„Księgarz z Kabulu”
Åsne Seierstad
Autorka/ (ur.
10 lutego 1970 w Oslo, Norwegia) - norweska dziennikarka-wolny strzelec i
pisarka, najbardziej znana dzięki relacjom o życiu codziennym w strefach
działań wojennych (Kabul po 2001, Bagdad w 2003 i zrujnowane miasto Grozny w
2006).
Tłumaczenie/ Anna Marciniakówna
Tytuł oryginału/ nov „Bokhandleren i Kabul: Et familiedrama”
Tematyka/ Elegancki siwiejący mężczyzna zafascynował
ją głęboką kulturą i miłością do książek, które latami zbierał i chronił w
swojej księgarni przed talibami - za cenę aresztowania i prześladowań. Sułtan
był wcieleniem „jasnej strony" Afganistanu, kraju, w którym trwająca od 30
lat wojna sprawiła, że kałasznikow, zgodnie z kopernikańską zasadą gorszego i
lepszego pieniądza, wyparł książkę. Był nadzieją na jego odbudowę z gruzów.
Seierstad przeniosła się ze swoim komputerem i notatnikiem do domu księgarza,
przyjęta tam jak członek rodziny. Spędziła z nimi pięć miesięcy. To, że była
wyemancypowaną kobietą z Zachodu, niepodlegającą afgańskim prawom i tradycjom,
pozwoliło jej na przenikanie pomiędzy światem męskim i żeńskim, rzecz
niedostępną dla dziennikarza - mężczyzny.
Główny motyw/ W rodzinnym mikrokosmosie Sułtan Chan
okazał się wcieleniem nie kultury i liberalnych wartości, którymi się chełpił,
ale domowym tyranem znajdującym w tradycji doskonałą pożywkę dla swej
bezwzględności. Nie tylko wziął sobie młodą żonę, nie bacząc na rozpacz tej
pierwszej, o 30 lat starszej, ale pomiatał rodziną, bezlitośnie
podporządkowując potrzeby i pragnienia bliskich własnym celom. A już
najokrutniej potraktował biednego stolarza, który ukradł mu garść pocztówek,
doprowadzając do jego skazania na długie więzienie pomimo rozpaczliwych próśb
jego matki, żony i chorych dzieci, dla których był on jedynym żywicielem.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
„Najpierw moje książki palili komuniści, potem plądrowali księgarnię
mudżahedini, później znowu podpalali je talibowie”.
„W końcu księgarz to ktoś rzadko spotykany w kraju, gdzie trzy czwarte
ludności nie umie czytać ani pisać”.
„(…) w Kabulu bowiem prawie nie ma miejsc, w których człowiek mógłby być
sam”.
„Talibowie wszelką dyskusję uważali za herezję, a wątpliwość za grzech”.
„Dla talibów, których uważał za niedouczonych chłopskich kaznodziejów,
żywił najwyższą pogardę; ich przywódcy pochodzili z najbiedniejszych i
najbardziej zacofanych rejonów kraju, gdzie analfabetyzm był niemal
powszechny”.
„(…) sianie ziarna w kradzionej ziemi jest sprzeczne z islamem”.
„Miłość ma niewiele wspólnego z romantycznością, wprost przeciwnie, może
stać się ciężką zbrodnią, zasługującą na karę śmierci”.
„W Afganistanie seks ukrywa się pod powierzchnią życia”.
„Ona potrafi flirtować ruchem małego palca, ruchem dłoni, odpowiednim
ustawieniem stopy”.
„Panny młode powinny wyglądać sztucznie, jak lalki. Nawet słowa na określenie
panny młodej i lalki są podobne. W języku dari panna młoda to arus, lalka
zaś to arusak”.
„Czasy nylonowych pończoch, zachodnich sukienek, odsłoniętych ramion, a
przede wszystkim czasy bez burki są bladym wspomnieniem”.
„Ślub jest trochę jak śmierć. W rodzinie panny młodej przez kilka dni po
weselu panuje smutek jak po pogrzebie. Utracono córkę, została sprzedana lub
oddana”.
„Jedzenie jest jej najbezpieczniejszym schronieniem”.
„Najgorsze, co może spotkać matkę, to życie z dala od swoich dzieci”.
„Nędza czyni okradanie zwłok czymś naturalnym”.
„Terroryści to fałszywi muzułmanie!”.
„Nowi złodzieje zajęli miejsca dawnych!”.
Sultan Chan był pierwszym człowiekiem,
którego Åsne Seierstad spotkała w Kabulu, kiedy tam przybyła w listopadzie 2001
roku. Przedtem spędziła sześć tygodni z oddziałami Sojuszu Północnego – na
pustyni przy granicy z Tadżykistanem. Towarzyszyła im w ofensywie przeciw
talibom, spała na kamiennej podłodze, w ziemiankach, na linii frontu.
Podróżowała ciężarówkami, pojazdami wojskowymi, konno i piechotą. Kiedy reżim
talibów upadł, podążyła z Sojuszem Północnym do Kabulu. Tam w pewnej księgarni
spotkała eleganckiego siwowłosego mężczyznę. Po tygodniach spędzonych
wśród gruzów i w kurzu, gdzie rozmowy dotyczyły wyłącznie taktyki wojennej i
sukcesów na frontach, możliwość przeglądania książek, rozmowy o literaturze i
historii wydawały się czymś niezwykle odświeżającym. „W końcu księgarz to ktoś
rzadko spotykany w kraju, gdzie trzy czwarte ludności nie umie czytać ani
pisać”. Półki w księgarni Sułtana Chana uginały się pod dziełami w różnych
językach – zbiorami poezji i afgańskich legend, rozprawami historycznymi i powieściami.
Był utalentowanym kupcem; kiedy dziennikarka wychodziła ze sklepu po pierwszej
wizycie, niosła siedem tomów. Zaczęła często zaglądać do księgarni i przy
okazji rozmawiać z interesującym człowiekiem, księgarzem i afgańskim patriotą,
którego własny kraj tylekroć zawiódł.
„Najpierw moje książki palili komuniści,
potem plądrowali księgarnię mudżahedini, później znowu podpalali ją talibowie”.
Godzinami Åsne Seierstad słuchała opowieści o zmaganiach Chana z kolejnymi
reżimami i ich cenzurą oraz o jego prywatnej wojnie – o tym, jak ukrywał
książki przed policją, wypożyczając je ludziom na zewnątrz, i jak wreszcie
poszedł za to do więzienia. Człowiek ten usiłował ocalić sztukę i literaturę
swojego kraju, podczas gdy kolejni władcy dokonywali starań, by je zniszczyć.
Autorka zdała sobie sprawę, że ma przed sobą żywy fragment historii kultury
Afganistanu, chodzącą książkę historyczną. W reżimie komunistycznym sprzedawał
zarówno komunistyczne, jak i konserwatywne dzieła islamskie, zakazane
książki sprzedawał spod lady. Gdy złapano go, pobito i uwięziono na rok, a jego
książki spalono, wyszedł z więzienia bardziej ostrożny, ale z wzmocnioną
determinacją do promowania wiedzy o kulturze i historii Afganistanu. Pięć lat
później ponownie został uwięziony; kiedy wyszedł na wolność , miał około 30
lat. Te wydarzenia nie sprawiły, by księgarz się poddał, wręcz przeciwnie,
prowadził swoją działalność dalej. Po wycofaniu się Sowietów w 1989 roku, wojna
domowa zmusiła Chana do ucieczki do Pakistanu. Jego sklep został splądrowany,
podobnie jak Biblioteka Narodowa Afganistanu. Po powrocie udało mu się kupić
rzadkie książki biblioteczne od niepiśmiennych złodziei. Kiedy talibowie
przejęli władzę, sklep Sułtana został ponownie napadnięty, a książki spalone.
Aby kontynuować działalność pomimo zakazu rozpowszechniania wizerunków żywych
istot, wkleił puste arkusze nad ilustracjami w swoich książkach. Do tego czasu
był właścicielem trzech sklepów, z których dwa były prowadzone pod nadzorem
krewnych. Ostrzeżony przez ministra kultury, że nie może już być chroniony,
uzyskał kanadyjską wizę, ale nie mógł przekonać się do wyjazdu – być może
dlatego, że w tym czasie miał 10 000 książek „ukrytych na strychach w całym
Kabulu".
Pewnego dnia zaprosił dziennikarkę do swojego domu na kolację. Cała rodzina – jedna z jego żon, synowie, siostry, brat, matka, kilku kuzynów – zasiadła na podłodze do wspaniałej uczty. Sułtan opowiadał różne historie, synowie śmiali się i żartowali. Panował nastrój swobody, całkowite przeciwieństwo atmosfery prostych żołnierskich posiłków w górach, z komendantami. Reporterka szybko jednak zauważyła, że kobiety mówiły niewiele. Śliczna, młodziutka żona Sułtana siedziała bez słowa przy drzwiach, obejmując dziecko. Pierwszej żony tego wieczora nie było. Pozostałe kobiety odpowiadały na pytania, na pochwały dotyczące jedzenia, same jednak nigdy nie zaczynały rozmowy.
Pewnego mglistego lutowego dnia wprowadziła
się do domu Sułtana Chana. Przyniosła komputer, notatniki, długopisy, telefon
komórkowy i to, co miała na sobie. Dostała posłanie na podłodze obok Lejli,
której zadaniem było dbać o jej dobre samopoczucie. Sułtan nakazał rodzinie, by
dostarczano dziennikarce wszystkiego, czego by sobie życzyła. Dopiero później
dowiedziała się, że zagroził karą każdemu, kto nie będzie tego polecenia
respektował. Przez cały dzień podawano Åsne herbatę i kawę. Powoli była
wprowadzana w życie rodziny. Jej członkowie opowiadali jej o różnych sprawach.
Większość odpowiedzi padała spontanicznie – i często były to odpowiedzi na
pytania, których nie zdążyła zadać lub na które nie starczało jej wyobraźni.
Temu co usłyszała, nadała formę literacką, ale opisane w książce historie były
prawdziwe, uczestniczyła w nich osobiście albo znała je z opowieści osób, które
brały w nich udział. Kiedy kreśliła na kartach książki owe historie, punktem
wyjścia dla niej były nie tylko relacje między biorącymi w nich udział
bohaterami, ale także to, co odczuwali i myśleli w danej sytuacji.
Angielszczyzna Sułtana była barwna i rozwlekła;
przyswoił ją dzięki pewnemu dyplomacie, któremu udzielał lekcji języka dari.
Jego siostra Lejla mówiła świetnie po angielsku, gdyż chodziła do szkoły na
uchodźstwie w Pakistanie. Najstarszy syn, Mansur, po kilku latach nauki w
Pakistanie również władał płynną angielszczyzną. Rodzina afgańska opowiadała
jej o swoich lękach, miłościach oraz kłótniach z Bogiem. Zabierano ją w podróże
w interesach do Peszawaru i Lahore, brała udział w pościgu za Al-Kaidą,
chodziła na bazar i do łaźni, uczestniczyła w weselu i przygotowaniach do
niego, była w szkole, w Ministerstwie Edukacji, na posterunku policji i w
więzieniu. Była gościem, ale szybko poczuła się jak w domu. Przyjmowano ją
naprawdę fantastycznie, rodzina była otwarta i szczodra. Przeżyli razem mnóstwo
cudownych chwil, jednak sama po jakimś czasie musiała przyznać, że rzadko kiedy
bywała na kogoś tak wściekła jak w domu Sułtana Chana i nigdy nie kłóciła się
tak często jak tam. Nigdy też wcześniej nie nachodziła ją tak silna ochota, by
kogoś uderzyć.
Książki były całym życiem Sułtana. Z chwilą kiedy w
szkole dostał swój pierwszy podręcznik, książki i opowieści całkowicie go
urzekły. Urodził się w niezamożnej rodzinie, dorastał w latach 50. na wsi Deh
Chodadad pod Kabulem. Matka i ojciec nie umieli pisać ani czytać, ale ciułali
grosz do grosza, żeby wysłać dzieci do szkoły. Sułtan był najstarszym synem,
więc wszystkie oszczędności szły na jego wykształcenie. Pierwszą maleńką
księgarnię otworzył w centrum Kabulu, wśród sklepików z przyprawami i straganów
z kebabem. Były lata siedemdziesiąte i społeczeństwo wahało się niepewnie
między nowoczesnością a tradycją. W latach 70. XX wieku prawa kobiet w
Afganistanie rozwijały się w tempie zbliżonym do wielu innych zachodnich
narodów. Prawdziwa rewolucja nadeszła jednak już po upadku monarchii, w 1978
roku. W wyniku puczu władzę przejęli wówczas wspierani przez Sowietów
członkowie komunistycznej Ludowo-Demokratycznej Partii Afganistanu. Po 1978
roku w ośrodkach miejskich Afganistanu był nacisk na laicyzację, w latach 80.
ubiór był wręcz wyznacznikiem przynależności do ideologii lewicowej w szerokim
tego słowa znaczeniu. Był to tak silny trend, że gdy w 1992 roku upadł ostatni
rząd komunistyczny Mohammada Nadżibullaha, a potem rządy objęli talibowie, dla
kobiet w miastach konieczność ponownego założenia burek była szokiem.
Talibowie – jako fundamentalistyczne islamistyczne
ugrupowanie polityczne i militarne – pojawili się w 1994 roku. Grupa ta
składała się z byłych bojowników afgańskiego ruchu oporu, znanych jako mudżahedini,
którzy walczyli z najeźdźcami sowieckimi w latach 80. XX wieku. Chcieli oni
narzucić w Afganistanie swoją interpretację prawa islamskiego i usunąć wszelkie
wpływy zagraniczne. Do 1998 roku przejęli kontrolę nad 90% Afganistanu. Po
dojściu do władzy grupa szybko wywołała międzynarodowe oburzenie za
wprowadzenie ekstremalnej wersji szariatu, która drastycznie naruszała prawa
kobiet. Talibowie ogłosili, że kobietom nie wolno chodzić do pracy i nie mogą
wychodzić z domów, chyba że towarzyszy im członek rodziny płci męskiej. Kiedy
wychodziły, musiały nosić zakrywającą całe ciało burkę. Odmawiano im także
formalnej edukacji i zmuszano do pozostania w domu. Przemoc fizyczna została
znormalizowana jako środek kontroli. Talibowie opanowali urzędy oraz przejęli w
swoje ręce edukację. Dzieci z pierwszych klas w taki oto sposób uczono
alfabetu: „J. Jak jihad, dżihad – to nasz cel na świecie. I, jak
Izrael – nasz wróg. K, kałasznikow – zwycięstwo będzie nasze. M, jak
mudżahedini – nasi bohaterowie”. I tak dalej. Nawet w podręcznikach do
matematyki na pierwszy plan wysuwała się wojna. Chłopcy – bo talibowie
przygotowywali książki tylko dla chłopców – nie liczyli jabłek ani ciastek,
lecz kule i kałasznikowy. „Mały Omar ma jednego kałasznikowa z trzema
magazynkami. W każdym magazynku mieści się dwadzieścia kul. Omar wystrzelał
dwie trzecie swoich kul i zabił sześćdziesięciu niewiernych. Ile niewiernych
zabił jedną kulą?”.
Przez kilka miesięcy Åsne Seierstad spała obok
19-letniej siostry Sułtana Chana i słuchała rodzinnych opowieści o
niesprawiedliwości, jaka panowała w tej rodzinie. Siostra Sułtana Lejla
traktowana była jak niewolnica. Mogła jeść tylko resztki ze stołu a lodówka
była przed nią zamknięta na klucz. Jego 12-letni syn zmuszany był do pracy przy
sprzedaży słodyczy, zamiast chodzić do szkoły. Jego (pierwsza) żona cierpiała,
gdy Sułtan poślubił seksowną 16-latkę, i słyszała jak z sobą figlują w łóżku.
Starszy syn Mansur opowiadał o swojej frustracji seksualnej i uczuciu
obrzydzenia, gdy przyjaciel pokazał mu najlepszy sposób na seks; najlepiej
zwabić do jego sklepu pogrążone w ubóstwie wdowy wojenne i żebrzące dziewczęta,
a następnie wykorzystać je seksualnie. „Bo kiedy zerwiesz z niej burkę, kobieta
niewiele może już zrobić." A gdyby kiedykolwiek zostali złapani, to
kobieta miałaby kłopoty, a nie mężczyzna, bez względu na wszystko. Widać
dokładnie jak w tej rodzinie nakręca się spirala przemocy, zachowania agresywne
Sułtana wobec syna utrwalają się i nasilają pod wpływem wcześniejszych aktów
agresji i zostają przenoszone przez Mansura na matkę i inne kobiety. Jest też
opowieść o związku, który został zawarty pomiędzy starszym mężczyzną,
mieszkającym w Kanadzie a młodą dziewczyną z Kabulu. Po ślubie wraca do Kanady,
aby załatwić dla niej wizę, a ona z rozpaczy rozpoczyna romans z młodym
chłopakiem, którego kochała. Po odkryciu tego faktu rodzina, matka i teściowa
dziewczyny zgadzają się, że powinna zostać zabita. Jej bracia zostają wysłani,
aby ją zamordować (została uduszona w swoim łóżku). Sułtan Chan w tym czasie
przedrukowuje wiele książek o afgańskiej historii i kulturze oraz podejmuje
niebezpieczną podróż do Pakistanu, „raju dla drukarzy pirackich książek".
Kiedy stolarz zostaje przyłapany przez jego syna na kradzieży pocztówek i
sprzedaży ich do innego sklepu, aby wyżywić głodującą rodzinę, traktuje
kradzież jako fundamentalne zagrożenie dla swojego biznesu. Jego bezlitosne
oskarżenie wysyła mężczyznę do więzienia na trzy lata, a rodzinę złodzieja
skazuje na śmierć z głodu lub w najlepszym wypadku żebractwo. Na początku
książki wydaje się czytelnikowi, że Sułtan Chan jest wolnomyślicielem i
liberalnym człowiekiem, myśli o polityce i swoim patriotyzmie jak człowiek
Zachodu, ale tak naprawdę jest mężczyzną tyranem, jeśli chodzi o kobiety w jego
domu, czy to jego dwie żony, córki, siostry czy własną matkę. Dominuje nad nimi
wszystkimi starymi zwyczajami i trudnymi zasadami ustalonymi w Świętym Koranie
przez Proroka. Sułtan Chan nigdy nie wierzył w równe prawa kobiet, w ich prawo
do edukacji, prawo do wyboru własnych mężów lub prawo do swobodnego życia. Był
tylko przekonany o prawie do posłuszeństwa kobiet wobec mężczyzn, które
chodziły po domu z głowami pochylonymi do samych stóp.
Pomimo tytułu, dominującym tematem książki jest brak
wolności i autonomii dla kobiet w rodzinie Sułtana Chana. Księgarz jest
przedstawiany jako autokratyczny patriarcha rodziny, który praktycznie zniewala
swoją 19-letnią siostrę i poślubia 16-letnią dziewczynę, wprowadzając ją do
rodziny jako drugą żonę. Obraz namalowany przez Asne Seierstada w „Księgarzu z
Kabulu” nie jest ładny. Dziennikarka nie musiała długo czekać, aby zostać
pozwaną przez Sułtana Chana, którego prawdziwe nazwisko brzmi Shah Muhammad
Rais. Szah Muhammad Rais pojechał awanturować się z kobietą aż do
Norwegii. Telefonicznie poinformował ją o chęci spotkania. Autorka na
rozmowę wzięła ze sobą swojego ojca, chciała mu pokazać, że też ma rodzinę,
która w razie czego będzie stała za nią murem. „Myślę, że najbardziej
rozzłościło go wcale nie to, że przedstawiłam go jako domowego tyrana. Ale że
napisałam o jego kłopotach finansowych, o ubogim mieszkaniu, o tym, że nie dla
wszystkich starczało lepszego jedzenia. Chciał uchodzić za zamożnego człowieka,
takiego, którego stać na to, by kobiety z jego domu nie pracowały. O to miał pretensje,
a nie o to, że wyszedł na niesprawiedliwego i nazbyt surowego brata, męża i
ojca”- wspominała ich spotkanie Seierstad. Szaha (Sułtan Chan) wytoczył
przeciwko niej proces, który najprawdopodobniej zacznie się niedługo. Norweski
prawnik księgarza pracuje za darmo, bo liczy na reklamę. Szah natomiast
nie ma prawa wjazdu do Norwegii (norweskie przepisy nie pozwalają, by starającą
się o azyl osobę odwiedzali krewni) i nie wiadomo, czy sąd zgodzi się, by
reprezentowała go żona. Czas pokaże, jak skończy się ta historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz