07 stycznia 2025

Droga

 

„Droga”

Cormac McCarthy

Autor/ Cormac McCarthy, pisarz amerykański, autor 10 powieści, laureat nagrody Pulitzera, często nazywany następcą Williama Faulknera. Charles Joseph McCarthy, Jr przyszedł na świat 20 lipca 1933 roku w Providence, w stanie Rhode Island. Cormac McCarthy to autor, którego twórczość cechuje mistrzowskie balansowanie na granicy gatunków literackich. Jego powieści, łączące w sobie elementy westernu, thrillera i dramatu, są nasycone atmosferą desperacji, przemocy, ale także głębokiej refleksji nad istotą człowieczeństwa. Jego książki są nie tylko bestsellerami, ale również zdobyły wiele prestiżowych nagród, w tym Nagrodę Pulitzera za powieść „Droga”. Zmarł 13 czerwca 2023, Santa Fe, Nowy Meksyk, Stany Zjednoczone.

Tłumaczenie/ Robert Sudół

Tytuł oryginału/ en-us The Road

Tematyka/ Książka McCarthy’ego to zgodnie z tytułem powieść drogi. Bohaterowie przemierzają rumowisko świata, mimo iż podróż wcale nie obiecuje czegoś lepszego. W gruncie rzeczy najważniejsza jest sama wędrówka, bo cóż robić innego, gdy wszystko wokół przypomina najgorszy koszmar. Zawsze można się łudzić, że za następnym wzgórzem zobaczymy scenerię przypominającą stare dobre czasy: słońce, kwiaty i ludzi – z irytującymi obsesjami i fobiami, ale w zasadzie znośnych, a nawet życzliwych. Czytelnik też tego wyczekuje, ale tak jak i bohaterom, również jemu nie będzie dany moment wytchnienia.

Główny motyw/ W „Drodze”, powieści, w której Cormac McCarthy opisuje podróż ojca i syna przez zniszczone w wyniku nieznanej katastrofy bezkresne przestrzenie Stanów Zjednoczonych, do ostatnich stron nie mówi o przyczynach tragedii. Nie ma tam wielkich eksplozji, pożarów czy potopu. Nie pojawia się żaden opis zniszczenia. Czytamy jedynie o tym, co pozostało: o wiecznie padającym deszczu i śniegu, niebie zasnutym warstwą ciemnych chmur, przejmującym zimnie, zalegających wszędzie hałdach popiołu, brudnej, zatęchłej wodzie, martwych zwierzętach, pustych ruinach domów i wyschniętych na wiór ludzkich trupach. Pośród tego wszystkiego krążą bezładnie nieliczne gromadki wygłodniałych kanibali i nasi bohaterowie – bezimienni i osamotnieni. Każdy dzień jest podobny do następnego. Poszukiwanie resztek jedzenia, miejsca, w którym można się bezpiecznie ukryć i kolejne etapy marszu na południe, gdzie być może da się jeszcze żyć.

Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu: 

„Pamiętaj, że to, co wpuszczasz do głowy, pozostaje w niej na zawsze, powiedział. Warto, byś się nad tym zastanowił. Ale czasem przecież coś zapominamy, prawda? Zapominamy to, co chcemy pamiętać, a pamiętamy to, o czym chcielibyśmy zapomnieć”. 

„Powiedział, że dla człowieka znajdującego się w niebezpieczeństwie właściwymi snami są sny o niebezpieczeństwie, a cała reszta to gnuśność i śmierć”. 

„Pytanie: Czym się różni to, czego nigdy nie będzie, od tego, czego nigdy nie było?”. 

„Przyszło mu do głowy, że być może w dziejach świata było więcej kary niż zbrodni, ale słabą czerpał z tego pociechę”. 

„Wszystkie rzeczy pełne wdzięku i piękna, które są bliskie sercu człowieka, mają wspólne źródło w cierpieniu. Rodzą się w żałości i popiele”. 

„Wcale nie ocaleliśmy. Jesteśmy żywymi trupami w horrorze”. 

„Mówi się, że kobiety śnią o niebezpieczeństwach zagrażających tym, którymi się opiekują, a mężczyźni  śnią o niebezpieczeństwach zagrażającym im samym”. 

„Czas dany na kredyt i świat dany na kredyt, i oczy na kredyt, by go nimi opłakiwać”. 

„Pomyślał, że każde przywołane wspomnienie jest niechybnie aktem przemocy wobec pierwowzoru”. 

„To, co zamierzasz we wspomnieniach, ma jeszcze swoją realność, znaną lub nie”. 

„Ludzie zawsze myślą o jutrze. Ja w to nie wierzyłem. Bo jutro nie myślało o nich. Nawet nie wiedziało, że są”. 

„Gdy umierasz, to tak, jakby umierali też inni”. 

„Boga nie ma, a my jesteśmy jego prorokami”. 

„Tam, gdzie ludzie nie mogą żyć, słabo wiedzie się również bogom”. 

„Mam nadzieję, że powiedziałeś nieprawdę, bo bycie w drodze z ostatnim bogiem byłoby straszne, więc mam nadzieję, że to nieprawda”. 

„Gdy wszyscy wreszcie umrzemy, zostanie już tylko śmierć, a wtedy jej dni też będą policzone”. 

„Ludzie oblewali wszystkie [węże] benzyną, żeby je spalić żywcem, nie mając innego leku na zło jak tylko zniszczyć to, co postrzegali jako jego wizerunek”. 

„Niewiele nocy przeleżał w mroku, kiedy to nie zazdrościł umarłym”. 

„(…) ich wędrówkę można zmierzyć jedynie za pomocą światła, które nieśli”. 

Cormac McCarthy to autor, którego książki dostarczają wyjątkowej satysfakcji czytelniczej, nawet jeśli jest to satysfakcja pełna smutku, gdyż zmuszają do refleksji nad naszym miejscem w pustym wszechświecie. McCarthy w swojej twórczości uchwycił pewien moment w dziejach ludzkości i literatury – poczucie końca, pustki i bezsensu, które są wszechogarniające i przytłaczające. „Droga” to epicka, nagrodzona Pulitzerem opowieść o człowieku, który stara się ocalić siebie i swojego syna w ponurym postapokaliptycznym świecie. Ojciec i syn (których imion nigdy nie poznajemy) wędrują na południe, próbując dotrzeć do wybrzeża. Przemierzają góry, gdzie wszystko jest wypalone, pokryte popiołem i okopconym śniegiem. Życie niemal zniknęło – poza garstką ocalałych, jest wieczny chłód, a słońce nigdy nie prześwituje przez zasłonę mgły.

Ojciec i syn żyją w tym postapokaliptycznym świecie od lat, jednak zostają zmuszeni do wyruszenia w drogę. Mężczyzna pcha przed sobą wózek sklepowy ze skromnym dobytkiem, przeszukuje puste domy w poszukiwaniu jedzenia, nocują z chłopcem w zimnych lasach na wilgotnych liściach. Nikomu nie mogą ufać – ludzie stali się dzicy i polują na innych ocalałych. Są całkowicie zależni od siebie nawzajem, jeśli chodzi o przetrwanie, co stanowi istotę tej historii. „Droga” opowiada o silnej więzi między ojcem a synem oraz o tym, jak daleko ojciec jest w stanie się posunąć, by chronić swoje dziecko w obliczu straszliwych przeciwności.

Czasem zastanawiałem się, czy ojciec postępuje słusznie. Czy utrzymując syna przy życiu, nie skazuje go na życie pozbawione radości i pełne nędzy? Może ta długa podróż symbolizowała jego niesłabnącą nadzieję, że gdzieś w zrujnowanym świecie jest miejsce, w którym mogliby żyć godnie? Chociaż źródło zniszczenia nie zostało ujawnione, wiele wskazuje na wojnę nuklearną, która pogrążyła świat w lodowatej, szarej zimie. McCarthy opisał ją tak sugestywnie, że podczas czytania nieraz zaskakiwało mnie, gdy po podniesieniu wzroku dostrzegałem promienie słońca wpadające przez okno. Prawie jestem pewien, że właśnie tak będzie wyglądał koniec świata.

Oto w „Drodze” jest świat po końcu naszego, świat, w którym nie ma już żadnej formy ludzkiego społeczeństwa, a więc żadnego projektu, kontraktu. Właściwie nie jesteśmy pewni, czy słowo „świat” jest tu w ogóle adekwatne. „Świat” to przecież pojemny termin, który zakłada rozległy, funkcjonującym zarówno historycznie, jak i synchronicznie system praktyk społecznych. Oto śledzimy losy ojca i syna, których egzystencja przypada na lata po bliżej nieokreślonej, choć definitywnie katastrofalnej, prawdopodobnie ekologicznej w charakterze tragedii, która unicestwiła biologiczną żywność planety Ziemia. Wyobraźmy więc sobie „życie” – życie ludzi – na tle postępującej, a właściwie już dokonanej śmierci planety. Śmierć, ta która działa w warstwie materialnej, zmieniając Ziemię powoli, lecz nieubłaganie w grudę nieożywionej materii, ma swoje dewastujące skutki dla ludzkości.

Mamy tu zatem opowieść osadzoną w samym sercu kondycji utraconego świata, być może katastroficzną, lecz zmuszającą do przemyślenia zarówno konwencji przedstawienia „katastrof” (często utożsamianych wyłącznie z apokalipsą), jak i samego gatunku powieści – rozumianego jako dzieło zajmujące się „przedstawieniem” świata. Trudno jednak uznać „Drogę” za powieść postapokaliptyczną w sensie napominania ekologicznego. Katastrofa, której skutki obserwujemy w fabule, wydaje się być wynikiem załamania ekosfery, prawdopodobnie związanym z działalnością człowieka.

Wyniki trzech badań opublikowanych w Nature i Nature Geoscience wskazują, że zarówno tzw. średniowieczne optimum klimatyczne (ocieplenie między X a XIII w.), jak i „mała epoka lodowcowa” (ochłodzenie z kulminacją w XVII w. w Europie Zachodniej) miały ograniczony zasięg i zmienny charakter. Współczesne globalne rekordy ciepła, bite rok po roku na całym świecie, nie mają analogii w historii klimatu. Analiza 700 próbek pobranych z drzew, lodowców i osadów wskazuje, że globalne ocieplenie nie jest elementem naturalnego cyklu klimatycznego. Jak zauważa prof. John Cook, autor bloga Skeptical Science analizującego argumenty w debacie klimatycznej, od 91 do 100% naukowców zgadza się, że wzrost temperatury to efekt działalności człowieka.

Według Ericha Auerbacha, niemieckiego romanisty i filologa, autora monumentalnego dzieła Mimesis – jednego z najważniejszych opracowań poświęconych zachodniemu realizmowi – historia „królów i generałów” odchodzi w zapomnienie, ustępując miejsca historii mas. To masy, często postrzegane jako „ślepe” i „nieme”, stają się kluczowym czynnikiem w kształtowaniu dziejów. Nie dostrzegają one często złożonej natury wydarzeń, w których uczestniczą, ani historycznych mechanizmów, które do nich doprowadziły. Niemniej jednak ich siła – napędzana mediami społecznościowymi – potrafi tworzyć alternatywną, czasem fałszywą rzeczywistość, czego boją się politycy.

Przykładem jest sprawa z Wielkiej Brytanii z lata 2024 roku: dziewczynki, które zginęły, nie zostały zamordowane przez imigranta, lecz przez obywatela urodzonego w Cardiff. Mimo szybkiego ujawnienia tego faktu, fale antyimigranckich protestów przetoczyły się przez kraj. Podobnie, teza o ludobójstwie rzekomo dokonywanym przez Izrael w Gazie, promowana przez RPA w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości, choć jawnie polityczna i oparta na wsparciu dla Hamasu, nie powstrzymała fali antyizraelskich protestów.

Jak to możliwe, że tak wielu ludzi wierzy w fałszywe informacje i podejmuje na ich podstawie działania polityczne? Ten sam mechanizm dotyczy mas, które negują zmiany klimatyczne. Niechęć do wyrzeczeń na rzecz ochrony klimatu była widoczna podczas protestów żółtych kamizelek we Francji sześć lat temu, a także w niedawnych protestach rolników. Ujawniała się również w wynikach ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego, gdzie zielone partie straciły poparcie na rzecz ugrupowań prawicowych, przedstawiających się jako obrońcy „zwykłych obywateli” przed wyrzeczeniami związanymi z polityką klimatyczną. 


Cóż jednak począć z miejscem takim, jakie oglądamy w „Drodze”, czyli miejscem wyrzuconym poza nawias czasu, historii, jakiegokolwiek „planu”? Oczywiście obecność – lub nieobecność – Boga jest jedną z tajemnic tej powieści. Zakładam jednak, że nawet jeśli Cormac McCarthy prowadzi tu namysł religijny – a wyraźnie tak jest – to wyjdzie on poza wizję Boga jako Absolutu i rozumnego sprawcy dziejów. Taki Bóg wydaje się niemożliwy od samego początku powieści – taki Bóg to projekt poprzedniego świata, który powieściowy ojciec pamięta tylko w snach, snom tym już nie ufając. Jak zatem ma działać „przedstawienie” i „realizm” tego miejsca?

McCarthy bada naturę i źródła ludzkich impulsów oraz intuicji moralnych, które prowadzą bezimiennych bohaterów do dalszego życia i zachowania postaw moralnych. W powieści „Droga” kierunkowskazami dla siebie są ojciec i syn, „jeden całym światem drugiego”, choć jak się okaże, to syn jest jej centrum etycznym, zwiastunem moralności w niemoralnym świecie, być może ostatnim dzieckiem urodzonym na tej ziemi. Ojciec czuje w sobie obowiązek chronienia syna, który jest dla niego kompasem moralnym. To, co jest charakterystyczne dla podtrzymania etyki w czasach, w których mało kto pamięta o moralności, to „stare historie o odwadze i sprawiedliwości”, jakie opowiada ojciec synowi. Opowiadanie historii spełnia w tym kontekście funkcję moralną. W tej powieści autor zadaje czytelnikom dużo więcej pytań: Czy nieobecność Boga w postapokaliptycznym świecie wpływa na jej kształt? Na gruncie jakiego konfliktu moralnego powieść jest skonstruowana? Jaki jest kodeks moralny dobrych ludzi, który reprezentują bohaterowie powieści? Czy ich wędrówka przez spustoszone przez kataklizm terytorium Ameryki ma jakikolwiek sens? Jaka jest racja bycia moralnym w niemoralnym świecie?

Bezdroża Drogi składają się z dwóch światów: moralnego heroizmu i nihilizmu. „Spopielone trupy skurczone do wielkości dziecka, siedzące na gołych sprężynach foteli. Dziesięć tysięcy marzeń zamkniętych w grobowcach ich zwęglonych serc. Szli dalej. Krocząc po martwym świecie jak szczury po kołowrotku. Noce śmiertelnie ciche i jeszcze śmiertelniej czarne”. Postapokaliptyczny świat to „jałowa, cicha, zapomniana przez Boga kraina”. Na nieobecność w niej Boga wskazuje rozmowa ojca i syna z napotkanym przypadkowo starcem o imieniu Ely[1] (jest to jedyne imię, jakie pojawia się w tym bezimiennym świecie), który mówi wprost: „Boga nie ma, a my jesteśmy jego prorokami”. Słowa te jednak stoją w pewnej sprzeczności z przekonaniami ojca, który już na samym początku powieści w następujący sposób określa swoją relację z dzieckiem: „Wiedział tylko, że dziecko to jego racja bytu. (...) Jeśli nie jest słowem Bożym, to Bóg nigdy nie przemówił”. Deklaracja ojca, choć wyrażona w sposób hipotetyczny, sugeruje, że albo jego syn jest słowem Boga, albo wszechświat jest pozbawiony Boga. Gdy ojciec pyta Eliego, co by powiedział na to, gdyby jego syn okazał się bogiem, starzec nie chce dopuścić do siebie takiej myśli: „Tam, gdzie ludzie nie mogą żyć, słabo wiedzie się również bogom. Przekonasz się. Najlepiej być samemu. Mam nadzieję, że powiedziałeś nieprawdę, bo bycie w drodze z ostatnim bogiem byłoby straszne”. Ostatni bóg oznaczałby istnienie ostatniej wartości lub ostatniej instancji odwoławczej, której śmierć byłaby równoznaczna ze śmiercią wartości.

Wyróżnia ich to, że na ciemnych i opustoszałych drogach niosą ogień, jednak nie dosłownie, lecz symbolicznie: „Ich wędrówkę można zmierzyć jedynie za pomocą światła, które nieśli”. Co oznacza ta metafora? Ogień może oznaczać dobro lub przynajmniej pragnienie bycia dobrym w świecie, w którym ludzie nie mają oporów przed pożeraniem siebie. Ogień jest również czymś, co podtrzymuje ich przy życiu: ogrzewa, chroni przed zimnem. Ogień jednak może być także rozumiany jako podstawa cywilizacji, choć w powieści McCarthy’ego jest to dwuznaczne: ogień spustoszył ziemię, spalił ją zostawiając martwą, a zatem może oznaczać równie dobrze destrukcję cywilizacji. Jednak w wypadku ojca i syna bardziej słuszna wydaje się pierwsza interpretacja. Tak jak Prometeusz wykradł Zeusowi ogień i podarował go ludzkości, tak bohaterowie „Drogi” podtrzymują się nawzajem zapewnieniem: „Bo my niesiemy ogień”. Niosą ogień, więc nic złego się im nie stanie i oni sami nie uczynią nic złego innym: „My nigdy nikogo nie zjemy, prawda?”, „bo my jesteśmy dobrzy ludzie (...). I niesiemy ogień”. Kiedy ojciec umiera, daje synowi ostatnie wskazówki: „Idź na południe. Rób wszystko tak, jak robiliśmy razem. (...) Musisz odnaleźć dobrych ludzi, ale nie wolno ci ryzykować. (...) Ty musisz nieść dalej ogień”. Kiedy chłopiec odpowiada, że nie wie, jak ma nieść ogień, nie wie, czy on jest prawdziwy, i nie wie, gdzie się znajduje, ojciec przerywa te wątpliwości: „Wiesz. Jest w tobie. Zawsze tam był. Widzę go”. Tylko dobrzy ludzie niosą ogień, dlatego ojciec motywuje syna, aby się nie poddawał po jego odejściu: „Jesteś najlepszym facetem na świecie. Zawsze byłeś. Gdy mnie zabraknie, i tak będziesz mógł ze mną rozmawiać. Będziesz mógł do mnie mówić, a ja będę mówił do ciebie”. Wiara w dobro i nadzieja na jego triumf pozostają w powieści McCarthy’ego do końca. „Kto odnajdzie tego małego chłopca? Dobro go odnajdzie. Zawsze tak było. I zawsze tak będzie”. Wydaje się, że odnalezienie rodziny, jaka zaopiekuje się chłopcem po śmierci ojca, jest wypełnieniem tych słów. Więź syna z ojcem – rozmowa z nim i pamięć o nim – są gwarancją, że na zgliszczach starego świata tli się nadzieja na powstanie nowego świata. Syn jest prorokiem nadziei, symbolem cywilizacji i etyki dobra, która będzie kontynuowana przez niesienie ognia dalej.

Jak pisze Erik Wielenberg, amerykański pisarz i profesor filozofii na Uniwersytecie DePauw w Greencastle w stanie Indiana, jedną z lekcji „Drogi” jest to, że pytanie, czy Bóg istnieje, nie jest tak ważne, jak mogłoby się wydawać, szczególnie z punktu widzenia moralności i sensu życia. Kodeks moralny dobrych ludzi jest prosty, łatwo rozpoznawalny i uniwersalny. Nie należy do jakiejś poszczególnej tradycji religijnej. Niezależnie od tego, czy Bóg istnieje, czy nie, i niezależnie od tego, czy potrafimy to uzasadnić, najbardziej wartościowym odniesieniem do drugiego jest miłość, i dobrym powodem za tym, aby być moralnym, jest to, że postępowanie moralne jest jedynym sposobem na osiągnięcie miłości, która dostarcza więzi z innymi. Za niemoralność płaci się cenę samotności[2]. Myślę, że w „Drodze”, powieści niezwykle mrocznej i przygnębiającej, dochodzi do niemal teologicznego ustawienia całkowitej niezależności form narracyjnych od wszelako pojętych dziejowych konieczności. Jako niecharakterystyczna powieść postapokaliptyczna, nieroszcząca sobie prawa do ekologicznego lamentu, „Droga” jest przede wszystkim przejmującym badaniem samego stanu utraty świata, utraty, która – takie jest wrażenie lekturowe – jest nam o wiele bliższa i współczesna, niż byśmy woleli sądzić, która działa na nas samych już dziś.

 

 

 


[1] Warto podkreślić, że słowo Eli znaczy po hebrajsku „Mój Bóg” i pojawia się w charakterystycznej biblijnej frazie: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” („Eli, Eli, lema sabachthani?”, zob. Mt 27, 46–47).

[2] Wielenberg E.J. (2010), God, Morality, and Meaning in Cormac McCarthy’s ‘The Road’, „Cormac McCarthy Journal” 8, s. 1–16 https://journals.tdl.org/ cormacmccarthy/index.php/cormacmccarthy/article/view/2234 [01.10.2014].

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz