„Fotografik”
Douglas
Kennedy
Tłumaczenie/ Jan Kraśko
Tematyka/ Mechanizmy
rządzące amerykańskim społeczeństwem. Pogoń za sukcesem. Samotność człowieka w
świecie finansjery. Zabójstwo w afekcie.
Główny motyw/ Kiedy człowiek nie docenia tego co ma, a dostrzega to dopiero po
czasie. O spełnianiu marzeń za wszelką cenę. O chęci bycia kimś innym.
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„ Ale pamiętaj: pieniądze to
wolność. Im więcej ich masz, tym większy masz wybór”.
„Ostatecznie porażka uwielbia
towarzystwo”.
„Nic nie podnosi na duchu
bardziej niż udane zakupy”.
„Kłamstwo wzbudza podejrzenia.
Dwa kłamstwa je potwierdzają”.
„Nikt nie jest zadowolony z
życia. Rzecz w tym, że niektórzy przyjmują je takim, jakim jest, że się z nim
godzą…”.
„Arogancja często bywa
kamuflażem zdesperowania”.
„Życie bywa dziwniejsze od
fikcji”.
„Każdy ma jakąś przeszłość”.
„Sukces to niebezpieczny
narkotyk”’.
„Bo jeśli umarło się dwa razy,
dokąd można uciec?”.
Dwie podstawowe wartości, które najlepiej opisują kulturę amerykańską to
indywidualizm i równość. Sekretem sukcesu w Ameryce bywa często wysokie
poczucie własnej wartości. Każdy ma prawo „być sobą” i ma obowiązek szanowania
wartości i wyborów innych osób. Indywidualizm oznacza jednak mniej wsparcia
społecznego, więcej przestępstw, samotność i nieprzewidywalność relacji
pomiędzy ludźmi o zmiennych poglądach. To z kolei oznacza mniejsze zaufanie w
stosunku do innych, rozpad tradycyjnych więzi społecznych i ciężar
odpowiedzialności, za jakość własnego życia.
Od wczesnego dzieciństwa Amerykanie wychowywani są w przekonaniu, iż
czeka ich w życiu coś niezwykłego, że osiągną więcej niż wszyscy – będą sławni,
piękni, bogaci, podziwiani i szczęśliwi. Rodzice i szkoła starają się odnaleźć
unikalny talent każdego dziecka, który czyni go wyjątkowym i wróży na przyszły
sukces. Czas i pieniądze przeznaczane są na kółka zainteresowań, kluby sportowe
i dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, gdzie uczą się i ćwiczą przyszli mistrzowie.
Dzieci zachęca się do próbowania nowych rzeczy, stawiania sobie wyzwań i
niepoddawania się, nawet, jeśli coś im nie wychodzi. Ciężka praca, dyscyplina i
upór muszą dać rezultaty.
Douglas
Kennedy w książce „Fotografik” „rozprawia”
się z tzw. amerykańskim społeczeństwem sukcesu. Bohater Benjamin Bradford pracownik
firmy prawniczej przy Wall Street mieszka wraz żoną i dwójką synów w
podmiejskim domu, którego mogłoby mu pozazdrościć wielu mieszkańców Nowej
Anglii. Biały, drewniany dom zbudowany w klasycznym kolonialnym stylu – ponad dwa
tysiące metrów kwadratowych z garażami na dwa samochody. Żona z obsesją na
punkcie antyków mebluje dom w sosnowym drewnie w stylu wczesnokolonialnym, a
synek Josh sypia w mahoniowej kolonialnej kołysce: „z roku chyba tysiąc siedemset osiemdziesiątego drugiego”.
Ben
codziennie rano – jak setki innych ludzi „sukcesu” – dojeżdża do pracy
pociągiem odchodzącym z New Croydon o szóstej czterdzieści siedem. Środek
lokomocji zdominowany był przez pracoholików, młodszą kadrę kierowniczą; każdy
z tych ludzi robił wszystko, żeby zostać wspólnikiem czy wicedyrektorem: „Harowali czternaście godzin na dobę, by
dopiąć celu. Panująca w wagonie atmosfera była tak naładowana znerwicowaną
ambicją, że nawet gdybym nagle wyjął fajeczkę i wypalił ździebko cracku, nie
wzbudziłoby to większego zainteresowania…” – myślał sobie Ben.
Żona Bena, Beth kupowała osiemnastowieczne bibeloty, Ben kupował sprzęt
fotograficzny i oboje unikali rozmów, które mógłyby wyjaśnić, dlaczego ich
małżeństwo utknęło w martwym punkcie, dlaczego ogarnął je paraliż, dlaczego
doszło miedzy nimi do pata. Jednakże w głębi ducha dobrze wiedzieli, dlaczego…
Pewnego dnia Ben odkrył -nie przypadkowo- świat ponurej rzeczywistości,
świat niewygodnej prawdy. Ben zorientował się, że jego żona Beth ma romans z Garym
Summers sąsiadem z naprzeciwka ich domu. Gary to prostak, fotografik- amator,
który podczas rozmowy wyśmiewa i kpi z Bena: „ Spójrz prawdzie w oczy: jesteś tylko marnym urzędasem, który nie
potrafi nawet wydupczyć swojej własnej…”. I stało się… Ben zabija Garego.
Przed kwadransem był wzorem Amerykanina, uczciwym obywatelem, ojcem rodziny,
właścicielem złotej karty kredytowej: „Czy
wszystko, co człowiek zbudował- jego cały dobytek, to, co zgromadził w domu i
to, do czego doszedł w pracy- może ulec zniszczeniu w ledwie pięciosekundowego
napadu szału? Czy życie jest naprawdę takie kruche, tak delikatnie wyważone,
czy tak łatwo można obrócić je w niwecz? W jednej chwili jest się wzorowym
obywatelem, a już w następnej… Mordercą? Ja?”. A teraz… Czyżby to była całkowita
samozagłada?
Ben wpada na szalony, ale jakże dla niego „inteligentny” plan. Wykorzystując
fakt, że Gary był samotnie żyjącym z funduszu powierniczego człowiekiem,
postanawia ukraść Garemu tożsamość. Pozbywając się ciała sąsiada, zacierając
wszystkie ślady mistyfikuje własną śmierć. Ben z kartami kredytowymi w kieszeni
staje się „Garym Summersem” i „ucieka” do miasta Mountain Falls w Montanie.
Kiedy po kilku tygodniach przeczytał w prasie swój nekrolog, poczuł, że się mu
udało. Teraz nie miał już żadnych obowiązków, żadnych zobowiązań ani powiązań, ani
dotychczasowego życia. Jakby znalazł się w całkowitej próżni. Zawsze pragnął
wolności. Jednak, kiedy już tę wolność zdobył, odczuwał wyłącznie strach. Bo
wolność – ta absolutna i bezgraniczna – jest niczym niezgłębiona otchłań.
Niczym wypełniona chaosem pustka.
W Mountain Falls urządza sobie spokojne życie, poznaje Anne dziennikarkę
lokalnego pisma i dla przyjemności fotografuje Montanę. „Gary” i Anne nawiązują
romans, robią sobie wycieczki poza miasto i mile spędzają czas rozmawiając o
swojej „przeszłości”. Pewnego dnia wyjeżdżają do chatki nad jeziorem, niecałe
dwa kilometry od domu szalał pożar. „Gary” chwycił za aparat i wykonał
kilkanaście - jak się później okaże- fantastycznych reporterskich fotografii.
Jedno z nich przedstawiające strażaka, który pochyla się nad spalonym ciałem
swojego kolegi trafia za sprawą Anne na okładki takich gazet jak „Time”, „National
Geographic”. Krótko mówiąc „Gary” zostaje „namaszczony” przez wpływowe gazety w
Stanach Zjednoczonych na fotografa roku.
I tu zaczynają się problemy „Garego”, telewizja i gazety proszą go o
wywiady, galerie proponują wystawę jego zdjęć. „Gary” zastanawia się, co zrobić
tą sławą? Przecież nikt nie może go
rozpoznać ze znajomych. Fotografik wpada znowu na szalony plan…
Książka „Fotografik” Douglasa
Kennedyego jest znakomitym odbiciem amerykańskiej gonitwy za sukcesem za
wszelką cenę. Kosztem pozbycia się swoich potrzeb, kosztem rodziny. W tym
społeczeństwie nie ma słabości. Żona cię zdradza, masz kłopoty natury
psychologicznej to nie jest problem, to jest wstyd. Bóg ci nie sprzyja. To
tylko twoja wina. Jesteś po prostu przegrany. Presja zdobycia sukcesu
przygniata jednostki słabe i wrażliwe a inne podsyca do „walki” o wszystko. Douglas
Kennedy słowami bohatera swojej książki podsumowuje ten stan życia: „Pod koniec tygodnia zrozumiałem jeden z
podstawowych truizmów amerykańskiego stylu życia: kiedy ludzie uznają, że
jesteś na fali, wszyscy o ciebie zabiegają. Facet, który usiłuje się przebić, jest w naszej
kulturze człowiekiem pogardzanym. Jest nikim. Nieudacznikiem, który próbuje
przekonać wydawcę, redaktora naczelnego, producenta, właściciela galerii czy
agenta, że jeśli tylko dostanie szansę, na pewno odniesie sukces. Ale
oczywiście nikt tej szansy nie chce mu dać, bo niby dlaczego wielcy tego świata
mieliby pomagać szaraczkowi, komuś znikąd? Nawet jeśli uznają, że ma talent,
zwykle boją się zaufać instynktowi i skoczyć na głęboką wodę”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz