„Intryga małżeńska”
Jeffrey Eugenides
Tłumaczenie/ Jerzy
Kozłowski
Tematyka/ O tym jak,
bardzo widać z perspektywy Facebooka i e-maili, jak zmieniła się miłość w ciągu
zaledwie trzech dekad. Czy kochając innych, nie kochamy tak naprawdę własnego
zakochania?!
Główny motyw/ Ogień,
pasja, namiętność. Tęsknota za drugą połową, chęć bycia blisko niej, obsesyjne
wręcz myślenie o niej, radość i euforia na jej widok, smutek, gdy jest daleko.
Dominującą więzią jest więź seksualna. Passionate, czyli
oszołomieni miłością.
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„Cierpienia miłosne są śmieszne
dla wszystkich prócz samego cierpiącego”.
„Zranione ego odzwierciedla
własny wizerunek”.
„…ślepy nihilizm nie jest
bardziej wiarygodny intelektualnie niż ślepa wiara”.
Bohaterowie książki „Intryga małżeńska” Jeffreya Eugenidesa mają błędne wyobrażenie
tego, jak powinna wyglądać osoba, z którą chcieliby się związać. Dlatego zakochują się w niewłaściwych
ludziach. Choć akcja książki rozgrywa się w Ameryce w 1982 roku, bohaterów
kształtują te same warunki ekonomiczne, społeczne, religijne, kulturowe, co nas
współczesnych. Inna jest tylko technologia. My wysyłamy do siebie e-maile
- oni listy papierowe. Ale chociaż papeteria i listy papierowe są w zaniku, ich
treść i powody, dla których je wysyłamy, już nie.
Współczesnych czasach
małżeństwo nadal jest czymś ważnym, ale nie odczuwamy już takiej presji ze
strony religii czy społeczeństwa, aby trwało ono w duchu tradycji i kultury
naszych przodków. Zawieramy związki małżeńskie, bo chcemy, a nie, dlatego, że
ktoś nas do tego zmusza. Ale- i tu dochodzimy do paradoksu- chcemy w dużym
stopniu, dlatego że mamy pewne wyobrażenia o miłości, zaczerpnięte między
innymi z XIX-wiecznych powieści. Dlatego motto książki brzmi: „Są ludzie, którzy nigdy by nie byli
zakochani, gdyby nie słyszeli o miłości”. Miłość to konstrukcja społeczna,
która ma bardzo poważne konsekwencje. I o tym właściwie jest ta książka.
Madeleine główna bohaterka „Intryg małżeńskich”, to zagorzała
czytelniczka i bibliofilka. Gdy widzi książkę, która służyła dotąd głównie,
jako podstawka pod kubki z kawą, z miejsca zaczyna ją czytać, by, choć trochę
ulżyć jej smutnemu losowi. Leonard nie jest tylko przystojniakiem, ale ma też
zadatki na genialnego naukowca, do tego cierpi na chorobę maniakalno-depresyjną.
Nieśmiały marzyciel Mitchell, choć uwielbiany przez rodzinę Madeleine, wydaje
się nie mieć przy nim szans. Załamany odrzuceniem po obejrzeniu filmu Satyajita
Raya wyprawia się na roczny wypad do Europy i Indii, gdzie pogłębiają się jego
religijne skłonności. Mitchell wyrusza w tę podróż ze swoim przyjacielem
Larrym. Mają inne priorytety. Mitchell odkrywa swoją duchowość, Larry –
seksualność.
Madeleine zaczyna
uczęszczać w pewnym momencie na seminarium z semiotyki. Najpierw musi przejść
idiotyczną rozmowę kwalifikacyjną, w trakcie, której opowiada profesorowi na
osobiste pytania o ulubioną potrawę czy rasę psów. Profesor przechodzi kryzys
wieku średniego i najwyraźniej traktuje dekonstrukcję, jako wabik na seksowne
zabłąkane dusze studentek. Bohaterka jednak ze współczuciem traktuje
profesora. Z przekory wobec panującej na
uniwersytecie mody czyta klasyczne powieści i chce pisać pracę licencjacką o
intrydze małżeńskiej, m.in. u Jane Austen i Lwa Tołstoja. Po tym ezoterycznym wywiadzie Madeleine czuje
się duchowo zweryfikowana, wreszcie należy do krytycznoliterackiej elity
uniwersytetu. A gdy przychodzi na zajęcia, czuje się nieswojo wśród ubranych na
czarno studentów. „W dniu, w którym miała
zajęcia z semiotyki, zaczęła się inaczej ubierać. Wyjmowała diamentowe kolczyki
i zostawiała uszy bez ozdób. Stawała przed lustrem, zastanawiając się, czy
okulary a la Annie Hall nie nadadzą jej nowofalowego stylu. Dochodziła do
wniosku, że nie, i wkładała szkła kontaktowe. Odgrzebała stare bitelsówki,
które kupiła na targu w Vinalhaven. Stawiała kołnierz i nosiła więcej czerni”.
Intryga jak to intryga, w
streszczeniu może wydawać się banalna, ale w życiu już nie. Madeleine jest
uczciwą dziewczyną, o niepohamowanym apetycie seksualnym, trochę rozpuszczoną,
skłonną do altruizmu, ale też gotową walczyć o życiowe i zawodowe spełnienie.
Leonard żyje, ale całe jego życie upływa w cieniu choroby. Bo przecież z
choroby maniakalno-depresyjnej nie można się o tak obudzić- nie odkryje pewnego
dnia, że już mu przeszło. Mitchell to przeżywający rozterki idealista w typie
Tołstojowskiego Lewina – jego duchowe poszukiwania i mistyczne zapędy idą w
kąt, gdy ma szansę przespać się z ukochaną. Wszewiedzący narrator patrzy na ich
miłosne szaleństwa z życzliwego dystansu. Jakby analizował sam fenomen miłości.
Czy
miłość i małżeństwo zmieniło się od tamtych czasów? Po pierwsze studenci w tamtych
czasach nie musieli pracować zawodowo, nikt nie słyszał o pracy na dwa etaty,
ubezpieczenie i edukacja były bajecznie tanie, samochody w stosunku do zarobków
były za przysłowiowego dolara. Nawet za niewielkie pieniądze można było spędzić
rok, po prostu podróżując i zwiedzając. Po drugie dwie najważniejsze różnice to
właśnie rola kobiety i podejście do małżeństwa. W czasach współczesnych kobieta
nie wyznacza sobie życiowego celu w instytucji małżeństwa. Od tego, kogo
poślubi, nie zależy już wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz