29 listopada 2025

HERZOG

 

„HERZOG”

Saul Bellow

Autor/ Urodził się w 1915 na obrzeżach kanadyjskiego Montrealu w atmosferze smutku i tęsknoty. Jego rodzice, rosyjscy Żydzi Lescha i Abraham, dopiero od dwóch lat przebywali na emigracji. W Sankt Petersburgu byli kimś, żyli na szczytach socjety, mieli dom i służbę. Matka stale opowiadała małemu Samuelowi, imię uprościł już jako dorosły, o podmiejskiej daczy, w której spędzali weekendy. Rodzice mieli poczucie ciągłego społecznego upadku. Abraham zajmował się w Kanadzie importem cebuli. Biznes nie dawał dochodów wystarczających na utrzymanie żony i dwójki dzieci, dlatego senior rodu musiał dorabiać w piekarni i jako dostawca węgla. Gdy brakowało legalnej pracy, nie wahał się brać za przemyt towarów do sąsiednich Stanów Zjednoczonych. Matka całe dnie spędzała w kuchni, między gotowaniem a zmywaniem, pogrążając się w coraz głębszej tęsknocie za utraconą ojczyzną. Jakby zapomniała, że wśród przyczyn emigracji były antysemickie niepokoje, wypełniające upadającą rosyjską monarchię. 

Tłumaczenie/ Krystyna Tarnowska

Tytuł oryginału/ an-us Herzog

Tematyka/ Główny bohater Moses Herzog, Amerykanin żydowskiego pochodzenia, nikomu nieznany wykładowca akademicki w średnim wieku bez widoków na zrobienie kariery zarówno naukowej, jak i finansowej, (rzeczywiście) przypomina samego Bellowa. W listach Herzoga można doszukać się jego poglądów. Zarówno w epistolarnej, jak i fabularnej materii powieści, tworzywem narracji jest jego biografia, tyle że przepuszczona przez filtr fikcji literackiej. Jeśli Herzog wspomina petersburskie lata swoich przodków, to mamy prawo sądzić, że autor oparł je na rodzinnych historiach, ale nie skopiował. Moses tak jak Saul jest potomkiem rosyjskich Żydów i swoje pochodzenie celebruje, poddaje wiwisekcji i analizie. Mimo zadeklarowanej, manifestacyjnej świeckości głównego bohatera powieść stanowi antropologiczny szkic do obrazu życia amerykańskich Żydów. Niedługo przed pojawieniem się Herzoga Ameryka odkryła problem diaspory.

Główny motyw/ Bohater oddaje się dziwacznej pasji pisania listów do wielkich postaci, dawnych i współczesnych artystów, polityków, filozofów oraz krewnych i znajomych. Jego epistoły preparowane w celu „wyrzucenia z siebie wszystkiego, usprawiedliwienia się, spojrzenia na sytuację z właściwej perspektywy, wyjaśnienia, naprawy szkód”, mają charakter wielowymiarowy. Są intymnym zapisem rozważań autora dotyczących rozmaitych aspektów życia publicznego od gospodarki, sztuki i religii po kuchnię i savoir-vivre. Są intymnym notatnikiem, w którym niespełniony intelektualista wyżywa się naprawdę, ucieka od ciężaru egzystencji.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„Była w nim nieświadoma szczerość człowieka pochłoniętego własnymi myślami.”

Jako człowiek o niecodziennych skłonnościach uprawiał sztukę krążenia między przypadkowymi faktami, aby raptem dopaść sedna sprawy.”

„Piękno nie jest wymysłem człowieka.”

„Szukając szczęścia – trzeba być przygotowanym na niepowodzenia.”

„Proste, ogólnoludzkie sprawy są czymś zwykłym między osobami pozornie najbardziej nawet wyrafinowanymi.”

„(...) od kamieni wciąż szedł zapach wojennych morderstw.”

„Są takie chwile, w których człowiek chciałby wpełznąć do kryjówki jak zwierzę.”

„Przyjście na świat jest czymś ogromnie ryzykownym. Kto wie, co się może zdarzyć?”

„Człowiek rodzi się żeby zostać sierotą i zostawić po sobie sieroty (...).”

„Herzog uważał, że bezustanne myślenie o śmierci jest grzechem. Prowadź swój wóz i swój pług po kościach tych, co umarli.”

„Żaden mężczyzna nie potrafi zaspokoić kobiety, która go nie chce.”

„Wątpliwa to korzyść mieć umysł skomplikowany, kiedy nie jest się filozofem.”

„Czytał wytrwale w imię dyscypliny wewnętrznej i z wzrastającym poczuciem winy.”

„Czy jest to moment szczytowy rozkładu? Czy nadeszła owa odrażająca chwila w której umiera poczucie moralności, zanika sumienie, a szacunek dla wolności, prawa, dobrych obyczajów i tak dalej załamuje się w tchórzostwie, dekadencji krwi?”

„Jesteśmy w tych naszych czasach przeżytkami i teorie postępu nie bardzo się dla nas nadają, ponieważ doskonale znamy ich cenę.”

„W sferze kultury te nowo powstałe klasy wykształcone doprowadziły do chaosu myląc sądy estetyczne z sądami moralnymi.”

„(...) światem rządzi zawsze obłęd. Dyktatorowi potrzebne są tłumy żyjących i tłumy nieboszczyków.”

„W każdym intelektualiście siedzi gdzieś durny buc.”

„Moses E. Herzog – nie ma centa w banku, ale można znaleźć jego nazwisko w katalogach bibliotecznych.”

„Otóż podstawowym warunkiem trwałości istoty ludzkiej jest, aby rzeczona istota ludzka naprawdę odczuwała pragnienie istnienia. Tak twierdzi Spinoza.”

„Dusza to straszne obciążenie.”

„Nie ma żadnej rady na seksualne preferencje kobiet. Stara prawda. Ani mężczyzn.”

„Wielkość cnoty i chłonności duchowej człowieka mierzona jest codziennym życiem.”

„Ma więcej wiązek chrustu pod stopami niż Joanna D’Arc.”

„Chciałaby pofrunąć, lecz kapelusz wielkości koła młyńskiego, grube tweedy, medaliki, krzyżyki, ciężar w sercu –wszystko to utrudniało oderwanie się od ziemi.”

„Ale ja nigdy nie będę czcił złotego cielca.”

„Za tym wszystkim kryje się burżuazyjna Ameryka. Bo to jest brutalny świat blichtru i ekskrementów. Pełna pychy, leniwa cywilizacja zakochana w swoim własnym prostactwie.”

„Na chwilę przed końcem świata, na zgliszczach człowieczeństwa, jeszcze będą liczyli pieniądze. Będą się modlili nad swoimi bilansami...”

„Skutek jest taki, że patrzymy ze wstrętem na powszedni chleb, który przedłuża bezsensowne istnienie.”

„Jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu – nie rozumieć tego, co się doskonale rozumie.”

„Każde, najbardziej nawet jałowe i zależne życie ma swoje urojone godności, swoje przyszłe zaszczyty, swobody, o które należy walczyć.”

„Ale naturalnie cała siła witalna ojca wyczerpała się w dramacie jego życia, w walce o byt dla rodziny, w jego uczciwości.”

„Dusza matki była archaiczna, wypełniona starymi legendami, w których ważną rolę grały anioły i diabły.”

„Tak wiele milionów – niezliczone rzesze zginęły w straszliwej udręce. A przy tym w tych naszych czasach nie ma miejsca na cierpienie moralne. Bujne indywidualności są coś warte tylko wtedy, gdy wprowadzają element komiczny. Ale ja wciąż jestem niewolnikiem cierpień mojego ojca.”

„Tylko że w tej właśnie godzinie mogę się spóźnić na wieczność.”

„Można by pomyśleć – uśmiechnął się Herzog szeroko – że jestem czymś w rodzaju ludzkiego kapitału, źle zainwestowanego.”

„Był na pół elegancki, na pół niedbały. Taki miał styl. Jeżeli zawiązał starannie krawat, sznurowadła wlokły mu się po ziemi.”

„Bo wiedza o śmierci rodzi w nas pragnienie przedłużenia życia kosztem innych.”

„Unicestwienie nie jest metaforą. Dobro i Zło są czymś realnym.”

„Kiedy serce człowieka jest jak klatka, z której uleciały wszystkie mroczne ptaki, jest wolny, jest lekki.”

„Świat powinien kochać kochanków, ale nie teoretyków.”

„Na szczęście Bóg zsyła namiastkę – męża.”

„Naprawdę wierzył, że umarli powinni >grzebać umarłe swoje<. I że życie jest życiem tylko wtedy, kiedy się je wyraźnie rozumie jako umieranie.”

„O wiele straszliwszym umartwieniem jest składanie wizyt kobietom i patrzenie na to, co świat zrobił z cielesnych przyjemności. Jak małe zastosowanie mają niektóre starożytne idee...”

„Od upadku Napoleona ambitny młody człowiek przeniósł swoją żądzę władzy do buduaru. A tam dowodziły kobiety.”

„Na boku flirtowałem trochę z metafizyką.”

„Nóż i rana tęsknią do siebie.”

„Cieszymy się, gdy syfilitycy głoszą hasła czystości cielesnej.”

„(...) ale na tym polega trudność z ludźmi, którzy spędzili życie nad studiami humanistycznymi i dlatego wyobrażają sobie, że okrucieństwo kończy się z chwilą, gdy zostanie opisane w książkach.”

„Niektórzy ludzie są skazani na pewne związki. Może każdy związek jest albo radością, albo wyrokiem.”

„Okruchy przyzwoitości – wszystko, co my, biedacy, mamy do dania jedni drugim. Nic dziwnego, że życie >osobiste< jest upokorzeniem, a jednostka zasługuje na pogardę.”

„Bóg nie istnieje. Ale śmierć istnieje.”

„Każdy człowiek ma prawo do kilku sekretów.”

„(...) ludzkość nie potrafi się rozstać ze swoimi kochanymi i umarłymi na tym i na przyszłym świecie.”

„Jeżeli stary Bóg istnieje, musi być mordercą. Ale jedynym prawdziwym bogiem jest Śmierć.”

„Może cała moja przydatność i całe znaczenie polega tylko na tym, że utrzymuję przy życiu pewne pierwotne uczucia.”

„Dopiero potem stwierdzamy, ile niegodziwości jest w tym ukrytym raju.”

„Rodzaj ludzki żyje przeważnie wypaczonymi ideałami.”

            Bohaterem wszystkich powieści Saula Bellowa jest intelektualista. Samo to wyznacza pisarzowi oddzielne miejsce w amerykańskiej prozie współczesnej. Intelektualista jako intelektualista, a nie jako intelektualistyczny przedstawiciel takiego czy innego światopoglądu, klasy czy warstwy społecznej. Intelektualista Saula Bellowa nie wziął się zresztą znikąd,  zawsze ma rzetelną genealogię, jest Amerykaninem żydowskiego pochodzenia. Ale to pochodzenie, mimo konkretnego zaplecza klasowego, obyczajowego, religijnego także, podnosi tylko do wyższej abstrakcyjnej potęgi status intelektualisty. Intelektualista, a więc na gruncie amerykańskim, synteza świadomości wyobcowania. W swojej twórczości powieściowej Bellow nie sytuuje jednak problemu amerykańskiego intelektualisty na tak szerokiej społecznej bazie. Nie każe mu przezwyciężać osamotnienia, nie prowadzi go do żadnego, bodaj tragicznie nieudanego czynu. On dąży tylko w głąb lub panoramuje wszerz status wyobcowania.

            Głośna powieść Herzog daje najlepszy, bo poprzez najdoskonalszy utwór Bellowa, wgląd w ideę programową, tego pisarza. Moses Herzog, bohater tej powieści, to intelektualista mający kłopoty natury psychologicznej  – z istnieniem. Są tak wyolbrzymione, że przesłaniają wszystkie inne widnokręgi: społeczne, polityczne, nawet obyczajowe. Dookoła jest Ameryka, ale to tylko tło wewnętrznego rozdarcia bohatera. Moses Herzog chce właściwie niewiele: osobistego szczęścia. Ale obciążenie neurotyczne jest tak olbrzymie, że to „niewiele” urasta do rozmiarów niemożliwości.

            Jak w większości książek Bellowa, winę za trudne życie bohatera ponoszą kobiety. Nie są to nawet kobiety fatalne. Są to kobiety-hieny. Ale musi coś być z fatalności w samym bohaterze, jeśli dwa nieudane małżeństwa nie leczą go z potrzeby szukania dalszych niebezpiecznych związków. Coś każe mu dokonywać zawsze najgorszego wyboru. Chcąc być szczęśliwy, wybiera nieszczęście. Czy masochizm jest jego naturą, czy konsekwencją wyobcowania? Czy statut intelektualisty musi być uwarunkowany psychopatologią? Czy też tak musi się wyrodzić i zwyrodnieć amerykański intelektualista, nie mający ujścia dla swojej energii w życiu społeczeństwa?

            Powieść Bellowa jest znakomicie napisana i przekonywująca w warstwie konkretnej. Moses Herzog przeżywa prawidłowo swój los we własnym imieniu. Ponosi klęskę konkretny egzemplarz intelektualisty. Właściwie tak w powieści być powinno i nie byłoby sensownym żądanie od Bellowa szerokich uogólnień. Według monografisty-apologa Bellowa, Johna J. Claytona, powieść Herzog jest najdonioślejszą książką w amerykańskiej literaturze XX wieku, obroną człowieka i próbą wyprowadzenia go ze stanu alienacji, w który wtrąciła go rozpędzona cywilizacja. Herzog jest na pewno powieścią wielkiego współczucia i wyrozumiałości dla losu ludzkiego. Zaburzony człowiek w ryzach własnego nieszczęścia, obijający się o kanty coraz bardziej nowoczesnego świata. Czy jednak są to kanty realne? Bo przecież kontakt bohatera Bellowa ze światem sprowadza się do kontaktów rodzinnych i seksualnych. Złamanie kariery naukowej nie nastąpiło na skutek interwencji jakichś sił świata. Moses Herzog załamał się pod wpływem doznań najbardziej osobistych, wewnętrznych. Świat zewnętrzny istnieje tylko w jego wyobrażeniach, w jego obsesjach lękowych, w jego maniach prześladowczych. Między nim a światem w ogóle nie ma relacji.

            To natomiast, co stanowi o odrębności Bellowa w amerykańskiej literaturze, jest mocną stroną jego powieści. Herzog to głęboka sonda zapuszczona w status amerykańskiego intelektualisty. Moses Herzog pragnie przerwać zaklęty krąg niemożności działania. Chce interweniować, zmieniać, wychowywać ludzkość, reformować filozofie i systemy. W częstych momentach stresu układa listy. W tych listach, pisanych kompulsywnie na czym popadnie, wysyłanych i nie wysyłanych, układanych w myśli, śnionych, pali się ogień w mózgu pragnącego działać. Myśl skazana na samą siebie, a więc na jałowość, na nieużyteczność staje się czystym obłędem. Potrzebuje ujścia, realizacji, czynu, jakiegokolwiek czynu. I tutaj tragizm statusu amerykańskiego intelektualisty jest dominujący. Saul Bellow staje w obronie człowieka, ale człowiek jest dla niego jedynie człowiekiem, który myśli. Człowiek niemyślący nie interesuje pisarza. A znów intelektualista jako intelektualista to symbol minimalizmu humanistycznego. 


               Herzog jest ojcem dwójki dzieci, Marka i June, ale jest także rozwiedziony z obiema żonami, matkami jego dzieci. Rozwiódł się z matką Marka z powodu nieszczęśliwego małżeństwa, a jego drugi rozwód nastąpił po tym, jak został zdradzony przez żonę ze swoim najlepszym przyjacielem, Gersbachem. Podejmując samoanalizę przyznał, że dwukrotnie był złym mężem. Z Daisy, pierwszą żoną, postąpił haniebnie. Madeleine, druga żona, usiłowała go wykończyć. Dla syna i córki był kochającym, ale złym ojcem. Dla rodziców był niewdzięcznym dzieckiem. Dla swojego kraju był obojętnym obywatelem, dla rodzeństwa – czułym, ale trzymającym się z daleka bratem. W stosunkach z przyjaciółmi był egocentrykiem; w miłości był leniwy; w zetknięciu z błyskotliwością – tępy; wobec władzy – bierny; w postępowaniu z własną duszą – wykrętny. Uczucie bycia oszukanym przez byłą żonę jest pozornie siłą napędową powieści, ponieważ ostatecznym celem Mosesa Herzoga jest „uratowanie” córki przed drugą żoną i jej kochankiem. Gdy wspólna zdrada dwóch najbliższych osób wyszła na jaw, główny bohater, czterdziestosiedmioletni profesor literatury Moses Herzog nie tylko długo nie mógł powrócić do pracy naukowej, ale w ogóle miał trudności ze znalezieniem sobie miejsca. Nie znajdował ukojenia nawet w ramionach zmysłowej Ramony, kochanki, która ofiarowała mu nie tylko seks, lecz także miłość. „Oceniając swoje życie, zrozumiał, że źle pokierował wszystkim – wszystkim. Jego życie legło, jak to się mówi, w gruzach. Ponieważ jednak nie było takie znowu udane, nie miał czego żałować”. Tego rodzaju gorzką autoironię odnajdujemy na kartach książki jeszcze wielokrotnie, lecz zrozumienie przeżyć zdradzonego męża uzyskujemy dzięki opisowi detali z jego życia, wspomnień z nieudanego drugiego małżeństwa i wspomnień z pierwszego, w którym zachował się, jak sam stwierdził, „haniebnie” porzucając swoją dobrze poukładaną drugą połowę dla bardziej pociągającej go kobiety. Herzog ma poczucie odrzucenia i krzywdy. Przypisuje żonie metodyczne działanie, kierowane przez skrajny egoizm i niewdzięczność. Gdy jednak pomysł dokonania ostatecznej i nieodwołalnej zemsty przybiera realny kształt, od egzekucji powstrzymuje Mosesa widok kochanka żony kąpiącego i podmywającego jego własną córeczkę, z którą teraz może się jedynie widywać. Takich okrutnych scen jest w książce więcej. Gdy żona pojawia się na posterunku policji, zachowuje zimną krew i daje mu odczuć swoją przewagę, główny bohater jest tak samo bezradny, jak był w wielu wcześniejszych momentach swojego związku. Żona oskarżała go o różne niegodziwości, w tym o to, że jest „psychosomatycznym terrorystą”. Tak wyjaśniał to swojej pocieszycielce: „Dostawałem bólu brzucha tylko po to, żeby nad nią dominować, i dzięki torsjom umiałem zawsze postawić na swoim”. Autor, czemu trudno się dziwić, bardzo krytycznie przedstawił wiarołomnych bliskich swojego literackiego alter ego. O ile Valentine Gerbach, kochanek żony, został przez niego opisany wprawdzie jako agresywny, sentymentalny i gruboskórny, to nie odmówił mu energii, męskości, a nawet osobistego uroku. Natomiast swojej powieściowej żonie pozostawił właściwie tylko jedną zaletę: urodę. Napisał: „Ciąża pogrubiła jej rysy, ale mimo to Madeleine była piękna. Taka uroda robi z mężczyzny hodowcę, ogiera i sługę”.

            Kobiety takie jak Madeleine zdarzają się nie tylko amerykańskim Żydom, bezradnym wobec ich nieograniczonej próżności, egoizmu i braku samokrytycyzmu. Herzog pozbawiony został przez żonę twórczego potencjału, podczas gdy ona rozpoczęła karierę naukową. Jednak dla niej to był tylko kolejny kaprys, zaś dla niego istotna treść życia. Pod każdą szerokością geograficzną znaleźć można rozpieszczone paniusie, manipulujące mężczyznami, niestałe w przekonaniach i zmieniające zainteresowania. „Wiara katolicka podzieliła los cytr, kart do tarota, wypieku chleba i cywilizacji rosyjskiej. I życia na wsi”, napisał Bellow o swojej bohaterce przed pół wiekiem. Dzisiaj u kapryśnej żony Żyda mogłoby to być cokolwiek: harfa, bajkowe ilustracje, tłumaczenia z jidisz, śpiewanie ludowych pieśni w egzotycznym języku, zamiast katolicyzmu jakaś „wyzwolona” ideologia. Podobnie jak niestałość życiowych celów i fascynacji, cechą osób (zapewne niekoniecznie kobiet) tego pokroju jest również niestałość w uczuciach, instrumentalne traktowanie ludzi. Współczesna gojka, która uwiodła (innej kobiecie) i „upolowała” Żyda na męża, może porzucić go dla kogoś, kto będzie jej bardziej odpowiadał. Deklaracje miłości są fasadą, która bez trudu ustąpi miejsca innej. W każdym wypadku, zdawał się diagnozować amerykański pisarz, za tym wszystkim kryje się duchowa pustka, chore aspiracje i brak samoograniczania się w dążeniu do celu. Mężczyzna łatwo padnie łupem tak bezwzględnej piękności. Gdy to się stanie, cierpi w sposób niezamierzony przez nikogo, przekraczający jego zdolności adaptacyjne. Nauka, jaką czerpie dzięki osobistej tragedii, nie jest jednak warta całego tego cierpienia. Przekonanie o złych intencjach najbliższych osób jest na tyle dotkliwe, że z dawnej namiętności i przywiązania nie zostaje nic. Jedynie poczucie krzywdy, wywołanej przez fatalistyczny splot okoliczności. Pisze wszechwiedzący narrator: „Nie chciał poznawać zła. Ale nie mógł go nie doświadczyć. I dlatego inni, specjalnie wyznaczeni w tym celu, uczynili mu zło, żeby mógł ich oskarżyć o niegodziwość”.    

Herzog miota się między Chicago a Nowym Jorkiem, między byłymi żonami, kochankami, dziećmi, boryka się z brakiem pieniędzy, nieustannie wspomina matkę i ojca, żydowskich imigrantów i ich nędzne życie, w takim kontraście do aktualnie ogromnych zarobków braci Mosesa. Jednocześnie przejmuje się bieżącymi sprawami politycznymi, gospodarczymi, społecznymi  – pisze ciągle listy, nigdy nie wysłane do wszystkich, których spotkał na swej drodze, do tych, których spotkać nigdy nie mógł, do żywych i umarłych... Czyżby coraz bardziej zagłębiał się w szaleństwo? W swoim liście do generała Eisenhowera napisał: „Inteligentni ludzie, którzy nie mają wpływów, odczuwają pewnego rodzaju pogardę dla samych siebie, będącą odbiciem pogardy tych, którzy posiadają rzeczywistą polityczną czy społeczną władzę lub też sądzą, że ją posiadają”. Bierny wobec świata, energię przejawia w twórczości epistolarnej. Pisanie nieprzeznaczonych do wysyłki listów jest dla niego środkiem do samopoznania i formą autoterapii, narzędziem do przepracowania przeszłości, swoich postaw i postępków. Tym, co sprawia, że Herzog jest tak depresyjny, jest próba przez niego włączenia tak wielu sprzecznych idei w życie. W całej powieści kontrastują ze sobą nihilizm i nadzieja, rozpacz i komiczna ironia, wyobcowanie i przystosowanie. To, kim Herzog jest prywatnie, kłóci się z „maską”, którą nosi publicznie; jest bierny i masochistyczny, ale ma też skłonność do działania  i sadyzmu. Jedną z głównych idei powieści jest to, że ludzie muszą przetrwać, utrzymując bolesną świadomość tej mieszanej kondycji ludzkiej. Bohater Saula Bellowa dowiaduje się również, że jeden umysł nie jest w stanie pojąć całej ludzkiej rzeczywistości i że jaźń ulega zniszczeniu, gdy podporządkowuje swój los dla innych. Herzog jest nękany przez „instruktorów rzeczywistości”, tych, którzy próbują określić jego przyszłość i dopasować go do swojego stylu życia. Musi nieustannie walczyć o potwierdzenie swojej indywidualności. W końcu odkrywa, że egzystencja wiąże się z koniecznością zaakceptowania fragmentacji, płynności, porażki, cierpienia, irracjonalności, seksualności, rozpadu i śmierci. Powieść nie oferuje żadnych odpowiedzi poza uznaniem naszych trudności życiowych i ograniczeń. Ale według Bellowa tylko poprzez cierpienie i ograniczenia możemy osiągnąć tożsamość. Poza badaniem ludzkiej potrzeby indywidualności, powieść Bellowa dotyczy także serca  – na co wskazuje niemieckie słowo herz w nazwisku bohatera książki Herzog. Życie to nie system ani lista etykiet; życie to coś więcej niż tylko fakty i definicje. Życie, jak pokazuje nam Bellow, obejmuje obszary serca, które wymykają się racjonalnemu zrozumieniu.

            Ukochana żona Saula Bellowa odeszła od niego z jego najlepszym przyjacielem. Zabrała mu większą część majątku, a jego córkę miał odtąd wychowywać jej kochanek. Wcześniej przez całe lata zdradzali go niemal pod jego nosem. Ot, historia jakich wiele. Ale jak napisana! Saul Bellow otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie literatury po opublikowaniu Herzoga, powieści, która stanowiła swoiste rozliczenie osobistej tragedii, jakiej doświadczył. Zmieniając tożsamość bohaterów i niektóre realia mógł dać wyraz swojemu bólowi, a przy okazji dokonać pisarskiej zemsty na niewiernej żonie i niewiernym przyjacielu-pisarzu, któremu załatwiał pracę i którego wraz z jego żoną zabierał ze sobą, gdy się przeprowadzał. Chociaż narracja powieści jest trzecioosobowa, to chwilami, zapewne celowo, zamienia się w pierwszoosobową, tak jakby autor zapominał, że chce się zdystansować i zakamuflować wątek autobiograficzny. Bellow całe życie pisał swoją autobiografię. W swoich książkach potrafił ujawnić wstydliwe sekrety swojej rodziny. Pisarz bowiem był zarówno niedoceniany przez krytykę, jak i niezrozumiany przez rodzinę.

 

 

Henderson, król deszczu

 

„Henderson, król deszczu”

Saul Bellow

Autor/ Amerykański pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1976. Rodzice Bellowa byli żydowskimi imigrantami z Petersburga (wyemigrowali w 1913). W dzieciństwie, które – jak napisze po latach – „było po części rubieżą, po części polskim gettem, po części średniowieczem”, otrzymał staranne wykształcenie talmudyczne, ale oprócz tego czytywał także klasyków i nauczył się 4 języków. Za swoje rodzinne miasto uważał Chicago, gdzie Bellowowie przeprowadzili się w 1924. Miłość do literatury zaczęła się u Saula, jak u wielu młodych Żydów, od pierwszej lektury Biblii. Bellow od dziecka wykazywał oznaki geniuszu. W wieku 4 lat nie tylko umiał już czytać, ale też nauczył się hebrajskiego. Biblię potrafił czytać bez końca, chłonąc niezwykłe i słabo znane wśród katolików losy bohaterów Starego Testamentu. Przyszły los literata przypieczętowała nagła i ciężka choroba, jaka w wieku ośmiu lat na dłuższy czas przykuła go do łóżka. Pod wpływem lektury Chaty Wuja Toma mały Saul postanowił, że zostanie pisarzem. Sięgał po coraz ambitniejsze dzieła. Po latach wspominał, że jego literackie gusta ukształtowały dramaty Szekspira oraz prozatorskie dzieła Tołstoja, Turgieniewa i Dostojewskiego, podsuwane przez ojca.

Tłumaczenie/ Krystyna Tarnowska

Tytuł oryginału/ an-us Henderson the Rain King

Tematyka/ Stanisław Lem, odpowiadając podczas wywiadu na pytanie jaką obcojęzyczną książkę lubi najbardziej, powiedział: „Dla mnie prawdziwie wielkimi pisarzami są tacy jak Saul Bellow, niektóre jego książki: np. Henderson, król deszczu bo w nich widać cały świat. Książki, w których można rozpoznać całą rzeczywistość, widzianą w jakimś straszliwym skrócie”. Prawdziwą literaturę można rozpoznać dopiero po kilkudziesięciu latach, o ile zdoła przeżyć. A dziś, jak zauważam, czasy zrobiły się rzeczywiście niesprzyjające literaturze, ze względu na to, że nastąpił kolosalny wzrost, akceleracji we wszystkich dziedzinach życia oraz zmienił się ów modus scribendi.

Główny motyw/ Bohaterem Hendersona, króla deszczu, powieści wydanej w 1959 r., jest amerykański milioner, weteran drugiej wojny światowej, dwukrotnie żonaty, mężczyzna o niepospolitej sile i wrodzonej brutalności. Dręczący go niepokój wewnętrzny każe mu zostać hodowcą świń, uczy się gry na skrzypcach, aby wreszcie wyruszyć w podróż do Afryki. Po wielu barwnych, fantastycznych przygodach wraca do kraju odmieniony, zdolny do miłości i czynienia dobra.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„Ale pogoń za zdrowiem psychicznym też może być objawem szaleństwa.”

„Jest to przekleństwo tych rosłych piękności, że czasem brak im smaku.”

„Kobieta nie musi wychodzić za mąż, a bardzo przekonujące powody przemawiają za tym, że ludzie powinni być samotni.”

„(...) człowiek musi chyba nauczyć się żyć nie będąc zrozumianym. Może grzeszy, kiedy chce być zrozumiany.”

„Ostatni mały pokoik w ziemi czeka. Bez okien.”

„I marzyłem o chmurach pode mną, myśląc jednocześnie, że kiedy byłem dzieckiem, marzyłem o chmurach nade mną, a skoro marzymy o chmurach z obu stron, jak nie marzyło dotąd żadne pokolenie, powinniśmy się bardzo łatwo pogodzić ze śmiercią człowieka.”

„Myślę, że świat też był rad stracić mnie na jakiś czas z oczu.”

„Angielski jest wielkim uniwersalnym językiem obecnej doby, przyszła na niego kolej po grece, łacinie i tak dalej. Nie sądzę, żeby Rzymianie się dziwili, kiedy jakiś Part czy Numidyjczyk zwracał się do nich po łacinie; pewnie uważali to za rzecz naturalną.”

„Smutne to, ale cierpienie jest chyba jedynym niezawodnym sposobem zbudzenia duszy ze snu.”

„Moja dusza przypomina lombard. Chcę przez to powiedzieć, że jest pełna nie wykupionych przyjemności (...).”

„Och,  co za ohyda być człowiekiem.”

„Powiadają, że powietrze jest ostatecznym domem duszy, ale ja uważam, że jeśli chodzi o zmysły, nie ma siedliska milszego od wody.”

„Widocznie niebo też ma swoje głupie rejony (...).”

„Są pewne sprawy, w których dusza ludzka nie musi być szkolona.”

„(...) niewolnictwo wcale nie zostało zniesione. Nigdy nie zdołałbyś się doliczyć ludzi, którzy są niewolnikami takich czy innych spraw.”

„Może i była kiedyś świetna w łóżku, jak sama utrzymuje, wśród wielkich piękności zdarza się to rzadko.”

„Ale wyznają zasadę, że kiedy ludzie rozbierają się przede mną duchowo, nie należy ich z powrotem ubierać.”

„W dziejach świata istniało i będzie istnieć mnóstwo dusz i jak się nad tym chwilę zastanowić, jest to rzecz cudowna, a nie deprymująca.”

„Przypomniałem sobie – gdyby chcieli złożyć mnie w ofierze – że idealna ofiara nie ma skaz.”

„Więc nie miałem prawa układać się z życiem , tylko musiałem przyjmować takie warunki, jakie mi ono ofiarowało.”

„Powiem prosto i otwarcie, że nie zasługuję nawet na to, żeby spisać kronikę mojego życia na papierze toaletowym.”

„Jeśli idzie o prawdę, zauważyłem już, że człowiek jest gotów przyjąć tylko to, co z góry uznał za prawdziwe.”

„Ludzie o najsilniejszych apetytach, to ci, którzy najbardziej wątpią o rzeczywistości. Którzy nie mogą się pogodzić z faktem, że nadzieja zmienia się w rozpacz, miłość w nienawiść i śmierć, i milczenie, i tak dalej.”

„(...) prawda może przyjść pod postaciami, na które nie jestem przygotowany.”

„Natura jest zręcznym naśladowcą.”

„Dusza człowieka jest w pewnym sensie autorką jego ciała.”

„Myślę, że pewni ludzi są bardziej od innych przepełnieni śmiercią.”

„Strach jest władcą ludzkości.”

„Wyobraźnia jest siłą natury.”

„No cóż, może każdy facet ma swoją własną Afrykę. A jak idzie o morze, ma swój własny ocean.”

„Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które ogląda chmury z obu stron. Jakiż to przywilej! Najpierw ludzkie marzenia biegły ku górze. Teraz biegną zarówno w górę, jak i w dół.”

„Jednakże ludzie genialni bardzo lubią zwyczajne życie.”

„Śmieszne z nas istoty. Nie widzimy gwiazd takimi, jakie są naprawdę, więc dlatego je kochamy? Nie są to małe złote klejnoty, tylko ognie bez granic.”

„Ale może wymyślono czas po to, żeby nieszczęście miało swój kres. Żeby nie trwało wiecznie.”

„Z nieba wyrzucono wszystkie zegary.”

Powieść Saula Bellowa Henderson, król deszczu, nominowana do nagrody Pulitzera, przetrwała próbę czasu, pomimo nie najlepszego przyjęcia w momencie premiery. Zawierająca wiele podobieństw do Don Kichota (Miguela De) Cervantesa i przepełniona symboliką, powieść została wydana, jak na ironię, tydzień po ukazaniu się w The New York Times Book Review artykułu Bellowa (zatytułowanego) „Poszukiwanie symboli, pisarz ostrzega, tęskni”. W tym artykule autor stawia hipotezę, że szukanie symboliki może zaszkodzić czytelnikowi w zrozumieniu powieści. Historia w książce opowiedziana jest z perspektywy Eugene'a Hendersona: obserwujemy różne koleje życia, od nieudanych dwóch małżeństw po podróż do Afryki i wydarzeń, które go tam zaprowadziły. Użycie w narracji monologu wewnętrznego bohatera przewyższa w utworze użycie dialogów.

Nieszczęśliwy pięćdziesięciopięcioletni Henderson podejmuje decyzję o wyjeździe do Afryki, aby uniknąć egzystencjalnych porażek oraz odpocząć od toksycznego życia rodzinnego. Mimo że Henderson jest potężnie zbudowanym i silnym mężczyzną. W książce zostaje jednak obsadzony w roli pechowca. Po śmierci ojca, Henderson, który jest rolnikiem i hoduje świnie, odziedziczył trzy miliony dolarów. Jest także  weteranem wojennym, a w tajemnicy pragnie zostać lekarzem. Frances, jego pierwsza żona, nie traktowała jego planów poważnie, wręcz je wyśmiewała. Wewnętrzny głos nieustannie mówi do niego: „Ja chcę, ja chcę, ja chcę”. To spowodowało ucieczkę w świat muzyki zaczął brać lekcje gry na skrzypcach, co z kolei stało się przyczyną kłótni z drugą żoną Lily. Czuł, że Lily nie akceptowała jego zainteresowań. W pewnym momencie, gdy Henderson krzyczał na Lily, ich gospodyni dostała zawału serca i umarła. Henderson czuł się winny i to zmotywowało go do podjęcia decyzji o wyjeździe do Afryki. Podróżował ze swoim starym przyjacielem, Charliem Albertem i jego żoną, która nienawidziła Hendersona za to, że podczas jej ślubu z Charliem to Henderson, jako jedyny z zaproszonych gości nie pocałował jej.

Podczas pobytu w Afryce Henderson nie chciał dłużej podróżować z Charliem i jego żoną, więc zostawił ich w Kairze i zatrudnił przewodnika o imieniu Romilayu. Przez jakiś czas żyje wśród plemion reprezentujących prehistoryczny wręcz poziom cywilizacji. Szuka pierwotnych motywów ludzkiego postępowania, zapomnianych praw duszy. Odkrywa, że pozornie przyjazne rytuały i wierzenia tubylców pełne są albo samounicestwiającej nieracjonalności, albo paraliżującego, boleśnie nierealnego okrucieństwa i psychicznego stresu. Mimo że zostaje miejscowym Sungo, czyli królem deszczu, decyduje się na powrót do Stanów Zjednoczonych z odrodzoną wolą zaakceptowania zarówno siebie samego, jak i znanej mu materialistycznej obyczajowości. Podczas swoich podróży Henderson napotkał plemię Arnewi, dotychczas niezbadany lud. To przyjazne plemię ludzi zmaga się z zanieczyszczonym wodociągiem, który nie nadaje się już do użytku z powodu plagi żab. Poważnym skutkiem tego jest to, że ich bydło, które traktowane jest jak członkowie rodzin może wyginąć. Aby mógł zamieszkać w wiosce, Henderson odbywa rytuał walki i zwycięża w zapasach z księciem plemienia Itelo, przez co zdobywa podziw i zostaje zaakceptowany. Następnie ich królowa uczy go o grun-tu-molani, co oznacza „chcę żyć” lub „wola życia człowieka”. Henderson przywiązuje się do mieszkańców Arnewi i ma nadzieję pomóc im rozwiązać problem z wodą. Konstruuje bombę, aby zabić żaby znajdujące się w cysternie, ale rezultatem tego jest zniszczenie ściany basenu i utrata znajdującej się w niej wody. Nieudana próba wprawia go w załamanie. Wymyka się z wioski Arnewi, by następnie spotkać plemię Wariri i ich króla Dahfu, który był kolegą ze szkoły Itelo. Henderson zostaje przez przypadek Sungo, czyli królem deszczu: podczas suszy odprawił ceremonię, wznosząc bożka, a w rezultacie zaczął padać obfity deszcz. Król Dahfu próbuje pomóc Hendersonowi pokonać cierpienia, które ze sobą niesie, skłaniając go do spędzenia czasu z lwicą o imieniu Atti, dzięki czemu bohater ma próbować stać się jak lew. Król wyjaśnia Hendersonowi, że wygląd wewnętrzny i zewnętrzny ludzi są ze sobą powiązane oraz że ich cechy charakterystyczne i emocje są ukazywane w cechach fizycznych. Jednak spiskująca grupa z plemienia Wariri, podążająca za kapłanem Banamem, sprzeciwia się temu, w jakim celu wódz Dahfu wykorzystuje lwicę. Spiskowcy planowali wykorzystać Hendersona, aby zmanipulować króla. Po śmierci Dahfu, który zginął podczas próby schwytania lwa, w którym — jak wierzył — mieszkał duch jego ojca, Henderson, jako Sungo, czyli „król deszczu”, został nowym wodzem plemienia. 


Henderson, król deszczu, porusza tematy miłości i śmierci, jednak w dużej mierze opowiada o ogólnych życiowych poszukiwaniach człowieka, głównie w duchu przygód Don Kichota. Henderson pozyskuje Romilayu jako pomocnika, podobnie jak Don Kichot Sancho Pansa. Główni bohaterowie obu książek wyruszają w podróż w wieku około pięćdziesięciu lat i obaj pragną nawiązać kontakt ze swoim kulturowym dziedzictwem. W obu utworach pojawiają się porównywalne motywy, takie jak odnalezienie przez Hendersona zwłok w chacie po przybyciu do wsi plemienia Wariri czy napotkanie przez Don Kichota grupy ludzi podczas nocnej przygody z żałobnikami, którzy w pośpiechu nieśli do Segowii ciało zmarłego. Don Kichot „uczuł się wielce dotknięty”, że nie odpowiedziano na pytanie o cel podróży i zaatakował żałobników. Zarówno Henderson, jak i Don Kichot, zyskują nowe imiona podczas swoich wypraw. Henderson zostaje „Królem Deszczu”, a Kichot zostaje „Rycerzem Lwów” po spotkaniu z dwoma zwierzętami. W Don Kichocie Cervantes jak i Bellow w Hendersonie, królu deszczu dokonali konfrontacji dwóch przeciwstawnych sobie światów – wyidealizowanego, znanego głównie z wzorców literackich, oraz rzeczywistego, kierującego się bezwzględnymi zasadami i zazwyczaj pozbawionego romantyzmu. Kim jest Henderson? Posiadającym miliony wędrowcem i podróżnikiem. Człowiekiem brutalnie wygnanym przez los w świat. Człowiekiem, który uciekł z własnej ojczyzny założonej przez jego przodków. Człowiekiem, którego serce mówiło: Ja chcę! Który grał w rozpaczy na skrzypcach, szukając głosu aniołów. Który musiał zbudzić duszę ze snu, bo inaczej... Wciąż w ruchu, wciąż stając się, Henderson przemierzył świat od tropików do Arktyki, od czerni do bieli, a jeśli jak zwykle przyłapał się na bieganiu w kółko, to robił to z radością, opiekując się innymi. Innymi słowy, powieść obnaża swoją własną, powierzchowną strukturę poszukiwań, ponieważ na końcu podróży nie ma przedmiotu do odnalezienia, nie ma odpoczynku (aż do śmierci) od zmian i pragnień, a jedynie wewnętrzna przemiana, pozwalająca znaleźć szczęście i piękno, a nie rozpacz i frustrację w codzienności. Podróż po Afryce sprawia, że Henderson zmienia się w całkowicie innego człowieka, ze stanu „świni” w „lwa” i ze stanu chaosu w stan duchowego spokoju. Henderson chciał porzucić to, co było w dwudziestowiecznym świecie zachodnim: industrializację, materializm i wyobcowanie od natury. W porównaniu z Ameryką, rozległy i tajemniczy kontynent afrykański był w tamtym okresie jedynym niezindustrializowanym miejscem, które w dużej mierze uniknęło zniszczeń materializmu. Afrykę w powieści można postrzegać jako binarną opozycję wobec modernizmu i industrializacji Ameryki, stanowiącą symbol natury. Bellow wykorzystuje afrykańską scenerię do krytyki pustki współczesnego życia w Ameryce i proponuje sposób na transcendencję bohatera nad niepokojem i sprzecznościami. Afryka i jej dzika przyroda mają uzdrawiającą moc w czasach XX-wiecznego chaosu i poczucia wyobcowania. W ten sposób staje się jedynym idealnym miejscem, które może złagodzić szaleństwo i nieporządek, które nawiedzają Hendersona. Podczas swojej afrykańskiej podróży Henderson ponownie połączył się ze światem natury i pojednał się ze swoim zagubionym „ja”. Pod koniec podróży Henderson jest w stanie z ufnością stawić czoła swojemu życiu, zamiast go unikać. W tym sensie duchowe poszukiwania Hendersona kończą się sukcesem.

Afryka w tej powieści nie jest tylko kontynentem geograficznym, lecz także wytworem wyobraźni Bellowa. Innymi słowy, jest symboliczna i wyobrażona. W książce Bellowa Afryka symbolizuje naturę, w której duchowość jest bardziej oczywista niż piękno safari. Afryka Josepha Conrada, opisana w powieści Jądro ciemności jest tajemnicza, dzika i niebezpieczna. Conrad nazywa kontynent afrykański „jądrem ciemności”, co jest implikacją beznadziejności. Ernest Hemingway to kolejny ważny autor, który często jako tło swoich dzieł wybierał Afrykę. Dwukrotnie podróżował on do Afryki – raz w połowie lat trzydziestych XX wieku, a drugi w połowie lat pięćdziesiątych. Jego pierwsza podróż do Afryki stała się podstawą do napisania książki To co prawdziwe o świcie oraz zainspirowała go do napisania jeszcze  dwóch innych doskonałych opowiadań: Zielone wzgórza Afryki i Śniegi Kilimandżaro. Afryka opisana w dziełach Hemingwaya jest bardziej faktyczna i bliska rzeczywistości. Wielu krytyków zauważyło dług Bellowa wobec Conrada i Hemingwaya, ale w odróżnieniu od tych pisarzy, Afryka Bellowa nie jest ani symbolem ciemnej ludzkiej natury, ani miejscem polowań. Jest to świat sam w sobie, fantastyczny, a jednocześnie całkowicie wiarygodny, jest połączeniem świata alchemii ze światem antropologii, co świadczy o zdolnościach i śmiałości twórczej Bellowa jako powieściopisarza.

Szukając tego, co „prawdziwe” Bellow wychodzi z realizmu, sięga po pikarejski romans, podróżuje, chciałoby się powiedzieć: odbywa safari w głąb duszy Amerykanina żyjącego w XX wieku. Znajduje tam potrzebę ucieczki w odmienność, potem strach przed nią. Powstaje ironiczny, choć niejednoznaczny komentarz do istniejących egzotycznych i pseudomistycznych podróży w głąb afrykańskiego „ja”. Wyraźna też jest w Hendersonie, królu deszczu potrzeba ucieczki przed atmosferą duchowego zastoju, jaki dla wielu ludzi w Stanach Zjednoczonych niosły powojenne lata pięćdziesiąte. To właśnie w geście kulturowego protestu Henderson, absolwent jednego z najlepszych amerykańskich uniwersytetów i wielbiciel gry na skrzypcach, postanawia osiąść na farmie i hodować świnie. Życie w Ameryce było dla niego stanem nudy, źródłem depresji i gniewu.

Krytycy od początku nie mieli wątpliwości, że Saul Bellow, pisarz o europejskich korzeniach, ale amerykańskim rozmachu i witalności, obdarzony jest precyzyjną spostrzegawczością i intelektualną wrażliwością. Zadowala się, z wyjątkiem powieści takich jak Henderson, król deszczu obserwacją przeciętnej, głównie miejskiej codzienności, znajdując w niej bogactwo zachowań, pragnień, refleksji, retrospekcji. Odszukuje w nich rytmy ludzkich dążeń i motywacji, moralne kodeksy, intelektualne impulsy, Diagnozuje je, śledzi i ocenia, skupia się na tych, które kształtują lub zmieniają współczesną kulturę. Centralni bohaterowie jego prozy, także tej pisane w latach sześćdziesiątych i później, przez resztę wieku dwudziestego, to jednostki wrażliwe, inteligentne, dręczone potrzebą szukania źródeł wiary i poglądów lepszych od tych, które panują w kulturze nowoczesnej. Mimo że otoczeniu wydają się nierzadko naiwni i komiczni, nie zmieniają ustalonych przez siebie reguł, są pełni godności i uporu. Będąc często na skraju życiowych kryzysów, świadomi są wartości, w które wierzą, potrzeby znajomości tradycji i jej moralnych nakazów. Odrzucają zarówno pośpieszny pesymizm, jak i tani optymizm. Potrafią przetrwać.