuła książki „Ripper” mogłaby się wydawać standardowym schematem kryminału, lecz autorka skupiła się w swojej książce bardziej na elementach obyczajowych, które stanowią „dobre” siedemdziesiąt procent książki i chociaż mają swoje uzasadnienie sprawiają, że akcja książki rozwija się powoli. Nasuwa mi się tu porównanie do seriali telewizyjnych. Wielowątkowość, która stopniowo zbliża się do ich połączenia, dużo czasu poświęconego poszczególnym bohaterom, których jest całkiem sporo, nie sprzyja klimatom sensacyjnym czy kryminalnym. Jeśli zaś chodzi o samą postać mordercy, to raczej jest to element dodatkowy, zwieńczenie długiego procesu poznawania wszystkich bohaterów i nie stanowi tutaj źródła większych emocji.

Główny motyw/ Akcja powieści toczy się w Kaliforni, w 2012 roku. Sześćdziesięcioczteroletni mężczyzna i piątka nastolatków mieszkających w różnych częściach świata grają przez Internet w „Rippera”, grę fabularną, w której poszukują tajemniczego mordercy, tytułowego Kuby Rozpruwacza. Łączy ich fascynacja ciemną stroną natury ludzkiej. Pod wpływem przepowiedni astrologicznej o rzekomo nadchodzącej „krwawej łaźni” ripperowcy zaczynają się interesować morderstwami popełnianymi w San Francisco i stopniowo przekształcają zabawę w prawdziwe, wielowątkowe śledztwo, równoległe do dochodzenia prowadzonego przez policję. Potrzebne informacje zdobywają w Internecie, w mediach i - dzięki powiązaniom rodzinnym - bezpośrednio od policji. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika matka jednej z uczestniczek „Rippera”, intelektualna zagadka nabiera zupełnie innego charakteru. Szóstka graczy i ich przyjaciele rozpoczynają dramatyczny wyścig z czasem, by uratować jej życie. I to bez udziału aparatu policyjnego, który mimo swoich ogromnych możliwości zawsze jest o krok za nimi.

 Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

 „[…] tylko głupcom nie dokucza sumienie”.

„[…] kreatywność karmi się energią seksualną”.

„[…] miłość to niepotrzebne ryzyko”.

„[…] czasami strzała Amora powoduje nieuleczalną ranę”.

„[…] życie pełne jest niespodziewanych zwrotów, lepiej cieszyć się tym, co mamy teraz, i nie myśleć o hipotetycznej przyszłości”.

„Oko za oko, ząb za ząb… Stosując takie kryterium, wszyscy mielibyśmy sztuczne szczęki i zapewne po jednym oku”.

„[…] czyż pożądliwość w oczach starców nie jest usprawiedliwieniem”.

„W miłości nikt nie myśli o tym, co jest odpowiednie”.

„Miłość platoniczna jest trochę nudna”.

„Nie da się zmienić faktów, ale możesz zmienić sposób, w jaki je osądzasz”.

„Wszystko we wszechświecie jest ze sobą połączone”.

„Trucizna jest kobiecą bronią”.

„Ciekawość jest matką wszystkich grzechów, ale i wszystkich nauk”.
  
                 
             Była ich szóstka: piątka nastolatków i starszy mężczyzna. Za pośrednictwem swoich komputerów grali w grę fabularną o nazwie „Ripper”. Gracze stanowili dobraną grupę freaków rozrzuconych po całym świecie, którzy komunikowali się ze sobą przez Internet; mieli za zadanie odnaleźć i zniszczyć tajemniczego Kubę Rozpruwacza, pokonując przeszkody i nieprzyjaciół pojawiających się na ich drodze. Amanda, będąca mistrzynią gry, planowała każdą przygodę w zależności od zdolności i ograniczeń postaci stworzonych przez graczy, jako ich alter ego.
                 Pewien chłopak z Nowej Zelandii, sparaliżowany w wyniku wypadku i skazany na wózek inwalidzki, obdarzony otwartym umysłem, który pozwalał mu wędrować po świecie fantazji i zdolny był poruszać się zarówno w przeszłości jak i w przyszłości, wszedł w rolę sprytnej i ciekawskiej Cyganki Esmeraldy. Samotny i nieśmiały nastolatek z New Jersey, mieszkający z matką, który w ciągu ostatnich dwóch lat wychodził ze swojego pokoju tylko po to, żeby pójść do ubikacji, był sir Edmondem Paddingtonem, angielskim pułkownikiem w stanie spoczynku, aroganckim macho, bardzo przydatnym w grze z racji wiedzy na temat broni i strategii wojskowej. W Montrealu mieszkała dziewiętnastoletnia dziewczyna, która spędziła swoje krótki życie w klinikach, gdzie leczono ją z zaburzeń odżywiania; stworzyła postać Abathy, medium obdarzonego zdolnością czytania w myślach, przywoływania wspomnień i komunikowania się z duchami. Pewien trzynastoletni Afroamerykanin, sierota o inteligencji IQ 156, stypendysta w Reno dla wybitnie uzdolnionych dzieci, wybrał dla siebie postać Sherlocka Holmesa, jako że dedukowanie i wyciąganie wniosków przychodziło mu bez najmniejszego wysiłku.
           
     

          Amanda nie miała własnej postaci. Przypadło jej w udziale kierowanie grą i pilnowanie, by przestrzegano zasad. Poza tym wbrew regulaminowi przydzieliła sobie pomocnika, pachołka imieniem Kabel, tępego grubasa, posłusznego i lojalnego, który wykonywał nawet najbardziej niedorzeczne polecenia. Był to jej dziadek, sześćdziesięcioletni Blake Jackson. Grał w „Rippera”, żeby spędzać z wnuczką czas nie tylko na oglądaniu horrorów, rozgrywaniu partii szachów czy rozwiązywaniu zagadek logicznych, które sobie wzajemnie zadawali.  Dziadek i wnuczka byli kumplami, sprzymierzeńcami, wspólnikami od zbrodni, jak lubili o sobie mówić. Przez pięć dni, kiedy dziewczyna mieszkała w internacie, komunikowali się niemal codziennie i wykorzystywali wolne chwile, żeby grać w szachy albo w „Roppera”. Omawiali przez telefon informacje, które dla niej wybierał, koncentrując się na ciekawostkach: dwugłowa zebra, która urodziła się w zoo w Pekinie, grubas z Oklahomy, który udusił się własnymi bąkami, niepełnosprawni umysłowo więzieni przez lata w piwnicy, żeby porywacze mogli pobierać ich zasiłek. Przez ostatnie trzy miesiące komentowali jednak tylko miejscowe zbrodnie.


                  Amanda Martin liczyła sobie siedemnaście lat, była w ostatniej klasie szkoły średniej i miała rozwiedzionych rodziców, Indianę Jackson, uzdrowicielkę, i Boba Martina, nadinspektora policji, a oprócz nich meksykańską babcię i owdowiałego dziadka wspomnianego Blake’a Jacksona. Amanda była jedynaczką, w dodatku bardzo rozpieszczoną, ale dziadek uważał, że gdy tylko skończy szkołę i zostanie rzucona na pastwę świata, ten problem sam się rozwiąże. Była wegetarianką, ponieważ nie gotowała; gdyby musiała to robić, stosowałaby mniej skomplikowaną dietę. Od wczesnego dzieciństwa pochłaniała książki, narażając się, jakie niesie ze sobą ten zwyczaj. Dziadek daleki był od popierania cenzury, ale niepokoiło go, że w wieku czternastu lat jego wnuczka czyta książki o morderstwach. Amanda zamykała mu usta, mówiąc, że on też je czyta. Do zgubnego upodobania dziewczynki przyczynił się fakt, że ojciec Amandy, Bob Martin, był szefem Wydziału Zabójstw w policji w San Francisco, dzięki czemu dowiadywała się o każdym występku popełnionym w mieście.
                    Celeste Roko, słynna w Kalifornii astrolożka, matka chrzestna Amandy, zapowiedziała w telewizji, że „we wrześniu 2011 roku San Francisco przeżyje >>krwawą łaźnię<<”. Jej codzienny program poświęcony horoskopom i konsultacjom astrologicznym nadawany był wcześnie, przed prognozą pogody, i powtarzany po wieczornych wiadomościach. W studiu telewizyjnym we wgłębieniu udającym okno wisiała powiększona fotografia mostu Golden Gate, a także wielka mapa Układu Słonecznego z planetami. Parapsycholodzy, astrolodzy i inni adepci sztuk tajemnych mają zwyczaj przepowiadania przyszłości w przeddzień Nowego Roku, jednak Roko nie mogła czekać trzech miesięcy, żeby ostrzec mieszkańców San Francisco przed tym, co ich czekało.
                  Zbrodnie zostają popełniane podczas pełni księżyca, morderca zostawia na miejscu zbrodni charakterystyczny „podpis wilka”. Pięć pierwszych morderstw, w których zginęli Ed Staton, Michael i Doris Constante’nowie, Rachel Rosen, wszystkie popełnione były w San Francisco, w żadnym z przypadków nie było śladów walki, sprawca wchodził do pomieszczeń nie włamując się do środka, miał łatwy dostęp, potrafił otwierać różne typy zamków lub został wpuszczony, i być może znał swoje ofiary, a przynajmniej ich zwyczaje. Miał czas, żeby perfekcyjnie zaplanować i przeprowadzić każde z morderstw. Zawsze przynosił ze sobą narzędzie, którym zabijał, co wskazuje na premedytację: pistolet, kij bejsbolowy, dwie strzykawki z heroiną, taser, żyłka.  Zabójstwa pchnęły graczy w „Rippera” ku czemuś, co miało stać się ich niebezpieczną obsesją. Piątka nastolatków zaczęła stawiać sobie te same pytania, co policja i wszczynają śledztwo na „własną rękę”. Stopniowo przekształcają niewinną grę w prawdziwe, wielowątkowe śledztwo, równoległe do dochodzenia prowadzonego przez policję. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika matka Amandy, intelektualna zagadka nabiera zupełnie innego charakteru. Szóstka graczy i ich przyjaciele rozpoczynają dramatyczny wyścig z czasem, by wyprzedzić zabójcę.
                     W pozostałej części "Rippera" znajdziemy to, z czego Allende jest znana z innych książek. Doskonałe portretowanie poszczególnych postaci, zgłębianie ich psychiki oraz wprowadzanie bohaterów w sytuacje, dzięki którym poznajemy ich jeszcze lepiej. Matka Amandy, przepiękna Indiana, pracuje w holistycznej klinice, w której leczy swoich pacjentów masażami i doradza im, jak przezwyciężyć swoje psychiczne demony. Ryan Miller, jej przyjaciel, weteran wojenny i inwalida, walczy o jej serce oraz wspomina traumy sprzed lat. Właśnie ci główni bohaterowie - oraz masa innych, pobocznych postaci - są opisani kompletnie, w każdym calu, wydaje się, że nie można nic więcej dopowiedzieć. To naprawdę fascynujące i urzekające, tym bardziej, że styl Allende jest piękny; brak tu pustych słów, a wszystkie zdania są przemyślane i niebywale plastyczne.
Autorka opisuje, w jaki sposób powstają tzw. „tożsamości internetowe”. Coraz szybsze i fragmentaryzowane życie, pozbawione głębszego sensu i punktów odniesienia sprawia, iż Internet staje się coraz bardziej popularną formą kreacji siebie. Strony domowe, gry, blogi, czy też uczestnictwo w forach dyskusyjnych, czatach, pozwala zaistnieć, zaprezentować siebie, czasem w jaśniejszym, niż zazwyczaj świetle. Pewna grupa internautów tworzy tożsamości zgodnie z ich codziennym obrazem samego siebie, inni tworzą zupełnie fikcyjne osobowości, pozwalając dojść do głosu ukrytym popędom lub z obawy przed byciem nieakceptowanym stają się, chociaż przez chwilę – zgodnie z panującymi medialnymi standardami – młodsi, piękniejsi, a przez to bardziej atrakcyjni społecznie. Internetowe życie zaspokaja wiele indywidualnych potrzeb, pełniąc funkcje terapeutyczne, autoprezentacyjne, autopromocyjne, twórcze, czy ekshibicjonistyczne.
                  Autorka maluje obraz ekscentrycznego środowiska skupionego wokół Kliniki Holistycznej, ośrodka medycyny alternatywnej: uzdrowicieli, specjalistów od reiki, aromaterapii i akupunktury, czyścicieli karmy, homeopatów, masażystów, astrologów, adeptów New Age. Wątek kryminalny przeplata się z barwnymi opisami bohaterów powieści: nastoletniej, obdarzonej niezwykłą inteligencją dziwaczki żyjącej we własnym świecie, zarozumiałego szefa Wydziału Zabójstw policji San Francisco, stukniętej astrolożki, egzaltowanego kelnera z włoskiej kawiarni czy pobożnej meksykańskiej matrony. „Ripper” jest też okazją do refleksji na temat amerykańskich operacji wojskowych w Iraku i Afganistanie, sposobów prowadzenia współczesnej wojny, odpowiedzialności jednostki za zabijanie i konsekwencje w postaci inwalidztwa, ucieczki w nałóg i urazów psychicznych, które pozostają żołnierzom na całe życie.   Jak w przypadku każdej powieści Isabel Allende, jest to również historia o miłości, w jej skrajnych odmianach: miłości prawdziwej, głębokiej, zdolnej do największych poświęceń, i tej patologicznej, egoistycznej, która może doprowadzić nawet do zbrodni.
                Dodam trochę „łyżki dziegciu” do recenzji i powiem, że w mojej opinii Isabel Allende wykreowała za dużo postaci. Akcja książki dłuży się i jest mało interesująca do czasu porwania Indiany matki Amandy. Dopiero od tego rozdziału książka nabiera „rozpędu” i staje się „prawdziwym” kryminałem. Znając dotychczasowe publikacje książkowe autorki uważam, że „Ripper” jest jej najsłabszą z książek. Lubię Isabel Allende z jej dotychczasowym stylem pisarskim z realizmem magicznym jednak tej książki nie polecam do czytania w długie zimowe wieczory, sprawdzi się natomiast do czytania podczas podróży lub dla „zabicia czasu” w komunikacji miejskiej.
                   
               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz