11 listopada 2018

Ludzie Julya


„Ludzie Julya”


Nadine Gordimer




Autorka/ (ur. 20 listopada 1923 w Springs, zm. 13 lipca 2014 w Johannesburgu) – południowoafrykańska pisarka, pisząca w języku angielskim, laureatka literackiej Nagrody Nobla w 1991. Była córką żydowskich imigrantów. Jej ojciec – Isidore Gordimer – był zegarmistrzem z Litwy. Matka – Hannah „Nan” z d. Myers – pochodziła z Londynu. Mimo żydowskiego pochodzenia obojga rodziców, Gordimer została wychowana w duchu świeckości, a w życiu dorosłym deklarowała się, jako ateistka. W swojej twórczości poruszała sprawy konfliktów społecznych i psychologicznych następstw systemu apartheidu w RPA, a także inne tematy społeczno-polityczne swojego kraju i innych krajów afrykańskich. Była zaangażowana w zwalczanie apartheidu, została członkinią Afrykańskiego Kongresu Narodowego.

Tłumaczenie/ Dariusz Żukowski

Tematyka/ Osią powieści południowoafrykańskiej noblistki jest skomplikowana relacja między małżonkami Maureen i Bamfordem Smalesami oraz ich czarnoskórym służącym Julyem. July nie ma się, za co mścić. Smalesowie zawsze traktowali go z godnością i darzyli dużym zaufaniem, dlatego też nawet po nieoczekiwanym przewrocie wciąż zachowuje się względem nich jak oddany służący. Na jak długo jednak wystarczą zakodowane w świadomości zasoby służalczości? Jak długo żywa będzie pamięć o wyświadczonych mu przez przełożonych dobrodziejstwach? Świadomość, że to on jest panem sytuacji narasta w nim powoli, Smalesowie natomiast z lękiem wypatrują jakiejkolwiek zmiany w jego zachowaniu, zdając sobie sprawę ze swego położenia. Nie pomaga również presja ze strony żony i matki Julya, którym nie podoba się obecność białoskórych gości.

Główny motyw/ Podczas krwawych zamieszek w Soweto rodzina Smalesów decyduje się uciekać do wioski ich wieloletniego służącego, Julya. Biali Smalesowie stopniowo tracą na rzecz Julya atrybuty władzy: kluczyki do samochodu, pieniądze, wreszcie broń, bez których są nikim. I w końcu nie wiadomo, czy ucieczka do buszu była sposobem na ocalenie białej rodziny, czy wręcz przeciwnie…

  Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„W różnych wyjątkowych sytuacjach pewne osoby i przedmioty okazują się niezbędne”.

„Podróż przebiegła pomyślnie jednym wielkim cudownym zrządzeniem losu, a z dziejów świętych męczenników wiadomo, że cudom towarzyszą cierpienia”.

„To, czy ktoś jest uczciwy, zależy po prostu od tego, ile o nim wiemy”.

„Należała do osób obchodzących się z własnym >ja< niczym z elektrycznym przyrządem, który może poranić człowieka, jeśli użyje się go w niewłaściwy sposób”.

„(…) biali ludzie przynoszą kłopoty”.

„A kiedy nikt ci nie wierzy, zaczynasz adaptować się do sytuacji, dopasowywać do oskarżenia (…)”.

„Prawdziwe fantazje dziczy oszukują zmysły skuteczniej niż atrakcje romantycznych lasów braci Grimm i Disneya”.



                      Akcja tej apokaliptycznej powieści rozgrywa się w czasie fikcyjnej wojny domowej, która wybuchła po inwazji dokonanej przez Mozambik na RPA w 1980 r. Miasta ogarnia pożoga, płoną farmy. Maureen i Bam Smales wraz z dziećmi i służącym Julym wyruszają furgonetką („żółtym pikapem z otwartym tyłem”), by szukać schronienia w odległej wiosce, z której July pochodzi. Maureen świetnie sobie radzi w trudnych realiach wioskowego życia, natomiast Bam – bez swojej strzelby czuje się po prostu zagubiony- zachowuje się jak pokonany człowiek. Relacje Bamy z Julyem stają się coraz trudniejsze, kiedy „białe” małżeństwo zaczyna dzień po dniu tracić kontakt z kulturą. Maureen pozuje niczym modelka na furgonetce, ale July nie rozpoznaje znaczenia tej chwili. Pożądanie i powinności są teraz w znacznym stopniu kształtowane przez względy ekonomiczne, a „białe”, liberalne założenia dotyczące wspólnej części natury ludzkiej stają pod znakiem zapytania.

                 Na powierzchownym poziomie książka wydaje się być opisem wspaniałej przygody. Ma pomysłowość „Robinsona Crusoe", jednak rodzina Smalesów, których pośpiesznie zapakowany bagaż zawiera gadżet do usuwania etykietek z pralni chemicznych bez uszkadzania paznokci, w jednej chwili zmuszona jest przystosować się do życia jak ludy prymitywne: w zbieraniu roślin, gotowaniu posiłków na ognisku, przeżywają lęki i dreszcze w czasie burzy, podczas gdy ściany chaty stają się mokre, a biegające karaluchy zamieniają się w jeden wielki „dywan”. Naczynia gliniane, które Maureen zbierała, jako ozdoby, są teraz jej naczyniami kuchennymi. W tej wiosce, którą kiedyś wyobrażali sobie, jako „opcję” na wakacje - kojarząc ją z wyprawą fotograficzną i przenośną lodówką - Maureen musi szorować w pobliskiej rzece naczynia gdzie obok kobiety odbywają ablucje menstruacyjne. Wszystkie stare życiowe „gry i zabawy”, podniecające strzelanie do tarczy przez Bama, pozorowane kryjówki podczas paintballu, nagle stały się rzeczywistością. Banknoty były tu jedynie kawałkami papieru. Nie reprezentowały w ich oczach niczego, za drobniaki z szafki nocnej tutaj nic nie dało się kupić. Kiedy Maureen lub Bam, będąc całkowicie uzależnieni od miejscowych, dawali im te kawałki papieru, gdyż nie mogli oddać nawet ubrań tak pożądanych przez ubogich, wieśniacy chowali banknoty do szmacianych zawiniątek i dziwnych pomarszczonych woreczków noszonych przy ciele. Potrafili połączyć abstrakcyjny symbol z konkretną rzeczą. July i jemu podobni- wszyscy zdrowi mężczyźni wyjeżdżali do pracy- przysyłali te papierki od bardzo dawna, lecz dla tubylców nic nie znaczyły.

                            W „poprzednim życiu” Bam Smales był architektem, posiadał samochód, dom i prowadził wygodne życie na przedmieściach. W wiosce, jest po prostu „białym” człowiekiem z rodziną na łasce swojego służącego i jego najbliższych.  Jednak zarówno Maureen, jak i Bam są im wdzięczni za pomoc w ucieczce, przed możliwą przemocą i śmiercią w czasie zamieszek. Przede wszystkim życie w wiosce oznacza prymitywne warunki i utratę własności.  W celu pozyskania żywności i innych potrzebnych rzeczy dla rodziny Smalsów, July używa - bez ich zgody- z pomocą przyjaciela z wioski Daniela ich samochodu, aby dotrzeć do najbliższego sklepu. Oboje Bam i Maureen są bardzo zdenerwowani jego świadomym zachowaniem. Pik-up należał do Bama, był prezentem urodzinowym, który służył mu, jako pojazd na „polowania” z aparatem fotograficznym. Co więcej, był to jedyny przystosowany pojazd do ucieczki z Johannesburga, samochód, który z łatwością mógł pokonać sześciuset kilometrową trasę.  Tak, więc samochód Bama jest symbolem jego poprzedniej pozycji społecznej. Chociaż Bam wyraża swoje niezadowolenie i złość na całą sytuację, wydaje się, że dostosował się do nowego życia w wiosce. Jego dni wydają się być wypełnione pracą; pomaga naprawiając narzędzia rolnicze, a także tworzy własne „aranżacje”, takie jak zbiornik na deszczówkę. Zaangażowanie Bama w codzienne zadania wioski imponuje tubylcom i w związku z tym zostaje zaproszony na spotkanie z okazji sobotniego picia piwa. Po tym zaproszeniu, Bam odczuwa akceptację innych mężczyzn, ma nadzieję, że ułatwi mu to dostosowanie się do ich mentalności i kultury.

                 Załamania się reżimu apartheidu spodziewał się zarówno Bam, jak i Maureen, a nawet próbowali sobie wyobrazić życie w RPA bez przywilejów dla białych ludzi. Pomimo poglądów liberalnych Bam nie spodziewał się, że można odebrać mu przywileje i majątek. Jego liberalne poglądy zostały skonfrontowane w sytuacji korzystania przez July z jego samochodu. Nie był przygotowany na taką ewentualność, że ktoś pozbawi go dobytku. Inny aspekt zmienionego zachowania Bama można dostrzec, gdy przyczynia się do dostarczenia wiosce mięsa. Ustrzelił wieprza z karabinu, który pierwotnie był przeznaczony na ptaki. Dreszczyk, którego doświadczył podczas swoich poprzednich wypraw myśliwskich, gdzie
zabijanie wydawało mu się być tylko przyjemnością i grą, całkowicie zmieniło się w tych prymitywnych warunkach. Bam uświadamia sobie prawdziwą „rzeczywistość” polowania, zdaje się żałować wieprzy, których zabił i porównuje ich widok z ptakami, które fotografował podczas swoich poprzednich wypraw „myśliwskich”. Warto zauważyć, że Bam, w przeciwieństwie do swojego życia na przedmieściach, teraz wydaje się mieć bardziej ojcowską postawę w stosunku do swoich dzieci.

                    Dla Maureen, ucieczka z Johannesburga oznaczała uczucie „przemieszczenia” się także w życiu wewnętrznym. Jako gospodyni domowa w domu na bogatych przedmieściach, lubiła czytać i to była jej jedyna droga ucieczki od rzeczywistości. Natomiast życie w wiosce oferuje jej ciągle nowe wrażenia, rzeczywistość przewyższa fikcję i dlatego nie jest w stanie skupić się na lekturze, którą zabrała ze sobą, kładąc ją do torby z papierem toaletowym. Po paru dniach deszczu wszystko parowało roślinność, strzechy, wilgotne koce o najróżniejszych wzorach i barwach rozwieszone na każdym krzaku i paliku, który mógł wytrzymać ich ciężar. Tam, w mieście, życie na łasce żywiołów było czymś zupełnie nieznanym. Teraz Maureen dygotała, nie miała suchych ubrań na zmianę. Wypełniające chatę dymem palenisko stanowiło centrum świata. Dzieci, kury, psy, koty podchodziły do niej na tyle blisko, na ile pozwalała im na to ich pozycja w hierarchii istnienia. Dzięki palenisku jedzenie było gorące, owsianka bulgotała na przezroczystych od żaru szczapach drewna, a krew zaczynała żywiej krążyć w żyłach. Bamowi i Maureen brakowało papierosów, wina i innych trunków, ich dzieci pragnęły słodyczy. Jednak w czasie deszczowych dni małe palenisko zaspokajało wszystkie potrzeby. Gliniane naczynia, które Maureen niegdyś zbierała, teraz służyły jej za sprzęty domowe. Robaki, kury, słabe dzikie koty, które by przetrwać, otwarcie lub skrycie chodziły za nią, wyczuwając zapach jedzenia na jej rękach i słysząc bliskość jedzenia w jej krokach, świnie, które podążały za nią, by pożreć jej odchody- wśród nich pojawiały się dodatkowo małe kocięta. Kotka, która je urodziła, zrobiła sobie legowisko na chlebaku, którego Bam używał, jako poduszki. Ostrożnie ją stamtąd przegonił. Ich dzieci Gina i Victor bawiły się starymi obręczami rowerowymi. Maureen demonstruje, że zmieniła swoje zachowania społeczne, gdy kradnie z apteki pigułki na malarię. Funkcjonowanie w wiosce oznacza, że musi podejmować najlepsze decyzje dla rodziny i w rezultacie stała się przez to bardziej niezależna, teraz sama podejmuje inicjatywy. Rosnąca niezależność Maureen wzrasta, lecz częściowo jej poczucie macierzyństwa maleje, ponieważ dzieci same sobie radzą w towarzystwie innych dzieci, ale także, ponieważ uczestniczą w codziennych zajęciach w wiosce. Dlatego jest też bardziej świadoma tego, że nie wypełnia obowiązków matki, zgodnie z normami i wartościami wsi; okoliczności zmieniły się radykalnie, co oznacza, że Maureen nie jest w stanie zapewnić dzieciom jak najwięcej uwagi.
                           
                   Maureen widząc jak inne kobiety z wioski również zapewniają żywność dla swoich rodzin, wyraża swoje pragnienie przyłączenia się do nich na polach, podobnie, kiedy widzi nad rzeką kobiety piorące ubrania. I kiedy myślimy, że wszystko układa się pomyślnie, na stosunki w wiosce zaczynają wpływać drobne incydenty i kłótnie. Ktoś ukradł broń Bama. Maureen widząc, że July broni przed oskarżeniami o kradzież swojego przyjaciela Daniela oskarża byłego służącego o kradzieże w przeszłości w ich domu. Zarówno Bam, jak i Maureen, zauważają w chatach innych tubylców skradzione przedmioty z ich domu. W osadzie odkryła wiele rzeczy dawniej należących do niej: małą szlifierkę do noży, nożyczki w kształcie bociana z ostrzami w miejscu dzioba, które zobaczyła w ręku Julya po tym, jak skarcił staruszkę za przycinanie paznokci u stóp jego dziecka za pomocą brzytwy. Te przedmioty, tam, daleko, należały kiedyś do niej. Musiał je zwędzić dawno temu. Co jeszcze zabrał przez te wszystkie lata? A przecież był bardzo uczciwy- gdy znalazł centa podczas mycia podłogi, odkładał go na szafkę nocną. Nigdy niczego nie zamykali, nawet barku. Gdyby zrządzeniem losu nie trafiła do tej osady- szansa jedna na milion, która ziściła się wskutek powolnego mielenia młynów historii i zemsty- nigdy nie zauważyłaby braku różnych przedmiotów. „To, czy ktoś jest uczciwy, zależy po prostu od tego, ile o nim wiemy”.  July broniąc się przed zarzutami oskarżył „białe” małżeństwo o rasizm. Maureen i Bam „rekompensowali” sobie te drobne straty, sytuacją, jaka gwałtownie nastąpiła. Przecież żona Julya zaakceptowała jego decyzję, kiedy przyjechał w aucie „białego” człowieka w otoczeniu pięciu „białych” twarzy unoszących się w ciemnościach. Oddała im drugie łóżko, pożyczyła piecyk parafinowy. Patrzyła, jak mąż rankiem wyjmuje piękne szklane filiżanki, które kiedyś przywiózł z miejsca swojego „drugiego życia”. Jego matka oddała własną chatę- drewno na konstrukcję dachu i ścian ściął on, a kobiety we dwie zmieszały błoto i postawiły ściany- która w następnym sezonie miały mieć wymienioną strzechę. Matka i żona bez słowa postępowały zgodnie z jego wolą. I teraz mieli oskarżać go o te wszystkie drobne kradzieże? „W różnych wyjątkowych sytuacjach pewne osoby i przedmioty okazują się niezbędne”. Sama natura walki o przetrwanie sprawia, że nie sposób zawczasu określić, które. Wydarzeń nie da się skalkulować, nie sposób określić, co się dokładnie stanie, nawet, jeśli kierując się politycznymi czy apokaliptycznymi przesłankami, można przewidzieć nadejście katastrofy. Nie można też przewidzieć, kto w takich warunkach nam pomoże.

                     Przez lata w mieście zachowanie July było zadowalające i Smalsowie nie mieli powodów do narzekań; został uznany za wiarygodnego. Z punktu widzenia Smalesa ich nierówny związek działał bez większych problemów i czuli, że mogą mu ufać. Jednak teraz, we wsi, July podejmuje własne decyzje i swoje inicjatywy bez pozwolenia Bama. W wiosce, jest to całkiem naturalne, że on jest odpowiedzialny za kluczyki do samochodu, ponieważ zapewnia im niezbędne bezpieczeństwo w czasie ich pobytu w wiosce. Co więcej, kłopot z Julym jest wyraźnie widoczny, kiedy Smalsowie zgłaszają krytyczne uwagi dotyczące brakujących kluczy do ich samochodu. Smalsowie zostali pozbawieni majątku, a w konsekwencji ich związek z byłym służącym, jako „pan i sługa”, jest inny.  Dominująca postawa Julya jest dostrzegalna, kiedy instruuje Bama i Maureen w obecności ich dzieci i wyjaśnia im, że mają obowiązek przyjść do niego za każdym razem, gdy on ich do siebie wzywa. Po jakim czasie okaże się, że fotele wyjęte z samochodu przestaną być częścią jego wyposażenia, a zaczną stanowić umeblowanie chaty. Oczami wyobraźni Smalsowie widzieli, że auto tam, za doliną będzie porośnięte wilczomleczem i ostem, i tylko kozy będą zaglądać do niego przez okna. Wkrótce zardzewieje i zostanie rozebrany do kadłuba, chyba że zdarzy się cud i ruszą w drogę powrotną, i to szybko.

                Kiedy mieszkali na przedmieściach, małżeństwo Bama i Maureen opierało się na ich życiu towarzyskim oraz na pozycji, która obejmowała ich własności i prawa. Dlatego nigdy nie zastanawiali się poważnie nad stanem ich związku. Najwyraźniej życie w wiosce przekształca ich role płciowe, które mają głęboki wpływ na ich małżeństwo. Bam i Maureen rzadko rozmawiają ze sobą, tylko od czasu do czasu, kiedy omawiają sprawy dotyczące ich rodziny. Nawet podczas takich dyskusji odległość w ich związku jest ogromna; Maureen kwestionuje ich ucieczkę do wioski i oskarża Bama o tę decyzję. Jej oskarżenia zostały odrzucone przez męża, który stanowczo stwierdza, że ucieczka była ich wspólną decyzją. Ich dyskusja charakteryzuje się wzburzonymi uczuciami i brakiem wzajemnego szacunku oraz zrozumienia dla siebie nawzajem.

                  Trudna proza Gordimer w nadzwyczaj aluzyjny i implikacyjny sposób zestawia ze sobą pewność przeszłości z wątpliwością teraźniejszości, niewiele akapitów jest osadzonych w spokojnej współczesności. Ciężko znaleźć odpowiedzi na te głębokie pytania. Kiedy w wiosce ląduje helikopter, Maureen rzuca się w jego stronę, choć nie wie czy jest to maszyna wojskowa, czy rewolucjonistów. W tym miejscu powieść się kończy: rozstrzygnięcia nie ma. Książka „Ludzie Julya” daleka jest od wiernego przekazania historii i samego momentu zmian w RPA. Z pewnością jednak dokonuje szczegółowej analizy słabości człowieka. Książka bada naturę wstrząsu zarówno na poziomie osobistym, jak i społecznym. Przedstawia przeznaczenie rodziny Smalsów, która ucieka na wieś. Uciekają przed przemocą, ale po drodze tracą także status ekonomiczny, społeczny i tożsamość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz