„W obcym pokoju”
Damon Galgut
Autor/ (ur. 12 listopada 1963 roku, Pretoria, RPA). Ukończył Uniwersytet
Kapsztadzki, Pretoria Boys
High School. Autor czterech sztuk teatralnych i
siedmiu powieści, z których dwie zostały nominowane do Nagrody Bookera.
Tłumaczenie/ Beata Turska
Tematyka/ Książka „W obcym pokoju" miała
być subtelną opowieścią o tęsknocie i niespełnionych pragnieniach, o gniewie i
współczuciu. Jednak taką nie jest. Podczas trzech kolejnych wypraw bohater wejdzie w trzy
różne role, determinujące sposób przeżywania obcych światów. W pierwszej będzie
naśladowcą, niemal bezwolnie podążającym za człowiekiem, którego ledwie zna,
lecz który w dziwny sposób pociąga go i zarazem odpycha.
W drugiej będzie kochankiem, niepotrafiącym wprawdzie wyrazić swych uczuć, lecz
przeżywającym głęboką homoerotyczną fascynację chłopakiem, do którego dostępu
bronią językowe i emocjonalne bariery. W trzeciej stanie się opiekunem kobiety,
której jedynym pragnieniem jest śmierć. Żadna z tych ról nie będzie prosta,
żaden z trzech epizodów nie zakończy się dobrze.
Główny motyw/ Młody
mężczyzna udaje się w podróż najpierw do Grecji, potem do Afryki i wreszcie do
Indii. Wędruje z niewielkim bagażem i najprościej, jak tylko się da. Dla tych, którzy są z nim w
podróży, i których spotyka na swej drodze - przystojnego i tajemniczego
nieznajomego, grupki beztroskich turystów z plecakami, i kobiety, która
znalazła się w swoim życiu na krawędzi - staje się kolejno: Naśladowcą,
Kochankiem i wreszcie Opiekunem. Chociaż bardzo się stara i ma jak najlepsze
intencje, wszystkie trzy podróże kończą się katastrofą. Wszystkie trzy zmienią
jego życie.
Cytaty z książki charakteryzujące
problematykę utworu:
„Nie bardzo znam fakty, bardziej interesuje mnie
mitologia”.
„Nic tak nie podsyca chęci odwetu jak rozpacz, tego raz po
raz uczy nas historia”.
„Dlaczego z taką łatwością wyobrażam sobie przemoc, podczas
gdy czułość będzie dla mnie zawsze uwięziona między słowami”.
„Ja jestem wiecznie udręczony brakiem miłości, a być
niekochanym to tyle, co być bezsilnym”.
„Bez miłości wszystko traci wartość, przestaje mieć większe
znaczenie”.
„Idea podróży, porzucenia swego miejsca w świecie, jest próbą
ucieczki przed czasem, najczęściej nieudaną”.
„W końcu to ludzka rzecz szukać śladów przeznaczenia tam,
gdzie chodzi o miłość bądź tęsknotę”.
„Świat, przez który wędrujesz, przenika do świata w twoim
wnętrzu, już nic się nie dzieli na części, jedno znaczy drugie, pogoda nastrój,
krajobraz uczucie, każdemu przedmiotowi odpowiada wewnętrzny gest, wszystko
zmienia się w metaforę. Granica jest linią na mapie, ale jest też nakreślona w
twoim wnętrzu”.
„To, czego nie pamiętamy, nigdy się nie wydarzyło”.
Od jakiegoś
czasu sam przeceniam swoje oczytanie, zwłaszcza, gdy chodzi o to, co dzieje się
w literaturze w ostatnich latach. Z dwóch względów: podaż książek stała się tak
wielka, że trudno wchłonąć wszystko, co zasługuje na przeczytanie. Po drugie:
moje możliwości percepcyjne kurczą się z wiekiem i ograniczają do tego, co związane
jest z moimi bezpośrednimi zainteresowaniami. Dlatego wyróżnienie tego, co posiada
szczególnie trwałą i wysoką wartość literacką, bywa dla mnie trudne i prawdę
mówiąc – przekracza moje kompetencje. Wszelka taka próba musi być siłą rzeczy
subiektywna i ułomna. Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że literatura nie odzwierciedla
już świata społecznego. Jednak, kiedy pojawiają się książki, które choćby marnie pokazują
rzeczywistość społeczną – jak na przykład „W
obcym pokoju” Damona Galguta to muszę przyznać, że jako ludzkość zmierzamy
w złym kierunku.
Zaobserwowałem,
że niektórzy współcześni pisarze są zamknięci w swoich własnych granicach,
nie interesuje ich ogarnianie świata. Skupiają się na własnych, narcystycznych
i mało interesujących tematach. Literatura do tej pory demaskowała to, co
człowiek, społeczeństwo chciało ukryć. To
właśnie do tej pory było jej nadrzędnym celem.
Nieustannie zadawała pytania o człowieka, o to, kim jest i dokąd zmierza. Na
przestrzeni wieków i w literaturze i w filozofii, odpowiedź na to pytanie była
zróżnicowana. Można powiedzieć, że oscylowała ona pomiędzy systematycznym,
strukturalnym i dualistycznym ujęciem, a ujęciem egzystencjalnym. To pierwsze
ujęcie sygnalizowało rozumienie człowieka, jako bytu pośród innych bytów,
zasady pośród innych zasad.
Współczesna
literatura -nadużyję tego słowa- to literatura nudy, apocomii, pustki: chorób dotykających
współczesnego człowieka. Twórcą terminu „apocomia” jest Jean Sulivan
(1913-1980), francuski pisarz, ksiądz, autor esejów i opowiadań. Terminem tym określa
się chorobę nękającą współczesnego człowieka, która objawia się pewnego rodzaju
zgorzknieniem, wyrażającym się w pełnych rozczarowania i zgorzknienia
słowach typu: „A po co mi....? Po co jeszcze walczyć?
Po co ciągle żyć nadzieją?”. Źródła takiego
zachowania upatruje się w braku zgody na świat. Człowiek jest zmęczony
nieustannym odrzucaniem współczesnej rzeczywistości. Czasami nawet stan
niezadowolenia sprawia mu przyjemność. Pod wpływem rozczarowań, częstych
porażek, zraniony przez życie zamyka się w sobie.
Już od młodości współczesny człowiek-odwrotnie niż
jego dziadkowie w latach swojej młodości, których problemy naznaczone były
wojną, głodem, sieroctwem, biedą- jest doświadczony innymi trudnościami
życiowymi (nauka, wysiłek myślenia, praca, gromadzenie rzeczy). Stoi wobec konfliktu (rodzina, praca, rówieśnicy, szkoła, rywalizacja), napiętnowany
lękiem przed przyszłością, nieustannie zadaje pytanie – dlaczego? Jaki to ma
sens? Po co angażować się w życie, które przyniesie wyłącznie
rozczarowanie? Po co brać ślub, skoro wkrótce małżeństwo i tak ulegnie
rozpadowi? Po co rodzić dzieci, które z góry skazane będą na egzystencję w tak
okrutnym świecie?
W świecie pełnym niebezpieczeństw, w którym dominuje zło i przemoc, a
każdy dzień bywa walką o przetrwanie, zarówno na polu społeczno – kulturowym,
jak i cywilizacyjnym. Zaspokajanie podstawowych potrzeb zmusza do decyzji
sprzecznych z własnym sumieniem, wpływając destrukcyjnie na psychikę jednostki,
co niejednokrotnie prowadzi do chorób i wyniszczających nałogów. Po co zatem
skazywać dzieci na takie ryzyko?
Można powiedzieć, że apocomia to niebezpieczeństwo
zgorzknienia wynikające z rozczarowania rzeczywistością. Postawa dzisiaj bardzo
powszechna i dotykająca człowieka na różnych płaszczyznach jego życia. Apocomia
rodzi postawę zamknięcia się w sobie, a to może doprowadzić do samozniszczenia.
Owo zamknięcie się w sobie prowadzi do tego, że człowiek staje się nieczuły,
oschły, skłonny do nerwowych reakcji. To jakaś ucieczka w głąb siebie,
odrzucenie drugiego człowieka, pomocy, możliwości rozwoju, twórczego bycia dla
siebie i dla innych. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Mianowicie,
współczesnego człowieka dosięga lęk, określany, jako wewnętrzny stan,
nieuświadomiony mechanizm przybierający różne formy: lęk separacyjny, lęk
kastracyjny, lęk przed rozpadem, lęk przed utratą obiektu itd. Lęk to nic innego, jak oznaka ludzkiego
niedomagania, którego źródło jest odległe. Wiele osób, doświadczając podobnych
stanów, nie wytrzymuje walki z własnym lękiem i stopniowo popada w odrętwienie,
które stanowi swoisty przedsionek niebezpiecznej dla zdrowia depresji.
Lęk
egzystencjalny może prowadzić do apocomii, czyli odcięcia się od świata.
Apocomia staje się - jak widać - znakiem współczesnego człowieka. Rodzi się
pytanie: Czy to już choroba czy tylko ucieczka w nerwicę noogenną? Jednej z
przyczyn apocomii upatrujemy w otaczającej nas
rzeczywistości. Rzeczywistość ta jest coraz bardziej
złożona i skomplikowana. Wciąga nas w wir pilnych, aktualnych problemów,
niezbędnych decyzji. Człowiek żyje w pewnego rodzaju rozgardiaszu, w jakimś
rozproszeniu, ukierunkowującym nasze życie na różnego rodzaju atrakcje, oraz w
powszechnie udzielającym się rozdrażnieniu. Trzeba to w swoim życiu przyjąć, by
nie popaść w apocomię, czyli w stan zgorzknienia.
„Obcy pokój” w tytule książki Damona Galguta nie jest tak naprawdę pokojem.
Tytuł odnosi się do przerażającej przestrzeni w umyśle człowieka, która jest
zależna od samej jednostki. Trzy autonomiczne tematy tej książki południowoafrykańskiego
pisarza Damona Galguta, są intensywne, szczere i zarazem ponure. Częściowo
opowiadane przez głos pierwszej osoby- wyraźnie przez samego Galguta- historie
te często powracają do bezosobowej trzeciej osoby. Tematem jest samotność i
poszukiwanie miłości. Narrator, centralna
postać, prowadzona jest przez opresyjną potrzebę przynależności. Niepokój
bohatera, który miał dominować w książce na tyle, iż mieliśmy ją uznać za materiał
filozoficzny, okazuje się kiepskim wynurzeniem wyimaginowanych problemów. Nie chodzi tu tylko o historię, dotyczy też momentów
kryzysu i wyboru, które niezmiennie ulegają realizacji. Damon Galgut bada w
niej samego siebie, swoją własną jaźń.
Galgut, to bardzo „dziwny” pisarz, opisujący
cierpienie psychiczne i alienację emocjonalną, ale nie w taki sposób, jakiego oczekiwałem.
„Naśladowca” to opowieść o władzy. Rozpoczyna się wędrówką samotnego
człowieka, zmierzającego w kierunku starożytnych greckich ruin. Na swojej
drodze spotyka ubranego w czerń tajemniczego mężczyznę, podążającego w
przeciwną stronę, z którym rozmawiając na różne tematy, nawiązuje nić
porozumienia. Tej samej nocy,
kiedy bohater przyjeżdża do schroniska młodzieżowego, jest zaskoczony, widząc
mężczyznę w czerni w swoim pokoju. Mężczyzna wyjawia mu, że ma na imię Rainer i
pochodzi z Niemiec. Z jakiegoś powodu postanawia opóźnić swoją podróż, co
wywołuję mieszane uczucia w Damonie (imię
narratora, podobnie jak autora). Jest zarazem niespokojny, jak i podekscytowany
rozwojem wypadków. Towarzystwo Rainera budzi w nim pewne pragnienia, skrywane
dotychczas w głębi duszy, tam gdzie nigdy wcześniej nie sięgał. Napięcie
homoerotyczne jest namacalne i z każdą chwilą rośnie. Podróże Rainera są jego
sposobem na ucieczkę od kobiet.
Nie mówi o
potencjalnym związku seksualnym z Damonem, ale też nie reaguje w sposób, który
pozwoliłby na to, by taka sytuacja zaistniała. Kilka lat później Reiner pisze,
że przyjeżdża do Południowej Afryki, gdzie mieszka Damon. Pragnie wyruszyć w
podróż i chciałby, żeby Damon przyłączył się do niego. Damon chętnie przystaje
na propozycję, choć niekoniecznie, dlatego, że ma nadzieję na rozwój sytuacji
między nim a Rainerem. Odczuwa po prostu palące pragnienie zmiany otoczenia,
nie potrafi „zagrzać miejsca” w obrębie jednego terytorium. Nieustanna wędrówka
oraz ciągła zmiana miejsca zamieszkania sprawiają, że w narratorze budzi się dystans
do świata. Po wielu tygodniach wspólnego
podróżowania, relacje mężczyzn ulegają rozłamowi, wdziera się w nie podstępna
nuta wzajemnej niechęci. Damon jest
zmęczony władczym tonem Rainera, po którym ciągle sprząta obóz, nie otrzymując
nic w zamian. Oprócz napięcia w powietrzu wywołanego niejednoznacznymi
uczuciami Damona wobec Reinera, pojawia się także element rywalizacji i urazy, który
nieustannie kształtuje ich związek. Związek o niejako toksycznym charakterze,
pełnym mrocznej, wyniszczającej pasji.
W drugiej
opowieści pod tytułem „Kochanek” bohater ponownie wyjeżdża z Afryki Południowej
do Malawi. Kolejna podróż, w której i tym razem znajduje grupę podróżujących,
którzy akceptują jego towarzystwo. W tej grupie znowu poznaje kogoś, kto
odwzajemnia jego pociąg homoseksualny, a mianowicie młodego człowieka imieniem
Jerome.
W trzeciej
historii „Opiekun” Damon podróżuje po Indiach z Anną, przyjaciółką cierpiącą na
poważną depresję. Ma nadzieję, że podróże przyniosą kobiecie ulgę w cierpieniu,
pomogą jej odnaleźć sens istnienia. Damon każdego dnia, godzina po godzinie,
czuwa przy Annie, pilnuję by nie odebrała sobie życia, które nie ma już dla
niej żadnego znaczenia. Walka o bezpieczeństwo przyjaciółki, poczucie odpowiedzialności
i związana z nim presja, sprawiają, że w Damonie budzi się nienawiść, skrajna
niechęć do towarzyszki podróży.
W gruncie
rzeczy bohater książki nie ma wędrówki we krwi. Obecny stan wymusiły na nim
okoliczności. Przez większość czasu, gdy jest w drodze, odczuwa dotkliwy
niepokój, czyniący wszystko wyrazistszym i bardziej obrazowym. Życie
przekształca się w serię drobnych, niepokojących szczegółów, nie czuje już związku
z zewnętrznym światem, stale odczuwa lęk przed śmiercią. Dlatego rzadko bywa
szczęśliwy tam, gdzie się aktualnie znajduje. Odczuwa wewnętrzny niepokój,
który popycha go do dalszej wędrówki, do następnego miejsca, wciąż dalej i
dalej, choć nigdy do celu. Owa bezcelowość to efekt jego natury. Wędrówka
przeradza się w konieczność, w nieustanną potrzebę podróżowania.
Dwadzieścia
lat wcześniej, choć z zupełnie innych pobudek, coś podobnego przytrafiło się
jego dziadkowi. Osiadły i zakorzeniony w jednym miejscu przez większość
długiego życia, po śmierci żony poczuł, że coś nieodwracalnie w nim pękło. Pomimo podeszłego wieku postanowił wyruszyć w
drogę. Przewędrował cały świat,
odwiedził najdalsze i najbardziej nieprawdopodobne zakątki, pchany nie
pragnieniem zachwytu czy niezwykłości, tylko boleści. Do skrzynki pocztowej w
domu trafiały widokówki i listy z dziwacznymi znaczkami i stemplami. Czasami
dzwonił, a jego głos brzmiał, jakby dochodził z dna oceanu, aż ochrypły z
tęsknoty za domem. Ale nie wracał.
Dopiero wiele lat później, jako znużony życiem starzec, podjął decyzję o
powrocie na stałe. Ostatnie lata życia spędził w swym domku z ogródkiem. Do południa
chodził w piżamie między rabatkami, potargany i niechlujny. Powoli tracił rozum.
Zapomniał już, które zakątki świata odwiedził. Wszystkie obrazy i wrażenia,
kraje i kontynenty, na których był, zostały wymazane z jego pamięci. To, czego
nie pamiętamy, nigdy się nie wydarzyło. Był przekonany, że nie przekroczył
brzegu własnego trawnika. Przez całe życie wybuchowy i złośliwy, złagodniał,
choć potrafił czasem wpaść bez powodu w złość. „O czym ty mówisz, -kiedyś krzyknął na wnuka-, nigdy nie byłem w Peru, nic nie wiem o żadnym Peru, nie gadaj głupot”.
Damon jest
głęboko nieszczęśliwym człowiekiem, który nieustannie podróżuje, aby się
rozproszyć i nie rozwodzić nad własną nędzą. Wydaje się całkowicie bezradny w
swoich wędrówkach. Damon odwiedza starożytne ruiny i egzotyczne miejsca, ale
nigdy nie jest pod wrażeniem tego, co robi lub czego doświadcza. Damon podróżuje w kółko, zawsze wracając do niewygodnego faktu swojej
istoty. Wspomina Achillesa, ciągnącego ciało Hectora po ulicach Troi:, więc Damon
„ciągnie” za sobą swoje niepokoje i depresje. Tytuły trzech części odnoszą się
do obecnego stanu emocjonalnego Damona. Książka jest mocno
autobiograficzna, co potwierdza fakt, że narrator, jak się okazuje, jest
południowoafrykańskim Damonem. Powieść jest napisana w trzeciej osobie, ale od
czasu do czasu przechodzi do narracji pierwszoosobowej, czasami w tym samym
zdaniu lub akapicie, jak w komentarzu narratora Damona:, „Więc nawet w pierwszych dniach dostrzegam pewne różnice między nimi [Damon
i Reiner].Taki styl służy do pokazania narratora zarówno, jako aktywnego
uczestnika, jak i obserwatora.
Książka „W obcym pokoju” jest bardzo słaba, czasami
wręcz nudna. Nie chciałbym, żeby ta uwaga była rozumiana, jako przytyk. Widać
od początku, że autor żyje w sprzyjających okolicznościach i wiedzie
beztroską, spokojną egzystencję. Jak bowiem pokazują inni pisarze, tylko
w skrajnych sytuacjach, kiedy człowiek musi podejmować trudne decyzje ujawnia się cała
prawda o nim. Właśnie wtedy można zostać bohaterem lub też upodlić
się, stracić godność. Wybór zależy od danej jednostki. Bohaterowie książki
Damona Galguta to typowi neurotycy, zagubieni w świecie dobrobytu, którym z
domów do odległych afrykańskich krajów bogaci rodzice wysyłają pieniądze, oni
natomiast mają pretensje do urzędników, że w środku dżungli w małym hotelu nie używa
się kart kredytowych. Wszystkie te obserwacje
prowadzą do dwóch zasadniczych wniosków: kondycja psychiczna człowieka we
współczesnym świecie systematycznie się pogarsza. Przyczyną owego pogorszenia
jest dobrobyt i rozwój cywilizacji. Istotną rolę odgrywa tutaj prawdopodobnie
pojawienie się tzw. miejskiej psyche,
która zdominowała, wyparła, a może nawet zniszczyła inne ważne funkcje
całości psychofizycznej człowieka. Świat, który stworzyliśmy, niezbyt nam
sprzyja. Wygoda i luksus, do jakiego dążymy za wszelką cenę, ostatecznie
nas degeneruje i sprawia, że zatracamy naszą prawdziwą naturę. Nasze ciała
w procesie ewolucji najlepiej przystosowały się do warunków, które były
charakterystyczne dla aktywności zbieracko-łowieckiej. Dzisiaj, gdy wozimy je
samochodami, zamykamy w ciasnych klatkach mieszkań, karmimy wysoko
przetworzonym jedzeniem i tabletkami, stopniowo degenerują się,
a wraz nimi rozkłada się nasza psychika. Do tego dochodzi jeszcze
rozpad więzi społecznych, wszechobecna rywalizacja i niezwykłe wręcz
obciążenie naszego ja, które musi udźwignąć ciężar wykreowania siebie
w taki sposób, by w istniejących układach społecznych zaistnieć, jako
wartościowy „towar”. To wszystko jest zabójcze dla nas, odbiera nam siły, spokój
umysłu i radość życia. Ci, którzy są w stanie sprostać tym ciągle
rosnącym wymaganiom, zaprzedają duszę diabłu i tylko odraczają
w czasie smutną perspektywę spłacenia rachunków wobec własnej natury. Inni
po prostu rezygnują, stopniowo zagłębiając się w czeluściach własnego
szaleństwa lub cierpienia.
Jak
już wspomniałem „obce pokoje” mają zastąpić bohaterowi dom, a przypadkowo
napotkani ludzie mają wejść w rolę bliskich mu osób. Wydaje się, że bardzo
potrzebuje ich towarzystwa. Taka postawa wynika z prostego faktu, że bohater
nie ma, do kogo ani do czego wracać, bo on nie ma domu. Zatem ta książka
w gruncie rzeczy traktuje o samotności, którą łagodzą jedynie znajomości,
relacje rodzące się w bardzo specyficznych okolicznościach, w czasie drogi.
Jednak ich bilans zawsze jest ponury; nic dobrego z nich nie wynika. Bo domu i
bliskich nic i nikt nie zastąpi. Prawdziwym cierpieniem człowieka współczesnego
jest poczucie pustki egzystencjalnej, co powoduje tak zwaną nerwicę noogenną.
Nerwica noogenna polega na tym, że człowiek, który na nią cierpi doświadcza
rozpaczy wynikającej z niemożności wpływania na bieg wydarzeń, i ogarniającego
cały jego umysł- poczucia braku sensu. Podsumowując, chciałbym zaznaczyć, że
już Victor Frankl uważał, że nie tylko popędy (seksualne, posiadania,
nienawiści itp.) są siłą napędową człowieka- a jego dążenie do doskonałości, do
spełnienia się w świecie. Tego właśnie brakuje bohaterom książki „W obcym pokoju” Damona Galguta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz