18 lutego 2018

Wrogowie


„Wrogowie”


Isaac Bashevis Singer




Autor/ (ur. prawdopodobnie 21 listopada 1902 w Leoncinie, zm. 24 lipca 1991 w Miami) – polski i amerykański pisarz żydowski tworzący głównie w języku jidysz, dziennikarz. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1978.

Tłumaczenie/ Zbigniew Batko

Tematyka/ Całkowicie rozbity, przeniknięty immanentnym strachem, stosunkowo młody filozof i talmudysta próbuje sklecić sobie życie. Wydaje mu się, że przez chwilę mu się to udaje. Tyle, że ta nowa konstrukcja opiera się na fundamencie przeżartym nie tylko jego własnymi przeżyciami z okresu Zagłady, ale również opowieściami innych, jest wyjątkowo niestabilna, a bohater miota się pomiędzy uczuciami, które - może to banalne - koncentrują się na trzech kobietach; jedna w jego przekonaniu nie żyje, wobec drugiej ma dług wdzięczności, a trzecią kocha do szaleństwa.

Główny motyw/ Bohaterem "Wrogów" jest Herman Broder, który ocalał w czasie II wojny światowej ukrywany przez polską chłopkę. Po wojnie żeni się z nią i emigruje do Nowego Jorku, gdzie nadal ścigają go wspomnienia Holocaustu. Jego życie osobiste komplikuje się coraz bardziej, kiedy odnajduje się cudownie ocalała pierwsza żona, a o swe prawa dopomina się także przyjaciółka.

  Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:
„W świecie, w którym dziecko mogło być odebrane matce siłą i zastrzelone, człowiek nie miał prawa posiadać potomstwa”.
„Jak jeden Hitler umrze, to jest milion chętnych na jego miejsce”.
„Geny zdawały się zachowywać w pamięci inne epoki”.
„Współczesny judaizm miał jeden cel: małpowanie gojów”.
„Nikt, kto przeszedł to co ja, nie należy już do tego świata”.
„(…) dopóki żyjesz, jesz, chodzisz i, za przeproszeniem, wypróżniasz się, to jesteś człowiekiem z krwi i kości jak wszyscy”.
„Można być tylko na tym albo na tamtym świecie. Nie można stać jedną nogą na ziemi, a drugą w niebie”.
„Sam Bóg je mięso- i to ludzkie”.
„Nie należy robić wszystkiego, czego chce Bóg”.
„Tak naprawdę to wariaci nie istnieją, oni tylko udają swój obłęd”.
„Te ich talmudyczne dysputy są zachwycające, ale oni zawsze w końcu zaczną dowodzić, że można jeść chleb w Pesach”.
„Jak to powiadają, człowiek ma wszystko wypisane na twarzy, trzeba tylko umieć czytać”.
„Możliwe, że cierpienie jest atrybutem boskości”.
„Dwoje ostatnich ludzi na Ziemi się pozabija”.
„Są żołnierze, którzy mogą zrzucić bombę na miasto i zabić tysiące ludzi, ale nie potrafiłby za nic zarżnąć kury”.
„(…) inteligencja jest jedynie sługą ślepej woli”.
„Żaden z dawnych filozofów ani myślicieli nie mógł przewidzieć nadejścia takiej epoki jak obecnie; epoki życia na chybcika. Pracowało się w pośpiechu, jadło się w pośpiechu, nawet umierało się w pośpiechu. Być może taka gorączka jednym z atrybutów Boga”.
„Jeśli w dzisiejszych czasach kogoś szukają, nie może to być błaha sprawa”.
„Niech mi Bóg wybaczy, ale goje zawsze upiększali swoje trupy, a dzisiejsi Żydzi są gojami”.
„No cóż, człowiek może być pewien tylko jednego- śmierci”.
„Można zamordować bez noża”.
„Przypomniał sobie słowa Davida Hume’a, że nie ma żadnego racjonalnego dowodu na to, że słońce wstanie następnego dnia. A zatem nie było też żadnej gwarancji, że zajdzie dzisiaj”.
„Ale kto potrzebuje pomocy złodzieja, ratuje go od szubienicy”.
„Kiedy ktoś ukrywa się przez całe lata w sianie, przestaje odczuwać więź ze społeczeństwem”.
„No cóż, dwoje martwych ludzi nie musi mieć przed sobą tajemnic”.
„Na wszystko mają jedną odpowiedź: taka jest wola boża”.
„Jeśli kobieta kocha mężczyznę to chce z nim mieć dziecko”.
„Goje robią bogów z kamienia, a my z teorii”.
„A cóż innego jest treścią cywilizacji, jeśli nie morderstwa i cudzołóstwo?”.
„Kiedy król angielski chciał poślubić kobietę, którą kochał, zrzekł się tronu, a ty nie możesz się wyrzec głupiej wieśniaczki? Nie ma takiego prawa, które mogłoby cię zmusić, żebyś z nią żył”.
„Tacy, którzy we wszystko wątpią, gotowi są też we wszystko uwierzyć”.
„Ale nawet obłęd musi mieć swoją przyczynę”.
„Najbardziej oddane wdowy wychodzą powtórnie za mąż”.
„Ale tak to jest z faktami. Przekuwają każdy nadęty balon rozmaitych koncepcji, burzą teorie, obracają w niwecz najgłębsze przekonania”.
„Nawet student pierwszego roku psychologii wie, że można kochać i nienawidzić jednocześnie”.
„Ludziom się wydaje, że złodziei można spotkać tylko na Krochmalnej w Warszawie i na Bowery w Nowym Jorku. A złodzieje są wśród profesorów, artystów, i to wśród największych sław z różnych dziedzin”.
„Żydzi robili interesy wszędzie, nawet w Oświęcimiu. Jeśli istnieje piekło, tam też będą robić interesy. Mówię to bez złośliwości. Cóż innego mogli robić?”.
„Mam taką swoją teorię, że rodzaj ludzki zmienia się wciąż na gorsze, nie na lepsze. Wierzę w że tak powiem ewolucje wsteczną. Ostatni człowiek ni świecie będzie jednocześnie zbrodniarzem i szaleńcem”.
„Całuny nie mają kieszeni”.
„Można było pozostawać wyznawcą Spinozy i nazistą, znać na wylot fenomenologię Hegla i być stalinowcem, wierzyć w monady, w Zeitgeist, w ślepą wolę, w kulturę europejską i jednocześnie popełniać najgorsze zbrodnie”.
„Nawet jeśli człowiek wątpi w istnienie tlenu, i tak musi oddychać”.
„(…) dziesięciu wrogów nie może zaszkodzić człowiekowi tak bardzo, jak może sobie zaszkodzić on sam”.
„Dopóki żyjesz, nie wolno ci śmierdzieć”.
„Mężczyźni lubią dziewice. Gdyby umieli dokonać takiej sztuki, każda kobieta kładłaby się jako prostytutka, a wstawałaby jako dziewica”.
„Wydaje ci się, że można przejść przez piekło i się nie oparzyć. Otóż można!”.
„W Rosji było jedno lekarstwo na wszystkie choroby-wódka”.
„W życiu wszystko może się zdarzyć. Zwłaszcza dziś, kiedy wszystko stanęło na głowie”.

   

                      Książka „Wrogowie” Isaaca Bashevisa Singera dotyka kilka problemów, z którymi muszą konfrontować się bohaterowie. Jednym z nich jest trauma po Holocauście. Doświadczenie, wynikające z badań oraz psychoterapii osób ocalałych, pokazuje, że osoby, które doznały traumy Holokaustu, wykazują w wieku późniejszym przewlekłe objawy psychopatologiczne, wykraczające poza kryteria PTSD (Zespół stresu pourazowego) i w związku z tym większość autorów uważa takie rozpoznanie PTSD za niewystarczające do określenia stanu psychicznego ocalałych. Kolejnym problemem, które stawia autor jest pytanie czy mężczyzna jest stworzony do monogamii?  Na podstawie danych Światowej Organizacji Zdrowia naukowcy z Wielkiej Brytanii przeanalizowali długość życia mężczyzn po sześćdziesiątce z kultur, w których oficjalnie obowiązuje monogamia, i tych, w których panuje poligamia. Wyszło im, że mężczyźni żyjący z wieloma żonami żyją o ponad jedną dziesiątą dłużej od tych, którzy tkwią w jednym związku. W całej historii ludzkości intensywne życie seksualne było jednym z przywilejów władzy. Tysiące konkubin w haremach władców Babilonu, starożytnych Chin, Egiptu czy imperium Azteków służyło tyranom do masowego rozprzestrzeniania ich samolubnych genów. Wśród zbadanych przez antropologów 1200 współczesnych i historycznych kultur tylko ok. 150 zna wymóg monogamii. Wszystkie pozostałe za właściwą formę instytucji małżeństwa uznają (lub uznawały) wielożeństwo. Czy jesteśmy, zatem stworzeni do monogamii? Na to także pytanie próbuje odpowiedzieć w książce „Wrogowie” Isaac Bashevis Singer, który niemal jak psycholog ewolucyjny - nadaje wiedzy, którą posiadały już nasze babcie, wszelkie pozory naukowości.

                  Akcja tej powieści toczy się już po II wojnie światowej w środowisku emigrantów żydowskich w Nowym Jorku. Główny bohater - Herman Broder jest polskim Żydem, który przeżył holocaust. Przetrwać pomogła mu Polka o imieniu Jadwiga. Po wojnie Herman żeni się z nią i razem emigrują do Nowego Jorku. Ich życie tylko z pozoru jest szczęśliwe i harmonijne...  Herman Broder obrócił się na wznak i otworzył jedno oko. Jak co rano nie całkiem jeszcze rozbudzony, zastanawiał się, czy jest w Ameryce, w Polsce w Cykowie, czy może w obozie w Niemczech. Przyszło mu nawet do głowy, że być może ukrywa się jeszcze w Lipsku, w sąsieku. Chwilami wszystkie te miejsca zlewały się w jego świadomości w jedno. Wiedział, że jest na Brooklynie, ale jednocześnie słyszał wrzask Niemców. Dźgano siano bagnetami, próbując go wypłoszyć, a on wciskał się coraz głębiej w stertę. Ostrze bagnetu musnęło jego głowę. Budził się zawsze nieświeży i wymięty i wyglądał tak, jakby przez całą noc mocował się z jakimś przeciwnikiem. Co rano wołał Jadwigę. Kobieta miała typowo polską urodę: „różowe policzki, perkaty nos, jasne oczy, płowe jak len włosy upięte w kok jedną spinką, wydatne kości policzkowe i pełną dolną wargę”. Oboje spędzili po wojnie rok w obozie niemieckim, a od trzech lat mieszkali w Ameryce, ale Jadwiga zachowywała całą świeżość i nieśmiałość wiejskiej dziewczyny. Nie malowała się. Nauczyła się zaledwie paru słów po angielsku. Herman miał nawet wrażenie, że przywiozła tu z sobą zapachy Lipska; w łóżku pachniała rumiankiem, a w kuchni podczas gotowania pachniało latem i także przywoływało wspomnienie Lipska. Wciąż zachowywała chłopski akcent. Herman mówił do niej po polski, a czasami w jidysz, języku, którego nie rozumiała. Choć była jego żoną i sąsiedzi nazywali ją panią Broder, zachowywała się wobec niego tak, jakby wciąż byli w Cykowie i jakby nadal służyła w domu jego ojca, reb Szmula Lejba Brodera. Całą rodzinę Hermana unicestwił holocaust. On sam przeżył, bo Jadwiga ukrywała go w sąsieku w Lipsku, swojej rodzinnej wiosce. Nawet jej matka nie wiedziała o kryjówce. W 1945 roku, po wyzwoleniu, Herman dowiedział się od naocznego świadka, że Niemcy zastrzelili jego żonę, Tamarę, zabierając jej najpierw dzieci, które też uśmiercili. Herman z Jadwigą wyjechał do Niemiec, do obozu dla dipisów, a potem-kiedy uzyskał amerykańską wizę- wziął z nią ślub cywilny. Jadwiga gotowa była przejść na judaizm, ale on nie widział sensu narzucania jej religii, której sam nie praktykował.
                  
                      Od czasu do czasu Herman zabierał ją do kawiarni na Brighton Beach, ale nie mogła się przyzwyczaić do ogłuszającego łoskotu pociągów przejeżdżających przez wiadukt, do pisku opon pędzących we wszystkich kierunkach aut, do tłumów na ulicach. Herman kupił jej medalionik, w którym nosiła karteczkę ze swoim nazwiskiem i adresem na wypadek, gdyby się zgubiła, ale dla Jadwigi nie było to wcale pociechą; instynktownie nie ufała żadnemu pisanemu słowu. Jadwiga nie umiała czytać ani pisać, więc Herman pisał za nią listy do jej matki i siostry. Kiedy przychodziła odpowiedź, czytał jej na głos. Czasem jej siostra Marianna wkładała do koperty trochę ziarna, liść jabłoni albo kwiatek- drobiazgi, które w dalekiej Ameryce przypominały Jadwidze rodzinne strony.

                  Herman pracował dla rabina Miltona Lamperta od kilku lat. Jego pryncypał był jednym zlepkiem sprzeczności, jako człowiek jednocześnie gruboskórny i dobry, sentymentalny i przebiegły, wybuchowy i naiwny. Potrafił na zawołanie przytoczyć coś z zawiłych komentarzy Szulchan Aruch, ale miewał problemy z poprawnym cytowaniem wersetów z Pięcioksięgu. Grał na giełdzie, uprawiał hazard- i organizował zbiórki pieniędzy na różne cele dobroczynne. Wciąż jeszcze szukał prawdziwej miłości i często narażał się na śmieszność w tych swoich najwyraźniej daremnych poszukiwaniach. Przy swoich sześćdziesięciu czterech latach zachowywał niesłabnącą energię i był powszechnie znany, jako „rabin dynamit”.  Rabin Milton Lampert nie był związany z żadną kongregacją. „Publikował” artykuły w hebrajskich gazetach w Izraelu i „pisywał” do żydowskich pism ukazujących się w Ameryce i w Anglii. Podpisywał umowy na książki z kilkoma wydawnictwami naraz. Rabin nie miał ani czasu, ani cierpliwości, żeby cokolwiek napisać. To, co dla niego robił Herman, rabin określał, jako „zbieranie materiałów”. W rzeczywistości Herman był ghostwriterem, pisał za niego książki, artykuły, teksty wystąpień. Pisał je po hebrajsku lub w jidysz, ktoś tłumaczył je to na angielski, a jeszcze ktoś inny redagował.

                     Herman oprócz żony Jadwigi miał także kochankę Maszę. Czy można było wytłumaczyć w sposób racjonalny jego postępowanie? Grzeszył przeciw judaizmowi, amerykańskiemu prawu, moralności. Oszukiwał nie tylko rabina, lecz także Jadwigę. Ale nie mógł postępować inaczej. Prostoduszna poczciwość Jadwigi była czasami nużąca; kiedy z nią rozmawiał, czuł się właściwie tak, jakby był sam. Natomiast Masza miała tak skomplikowaną osobowość, była tak uparta i znerwicowana, że i jej nie mógł wyjawić prawdy. Udało mu się ją przekonać, że Jadwiga jest oziębła i że ożenił się z nią z wdzięczności za uratowanie mu życia podczas okupacji.

Ilekroć Herman udawał, że jedzie sprzedawać książki, w rzeczywistości spędzał noc w Bronksie, z Maszą. Miał w jej mieszkaniu swój pokój. Masza przeżyła całe lata w getcie i w obozach. Teraz pracowała, jako kasjerka w barze przy Tremont Avenue. Herman poznał Maszę i jej matkę Szyfrę Puę w Niemczech. Masza była wtedy żoną niejakiego Leona Torczynera. Masza z matkę wyjechali do Ameryki przed nim. Herman wpadł na Maszę przypadkowo i tak zaczął się ich romans.

               Pewnego dnia Herman będąc na noc u Maszy, przebudziwszy się rano pijąc kawę zobaczył, że na stole leży żydowska gazeta. Herman zaczął ją przerzucać. Nagle zobaczył swoje nazwisko. Widniało w rubryce „Personalia”: „Pan Herman Broder z Cykowa proszony jest o kontakt z reb Abrahamem Nissenem Jarosławerem”. Dalej widniał adres i numer telefonu. Herman siedział przez chwilę sztywno. Wypatrzył ten komunikat przez czysty przypadek. Zwykle poprzestawał na pobieżnym przejrzeniu nagłówków na pierwszej stronie. Wiedział, kim jest reb Abraham Nisser Jarosławer – był to wuj jego zmarłej żony, Tamary, człowiek wykształcony, chasyd z Aleksandrowa. Herman szybko pobiegł zadzwonić i dowiedział się, że jego żona Tamara żyje i jest teraz w Ameryce, w mieszkaniu wujostwa.  Herman przez dłuższą chwilę milczał. Najwyraźniej podświadomie dopuszczał taką możliwość, bo nie był aż tak bardzo zaszokowany, jakby się można było spodziewać. Co teraz będzie pomyślał? Co z Jadwigą, co z Maszą i co z Tamarą? Przez chwilę nie potrafił obliczyć, ile ona może mieć lat?

                  Herman nie miał dość czasu, by żałować swojego postepowania wobec tych trzech kobiet. Zasadniczo jednak nic się w jego postawie nie zmieniło; nadal brakowało mu wiary w siebie i cały rodzaj ludzki. Był wyznającym fatalizm hedonistą, pogrążonym w przed samobójczym mroku. Religia kłamała. Filozofia była od początku dziedziną skazaną na bankructwo. Jałowe obietnice postępu nie były niczym więcej, jak obelgą dla męczenników wszystkich pokoleń. Jeśli czas był tylko formą percepcji lub kategorią rozumu, przeszłość pozostawała tak samo obca jak teraźniejszość. Herman chciałby zatrzymać wszystkie trzy kobiety dla siebie, taka była jego haniebna prawda, przyznawał się w duchu sam przed sobą. Tamara wyładniała, wyciszyła się, stała się bardziej interesująca. Przeszła przez jeszcze większe piekło niż Masza. Rozwód z nią byłby równoznaczny z pchnięciem jej w ramiona innego mężczyzny.  Co zaś do miłości, to sądowi profesjonaliści używali tego słowa tak, jakby można je było precyzyjnie zdefiniować- a przecież nikt nie odkrył jeszcze jego prawdziwego znaczenia.

                 Samemu Singerowi przypisywano wiele romansów, namiętności niemal tak wielkich, jakie przeżywali bohaterowie jego opowieści. Nic dziwnego, kiedy je snuł, często odsłaniał w nich siebie, przywoływał znane sobie realia, fakty z życia, nawet własną fizjonomię. Do dziś badacze literatury głowią się, jak wiele w jego opowieściach jest wątków autobiograficznych. Ale równocześnie Singer stale budował fikcje. Czy więc świadomie podsycał własną donżuańską legendę? Gdy zbliżał się do sześćdziesiątki, ostatecznie postanowił przejść na wegetarianizm. Wrażliwość na krzywdę zwierząt, niezgoda na bezwzględność natury – to tkwiło w nim od zawsze. Kiedy pytano go, czy nie je mięsa dla zdrowia, odpowiadał, że „owszem – dla zdrowia kur”. W książce „Wrogowie” pisarz porównuje ZOO do obozu koncentracyjnego. W takich miejscach jak ZOO w powietrzu wyczuwa się tęsknotę- za pustynią, wzgórzami, dolinami, naturalnymi legowiskami i rodzinami. Podobnie jak Żydzi zwierzęta te zostały tu ściągnięte ze wszystkich stron świata i skazane na wieczna izolację i nudę. Niektóre dawały wyraz swojej niedoli krzykiem, inne pozostawały nieme.  Ślepy przypadek? Darwiznizm? Wszystko milczy: Bóg, gwiazdy, zmarli. Stworzenia, które posiadają umiejętność m ó w i e n i a, nie odkryły niczego prócz nowych narzędzi unicestwiania. Singer pokazuje, że wszelka religia i inne filozofie na przestrzeni wieków się skompromitowały, przestały mieć dla człowieka większe znaczenie. Znowu nastaje epoka pradawnych wierzeń. Bohater książki Herman interesuje się okultyzmem, chodzi do bibliotek i wyszukuje tam książek o czytaniu w cudzych myślach, o jasnowidzeniu, dybukach i innych duchach- jednym słowem o wszystkim, co dotyczyło zjawisk parapsychologicznych. W czasach, gdy oficjalna religia przezywała głęboki kryzys, a filozofia straciła jakiekolwiek znaczenie, okultyzm stał się dla tych, którzy nadal poszukiwali prawdy, dziedziną niezmiernie ważną.

                   Autor podkreśla na kartach swojej powieści, że przeszłość nigdy w nas nie umiera. Przeszłość istnieje. Jeśli nawet uznać za Spinozą, że czas nie jest niczym więcej, jak tylko sposobem myślenia, lub za Kantem, że to jedynie forma percepcji, to nie można było zanegować faktu, że mieszkając w Polsce w Cykowie Herman zimą palił w piecu drzewem, jego błogosławionej pamięci ojciec studiował Gemarę i komentarze, a matka gotowała krupnik z kaszy perłowej, z fasolą, ziemniakami i suszonymi grzybami. Herman tu w Ameryce czuł smak tej kaszy, słyszał, jak ojciec mamrocze przy lekturze, a matka rozmawia w kuchni z sąsiadkami, jak dźwięczą dzwonki u sań, którymi chłop zwozi drzewo z lasu.  

                    Wracając do kwestii PTSD, możemy zauważyć jak singerowscy bohaterowie walczą z traumą po Holocauście. Herman nawet w Ameryce „planuje” drogę ucieczki z domu na wypadek gdyby Niemcy zaatakowali Amerykę. Tamara podkreśla, że pocisk, który tkwi w jej biodrze jest jej najlepszą pamiątką. Przypomina jej, że miała kiedyś dom, rodziców, dzieci. Jeśli by ją wyjęła, nie zostałaby jej żadna pamiątka po życiu w Polsce. Ta była niemiecka kula tkwiąca tyle lat w jej ciele, ciele Żydówki, stała się żydowska. Być może ten sam rewolwer zabił jej dzieci…?

                    Jaki jest morał z tej historii? „W życiu wszystko może się zdarzyć. Zwłaszcza dziś, kiedy wszystko stanęło na głowie”. Herman, Żyd nowoczesny, rozszerzył tę zasadę, poszedł o krok dalej: nie miał już nawet wiary w Torę, w której mógłby znaleźć oparcie. Oszukiwał wszystkich wokół siebie a także siebie. Herman nie przypieczętował paktu z Bogiem i nie miał z Niego żadnego pożytku. Nie chciał, żeby jego nasienie mnożyło się niczym nadmorski piasek. Całe jego życie było grą polegającą na skradaniu się- te kazania, które pisał dla rabina Lamperta, książki, które sprzedawał rabinom i chłopcom jesziwy, akceptacja przejścia Jadwigi na judaizm i zdanie się na łaskę Tamary. W Niemczech, a nawet w Ameryce powstawały neonazistowskie partie. Z imieniem Lenina i Stalina na ustach komuniści torturowali starych nauczycieli i likwidowali całe wsie w Chinach podczas „rewolucji kulturalnej”. Mordercy, którzy bawili się czaszkami dzieci, sączyli w monachijskich piwiarniach piwo z wysokich kufli i śpiewali nabożne pieśni w kościołach. W Moskwie zlikwidowano wszystkich żydowskich pisarzy. A jednak żydowscy komuniści w Nowym Jorku, Paryżu i Buenos Aires sławili morderców i urągali wczorajszym przywódcom. Prawda? Herman poczuł, że nie może żyć w takim miejscu, w takim świecie: „Nie w tej dżungli, na tym ziemskim spodku stojącym na rozpalonej lawie”.

                     Dla ciekawości czytelników należy zaznaczyć, że w książce występują także dwie papużki, ptaszki, które Singer uwielbiał i sam w swoim życiu posiadał.  

                                                

                    

                    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz