06 grudnia 2016

Fotografik



„Fotografik” 

Douglas Kennedy



Tłumaczenie/ Jan Kraśko

Tematyka/ Mechanizmy rządzące amerykańskim społeczeństwem. Pogoń za sukcesem. Samotność człowieka w świecie finansjery. Zabójstwo w afekcie.

Główny motyw/ Kiedy człowiek nie docenia tego co ma, a dostrzega to dopiero po czasie. O spełnianiu marzeń za wszelką cenę. O chęci bycia kimś innym.

Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„ Ale pamiętaj: pieniądze to wolność. Im więcej ich masz, tym większy masz wybór”.

„Ostatecznie porażka uwielbia towarzystwo”.

„Nic nie podnosi na duchu bardziej niż udane zakupy”.

„Kłamstwo wzbudza podejrzenia. Dwa kłamstwa je potwierdzają”.

„Nikt nie jest zadowolony z życia. Rzecz w tym, że niektórzy przyjmują je takim, jakim jest, że się z nim godzą…”.

„Arogancja często bywa kamuflażem zdesperowania”.

„Życie bywa dziwniejsze od fikcji”.

„Każdy ma jakąś przeszłość”.

„Sukces to niebezpieczny narkotyk”’.

„Bo jeśli umarło się dwa razy, dokąd można uciec?”.


                        Dwie podstawowe wartości, które najlepiej opisują kulturę amerykańską to indywidualizm i równość. Sekretem sukcesu w Ameryce bywa często wysokie poczucie własnej wartości. Każdy ma prawo „być sobą” i ma obowiązek szanowania wartości i wyborów innych osób. Indywidualizm oznacza jednak mniej wsparcia społecznego, więcej przestępstw, samotność i nieprzewidywalność relacji pomiędzy ludźmi o zmiennych poglądach. To z kolei oznacza mniejsze zaufanie w stosunku do innych, rozpad tradycyjnych więzi społecznych i ciężar odpowiedzialności, za jakość własnego życia.
               
                       Od wczesnego dzieciństwa Amerykanie wychowywani są w przekonaniu, iż czeka ich w życiu coś niezwykłego, że osiągną więcej niż wszyscy – będą sławni, piękni, bogaci, podziwiani i szczęśliwi. Rodzice i szkoła starają się odnaleźć unikalny talent każdego dziecka, który czyni go wyjątkowym i wróży na przyszły sukces. Czas i pieniądze przeznaczane są na kółka zainteresowań, kluby sportowe i dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, gdzie uczą się i ćwiczą przyszli mistrzowie. Dzieci zachęca się do próbowania nowych rzeczy, stawiania sobie wyzwań i niepoddawania się, nawet, jeśli coś im nie wychodzi. Ciężka praca, dyscyplina i upór muszą dać rezultaty.
         
                   Douglas Kennedy w książce „Fotografik” „rozprawia” się z tzw. amerykańskim społeczeństwem sukcesu. Bohater Benjamin Bradford pracownik firmy prawniczej przy Wall Street mieszka wraz żoną i dwójką synów w podmiejskim domu, którego mogłoby mu pozazdrościć wielu mieszkańców Nowej Anglii. Biały, drewniany dom zbudowany w klasycznym kolonialnym stylu – ponad dwa tysiące metrów kwadratowych z garażami na dwa samochody. Żona z obsesją na punkcie antyków mebluje dom w sosnowym drewnie w stylu wczesnokolonialnym, a synek Josh sypia w mahoniowej kolonialnej kołysce: „z roku chyba tysiąc siedemset osiemdziesiątego drugiego”.
           
                      Ben codziennie rano – jak setki innych ludzi „sukcesu” – dojeżdża do pracy pociągiem odchodzącym z New Croydon o szóstej czterdzieści siedem. Środek lokomocji zdominowany był przez pracoholików, młodszą kadrę kierowniczą; każdy z tych ludzi robił wszystko, żeby zostać wspólnikiem czy wicedyrektorem: „Harowali czternaście godzin na dobę, by dopiąć celu. Panująca w wagonie atmosfera była tak naładowana znerwicowaną ambicją, że nawet gdybym nagle wyjął fajeczkę i wypalił ździebko cracku, nie wzbudziłoby to większego zainteresowania…” – myślał sobie Ben.
               

                           Żona Bena, Beth kupowała osiemnastowieczne bibeloty, Ben kupował sprzęt fotograficzny i oboje unikali rozmów, które mógłyby wyjaśnić, dlaczego ich małżeństwo utknęło w martwym punkcie, dlaczego ogarnął je paraliż, dlaczego doszło miedzy nimi do pata. Jednakże w głębi ducha dobrze wiedzieli, dlaczego…
                 
                     Pewnego dnia Ben odkrył -nie przypadkowo- świat ponurej rzeczywistości, świat niewygodnej prawdy. Ben zorientował się, że jego żona Beth ma romans z Garym Summers sąsiadem z naprzeciwka ich domu. Gary to prostak, fotografik- amator, który podczas rozmowy wyśmiewa i kpi z Bena: „ Spójrz prawdzie w oczy: jesteś tylko marnym urzędasem, który nie potrafi nawet wydupczyć swojej własnej…”. I stało się… Ben zabija Garego. Przed kwadransem był wzorem Amerykanina, uczciwym obywatelem, ojcem rodziny, właścicielem złotej karty kredytowej: „Czy wszystko, co człowiek zbudował- jego cały dobytek, to, co zgromadził w domu i to, do czego doszedł w pracy- może ulec zniszczeniu w ledwie pięciosekundowego napadu szału? Czy życie jest naprawdę takie kruche, tak delikatnie wyważone, czy tak łatwo można obrócić je w niwecz? W jednej chwili jest się wzorowym obywatelem, a już w następnej… Mordercą? Ja?”. A teraz… Czyżby to była całkowita samozagłada?
                    
                    Ben wpada na szalony, ale jakże dla niego „inteligentny” plan. Wykorzystując fakt, że Gary był samotnie żyjącym z funduszu powierniczego człowiekiem, postanawia ukraść Garemu tożsamość. Pozbywając się ciała sąsiada, zacierając wszystkie ślady mistyfikuje własną śmierć. Ben z kartami kredytowymi w kieszeni staje się „Garym Summersem” i „ucieka” do miasta Mountain Falls w Montanie. Kiedy po kilku tygodniach przeczytał w prasie swój nekrolog, poczuł, że się mu udało. Teraz nie miał już żadnych obowiązków, żadnych zobowiązań ani powiązań, ani dotychczasowego życia. Jakby znalazł się w całkowitej próżni. Zawsze pragnął wolności. Jednak, kiedy już tę wolność zdobył, odczuwał wyłącznie strach. Bo wolność – ta absolutna i bezgraniczna – jest niczym niezgłębiona otchłań. Niczym wypełniona chaosem pustka.
                   
                    W Mountain Falls urządza sobie spokojne życie, poznaje Anne dziennikarkę lokalnego pisma i dla przyjemności fotografuje Montanę. „Gary” i Anne nawiązują romans, robią sobie wycieczki poza miasto i mile spędzają czas rozmawiając o swojej „przeszłości”. Pewnego dnia wyjeżdżają do chatki nad jeziorem, niecałe dwa kilometry od domu szalał pożar. „Gary” chwycił za aparat i wykonał kilkanaście - jak się później okaże- fantastycznych reporterskich fotografii. Jedno z nich przedstawiające strażaka, który pochyla się nad spalonym ciałem swojego kolegi trafia za sprawą Anne na okładki takich gazet jak „Time”, „National Geographic”. Krótko mówiąc „Gary” zostaje „namaszczony” przez wpływowe gazety w Stanach Zjednoczonych na fotografa roku.
                     
                   I tu zaczynają się problemy „Garego”, telewizja i gazety proszą go o wywiady, galerie proponują wystawę jego zdjęć. „Gary” zastanawia się, co zrobić  tą sławą? Przecież nikt nie może go rozpoznać ze znajomych. Fotografik wpada znowu na szalony plan…
            
                         Książka „Fotografik” Douglasa Kennedyego jest znakomitym odbiciem amerykańskiej gonitwy za sukcesem za wszelką cenę. Kosztem pozbycia się swoich potrzeb, kosztem rodziny. W tym społeczeństwie nie ma słabości. Żona cię zdradza, masz kłopoty natury psychologicznej to nie jest problem, to jest wstyd. Bóg ci nie sprzyja. To tylko twoja wina. Jesteś po prostu przegrany. Presja zdobycia sukcesu przygniata jednostki słabe i wrażliwe a inne podsyca do „walki” o wszystko. Douglas Kennedy słowami bohatera swojej książki podsumowuje ten stan życia: „Pod koniec tygodnia zrozumiałem jeden z podstawowych truizmów amerykańskiego stylu życia: kiedy ludzie uznają, że jesteś na fali, wszyscy o ciebie zabiegają. Facet,  który usiłuje się przebić, jest w naszej kulturze człowiekiem pogardzanym. Jest nikim. Nieudacznikiem, który próbuje przekonać wydawcę, redaktora naczelnego, producenta, właściciela galerii czy agenta, że jeśli tylko dostanie szansę, na pewno odniesie sukces. Ale oczywiście nikt tej szansy nie chce mu dać, bo niby dlaczego wielcy tego świata mieliby pomagać szaraczkowi, komuś znikąd? Nawet jeśli uznają, że ma talent, zwykle boją się zaufać instynktowi i skoczyć na głęboką wodę”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz