„Pawi krzyk”
Gina Barkhordar Nahai
Autorka/ (ur. 9 grudnia 1960) amerykańska
pisarka irańskiego pochodzenia. Przyszła na świat w Teheranie, w rodzinie
perskich Żydów, ale jeszcze, jako dziecko opuściła wraz z rodziną Iran. Jako
17-latka przybyła do Stanów Zjednoczonych, by osiąść tu na stałe.
Tłumaczenie/ Teresa Lechowska
Tematyka/ „Pawi krzyk” to fikcyjna opowieść napisana na karcie rzeczywistej historii
Persji- Iranu. Specyficzna opowieść. Nie tylko, dlatego, że pełna jest magii i
zdarzeń nadprzyrodzonych, lecz przede wszystkim, dlatego, że opowiedziana jest
od strony mniejszości narodowej i religijnej w muzułmańskim kraju – Żydów. Nie
jest to jednak powieść historyczna ani polityczna. To barwna, egzotyczna
opowieść o człowieczej doli, ludzkiej sile i słabościach. To opowieść o tym, że
miłość kroczy obok nienawiści, a życzliwość obok obojętności. O tym, że
szczęście i rozpacz dotykają ludzi bez względu na pochodzenie i wiarę, i o tym,
że ludzka dobroć i sprawiedliwość, podobnie jak nietolerancja i nienawiść, nie
są przypisane do konkretnego narodu czy religii.
Główny motyw/ Pawica
Żydówka urodziła się w perskim Isfahanie. Miała dziewięć lat, gdy poślubiła
Salomona Mężczyznę. Ona pochodziła z najstarszej wspólnoty w diasporze, ludzi
na ogół nieznanych zewnętrznemu światu. On był śpiewakiem na dworze królewskim,
człowiekiem bogatym, słynącym z urody i wielkiego uroku. Dziesięć lat później
Pawica, jako pierwsza kobieta w dzielnicy żydowskiej porzuciła męża... Akcja
tej powieści toczy się w latach 1796–1982 i opowiada o dziejach żydowskiej
rodziny wywodzącej się od kobiety zwanej Esterą Wróżką – kobiety pełnej
magicznych mocy. W opowieściach i przepowiedniach sięga jednak ta historia
prapoczątków państwa perskiego - pierwszych mitów, władców Cyrusa i Dariusza,
oraz szacha Ismaila, który uczynił szyityzm religią państwową. Od czasów
Ismaila właśnie rozpoczęły się szykany i pogromy wyznawców religii
judaistycznej w Persji, trwające aż do panowania szacha Rezy Pahlaviego, który
zlikwidował w Iranie żydowskie getta, ale które powróciły ze wzmożoną siłą po rewolucji
islamskiej pod wodzą Ajatollaha Chomeiniego.
Cytaty z książki charakteryzujące
problematykę utworu:
„Pawica Żydówka jest tak stara, mówili, że
pamięta czasy, kiedy Bóg był dzieckiem”.
„Zło było silniejsze
od modlitwy”.
„Nie lekceważ nigdy
przyjaźni Żyda”.
Od wydania pierwszej powieści „Pawi krzyk” w 1991 roku Gina Barkhordar
Nahai jest jednym z najbardziej konsekwentnie angażujących się i odnoszących
sukcesy głosów irańskiej diaspory. Książka „Pawi
krzyk” opowiada historię siedmiu pokoleń irańskiej rodziny żydowskiej,
przedstawia wyimaginowane historie na tle wydarzeń historycznych w stylu, który
często nazywany jest „realizmem magicznym". Podczas gdy jej nadrzędnym
tematem jest historia Żydów w Iranie, Nahai opowiada tę historię ze szczególną
uwagą na emocjonalne i kulturowe traumy, które ukształtowały kobiety irańskich
gett żydowskich. Tęsknota za ucieczką, szczególnie wśród kobiet, przechodzi
przez kilka pokoleń jej postaci, pojawiając się, jako przekleństwo, a czasami,
jako zbawienie od losu. W książkach Nahai bohaterki są często matkami, które
szukają wygnanych przez różne siły zesłańców z Iranu - przemierzając ogromne
dystanse fizyczne i kulturowe, a także córki, które czują nieobecność matek. Wszystkie
one doznały krzywd, lecz zawsze są wierne Iranowi, szczególnie wierności ideom
domu i przynależności rodowej. Gina Barkhordar Nahai w książce „Pawi krzyk” pokazuje, że pamięć jest oczywiście „narzędziem”
selektywnym; nigdy nie zachowuje całego doświadczenia. To, co pamiętamy, nie
jest tym, co było, ale tym, co widzieliśmy, a to wspomnienie z kolei zmienia
się i zmienia w miarę upływu czasu przez inne subiektywne czynniki.
Gina Barkhordar Nahai pisze z
ostrą emocjonalną i prawie antropologiczną percepcją, „laserowym dowcipem” i
głębokim współczuciem... z akcentami magicznego realizmu, niezwykłymi
postaciami i spiralnym, wielopokoleniowym fatum, epickim cierpieniem, walką
kobiet o wolność... ta tragiczna, często piękna saga żydowskiej rodziny
mieszkającej w Persji zadaje ponadczasowe pytania dotyczące uprzedzeń, traumy,
dziedzictwa, lojalności i miłości. Poprzez
retrospekcje z burzliwą przeszłością Iranu, poznajemy różnych członków rodziny,
ich triumfy i tragedie, lojalności i intrygi, dziwne osobliwości i lekkomyślne
lekceważenie konsekwencji. Dziwne dolegliwości, złamane serca i tajemnicze
postacie są mistrzowsko rozwinięte w języku, który czytelnik będzie chciał
czytać na głos.
Pawica, 116-letnia kobieta,
zostaje schwytana przez Islamską Gwardię Rewolucyjną. Jej historia osobista oraz
historia nieznanej grupy Żydów, rozwija się, gdy czeka w swojej celi
więziennej. Historia rodziny Pawicy sięga czasów Estery Wróżki, która pojawia
się w snach swoich potomków. Estera Wróżka urodziła się na południu, w portowym
mieście Bandar Abbas nad Zatoką Perską. Podobnie jak wiele Żydówek z tych stron
dorastała pracując, jako służka w haremie u żon bogatych Arabów i Persów. Szyła
im ubrania, splatała włosy w warkocze, odbierała przychodzące na świat dzieci.
A przy tym uprawiała czary. Twierdziła, że obejrzawszy dłoń nowo narodzonego
dziecka, potrafi przepowiedzieć, co je czeka; umie przygotowywać eliksiry i
pisać czarodziejskie formułki, dzięki którym bezpłodne kobiety staną się
brzemienne, potrafi wyganiać strach z serc starców i sprowadzać do domu
zabłąkanych małżonków. Zbierała przeróżne rzeczy- kawałki tkanin, zwierzęce
szkielety, jaszczurcze i kocie ogony, pasemka włosów zmarłych dziewic. Czekały
zamknięte na klucz w skrzyni na taki dzień, gdy przyjdzie jedna z jej pań i
poprosi, żeby otruła żonę rywalkę albo wywołała ospę u powinowatej.
Przed laty, jeszcze, jako
dziecko, przepowiedziała śmierć marynarzy we wzburzonych wodach Zatoki
Perskiej. Później, nim jeszcze pierwsze brytyjskie statki zjawiły się w porcie
Bandar Abbas, całymi nocami opisywała to kobietom w haremie. Wiedziała więcej,
niż mówiła. Znała opowieści tak dziwne i nieprawdopodobne, że nikt w nie by nie
uwierzył, tajemnice tak ciemne i przerażające, że zachowywała je dla siebie.
Umiała czytać ludziom z oczu, wkradać się w ich sny i przenikać umysły. Mimo
tych wszystkich umiejętności Estera Wróżka pędziła życie w samotności i
niewolnictwie. Była Żydówką. Jej matka pracowała i umarła na służbie u rodziny
szejka. Szejk odziedziczył też Esterę. Jako niewolnica bez twarzy, skazana była
na utratę młodości i pragnień. A później, gdy już będzie za stara, by pracować,
odeślą ją do getta poza granice Bandar Abbas.
Co wieczór patrzyła, jak żony w haremie malują twarze i usta, nacierają
się wonnościami i oczekują na przybycie męża, który wybierał jedną z nich.
Potem, leżąc na łóżku, wyobrażała sobie tę żonę w ramionach szejka. Rozmyślała
o świecie poza murami haremu, poza Bandar Abbas. Myślała o miejscach oglądanych w
swoich snach. Miała wtedy piętnaście lat i jej ciało płonęło z żądzy. Zaczęła w
nocy potajemnie opuszczać harem. Czekała, aż żony położą się do łóżek i zasną
strażnicy. Wtedy przekradała się przez rozległe wyschnięte ogrody domu szejka i
wymykała na ulice Bandar Abbas. Wkładała cienki biały zawój zarezerwowany dla
muzułmanek, zdejmowała żółtą łatę, którą wszyscy Żydzi nosili na ubraniach.
Szła do portu, wdychała powietrze pachnące spalonym drewnem, słuchała nawoływań
rybaków wśród fal i obserwowała przezroczyste jak duchy cienie łodzi i palm
odbijających się w ciemnych wodach. Niekiedy podchodził do niej jakiś
mężczyzna. Uśmiechała się oczami i mówiła do niego: „Zabierz mnie stąd. Kochaj mnie do starości”. Czasami napotkany mężczyzna
zabierał ją do drewnianej chaty nad morzem i kład nagą na dywan. Estera Wróżka
zamykała oczy i modliła się o miłość. Wyczuwała zapach wódki w pocie kochanka,
lęk przed morzem w jego oddechu. O świcie szła z nim do portu i patrzyła, jak
wiosłuje, odpływając wolno ku rekinom.
Wracała co noc, czekała na
mężczyznę, który zaznawszy jej ciepła otworzy swoje serce i rano ją przytuli,
prosząc, by została. Używała wszystkich swoich mocy, żeby przekonać mężczyzn,
pisała zaklęcia i chowała im we włosy, wieszała talizmany nad ich łóżkami. Zjawiała
się w snach, gdy spali, wyczarowywała miłość, której sami nigdy by do niej nie
czuli. Wszystkie zaklęcia jednak zawodziły, czary zdały się na nic i Estera
Wróżka była wciąż sama. Przez trzy lata szukała mężczyzny w Bandar Abbas.
Zawsze wracała z niczym i jeszcze bardziej samotna. Pewnej nocy zapłakała,
błagała ciemności o ratunek: „Ratujcie
mnie”- prosiła tak dobrze jej znane duchy. „Pomóżcie mi zmienić swój los”. Kiedy usnęła, przyśniła jej się
kraina, której nigdy przedtem nie widziała i o której nigdy nie słyszała- świat
spokoju i obfitości: „gdzie mężczyźni
wydawali się więksi od Boga i złoto kwitło na każdym polu?. „Udam się tam”- przysięgała
ciemnościom. Następnego dnia wzięła
wszystkie swoje pieniądze i kupiła sobie miejsce w karawanie kierującej się na
północ. Wędrowali przez trzy tygodnie. W nocy obozowali na drodze. Estera
Wróżka udawała muzułmankę. Kiedy dotarli do Isfahanu, odłączyła się od karawany
i poszła szukać żydowskiego getta. Zawędrowała wystarczająco daleko. Czy
przeznaczenie zgubiło jej ślad? Czy
dotarła do idealnego świata z jej snu?
Żydowskie getto w
Isfahanie nazywało się Dżujibar. Składało się z domów i sklepów, starego
placu, czterech synagog i trzech łaźni. W studniach roiło się od robaków-
długich mlecznobiałych stworzeń, które bez końca wypełzały z ziemi w olbrzymich
ilościach. Czystą wodą jednak rządzili islamscy mułłowie, a ci odmawiali jej
Żydom. Żydzi żyli w getcie jak mrówki uwięzione w podziemnej norze. Mieszkali w
parterowych lepiankach, małych bez okien. Naokoło unosił się odór z
nieczystości i smród śmieci. Wszystko, czego dotknął Żyd, było na zawsze
splamione. Oskarżony o przestępstwo nie mógł świadczyć w swojej obronie. Nie
wolno mu było nawet wyjść z getta w dzień deszczowy, bo obawiano się, że deszcz
mógł zmyć nieczystości z jego ciała i skalać muzułmanina. Estera popatrzyła na
getto i zrobiło jej się zimno. Uświadomiła sobie, że wprawdzie uciekła z
haremu, ale nie wyzwoliła się z więzów. Czy tak miał wyglądać „raj” ze snu
Estery? Później okaże się, że gdyby Bóg
znowu poprosił Abrahama o poszukanie dziesięciu sprawiedliwych tym razem w
getcie Dżujibar, Abraham miałby z tym duże problemy.
Estera Wróżka próbowała
znaleźć sobie jakiś lokum, spotkała się jednak z niechętnym wzrokiem i
dociekliwymi pytaniami. Plotkowano o niej od chwili, gdy się pojawiła. Nazywano
ja nierządnicą, bo podróżowała bez mężczyzny, i bezbożnicą, bo twierdziła, że
zna przyszłość. Mieszkańcy getta byli podejrzliwi, ponieważ mówiła innym
dialektem i jadła, co innego niż oni. Chcieli wiedzieć, dlaczego opuściła
Bandar Abbas. „Przybyłam, by odmienić
swój los”- powiedziała im, jakby była Bogiem- „Przybyłam tu, żeby rozstać się ze swoim przeznaczeniem i znaleźć nowe
życie”. Nikt tego nie rozumiał. Estera Wróżka nie mogła „walczyć” z całym
gettem. Przybyła jednak do Isfahanu z pewnego powodu i dla tegoż powodu chciała
tu pozostać: w sercu miasta, dawnej stolicy Persji, stał, jak jej mówiono,
pałac cały ze szkła. Uważała, że sprowadził ją tutaj wieszczy sen.
Wiedziała, że gdyby była
zamężna, Żydzi by jej nie wygonili. „Rozejrzała” się więc i znalazła sobie
Grubego Sikającego Izaaka- mężczyznę rosłego, o łysej czaszce i tak
nieśmiałego, że odwracał wzrok za każdym razem, gdy go mijała. Estera Wróżka
weszła do jego domu i wślizgnęła się do łóżka Izaaka i uczyła go tego, czego
nauczyła się o miłości w długie ciemne noce w Bandar Abbas. Wracała co noc, pod
osłoną ciemności przemykała się do herbaciarni Izaaka z nory w rumowisku, w
której spędzała dni. Izaak bał się, że sąsiedzi zobaczą ją i oskarżą ją o
prostytucję. Przerażała go jej namiętność, a o tysiące rzeczy nawet nie chciał
jej pytać. Estera Wróżka i Gruby Sikający Izaak wzięli ślub, w noc wesela
Estera poczęła. Powiedziała Izaakowi, że urodzi chłopca i nie będzie on
wyglądał jak ci, których zna. Powiedziała, że będzie mądry, przyniesie chwałę
ojcu i pewnego dnia będzie kroczył w słońcu w pełni chwały i z dumą w oczach.
Izaak chciał jej wierzyć, ale całe getto się z tego śmiało.
Gruby Sikający Izaak zaczął
żywić wątpliwości, po tym jak ludzie zaczęli gadać, że dziecko przyjdzie na
świat wcześniej niż należy. Kochał Esterę, kochał jej zapach, jej głos, ale
siła tłumu była dla niego o wiele za mocna. Do życia małżeńskiego Estery i
Izaaka wkroczył rabin Jehuda Sprawiedliwy, który sprawiedliwość miał tylko w
nazwisku. Kiedy Estera urodziła wcześniaka, tym samym wydała na siebie wyrok.
Estera zawinęła synka w czador, potem spaliła łożysko. Na dworze czekał Jehuda
Sprawiedliwy. Otworzyła drzwi i wyszła ku swemu przeznaczeniu. Na głównym placu
getta Estera publicznie została oskarżona o grzech przeciwko rodzinie i czci.
Po kazaniu Jehuda Sprawiedliwy nakazał Dawidowi synowi Rzeźnika ogolenie głowy
przestępczyni. Golenie głowy Estery trwało godzinę. Na ziemi koło stóp kobiety
legła sterta włosów. Krew ciekła jej po czaszce, twarzy, szyi. Związano jej
ręce z tyłu i dźwigając ją na nogi wyjęto barani żołądek- biały, śliski,
połyskujący wilgocią. Naciągnięto jej na ogoloną głowę. Posadzono na grzbiecie
muła i wygnano z miasta. Najgorszą karą było to, że odebrano jej jedynego
synka.
Kim się okazali mężczyźni?
Izaak, nie wystąpił w obronie Estery. Mógł zeznać prawdę, domagać się
wybaczenia, zabronić zemsty. Mógł uratować Esterę i jej dziecko. Lecz żeby tak
postąpić, musiałby zrezygnować z jedynej szansy na nieśmiertelność. Rabin
Jehuda Sprawiedliwy: śnił o tym dniu, przez całe życie z tęsknotą i
oczekiwaniem modlił się o jego nadejście. Od dwudziestu lat był głównym rabinem
getta. Wygłaszał kazania, obchodził wszystkie święta, udzielał wszystkich
ślubów, a nawet uczestniczył we wszystkich pogrzebach i przez cały czas czekał
na tę chwilę- chwilę, w której zostanie wezwany do osądzenia, decydowania o
czyimś losie, stanowienia prawa.
Po paru wiekach od
sprawy Estery Wróżki poznajemy życie jej potomkini Pawicy. Pewnego razu Pawica
późną nocą usłyszała śpiew Salomona Mężczyzny. Pawica siedziała i drżała na
łóżku i od razu pomyślała o ucieczce z domu ojca. Toteż tej nocy, gdy usłyszała
pieść Salomona, Pawica pomyślała, że śni. Wieści o zaręczynach Salomona
Mężczyzny i Pawicy córki Józefa Winiarza rozeszły się bardzo szybko. W getcie
matki innych dziewcząt na wydaniu wbijały sobie paznokcie w policzki i
lamentowały. Zagniewane swatki biegały jedna do drugiej, usiłując odkryć, która
z nich doprowadziła do tych zaręczyn. Isfahańskie nierządnice spluwały,
przeklinając swój pech. Jednak Pawica od momentu ogłoszenia zaręczyn płakała i
błagała, i przysięgała, że nie wyjdzie za mąż. Wydawało się jej to wprost
niedorzeczne: Pawica odrzuca mężczyznę pożądanego przez wszystkie kobiety. Ale
Pawica nie chciała wyjść za mąż za takiego kobieciarza jak Salomon. Przyszła
pani młoda uciekła z domu. Józef Winiarz ojciec Pawicy przemierzył każdy
centymetr getta i w końcu znalazł córkę w piwnicy, pustej i opuszczonej. Pawica
siedziała tam przerażona własnym niezdecydowaniem i nieposłuszeństwem. Kiedy
ojciec chwycił ją za rękę, błagała, by odwołał to małżeństwo. Ślub doszedł do
skutku, po kilku namiętnych nocach spędzonych z Salomonem, Pawica poczuła się
kobietą. Jednak po narodzinach ich dziecka Salomon zapominał o Pawicy.
Książka Giny Barkhordar
Nahai „Pawi krzyk”, mimo że
przepełniona jest okrucieństwem ma też kilka humorystycznych i zarazem
psychologicznych wątków. Pierwszą ciekawą kwestią jest narzucenie przez szacha
Rezy ubioru europejskiego. Kazano ubierać społeczeństwo w kapelusze z rondem,
koszule z kołnierzem i guzikami na przodzie, marynarki i spodnie. Chodzący po ulicach ludzie nieprzyzwyczajeni
do nowej mody wyglądali żałośnie. Od chwili wprowadzenia nowego ubioru Reza
żądał wszakże całkowitego posłuszeństwa. Kiedy szach miał odwiedzić pewne
miasteczko wiadomość o tym wywołała wśród mieszkańców popłoch. Nikt w
miasteczku nie miał garnituru i nikt nawet na oczy nie widział kapelusza, jaki
należało mieć na głowie. Zdecydowano jednak, że trzeba spróbować spełnić
życzenie szacha. Wysłano kogoś do pobliskiego miasta, żeby kupił materiał.
Zdobyto fotografie Europejczyków w garniturach i kapeluszach. Potem wszystkie
zdatne kobiety w miasteczku zostawiły domy i rodziny i zabrały się do
kopiowania strojów ze zdjęć. Ale co z kapeluszami? Nie było czasu ani
materiału, by uszyć kapelusze. W desperacji zwrócono się do miejscowego „wynalazcy”-trzydziestosześcioletniego
syna rolnika, który był zbyt leniwy, żeby mozolić się cały dzień na roli,
poświęcił się, więc wymyślaniu „wspaniałych
projektów mających przyspieszyć rozwój ludzkości”. „Wynalazca” podumał nad
obrazkiem kapelusza, który należało zrobić, i przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
Kazał zebrać w miasteczku blaszane puszki, zaniósł je do miejscowego blacharza,
a ten je rozpłaszczył, pociął w kształcie cylindrów i zespawał łączenia. Potem
blachę pomalowano na czarno. Kiedy tego popołudnia przybył szach, wszyscy
witający go mężczyźni mieli na głowach europejskie cylindry. I właśnie wtedy
rozpętała się burza gradowa. Kulki lodu bębniły w metalowe kapelusze, wydając
odgłos podobny do strzałów. Szach zobaczył także, jak po twarzach nieruchomych,
zażenowanych mężczyzn ścieka czarna farba.
Ciekawą postacią książki
jest także Cyrus Wspaniały, który pragnął być Amerykaninem. Nosił amerykańską
odzież, jeździł amerykańskim samochodem. Czytał amerykańskie powieści, zwracał
się po angielsku nawet do tych, którzy go nie rozumieli. Znał na pamięć mapę
Stanów Zjednoczonych, preambułę do Konstytucji, amerykański hymn. Cyrus
Wspaniały nie przekroczył nigdy granicy Iranu, ale żył w marzeniach o
Hollywood. Cyrus Wspaniały wcześnie postanowił, że chce studiować w Europie. W
szkole w Teheranie uczył się francuskiego i angielskiego i co roku prosił ojca,
żeby zapisał go na uniwersytet w Paryżu. Cyrus przyglądał się żołnierzom amerykańskim,
wysokim, przystojnym i pewnym siebie, jak wydają dolary, kupują kobiety i
jedzenie. Zaproponował Amerykanom interes: za pocztówki da im jedwabne
pończochy i perfumy ukradzione ze sklepu ojca. Był w dziesiątej klasie i zmagał
się z matematyką i fizyką, gdy dowiedział się, że Franklin Delano Roosvelt,
prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki, przebywa w Teheranie na konferencji z
Churchillem i Stalinem. Tak go zafascynowała ta wiadomość, że zapomniał pójść
do szkoły na egzamin semestralny z przedmiotów ścisłych. Ojciec znalazł Cyrusa
na bazarze, jesienny semestr się skończył, a Cyrus Wspaniały oblał wszystkie
egzaminy. Chłopak tłumaczył się przed ojcem: „Nie mogę myśleć o maleńkich molekułach i jakichś nędznych mnożeniach,
gdy na moich oczach tworzy się świat”.
Ciekawym
wątkiem książki jest także psychologia wpływu na tłum. Ruchullah Duch Allaha
urodził się w małej chałupce zbudowanej z cegieł z błota w wiejskim miasteczku
Chomem. Jego ojciec, mułła z klanu Musawi, był ubogi, ale wpływowy. Twierdził,
że jest potomkiem proroka Mahometa. Nosił czarny turban; pomniejsi duchowni nosili
białe. Ten chłopiec urodzony w zapadłej wsi stał się później Ajatollahem
Chomeinim. W 1978 roku Chomeini nakazał zamknięcie bazarów i wysłał studentów
teologii, żeby maszerowali ulicami Teheranu, domagając się jego powrotu. Następnego
dnia Iranki- kobiety, które uwolniono od zasłon, którym kiedyś pozwolono na
rozwody, zapewniono ochronę przed ich ojcami, a nawet dano prawa wyborcze- te
kobiety przywdziały czarne czadory i maszerowały tysiącami, domagając się
przywrócenia zasłon i prawa szariatu.
Humorystyczny, ale jakże wymowny
jest opis „wkroczenia” nowości technicznych do Iranu. Narges Praczka ujrzała
telewizor, gdy pierwszy raz poszła prać do Teheranu- zanim dowiedziała się, że
to rzecz bezbożna. Tak była zaintrygowana tym wynalazkiem, że stała i patrzyła
na mężczyznę, który siedział w środku pudła i do niej przemawiał. Nagle
uświadomiła sobie tam, na środku salonu w domu, gdzie prała, że nie jest
zasłonięta, ma odsłonięte włosy, zakasane rękawy, pokazuje nagie ręce.
Krzyknęła i uciekła, po czym przepłakała całą noc z powodu zszargania
czci.
Książka Giny Barkhordar
Nahai „Pawi krzyk”, powinna być
obowiązkową lekturą szkolną dla uczniów klas licealnych. Powinna znajdować się
w biblioteczce każdego inteligentnego człowieka. Świat przedstawiony przez
autorkę, to świat okrutny, patriarchalny, przepełniony fanatyzmem religijnym i
politycznym. Książka powinna być ostrzeżeniem na przyszłość. Twierdzimy często,
że tylko kiedyś w imię wiary i Boga mordowano ludzi i znęcano się nad
niewinnymi kobietami. Dziś mamy bardziej wyrafinowane sposoby dręczenia ludzi,
którzy biją w nasze murem osłonięte przekonania i wierzenia. Dużo
mówimy o tolerancji. Każdy uważa siebie za osobę naszpikowaną tą cechą, z tym, że wynika to
bardziej z mody na bycie tolerancyjnym. Przecież za małostkowe i niekulturalne
( i zagrażające światu!!) uważamy osoby, które ostentacyjnie pokazują, że nie
mają akceptacji dla odmienności – czy to kultury, wierzenia, orientacji
seksualnej, koloru skóry czy zwykłej tradycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz