„Żona kuchennego boga”
Amy Tan
Autorka/ (ur. 19 lutego 1952 w Oakland w Kalifornii) –
współczesna pisarka amerykańska. Wychowała się w
San Francisco w rodzinie chińskich emigrantów. Autorka buduje swoje opowieści czerpiąc wiele z kontrastu pomiędzy
amerykańskim światopoglądem a tradycyjną kulturą chińską, często przeplatając
je obrazami z życia Chin w czasach poprzedzających rewolucję komunistyczną.
Tłumaczenie/ Ryszarda Jaworska
Tematyka/ Niezwykła
opowieść obyczajowa. Historia opowiadana przez kobietę drugiej kobiecie.
Powieść wydaje się hołdem dla kobiecej wrażliwości, siły, determinacji i
mądrości. Książka, do której z pozoru czytelnik-mężczyzna nie powinien mieć
dostępu, a jednak powinien. Amy Tan posłużyła się w niej specyficznym kodem, w
którym czytelnik rozszyfrowuje ukryte emocje i przeżycia. Jest to również
opowieść o cierpieniu, samotności w tłumie, ciągłym poczuciu zagrożenia i
bezradności. Amy Tan pisze cudowanie. Pisze o kobietach, ich codziennych
troskach, rozterkach, małych i wielkich problemach. W "Żonie kuchennego boga" przedstawiła spory kawałek
kultury i historii Chin. Książka niewątpliwie interesująca, napisana ciekawym
językiem chińskiej imigrantki.
Główny motyw/ Winnie, Chinkę od lat mieszkającą w San Francisco, i jej urodzoną w Ameryce córkę, Pearl, dzieli pokoleniowa i emocjonalna przepaść. Obie kobiety mają swoje tajemnice, z których boją się sobie zwierzyć. Pearl jest ciężko chora, o czym nie informuje matki, niepewna jej reakcji. Winnie zaś boryka się z brzemieniem zatajonej przed córką przeszłości. Przychodzi jednak moment, gdy dalsze ukrywanie prawdy staje się niemożliwe. Wtedy matka rozpoczyna przeplataną rozmaitymi anegdotami i legendami opowieść o swej dramatycznej młodości, spędzonej w Chinach. Opowieść ta, stanowiąca trzon książki, to tyleż wycieczka w fascynujący świat chińskiej kultury i historii, co znakomita terapia psychologiczna.
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„Jeżeli kupię sobie tanią
herbatę, to znaczy, że moje życie niewiele było warte”.
„Z niektórymi rzeczami nie można
czekać aż do śmierci”.
„Jak możesz spierać się z kimś, kto
ma pierze zamiast mózgu?”.
„Strata ukochanej osoby to
najsmutniejsza rzecz pod słońcem”.
„[...] szczęście zależy od
natychmiastowego spełniania życzeń”.
„Nigdy nie słyszałem równie
trujących słów!”.
„[...] nie można znaleźć zarazem pięknej żony i
utalentowanej kucharki, a jednak ich oczy i podniebienia potwierdzają, że tak”.
„[...] nocą widzisz rzeczy,
których nie da się dostrzec za dnia”.
„Dlaczego niektóre wspomnienia
żyją tylko na języku albo w nosie? Dlaczego inne na zawsze pozostają w sercu?”.
„[...] na moment przed śmiercią
dzieci stają się takie, jakimi byłby w dorosłym życiu. Niezależnie od wieku
rozumieją, co się z nimi dzieje”.
„Jeśli nie możesz zmienić swego
losu, zmień podejście”.
„Ciekawe, co to za uczucie
przeżyć całe życie bez jednej jasnej myśli, nigdy nie dostrzegając własnych
błędów”.
„[...] nie można winić kogoś za
strach i słabość, jeśli nie doświadczyło się ich samemu i samemu nie udowodniło
się, że może je pokonać. Nie w każdym drzemie bohater gotowy na śmierć, wręcz
przeciwnie, kurczowe trzymanie się nadziei na życie leży głęboko w ludzkiej
naturze”.
„[...] nie masz co jeść, więc
karmisz się ideami!”.
„Społeczeństwo przypomina zgniłe
drzewo pokryte jaskrawą farbą”.
„Żyjemy w świecie, w którym
wszystko jest fałszem”.
„Moje życie też przypominało
obraz, którego nikt nie chce. Ta sama pora roku, codziennie ta sama nędza, bez
nadziei na zmiany”.
Na początku książki wydaje
się, że główną postacią będzie Pearl – czterdziestoletnia Chinka, mieszkająca w
San Francisco - chora na stwardnienie rozsiane. Na jednym z rodzinnych spotkań
czytelnik poznaje jej matkę Winnie, która wraz ze swoją „siostrą” Helen
prowadzi kwiaciarnię w chińskiej dzielnicy. Wydaje się, że Winnie jest osobą
bardzo oschłą i apodyktyczną. Relacje między Pearl a Winnie nie są dobre. Córka
boi się powiedzieć matce o swojej chorobie, natomiast matka ukrywa przed córką
wiele innych sekretów...
Wiadomość z Chin, którą dostaje
matka Pearl, że "ten człowiek nie
żyje", wywołuje falę wspomnień. Winne opowiada Pearl historię swojego
życia, zanim zamieszkała w Stanach Zjednoczonych. Zachwycająca i jednocześnie w
pewien sposób bulwersująca opowieść o kulturze, obyczajach, życiu codziennym w
Chinach przed i w czasie II wojny światowej. Winnie, panienka z bogatego domu,
zostaje, jako żona "sprzedana" okrutnemu i złemu człowiekowi. Rodzi
mu troje dzieci, które z różnych przyczyn umierają. Jest przez niego bita,
poniżana, gwałcona, maltretowana psychicznie i fizycznie. W końcu udaje się jej
od niego uwolnić z pomocą mężczyzny, który już w Stanach po wojnie zostaje jej
mężem.
Pearl siedząc przy rodzinnym
stole podczas zaręczyn jej kuzyna spogląda od czasu do czasu na swoją matkę. Do
tej pory dostawała szału, kiedy słuchała rozlicznych hipotez jej matki,
opartych na religii, medycynie i zabobonach pomieszanych z jej prywatnymi
przekonaniami. Jej matka nigdy nie wierzyła w powszechnie uznawaną logikę,
która według niej stanowi tylko sprytny wykręt wobec tragedii pomyłek i nieszczęść.
Matka była święcie przekonana, że na świecie nic nie dzieje się przez
przypadek; taka chińska wersja Freuda w karykaturze. Wieczór przebiegał jeszcze
gorzej, niż Pearl się spodziewała. Przez cały posiłek obserwowała, jak matka i
ciotka Helen grają sobie na nerwach. Kłócą się po chińsku o wszystko. Pearl
przy sąsiednim stole głównie obserwuje matkę. Odczuwa jej samotność jak własną.
Myśli o rozgradzającej ich nieprzebytej przestrzeni, która nie pozwala, by
dzieliły najważniejsze wydarzenia w życiu. Jak do tego doszło?
Ciotka Helen poinformowała
Winnie, że otrzymała z Chin list, dobrą wiadomość: „ten człowiek nie żyje”. Ten zły człowiek to były mąż Winnie Wen
Fu. Minęło czterdzieści lat a ten człowiek Wen Fu wciąż jej się śmiał w twarz.
Według listu nie umarł dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści lat temu. Zmarł w
zeszłym miesiącu, w dzień Bożego Narodzenia. Winnie pamięta dobrze ten dzień,
dzień, w którym przyjechała do Stanów Zjednoczonych, powiedziała sobie: „potrafię się przestawić na nowe myślenie.
Teraz mogę zapomnieć o swoich tragediach, schować sekrety za drzwiami, których
już nigdy nie otworzy”. Sądziła, że na zawsze zamyka swoją tragiczną
przeszłość i że odtąd będzie wolna od demonów z przeszłości. Wydawało jej się,
że tutaj nikt nie będzie jej już ścigał. Może ukryć swoje życiowe pomyłki, żale
i smutki, odmienić swój los. Chciała odwrócić się od starych wspomnień, żeby lepiej
pasować do nowej rzeczywistości. Ale jej stare życie, wyparte do nieświadomości
odnajdowało ją i tutaj. Ludzie z przeszłości stali się podobni do duchów.
Tyle razy wymyślała bajeczki o
swojej przeszłości, że sama zaczęła w nie wierzyć. Jednak po rozmowie z Helen
Winnie postanowiła wyznać całą prawdę o przeszłości swojej córce Pearl. Czas
wymieść z życia wszystkie kłamstwa. Powiedzieć wszystkim prawdę. Czemu ma iść
do grobu z takim obciążeniem? Skoro jej były okrutny mąż nie żyje, chce
poprawić wszystko, zanim będzie za późno. Dosyć sekretów i kłamstw. Lepiej
przyznać się do wszystkiego, niż iść na tamten świat z tyloma kłamstwami na
sumieniu. Miała ku temu dobrą okazję, zbliżał się chiński Nowy Rok, który
przypomniał jej stare chińskie przysłowie: „wymieć
złe uczucia z zeszłorocznym kurzem”.
Ten sam ból nawiedzał Winnie od lat. Brał się stąd, że „trzymała”
wszystko w środku. Matka zostawiła ją, zanim mogła jej wytłumaczyć, czemu
odchodzi. Na pewno chciała, ale w ostatniej chwili zabrakło jej odwagi. Winnie
żyła po dziś dzień nadzieją, że matka wróci i wyjaśni jej, dlaczego, czemu
stało się tak, a nie inaczej. Bardzo ja kochała. W dzieciństwie przez wiele lat
trzymała pukiel jej włosów, ponad metr długi, zwinięty w małym, blaszanym
pudełku. Dbała o te włosy, mając nadzieję, że matka kiedyś wróci, a wtedy da go
jej w prezencie. Później, kiedy uwierzyła, że umarła, nadal trzymała jej włosy.
Myślała, że kiedyś odnajdzie jej ciało i jej włosy znów się połączą. Winnie nie
pamięta wszystkiego: kiedy zniknęła, miała tylko sześć lat. Latami usiłowała
zachować w pamięci jej twarz, słowa i wspólne zajęcia. Rozmyślała o matce przez
siedemdziesiąt lat. To takie smutne. „Strata
ukochanej osoby to najsmutniejsza rzecz pod słońcem”. Ojciec był
właścicielem kilku fabryk tekstylnych. Jadało się angielskie herbatniki i
chodziło do najlepszych sklepów. Mała Winnie bacznie przeglądała się wszystkim
miejscom i rzeczom. Miała tyle pragnień do zapamiętania, tyle miejsc do
odkrycia. Pewnego wieczora matka zabrała ją do kina. Tam spotkała się z pewnym
mężczyzną, którego dziewczynka nie znała, nie był też przyjacielem rodziny.
Wieczorem matka pogłaskała ją po głowie, zaśpiewała piosenkę. Kiedy Winnie się
obudziła następnego ranka, matki już nie było. Z rozmów ojca z domownikami
wywnioskowała, że matka zrobiła coś godnego potępienia, więc żeby ukryć
skandal, rozpowiadano, że umarła. Przez wiele lat matka stanowiła niewyczerpane
źródło zabawnych i złośliwych anegdot, straszliwych sekretów i romantycznych
opowieści. Wyglądało to tak, jakby odkopywano ją z grobu, po czym wpychali ją
jeszcze głębiej, przykrywając nową warstwą brudu. Można sobie wyobrazić, jak
czuje się małe dziecko, słysząc takie rzeczy o swojej matce?
Prawie dwanaście lat Winnie spędziła na wyspie Tsung-ming u rodziny
ojca. Ojca nie widziała ani razu, nawet wtedy, gdy wysłano ją do szkoły z
internatem w Szanghaju. Mieszkała w domu stryja, ale zawsze musiała zachowywać
się jak gość, o nic nie prosząc i czekając, jak ktoś przypomni sobie o jej
potrzebach. Postanowiono szybko wydać Winnie za mąż. Znaleziono jej
„odpowiedniego” kandydata, którym okazał się Wen Fu. Oto, co się stało trzy dni
przed ślubem: kuzynka Winie o imieniu Orzeszek powtórzyła jej plotkę o rodzinie
pana młodego. Ojciec Wen Fu jeździ do małych wiosek i okolic dotkniętych suszą,
powodzią albo szarańczą. Szybko dowiadywał się, których rodzin nie stać na
czynsz i które wyprzedały ostatnie skrawki ziemi, żeby nie głodować. Za parę
miedziaków kupował od nich malowidła przodków. Można było sobie tylko
wyobrazić, jak wszyscy przodkowie „emigrują” do Ameryki, wbrew swojej woli.
„Budzą” się pewnego dnia i wiszą na ścianie za granicą i „słuchają” rozmów w
niezrozumiałym języku.
Małżeństwo z Wen Fu trwało osiem lat i okazało się koszmarem. Wen Fu był
zły, samolubny i podły. Nie obchodziła go żona ani dzieci. Poniżał ją podczas wspólnego uprawiania
seksu. Rano często narzekał, że nie jest dobrą żoną i nie ma w niej „ognia” jak
u innych kobiet. To były Chiny i kobiety nie miały prawa się złościć. Winnie
była bardzo nieszczęśliwa, wiedząc, że wciąż nie zadawala męża. Jak się później
okaże, czekało ją jeszcze o wiele więcej cierpień. Wen Fu przepuszczał majątek
na wyścigach konnych, każdego wieczora zapraszał gości na madżonga. Nie byli to
nawet przyjaciele, tylko zblazowane snoby – zachowywali się tak, jakby wygrana
czy przegrana piętrzących się przy stole olbrzymich sum nie robiła na nich
żadnego wrażenia.
W 1937 roku wybuchła wojna chińsko-japońska. Chiny były w tym okresie
państwem znajdującym się w głębokim kryzysie i osuwającym się w anarchię. Wprawdzie
uniknęły one podziału na kolonie europejskie, jednak upadek cesarza (1912) i
utworzenie republiki doprowadziły do wojny domowej i długiego okresu
destabilizacji. Kiedy Japończycy rozpoczęli swoją inwazję, dwiema głównymi
siłami w Chinach byli komuniści i
konserwatywny Kuomitang. Bieda, głód, żebractwo, prostytucja były na porządku dziennym. Amy
Tan w książce „Żona kuchennego boga” na
podstawie losów Winnie opisuje trudną sytuację społeczną, ekonomiczną i moralną
w Chinach tamtego okresu.
Amy Tan tytuł do książki zaczerpnęła ze starej chińskiej opowieści.
Dawno temu mieszkał w Chinach bogaty wieśniak. Świetnie mu się powodziło. Nad
gospodarstwem czuwała jego żona. Ona tuczyła kaczki i rok za rokiem pomnażała
majątek. Ale jemu było mało. Chciał się bawić z piękną, beztroską kobietą.
Pewnego dnia przyprowadził ją do domu i kazał swojej żonie gotować jej wymyślne
potrawy. Kochanka z czasem przegnała z domu żonę wieśniaka. Po kilku miesiącach
wieśniak i jego kobieta roztrwonili majątek. Zhang został żebrakiem. Pewnego
dnia upadł. Leżał, patrząc w niebo i czekając na śmierć. Kiedy otworzył oczy
zobaczył, że leży w ciepłym domu. Dziewczyna pilnująca ognia wyjaśniła mu, że
pani tego domu użaliła się nad nim. Mężczyzna dojrzał przez okno zbliżającą się
do domu kobietę, którą okazała się jego żona. Mężczyzna zaczął skakać po
kuchni, szukając, gdzie by tu się schować. Wreszcie, kiedy jego żona otworzyła
drzwi – wskoczył do pieca. Za to, że nie starczyło mu odwagi, by przyznać się
do winy w niebie zarządzono, aby został kuchennym bogiem, który pilnuje
ludzkich postępków. Od tamtej pory ludzie w Chinach wierzą, że kuchenny bóg ich
obserwuje. Ze swego kącika w każdym domu i w każdym sklepie widzi dobre i złe
uczynki. Co za ironia? Do Winnie nikt się nie modlił, za to, że żyła z okrutnym
mężem Wen Fu. Winnie przypominała żonę kuchennego boga, jej też nikt nie
wielbił. To jemu dostały się wszystkie pochwały i całe uznanie. O niej
zapomniano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz