„Zimna Góra”
Charles Frazier
Autor/ (ur. 4 listopada 1950 w Asheville) - amerykański pisarz. W
1973 uzyskał dyplom University of North Carolina. Otrzymał tytuł magistra na
Appalachian State University w latach 70., i doktorat na University of South
Carolina w 1986. Jego pierwszą powieścią była wydana w 1997 „Zimna Góra”.
Tłumaczenie/ Zdzisława
Lewikowa
Tematyka/ Wspaniała
historia o miłości w czasie amerykańskiej wojny domowej. Niezwykła opowieść o
wojennej odysei Inmana, żołnierza konfederatów, który dezerteruje, aby powrócić
do swej ukochanej Ady. Fabuła powieści, odwołująca się do wzorca „Odysei”,
choć opowiada o minionym świecie, głęboko porusza człowieka naszych czasów.
Nieprzerwanie od chwili wydania, książka jest na listach bestsellerów.
Główny motyw/ XIX
wiek, wrażliwa Ada zamieszkuje z ojcem w Karolinie Północnej. W dziewczynie
zakochuje się z wzajemnością cieśla Inman. Gdy wybucha wojna secesyjna, zaciąga
się on do armii konfederatów. Żegna się z ukochaną, która obiecuje na niego
czekać. Pod jego nieobecność umiera ojciec Ady. Ona nie radzi sobie z
prowadzeniem gospodarstwa, więc farma popada w ruinę. O względy przymierającej
głodem dziewczyny stara się okrutny Teague, który zajmuje się tropieniem i
zabijaniem dezerterów. W trudnych chwilach Adę wspiera sąsiadka Sally, i
pomagająca jej w gospodarstwie Ruby. Tymczasem Inman zostaje ciężko ranny i
trafia do szpitala. Otrzymuje rozpaczliwy list od ukochanej, która błaga, by
wrócił w rodzinne strony. Świadomy konsekwencji swojej decyzji, ucieka z wojska
i rusza w drogę. Chce dotrzeć do domu, nie dając się złapać ani zabić. Na
swojej drodze napotyka wiele przeszkód. Książka została zekranizowana a Renée
Zellweger za rolę Ruby otrzymała Oscara. Obraz był nominowany do tej
nagrody także w 6 innych kategoriach.
Cytaty z książki charakteryzujące
problematykę utworu:
„Nie lubił bezdusznego oblicza współczesności;
teraźniejszość nieustannie go zdumiewała. Gdy zaś wybiegał myślami w
przyszłość, jawił mu się świat, z którego wszystko, co uważał za ważne, zostało
dokładnie wymiecione lub z własnej woli odeszło”.
„Wszystkie okropności, z jakimi się ostatnio spotykał,
dokonywały się ludzkimi rękami, więc już niemal zapomniał o tym, że istnieją
jeszcze inne nieszczęścia”.
„(…) to dobrze, iż wojna jest tak straszna, bo inaczej za
bardzo byśmy ją polubili”.
„Jaką cenę płaci poszkodowany, gdy nie ma kogo obwinić za
swoją szkodę? Na kim ma się mścić, jeśli nie na sobie samym?”.
„Nie kochać bowiem świata było bardzo łatwo. Aby go
nienawidzić, nie trzeba się było wiele wysilać, wystarczy rozejrzeć się
dookoła”.
„(…) jakie to dziwne uczucie: znaleźć uznanie we własnych
oczach”.
„Żyjemy w chorym świecie”.
„Zepsute i bezwstydne kobiety są fascynujące”.
„Nie wszyscy, na których psy szczekają, są złodziejami”.
„Nikt z nas, nie jest w stanie odwrócić biegu wydarzeń.
Byłoby za proste wymazać z przeszłości to, co nam nie pasuje, i zastąpić czymś
innym”.
„Dawno już bowiem doszedł do wniosku, że spekulowanie, co
dzień przyniesie, nie ma większego sensu. Popełnienie błędu było nieuniknione.
Z doświadczenia wiedział, że rozważanie o nadchodzącym dniu w żadnym wypadku
nie przyczynia się rozproszenia obaw”.
„Uważam, że żenić się z kobietą, dlatego że jest piękna, to
nonsens. Zupełnie tak, jakby chciał pan zjeść ptaka, bo ładnie śpiewa; zresztą
błąd dość powszechnie popełniany…”.
Inman, bohater
powieści Charlesa Fraziera „Zimna
góra", jest dezerterem. Pod koniec
1864 roku, kiedy wyzdrowiał i nabrał sił w wojskowym lazarecie, po zagłębieniu
się w absurd i okropność wojny secesyjnej, postanawia zbiec. Bohater początkowo
wierzy w słuszność sprawy Południa, ale z czasem, gdy zaczyna być świadkiem
kolejnych koszmarów wojny, stopniowo przechodzi głęboką przemianę. W końcu jest przekonany, że najważniejszą
wartością jest miłość do kobiety, do której za wszelką cenę chciałby powrócić. Wyrusza,
więc w podróż do domu na głębokim południu. Konflikt militarny dobiega końca. Ten amerykański
„Ulisses” i tak był już po przegranej stronie, był jednym z niewielu, którzy
przeżyli oblężenie fortyfikacji. Myślał, że
jego „Troja” to najwyraźniej nie do zdobycia posterunek konfederacki w
Petersburgu w stanie Wirginia, jednak inżynierowie Unii wykopali długi, głęboki
tunel pod fortyfikacjami, napełnili go materiałami wybuchowymi i doprowadzili
do jednej z największych masakr w czasie wojny.
Inman został ciężko
ranny podczas walk o Petersburg. Kiedy dwaj najbliżsi towarzysze zerwali z
niego odzież i zobaczyli ranę na szyi, sądzili, że wkrótce umrze. Powiedzieli
mu uroczyście: „Żegnaj, spotkamy się w
lepszym świecie!”. Tymczasem Inman wciąż żył. Zabrano go do przyfrontowego
lazaretu, ale i tam lekarze nie wierzyli, że przetrzyma. Zaliczyli go do
umierających i położyli na łóżku polowym z dala od innych, aby spokojnie czekał
na śmierć. Nie myślał jednak rozstawać się z tym światem. Po dwóch dniach, z
braku miejsca, odesłano go do zwykłego szpitala w stanie, z którego pochodził. Po
cierpieniach, jakich doznał najpierw w lazarecie, a potem w czasie podróży
pociągiem na południe, gdy umieszczono go w wypełnionym rannymi towarowym
wagonie, Inman uwierzył swoim przyjaciołom i lekarzom, którzy twierdzili, że
umrze. W szpitalu lekarze, obejrzawszy go, powiedzieli, że niewiele mogą pomóc.
Być może przeżyje- takiej pewności jednak nie mieli. Dali mu szmatkę i
niewielką miskę z wodą, żeby sam próbował czyścić sobie ranę. Wkrótce okazało
się, że rana sama się oczyszcza. Zanim zaczęła się zabliźniać, wypluła z siebie
przeróżne rzeczy. Szyja zaczęła się wreszcie goić. Miał jednak za sobą trudne
tygodnie, kiedy nie mógł obrócić głowy ani utrzymać w ręce książki.
„Penelopa” Inmana to Ada,
piękna córka lokalnego pastora w Zimnej Górze, małym miasteczku na wzgórzu w
Północnej Karolinie. Wychowała się w Charlestonie i na
skutek nalegań ojca otrzymała wykształcenie znacznie przekraczające granice
dopuszczalne dla kobiet. Była mu intelektualną towarzyszką, a przy tym pełną
życia, wesołą i troskliwą córką. Wbito jej do głowy wiedzę z dziedziny sztuki,
polityki i literatury i przygotowano do prowadzenia dyskusji w obronie swoich
poglądów. Nie mogła jednak przypisywać sobie żadnych szczególnych talentów ani
zdolności. Dobrze opanowała język francuski i łacinę, liznęła greki, a ponadto
nieźle sobie radziła z wyszywaniem i haftem. Całkiem dobrze grała na
fortepianie, ale daleko jej było do wirtuozerii. Miała niewielkie zdolności
malarskie: potrafiła dość precyzyjnie namalować jakiś widoczek czy martwą
naturę, posługując się kredką albo wodnymi farbami. No i była dość gruntownie
oczytana.
Przyjechała w te strony sześć lat temu wraz
z ojcem, który miał nadzieję, że ostre górskie powietrze zahamuje postęp
choroby trawiącej jego płuca. Pluł bowiem krwią tak intensywnie, że w ciągu
dnia potrafił przemoczyć sześć chusteczek. Wierzył w zbawienny wpływ ruchu na
świeżym powietrzu. Bez zwłoki zaczął organizować przeprowadzkę. Ada początkowo
sceptycznie odnosiła się do tej perspektywy. Wszyscy bowiem znajomi w
Charlestonie wmawiali jej, że tereny górskie to dzika kraina zapomniana przez
Boga, gdzie wiecznie pada, a mężczyźni, kobiety i dzieci rosną w atmosferze
nędzy i występku.
W ciągu pierwszych tygodni
po przyjeździe wielebny Monroe wraz z Adą odwiedzał wszystkich swoich
aktualnych i potencjalnych parafian. Rzeczywiście, ludzie ci wydawali się Adzie
nieco dziwni. Jednak największą porażkę w swojej działalności misyjnej poniósł
Monroe latem. Miało to związek z Esco i Sally Swangerami: pewien parafianin
doniósł pastorowi o ich porażającej wręcz ignorancji. Oboje małżonkowie uważali
Biblię za coś w rodzaju księgi wiedzy tajemnej i używali jej do czarnoksięskich
praktyk. Na przykład upuszczali Biblię na podłogę, patrząc, na której stronie
się otworzy. Potem na chybił trafił celowali w nią palcem i zgadywali, co oznacza
słowo, które w ten sposób wskazali. Wróżbę tę traktowali jak wyrocznię i
postępowali odpowiednio do niej, jakby otrzymali instrukcję od samego Pana
Boga.
Inman chodził do kościoła
wyłącznie po to, by spotkać Adę. Ada i jej ojciec zbyt długo zachowywali się
jak naiwni nowicjusze w kraju, w którym się osiedlili. Dla rodzin mieszkających
w tych stronach sposób bycia Ady i jej ojca stanowił komiczne widowisko. By w
nim uczestniczyć, wystarczyło siedzieć na ganku i patrzeć, jak przejeżdżają
obok dwukołowym powozem albo obserwować Adę, kiedy spaceruje na łonie natury,
przechadzając się wzdłuż drogi nad rzeką. Wszyscy się zgadzali, że dziewczynie
nie brak urody, śmieszyły ich natomiast jej stroje, uszyte według mody
panującej w mieście. Plotka głosiła, że Ada wszędzie chodzi z notatnikiem i
ołówkiem. Czyżby była tak pozbawiona pamięci, że jeśli nie zapisze w notesie,
to gotowa zapomnieć o tym, co jeszcze przed chwilą wydawało się jej ważne?
Wstydliwy Inman wymienił z
nią jeden, pełen namiętności pocałunek w dniu, w którym jego pułk wyruszył na
wojnę trzy lata wcześniej. Podczas gdy w szpitalu dochodzi do siebie po
straszliwej ranie na szyi, otrzymuje list od Ady deklarujący jej miłość oraz prośbę,
aby jak najszybciej wrócił do domu. Przyjmuje to, jako
rozkaz i rozpoczyna swoją desperacką podróż do swojej „Itaki”. Poprzez setki
mil niebezpiecznego, zdewastowanego kraju przemierza lasy, rzeki i góry
narażając się na pewną śmierć, jeśli zostanie aresztowany, jako dezerter.
Praktycznie w każdym punkcie
podróży, Inman, aby przeżyć musi uciekać się do przemocy. Tak jak Odyseusz,
bohater „Odysei” Homera Inman spotyka na swojej drodze przeróżnych ludzi.
Pewnego razu spotkał pastora, który uśpił dziewczynę, która była z nim w ciąży,
aby utopić ją w pobliskiej rzece. Inman uniósł swój wielki rewolwer i zmusił
pastora do zwierzeń. Pastor był zaręczony z inną kobietą a z tą spłodził
dziecko. Gdyby go przyłapano, wygnano by go z hrabstwa. Jego Kościół był
niezwykle surowy. Przywoływano do porządku członków kongregacji za tak małe
przewinienia, jak to, że grano w domu na skrzypcach. Inman postanowił położyć dziewczynę z powrotem
do łóżka, jakby nic się tej nocy nie wydarzyło. Wrócili do miasteczka, zaniósł
dziewczynę do domu, położył na łóżku a kiedy się zbudziła powiedział jej: „Nie myśl, że pastor przemawia w imieniu
Boga. Nikt z ludzi nie jest w stanie tego uczynić. Spróbuj teraz znowu zasnąć,
a rano, gdy się zbudzisz, niech ci się zdaje, że ci się przyśniłem, i we śnie
mój głos ci nakazał, żebyś z pastorem zerwała. On nie ma dobrych zamiarów wobec
ciebie. Weź to pod rozwagę!”. Wyszedł z chaty i wrócił do pastora przywiązanego
wcześniej do drzewa. Pogrzebał w plecaku, po czym wyjął pióro, atrament i
papier. Po prostu w krótkiej notatce ujął to, czego się dowiedział o niedoszłym
morderstwie pastora na dziewczynie i nienarodzonym dziecku. Kiedy skończył,
nadział kartkę papieru na gałąź drzewa na wysokości głowy pastora, lecz poza
jego zasięgiem. Przed wojną Inman nie należał do ludzi szukających zwady, nie
był skory do bitki. Ale w momencie, gdy się zaciągnął do wojska, nie miał nic
przeciw walce i dobrze sobie w niej radził.
Powrót do Zimnej
Góry, trwał kilka lat, przez co bohater jest świadkiem tego, jak społeczność
załamuje się z powodu biedy i głodu. Wymogi wojny i działań Gwardii Narodowej
oraz mściwego grona strażników ścigających dezerterów skutkuje głęboko
zakorzenionymi urazami oraz wyzwala w ludziach podłe instynkty. Przewodzi im
brutalny malkontent Teague, który wierzy, że on i jego rodzina są prawdziwymi właścicielami
całego obszaru, a co za tym idzie, sugeruje, że Ada też do niego należy. Tymczasem Ada widzi, jak po śmierci jej ojca majątek podupada. Z pomocą
przychodzi jej tajemnicza dziewczyna -Ruby.
Ruby potrafiła przewidzieć
nadejście zimy równie bezbłędnie jak niedźwiedź, który gromadzi zapasy tłuszczu
przez zapadnięciem w sen. Roztaczała, więc przed Adą perspektywy prac, które
będą musiały wykonać, aby przeżyć zimę. Monolog Ruby naszpikowany był samymi
czasownikami oznaczającymi najbardziej męczące czynności: orać, sadzić,
okopywać, ścinać, wekować, karmić, zabijać… Dawniej nie brudziła się pracą w
ogródku, bo pastor zawsze najmował kogoś do tej roboty. Adę interesował tylko
produkt finalny- jedzenie od momentu, kiedy je stawiano na stole. Dopiero Ruby
brutalnie sprowadziła dziewczynę z obłoków na ziemię. Potrafiła zmusić ją do
pracy nawet wtedy, kiedy Ada nie miała na to ochoty. Za swoje pierwsze
zwycięstwo Ruby uznała to, że Adzie udało się samodzielnie ubić masło, a
drugie- że przestała zabierać ze sobą książkę, idąc z motyką w pole. Na
odpoczynek dziewczęta miały czas dopiero wtedy, kiedy pozmywały naczynia po
kolacji i odstawiały je na miejsce. Siadywały razem na werandzie i Ada czytała
na głos, dopóki się nie ściemniło. Oczywiście Ruby nie miała nigdy w ręku
książki, ale Ada uznała, że najwyższy czas zapoznać ją z klasykami literatury.
W tym celu najpierw opowiedziała Ruby, kim byli starożytni Grecy, a potem
zaczęła czytać jej utwory Homera.
„Zimna Góra" pokazuje Amerykę w trudnym i
przełomowym dla niej okresie. Jednocześnie książka jest o wielkim uczuciu.
Problem jednak polega na tym, że poza kilkoma retrospekcjami, nasi bohaterowie
nie mają okazji by tę miłość w jakiś szczególnie ujmujący sposób pokazać. To
bardziej traktat o trwaniu i wytrwałości. Jakby dwie różne historie, Inmana i
Ady. Emocjonalnie niewiele z tego wynika. Całość wypełniają mniej lub bardziej
dramatyczne epizody, a koniec może być tylko jeden. Charles Frazier nie
zajmuje się roztrząsaniem przyczyn wojny, nie jest tu ważne, która strona ma rację
(bo nie ma chyba żadna). Nieważny jest kolor munduru - niezależnie od
pochodzenia i poglądów politycznych, uczestnicy wojny dopuszczają się czynów
strasznych. Książka „Zimna Góra” jest
zatem swego rodzaju rozliczeniem, ale niekoniecznie z wojną secesyjną, raczej z
wojną w ogóle. Inman na zło i okrucieństwa napatrzy się nie tylko w bitwach,
ale też w swojej drodze do domu. Spotka nie tylko tych, którzy są przez nią
ugodzeni (na przykład Sarę, która straciła męża i nie ma, za co żyć), ale też
tych, którzy z wojny korzystają i za nic mają życie innych (jak ci, którzy
wydają dezerterów). Wojna jest zła - i wydaje się, że wiemy to wszyscy. A
jednak, czy przed wielkimi konfliktami młodzi mężczyźni nie jechali na front
tak ochoczo, jakby czekała ich wspaniała przygoda? Czy nie słyszeliśmy wiele
razy o wojennym honorze i bohaterstwie? Jak wiele jest tego na wojnie, a jak
wiele strachu, bólu, brudu, okrucieństwa, nienawiści i bezsensownych śmierci? Czy
nie wpaja się następnym młodym pokoleniom, że wojna to tak naprawdę fajna
przygoda? Równolegle z wątkiem wędrówki Inmana obserwujemy
przemianę jego ukochanej, Ady, z damy posiadającej tylko niepraktyczne
umiejętności w pewną siebie farmerkę. Ujęło mnie bogactwo języka, jakim
posługuje się autor. Wszystkie postacie są pełnowymiarowe, mają własne
historie, własne życie, charaktery. Najbardziej zapada w pamięć kobieta
hodująca kozy w leśnej pustelni, oraz wychowująca niemowlaka młoda wdowa Sara,
tak biedna, że je z misek wydrążonych z dyni.
Autor
książki Charles Frazier
wychował się w Blue Ridge Mountains w Północnej Karolinie. Tam pamięć wydarzeń
wojny secesyjnej była ciągle żywa. Opowieści o tamtych dramatycznych
wydarzeniach przekazywano z pokolenia na pokolenie. Szczególnie zafascynowała
Fraziera historia W.P. Inmana, jednego z jego przodków, który odbył pełną
niebezpieczeństw wędrówkę – liczącą ponad 300 mil – ze szpitala wojskowego w
Wirginii w rodzinne strony. Frazier był zdania, że taka perspektywa w opisie
wojny secesyjnej i jej skutków była stosunkowo rzadka w amerykańskiej
literaturze. Jak wiadomo, piśmiennictwo na jej temat jest niesłychanie bogate,
lecz główna jego część to szczegółowa i wyczerpująca rekonstrukcja działań
wojennych, zwłaszcza krwawych bitewnych starć. Frazier podkreślał, że nie
interesowały go dylematy ani decyzje słynnych dowódców, ale los zwykłych ludzi,
zagubionych w okrutnym wojennym tumulcie, walczących o przetrwanie i często–
pod wpływem brutalnych wydarzeń– przewartościowujących cały dotychczasowy
światopogląd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz