08 czerwca 2019

W obcym pokoju


„W obcym pokoju”

Damon Galgut




Autor/ (ur. 12 listopada 1963 roku, Pretoria, RPA). Ukończył Uniwersytet Kapsztadzki, Pretoria Boys High School. Autor czterech sztuk teatralnych i siedmiu powieści, z których dwie zostały nominowane do Nagrody Bookera.

Tłumaczenie/ Beata Turska

Tematyka/ Książka „W obcym pokoju" miała być subtelną opowieścią o tęsknocie i niespełnionych pragnieniach, o gniewie i współczuciu. Jednak taką nie jest. Podczas trzech kolejnych wypraw bohater wejdzie w trzy różne role, determinujące sposób przeżywania obcych światów. W pierwszej będzie naśladowcą, niemal bezwolnie podążającym za człowiekiem, którego ledwie zna, lecz który w dziwny sposób pociąga go i zarazem odpycha. W drugiej będzie kochankiem, niepotrafiącym wprawdzie wyrazić swych uczuć, lecz przeżywającym głęboką homoerotyczną fascynację chłopakiem, do którego dostępu bronią językowe i emocjonalne bariery. W trzeciej stanie się opiekunem kobiety, której jedynym pragnieniem jest śmierć. Żadna z tych ról nie będzie prosta, żaden z trzech epizodów nie zakończy się dobrze.

 Główny motyw/ Młody mężczyzna udaje się w podróż najpierw do Grecji, potem do Afryki i wreszcie do Indii. Wędruje z niewielkim bagażem i najprościej, jak tylko się da. Dla tych, którzy są z nim w podróży, i których spotyka na swej drodze - przystojnego i tajemniczego nieznajomego, grupki beztroskich turystów z plecakami, i kobiety, która znalazła się w swoim życiu na krawędzi - staje się kolejno: Naśladowcą, Kochankiem i wreszcie Opiekunem. Chociaż bardzo się stara i ma jak najlepsze intencje, wszystkie trzy podróże kończą się katastrofą. Wszystkie trzy zmienią jego życie.

 Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„Nie bardzo znam fakty, bardziej interesuje mnie mitologia”.

„Nic tak nie podsyca chęci odwetu jak rozpacz, tego raz po raz uczy nas historia”.

„Dlaczego z taką łatwością wyobrażam sobie przemoc, podczas gdy czułość będzie dla mnie zawsze uwięziona między słowami”.

„Ja jestem wiecznie udręczony brakiem miłości, a być niekochanym to tyle, co być bezsilnym”.

„Bez miłości wszystko traci wartość, przestaje mieć większe znaczenie”.

„Idea podróży, porzucenia swego miejsca w świecie, jest próbą ucieczki przed czasem, najczęściej nieudaną”.

„W końcu to ludzka rzecz szukać śladów przeznaczenia tam, gdzie chodzi o miłość bądź tęsknotę”.

„Świat, przez który wędrujesz, przenika do świata w twoim wnętrzu, już nic się nie dzieli na części, jedno znaczy drugie, pogoda nastrój, krajobraz uczucie, każdemu przedmiotowi odpowiada wewnętrzny gest, wszystko zmienia się w metaforę. Granica jest linią na mapie, ale jest też nakreślona w twoim wnętrzu”.

„To, czego nie pamiętamy, nigdy się nie wydarzyło”.



Od jakiegoś czasu sam przeceniam swoje oczytanie, zwłaszcza, gdy chodzi o to, co dzieje się w literaturze w ostatnich latach. Z dwóch względów: podaż książek stała się tak wielka, że trudno wchłonąć wszystko, co zasługuje na przeczytanie. Po drugie: moje możliwości percepcyjne kurczą się z wiekiem i ograniczają do tego, co związane jest z moimi bezpośrednimi zainteresowaniami. Dlatego wyróżnienie tego, co posiada szczególnie trwałą i wysoką wartość literacką, bywa dla mnie trudne i prawdę mówiąc – przekracza moje kompetencje. Wszelka taka próba musi być siłą rzeczy subiektywna i ułomna. Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że literatura nie odzwierciedla już świata społecznego. Jednak, kiedy pojawiają się książki, które choćby marnie pokazują rzeczywistość społeczną – jak na przykład „W obcym pokoju” Damona Galguta to muszę przyznać, że jako ludzkość zmierzamy w złym kierunku.
Zaobserwowałem, że niektórzy współcześni pisarze są zamknięci w swoich własnych granicach, nie interesuje ich ogarnianie świata. Skupiają się na własnych, narcystycznych i mało interesujących tematach. Literatura do tej pory demaskowała to, co człowiek, społeczeństwo chciało ukryć.  To właśnie do tej pory było jej nadrzędnym celem. Nieustannie zadawała pytania o człowieka, o to, kim jest i dokąd zmierza. Na przestrzeni wieków i w literaturze i w filozofii, odpowiedź na to pytanie była zróżnicowana. Można powiedzieć, że oscylowała ona pomiędzy systematycznym, strukturalnym i dualistycznym ujęciem, a ujęciem egzystencjalnym. To pierwsze ujęcie sygnalizowało rozumienie człowieka, jako bytu pośród innych bytów, zasady pośród innych zasad.
Współczesna literatura -nadużyję tego słowa- to literatura nudy, apocomii, pustki: chorób dotykających współczesnego człowieka. Twórcą terminu „apocomia” jest Jean Sulivan (1913-1980), francuski pisarz, ksiądz, autor esejów i opowiadań. Terminem tym określa się chorobę nękającą współczesnego człowieka, która objawia się pewnego rodzaju zgorzknieniem, wyrażającym się w pełnych rozczarowania i zgorzknienia słowach typu: „A po co mi....? Po co jeszcze walczyć? Po co ciągle żyć nadzieją?”. Źródła takiego zachowania upatruje się w braku zgody na świat. Człowiek jest zmęczony nieustannym odrzucaniem współczesnej rzeczywistości. Czasami nawet stan niezadowolenia sprawia mu przyjemność. Pod wpływem rozczarowań, częstych porażek, zraniony przez życie zamyka się w sobie.
Już od młodości współczesny człowiek-odwrotnie niż jego dziadkowie w latach swojej młodości, których problemy naznaczone były wojną, głodem, sieroctwem, biedą- jest doświadczony innymi trudnościami życiowymi (nauka, wysiłek myślenia, praca, gromadzenie rzeczy). Stoi wobec konfliktu (rodzina, praca, rówieśnicy, szkoła, rywalizacja), napiętnowany lękiem przed przyszłością, nieustannie zadaje pytanie – dlaczego? Jaki to ma sens? Po co angażować się w życie, które przyniesie wyłącznie rozczarowanie? Po co brać ślub, skoro wkrótce małżeństwo i tak ulegnie rozpadowi? Po co rodzić dzieci, które z góry skazane będą na egzystencję w tak okrutnym świecie?
W świecie pełnym niebezpieczeństw, w którym dominuje zło i przemoc, a każdy dzień bywa walką o przetrwanie, zarówno na polu społeczno – kulturowym, jak i cywilizacyjnym. Zaspokajanie podstawowych potrzeb zmusza do decyzji sprzecznych z własnym sumieniem, wpływając destrukcyjnie na psychikę jednostki, co niejednokrotnie prowadzi do chorób i wyniszczających nałogów. Po co zatem skazywać dzieci na takie ryzyko?
Można powiedzieć, że apocomia to niebezpieczeństwo zgorzknienia wynikające z rozczarowania rzeczywistością. Postawa dzisiaj bardzo powszechna i dotykająca człowieka na różnych płaszczyznach jego życia. Apocomia rodzi postawę zamknięcia się w sobie, a to może doprowadzić do samozniszczenia. Owo zamknięcie się w sobie prowadzi do tego, że człowiek staje się nieczuły, oschły, skłonny do nerwowych reakcji. To jakaś ucieczka w głąb siebie, odrzucenie drugiego człowieka, pomocy, możliwości rozwoju, twórczego bycia dla siebie i dla innych. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Mianowicie, współczesnego człowieka dosięga lęk, określany, jako wewnętrzny stan, nieuświadomiony mechanizm przybierający różne formy: lęk separacyjny, lęk kastracyjny, lęk przed rozpadem, lęk przed utratą obiektu itd. Lęk to nic innego, jak oznaka ludzkiego niedomagania, którego źródło jest odległe. Wiele osób, doświadczając podobnych stanów, nie wytrzymuje walki z własnym lękiem i stopniowo popada w odrętwienie, które stanowi swoisty przedsionek niebezpiecznej dla zdrowia depresji. 
Lęk egzystencjalny może prowadzić do apocomii, czyli odcięcia się od świata. Apocomia staje się - jak widać - znakiem współczesnego człowieka. Rodzi się pytanie: Czy to już choroba czy tylko ucieczka w nerwicę noogenną? Jednej z przyczyn apocomii upatrujemy w otaczającej nas rzeczywistości. Rzeczywistość ta jest coraz bardziej złożona i skomplikowana. Wciąga nas w wir pilnych, aktualnych problemów, niezbędnych decyzji. Człowiek żyje w pewnego rodzaju rozgardiaszu, w jakimś rozproszeniu, ukierunkowującym nasze życie na różnego rodzaju atrakcje, oraz w powszechnie udzielającym się rozdrażnieniu. Trzeba to w swoim życiu przyjąć, by nie popaść w apocomię, czyli w stan zgorzknienia.
„Obcy pokój” w tytule książki Damona Galguta nie jest tak naprawdę pokojem. Tytuł odnosi się do przerażającej przestrzeni w umyśle człowieka, która jest zależna od samej jednostki. Trzy autonomiczne tematy tej książki południowoafrykańskiego pisarza Damona Galguta, są intensywne, szczere i zarazem ponure. Częściowo opowiadane przez głos pierwszej osoby- wyraźnie przez samego Galguta- historie te często powracają do bezosobowej trzeciej osoby. Tematem jest samotność i poszukiwanie miłości. Narrator, centralna postać, prowadzona jest przez opresyjną potrzebę przynależności. Niepokój bohatera, który miał dominować w książce na tyle, iż mieliśmy ją uznać za materiał filozoficzny, okazuje się kiepskim wynurzeniem wyimaginowanych problemów.  Nie chodzi tu tylko o historię, dotyczy też momentów kryzysu i wyboru, które niezmiennie ulegają realizacji. Damon Galgut bada w niej samego siebie, swoją własną jaźń. Galgut, to bardzo „dziwny” pisarz, opisujący cierpienie psychiczne i alienację emocjonalną, ale nie w taki sposób, jakiego oczekiwałem.
„Naśladowca” to opowieść o władzy. Rozpoczyna się wędrówką samotnego człowieka, zmierzającego w kierunku starożytnych greckich ruin. Na swojej drodze spotyka ubranego w czerń tajemniczego mężczyznę, podążającego w przeciwną stronę, z którym rozmawiając na różne tematy, nawiązuje nić porozumienia. Tej samej nocy, kiedy bohater przyjeżdża do schroniska młodzieżowego, jest zaskoczony, widząc mężczyznę w czerni w swoim pokoju. Mężczyzna wyjawia mu, że ma na imię Rainer i pochodzi z Niemiec. Z jakiegoś powodu postanawia opóźnić swoją podróż, co wywołuję mieszane uczucia w Damonie (imię narratora, podobnie jak autora). Jest zarazem niespokojny, jak i podekscytowany rozwojem wypadków. Towarzystwo Rainera budzi w nim pewne pragnienia, skrywane dotychczas w głębi duszy, tam gdzie nigdy wcześniej nie sięgał. Napięcie homoerotyczne jest namacalne i z każdą chwilą rośnie. Podróże Rainera są jego sposobem na ucieczkę od kobiet.
Nie mówi o potencjalnym związku seksualnym z Damonem, ale też nie reaguje w sposób, który pozwoliłby na to, by taka sytuacja zaistniała. Kilka lat później Reiner pisze, że przyjeżdża do Południowej Afryki, gdzie mieszka Damon. Pragnie wyruszyć w podróż i chciałby, żeby Damon przyłączył się do niego. Damon chętnie przystaje na propozycję, choć niekoniecznie, dlatego, że ma nadzieję na rozwój sytuacji między nim a Rainerem. Odczuwa po prostu palące pragnienie zmiany otoczenia, nie potrafi „zagrzać miejsca” w obrębie jednego terytorium. Nieustanna wędrówka oraz ciągła zmiana miejsca zamieszkania sprawiają, że w narratorze budzi się dystans do świata. Po wielu tygodniach wspólnego podróżowania, relacje mężczyzn ulegają rozłamowi, wdziera się w nie podstępna nuta wzajemnej niechęci.  Damon jest zmęczony władczym tonem Rainera, po którym ciągle sprząta obóz, nie otrzymując nic w zamian. Oprócz napięcia w powietrzu wywołanego niejednoznacznymi uczuciami Damona wobec Reinera, pojawia się także element rywalizacji i urazy, który nieustannie kształtuje ich związek. Związek o niejako toksycznym charakterze, pełnym mrocznej, wyniszczającej pasji. 
W drugiej opowieści pod tytułem „Kochanek” bohater ponownie wyjeżdża z Afryki Południowej do Malawi. Kolejna podróż, w której i tym razem znajduje grupę podróżujących, którzy akceptują jego towarzystwo. W tej grupie znowu poznaje kogoś, kto odwzajemnia jego pociąg homoseksualny, a mianowicie młodego człowieka imieniem Jerome.
W trzeciej historii „Opiekun” Damon podróżuje po Indiach z Anną, przyjaciółką cierpiącą na poważną depresję. Ma nadzieję, że podróże przyniosą kobiecie ulgę w cierpieniu, pomogą jej odnaleźć sens istnienia. Damon każdego dnia, godzina po godzinie, czuwa przy Annie, pilnuję by nie odebrała sobie życia, które nie ma już dla niej żadnego znaczenia. Walka o bezpieczeństwo przyjaciółki, poczucie odpowiedzialności i związana z nim presja, sprawiają, że w Damonie budzi się nienawiść, skrajna niechęć do towarzyszki podróży.
W gruncie rzeczy bohater książki nie ma wędrówki we krwi. Obecny stan wymusiły na nim okoliczności. Przez większość czasu, gdy jest w drodze, odczuwa dotkliwy niepokój, czyniący wszystko wyrazistszym i bardziej obrazowym. Życie przekształca się w serię drobnych, niepokojących szczegółów, nie czuje już związku z zewnętrznym światem, stale odczuwa lęk przed śmiercią. Dlatego rzadko bywa szczęśliwy tam, gdzie się aktualnie znajduje. Odczuwa wewnętrzny niepokój, który popycha go do dalszej wędrówki, do następnego miejsca, wciąż dalej i dalej, choć nigdy do celu. Owa bezcelowość to efekt jego natury. Wędrówka przeradza się w konieczność, w nieustanną potrzebę podróżowania.
Dwadzieścia lat wcześniej, choć z zupełnie innych pobudek, coś podobnego przytrafiło się jego dziadkowi. Osiadły i zakorzeniony w jednym miejscu przez większość długiego życia, po śmierci żony poczuł, że coś nieodwracalnie w nim pękło.  Pomimo podeszłego wieku postanowił wyruszyć w drogę. Przewędrował cały świat, odwiedził najdalsze i najbardziej nieprawdopodobne zakątki, pchany nie pragnieniem zachwytu czy niezwykłości, tylko boleści. Do skrzynki pocztowej w domu trafiały widokówki i listy z dziwacznymi znaczkami i stemplami. Czasami dzwonił, a jego głos brzmiał, jakby dochodził z dna oceanu, aż ochrypły z tęsknoty za domem. Ale nie wracał. Dopiero wiele lat później, jako znużony życiem starzec, podjął decyzję o powrocie na stałe. Ostatnie lata życia spędził w swym domku z ogródkiem. Do południa chodził w piżamie między rabatkami, potargany i niechlujny. Powoli tracił rozum. Zapomniał już, które zakątki świata odwiedził. Wszystkie obrazy i wrażenia, kraje i kontynenty, na których był, zostały wymazane z jego pamięci. To, czego nie pamiętamy, nigdy się nie wydarzyło. Był przekonany, że nie przekroczył brzegu własnego trawnika. Przez całe życie wybuchowy i złośliwy, złagodniał, choć potrafił czasem wpaść bez powodu w złość. „O czym ty mówisz, -kiedyś krzyknął na wnuka-, nigdy nie byłem w Peru, nic nie wiem o żadnym Peru, nie gadaj głupot”.
Damon jest głęboko nieszczęśliwym człowiekiem, który nieustannie podróżuje, aby się rozproszyć i nie rozwodzić nad własną nędzą. Wydaje się całkowicie bezradny w swoich wędrówkach. Damon odwiedza starożytne ruiny i egzotyczne miejsca, ale nigdy nie jest pod wrażeniem tego, co robi lub czego doświadcza. Damon podróżuje w kółko, zawsze wracając do niewygodnego faktu swojej istoty. Wspomina Achillesa, ciągnącego ciało Hectora po ulicach Troi:, więc Damon „ciągnie” za sobą swoje niepokoje i depresje. Tytuły trzech części odnoszą się do obecnego stanu emocjonalnego Damona. Książka jest mocno autobiograficzna, co potwierdza fakt, że narrator, jak się okazuje, jest południowoafrykańskim Damonem. Powieść jest napisana w trzeciej osobie, ale od czasu do czasu przechodzi do narracji pierwszoosobowej, czasami w tym samym zdaniu lub akapicie, jak w komentarzu narratora Damona:, „Więc nawet w pierwszych dniach dostrzegam pewne różnice między nimi [Damon i Reiner].Taki styl służy do pokazania narratora zarówno, jako aktywnego uczestnika, jak i obserwatora.
Książka „W obcym pokoju” jest bardzo słaba, czasami wręcz nudna. Nie chciałbym, żeby ta uwaga była rozumiana, jako przytyk. Widać od początku, że autor żyje w sprzyjających okolicznościach i wiedzie beztroską, spokojną egzystencję. Jak bowiem pokazują inni pisarze, tylko w skrajnych sytuacjach, kiedy człowiek musi podejmować trudne decyzje ujawnia się cała prawda o nim. Właśnie wtedy można zostać bohaterem lub też upodlić się, stracić godność. Wybór zależy od danej jednostki. Bohaterowie książki Damona Galguta to typowi neurotycy, zagubieni w świecie dobrobytu, którym z domów do odległych afrykańskich krajów bogaci rodzice wysyłają pieniądze, oni natomiast mają pretensje do urzędników, że w środku dżungli w małym hotelu nie używa się kart kredytowych. Wszystkie te obserwacje prowadzą do dwóch zasadniczych wniosków: kondycja psychiczna człowieka we współczesnym świecie systematycznie się pogarsza. Przyczyną owego pogorszenia jest dobrobyt i rozwój cywilizacji. Istotną rolę odgrywa tutaj prawdopodobnie pojawienie się tzw. miejskiej psyche, która zdominowała, wyparła, a może nawet zniszczyła inne ważne funkcje całości psychofizycznej człowieka. Świat, który stworzyliśmy, niezbyt nam sprzyja. Wygoda i luksus, do jakiego dążymy za wszelką cenę, ostatecznie nas degeneruje i sprawia, że zatracamy naszą prawdziwą naturę. Nasze ciała w procesie ewolucji najlepiej przystosowały się do warunków, które były charakterystyczne dla aktywności zbieracko-łowieckiej. Dzisiaj, gdy wozimy je samochodami, zamykamy w ciasnych klatkach mieszkań, karmimy wysoko przetworzonym jedzeniem i tabletkami, stopniowo degenerują się, a wraz nimi rozkłada się nasza psychika. Do tego dochodzi jeszcze rozpad więzi społecznych, wszechobecna rywalizacja i niezwykłe wręcz obciążenie naszego ja, które musi udźwignąć ciężar wykreowania siebie w taki sposób, by w istniejących układach społecznych zaistnieć, jako wartościowy „towar”. To wszystko jest zabójcze dla nas, odbiera nam siły, spokój umysłu i radość życia. Ci, którzy są w stanie sprostać tym ciągle rosnącym wymaganiom, zaprzedają duszę diabłu i tylko odraczają w czasie smutną perspektywę spłacenia rachunków wobec własnej natury. Inni po prostu rezygnują, stopniowo zagłębiając się w czeluściach własnego szaleństwa lub cierpienia.
Jak już wspomniałem „obce pokoje” mają zastąpić bohaterowi dom, a przypadkowo napotkani ludzie mają wejść w rolę bliskich mu osób. Wydaje się, że bardzo potrzebuje ich towarzystwa. Taka postawa wynika z prostego faktu, że bohater nie ma, do kogo ani do czego wracać, bo on nie ma domu. Zatem ta książka w gruncie rzeczy traktuje o samotności, którą łagodzą jedynie znajomości, relacje rodzące się w bardzo specyficznych okolicznościach, w czasie drogi. Jednak ich bilans zawsze jest ponury; nic dobrego z nich nie wynika. Bo domu i bliskich nic i nikt nie zastąpi. Prawdziwym cierpieniem człowieka współczesnego jest poczucie pustki egzystencjalnej, co powoduje tak zwaną nerwicę noogenną. Nerwica noogenna polega na tym, że człowiek, który na nią cierpi doświadcza rozpaczy wynikającej z niemożności wpływania na bieg wydarzeń, i ogarniającego cały jego umysł- poczucia braku sensu. Podsumowując, chciałbym zaznaczyć, że już Victor Frankl uważał, że nie tylko popędy (seksualne, posiadania, nienawiści itp.) są siłą napędową człowieka- a jego dążenie do doskonałości, do spełnienia się w świecie. Tego właśnie brakuje bohaterom książki „W obcym pokoju” Damona Galguta.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz