21 maja 2022

Księgarz z Kabulu

 

„Księgarz z Kabulu”

Åsne Seierstad

Autorka/ (ur. 10 lutego 1970 w Oslo, Norwegia) - norweska dziennikarka-wolny strzelec i pisarka, najbardziej znana dzięki relacjom o życiu codziennym w strefach działań wojennych (Kabul po 2001, Bagdad w 2003 i zrujnowane miasto Grozny w 2006).

Tłumaczenie/ Anna Marciniakówna

Tytuł oryginału/ nov „Bokhandleren i Kabul: Et familiedrama”

Tematyka/ Elegancki siwiejący mężczyzna zafascynował ją głęboką kulturą i miłością do książek, które latami zbierał i chronił w swojej księgarni przed talibami - za cenę aresztowania i prześladowań. Sułtan był wcieleniem „jasnej strony" Afganistanu, kraju, w którym trwająca od 30 lat wojna sprawiła, że kałasznikow, zgodnie z kopernikańską zasadą gorszego i lepszego pieniądza, wyparł książkę. Był nadzieją na jego odbudowę z gruzów. Seierstad przeniosła się ze swoim komputerem i notatnikiem do domu księgarza, przyjęta tam jak członek rodziny. Spędziła z nimi pięć miesięcy. To, że była wyemancypowaną kobietą z Zachodu, niepodlegającą afgańskim prawom i tradycjom, pozwoliło jej na przenikanie pomiędzy światem męskim i żeńskim, rzecz niedostępną dla dziennikarza - mężczyzny.

Główny motyw/ W rodzinnym mikrokosmosie Sułtan Chan okazał się wcieleniem nie kultury i liberalnych wartości, którymi się chełpił, ale domowym tyranem znajdującym w tradycji doskonałą pożywkę dla swej bezwzględności. Nie tylko wziął sobie młodą żonę, nie bacząc na rozpacz tej pierwszej, o 30 lat starszej, ale pomiatał rodziną, bezlitośnie podporządkowując potrzeby i pragnienia bliskich własnym celom. A już najokrutniej potraktował biednego stolarza, który ukradł mu garść pocztówek, doprowadzając do jego skazania na długie więzienie pomimo rozpaczliwych próśb jego matki, żony i chorych dzieci, dla których był on jedynym żywicielem.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:

„Najpierw moje książki palili komuniści, potem plądrowali księgarnię mudżahedini, później znowu podpalali je talibowie”.

„W końcu księgarz to ktoś rzadko spotykany w kraju, gdzie trzy czwarte ludności nie umie czytać ani pisać”.

„(…) w Kabulu bowiem prawie nie ma miejsc, w których człowiek mógłby być sam”.

„Talibowie wszelką dyskusję uważali za herezję, a wątpliwość za grzech”.

„Dla talibów, których uważał za niedouczonych chłopskich kaznodziejów, żywił najwyższą pogardę; ich przywódcy pochodzili z najbiedniejszych i najbardziej zacofanych rejonów kraju, gdzie analfabetyzm był niemal powszechny”.

„(…) sianie ziarna w kradzionej ziemi jest sprzeczne z islamem”.

„Miłość ma niewiele wspólnego z romantycznością, wprost przeciwnie, może stać się ciężką zbrodnią, zasługującą na karę śmierci”.

„W Afganistanie seks ukrywa się pod powierzchnią życia”.

„Ona potrafi flirtować ruchem małego palca, ruchem dłoni, odpowiednim ustawieniem stopy”.

„Panny młode powinny wyglądać sztucznie, jak lalki. Nawet słowa na określenie panny młodej i lalki są podobne. W języku dari panna młoda to arus, lalka zaś to arusak”.

„Czasy nylonowych pończoch, zachodnich sukienek, odsłoniętych ramion, a przede wszystkim czasy bez burki są bladym wspomnieniem”.

„Ślub jest trochę jak śmierć. W rodzinie panny młodej przez kilka dni po weselu panuje smutek jak po pogrzebie. Utracono córkę, została sprzedana lub oddana”.

„Jedzenie jest jej najbezpieczniejszym schronieniem”.

„Najgorsze, co może spotkać matkę, to życie z dala od swoich dzieci”.

„Nędza czyni okradanie zwłok czymś naturalnym”.

„Terroryści to fałszywi muzułmanie!”.

„Nowi złodzieje zajęli miejsca dawnych!”.

 

            Sultan Chan był pierwszym człowiekiem, którego Åsne Seierstad spotkała w Kabulu, kiedy tam przybyła w listopadzie 2001 roku. Przedtem spędziła sześć tygodni z oddziałami Sojuszu Północnego – na pustyni przy granicy z Tadżykistanem. Towarzyszyła im w ofensywie przeciw talibom, spała na kamiennej podłodze, w ziemiankach, na linii frontu. Podróżowała ciężarówkami, pojazdami wojskowymi, konno i piechotą. Kiedy reżim talibów upadł, podążyła z Sojuszem Północnym do Kabulu. Tam w pewnej księgarni spotkała eleganckiego siwowłosego  mężczyznę. Po tygodniach spędzonych wśród gruzów i w kurzu, gdzie rozmowy dotyczyły wyłącznie taktyki wojennej i sukcesów na frontach, możliwość przeglądania książek, rozmowy o literaturze i historii wydawały się czymś niezwykle odświeżającym. „W końcu księgarz to ktoś rzadko spotykany w kraju, gdzie trzy czwarte ludności nie umie czytać ani pisać”. Półki w księgarni Sułtana Chana uginały się pod dziełami w różnych językach – zbiorami poezji i afgańskich legend, rozprawami historycznymi i powieściami. Był utalentowanym kupcem; kiedy dziennikarka wychodziła ze sklepu po pierwszej wizycie, niosła siedem tomów. Zaczęła często zaglądać do księgarni i przy okazji rozmawiać z interesującym człowiekiem, księgarzem i afgańskim patriotą, którego własny kraj tylekroć zawiódł.

            „Najpierw moje książki palili komuniści, potem plądrowali księgarnię mudżahedini, później znowu podpalali ją talibowie”. Godzinami Åsne Seierstad słuchała opowieści o zmaganiach Chana z kolejnymi reżimami i ich cenzurą oraz o jego  prywatnej wojnie – o tym, jak ukrywał książki przed policją, wypożyczając je ludziom na zewnątrz, i jak wreszcie poszedł za to do więzienia. Człowiek ten usiłował ocalić sztukę i literaturę swojego kraju, podczas gdy kolejni władcy dokonywali starań, by je zniszczyć. Autorka zdała sobie sprawę, że ma przed sobą żywy fragment historii kultury Afganistanu, chodzącą książkę historyczną. W reżimie komunistycznym sprzedawał zarówno komunistyczne, jak i konserwatywne dzieła  islamskie, zakazane książki sprzedawał spod lady. Gdy złapano go, pobito i uwięziono na rok, a jego książki spalono, wyszedł z więzienia bardziej ostrożny, ale z wzmocnioną determinacją do promowania wiedzy o kulturze i historii Afganistanu. Pięć lat później ponownie został uwięziony; kiedy wyszedł na wolność , miał około 30 lat. Te wydarzenia nie sprawiły, by księgarz się poddał, wręcz przeciwnie, prowadził swoją działalność dalej. Po wycofaniu się Sowietów w 1989 roku, wojna domowa zmusiła Chana do ucieczki do Pakistanu. Jego sklep został splądrowany, podobnie jak Biblioteka Narodowa Afganistanu. Po powrocie udało mu się kupić rzadkie książki biblioteczne od niepiśmiennych złodziei. Kiedy talibowie przejęli władzę, sklep Sułtana został ponownie napadnięty, a książki spalone. Aby kontynuować działalność pomimo zakazu rozpowszechniania wizerunków żywych istot, wkleił puste arkusze nad ilustracjami w swoich książkach. Do tego czasu był właścicielem trzech sklepów, z których dwa były prowadzone pod nadzorem krewnych. Ostrzeżony przez ministra kultury, że nie może już być chroniony, uzyskał kanadyjską wizę, ale nie mógł przekonać się do wyjazdu – być może dlatego, że w tym czasie miał 10 000 książek „ukrytych na strychach w całym Kabulu".

            Pewnego dnia zaprosił dziennikarkę do swojego domu na kolację. Cała rodzina – jedna z jego żon, synowie, siostry, brat, matka, kilku kuzynów – zasiadła na podłodze do wspaniałej uczty. Sułtan opowiadał różne historie, synowie śmiali się i żartowali. Panował nastrój swobody, całkowite przeciwieństwo atmosfery prostych żołnierskich posiłków w górach, z komendantami. Reporterka szybko jednak zauważyła, że kobiety mówiły niewiele. Śliczna, młodziutka żona Sułtana siedziała bez słowa przy drzwiach, obejmując dziecko. Pierwszej żony tego wieczora nie było. Pozostałe kobiety odpowiadały na pytania, na pochwały dotyczące jedzenia, same jednak nigdy nie zaczynały rozmowy. 


                        Pewnego mglistego lutowego dnia wprowadziła się do domu Sułtana Chana. Przyniosła komputer, notatniki, długopisy, telefon komórkowy i to, co miała na sobie. Dostała posłanie na podłodze obok Lejli, której zadaniem było dbać o jej dobre samopoczucie. Sułtan nakazał rodzinie, by dostarczano dziennikarce wszystkiego, czego by sobie życzyła. Dopiero później dowiedziała się, że zagroził karą każdemu, kto nie będzie tego polecenia respektował. Przez cały dzień podawano Åsne herbatę i kawę. Powoli była wprowadzana w życie rodziny. Jej członkowie opowiadali jej o różnych sprawach. Większość odpowiedzi padała spontanicznie – i często były to odpowiedzi na pytania, których nie zdążyła zadać lub na które nie starczało jej wyobraźni. Temu co usłyszała, nadała formę literacką, ale opisane w książce historie były prawdziwe, uczestniczyła w nich osobiście albo znała je z opowieści osób, które brały w nich udział. Kiedy kreśliła na kartach książki owe historie, punktem wyjścia dla niej były nie tylko relacje między biorącymi w nich udział bohaterami, ale także to, co odczuwali i myśleli w danej sytuacji.

Angielszczyzna Sułtana była barwna i rozwlekła; przyswoił ją dzięki pewnemu dyplomacie, któremu udzielał lekcji języka dari. Jego siostra Lejla mówiła świetnie po angielsku, gdyż chodziła do szkoły na uchodźstwie w Pakistanie. Najstarszy syn, Mansur, po kilku latach nauki w Pakistanie również władał płynną angielszczyzną. Rodzina afgańska opowiadała jej o swoich lękach, miłościach oraz kłótniach z Bogiem. Zabierano ją w podróże w interesach do Peszawaru i Lahore, brała udział w pościgu za Al-Kaidą, chodziła na bazar i do łaźni, uczestniczyła w weselu i przygotowaniach do niego, była w szkole, w Ministerstwie Edukacji, na posterunku policji i w więzieniu. Była gościem, ale szybko poczuła się jak w domu. Przyjmowano ją naprawdę fantastycznie, rodzina była otwarta i szczodra. Przeżyli razem mnóstwo cudownych chwil, jednak sama po jakimś czasie musiała przyznać, że rzadko kiedy bywała na kogoś tak wściekła jak w domu Sułtana Chana i nigdy nie kłóciła się tak często jak tam. Nigdy też wcześniej nie nachodziła ją tak silna ochota, by kogoś uderzyć.

Książki były całym życiem Sułtana. Z chwilą kiedy w szkole dostał swój pierwszy podręcznik, książki i opowieści całkowicie go urzekły. Urodził się w niezamożnej rodzinie, dorastał w latach 50. na wsi Deh Chodadad pod Kabulem. Matka i ojciec nie umieli pisać ani czytać, ale ciułali grosz do grosza, żeby wysłać dzieci do szkoły. Sułtan był najstarszym synem, więc wszystkie oszczędności szły na jego wykształcenie. Pierwszą maleńką księgarnię otworzył w centrum Kabulu, wśród sklepików z przyprawami i straganów z kebabem. Były lata siedemdziesiąte i społeczeństwo wahało się niepewnie między nowoczesnością a tradycją. W latach 70. XX wieku prawa kobiet w Afganistanie rozwijały się w tempie zbliżonym do wielu innych zachodnich narodów. Prawdziwa rewolucja nadeszła jednak już po upadku monarchii, w 1978 roku. W wyniku puczu władzę przejęli wówczas wspierani przez Sowietów członkowie komunistycznej Ludowo-Demokratycznej Partii Afganistanu. Po 1978 roku w ośrodkach miejskich Afganistanu był nacisk na laicyzację, w latach 80. ubiór był wręcz wyznacznikiem przynależności do ideologii lewicowej w szerokim tego słowa znaczeniu. Był to tak silny trend, że gdy w 1992 roku upadł ostatni rząd komunistyczny Mohammada Nadżibullaha, a potem rządy objęli talibowie, dla kobiet w miastach konieczność ponownego założenia burek była szokiem.

Talibowie – jako fundamentalistyczne islamistyczne ugrupowanie polityczne i militarne – pojawili się w 1994 roku. Grupa ta składała się z byłych bojowników afgańskiego ruchu oporu, znanych jako mudżahedini, którzy walczyli z najeźdźcami sowieckimi w latach 80. XX wieku. Chcieli oni narzucić w Afganistanie swoją interpretację prawa islamskiego i usunąć wszelkie wpływy zagraniczne. Do 1998 roku przejęli kontrolę nad 90% Afganistanu. Po dojściu do władzy grupa szybko wywołała międzynarodowe oburzenie za wprowadzenie ekstremalnej wersji szariatu, która drastycznie naruszała prawa kobiet. Talibowie ogłosili, że kobietom nie wolno chodzić do pracy i nie mogą wychodzić z domów, chyba że towarzyszy im członek rodziny płci męskiej. Kiedy wychodziły, musiały nosić zakrywającą całe ciało burkę. Odmawiano im także formalnej edukacji i zmuszano do pozostania w domu. Przemoc fizyczna została znormalizowana jako środek kontroli. Talibowie opanowali urzędy oraz przejęli w swoje ręce edukację. Dzieci z pierwszych klas w taki oto sposób uczono alfabetu: „J. Jak jihad, dżihad – to nasz cel na świecie. I, jak Izrael – nasz wróg. K, kałasznikow – zwycięstwo będzie nasze. M, jak mudżahedini – nasi bohaterowie”. I tak dalej. Nawet w podręcznikach do matematyki na pierwszy plan wysuwała się wojna. Chłopcy – bo talibowie przygotowywali książki tylko dla chłopców – nie liczyli jabłek ani ciastek, lecz kule i kałasznikowy. „Mały Omar ma jednego kałasznikowa z trzema magazynkami. W każdym magazynku mieści się dwadzieścia kul. Omar wystrzelał dwie trzecie swoich kul i zabił sześćdziesięciu niewiernych. Ile niewiernych zabił jedną kulą?”.

 Przez kilka miesięcy Åsne Seierstad spała obok 19-letniej siostry Sułtana Chana i słuchała rodzinnych opowieści o niesprawiedliwości, jaka panowała w tej rodzinie. Siostra Sułtana Lejla traktowana była jak niewolnica. Mogła jeść tylko resztki ze stołu a lodówka była przed nią zamknięta na klucz. Jego 12-letni syn zmuszany był do pracy przy sprzedaży słodyczy, zamiast chodzić do szkoły. Jego (pierwsza) żona cierpiała, gdy Sułtan poślubił seksowną 16-latkę, i słyszała jak z sobą figlują w łóżku. Starszy syn Mansur opowiadał o swojej frustracji seksualnej i uczuciu obrzydzenia, gdy przyjaciel pokazał mu najlepszy sposób na seks; najlepiej zwabić do jego sklepu pogrążone w ubóstwie wdowy wojenne i żebrzące dziewczęta, a następnie wykorzystać je seksualnie. „Bo kiedy zerwiesz z niej burkę, kobieta niewiele może już zrobić." A gdyby kiedykolwiek zostali złapani, to kobieta miałaby kłopoty, a nie mężczyzna, bez względu na wszystko. Widać dokładnie jak w tej rodzinie nakręca się spirala przemocy, zachowania agresywne Sułtana wobec syna utrwalają się i nasilają pod wpływem wcześniejszych aktów agresji i zostają przenoszone przez Mansura na matkę i inne kobiety. Jest też opowieść o związku, który został zawarty pomiędzy starszym mężczyzną, mieszkającym w Kanadzie a młodą dziewczyną z Kabulu. Po ślubie wraca do Kanady, aby załatwić dla niej wizę, a ona z rozpaczy rozpoczyna romans z młodym chłopakiem, którego kochała. Po odkryciu tego faktu rodzina, matka i teściowa dziewczyny zgadzają się, że powinna zostać zabita. Jej bracia zostają wysłani, aby ją zamordować (została uduszona w swoim łóżku). Sułtan Chan w tym czasie przedrukowuje wiele książek o afgańskiej historii i kulturze oraz podejmuje niebezpieczną podróż do Pakistanu, „raju dla drukarzy pirackich książek". Kiedy stolarz zostaje przyłapany przez jego syna na kradzieży pocztówek i sprzedaży ich do innego sklepu, aby wyżywić głodującą rodzinę, traktuje kradzież jako fundamentalne zagrożenie dla swojego biznesu. Jego bezlitosne oskarżenie wysyła mężczyznę do więzienia na trzy lata, a rodzinę złodzieja skazuje na śmierć z głodu lub w najlepszym wypadku żebractwo. Na początku książki wydaje się czytelnikowi, że Sułtan Chan jest wolnomyślicielem i liberalnym człowiekiem, myśli o polityce i swoim patriotyzmie jak człowiek Zachodu, ale tak naprawdę jest mężczyzną tyranem, jeśli chodzi o kobiety w jego domu, czy to jego dwie żony, córki, siostry czy własną matkę. Dominuje nad nimi wszystkimi starymi zwyczajami i trudnymi zasadami ustalonymi w Świętym Koranie przez Proroka. Sułtan Chan nigdy nie wierzył w równe prawa kobiet, w ich prawo do edukacji, prawo do wyboru własnych mężów lub prawo do swobodnego życia. Był tylko przekonany o prawie do posłuszeństwa kobiet wobec mężczyzn, które chodziły po domu z głowami pochylonymi do samych stóp.

Pomimo tytułu, dominującym tematem książki jest brak wolności i autonomii dla kobiet w rodzinie Sułtana Chana. Księgarz jest przedstawiany jako autokratyczny patriarcha rodziny, który praktycznie zniewala swoją 19-letnią siostrę i poślubia 16-letnią dziewczynę, wprowadzając ją do rodziny jako drugą żonę. Obraz namalowany przez Asne Seierstada w „Księgarzu z Kabulu” nie jest ładny. Dziennikarka nie musiała długo czekać, aby zostać pozwaną przez Sułtana Chana, którego prawdziwe nazwisko brzmi Shah Muhammad Rais. Szah Muhammad Rais pojechał awanturować się z kobietą  aż do Norwegii. Telefonicznie poinformował ją o chęci spotkania.  Autorka na rozmowę wzięła ze sobą swojego ojca, chciała mu pokazać, że też ma rodzinę, która w razie czego będzie stała za nią murem. „Myślę, że najbardziej rozzłościło go wcale nie to, że przedstawiłam go jako domowego tyrana. Ale że napisałam o jego kłopotach finansowych, o ubogim mieszkaniu, o tym, że nie dla wszystkich starczało lepszego jedzenia. Chciał uchodzić za zamożnego człowieka, takiego, którego stać na to, by kobiety z jego domu nie pracowały. O to miał pretensje, a nie o to, że wyszedł na niesprawiedliwego i nazbyt surowego brata, męża i ojca”- wspominała ich spotkanie Seierstad. Szaha (Sułtan Chan) wytoczył przeciwko niej proces, który najprawdopodobniej zacznie się niedługo. Norweski prawnik księgarza pracuje za darmo, bo liczy na reklamę.  Szah natomiast nie ma prawa wjazdu do Norwegii (norweskie przepisy nie pozwalają, by starającą się o azyl osobę odwiedzali krewni) i nie wiadomo, czy sąd zgodzi się, by reprezentowała go żona. Czas pokaże, jak skończy się ta historia.

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz