„Ucho igielne”
Wiesław Myśliwski
Autor/ (ur. 25 marca
w 1932Dwikozach)
– polski pisarz, dwukrotny laureat Nagrody Literackiej „Nike”
(1997, 2007); wychodząc ze źródeł chłopskiego doświadczenia i chłopskiej mowy
żywej, wpisuje swoje kreacje w krąg uniwersalnych praw i prawd o świecie oraz ludzkiej egzystencji.
Tematyka/ Co by było, gdybyśmy spotkali siebie samych z młodości? Taki
jest punkt wyjścia – w sandomierskim Uchu Igielnym, w wąskim przejściu na
schodach, bohater stary spotyka siebie młodego i w całej książce te dwie
perspektywy wzajemnie się przeplatają. Obaj czekają na dziewczynę, która kiedyś zniknęła. Wołano na nią
„Żydówka”. Poszukiwanie dziewczyny (i cień sandomierskiego getta) staje się
motywem łączącym całą tę powieść, która rozpada się na wiele osobnych historii.
Błądzimy po zakamarkach przeszłości, która tak na prawdę nie jest przeszłością.
W „Uchu Igielnym” nie ma bowiem
czasu, wszystko dzieje się jednocześnie. Życie bohatera składa się
z historii, które mogły wydarzyć się zawsze i przytrafić właściwie
każdemu. A jednocześnie jest to opowieść bardzo polska, kładzie się na
niej cień wojny i Zagłady. No dobrze, ale co może wyniknąć ze spotkania
samego siebie na gruncie innej płaszczyzny czasu? Otóż właśnie niewiele – nie da się nic
przekazać, a co gorsza, okazuje się, że nie ma żadnej ciągłości, składamy
się z wielu osób, a nie z jednej. Okazuje się, że budujemy obraz
swojego życia ze złudzeń, przeinaczeń. Taką summę życia bohatera przynosi nowa
powieść Myśliwskiego. Zamiast podsumowania dostajemy
dekonstrukcję, na tym polega przewrotność. Co więc zostaje z życia? Opowieść.
Jesteśmy, póki opowiadamy siebie. „Życie
człowiek nosi w sobie. Nie opowie, to go nie ma”.
Główny motyw/ Bohater powieści uczy się
sztuki przetrwania, w niekoniecznie przyjaznym środowisku. Po latach, już jako
znany profesor historii średniowiecza, dostrzega znamienne paralele wśród
obyczajów ówczesnych ludzi i współczesnych. Uświadamia sobie prawdy odwieczne,
jak choćby tę, wypowiedzianą przez prostą, steraną życiem kobietę: "skąd się biorą sanitariuszki na
wojnie? Z rozpaczy po zawiedzionych miłościach". Tytuł „Ucho Igielne" autor zapożyczył od
nazwy dobrze znanego zabytku, jakim określa się Furtę Dominikańską w
Sandomierzu, czyli w mieście swojej gimnazjalno-licealnej młodości.
Zdobiący okładkę obraz furty jest dziełem Stanisława Baja.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Starzy
ludzie lubią jednak odwiedzać miejsca, których nie ma i nie wiadomo, czy
kiedykolwiek były”.
„Niestety,
starcze tęsknoty bywają groźne”.
„Dawno,
niedawno, ale jak się kochało, to dalej się czeka”.
„Jest
ktoś taki, kto nigdy nie kochał?”.
„Jeśli
się kocha, zawsze jest się tym samym. Gdyby człowiek to wiedział w młodości,
inaczej by żył. A tak niejedno zmarnuje. A najczęściej miłość”.
„Prawdę
mówiąc, każde życie jest powtarzaniem życia po kimś. Przeszłość nas wyprzedza,
musi pan to wiedzieć, ciągniemy się za nią. Bo któż by nadążył za życiem”.
„Wszystkie
pytania, jakie w życiu sobie zadajemy, sprowadzają się do tego jednego, czy
warto było”.
„Tylko
proszę pamiętać, że młodość potrafi długo zwodzić”.
„Nikt
zresztą nie zaczyna życia od siebie”.
„Życie
to błądzenie za sobą bez nadziei, że się kiedykolwiek siebie odnajdzie”.
„Pustka
to coś najgorszego, co nas może spotkać. A zaradzić jej tylko można, żyjąc w
czyimś życiu”.
„Są
takie chwile, które niczym słońce w soczewce skupiają w jeden punkt całe życie,
wypalając w nas już na zawsze ślad. Kto wie, czy nie dla takich jedynie się
żyje, nie dla iluś tam lat”.
„Nie
powinno się jednak odwiedzać dawnych miejsc, bo to nie są już te same miejsca.
Miejsca jak wszystko przemijają”.
„Poza
tym niektórzy, doszedłszy do Ucha Igielnego, przystawali, jak gdyby po połowie
życia, bo przeważnie wtedy nachodzą nas pierwsze lęki przed przyszłością i zaczyna się człowiek oglądać
za przeszłością”.
„Trywialność
i wzniosłość to niemal siostry syjamskie”.
„Cóż,
człowiek chciałby odkryć początek swojego losu nawet w niekiełkującym jeszcze
ziarnku. Niestety, początek jest z natury swojej nie do uchwycenia, można rzec,
niezauważalny, więc kto wie, czy to nie koniec ustanawia dopiero początek”.
„W dzieciństwie,
gdy się coś wyryje w pamięci, nigdy już tej pamięci nie opuści. Człowiek
odkrywając swoją obecność na świecie, jeszcze się wszystkiemu dziwi, a
zdziwienie to korzeń pamięci. Niestety, wraz z latami korzeń wysycha, tak że w
końcu nic nas już nie dziwi”.
„Z samych
snów mógłbym ułożyć swoje życie i pewnie ciekawsze niż to na jawie, bo czym
jest życie, gdy wszystko wydaje się już tylko snem?”.
„Wszyscy
jesteśmy rodziną wobec śmierci”.
„(…) w
młodość to wiara, że się zawsze młodym będzie”.
„Do
dziś najgorsze myśli nieraz mnie trapią, że może tak się umiera. Po prostu nie
przyjdzie się, nie odpisze na list, nie podniesie się słuchawki telefonu”.
„(…)
historia to nie przeszłość. Jakkolwiek byłaby odległa, zawsze dzieje się teraz,
za naszego życia”.
„Tylko
że ten pani Bóg zbudował świat, który my teraz z gruzów podnosimy”.
„Za
prawdę już niejeden poszedł za kratki. A za kłamstwo nie słyszałam, żeby ktoś
siedział”.
„Współczesność
to nie historia, to walka o historię, gdyż każdy chciałby się wznieść na jej
szczyt”.
„Całe życie
trzeba najpierw przeżyć, żeby móc się na nie powoływać”.
„Nawet
dziewice są dzisiaj mianowane! I jak ma być dobrze?!”.
„Zresztą
czy nie wszyscy występujemy w jakichś rolach, i to te role za nas żyją?”.
„Prawda
portretów i prawda życia to różne prawdy, panie profesorze. Jak na tych
wszystkich portretach pięknych dam i dostojnych mężów w pałacu”.
„Bez
płaczów nie wiedziałbyś, co to życie. Płaczu nie musi być widać ani słychać.
Płacz to jak krew, nie czujesz, że w tobie płynie. Śpisz, a on płynie. Możesz
się śmiać, a płynie”.
„Po
nikim tak człowiek nie widzi dokładnie starości, jak po starzejących się ojcu,
matki”.
„Lubimy
bajki nie tylko w dzieciństwie. Bajki to odtrutka na trudną nieraz do
zniesienia codzienność”.
„Świat
skurczył się niemal do podwórka i dalej się kurczy”.
„Przypisywanie
sobie cnoty niewinności to brak zrozumienia dla naszych związków ze światem”.
„I
pomyśleć, że potomkowie chłopów pańszczyźnianych restytuują dzisiaj feudalizm”.
„Niestety
po reklamach najlepiej widać, jak nisko upadł rozum”.
„Przystosowanie
jest, bowiem warunkiem istnienia. Jeśli człowieka nie stać na to, płaci
najczęściej cenę, która jest ponad jego miarę”.
„Przeszłość
zawsze się podporządkowuje obecnie przeżywanej chwili”.
„(…)
siebie człowiek nigdy nie słyszy fałszywie”.
„Bo
nieść na rękach nagość, to nie to samo, co ją widzieć”.
„Sny
wiedzą dużo więcej o nas niż my sami o sobie wiemy”.
„(…)
mam wątpliwości, czy pamięć może być gwarantem naszej tożsamości”.
„Czy
Ziemia już za mała jest dla ludzi, czy po prostu nie wiedzą, jak na niej żyć?”.
„Z tej
samej ziemi jesteśmy, z tego samego świata, z tych samych grzechów”.
„Pragnienia
z dawnych lat przechowują się w nas do starości niczym w skrzyni. I od czasu do
czasu dają znać o sobie”.
„Bo na
co spojrzysz, kicz. Cały świat jeden wielki kicz. Wszyscy jesteśmy kiczem
zarażeni. To i Boga nie potrafimy sobie inaczej wyobrazić, tylko jako kicz. A
czy można wierzyć w kicz? Może jeszcze tylko wśród ślepców dałoby się znaleźć
geniuszy”.
„Ja
mam zasadę, starzejesz się, zmień żonę i lat ci ubędzie. Można w ten sposób
dociągnąć, ho, ho”.
„Musiało
to być coś bolesnego, zwykłych urazów nie przechowuje się przecież przez tyle
lat, a tym bardziej do starości”.
„Jeśli
świat nie potrzebowałby sztuki, Bóg nie stworzyłby kobiety”.
„Według
mnie Bóg powinien być kobietą. Bo kto rodzi świat? Kto cierpi za świat?
Kobieta. Ona jest naszym losem. My, mężczyźni, jesteśmy tylko od wojen,
rewolucji i różnych zawieruch. Nasza siła to tylko złudzenie. Bóg przelał swoją
moc na kobiety”.
„Furta Dominikańska” zwana również „Uchem
Igielnym” jest ostatnią istniejącą furtą w murach obronnych Sandomierza. Obie
nazwy są wymienne: „Ucho Igielne” ze względu na kształt furty przypominające
ucho igły. Zwężone na dole i rozszerzające się ku górze, natomiast nazwa z
członem „Dominikańska” odnosi się do faktu, iż dawniej było to miejsce
ułatwiające komunikację pomiędzy braćmi z dwóch klasztorów dominikańskich. Tego
wewnątrz murów obronnych i tego poza nimi. Umożliwiało też ucieczkę, czy też
ukrycie się w murach miasta. Odmienne od czterech bram wjazdowych, wąskie, ze
względów bezpieczeństwa. „Ucho Igielne” stanowi niezwykle urokliwe miejsce do fotografii.
Pamiątkowe zdjęcia robią nowożeńcy, zakochani, znajomi. Jest opowieść, mówiąca
o tym, że czasami „Ucho Igielne” lubi zamknąć się, szczególnie wtedy, gdy
przechodzi przez nie osoba mająca wiele na sumieniu.
Każdy człowiek dochodzi do takiego etapu w
swoim życiu, w którym musi przejść przez życiowe „Ucho igielne”. „Czas i przestrzeń są ramionami, które
zamykają w sobie całą rzeczywistość. Nie możemy pojąć żadnej rzeczy realnej
inaczej jak tylko w warunkach czasu i przestrzeni"– stwierdza
niemiecki filozof Ernst Cassirer. Wciąż wierzymy, że każdy musi przejść przez
tak zwany kryzys wieku średniego. Jednak dla wielu z tych, którzy osiągnęli to
„ucho igielne” w wieku 40 lub 50 lat, to, co faktycznie przeżywają, jest tak
naprawdę „przebudzeniem”. To szansa, aby odłożyć na bok stare wierzenia,
stereotypy i sposoby robienia różnych rzeczy. To czas na ponowne wymyślenie
siebie i zaplanowanie nowej, lepszej drogi na przyszłość. Jeśli istnieje słowo,
do którego nadużywania ludzie przejawiają wyjątkową skłonność, to jest to słowo
„kryzys”. Są kryzysy społeczne, kryzysy gospodarcze, kryzysy kulturowe, nie
wspominając już o wszystkich naszych osobistych kryzysach. Zamiast być czymś,
co dzieje się z konkretnego powodu, lub tylko sporadycznie przez całe nasze
życie, jesteśmy przekonani, że ludzie żyją w stałym stanie zmian, kryzysów,
wzlotów i upadków. Wkraczając w ten okres życia, nie możemy liczyć na żaden
telos, żaden cel. Stoi przed nami zadanie przebudowania na nowo tak
fundamentalnych pojęć, jak rodzina, Bóg, człowiek, dusza, miłość, przyjaźń.
Wszystko to musimy zintegrować ponownie, lecz już w zupełnie innym wymiarze.
Dojrzałość, bo sam nie lubię słowa „starość” (ponieważ
jest to stan ducha a nie ciała) jest w historii cywilizacji i kultury
doświadczeniem progowym. Podobnie jak dzieciństwo, łączy się z powrotami do
natury, lecz w tym szczególnym przypadku odbywają się one w odwróconym
porządku, à rebours. W tym sensie
można powiedzieć, że filozofia dojrzałości-starości- wiązałaby się z pewnym rodzajem ironii egzystencjalnej.
Dzieciństwo, ale odwrócone; młodość, ale narzucana jakby gwałtem, ponieważ nie
prowadzi do niej żadna chwila inicjacji, ani przejścia. W dojrzałość-starość -
po prostu się zanurzamy. Jest to jak
obcowanie z tajemnicą, zmaganie z niebytem. Czy „wydrzemy” temu niebytowi
transcendencję? To właściwa stawka tej próby, choć każdy przechodzi ją
indywidualnie, z osobna. Wkraczając w starość (wciąż, znowu) nie wiemy, czy Bóg
jest, czy istnieje. Czy nasze wybory życiowe były słuszne, czy kochaliśmy przez
całe życie odpowiednią osobę, czy też
nie? Ten obraz zależy wprost od starcia z najpóźniejszym okresem naszego życia.
To świadczyłoby o tym, że mamy do czynienia z młodością na opak, ponieważ z
początku nie posiadamy żadnej metafizycznej gwarancji. Jest jednak pustka,
którą należy wypełnić. Wypełnianie zaś odbywa się nie w atmosferze inicjacji
czy epifanii. Człowiek dojrzały-starzec przeżywa te chwile w realistycznej
samotności, jest zdany wyłącznie na siebie.
„Poza miłością nie ma nic, tylko śmierć. Miłość jest najwyższym
stanem mądrości, na jaki stać człowieka. Ona z istoty swojej jest mądrością” - mówi Wiesław Myśliwski. „Każdy
odczuwa lęk przed śmiercią. Myślę, że nawet samobójcy. Ten lęk, jak i wszystkie
inne, jest całkowicie poza naszą kontrolą, podobnie jak wyobraźnia, uczucia czy
wrażliwość. Lęk jest wpisany w istnienie. Gdybyśmy mogli przy użyciu wolnej
woli kierować emocjami, to nie wiem, czy w ogóle bylibyśmy ludźmi”. Perspektywa
temporalna jest behawioralnym aspektem psychologicznego czasu, w którym
funkcjonuje człowiek. To jednocześnie subiektywna świadomość jednostki,
odnośnie jej umiejscowienia na kontinuum: przeszłość — teraźniejszość —
przyszłość. Perspektywa czasowa wiąże się z refleksją nad własną egzystencją,
nad realizacją celów życiowych, czy ponowną oceną dotychczasowej hierarchii
wartości i zależna jest od wielu czynników. Jednostka może przyjmować taką
perspektywę na przestrzeni swojego życia. Jednakże ostateczne podsumowanie
przeprowadzane jest zazwyczaj dopiero po przejściu na emeryturę, kiedy człowiek
zdaje sobie sprawę, że na rozpoczynanie nowych, poważniejszych zamierzeń nie
starczy mu już ani sił, ani czasu. Stąd u ludzi starszych najbardziej
refleksyjne podejście do oceny stopnia urzeczywistnienia własnych celów
życiowych, a pozytywny bądź negatywny bilans, przesądza o wartości całego
istnienia. Na tym etapie większość
zmian jest nieodwracalna lub postępująca.
Człowiekowi zazwyczaj najtrudniej
przystosować się do tego, co już się nie zmieni albo będzie się dalej
pogarszać. Badania dowiodły, że adaptację do starości utrudnia obniżenie stanu
zdrowia i statusu materialnego, ułatwiają zaś dobre zdrowie i korzystne warunki
materialne.
„Ucho Igielne” pod wieloma względami przypomina
poprzednie powieści Wiesława Myśliwskiego: starszy człowiek, monolog, panorama
historii od czasów przedwojennych, po dzień dzisiejszy. Monolog służy przy tym
zarówno podsumowaniu życia, jak i znalezieniu życiowych prawd – doświadczalnych
sensualnie, trwałych, fundamentujących świat i etykę. Różnica między powieścią
najnowszą, a dwiema ostatnimi, jest jednak dotkliwa: tych prawd nie ma i nie
będzie. „Ucho Igielne” mówi nie tyle
o braku punktów oparcia, ile wytwarza rzeczywistość niepewną, niedookreśloną,
rozmytą. W istocie nic nie jest takie samo, bo w ogóle nie bardzo jest. We
wspomnianym monologu biogram bohatera ma kształt linii wznoszącej. Oto syn
pracownika administracji fabrycznej oraz zwykłej gospodyni domowej, został
uznanym autorytetem od średniowiecza. A mimo to, konkretny człowiek tu zanika.
Myśliwski rozmnożył bohatera, obdarzając go starszym i młodszym wcieleniem.
Podwojony bohater ustawicznie spotyka samego siebie w „Uchu Igielnym”, a więc
miejscu, w którym faktycznie mijają się w Sandomierzu ludzie idący w dół i pod
górę. Na topografię nakładają się sensy ostateczne, bo przecież „ucho igielne”
to miejsce sądu, w którym każdy dowie się, czy zostanie zbawiony.
„Starzy ludzie lubią jednak odwiedzać miejsca, których nie ma i
nie wiadomo, czy kiedykolwiek były”. To właśnie
czyni bohater „Ucha igielnego”, przez
które przecisnąć się trzeba, i to nie raz, lecz wiele razy. Z góry na dół i z
powrotem, bo życie, jak pokazuje Wiesław Myśliwski - we wszystkich utworach -
toczy się w różnych czasach jednocześnie i wcale nie przebiega linearnie. „Czas jest chytry jak lis”- pisze w
swojej najnowszej powieści. Przeszłość nie jest tym, co się zdarzyło. Według
autora, to nieustannie eksplodujące miejsca w naszej pamięci, zwłaszcza ludzi
niechcących tego wcale, albo przeciwnie, pragnących nade wszystko zostać
zapamiętanymi tak, a nie inaczej. W najnowszej powieści stary profesor, alter
ego autora, wraca do fantazmatycznego miasta swojej młodości. W jednej z
najbardziej poruszających scen, przymuszony przez gorliwych organizatorów,
odwiedza kobietę utrzymującą, iż świetnie go zna, że łączy ich wspólna
przeszłość. „Nie mogłem przecież
odpowiedzieć, że nie pamiętam, byłoby to okrutne. Tym bardziej, że wysłuchując
jej życia, przypisałem się, chcąc nie chcąc, do jej pamięci. Mógłbym
powiedzieć, że dałem się wciągnąć w jej pamięć”. Myśliwski powtarza, że
pamiętamy więcej, niż przeżyliśmy, bo nasza pamięć i biografia zespolona jest z
innymi historiami i pamięciami. Książka „Ucho
igielne”, to między innymi
wspaniała literacka analiza istoty pamięci.
Czas nigdy nie płynie jednotorowo, łączy się
i przeplata ze sobą w różnych wymiarach przestrzennych. Potrafi biec w każdą
stronę jednocześnie, tworząc iluzoryczną sieć połączeń, w którą wpadamy
wierząc, że to właśnie nasze życie wyznacza jego granicę. Nic bardziej
błędnego. Ciągnie nas, gdzie tylko zechcę. I w tył, kiedy nas nie było, i w
przód, kiedy nas nie będzie. Igra z nami, wiedząc, że i tak pozostajemy wobec
niego absolutnie bezsilni. I wtedy bywa, że uznaje się za prawdę coś, co mimo
dowodów czy świadków, okazuje się po latach pomyłką, i to pomyłką, która
skazała kogoś na śmierć niepamięci. W historii takich prawd uznaniowych
znajdzie się bez liku, a im bardziej nas, tym więcej ich. To dziwne uczucie
odkryć, że jest się w wieku swojego ojca czy matki. Człowiek zapalczywie wypiera
ze świadomości ów niewygodny fakt. Chciałby wciąż być od nich młodszy. Wydaje
mu się, że złamana została naturalna reguła życia, że jest się zawsze młodszym
od swoich rodziców i będzie takim aż do śmierci. Podobnie jak w czasach dzieciństwa
ma wrażenie, że są jego tarczą, za którą w każdej chwili może się skryć, nawet
jeśli już ich nie ma. Cóż, nikt nie żyje wyłącznie własnym życiem. Można by
nawet powiedzieć, że powtarzamy to, co inni już przeżyli, począwszy od
urodzenia, aż po samą śmierć. Może dzięki tej powtarzalności udaje nam się
przetrwać. Bo trudno sobie wyobrazić, że to od nas zaczynałby się świat. Za
nami nic, a po nim, co? Nawet zbuntować się za to, że żyjemy, nie byłoby,
przeciw komu. Szlibyśmy w przyszłość po omacku, pełni lęków, trwogi, nie wiedząc,
dokąd właściwie zmierzamy. A tak, przynajmniej idziemy już po jakiś śladach,
nieważne, w jakim kierunku. Ślady są ważniejsze od wszelkich kierunków. Możemy
przyrównać to do ewolucji głosu. Głos po przejściowym okresie dzieciństwa,
dopiero po mutacji ujawnia się, jako dojrzały głos. Również życie każdego
człowieka przechodzi taką mutację. Kiedy coś zrozumiemy, kiedy coś zaczniemy
czuć, kiedy odkryjemy, że nasz los nie jest tylko w naszych rękach, życie
zaczyna nabierać kształtu. Co prawda, mimo różnych zabiegów, starań, nawet
walki, nie wiemy, jaki jest prawdziwy sens życia, chociaż nieustannie o niego
pytamy.
Ale nie da się zapamiętać wszystkich i
wszystkiego, a już na pewno nie tak, jak inni i my sami byśmy chcieli. Podobnie
jak nie da się opowiedzieć do końca ani życia cudzego, ani tym bardziej
swojego. Dlatego dopóki człowiek żyje, żadne rozdanie nie jest ostatnie.
Czytelnik razem z autorem, wspina się raz po raz i schodzi po schodach „Ucha
igielnego”, mijając swoją przeszłość lub przyszłość. Kiedy narrator daje głos
innym, w tych mistrzowskich małych narracjach, w których tworzeniu Myśliwski
nie ma sobie równych, cierpnie skóra. Autor „Ucha
igielnego” pisze: „Topielec [ciasto]
był rzeczywiście świetny. Ale gdybym miał wybrać tego topielca czy opowieść,
jak się go piecze, wybrałbym opowieść o pieczeniu placków”. Ten kobiecy
litanijny monolog, matczyny jazgot, śpiew, szept to najmocniejsza nić
wszystkich powieści Wiesława Myśliwskiego. Jest silniejszy od śmierci. Dzięki
opowieści „żadna śmierć nie jest
jednorazowa”, a najnowsza książka Myśliwskiego, przesycona jest pragnieniem
opowiadania, które mimo wpisanej weń klęski- bo zawsze można coś zrobić lepiej,
inaczej, dokładniej, jeszcze dokładniej – daje poczucie sensu.
„Życia nie da się tak miga opowiedzieć. Nawet po śmierci chciałoby
się opowiadać”, mówi zwielokrotniony w różne czasy i
persony narrator „Ucha igielnego”. Żyjemy
w innych, nawet tak przypadkowych światach, jak ten człowiek, który na dworcu
dosiada się do bohatera książki, uciekającego nocą przed organizatorami
honorowego pobytu, w mieście jego młodości: „Tak
zawsze jest, kiedy człowiek wysłucha czyjegoś życia, nie może się już z niego
potem wydostać. Będzie żył w nim jak w swoim”. Na starość wspomnienia –
zwłaszcza z okresu dzieciństwa czy młodości – tracą swą wiarygodność, ulegają
zatarciu i ciężko ocenić czy rzeczywiście istniały. Co się kryje za tym, że jesteśmy tak
nierozerwalnie przywiązani do czegoś, kogoś, co nie wiadomo, czy było czy był,
lub czego nam życie poskąpiło, a z czego, mimo to, stworzyliśmy odniesienie do
naszej tęsknoty. Do czego w takim razie tęsknimy?
Utwór Myśliwskiego zarówno otwiera, jak i
wieńczy, wszechobecna śmierć. Wykorzystując swój stały motyw rozmowy, tym razem
autor przenosi dialog w sferę niemal spirytualistyczną. Upadek starca na
schodach, rozmowy, które narrator toczy sam ze sobą, dyskusja między żyjącymi,
a w przyszłości zmarłymi ludźmi, pojawiającymi się znikąd, nasuwają na myśl wątki niemal mistyczne. Narrator, który
przekroczył linię swojego życia (żył rok dłużej, niż mu przepowiedziała
Cyganka), jako „pokutę” miał przez ten dodany mu czas przeżyć swoje istnienie.
Jednak mimo wielu podniosłych tonów, w powieści można znaleźć także elementy
ironiczne: jak w przypadku sceny spotkania autorskiego. Podczas niego padają
słowa o wyczerpaniu formuły literatury, ale pojawia się jednak „arcydzieło”
człowieka z ludu, dystans wobec dyskursów pamięci, wyczerpania słów, którymi
można opisać świat. Myśliwski, zaczynając od postmodernistycznego westchnienia,
że wszystko już było, a żyjemy, powtarzając życie innych, ukazuje, że właśnie
ta powtarzalność może być dla człowieka współczesnego przystanią, w której
odnajdzie swoje nie tyle marzenia, ile lęki i tęsknoty. Jest także zdjęciem z
barków ludzi żyjących współcześnie, imperatywu indywidualizmu za wszelką cenę. „Ucho igielne” to utwór, który przywraca
życiu ludzkiemu czas cykliczny, obrzędowy, a więc często swojski, najbliższy,
głosząc protest przeciw ostrzu linearnego postrzegania przemian świata.
Przez krytyków Myśliwski określany jest
często, jako twórca tzw. literatury chłopskiej - podejmującej problematykę
tożsamości wsi i jej mieszkańców, w czasach historycznych przemian. Pisarz w
jednym z wywiadów powiedział, że kultura wiejska zawiera w sobie wieczne
wartości ludzkiej egzystencji i najbardziej uniwersalne siły, pozwalające na
kształtowanie własnego losu - uprawianie ziemi, budowanie domu, przekazywanie
tradycji rodzinnej. Jak mówił Myśliwski, obecnie mamy do czynienia z sytuacją,
gdy „potomkowie chłopów restytuują
feudalizm w Polsce". Jego zdaniem to konsekwencja faktu, że jako społeczeństwo „nie rozliczyliśmy się z
wielu wieków pańszczyzny. Mówię o zadośćuczynieniu moralnym. Tak jak komuniści
po wojnie nadużywali, nie zawsze bez podstaw, historii społecznej do
propagandy, to po transformacji mamy tylko historię polityczną. Historia
społeczna zniknęła" - powiedział Myśliwski. Autor porusza także
kwestię „etykietowania” ludzi, które zwykle pociąga za sobą inne
zniekształcenie myślenia. W uproszczeniu można powiedzieć, że etykietowanie
stanowi element procesu definiowania siebie i otaczającego nas świata. Ludzie
posiadają różne cechy, które ich opisują, nie musimy używać takich słów jak: „Żyd”,
„gej”, „z zespołem Downa”. Często słyszymy w rozmowach: „znakomity lekarz, ale
Żyd”, „wspaniały aktor, ale gej”, „ładne dziecko, ale ma downa”. Bohater utworu
przytacza historię pewnej dziewczyny, którą spotkał w czasach swojej młodości.
Wołali na nią „Żydówka”. Choć Żydówką nie była. Jej dziadek piastował
stanowisko lekarza w jednostce wojskowej i przejawiał w swym zawodzie
nadzwyczajne zdolności. Ponoć potrafił
zdiagnozować chorobę ledwie patrząc na pacjenta. Żydówką została „ochrzczona”
po napisaniu szkolnego wypracowania, w którym przybliżyła likwidację
żydowskiego getta na sandomierskim wzgórzu. Co się później z nią działo? To
najsilniej ukrywany wątek powieści i jego śledzenie może nas zaprowadzić w
bardzo odległe regiony.
Ks iążka Wiesława Myśliwskiego „Ucho
igielne" to poruszająca medytacja nad ludzkim losem, pamięcią oraz
historią, zagadkowością intymnych relacji, a przede wszystkim nad tajemnicą
spotkania młodości ze starością. Relatywność czasu czy przestrzeni, ma tutaj
fundamentalne znaczenie, które spaja, łączy i implikuje złożoność
międzyludzkich korelacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz