„Kronika
ptaka nakręcacza”
Haruki Murakami
Autor/
urodził się 12 stycznia 1949 roku w Kioto
w Japonii. Studiował na wydziale literatury tokijskiego uniwersytetu Waseda,
gdzie głównie pasjonował się historią teatru, a także pisaniem scenariuszy.
Uznany za jednego z najważniejszych pisarzy współczesnej literatury światowej
Murakami zaskakuje czytelników swoją niezwykłą wyobraźnią, mistycyzmem i
delikatnym humorem. Jego dzieła odzwierciedlają skomplikowany, często
surrealistyczny świat, w którym granice między rzeczywistością a fantazją są
niejasne. W swojej twórczości Murakami często łączy elementy popkultury, muzyki
klasycznej i jazzu, a także korzysta z tradycji literackich zarówno Wschodu,
jak i Zachodu.
Tłumaczenie/
Anna Zielińska-Elliott
Tytuł
oryginału/ ja Nejimakidori kuronikuru / ねじまき鳥クロニクル
Tematyka/
Postacią, z punktu widzenia której
czytelnik poznaje świat, jest najczęściej młody mężczyzna, outsider
kontestujący społeczną rzeczywistość. Metodą działania pozostaje wycofanie się,
rezygnacja, komentarz. Tôru Okada z „Kroniki ptaka nakręcacza” sam rezygnuje z
pracy w firmie prawniczej. Swoich rówieśników, „w garniturach i krawatach”
spieszących do firm, postrzega jako zjawisko cokolwiek osobliwe. Jeszcze
wcześniej skonstatował istnienie pewnej dziwnej reguły: „Nikt nie ustanowił
takiego prawa, lecz panuje opinia, że czytania wartościowych powieści przez
osoby zatrudnione w firmach prawniczych nie uważa się, co prawda, za rzecz
naganną, ale nie patrzy się też na nie łaskawym okiem”.
Główny
motyw/ Głównym bohaterem (czy raczej jednym z
pierwszoplanowych bohaterów) i częściowo narratorem „Kroniki ptaka nakręcacza”
jest Tōru Okada. Trzydziestoletni bezrobotny (na własne życzenie odszedł z
kancelarii prawniczej, w której sprawnie odgrywał rolę „chłopca na posyłki”),
żonaty, ale bezdzietny. Pewnego dnia całe jego życie ulega gwałtownym zmianom i
przemianom, poukładany świat przewraca się do góry nogami, Okada (metaforycznie
mówiąc) przechodzi do świata po drugiej stronie lustra, a wszystko przez
tajemnicze zniknięcie… kota (kot staje się substytutem białego królika, za
którym podążała Alicja z powieści Lewisa Carrolla).
Cytaty
z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Co
za bezsensowny dzień. Bezsensowny dzień bezsensownego miesiąca bezsensownego
roku”.
„Tak
jak to bywa z ważnymi problemami świata, które zaczynają się od drobnostek
(…)”.
„Chodzenie
do pracy to rzecz niełatwa (…). Zdarza się, że trzeba robić coś głupiego z
jakimiś głupkami”.
„Na
świecie jest mnóstwo niezrozumiałych rzeczy i ktoś musi tę pustkę wypełnić”.
„(…)
łatwiej usłyszeć głosy duchów, jeżeli jest się głuchym”.
„Mówi
się, że aby oszukać innych, trzeba najpierw oszukać siebie samego”.
„Ptak,
który nie może odlecieć, studnia bez wody, pomyślałem. Uliczka bez wyjścia i
…”.
„Jak
się człowiek przyzwyczai, że nie dostaje tego, czego pragnie, to stopniowo sam
nie wie już, czego naprawdę chce”.
„Gdyby
Eric Dolphy[1] tłumaczył leżącemu na łożu śmierci Dalajlamie, jak ważne jest
wybranie oleju silnikowego w zależności od brzmienia basowego klarnetu, być
może rozmowa ich byłaby bardziej wartościowa i skuteczna niż moje dialogi z
Noborun Watayą” (szwagier bohatera)
„Człowiek,
który nie doznał prawdziwego bólu, zupełnie nie może go zrozumieć”.
„Wydawało
mi się, że sam stałem się częścią jakiejś źle napisanej powieści”.
„Wspomnienie
czekało, aż je rozplączę, lecz ja nie mogłem odnaleźć tej jedynej cienkiej
niteczki”.
„Pewnego
typu informacje przenikają do naszej świadomości jak dym i stają nam przed
oczami bez względu na to, czy tego chcemy, czy nie, czy ich poszukujemy, czy
nie”.
„Wspomnienia
i myśli starzeją się tak samo jak ludzie. Lecz są wśród nich takie, które nie
starzeją się nigdy. Wspomnienia, które nie bledną”.
„Rzeczywiście,
May Kasahara miała rację, otacza mnie zbyt wiele kobiet. I każda z nich ma
własne, niezrozumiałe problemy”.
„Wydawało
mi się, że aby się zastanowić nad rzeczywistością, lepiej się od niej jak
najszybciej oddalić, na przykład na dno studni”.
„Wszystko,
co jest skomplikowane, jest jednocześnie bardzo proste. To podstawowa zasada
rządząca światem”.
„Lecz
w rzeczywistości Ziemia jest zaledwie pyłkiem unoszącym się w zakamarku
wszechświata, z którego perspektywy stanowi jedynie tymczasowe i marne oparcie
dla stóp”.
„Gdyby
miało się zawsze, zawsze tak po prostu żyć, nikt nie zastanawiałby się poważnie
nad życiem. Nie byłoby takiej potrzeby”.
„Mści
się na panu ten świat, który pan chciał odrzucić, i własne ja, które chciał pan
odrzucić”.
„Na
przykład nie można bezpośrednio zobaczyć własnej twarzy. Widzi się tylko twarz
odbitą w lustrze. I tylko na podstawie doświadczenia wierzymy, że to odbicie w
lustrze jest prawdziwe”.
„Jeżeli
nie zastanowię się krok po kroku, gdzie kończy się rzeczywistość i zaczyna
sfera nierealna, nie będę w stanie ich odróżniać”.
„[Nienawiść]
To miecz obosieczny (…). Zadając ranę drugiemu, samemu odnosi się rany”.
„Są
na świecie rzeczy, których lepiej nie wiedzieć, mówił porucznik Mamya”.
„Nikt
nie wie, co się jutro może zdarzyć, a jeszcze mniej wiadomo, co będzie
pojutrze. Skoro już o tym mowa, to nie wiadomo nawet, co się zdarzy dziś po
południu”.
„Rzeczywistość
składa się z kilku warstw”.
„Są
rzeczy od których nie można uciec, jeśli nawet odejdzie się od nich bardzo
daleko”.
„Przecież
nigdy nie jest dokładnie tak samo jak przedtem, prawda?”.
„Mam
wrażenie, że ludzie jeden po drugim spadają z krawędzi świata, do którego
należę”.
„Lecz
nie ma na świecie nic równie okrutnego, jak poczucie opuszczenia wywołane tym,
że nie ma się na co czekać”.
„Jest
pan zupełnie normalnym facetem, ale robi pan bardzo nienormalne rzeczy (…)”.
„Pamiętam
jak byłem mały, czytałem >Lampę Aladyna< i współczułem temu dżinowi,
który musiał wykonywać wszystkie rozkazy. Ojej! Nie sądziłem wtedy, że jak
dorosnę, sam tak skończę. To naprawdę żałosne”.
„(…)
kobiety otaczał specyficzny zapach będący rezultatem kombinacji pieniędzy i
władzy”.
„Wydaje
mi się, że większość ludzi na świecie – z niewielkimi wyjątkami – uważa, że
życie i świat rządzą się prawami logiki (a przynajmniej powinny)”.
„Los
był chorobą, na którą przyszło mu w życiu cierpieć”.
„Prawda
nie musi być prawdą, a fakty faktami”.
„To
przez to DNA. Dziedziczymy tylko złe rzeczy: łysienie, próchnicę zębów, słaby
żołądek, krótkowzroczność. To jak prezent wypełniony przekleństwami”.
„Na
świecie jest wielu głupców, ale nikt nie jest na tyle głupi, żeby sam na siebie
podpisywał wyrok śmierci”.
„Poruczniku
Mamiya, jesteście bardzo ciekawym człowiekiem. Ktoś, kto nie chce żyć,
przeżył”.
„W
piekle jest wiele poziomów”.
„Lenin
wziął z teorii Marksa te fragmenty, które mógł zrozumieć i które mu były na
rękę, Stalin wziął z teorii Lenina te fragmenty, które mógł zrozumieć (a takich
było niewiele) i które mu były na rękę. A w tym kraju im mniej ktoś rozumie,
tym większą ma władzę”.
Spaghetti.
Zaginiony kot. Tajemnicze telefony. Rossini w radiu. Drzemiący bohater. Gdybym
próbował streścić „Kronikę ptaka nakręcacza” Haruki Murakamiego, byłoby to tak,
jakbym rzucił wam na kolana kawałki układanki. Powieść składa się z setek
maleńkich kawałków – z których większość jest tak starannie wykonana, aby
wszystkie do siebie pasowały – a suma tych kawałków stanowi wykwintny, choć
niekompletny gobelin: krople cytryny, krawat, studnie, łysi mężczyźni, kije
bejsbolowe, znamiona, ludzie żywcem obdarci ze skóry, zwierzęta w zoo, pokój
hotelowy, fabryka peruk i tak dalej. Ta lista może tylko zaintrygować. Już po
pierwszych dwóch stronach byłem oczarowany mistrzostwem, z jakim Murakami
oddaje każdą z postaci z „Kroniki ptaka nakręcacza”. Jest Malta Kano,
jasnowidzka o uroczystym głosie i czerwonym winylowym kapeluszu. Jej siostra,
Kreta Kano, która pojawia się w erotycznych snach głównego bohatera. Jest też
Cynamon Akasaka, tajny agent z talentem do czystości, który do pewnego dnia już
nigdy nie wypowiedział ani słowa. Jego matka-bizneswoman Gałka Akasaka. Jest
też May Kasahara, wychudzona nastoletnia sąsiadka, którą często można znaleźć
opalającą się w swoim podwórku i która pracowała dla firmy produkującej peruki.
Skrupulatna metoda tworzenia postaci przez Murakamiego przypomina cichą i cenną
intymność, którą odczuwałem czytając jego powieść. Kiedy obserwuję ludzi w
środkach transportu publicznego, w autobusie pełnym obcych pasażerów, czyjś
strój czy maniery przyciągają mój wzrok, ponieważ ta osoba była zbyt zajęta
byciem i istnieniem w swoim własnym świecie, by zauważyć moje spojrzenie. Czuję
się wtedy tak, jakbym potajemnie posiadał wiedzę o małym, niefiltrowanym
fragmencie osobowości tej nieznajomej lub tego nieznajomego. Podobnie, subtelny
sposób, w jaki Murakami daje czytelnikowi dostęp do pewnych szczegółów z życia
każdego z bohaterów, sprawił, że poczułem się związany z nimi w jakiś intymny
sposób. Tak jak czasami zastanawiam się, co ta osoba, którą spotkałem w
komunikacji miejskiej (ubrana w żółtą kurtkę przeciwdeszczową, trzymająca
bukiet kwiatów) robi teraz, tak samo zastanawiam się, co porabiają Malta Kano,
Kreta Kano, Cynamon i May Kasahara.
Poza
poszczególnymi postaciami, uważam, że cała fabuła jest absolutnie fascynująca.
Historia obraca się wokół bezrobotnego pana Tōru Okady, prostego człowieka
prowadzącego proste życie. Pewnego dnia najpierw znika jego kot, a później
znika jego żona, a on sam szukając odpowiedzi na to pytanie, poznaje mnóstwo
pozornie przypadkowych nieznajomych. W miarę jak rozwijają się historie
bohaterów, na światło dzienne wychodzi coraz więcej paraleli między ich
przeszłością a teraźniejszością pana Okady. Na przykład pan Tōru Okada odkrywa,
że weterynarz z zoo z czasów II wojny światowej ma ten sam osobliwy niebieski
znak na twarzy jak Okada. Jednak najważniejszym pytaniem jakie pada na kartach
tej książki jest: „Czy w ogóle możliwe, by jeden człowiek całkowicie zrozumiał
drugiego? Załóżmy, że poświęcamy dużo czasu na poznanie kogoś, bardzo się
staramy, ale czy w rezultacie udaje nam się zbliżyć do prawdziwej istoty tej
osoby? W jakim stopniu? Czy naprawdę wiemy coś ważnego o tych, których, jak nam
się wydaje, dobrze znamy?”.
Tematem przewodnim książki „Kronika ptaka nakręcacza” jest okrucieństwo: nie okrucieństwo obojętnego wszechświata, ale raczej bestialstwo, które ludzie wyrządzają sobie nawzajem, albo celowo, albo po prostu nieświadomie. Murakami porusza temat bezduszności zarówno na poziomie osobistym, jak i globalnym. Istnieje zwyrodniałość na małą skalę, które ludzie wyrządzają sobie nawzajem w związku. Kiedy powieść się rozpoczyna, narrator ma obsesję na punkcie poszukiwań swojego zaginionego kota. Skupia się jednak na tym, gdzie zgubił się kot, a nie dlaczego. Tōru powinien zapytać, dlaczego kot w ogóle odszedł, skoro to pozornie niewinne wydarzenie jest zwiastunem zbliżającego się rozpadu jego małżeństwa z żoną, Kumiko. Kłopoty Kumiko wynikają z niepojętej tyrani, jakiej dopuścił się wobec niej jej brat, Noburo Watai, który był zręcznym, obeznanym z mediami politykiem, lubianym przez społeczeństwo, ale także sadystycznym oprawcą, zwłaszcza wobec swoich dwóch sióstr. Znęcanie się Noburo to okrucieństwo dla samego okrucieństwa. Murakami łączy te osobiste historie potworności z przemocą popełnioną na znacznie większą skalę podczas II wojny światowej. W „Kronice ptaka nakręcacza” jest bardzo wyraźny aspekt polityczny, w którym Murakami krytykuje swój własny rząd, będący znacznie bardziej niechętny niż Niemcy do przyznania się do barbarzyństwa podczas wojny światowej, przeprosin i wypłacenia odszkodowań. Naprawdę podziwiam to, co Murakami zrobił, postawił potworność wojny na pierwszym planie, pokazując opinii publicznej, aby stanęła twarzą w twarz z wynaturzoną przeszłością. Murakami nie ogranicza swojej krytyki do japońskiej przemocy podczas II wojny światowej. Po drugiej stronie frontu Sowieci byli równie zwyrodniali. W „Kronice ptaka nakręcacza” uosobieniem bezwzględności jest Borys Gromow, zwanym „Borysem Oprawcą”. Sceny z Borysem są jednymi z najbardziej rozdzierających w całej książce i na stałe utkwiły mi w pamięci. Ponieważ w Japonii jest silna i zwarta nacjonalistyczna prawica, odwagą jest mówienie np. o tym, że dotąd nie rozliczono się z ludobójstwem w Nankinie pod koniec lat 30., gdy Japończycy dokonali rzezi na chińskich jeńcach i cywilach. W wyjątkowo bezwzględny sposób zginęło tam około 400 tys. ludzi. W 1990 r. mer Nagasaki, gdy powiedział głośno, że trzeba się rozliczyć z przeszłością, i obciążył odpowiedzialnością m.in. cesarza, został postrzelony przez przedstawiciela skrajnej prawicy.
May
Kasahara jest jedną z moich ulubionych postaci z tej książki: szesnastoletnia
dziewczyna ogarnięta obsesją na punkcie starzenia się i śmierci, a mimo to jest
tak żywa w tym ponurym świecie, nawet jeśli ma trochę sadystycznych zapędów:
„Wie pan co? Ja się czasem zastanawiam, jakby się człowiek czuł, gdyby umierał
powoli, po trochu”. Następnym ważnym wątkiem powieści jest istota bólu. Ból
bycia człowiekiem, ból, który jest rdzeniem naszej egzystencji. Staramy się
uciec od niego, ale jedynym sposobem na ucieczkę od bólu jest porzucenie samych
siebie. Weźmy pod uwagę cytat Krety Kano, która znosiła niewypowiedziane
okrucieństwo, ale w końcu znieczuliła się od bólu: „Życie bez bólu – coś, o
czym marzyłam tak długo. Gdy jednak sen się ziścił, nie mogłam sobie znaleźć
miejsca w tym nowym bezbolesnym życiu”.
Cała
książka przepełniona jest codzienną rutyną, rutyną jaka przepełnia życie
każdego czytelnika, ale pewnego słonecznego dnia, kiedy będziesz gotował
makaron albo oddawał się innej prozaicznej czynności, zadzwoni telefon. A może
wydarzy się coś innego, równie mało istotnego w strumieniu codzienności, co
nieoczekiwanie stanie się punktem granicznym, dającym się zinterpretować
dopiero z perspektywy chaosu, w jakim się znajdziesz. Sprawnie funkcjonujący
dotąd mechanizm świata zacznie rozsypywać się na kawałki. „Ptak nakręcacz
naprawdę istnieje. Nie wiem, jak wygląda. Nigdy go nie widziałem, słyszałem
tylko jego głos. Przysiada na gałęzi któregoś z okolicznych drzew i po prostu
nakręca sprężynę świata. Sprężyna zgrzyta. Jeżeli jej nie nakręci, świat staje
w miejscu. Lecz nikt o tym nie wie. Wszyscy myślą, że świat poruszany jest
jakimś wspaniałym, skomplikowanym, olbrzymim mechanizmem. Ale tak nie jest. W
rzeczywistości ptak nakręcacz lata w różne miejsca i wszędzie po trochu
nakręcając sprężynę, wprawia świat w ruch. To zwykła sprężyna, taka jak w
nakręcanych zabawkach. Wystarczy nakręcić, lecz nikt poza nim jej nie widzi” –
tłumaczy funkcjonowanie świata bohater Murakamiego Tōru Okada. A może to w nas
samych pęka drobna sprężyna, wprawiająca w ruch mechanizm egzystencji?
Bohaterowie książek Murakamiego to zwykle dobrze wyposażeni i przygotowani do
sprawnego funkcjonowania w społeczeństwie trzydziestolatkowie (domek, żona,
praca, zwierzę domowe), którzy z często tajemniczych dla siebie przyczyn
przestają być aktywni w świecie: „W kwietniu odszedłem z kancelarii
adwokackiej, w której od dawna pracowałem. Nie było ku temu żadnej szczególnej
przyczyny”. Oczywiście można tę odmowę interpretować w kontekście analiz
funkcjonowania społeczeństwa japońskiego, czyli uznać ją za reakcję na presję
sukcesu i rywalizację. A jednak to ci „pasywni” bohaterowie Murakamiego wydają
się nie dotknięci szaleństwem i złem świata. Ich „antyaktywność", brak
wyższego celu koncentruje się wokół intensywnego przeżycia utraty. W „Kronice
ptaka nakręcacza” to utrata groteskowa (znika krawat „z dawnych lat”),
egzystencjalno-kryminalna (z niewyjaśnionych przyczyn odchodzi żona),
sentymentalna (ginie ukochany kot żony). Od chwili, w której odebrał telefon,
bohater „Kroniki…” rozpoczyna szaleńczą i dziwaczną wędrówkę po Tokio (jeśli
wędrówką można nazwać siedzenie na ławce, gapienie się na przechodniów,
liczenie łysych albo medytowanie na dnie studni). Za ich domem na
przedmieściach Tokio znajduje się wąska uliczka, która przecina dwa rzędy ogrodów
na tyłach domu. W te gorące czerwcowe dni jest to niemal nienaturalnie spokojne
miejsce, w którym ciszę przerywa jedynie mechanicznie brzmiący głos stworzenia,
o którym Toru myśli jako nakręcany ptak. Udaje się w głąb alejki, aby poszukać
kota, ale wszystko, co znajduje, jest opuszczone (nawiedzone?): dom Miyawaki z
rzeźbą ptaka i starą, wyschniętą studnią na podwórku. To właśnie tam poznaje
May Kasaharę, szesnastolatkę, która po wypadku motocyklowym robi sobie roczną
przerwę w szkole.
Ta
książka, podobnie jak wiele innych powieści Murakamiego, stawia pod znakiem
zapytania to, co jest rzeczywiste, a co nie. Z naszego punktu widzenia „tamten
świat” wydaje się mglisty i senny, ale kiedy się w nim znajdujemy, jesteśmy
zszokowani, gdy zdajemy sobie sprawę, że to naprawdę nasz świat jest fantomem.
Ten drugi świat jest ukryty; jest miejscem, w którym „nasiona” i „korzenie”
mogą kiełkować i rosnąć w ciemności. Rezultaty jesteśmy w stanie zobaczyć tylko
wtedy, gdy to, co rosło, przebija się na powierzchnię. Nasz świat jest więc
wielością i chaosem wielu pozornie oddzielnych rzeczy, które tak naprawdę mają
proste pochodzenie, jeśli tylko można prześledzić wystarczająco nasze życie daleko
wstecz! Ale powrót do korzeni rzeczy oznacza zejście „pod ziemię”, w ciemność.
Do studni. Główny temat książki dotyczy naturalnego przepływu z (tego) innego
świata i tego, co dzieje się z naszym światem, gdy ten przepływ zostaje
zablokowany i ulega stagnacji. W książce jest wiele postaci, które wykazują
zdolność do przenikania do innego świata, ale dwie postacie, które są
całkowicie „podzielone”, które „zamieszkują” w obu światach równocześnie, to
Noburo Watai i Cynamon Akasaka. Są to jednak biegunowe przeciwieństwa. Obaj
zetknęli się z „innym światem” jako dzieci, rozdzielając się i stając się
podwójnymi istotami stojącymi w każdym z tych światów. Rozwijali się oni jednak
zupełnie inaczej. Jeden poświęcił swój głos, aby zachować równowagę, którą dodatkowa
wiedza i wgląd mogły zakłócić, podczas gdy drugi zamiast tego używał swojego
głosu, aby omamić świat i zdobyć władzę. Dzieciństwo Noboru nie jest opisane, a
jego mroczny charakter jest tylko lekko zasygnalizowany, pozostaje w ukryciu.
Opowieść o dzieciństwie Cynamona wiąże się z dziwnym dźwiękiem ptaka
nakręcacza, który działa jakby zwiastun nadejścia przejścia pomiędzy światami.
Zapowiada zmianę sceny, na przykład zniknięcie kota. Przecież kot jest
stworzeniem, które rezyduje na progu. Raz odchodzi, a raz przychodzi i często
nie wiemy gdzie przebywa. Cynamon widzi nieziemską scenę z okna swojej
sypialni, po czym zasypia. Przeżywa realny sen i wie, że śni, ponieważ czuje
się inaczej niż wcześniej, kiedy patrzył przez okno. Przedtem znajdował się w ciele
fizycznym, ale teraz jest w ciele eterycznym. Na zewnątrz odkrywa wciąż bijące
ludzkie serce, które zostało zakopane, ale kiedy wraca do łóżka, odkrywa, że
jego własne ciało wciąż tam jest. Został podzielony na dwie części. To
rozdzielenie i oddzielenie jest badane w całej książce, zarówno na poziomie
fizycznym, jak podczas obdarcia Yamamoto ze skóry, ćwiartowania zwierząt w zoo
przez chińskich chłopów i dziwnej śmierci męża Gałki Akasaka, która pociągnęła za sobą
usunięcie jego organów wewnętrznych: jak i bardziej subtelne separacje.
Przykładowo, porucznik Mamiy traci część siebie w studni, stając się pustym
naczyniem; Kumiko zaś staje się rozpustną i zwierzęcą, oddzieloną częścią
siebie, kobietą rozmawiającą przez telefon w pokoju hotelowym.
Tōru
Okada idzie ścieżką między tymi postaciami. Jest to archetypowa podróż
bohatera. To znaczy zejść do podziemi, aby odnaleźć to, co zostało utracone.
Mit o Orfeuszu i Eurydyce również wydaje się być odzwierciedlony w „Kronice
ptaka nakręcacza”. Orfeusz stara się uratować Eurydykę z krainy umarłych i
udaje mu się to zrobić, ale z zastrzeżeniem, że nie może się odwrócić i
spojrzeć na nią, gdy odchodzą. Jest to jak kruchy amulet ochronny, którego nie
wolno złamać, a w tej książce widzimy podobny urok używany przez Kumiko w
pokoju hotelowym, która mówi „Nie świeć latarką i nie patrz, bo inaczej
zaklęcie zostanie złamane”. Natomiast ucieczka przez korytarze w hotelu też
jest (więc) magicznym zamkiem: jest labiryntem. Nikt nie jest w stanie przejść
przez labirynt bez pomocy. Tezeusz miał nić Ariadny, Jaś i Małgosia mieli ślady
z okruchów chleba, Tōru ma gwiżdżącego kelnera, a także pozbawionego
twarzy, pustego człowieka!
Ta
książka to trochę takie japońskie „Twin Peaks” Davida Lyncha ze zdrową stroną
„Lśnienia” Stephena Kinga: neurotyczni bohaterowie, długie historie, tajemnicze
zniknięcia, klaustrofobiczne hotele, zmagania między ciałem a duszą i światem
wykraczającym poza zwykły świat, który znamy. Bardzo bym chciał, żeby David
Lynch nakręcił film na podstawie „Kroniki ptaka nakręcacza”. Tak jak w filmie
Lyncha, nigdy do końca nie wiadomo, co się dzieje w książce Murakamiego (a
przynajmniej ja nie wiem. Ale to jeden z powodów, dla których tak bardzo ją
lubię). Należy dodać, że pierwszoosobowa narracja świetnie zakotwicza
książkę, czyniąc z Tōru Everymana, z którym podróżujemy razem w jego stanie
zagubienia. Tak więc, nawet gdy fabuła staje się coraz bardziej dziwaczna i
nieco przejęta przez inne głosy – poprzez długie monologi, listy lub opowieści
przechowywane w plikach komputerowych – zawsze mamy tego sympatycznego
bohatera, do którego możemy wrócić do domu. Podobnie jak w powieściach
Dickensa, zauważyłem, że pomniejsze postacie, takie jak siostry Kano, pojawiają
się właśnie wtedy, gdy grozi ci zapomnienie o nich ze względu na ciężar stron,
które się między nimi znajdują.
[1] Eric Allan Dolphy – amerykański multiinstrumentalista
i kompozytor jazzowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz