23 stycznia 2017

Słyszy pan te śmiechy?



„Słyszy pan te śmiechy?”

Nathalie Sarraute



Autorka/ (ur. 18 lipca 1900 w Iwanowie, zm. 19 października 1999 w Paryżu) – pisarka francuska pochodzenia rosyjskiego, jedna z głównych reprezentantek tzw. nowej powieści. W swych utworach usiłuje śladem Marcela Prousta i Jamesa Joyce uchwycić i przedstawić świat przeżyć psychicznych.

Tłumaczenie/ Krystyna Dolatowska

Tematyka/ Książka pisana techniką tzw. sous-conversation (pod-rozmowy), gdzie na pozór błahe formacje słowne kryją niezliczone warianty reakcji psychicznych, wciąga i coraz bardziej przykuwa uwagę czytelnika.

Główny motyw/ Konflikt dwóch pokoleń, którego wyrazem nie jest już odwieczna walka młodej generacji ze starą, lecz całkowite niezrozumienie i życzliwa obojętność obu stron.



Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:

„[…] bywają dni, że nagle odzywa się w nas coś jakby przeczucie”.

„U jednostek pozytywnych, pełnych życia, ciekawość, potrzeba wiedzy górują nad wszystkim…”

„Ale zło jest wszędzie, wyłazi nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy, w momencie gdy się człowiek najmniej tego spodziewa, kiedy się czuje jak najbardziej bezpieczny…”.

„Sprawiedliwość uwzględnia wyłącznie fakty”.

„Kto milczy, zgadza się”.

„[…] to bardzo wskazane, żeby każdy miał swoje dziwactwa…”.

„Błogosławiony szacunek dla innych, który jest- jakież to słuszne, jakie 
prawdziwe - który nie jest niczym innym, jak tylko szacunkiem dla siebie. Żyć i dać żyć innym”.

„Zadziwiające, jak dalece strach potrafi czasem człowieka ożywić, dodać mu inwencji…”.

„Jesteśmy mieszkańcami Pompei przysypanymi popiołem… Mumiami złożonymi w sarkofagach. Pogrzebani razem z przedmiotami codziennego użytku…”.

„Z ojcostwem ma się chyba podobnie jak z małżeństwem, żeby się udało, trzeba mieć do niego powołanie”.


              
                      Psychoanaliza Freuda jest niewątpliwie i zasłużenie jednym z najbardziej wpływowych kierunków myślowych XX wieku. Freud zaoferował pierwszą ogólną teorię psychiki ludzkiej, opartą o nowatorskie założenie determinizmu psychicznego, otwierając drogę ku systematycznemu badaniu czynności dotąd uznawanych za niepodlegające badaniom, m.in. czynności przypadkowych i marzeń sennych. Opracował też pierwszą systematyczną metodę psychoterapii, która stanowiła rdzeń rozmaitych jej modyfikacji. Rozwinięte przez Freuda pojęcie nieświadomości odbiło się echem nie tylko w psychologii, ale również w filozofii i szerzej we wszystkich dziedzinach kultury. Można psychoanalizę zastosować zarówno do historii kultury, literatury, nauki o religii i mitologii, jak i do nauki o nerwicach, nie zmieniając jej istoty. Dąży ona do jednego i tylko tym jednym się zajmuje: wykrywa to, co nieświadome w życiu psychicznym.

                     Pod wpływem nauk Freuda -a może bardziej jego filozofii – wielu pisarzy próbowało „stworzyć” nową dziedzinę literatury - literaturę nieświadomości, która miała pozwolić człowiekowi lepiej uchwycić świat przeżyć psychicznych. Literatura nieświadomości wychodzi od podstawowej opozycji, jaką jest, treść ukryta i treść jawna. Celem takiej literatury było dotarcie do nieświadomej treści ukrytej. Stąd wielu znawców takiego stylu pisarstwa zwraca uwagę na identyfikację treści ukrytej utworu na podstawie przekładu „symboliki tekstu”. W potocznym tego słowa znaczeniu, literatura psychoanalityczna to zawiła analiza odmętów ludzkiej psychiki. Analiza znaczeniotwórczości człowieka. Głównymi prekursorami literatury nieświadomości byli: James Joyce, Marcel Proust, Virginia Woolf, William Styron, Samuel Beckett, Proust, Tomasz Mann i oczywiście Nathalie Sarraute.

                  Podstawowe założenie psychoanalizy, które wzięło się z prekursorskich odkryć Freuda, to założenie istnienia sensu- we wszystkich przejawach życia człowieka. Freud odkrył w tym wszystkim swoiste akty twórcze człowieka. W największych zawiłościach umysłu ludzkiego dostrzegał określone znaczeniowe formy. Freud poszerzył naszą wiedzę o całych obszarach ludzkiego doświadczenia, które przedtem pozostawały białymi plamami. Dzięki psychoanalizie wzbogacają się nasze możliwości docierania do pewnych sensów utworu- i to dających się dostrzec teraz gołym okiem, na ich powierzchni, a nie tylko w głębi-, które w interpretacjach literackich także pozostawały dotychczas białymi plamami. Polska psychoanalityk Danuta Danek stwierdziła, że „aby zrozumieć treść jej [psychoanalizy] pojęć i twierdzeń, i aby móc z niej w innej dyscyplinie naukowej warsztatowo, twórczo korzystać, potrzebne jest jeszcze poznanie jej przez własne doświadczenie, od wewnątrz. Potrzebne jest jej właśnie poznanie również w sposób warsztatowy, który jest zarazem poznaniem twórczym. Czyli we własnym procesie psychoanalitycznym”. A więc praca twórcza, literacka jest pewnym rodzaju psychoanalizą pisarza.

                 W tekstach literackich psychoanalizie poddawany jest autor utworu, bohater, relacje ich łączące, a także struktura narracji, czyli kolejność zdarzeń, punkty zwrotne, czy też obiekty zdarzeniom tym towarzyszące. Za każdym razem przedmiotem badań jest język, jako że lekcja udzielona nam przez Freuda nie pozwala już myśleć o człowieku, jako o Kartezjańskim podmiocie. Cogito ergo sum przeciwstawiona została nieświadomości.


                     W książce „Słyszy pan te śmiechy?” Nathalie Sarraute przywołuje za pomocą dźwięków -w tym wypadku poprzez śmiechy młodych ludzi- z zakamarków nieświadomości wspomnienia dwóch mężczyzn w podeszłym wieku. Dwaj dżentelmeni siedzą przy stole postukując starymi, przepalonymi fajkami, popijają brandy… Rozmowa między nimi toczy się cicho, powoli, później milkną na chwilę, nasłuchują… Z drugiego pokoju słychać śmiechy… Zostali teraz sami, jeden naprzeciw drugiego. Na niskim stoliku odsunięte na bok butelki i kieliszki zrobiły miejsce ciężkiemu zwierzęciu z gruzłowatego kamienia, które przyjaciel wziął z kominka, przeniósł ostrożnie i postawił tu, między nimi. Spojrzeniem, dłonią głaszcze z szacunkiem jego boki, grzbiet, jego szeroki pysk… Z oddali nadal słychać śmiechy…

Śmiechy umilkły. W końcu trzeba kiedyś iść do łóżka. Trudno przegadać całą noc…, o czym? O jakiś głupstwach, błahostkach… Młodzi ludzie dali sobie już spokój, rozeszli się każde do siebie, pozamykali drzwi, nareszcie cisza… nic nie słychać… zupełnie jakby powietrze zrobiło się nagle lekkie, uczucie wyzwolenia, swobody, beztroski… Rozmowa dwóch mężczyzn przeszła na temat posążka zwierzęcia. Jeden „tłumaczy” się przed drugim, że nie jest kolekcjonerem, że nie ma temperamentu zbieracza. Lecz będąc kiedyś z misją w Kambodży kupił figurę w jakimś sklepiku u handlarza starzyzną. Jednak u góry znowu młodzi zaczynają się śmiać. Za każdym razem pokładają się ze śmiechu… Wystarczy im byle co. Są młodzi, wesoło im… Skory do gniewu jeden staruszek zerwał się, ku zdziwieniu przyjaciela popijającego kawę, sączącego cassis, zadał gwałt wszelkim regułom dobrego wychowania, wybiegł na górę, zapukał, otworzył z wściekłością drzwi, wszedł… Co to znowu za śmiechy? Wytrzymać nie można…” a oni młodzi ucichliby natychmiast, przykucnęli po kątach przerażeni, jak „płochliwe nimfy zaskoczone przez satyra”.

Jednak po pewnym czasie młodzi znowu wybuchają śmiechem ze zdwojoną siłą… nie mogą już nad sobą zapanować: „Przypominają w tym uczniów wypuszczonych nagle na przerwę”. Starsi panowie wiedzą dobrze, bez żadnych niepotrzebnych słów, że śmiech z byle głupstwa… z jakiejś drobnostki całkowicie niewinnej, wypranej z wszelkiego znaczenia, wszelkiej wagi… śmiech z czegoś, z czego nawet nie da się nawet ująć w słowa, zapamiętać … właśnie taki śmiech, krótkie, urywane wybuchy, potem milczenie i znów, bez końca… stanowi miedzy innymi sygnał podobny do objawów będących wynikiem reakcji chemicznych subtelnych i skomplikowanych, zachodzących w następstwie wolnych przemian, które zapewniają funkcjonowanie żywego organizmu.

Mężczyzna, który spokojnie nabijał fajkę, odsunął kamienne zwierzę na bok, tam gdzie stoją butelki i kieliszki, wzniósł palec i powiedział: „Słyszy pan? (…) Czyżbym ja oszalał?

               Na tym tle Nathalie Sarraute w książce „Słyszy pan te śmiechy?” pokazuje jak nieświadomość przechowuje swoiste wzorce i możliwości zachowań, które ukonkretniają się w określonych sytuacjach: "Praobraz, czyli archetyp, jest postacią demona, człowieka lub procesu - która powraca w toku dziejów tam, gdzie swobodnie przejawia się twórcza fantazja" (C.G. Jung „O stosunku psychologii analitycznej do dzieła poetyckiego”). Obok elementów psychoanalizy, literatura wykorzystuje również inny nurt współczesnej psychologii - behawioryzm, który kwestionuje metody introspekcyjne, poddając w wątpliwość ich poznawcze rezultaty, odrzuca pojęcie świadomości, jako rzecz niesprawdzalną. Twórca, posługując się tzw. narracją behawiorystyczną (rozbudowany dialog, ograniczenie zasięgu mowy pozornie zależnej), koncentruje się przede wszystkim na przedstawianiu zewnętrznym postaci, ich zachowań, reakcji, gestów, słów - zupełnie rezygnuje z bezpośredniego nazywania i opisywania stanów psychicznych. Behawioryzm w literaturze był w pewien sposób odrzuceniem wzorca prozy narracyjnej posługującej się analizą psychologiczną, polegającą na przedstawianiu i badaniu stanów wewnętrznych postaci. Nathalie Sarraute wyjaśniając swój warsztat pisarski powiedziała: „…Od Freuda do Prousta, a nawet Dostojewskiego nie sposób nam już wierzyć w charaktery, w które Balzac na przykład wierzył tak mocno. Cała nasza wiedza o człowieku zmierza dziś ku anonimatowi. Wiemy, że wszyscy ludzie, jeśli obserwować ich z pewnej płaszczyzny, są dokładnie jednakowi, ulegają tym samym impulsom”. Książkę „Słyszy pan te śmiechy?” Nathalie Sarraute polecam, jako „rozgrzewkę” szczególnie tym czytelnikom, którzy w przyszłości chcą się „porwać” do przeczytania „Ulissesa” Jamesa Joyce’a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz