„Trybunał dusz„
Donato Carrisi
Autor/ włoski pisarz, scenarzysta i dziennikarz. Już debiutancka powieść
pod tytułem „Zaklinacz” przyniosła mu międzynarodową sławę i uznanie wśród
wielbicieli literatury kryminalnej. Carrisi pisze mistrzowsko prowadzone
thrillery z wartką, sensacyjną akcją i mrocznym nastrojem, który kłóci się
zupełnie z tym, co zwykliśmy myśleć o włoskiej prowincji. Urodził się w roku
1973. Z wykształcenia jest prawnikiem. Mieszka obecnie w Rzymie. Zanim w pełni
poświęcił się pisaniu powieści kryminalnych, pracował jako dziennikarz. Tworzył
także scenariusze. Wydany w 2009 roku „Zaklinacz” zaowocował pięcioma
międzynarodowymi nagrodami literackimi. Powieść tę przełożono, jak do tej pory,
na język angielski, francuski, duński, hebrajski i wietnamski. Książka
„Trybunał dusz” to pierwsza część z cyklu „Marcus”, którego bohaterką jest
Sandra Vega, młoda policjantka z Mediolanu. Na kartach powieści „Trybunał Dusz”
będzie musiała zmierzyć się (jednak) z przeciwnikiem, który wydaje się być
wcieleniem istoty zła i okrucieństwa.
Tłumaczenie/ Jan Jackowicz
Tytuł oryginału/ it Il Tribunale
delle anime.
Tematyka/ Paenitentiaria Apostolica, zwana też Trybunałem
Sumienia – powołany w XII wieku organ Kościoła zajmujący się osądzaniem
ludzkich grzechów i gromadzący informacje pozyskane w trakcie spowiedzi, mający
swoją siedzibę w Watykanie. Jego tajna baza danych to największe archiwum zła
na świecie, kartoteka przestępców, o jakiej mogłoby tylko marzyć FBI.
Penitencjariusze analizują wydarzenia kryminalne, wyjaśniają zbrodnie i – w
razie potrzeby – interweniują lub dyskretnie informują władze. Choć w XX wieku
działalność kongregacji została uznana za nielegalną, jej członkowie nadal
działają z potrzeby sumienia.
Główny motyw/ Agenci Trybunału, Marcus oraz jego mentor i
przyjaciel Clemente, próbują wyjaśnić zagadkę zniknięcia w Rzymie studentki
Lary. Podejrzewają, że została uprowadzona. Choć okoliczności były podobne,
policja nie łączy tego zdarzenia ze sprawą Jeremiaha Smitha – przebywającego w
klinice Gemelli w stanie śpiączki mężczyzny, w którego willi znaleziono
przedmioty dowodzące, iż jest seryjnym zabójcą czterech młodych kobiet. Marcus,
człowiek obdarzony wyjątkowym zmysłem obserwacji, wierzy, że jest szansa na
uratowanie dziewczyny, że Smith nie zdążył jej zabić. Czy jego przeczucie może
mieć inną przyczynę, a on sam, nie zdając sobie z tego sprawy, jest zamieszany
w porwanie Lary, a nawet gorsze zbrodnie? Jakiś czas temu został postrzelony w
głowę, wskutek amnezji nic nie pamięta ze swojej przeszłości. Nieustannie
dręczy go pytanie – kim jest? W tym samym czasie Sandra Vega, policjantka z
Mediolanu, po otrzymaniu dziwnego telefonu od człowieka podającego się za
agenta Interpolu, rozpoczyna prywatne śledztwo w sprawie zagadkowej śmierci
męża. Jak się okazuje, nie była ona wypadkiem, lecz morderstwem.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę
utworu:
„Rzym to największe zamieszkane miejsce wykopalisk
archeologicznych na świecie”.
„(…) mieszkania nigdy nie kłamią”.
„Mówiący o sobie ludzie, potrafią budować piętrowe
opowieści, w które w końcu sami zaczynają wierzyć. Ale miejsce, w których żyją,
nieuchronnie wyjawia wszystkie ich tajemnice”.
„(…) myśl o nieświadomości nadchodzącej śmierci
jest pociechą tylko dla żywych”.
„Czasami Pan Bóg okazuje wielkość poprzez drobne
akty zemsty”.
„Chrześcijanie przestali być prześladowani i wyszli
z katakumb, za to schronili się w nich poganie”.
„(…) w grupie łatwiej wyzbyć się hamulców, a
odpowiedzialność zbiorowa zwalnia od poczucia winy”.
„Czasami ludzie ulegają sile przesądów, pomyślał. I
aby wypełnić czymś pustkę, są gotowi uwierzyć w cokolwiek”.
„(…) ból jest jedynym ludzkim doznaniem, które nie
musi się wiązać z żadnym wspomnieniem”.
„Kiedy nie można wymierzyć sprawiedliwości,
pozostaje tylko wybór między przebaczeniem a zemstą”.
„Każdą istotę ludzką, nawet taką, która wybrała
samotny żywot, najbardziej przeraża śmierć w samotności, myśl, że nikt nie
będzie po nas płakał, że nikt nie odczuje naszej nieobecności ani nie będzie
nas wspominał’.
„Są rzeczy, które nosimy w sobie od dzieciństwa”.
„Potwory także były kiedyś dziećmi (…)”.
„Jest bardziej prawdopodobne, że zamorduje nas
bliski krewny albo przyjaciel, z którym utrzymujemy od bardzo dawna zażyłe
kontakty, a nie obca osoba”.
„Niełatwo jest wierzyć, że ktoś umieścił nas na
świecie tylko po to, żeby patrzeć, jak cierpimy”.
„(…) jakiż to boski plan mógł się kryć za tym
łańcuchem tragicznych zdarzeń, które zniszczyły życie dwojga wspaniałych
młodych ludzi”.
„Wiara w Boga nie oznacza, że się go kocha”.
„Pytania służą kłamcy za pretekst”.
„W każdym człowieku jest coś, co wykracza poza
świadomość, poza doświadczenia i wychowanie. Iskra, która określa go lepiej niż
jego imię czy wygląd”.
„Kobiety nigdy nie uprawiają seksu przypadkiem
(…)”.
„Za każdym razem, gdy umiera droga osoba, dla tych,
którzy zostają, wspomnienia są bolesne”.
„Są rzeczy, które wiążą umarłych ze światem
żywych”.
„(…) czas nie zawsze daje nam okazję do naprawienia
błędów”.
„Życie jest jedynym antidotum na cierpienie (…)”.
„Nie można mieć do czynienia z mroczną siłą i nie
odczuwać jej wpływu”.
„Każdy skończy we własnych odchodach, ale dopiero w
takim dniu odkrywamy, kim naprawdę jesteśmy”.
„(…) między dobrem a złem znajduje się lustro.
Jeśli w nie spojrzysz, odkryjesz prawdę”.
„Jeśli człowiek odpowiada za swoje czyny, to gdzie
tkwi jego wina? W jego ciele, w jego duszy czy w jego tożsamości?”.
„Kiedy nie masz już nic, do czego mogłabyś się
zwrócić, pozostaje ci tylko wiara w Boga, w którego nie wierzysz”.
„Potwory nie istnieją, są tylko ludzie, którzy
popełniają straszliwe zbrodnie”.
„(…) patrzenie na świat oczami zła jest
przekleństwem”.
Na początku należy wyjaśnić, czym we
współczesnych czasach zajmuje się najstarsza Dykasteria Kurii Rzymskiej, jaką
jest Penitencjaria Apostolska, jak działają jej struktury, uprawnienia,
działalności. Zilustrowanie zarówno jej metody codziennej pracy, jak i sposobu
traktowania spraw sumienia, pozwolą czytelnikowi zrozumieć, na czym oparł swój
pomysł na książkę Donato Carrisi. Musimy mieć świadomość, że z racji swego
ciężaru władzy nad ludzkimi sumieniami Dykasteria Kurii Rzymskiej jest
zarezerwowana tylko dla Stolicy Apostolskiej. Nie jest znana precyzyjna data
jej powstania, lecz na podstawie wiarygodnych źródeł historycznych wiadomo, że
pod koniec XII wieku istniał urząd penitencjarza większego. Penitencjaria
Apostolska, pomimo swej długiej historii, jest mało znana nawet w świecie
kościelnym, głównie z racji natury swej działalności. Na forum wewnętrznym,
zarówno sakramentalnym, jak i pozasakramentalnym, Penitencjaria Apostolska
udziela „rozgrzeszeń”, „dyspens”, „łask”, „unieważnień”, „zamian” oraz wielu innych
łask. Do kompetencji Penitencjarii Apostolskiej należą także sprawy związane z
udzielaniem i praktyką odpustów, z wyjątkiem kwestii dogmatycznych tych
odpustów, które są zarezerwowane dla Kongregacji Nauki Wiary. Ponadto troszczy
się, nawiązując do swych historycznych korzeni sięgających XII wieku, o
zapewnienie w bazylikach patriarchalnych Rzymu wystarczającej liczby
spowiedników, wyposażonych w odpowiednie upoważnienia. Penitencjaria Apostolska
jest więc organem służącym spowiednikom i penitentom. Słusznie można ją nazwać
Trybunałem Miłosierdzia, ponieważ jej główną misją jest pomaganie w procesie
pojednania z Bogiem i z Kościołem wiernego, który znalazł się w sytuacji
niedającej się pogodzić z jego wiecznym zbawieniem.
„Nie istnieją tak straszliwi świadkowie ani tak nieubłagani oskarżyciele jak sumienie, które zamieszkuje w duszy każdego człowieka”. Tymi słowami Polibiusza zaczyna się thriller Donato Carrisi, który pokazuje, że nie trzeba epatować krwią i okrucieństwem na każdej stronie, by przykuć uwagę czytelnika do samego końca. Marcus to człowiek bez przeszłości, którego wspomnienia zostały wymazane przez dramatyczne wydarzenie, które odebrało mu tożsamość. Wskutek postrzału w skroń w pokoju hotelowym w Pradze, po którym pozostała mu widoczna blizna, doznał całkowitej amnezji. Nie pamięta niczego ze swej przeszłości i dręczy go pytanie, kim właściwie jest. Stara się on przypomnieć sobie, co zaszło w owym hotelu, kiedy to zginął ksiądz Devok. Ale Marcus – człowiek z pamięcią lub bez niej – wie, że ma zadanie do wykonania: ma wejść do najciemniejszych jaskiń Zła, gdzie dusza ludzka została bestialsko zbrutalizowana i stała się zdolna do wszelkich niegodziwości. Marcus posiada nadzwyczajny dar, potrafi znaleźć w ludziach anomalie, które mogą doprowadzić go do prawdy. Kiedy ty, praktykujący katolik, idziesz spowiadać się ze swoich grzechów, myślisz, że to sprawa między tobą, księdzem a Bogiem. Chyba że popełniłeś grzech śmiertelny. W tym momencie, bez względu na to, czy jesteś seryjnym mordercą, czy przypadkowym zabójcą, jesteś skatalogowany i zarchiwizowany. Na tym założeniu opiera się książka Donato Carrisiego. Co Kościół robi z tym archiwum, które przechowuje od setek lat? Archiwum początkowo poświęcone zrozumieniu zła, z czasem stało się narzędziem dla księży profilerów, mężczyzn o ukrytej tożsamości (księża-profilerzy się nie znają), którzy odkrywają spiski seryjnych morderców i pomagają policji w ich ujęciu (nie ujawniając przy tym ich tożsamości). Profilerzy ujawniają tylko motywy i działania morderców, sposób ich funkcjonowania, myślenia. Marcus jest jednym z tych Penitencjarzy – profilerów, którzy poruszają się na granicy dobra i zła. Na czym polega dar Marcusa? Autor, pisząc o jego anomalii, tak naprawdę nazywa zdolność Marcusa do empatii, do wczuwania się w psychikę ofiary i zabójcy, znajdowania wskazówek tam, gdzie nikt nie pomyślałby, że istnieją. W rzeczywistości wskazówki, które znajduje ksiądz-detektyw, mają taką spójność, że nie jest to tylko talent…
Tym razem
Marcus zajmuje się zniknięciem pewnej studentki, Lary. Wszystko wskazuje bowiem
na to, że została uprowadzona i może podzielić los czterech kobiet, które w
przeciągu ostatnich sześciu lat zostały zamordowane. Gdzie obecnie znajduje się
Lara? Czy faktycznie została uprowadzona? A jeśli tak, to czy jeszcze żyje?
Pytań jest jednak więcej. Co łączy sanitariuszkę Monikę z mężczyzną po zawale,
do którego została wezwana? Czemu na jego piersi wytatuowane zostały słowa
„Zabij mnie”? Dlaczego Marcusa ciągle nawiedza ten sam przerażający sen? Czy
policjantka Sandra, przez przypadek zaplątana w śledztwo, dowie się, w jaki
sposób zginął jej mąż i jakie odkrył tajemnice? I co z tym wszystkim ma
wspólnego instytucja rzymskokatolicka, zwana Trybunałem Sumienia, poza tym, że
jest bazą danych?
Donato
Carissi podążając za Philipem Zimbardo, słynnym amerykańskim psychologiem,
dowodzi w swoich książkach, że co do istoty zła – mylimy się. I to podwójnie.
Mylimy się sądząc, że jest ono cechą, i że jest ono obce naszej naturze. Że
nikt i nic nie przeciągnie nas na złą stronę, bo nie mamy takich skłonności,
nie jesteśmy przecież zdolni do okrucieństwa. Wierzymy, że zło czynią tylko źli
ludzie: sadyści, psychopaci, okrutnicy. Jednak codzienne życie pokazuje – a
wiele eksperymentów z psychologii społecznej to potwierdza – że najczęściej zło
czynią zwyczajni ludzie. I wynika ono z pokusy, z danej sytuacji. Możemy całe
życie przeżyć i nie dowiedzieć się, do czego jesteśmy zdolni, bo nigdy nie
znajdziemy się w pewnych sytuacjach. Sytuacja bywa jak choroba, czasem trudno
jej nie ulec. Jak trafnie zauważył Stanisław Jerzy Lec „na drodze najmniejszego
oporu zawodzą najsilniejsze hamulce”. Tym bardziej, że zarażanie złem dokonuje
się stopniowo. Krok po kroku poddajemy mu się, zazwyczaj nieświadomi tego, co
się z nami i wokół nas dzieje. A zło często nie wygląda na to, czym
rzeczywiście jest. Ubiera się w piękne ramy idei, ukrywa we frazesach. Kusi w
nieoczekiwanych momentach, poprzez tych, którym ufamy. I nie wymaga od nas
żadnych czynów. Bo wystarczy nic nie robić, gdy komuś obok dzieje się krzywda.
Philip Zimbardo pokazał krok po kroku, jak przebiega proces uwodzenia zwykłych
ludzi przez zło. Jak sytuacja sprawia, że normalni, mili ludzie czynią rzeczy,
o które nigdy by siebie nie podejrzewali. A przecież „Potwory także były kiedyś
dziećmi (…)” – napisał Donato Carissi w książce „Trybunał dusz”.
Religioznawca
Prof. Zbigniew Mikołejko problem zła wyjaśnia w taki sposób: „Począwszy od
zaratustrianizmu, przez judaizm, chrześcijaństwo i islam – dobro jest
uosobione. Ale też od początku sprzeciwia się mu zło. A więc i zło toczące bój
z Bogiem zostaje upostaciowione. Pojawia się ten, którego z greckiego nazywamy diabolos,
czyli rozdwojnik i potwarca. A poza tym, że sprzeciwia się Panu dobra, ma
szczególne cechy. Niby jest postacią, ale także – nicością. Św. Augustyn
twierdził, że zło to w istocie brak dobra, czyli niebyt – bo inaczej musiałoby
być dziełem Bożym. A więc idąc tym śladem, powiemy, że diabeł jest nicością. To
pierwszy paradoks. Jest też drugi: diabeł niby jest osobą, ale piekielnie
rozmnożoną. Kim jest szatan w Starym i Nowym Testamencie? Demonem, zabójcą
siedmiu mężów Sary, duchami Elilim, włóczącymi się po ruinach Babilonu – ma
wiele imion. Pamiętamy, kiedy Jezus wypędza demona z opętanego z Gerazy.
>Jak ci na imię?< – pyta. >Legion, bo jest nas wielu< – jest więc
diabeł niepochwytny. Miotający się między nicością a istnieniem, między
jednością a wielością. Ale jakie jest jego jestestwo? Oczywiście wyobraźnia
ludzka, zwłaszcza ludowa, chwacko sobie z tym poradziła, wspomagana przez
antypogańską postawę Kościoła, który od antyku jak lodowiec przesuwa się przez
Europę. Część bogów pogańskich zostaje zdemonizowana: zmienia się w ikony
piekielnych mocy. Mamy też istoty kozłowate, świniowate, ogoniaste, kopytne ze
średniowiecznych wyobrażeń. Dziś wydają się śmieszne, wówczas budziły grozę.
Podobnie jak cały entourage: piekielna rezydencja, smoła, ogień…
Jest też inny obraz szatana, zaczerpnięty z >Raju
utraconego<. Milton pokazuje diabła nie do końca złego, który przygląda się
miłości Ewy i Adama, który waha się, czy sprowadzić na nich zło. Wcześniej zaś
widzimy diabelskie zastępy, które przed bitwą z aniołami śpiewają przy ognisku
żałośnie, serdecznie – jak ludzie, którzy mają zniknąć. My zawsze widzimy
diabła w jednoznaczności: zło–dobro, które nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego
– a Milton idzie tropem chrześcijańskiej szansy dla diabła, którą widzimy np. u
św. Franciszka, kiedy mówi: >I ty, diable, nie trać nadziei, też możesz być
zbawiony<” (Tygodnik Powszechny TP 42/2011).
Dzisiejsza
wyobraźnia ironicznie odnosi się do dawnych upostaciowań diabelstwa. Widzimy to
np. w filmie „Adwokat diabła”, gdzie szatan jest arcyludzki. Dziś szatan jest
więc albo człowiekiem, albo abstrakcją. Współcześni teolodzy i filozofowie
mówią: piekło to stan duszy. A gdzie diabeł, widły i rogi, siarka i smoła? –
pytają tradycjonaliści. Można powiedzieć ironicznie, że nawet w Kościele szatan
zatracił funkcję moralizatorską i wychowawczą. Tradycyjnie diabeł występuje w
podwójnej i jakby wewnętrznie sprzecznej roli: wciąga w studnię grzechu, a
jednocześnie jest tym, który doświadcza i przed grzechem na swój sposób
przestrzega. To znów szczególna niejednoznaczność tej postaci. Przecież w
Księdze Hioba diabeł działa niejako w porozumieniu z Bogiem. Ale tak naprawdę
to my sami tam majstrujemy z diabłem, bo kto tak naprawdę doświadcza Hioba?
Jego przyjaciele, a nawet żona!
Świat
wypełniony jest dobrem i złem od zawsze. Według mnie, zło rodzi się z potrzeby
władzy, dominowania nad innymi. Polega na intencjonalnym wykorzystywaniu
posiadanej władzy po to, by umyślnie krzywdzić ludzi. Szkodzić im: albo
fizycznie – ranić, torturować, zabijać, albo psychologicznie – poniżać,
niszczyć ich przekonania, religię. Większość z nas, niestety, daje się uwieść
władzy – uczuciu mocy, przewagi nad innymi, którą władza daje. To nie samo zło,
lecz władza nas fascynuje, władza nad ludźmi czy naturą i proces jej
wykorzystania w jakiś nowy sposób. Mężczyźni częściej czynią zło, bo częściej
posiadają władzę.
Kiedy
czyta się książkę „Trybunał dusz”, czytelnik podejmuje grę z Sandrą i Marcusem,
próbując rozszyfrowywać wskazówki, aby móc wydedukować zabójcę zanim zrobią to
bohaterowie książki, a to przecież część zabawy, jaką daje czytanie kryminałów.
W książce istnieją teorie spiskowe, korupcja i tuszowanie przestępstw, z
którymi należy się mierzyć. Fabuła opiera się na koncepcji, że bez człowieka
nie ma zła. Co ciekawe, na światło dzienne wychodzą mało znane aspekty Kościoła
katolickiego. Jest też oczywiście Rzym, który ma swój własny charakter. Zarówno
to nowoczesne miasto, jak i to antyczne, łączą się ze sobą i opowiadają własną
historię. Będąc w Wiecznym Mieście, łatwo jest sobie wyobrazić sceny, które
wyłoniły się z tej historii. Jednak piękno książki, której akcja rozgrywa się w
Rzymie, polega na tym, że jest ona tak ikoniczna, że miejsca te z łatwością
przywołują wspomnienia ze spacerów po uliczkach Wiecznego Miasta. Jest
ciekawie, inteligentnie i jest tajemniczo. W tym krótkim zdaniu zawiera się
zasadniczo wszystko, co trzeba wiedzieć o „Trybunale dusz”. Dla tych,
którzy rozważają sięgnięcie po tę pozycję, przyda się jeszcze jednak informacja
– nie jest to lektura, którą szybko się zapomina i równie prędko przechodzi się
po jej przeczytaniu do spraw codziennych.
Polecam również:
„Zaklinacz” Książki i Psychoanaliza:
Wyniki wyszukiwania: zaklinacz
„Hipoteza zła” Książki i Psychoanaliza:
Wyniki wyszukiwania: hipoteza zła