„Szatańskie wersety”
Salman Rushdie
Autor/ (ur.
19 czerwca 1947 w Bombaju, arab.:أحمد سلمان رشدی, hindi: अहमद सलमान रश्दी) – brytyjski pisarz i eseista pochodzenia
indyjskiego, specjalizujący się w tematach związanych z Subkontynentem
Indyjskim i relacjami świata zachodniego ze wschodem. Zdobywca Nagrody Bookera
za książkę pt. „Dzieci północy”. Jego twórczość charakteryzuje się realizmem
magicznym.
Tłumaczenie/ Jerzy Kozłowski
Tytuł oryginału/ an-gb „The Satanic Verses”
Tematyka/ „Szatańskie wersety” to książka, która w
latach 1988-1989 wywołała burzę na całym świecie, przyniosła Rusdhiemu fatwę
(wyrok śmierci) i zmusiła go do życia w ukryciu przez ponad 10 lat. „Sprawa
Rushdiego” to doniosły moment w historii literatury, gdyż napięcia religijne i
polityczne skupiły się wówczas wokół jednej powieści i jej autora. Autor zadaje
w swojej książce pytanie o Proroka, czy jego idea jest absolutna i czysta?
Beletryzując życie Proroka i osadzając w roli anioła postać psychopatyczną,
Salman Rushdie zranił tysiące muzułmanów i wywołał oburzenie, które utrzymuje
się do dzisiaj.
Główny motyw/ „Szatańskie wersety”, napisane zabawnie i
w stylu magicznego realizmu, to wielokulturowy obraz świata widzianego oczami
dwóch indyjskich imigrantów – Saladina Chamchy i Gibreela Farishty. Na początku
powieści dwaj bohaterowie niczym aniołowie spadają na ziemię angielską, gdy ich
samolot został zbombardowany przez terrorystów. Gibreel pada ofiarą urojonych i
psychotycznych snów, w których występuje jako Archanioł Gabriel, co nasuwa
jednoznaczne skojarzenia z islamskim Prorokiem. Z kolei anglofil, Saladin w
wyniku fizycznej mutacji, nad którą nie może zapanować, przybiera diabelski
wygląd. Dzieło to, dzięki bogactwu postaci o azjatyckich lub
afrykańskich korzeniach, ujawnia jakie są postkolonialne doświadczenia
imigrantów. Styl Rushdiego – pełen języków, światów, historii, bajek, snów,
urojeń i proroctw jest niezwykle kosmopolityczny.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Aby się znów urodzić – śpiewał Dżibril Fariśta, spadając z nieba – umrzeć
najpierw trzeba”.
„Nie ma uśmiechu bez łez ronienia. By serce zdobyć, trzeba westchnienia”.
„Objawienie też potrzebuje czasu…”.
„(…) wielkim artystom trzeba od czasu do czasu pozwolić na kaprysy (…)”.
„(…) w życiu – inaczej niż w kinie – jeśli coś cuchnie, ludzie o tym
wiedzą”.
„Anglia to wędzona ryba o dziwnym smaku, pełna ości i kolców i nikt nigdy
mu nie powie, jak ją jeść”.
„Sęk w tym, że są ulepieni z tej samej gliny”.
„Człowiek, który postanawia wymyślić siebie na nowo- według jednego punktu
widzenia- przyjmuje rolę Stwórcy; postępuje nienaturalnie, bluźnierczo,
dopuszcza się obrzydliwości nad obrzydliwościami”.
„Człowiek żyjący w niezgodzie z samym sobą staje się dwunożnym kłamstwem
(…)”.
„Nic dziwnego, że zakochałem się w tobie, cukiereczku, bo gdy lokalne
produkty są tak niskiej jakości, trzeba polubić towary zagraniczne”.
„Musiał pogodzić się z myślą, że jego krew nie zawiera już czynników
uodparniających, które pozwoliłyby mu znosić indyjską rzeczywistość”.
„Nie lubię odwiedzin bez zapowiedzi”.
„Kiedy czyjś przodek, twórca, okazuje się istotą szatańską, dziecko często
przybiera postawę świętoszka”.
„Jeśli się żyje w dwudziestym wieku, nietrudno dostrzec siebie w ludziach
bardziej od nas pokrzywdzonych, którzy starają się naginać rzeczywistość do
swojej roli”.
„Widzisz, nasz przyjaciel chce powiedzieć, że jeśli masz do wyboru między jakimś
rodzajem bezcielesnego pola siłowego a faktycznym, istniejącym Bogiem, to co
wybierasz? Nie można się modlić do prądu elektrycznego. Nie ma sensu prosić fal
o klucz do raju”.
„Od samego początku mężczyźni wykorzystywali Boga do tego, żeby usprawiedliwić
rzeczy niewybaczalne”.
„(…) pismo jest potężniejsze od miecza”.
„A tymczasem – co jest jednym ze znajomych paradoksów historii – liczba
wiernych rośnie jak plony, które wyrastają obficie, chociaż gleba i klimat są
coraz gorsze”.
„(…) wielkie upadki zmieniają ludzi”.
„Jestem człowiekiem, dla którego pewne rzeczy są ważne: rygor,
samodyscyplina, rozsądek, dążenie do szlachetności bez uciekania się do tej
starej protezy – Boga”.
„(…) fantazje bywają silniejsze od faktów”.
„Obojętnie gdzie osiedlają się Anglicy i tak nigdy nie opuszczają Anglii”.
„Niespodzianka to najlepszy scenariusz”.
„Ten kraj nigdy nie przestał być dla niego pocztówką”.
„Świadomość tego, że się żyje, skutecznie rekompensuje to wszystko, co
życie z nami robi”.
„Coś poważnie szwankuje w życiu duchowym tej planety, pomyślał Dżibril
Fariśta. Zbyt wiele demonów w ludziach, którzy twierdzą, że wierzą w Boga”.
„Wygnanie jest marzeniem o powrocie w chwale”.
„Na wygnaniu paranoja jest nieodzownym warunkiem przetrwania”.
„Woda jest bowiem strażniczką życia”.
„Ale nazwy, gdy tylko wchodzą do powszechnego użytku, szybko stają się
jedynie dźwiękami, a na ich etymologię opada – tak jak na wiele innych
ziemskich cudów – kurz przyzwyczajenia”.
„To, co powszechne, staje się w końcu niewidzialne (…)”.
„(…) gdy archanioł kładzie się z kobietą, jest ona na zawsze stracona dla
mężczyzn”.
„(…) nie można trzymać na poddaszu diabła i spodziewać się, że nikt się o
tym nie dowie”.
„Istota wędrująca przez życie może stać się sobie tak obca, że staje się
inna, oderwana, odcięta od historii”.
„(…) życie jest jak wypadek, po prostu ci się przytrafia. Nie: przytrafia
ci się jako następstwo tego, kim jesteś”.
„(…) wszyscy współistnieją w tym samym czasie; w jednym miejscu sielankowe
szczęście, a kawałek dalej – piekło. Nie ma bardziej zwariowanego miejsca”.
„Wszechświat jest miejscem cudów i jedynie przyzwyczajenie, znieczulenie
codzienności przytępia nasz wzrok”.
„(…) dziwne, jak to nasze uprzedzenia nigdy się nie zmieniają”.
„Jaki początek, taki ciąg dalszy”.
„Spotkanie z pisarzem zazwyczaj przynosi rozczarowanie”.
„Nie ma straszniejszej goryczy od tej, która przepełnia człowieka, gdy się
dowiaduje, że wierzył w ducha”.
„Tam, gdzie nie ma wiary, nie ma bluźnierstwa”.
„Żaden Prorok nie może bowiem umrzeć, nie ujrzawszy wpierw raju i nie
dokonawszy wyboru między tym światem a tamtym”.
„(…) nie trzeba być aniołem, żeby być niewinnym”.
„Burleska dla naszych zdegradowanych, naśladowczych czasów, w których
błazny małpują czyny dawnych królów i herosów”.
„W tym stuleciu historia przestała zwracać uwagę na starą psychologiczną
orientację rzeczywistości. Chcę przez to powiedzieć, że teraz już charakter
człowieka nie jest jego przeznaczeniem. Przeznaczeniem jest gospodarka.
Ideologia. Bomby”.
„Kochanie, Bóg przynosi głód, a diabeł pragnienie”.
„Świat wypełnia gniew i obfituje w zdarzenia”.
„Zamożność to znakomita bogini dla biznesmena”.
„W wiecznych zmaganiach między pięknem świata a jego okrucieństwem z każdym
dniem coraz większą przewagę zdobywało okrucieństwo”.
„Ciosy zadawane z łoża śmierci zostawiają sińce, które nigdy nie schodzą”.
„Szatańskie wersety”, dzieło urodzonego w
Indiach brytyjskiego autora Salmana Rushdiego, zajmują wyjątkowe miejsce w
dziejach cenzury dzieł literackich. W 1989 roku przywódca Iranu ajatollah
Ruhollah Chomeini potępił książkę z powodu bluźnierstwa wobec islamu i wydał
edykt nawołujący do zgładzenia jej autora. W obliczu groźby śmierci
Rushdie musiał zacząć się ukrywać, a oburzenie, jakie jego książka wywołała
wśród wyznawców islamu, przybrała niespotykane w skali globalnej rozmiary. W
wyniku tych okoliczności śmierć poniósł japoński tłumacz Hitoshi Igarashi, a
włoski tłumacz Ettore Capriolo był kilkakrotnie pchnięty nożem.
Rushdie, pisząc o sytuacji emigrantów w
Londynie w latach 80. XX wieku, przyjął strategię przedstawienia ich losu za
pomocą symbolicznego ukazania ich jako zwierząt lub ludzko-zwierzęcych
potworów. Groteskowe postacie z ulic imigranckiego getta, choć mają imiona i
nazwiska, własne historie i zwyczaje, są przez Brytyjczyków identyfikowane
wyłącznie poprzez odmienność fizyczną, którą autor powieści wzmocnił zabiegiem
uniezwyklenia. Przebranie kolorowych imigrantów w kostiumy potworów wskazuje na
właściwą dla zachodniego sposobu myślenia demonizację inności, a także
obsesyjną skłonność do segregowania ludzi ze względu na ich pochodzenie
etniczne. Ujęcie sytuacji imigrantów, którzy jako monstra są wyłapywani i
neutralizowani, dosłownie przenosi dyskurs potworności w dyskurs odrębności
etnicznej za sprawą podobieństw w symbolicznym traktowaniu i opisywaniu tych
obu rodzajów inności. Salman Rushdie, przedstawiając losy swojego
przemienionego w potwora bohatera, zwraca uwagę na przewijający się w dyskursie
publicznym problem społeczeństw wielokulturowych, które pełne są wzajemnych
podejrzeń i nieufności, a także stereotypów, wpisując się tym samym w jeden z
najbardziej palących i nierozwiązanych dylematów świata zachodniego. Podsycane
przez konserwatystów nastroje antyimigracyjne opierają się na atawistycznym,
ale w gruncie rzeczy najbardziej podstawowym i naturalnym dla człowieka
rozróżnieniu na swoje i obce. Obcość zawsze wiąże się z pewnym zagrożeniem i
ten argument wpływa także na sposób opisu migrantów, którzy rzucają się w
oczy i wyróżniają z tłumu ze względu na swoją odmienność kulturową i fizyczną.
Ta ostatnia jest szczególnie podkreślana przez użycie środków wizualnych
dostępnych kulturze masowej i popularnej, a co za tym idzie wzmacniana w
wyobraźni zbiorowej. Jednym z głównych wątków powieści Salmana Rushdiego jest
historia Salahudina Czamczawalli, Hindusa i muzułmanina, który zmaga się z
problemem własnej tożsamości kulturowej. Urodzony w Indiach, ale wykształcony
już w Wielkiej Brytanii, odrzuca kraj swojego ojca i postanawia zostać
pełnoprawnym Anglikiem. Bezkrytycznie przyjmuje wzorce Imperium i stara się
podkreślić własne przywiązanie do osiągnięć i wytworów angielskiej kultury,
jednocześnie próbując wyprzeć się azjatyckiego pochodzenia i zwyczajów swoich
rodaków. Życie bohatera w Anglii wydaje się początkowo spełnieniem marzeń o
asymilacji w bogatym zachodnim kraju. Jednak sen o angielskości ma słabe
podstawy, których główny bohater zdaje się nie dostrzegać: jest zatrudniony
jako człowiek podkładający głos w reklamach i programach rozrywkowych i choć
udało mu się zmonopolizować branżę dubbingową, to nikt nie zna jego twarzy, żona
jest nim znudzona i marzy o romansie, a posiadanie domu i samochodu w Londynie
okazuje się nic nie znaczyć, gdy bohater zostaje omyłkowo zatrzymany przez
policję jako nielegalny imigrant. Apogeum nieszczęść Saladyna przypada na czas
powrotnego lotu z Indii do Wielkiej Brytanii. Samolot zostaje porwany przez
terrorystów i wysadzony w powietrze. Bohaterowi cudem udaje się przeżyć
katastrofę i wylądować na wybrzeżu Anglii, jednak podczas upadku zachodzą w nim
pewne zmiany. Saladyn zostaje przemieniony w dziwną hybrydę ludzko-zwierzęcą,
mianowicie staje się wielkim i śmierdzącym kozłem, zachowuje przy tym ludzką
świadomość i cechy charakteru. Bity w policyjnej furgonetce, przetrzymywany
wbrew swej woli w groteskowym szpitalu, a następnie ukrywany przed ludźmi
w pensjonacie dla legalnych i nielegalnych imigrantów, Czamcza przechodzi
przyspieszony kurs dojrzewania do angielskiej rzeczywistości emigracyjnej.
Radykalne i podwojone poczucie inności - jako potwór Saladyn doświadcza
wszystkich możliwych form poniżenia i wykluczenia- dokonuje zmiany w poglądach
bohatera. Ostatecznie rozczarowany Anglią wybiera życie w Bombaju, z którego
wcześniej uciekł.
Druga opowieść, przeplatająca się z pierwszą w epizodach podejmujących wątki natury i konsekwencji religijnego objawienia oraz wiary, odwołuje się do historycznych źródeł islamu. Ta część narracji rozgrywa się w snach Gibrila Fariszty, w których Fariszta zostaje Archaniołem Gabrielem, oraz w filmie opartym na wizjach, w których gra rolę archanioła. Sekwencje senno-filmowe, stanowiące przetworzenie dziejów proroka Mahometa w Mekce, opowiadają historię Mahounda (pogardliwa średniowieczna nazwa Mahometa). Mahoud jest biznesmenem, który został prorokiem w Dżahilijji, pustynnym mieście z piasku, otrzymał boskie objawienia za pośrednictwem anioła Gibrila i założył religię zwaną „uległość” (dosłowne angielskie tłumaczenie arabskiego islam). Tytułowe wersety to fragmenty z Koranu, w których Mahomet (powieściowy Mahund), ku zgorszeniu wiernych, uznał obok „Allacha, nad którego nie ma Boga'' trzy przedislamskie boginie: Lat, Manat i Uzzę. Według niektórych uznanie bogiń było taktycznym posunięciem Proroka, który chciał zjednać sobie przywiązanych do starej, politeistycznej wiary mieszkańców Mekki. Według innych skandaliczne wersety nie były częścią Objawienia, ale podsunięte zostały Prorokowi przez diabła. Jakkolwiek się sprawy miały, z Koranu zniknęły, choć tradycja o nich pamięta. Każe to Rushdiemu spytać o wiarygodność opowieści, które roszczą sobie pretensje do rangi objawionej prawdy. Rushdie tymczasem jest zaprzysięgłym wrogiem wszelkich autoryzowanych historii, świętych ksiąg objawienia i prawd definitywnych. Opowieści u Rushdiego powstają i rozwijają się, rządząc się własną logiką, bo odsyłają czytelnika do różnych, także wyobrażonych czy wyśnionych, rzeczywistości.
W trzeciej opowieści, także rozgrywającej
się w snach Fariszty, charyzmatyczna święta kobieta odziana w motyle prowadzi
wiernych z muzułmańskiej wioski w Indiach na pielgrzymkę do Mekki. W drodze do
Mekki wszyscy giną, gdy wbrew temu, czego się spodziewali, wody Morza
Arabskiego nie rozstępują się przed nimi. Wszyscy pielgrzymi zanurzają się w
morzu i, jak można było przewidzieć, toną w odmętach. A jednak świadkowie tego,
co wyglądało na zbiorowe samobójstwo, zeznają potem, że widzieli, jak morze
rozstąpiło się przed pielgrzymami, bo jakżeby inaczej mogli wejść w jego toń i
świadomie zatonąć? Widocznie w oczach pielgrzymów rzeczywiście się przed nimi
rozwarło.
W centrum sporów wywołanych przez książkę
Rushdiego znalazły się fragmenty opowiadające o bolesnych wizjach Gibrila,
których akcja toczy się w Dżahilijji, mieście Mahounda. Rushdie nawiązuje w
nich do legendarnego epizodu z życia Proroka, gdy Mahomet dodał do Koranu
wersety wynoszące do statusu aniołów trzy boginie czczone przez uprawiających
wielobóstwo mieszkańców Mekki. Później Mahomet usunął te wersety, gdy
uświadomił sobie, że zostały mu przekazane nie przez Allaha, ale przez Szatana
udającego anioła Gabriela. Innym epizodem ze snów Gibrila budzącym ostre
kontrowersje jest filmowa fantazja na temat burdelu w Dżahilijji zwanego
Zasłona (przekład arabskiego słowa hijah [hidżab] oznaczającego zasłonę
na twarz noszoną przez kobiety muzułmańskie), który przeżywa prawdziwe
oblężenie, gdy dwanaście prostytutek przybiera imiona i tożsamość dwunastu żon
Mahounda. Korowód mężczyzn czekających na swoją kolej wił się wokół
wewnętrznego dziedzińca burdelu, „okrążając centralnie położoną Fontannę
Miłości, zupełnie tak jak pielgrzymi z całkiem innych powodów krążą wokół
starożytnego Czarnego Kamienia”. Rushdie poprzedza opowieść o burdelu zdaniem,
które okazało się prorocze w świetle późniejszych reakcji na jego powieść:
„Gdzie nie ma wiary, tam nie ma i bluźnierstwa”. Mężczyźni z Dżahilijji tylko dlatego,
że przyjęli zasady nowej wiary, mogli znajdować skrytą przyjemność w
odwiedzaniu burdelu, w którym prostytutki odgrywały role żon Proroka.
W zakończeniu powieści Saladyn Czamcza
powraca ostatecznie na łono indyjskiego społeczeństwa. Proces odnowy i
odrodzenia zakończył się w jego przypadku pomyślnie, ponieważ bohater,
znajdując pojednanie ze światem miłości i śmierci, wraca do swoich indyjskich
korzeni. Gibril Farishta, dręczony przez swoje epickie sny i wizje zwątpienia i
sceptycyzmu, stracił wiarę i nie potrafił zastąpić jej ziemską miłością. Zaczął
z niechęcią myśleć o kolejnych objawieniach, reguły dotyczące najdrobniejszych
rzeczy ogarniały go wściekłością i śmiesznością, „jeśli ktoś pierdnie, niech
zwróci twarz do wiatru, albo którą ręką należy podcierać tyłek. Zupełnie jakby
żadnej sfery ludzkiej egzystencji nie wolno było pozostawić nieuregulowanej,
nieskrępowanej. Objawienie – recytacja – przekazywało wiernym, jak dużo
mają jeść, jak głęboko spać i które pozycje seksualne uzyskały boską aprobatę,
dowiedzieli się więc, że sodomia i pozycja klasyczna zostały zatwierdzone przez
archanioła, natomiast do zakazanych pozycji należą wszystkie te, w których
kobieta znajduje się na górze”. Następnie wymieniono dozwolone i zakazane
tematy rozmów, a także wyznaczono te części ciała, których nie można podrapać
bez względu na to, jak nieznośnie swędzą. Niezdolny do ucieczki przed swoimi
wewnętrznymi demonami, popada w obłęd i popełnia samobójstwo.
Dla Rushdiego historie narosłe wokół
wielkich religii, ich święte księgi, krążące we wszechświecie opowieści, jakie
od zawsze snuje ludzkość, funkcjonują na takich samych prawach, jak wszystkie
inne opowieści. I na tych samych zasadach mogą one podlegać interpretacjom,
parafrazom, przekształceniom, a także parodii, kpinie, szyderstwu. Nie ma
żadnego powodu, by Koran i dzieje Mahometa miałyby być w tym względzie
traktowane inaczej niż Fenomenologia ducha i dzieje Hegla, Ewangelia św.
Mateusza inaczej niż Saga o księciu Genjim, a Kojiki inaczej niż Wojna
peloponeska. Zgodnie z tymi założeniami, jak relacjonuje to w książce, Rushdie
pisał też „Szatańskie wersety”. O co tak właściwie poszło z tą powieścią? O
oniryczny (pojawiający w snach jednego z bohaterów) wątek proroka Mahouda,
odnoszący się do historii rzeczywistego Mahometa. Wątek toczy się wokół
tytułowych „szatańskich wersetów” – wersetów Koranu (dopuszczających
współistnienie Allaha z tradycyjnymi, żeńskimi bóstwami Mekki, występującymi w
powieści jako Dżahilijja), jakie Mahoud/Mahomet najpierw, by porozumieć
się z pogańską elitą Mekki ogłosił swoim wiernym, po czym – gdy sojusz ze starą
elitą nie był już dłużej możliwy – odwołał je stwierdzając, że zostały mu one
podszepnięte przez szatana. Spór toczy się o przeszłość islamu i o to co było
przed Prorokiem. Najogólniej ujmując książka deklaruje, iż islam nie był żadnym
rewolucyjnym odkryciem, po prostu Mahometowi udało się uporządkować chaos jaki
panował w Arabii i docelowo ukształtował nowy porządek religijno-społeczny.
Autor „Szatańskich wersetów” podjął w
książce luźne nawiązanie do początków islamu i postaci Mahometa. Od
najdawniejszych czasów człowiekowi towarzyszyła religia, rozumiana jako
dziedzina rzeczy świętych. Świętość, tak jak i inne elementy życia ludzkiego,
podlega ewolucji. Wczesne formy animizmu, totemizmu, kult ciał niebieskich,
kult duchów i przodków, przechodzą w rozwinięte doktryny
egzystencjalno-eschatologiczne. Taka transformacja wierzeń dokonała się –
między innymi – na Półwyspie Arabskim. Arabowie, przeszli od pierwotnych kultów
przyrody, do rozbudowanego systemu religijnego, będącego obecnie jedną z trzech
największych religii świata. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że niektóre
elementy wierzeń, charakterystyczne dla wcześniejszych faz rozwoju, nie zostały
usunięte – żyją nadal we współczesnej świadomości religijnej. Tak też stało się
z wiarą w dżinny, które z niewidzialnego, duchowego świata przedmuzułmańskich
Arabów, zostały włączone do islamu. Przed pojawieniem się islamu, na Półwyspie
Arabskim panowały różne kultury politeistyczne. Obszarem, który odegrał wiodącą
rolę w pojawieniu się tej religii był region Al-Hidżazu. To tu właśnie
znajdował się najważniejszy ośrodek kultu przedislamskich bóstw – Mekka. Co
więcej: termin dżahilijja, odnoszący się do czasów przedmuzułmańskich,
zazwyczaj kojarzony jest z kulturą właśnie tego regionu.
Według Rushdiego pytanie o to, kim jestem,
skoro żywiołem człowieka jest zmiana, a tożsamość nie jest ani dana, ani
trwała, nabrało szczególnego znaczenia w momencie, kiedy dawny kolonialny
porządek odszedł w przeszłość, a wraz z nim podziały na centrum i peryferie,
cywilizację i świat barbarzyńców, postęp i pierwotność. Dawne państwa o
granicach arbitralnie wyznaczonych przez kolonizatorów przestawały istnieć, na
ich miejsce powstawały nowe, a mieszkańcy byłych kolonii przyjeżdżali do
dawnych kolonialnych mocarstw, by tam - nie bez problemów - znaleźć dom.
Postaci Rushdiego, a są ich w „Szatańskich wersetach'' setki, żyją w tych
opowieściach i tylko dzięki nim. To, kim są, nie jest im z góry przypisane, ale
zależy od ról, jakie odgrywają w mnogich narracjach. Jedne czynią z nich
bohaterów, inne odbierają im powody do chwały. „Jesteśmy surowcem, z którego
sny się wyrabia'', powiada Szekspirowski Prospero w przekładzie Barańczaka. U
Rushdiego widać jak na dłoni, że surowcem, z którego nas wyrobiono, są
opowieści, w których mocą tajemnego castingu przyszło nam grać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz