„Doktor
Faustus„
Thomas Mann
Autor/
(ur. 6 czerwca 1875 w Lubece, zm. 12 sierpnia
1955 w Zurychu) – niemiecki prozaik i eseista, laureat literackiej Nagrody Nobla w
1929, uznawany za najwybitniejszego pisarza
niemieckiego pierwszej połowy XX wieku i jednego z najwybitniejszych, obok
Goethego, w dziejach literatury niemieckojęzycznej.
Tłumaczenie/
Kurecka Maria, Wirpsza Witold
Tytuł
oryginału/ de Doktor Faustus
Tematyka/
„Doktor Faustus” Thomasa Manna, traktat
teologiczno-estetyczny, pisany w czasie drugiej wojny światowej w luksusowej
willi w Kalifornii, nie jest dziełem łatwym. Do bohatera „Doktora Faustusa” przylgnęły
dwa określenia: „zimno” i „chłód”. Te słowa powracają w różnych konfiguracjach
i sytuacjach przez całą książkę. Będą sygnaturką, po której niezawodnie poznamy
osobę i dzieło Adriana. Ten chłód można rozumieć jako metaforę samotności
Adriana, niezdolności do przeżywania ludzkich uczuć, a nawet, o ironio, swojego
dzieła. Zimno to diabelskie znamię. Bo piekło Leverkühna, tak jak dziewiąty
krąg piekła Dantego, jest przestrzenią lodowatą i pustą. Mann w subtelny sposób
przemyca to zimno, często nawet w sytuacjach błahych, tak by oddziaływało na
czytelnika podświadomie.
Główny
motyw/ Narratorem „Doktora Faustusa” Mann czyni
mężczyznę uwięzionego w upadających Niemczech, który pisząc biografię zmarłego
przyjaciela, kompozytora wyklętego przez nazistów, pragnie ocalić od
zapomnienia jego awangardową twórczość. Przyjaciel – Adrian – był geniuszem,
wynalazcą nowych technik kompozytorskich, które na zawsze odmieniły muzykę XX
wieku. U schyłku życia popadł w szaleństwo – twierdził, że wszystko, co
osiągnął, zawdzięcza paktowi z diabłem. Główny bohater książki, Adrian
Leverkühn, jest człowiekiem racjonalnym i wycofanym z życia, przekraczającym w
swojej muzyce dozwolone granice moralne i filozoficzne. W zamian za artystyczny
geniusz zawiera pakt z diabłem. To jednak układ bardzo przewrotny, jego efektem
jest bowiem największe dzieło Leverkühna, wzniosły hymn do Boga.
Cytaty
z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Oczywiście
epoka także tu swój wpływ wywarła i przypominam sobie, że już jako student
powiedział był kiedyś do mnie, iż wiek dziewiętnasty musiał być niezwykle
przyjemnym okresem, gdyż nigdy jeszcze ludzkości nie było tak gorzko zerwać z
poglądami i nawykami poprzedniej epoki niż obecnie żyjącemu pokoleniu”.
„Mówię
tu o ludzie, lecz owa ludowo-archaiczna warstwa istnieje w każdym z nas, i aby
rzecz, jak myślę: nie uważam religii za najodporniejszy środek do utrzymania
tej warstwy w bezpiecznym zamknięciu. Ratunek, moim zdaniem, może tu przynieść
jedynie literatura, wiedza humanistyczna, ideał pięknego i wolnego człowieka”.
„Bezczynność
jest początkiem wszelkich występków”.
„Dziwne,
że ludzie zawsze chcą pociągać człowieka na swoją własną drogę”.
„(…)
co się zaś tyczy symboliki nie pojmuję, czemu piekło należałoby traktować
bardziej symbolicznie niż niebo”.
„Niektórzy
ludzie nie powinni mówić o wolności, rozumie, humanitaryzmie, po prostu
dlatego, żeby tych pojęć nie brukać”.
„Wielkie
czyny Niemców zawsze wypływały z pewnej potęgi niedojrzałości i nie darmo
jesteśmy narodem Reformacji! Ona była przecież także dziełem niedojrzałości.
Dojrzały był w dobie renesansu florencki mieszczanin, który przed wyruszeniem
do kościoła mówił do żony: >A więc chodźmy złożyć pokłon gminnym
błędom<”.
„Od
wieków już historia wybrała Francję jako potęgę o antychrześcijańskim
posłannictwie w Europie”.
„Rozumnością
można daleko zajść w Kościele, ale nie w religii”.
„Siły
demoniczne to po niemiecku po prostu: popędy”.
„Dyskusje
powinno się zawsze prowadzić wyłącznie przed zaśnięciem, mając w odwodzie
czekający nas sen”.
„Ludzie,
którzy czują się poniżeni, niedocenieni, a obdarzeni są przy tym szlachetnym
wyglądem zewnętrznym, często szukają satysfakcji w poczuciu wyższości rasowej”.
„Ciekawe
zjawiska życia – odparł – zawsze chyba mają podwójne oblicze, przeszłości i
przyszłości, są chyba zawsze i postępowe, i wsteczne. Ukazują dwuznaczność
samego życia”.
„Nie
tak to łatwo dostać się do piekła; dawno by nam już miejsca zabrakło, gdyby
trafił tam byle chłystek”.
„Wkraczamy,
mój drogi, w czasy, które nie chcą, aby je szykanowano psychologią”.
„Pobożność,
bojaźń boża, moralność, religijność możliwe są jedynie wobec człowieka i
poprzez człowieka, w ograniczeniu do spraw ziemskich i ludzkich”.
„Dziś
widać jasno, że błędem naszej cywilizacji było nazbyt wielkoduszne
przestrzeganie tej ochrony i szacunku – skoro z przeciwnej strony, natrafiła
przecież na pospolitą bezczelność i najbardziej zdecydowaną nietolerancję”.
„Adam
zaś powinien powtórnie zakosztować owocu z drzewa wiadomości, aby do stanu
niewinności powrócić”.
„Namiętność
jest zbyt przejęta sobą, aby podejrzewać, że ktokolwiek może być jej serio
nieprzyjazny. Przynajmniej jest tak zawsze w sprawach miłosnych, gdzie uczucie
uzurpuje sobie wszelkie prawa tego świata i nawet łamiąc zakazy i siejąc
zgorszenie, mimo woli liczy na wyrozumiałość”.
„Widocznie
nie tak łatwo przepędzić teologicznego wirusa z krwi”.
„Niemieckość
to znaczy przede wszystkim: poczucie narodowe – a któż wierzy w poczucie
narodowe Żyda? Nie tylko, że nikt w nie nie wierzy, w dodatku daje mu się parę
razy po głowie, jeśli natrętnie będzie tego próbował”.
„Ale
w rzeczywistości istnieją tylko dwa nacjonalizmy: niemiecki i żydowski, a
wszystkie inne są wobec nich dziecinną igraszką (...)”.
„Wszystko
tłoczy się i pędzi ku końcowi, pod znakiem końca stoi świat (...)”.
„Przeszłość
znieść można, jedynie czując swoją nad nią przewagę, lecz nie podziwiając jej
głupio, w świadomości aktualnego bezwładu”.
„Bezinteresowność
zostaje przecież zniweczona z chwilą, kiedy się przekonujemy, że jest
użyteczna”.
„Ból
może nam rozdzierać serca, ale nie powinien odbierać rozumu”.
„Cóż
to za szyderstwo natury, cisnęło się na usta, stwarzać obraz największego
uduchowienia, gdzie wszelki już duch uszedł!”.
Ostatnia
powieść Thomasa Manna, „Doktor Faustus: Żywot niemieckiego kompozytora Adriana
Leverkühna, opowiedziany przez jego przyjaciela” (1947), to opus magnum
tyleż złożone, co symboliczne. Zbudowana z kolejnych warstw szczegółów książka
jest zarówno krytyką ówczesnego burżuazyjnego życia w Niemczech, jak i alegorią
powstania partii nazistowskiej. Wykorzystanie przez Manna legenda o Fauście –
archetypowym niemieckim literackim symbolem dumy, władzy i postępu – bada
związek między ideałami narodu a jego pozycją w historii około 1945 roku.
Thomas Mann zadaje czytelnikowi pytanie, czy rozwój niemieckiej kultury i
tradycji w ciągu ostatnich pięciuset lat wymusił powstanie Trzeciej Rzeszy, a
co za tym idzie – zagładę wielu narodów? Mann uważał, że książka dorównuje
„Ulissesowi” Joyce'a, zarówno pod względem głębi i bogactwa, jak i zdolności do
redefiniowania gatunku samej powieści. Dzięki fabule, która obejmuje
czterdzieści lat i angażuje dziesiątki postaci, dzieło bada znacznie więcej niż
społeczno-polityczne warunki, które doprowadziły do II wojny światowej. „Doktor
Faustus” to arcydzieło pisarza, który uosabiał niemiecką kulturę pierwszej
połowy XX wieku, jest to też onieśmielająco złożona powieść, na początku aż
gęsta od opisów dotyczących religii i komponowania muzyki, której napisanie
jest świadectwem niezwykłych umiejętności autora, zarówno w posługiwaniu się
słowem, jak i ideami.
Powieść
opowiada historię Adriana Leverkühna, genialnego kompozytora, którego twórczość
jest estetycznie przełomowa dla świata muzyki klasycznej, a jednocześnie
intelektualnie zimna. Wydarzenia z życia Leverkühna opisuje we wspomnieniach
jego przyjaciel z dzieciństwa, filolog Serenus Zeitblom, który zestawia
narrację kompozytora z wiadomościami o udziale Niemiec w II wojnie światowej,
wiadomościami, które w miarę upływu powieści stają się coraz bardziej mroczne.
Zeitblom zaczyna opowieść od czasów dzieciństwa w małej wiosce
Kaisersaschern i śledzi ich postępy w nauce od szkoły podstawowej i średniej do
rozpoczęcia nauki na uniwersytecie. Chociaż Leverkühn rozpoczął studia
teologiczne, jego pasją od najmłodszych lat była muzyka, poprzez którą emanował
wrodzony geniusz kompozytorski.
Leverkühn
ostatecznie porzuca teologię na rzecz muzyki i jej mistycznego racjonalizmu. W
scenie kluczowej dla jego rozwoju jako artysty-kompozytora wiąże się z
prostytutką Esmeraldą i zapada na syfilis. To wydarzenie posłużyło mu jako
źródło muzycznej inspiracji, przymus rozwijania geniuszu, choroby, ostatecznego
upadku i śmierci. Podczas pracy nad muzyką opartą na „Straconych zachodach
miłości” Szekspira, Leverkühn doświadcza wizyty mrocznej, szatańskiej postaci,
która obiecuje mu dwadzieścia cztery lata muzycznego geniuszu i sławy w zamian
za odrzucenie wszelkiej miłości, której mógłby doświadczyć w swoim życiu.
Pobrzmiewa tu echo legendy o „Fauście” Johanna Wolfganga von Goethego,
tajemnicza postać pracuje dla kompozytora jako Mefistofeles. Jak widać tutaj,
Mann tworzy wrażenie głębi i złożoności poprzez nieustanne stosowanie aluzji
między- i wewnątrztekstowych.
Mann poświęca dużą część powieści dyskusji o społeczeństwie, które wyrastało wokół Leverkühna w okresie jego artystycznej świetności. Pod koniec powieści Leverkühn otoczył się szeregiem intelektualistów: byli wśród nich studenci konserwatoriów, malarze, pisarze, młodzi wydawcy, a także początkujący adwokaci o artystycznych zainteresowaniach, nadto paru aktorów, którzy reprezentują szereg burżuazyjnych stereotypów i z których wszyscy są pod ironiczną obserwacją Manna. W miarę jak powieść zbliża się ku końcowi, kompozytor pogrąża się coraz bardziej w chorobie i szaleństwie. Leverkühn wykazuje silne impulsy miłosne, ale wydają się one jedynie potwierdzać warunki (jego) faustowskiego paktu. Jego próby poślubienia żony kończą się katastrofą: nie tylko zostaje odrzucony, ale jego oświadczyny rozpoczynają dziwaczny łańcuch wydarzeń, którego kulminacją jest śmierć jednego z najbliższych przyjaciół Adriana, Rudiego Schwerdtfegera.
Straszliwa
możliwość ważności szatańskiego paktu prześladuje Leverkühna aż do samego końca
narracji. Wkrótce po śmierci Schwerdtfegera, z kompozytorem zamieszkał bratanek
Leverkühna, Nepomuk albo „Nepo”, jak go wołali swoi, albo też „Echo”, jak sam
siebie od pierwszych dni życia nazywał. Jego niewinność oczarowuje Leverkühna,
ale niestety dziecko zapada na zapalenie opon mózgowych i umiera powolną,
rozdzierającą serce śmiercią. Kompozytor obwinia siebie za los dziecka,
uważając, że miłość, jaką okazał Nepomukowi, pogwałciła jego szatańską umowę i
doprowadziła do śmierci chłopca.
W
ostatniej scenie powieści Leverkühn zaprasza swoich przyjaciół i kolegów na
przedstawienie swojego arcydzieła, „Lamentu doktora Fausta”. Poprzedzając
spektakl kilkoma uwagami na temat kompozycji i znaczenia tego utworu, Leverkühn
zaczął opowiadać o szatańskim kontrakcie, wizytach demonów i nadprzyrodzonym
natchnieniu. Stopień jego szaleństwa, najprawdopodobniej spowodowany syfilisem,
którym zaraził się wiele lat wcześniej, doprowadził go do omamów. Zaniepokoiło
to członków tego wydarzenia do tego stopnia, że wszyscy uciekli z sali, z wyjątkiem
Zeitbloma. Leverkühn nie był w stanie wykonać utworu, zamiast tego upadł z
jękiem na fortepian. Próbując niezdarnie uderzyć palcami w pierwszy akord,
kartki z partyturą się rozsypały, a on sam spadł bokiem z fotela na podłogę.
Stan psychiczny kompozytora stopniowo się pogarsza, skutkuje to całkowitą
niezdolnością do komponowania w ciągu następnych dziesięciu lat, w tym czasie
opiekuje się nim matka, a od czasu do czasu odwiedza go Zeitblom.
Rozszyfrowanie
alegorii jest kluczem do zrozumienia powieści. Thomas Mann zastosował w
powieści alegorię przy pomocy równoległych narracji: wzlot i upadek Adriana w
połączeniu z relacją Zeitbloma o wojnie. Nacisk na legendę o Fauście jest nie
tylko ukłonem w stronę rozwoju kultury niemieckiej, lecz także jej komentarzem
do pychy, chciwości, żądzy wielkości i utraty człowieczeństwa, które odnoszą
się do państwa niemieckiego już po II wojnie światowej. Odejście Leverkühna od
duchowych studiów teologicznych na rzecz czystej racjonalności zawartej w
muzyce integralnego serializmu odzwierciedla zmianę w niemieckiej kulturze
intelektualnej: niegdyś zdominowanej przez humanizm religijny, po dojściu
nazistów do władzy polegający na chłodnej i skutecznej kalkulacji partii
nazistowskiej. Powieść Manna ma na celu analizę Niemiec w ogóle, poprzez
zbadanie działań ich obywateli. Jak wyjaśnia T.J. Reed, „powieść opiera się na
założeniu, że zjawiska polityczne i społeczne, przynajmniej w Niemczech, mają
podłoże psychologiczne”.[1]
Powieść
ostro krytykuje społeczeństwo burżuazyjne, a w szczególności hipokryzję i
samozadowolenie okazywane w obliczu nadejścia Trzeciej Rzeszy. Mann uważał, że
burżuazja rościła sobie pretensje do wyższego poziomu kultury i wyrafinowania,
który powinien zaowocować świadomym i niezależnym myśleniem, ale zamiast tego
pozostawiła ją ślepą i podatną na zniewolenie przez kogoś takiego jak Hitler.
„Zeitblom opisuje zepsucie cywilizacji tak rozległe, że nikt, łącznie z nim
samym, nie ma jasnego zrozumienia dobra i zła. Pomieszanie norm i wartości
doprowadziło cały naród do błędnej oceny swojego przywódcy i wzniosłych
obietnic złożonych mu w celu odrodzenia”.[2] Uwiedzenie Zeitbloma przez
Leverkühna symbolizuje „kokietowanie” Niemców przez Hitlera, zwłaszcza, że ten
pierwszy nie dostrzega niezgodności między intymną relacją łączącą go z
kompozytorem a rzeczywistym chłodem życia Leverkühna.
Inne
elementy, takie jak wyraźne odniesienia biograficzne do Friedricha Nietzschego
i austriackiego kompozytora Arnolda Schönberga, podkreślają zainteresowanie
powieści życiem artysty. W tekście Mann bada wiele własnych problemów
estetycznych, od przedstawienia swoich lęków przed twórczą bezpłodnością, po
badanie roli cierpienia i izolacji w życiu artysty. Muzyka pełni w powieści
również ważną funkcję symboliczną, a sam Thomas Mann narzucił kompozycjom
Leverkühna własną interpretację dwunastotonowego serializmu Schönberga jako
reprezentacji idealnej demokracji. Poprzez ten związek między sztuką a życiem
„Doktor Faustus” rozszerza korelację obecną we wszystkich pracach Manna,
ponieważ Mann wierzył, że artysta reprezentuje ludzkiego ducha w jego istocie,
i że wzór życia jest zawarty w dziele sztuki. Przede wszystkim powieść
przesycona jest niemiecką symboliką i aluzjami, które służą do komentowania
stanu duchowości narodu niemieckiego.
Nic
dziwnego, że początkowy odbiór i krytyka powieści skupiały się na jej
„niemieckiej" tożsamości. Pierwsi niemieccy recenzenci widzieli w
„Doktorze Faustusie” dzieło przepełnione nienawiścią, która zniesławia
niemiecką kulturę. Natomiast współcześni krytycy, wspomagani nowymi
informacjami biograficznymi i kontekstowymi, które pojawiły się po śmierci
Manna, podkreślają jednak silną dwuznaczność i złożoność powieści. Ponieważ
Mann zawarł w niej tak wiele symboli, które odwołują się do niemieckiej kultury,
dzieł intelektualnych i artystycznych, a które można odnaleźć w tak wielu
postaciach w powieści, że interpretacja nie jest możliwa na jednym, dosłownym
poziomie. Ani Leverkühn, ani Zeitblom, ani żaden z bohaterów powieści nie da
się sprowadzić do jednego znaczenia czy jednego jasnego komentarza. Ta
dwuznaczność, choć uniemożliwia jasne odczytanie intencji Manna, nadaje
tekstowi niezgłębioną głębię. Pomimo tych potencjalnych wad, geniusz Manna
przejawia się w nieprawdopodobnym bogactwie narracji i zawartych w niej
symboli, oferując pozornie nieskończone możliwości kwestionowania i
krytykowania sytuacji Niemiec w połowie XX wieku.
Leszek
Szaruga w komentarzu od wydawcy podkreśla, że Mann zbudował swoistą analogię
między doświadczeniami Nietzschego i Leverkühna, wskazując, że odwiedziny w
domu rozpusty stanowiły rodzaj szoku, którego narastające, permanentne związane
z pracą wyobraźni oddziaływanie świadczy, jak dalece grzech wiąże się ze
świętością. Echo owego doświadczenia odnajduje Mann w wierszu Nietzschego
wpisanym w rozdział zatytułowany „Pośród cór pustyni” w „Tako rzecze
Zaratustra”.[3] W tym wierszu dopatruje się Mann zapowiedzi szaleństwa
Nietzschego, który – wedle jego własnego świadectwa – „dwukrotnie uległ
specyficznej infekcji” w kontaktach z tymi „istotami w muślinie”, z
„dziewczętami-kotami”. Efektem tych doświadczeń stała się postępująca u
Nietzschego choroba umysłowa.
Mann
zrobił wiele, aby w pamięci jego ojczyzny i Europy istniał taki głos, aby
istniał zapis niemieckiej tradycji, dobrej i złej, jej wewnętrznego splątania,
ukrytych w niej zasadzek i życiodajnej siły. Wadził się z tradycją przez całe
życie, wciąż powracał do kilku twórców, fascynujących i niebezpiecznych.
Rozumiał, że odnawianie dziedzictwa jest zabiegiem oczyszczającym. Rozumiał, że
przekreślanie przeszłości stwarza pole dla nihilizmu, pozostawia wolny plac
złym duchom. Przypominał to także wówczas, gdy „nihilizm historyczny” był
szczególnie kuszący, nazajutrz po klęsce. W liście ze stycznia 1948 roku
ostrzegał: „Rzuca się teraz gromy na Lutra, Fryderyka, Bismarcka, Nietzschego,
Wagnera, nie oszczędza się nawet Goethego. Czy chodzi o to, aby odżegnać się od
własnej historii, od swej niemieckości? Jest w tym samobiczowaniu i zarzekaniu
się wielkości niemieckiej, która co prawda ze wszystkich wielkości jest
najbardziej zwodnicza, wiele autentycznej szczerości i dobrej woli, ale jest w
tym również coś, co budzi politowanie”. Jak mądrze nie odrzucić tradycji, jak
odnieść zwycięstwo w klęsce, to były od początku Mannowskie tematy. „Ja
przecież — wspomina w liście do Maximiliana Brantla — ciągle piszę historię
«upadku»; była nią już moja pierwsza powieść — wywodząca się z lektury
Nietzschego, a dopiero „Doktor Faustus”, którego Pan niebawem przeczyta, jest
prawdziwie Nietzscheańską powieścią”.
Wyznawał,
że czuje się przede wszystkim humorystą. Jego dążeniem jest uczynić bez
uproszczeń lekkim to, co jest ciężkie; jego ideałem jest jasność także wtedy,
gdy buduje długie okresy. Ceni humor, ponieważ jest to postawa wobec
rzeczywistości bliższa skromności niż pychy. Wspomina, że nawet w powieści
najbardziej mrocznej, „Doktorze Faustusie”, posługiwał się humorem. Zapewne.
Był to jednak humor w tonacji lodowatej — jak cały utwór. Adrian Leverkühn jest
zimny, odcięty od świata, pozbawiony litości, miłości, swobody. Jeżeli
„Czarodziejską górę” można uznać za rozwinięcie tematu o związkach życia i
rozkładu ze „Śmierci w Wenecji”, to „Doktor Faustus” podejmuje z tego
opowiadania temat namiętności w odmiennym ujęciu: stanowi przypowieść o
zabójczej, odbierającej miłość pysze, za którą płaci się duchową martwotą.
Leverkühn przywodzi na myśl Stawrogina[4]: fascynuje wszystkich, ale jest
osobowością do gruntu wypaloną. Ta biografia, oparta na mitycznie ujętym życiu
Fryderyka Nietzschego, jest ze wszystkich ważniejszych utworów Manna najdalsza
od nietzscheanizmu; nie opowiada bezpośrednio o dojściu hitlerowców do władzy,
jest metaforyczną przypowieścią o duchowym paraliżu; w tym sensie dotyka tematu
totalitaryzmu (raczej jego konsekwencji niż źródeł) i w tym sensie mówi o
Nietzschem, ale już martwym. Pasternak przedstawił w „Doktorze Żywago” ocalenie
jednostki mimo zewnętrznych klęsk, Mann w „Doktorze Faustusie” ukazał
potępienie jednostki mimo zewnętrznych triumfów jej poczynań; siłą obu
powieściopisarzy nie jest przenikliwość analizy socjopolitycznej i dokładność
tła historycznego, lecz odważne spojrzenie w głąb duszy i szukanie tam źródeł
zagrożenia i źródeł ratunku. Jak napisał Fryderyk Nietzsche w „Wiedzy
radosnej”: „Trzeba Niemcom wybić z głowy ich Mefistofelesa: i Fausta w dodatku.
Są to dwa moralne przesądy wrogie wartości poznania”.
[1] ↑ T. J. Reed, Thomas Mann: The Uses of Tradition
(Nowy Jork: Oxford University Press, 1996), str. 399.
[2] Susan von Rohr Scaff, "Doktor Faustus", w:
The Cambridge Companion to Thomas Mann, red. Ritchie Robertson (Nowy Jork:
Cambridge University Press, 2002), str. 175.
[3] Onym owocom południa
Podobny, nazbyt podobny,
Spoczywam tu, zaś drobnych
Chrząszczów roje
Wciąż mię węszą i igrają.
A wraz z nimi jeszcze mniejsze,
Swawolniejsze i grzeszniejsze
Chęci i zachcianki, —
Również przez was oblegany
Nieme, przeczuć pełne
Dziewczęta — koty,
Dudu i Suleika,
— Osfinksiony, aby w jedno słowo
Wiele uczuć wepchać:
(Niech mi Bóg wybaczy
Ten grzech względem języka!)
[4] Bohater powieści Fiodora Dostojewskiego „Biesy”.