„Przypowieść o skrybie i inne
opowiadania”
Szmuel Josef
Agnon
Autor/ (właśc.
Szmuel Josef Czaczkes) (ur. 8 sierpnia 1887 w Buczaczu, zm. 17 lutego 1970 w Jerozolimie) – izraelski prozaik. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1966. Autor powieści i opowiadań obrazujących środowisko chasydzkie na
przełomie XIX i XX wieku.
Tłumaczenie/ Piotr Paziński
Tematyka/ To poruszająca, wyrafinowana proza Szmuela Josefa Agnona. To pisarz tragicznych dysonansów, opowiadający o milczącym Bogu, nieodwracalnym wygnaniu, niemożliwej do przezwyciężenia klątwie i bezsilności literatury. „Przypowieść o skrybie i inne opowiadania” to przekrój twórczości Agnona – znajdziemy w nim zarówno teksty trudne, niemal hermetyczne, jak i bardziej uniwersalne (aczkolwiek z pewnymi stałymi akcentami) i poetyckie.
Tematyka/ To poruszająca, wyrafinowana proza Szmuela Josefa Agnona. To pisarz tragicznych dysonansów, opowiadający o milczącym Bogu, nieodwracalnym wygnaniu, niemożliwej do przezwyciężenia klątwie i bezsilności literatury. „Przypowieść o skrybie i inne opowiadania” to przekrój twórczości Agnona – znajdziemy w nim zarówno teksty trudne, niemal hermetyczne, jak i bardziej uniwersalne (aczkolwiek z pewnymi stałymi akcentami) i poetyckie.
Główny motyw/ W dwunastu
opowiadaniach Szmuela Josefa Agnona znajdziemy: wizje niespełnionych ludzi,
obrazy niezawinionej kary, utratę więzi z Bogiem na rzecz rytuałów, i niemal
biblijnie pojmowaną religijność. Jak w posłowiu mówi Piotr Paziński: „Świat Agnona przepełniony jest winą,
grzechem i lękiem przed karą. Człowieka karzą Bóg i społeczność, wierna
maksymie z Sentencji Ojców, że najmniejsze wykroczenie pociąga za sobą następne,
nieporównanie ważniejsze”.
Cytat z
książki charakteryzujący problematykę utworu:
„Powiadają wszakże, że
młodzieniec staje się lepszy, w miarę jak przybywa mu lat. Dlatego od czegoś
trzeba zacząć”.
„[…] kiedy w człowieku legnie
się dobra myśl, od razu wędruje ona do serca, albowiem serce jest fundamentem
całego ciała”.
„Skoro przychodzimy na świat po
to, by uporządkować to, co pozostawiły poprzednie pokolenia, mogę powiedzieć,
że w paru drobiazgach udało mi się zaprowadzić nieco ładu”.
„Tak bowiem jest z ludźmi: kiedy
ich potrzebujesz, nie przychodzą, a gdy ich nie szukasz, zjawiają się”.
„Są rzeczy, które człowiek robi
z miłości, co nie znaczy, by śpieszył się je skończyć”.
„Zarobić na kawałek chleba jest równie ciężko, jak przejść
przez Morze Sitowia”.
„Każdemu pisane jest spotkać drugiego człowieka w
określonym miejscu i czasie”.
„Gorąco to mają złoczyńcy w Gehennie”.
„Nim nadejdzie pociecha, dusza wyjdzie z człowieka”.
„Kto chciałby spierać się z człowiekiem, który ma władzę i
siłę?”.
„Kiedy człowiek żyje długie dni i lata, dane mu jest
oglądać wiele rzeczy. I tych dobrych, i tych jeszcze lepszych”.
„[…] sprawiedliwi żałobę noszą w sercu, a na twarzy
radość”.
„Kiedy człowiek jest chasydem, łatwo go znaleźć. Jeżeli nie
u tego rebego, to u innego. Ale jak znaleźć zwykłego Żyda?”.
„[…] w każdym pokoleniu ludzie dokonują jakiegoś odkrycia,
o którym mówi się, że nigdy nie było drugiego takiego, po czym wszyscy o nim
zapominamy, bo ktoś inny odkrył coś nowego”.
„Po co w ogóle ludzie tułają się po świecie? Czy chodzi o
jakiś pierwotny nakaz, czy o złudzenie zgodnie ze starym porzekadłem: Wszędzie
dobrze, gdzie nas nie ma?”.
„Tylko księżyc świeci wszystkim po równo”.
„Czy nie tak powiadają nasi mędrcy >>Gdzie człowiek
potrzebuje, tam go same nogi poniosą?<<. Tyle że nie zawsze wiemy, czego
nam trzeba”.
„Trudno o większy nonsens, niż utknąć w zapadłej wsi, gdzie
Żydzi nie znają Tory i w dodatku klepią biedę”.
„Kiedy wyobraźnia zapanuje nad człowiekiem, gotów jest
wziąć cień na ścianie za coś oczywistego”.
„Nie ma historii, której wcześniej gdzieś nie zapisano”.
„Nawet jeżeli powiemy: jest w tym ręka opatrzności, to czy
uda nam się dotrzeć do końca łańcucha przyczyn i odkryć rozwiązanie? I czy taka
wiedza uśmierzy nasz gniew?”.
„Póki mędrzec żyje, ci, którzy chcą, widzą jego mądrość, a
ci, którzy nie chcą, nie widzą. Ale kiedy umiera, jego dusza przydaje blasku
książkom, które napisał”.
„Niekiedy tak bywa, że książki łagodzą cierpienie”.
Szmuel Josef Agnon nie należy
do łatwych pisarzy. Czytelnik, który do tej pory nie zetknął się z religią,
kulturą, literaturą i tzw. „mentalnością żydowską” czytając zbiór opowiadań
Agnona „Przypowieść o skrybie i inne
opowiadania” może poczuć się „zagubiony”.
Jego język jest niezwykle bogaty – tak bogaty, że nikt dzisiaj tak po
hebrajsku nie mówi, a i teksty Agnona uchodzą w oczach wielu
Izraelczyków za trudno przyswajalne, staroświeckie. Jego książki to palimpsest
cytatów, kryptocytatów, biblijnych i talmudycznych aluzji, gier słownych.
W zwyczajnej lekturze można po prostu rozkoszować się tekstem, lecz w przypadku
książki „Przypowieść o skrybie i inne
opowiadania” tłumacz Piotr Paziński po mistrzowsku „wgryzł” się w tematykę
„żydowskiego świata”. Objaśnia czytelnikowi uniwersum judaizmu, zwyczajów, pojęć,
koncepcji religijnych itd, to, dlatego każde z opowiadań zaopatrzył
w przypisy, a jest ich niemało – 225.
Dla przykładu możemy podać
dwa słowa, które tłumaczowi mogą przysporzyć wielu kłopotów: jak wiadomo,
świętym dniem Żydów jest szabat, dzień siódmy, dzień odpoczynku itd. Wszystko
to wiemy z Księgi Rodzaju. Po polsku szabat jest rodzaju męskiego, jest
też wyraźnie żydowski – chrześcijanie nie mają szabatu, obchodzą niedzielę. W
języku hebrajskim szabat jest rodzaju żeńskiego. Szabat jest kobietą, królową,
oblubienicą Izraela. Żydowska mistyka uwielbia rozmaite aluzje erotyczne, stąd
też nadejście szabatu (Królowej Szabat) w piątkowy wieczór przyjmuje
postać symbolicznych zaślubin. Królowa Szabat brzmi źle, tłumacze nie lubią
tego typu sformułowań, podobnie jak wielu tłumaczonych wprost konstrukcji
dopełniaczowych, które są prawdziwą zmorą dla tłumacza z języka
hebrajskiego. No i w takim wypadku szabat musi zostać po polsku sobotą. Ta
na szczęście jest dziewczyną, a w jej imieniu pobrzmiewa zresztą hebrajski
rdzeń sz-b-t.
W
ostatnim opowiadaniu tłumacz długo zastanawiał się nad tytułem, który
jednocześnie stanowi frazę kluczową dla fabuły. „Ad olam” – to tyle, co „na
zawsze”, „na wieki wieków”, „na wieki”. „Zawsze” jest w kontekście
hebrajskiego poczucia czasu zbyt sztywne, zbyt nieruchome. „Olam” to
nieustannie rozwijający się czas (a przy okazji „świat”), a nie bezczasowa
teologiczna wieczność. „Na wieki wieków” jest lepsze, ale aż nazbyt kojarzy się
z chrześcijańskim pozdrowieniem. Piotr Paziński zdecydował się na tytuł
„Na wieki”. Jest tu dynamika trwania, pozbawiona wszelako niekoniecznego
w tym wypadku naddatku teologii, i to teologii obcej żydowskiemu
pojmowaniu czasu.
Mówiąc najogólniej,
w żydowskim doświadczeniu religijnym Bóg najsilniej objawia się poprzez
język – tekst Tory i wszystkich komentarzy, które z Tory wyrastają.
Podług niektórych poznawalny jest wyłącznie w tekście, a nie np.
w dziele stworzenia albo w bezpośrednim doświadczeniu mistycznym,
jakiejś jedności z boskością. W pewnym sensie Bóg jest językiem
(hebrajskim językiem) i jest tekstem. Kabalista tedy wgryza się
w tekst, bada go, studiuje, stara się dostrzec wewnętrzne asocjacje,
ukryte sensy, analogie pomiędzy słowami, i z nich buduje sensy nowe.
Wtenczas we własnym poczuciu znajduje się bliżej Boga. Kabalista siedzi
w księgach i studiuje substancję języka. Ale to uproszczony obraz.
Dla pobożnego kabalisty równie ważne jest przecież wypełnianie prawa
i dobre uczynki, niekiedy także wpływanie na świat, żeby stał się miejscem
lepszym do życia.
Właśnie w chasydzkiej
codzienności zanurzone są pierwsze opowiadania Agnona zebrane w tym tomie,
pisane frazą, przypominającą styl pism rabinicznych, komentarzy do Tory.
Tytułowa „Przypowieść o skrybie” to historia Rafaela,
parającego się przepisywaniem Księgi oraz jego skromnej małżonki Miriam. Akt
pisania (przepisywania) ma tu wiele znaczeń: od prośby w konkretnej intencji,
przez hołd dla tego, co odeszło, po symbol całego życia, bo zostaje ono
dopełnione dopiero w chwili, gdy zaczernione zostaną kontury ostatnich liter
zwoju. Jest to teks o nadmiernej pobożności i niepotrzebnym, grzesznym ascetyzmie,
rzecz o stagnacji, w jaką popadła tradycyjna cywilizacja żydowska albo gorzka opowieść miłosna. Agnon był
przywiązany do tego tekstu, być może nawet utożsamiał się z Rafaelem skrybą,
stąd pomysł, by tytuł opowiadania posłużył, jako tytuł całej książki. „Zmysł powonienia” to miniaturowy
traktat o języku hebrajskim, świętej mowie przeciwstawionej językom
konwenconalnym, a przy tym opowiadanie, w którym Agnon odsłania nieco ze
swojego warsztatu - już nie skryby ale autora. W „Zaginionej książce” pisanie i powstały dzięki temu skrypt,
obnażają kruchość naszych wyobrażeń i pragnień. Wysiłek autora-bohatera i
wysiłek narratora-bohatera nie zostaje nagrodzony, choć pozostaje nadzieja, że
to, co raz napisane, być może jednak przetrwa. Temu opowiadaniu bliska jest
poniekąd opowieść kończąca tom – „Na
wieki”. Jej bohater również odkrywa, że marzenie, za którym gonił całe
życie, jest kruche jak karty starego rękopisu. Tekst jest niemal świecki,
niewiele pozostało w nim z religijnego słownictwa typowego dla wcześniejszych
opowiadań autora. Jak zwykle, gdy mowa o zwariowanych naukowcach możemy
doszukać się w tym opowiadaniu postaci Gershoma Scholema zaprzyjaźnionego z
pisarzem intelektualisty. Bohater opowiadania „Na wieki” nazywa się Adiel, co oznacza: „boża ozdoba”. W doskonałej „Tehili” litery tworzą i list, będący prośbą o przebaczenie, i
podpis potwierdzający dość przyziemny fakt nabycia kwatery grobowej na Górze
Oliwnej. Ale symbolicznie litery łączą się dla czytelnika w jedną opowieść, gdy
grób okazuje się najlepszym miejscem spoczynku dla spóźnionej o dziesięciolecia
prośby wybaczenia. To także świetne opowiadanie o tym, jaką moc i znaczenie ma
napisanie „listu terapeutycznego”, w którym przebaczamy i prosimy o wybaczenie
win. W opowiadaniu pojawia się także symbolika pieca grzewczego, który
symbolizuje Szechinę (Bożą Opaczność). Mało który tekst tak mocno podejmuje
problem grzechu, spóźnionego wybaczenia i klątwy przenoszonej z pokolenia na
pokolenie.
Świat
Agnona często przenika rodzaj magii, symboliki, mistycyzmu czy oniryzmu. Widać
to choćby w „Opowieści o kamieniu”,
gdzie pisarz wykorzystał żydowskie legendy, ale także w niejednoznacznym „Ejdo i ejnam”. Choć rabinów i skrybów
zastępują tu naukowcy, a zamiast przepisywania Tory dostajemy opracowanie
gramatyki zapomnianego języka, to opowiadanie pełne jest „nieoczywistości”,
zanurzone w oniryzmie, (co dodatkowo podkreśla motyw lunatykowania),
naszpikowane przypadkami, które kierują losem bohaterów. Naukowcy mieszkający w
Jerozolimie oderwani od spraw tego świata i zaabsorbowani pogonią za wiedzą,
która, choć niby przynależy do dyscyplin przyrodniczych czy humanistycznych,
przypomina mądrość religijną – doktor Ginat, rekonstruujący język zaginionego
plemienia, oraz jego „cień”, Gabriel Gamzo, antykwariusz-erudyta. Także tutaj
motyw pisania jest niezwykle istotny, aliterackie asocjacje wykraczają poza
uniwersum Tory, bo już nie o Torę chodzi, ale o świeckie pisarstwo.
Szmuel Josef Agnon w swoich
utworach przedstawia świat prostych ludzi, religijnych Chasydów, dla których
minimalizm jest ich naturalną, ludzką potrzebą. No, bo, na czym polega
minimalizm? Na tworzeniu przestrzeni i czasu, w których możemy coś zauważyć w
szczegółach, doświadczyć głębiej, przyjrzeć się, wsłuchać, zrozumieć. A to
wszystko składa się na smak życia. Wielki nauczyciel religijny Baal Szem Tow,
tworząc ruch chasydzki, najpierw zaszczepił w chasydach radość. Służysz Bogu
nie tylko wtedy, gdy siedzisz nad książkami i płaczesz nad nimi. Jak śpiewał
Król Dawid, „musisz czcić Boga z radością”. Jak to robić? Nie
chodzi o to, by uśmiechać się jak idiota i powtarzać „jestem szczęśliwy”. Wielbisz Boga z radością, śpiewając ku Jego
chwale, – kiedy jesteś w synagodze i kiedy zapraszasz gości, podczas ślubu i
podczas posiłku. To są szczęśliwe okazje, ponieważ człowiek szczęśliwy lepiej
służy Bogu i ludziom niż smutny. Autor dosłownie daje do zrozumienia
czytelnikowi, że uczynki są ważniejsze od wiary, że wiara bez czynów jest
pusta. Np. opowiadaniu „Tehila” bohater
kupuje starej kobiecie piec do ogrzania. Na pierwszy rzut oka opowiadania
Agnona to literatura na poły
religijna, o czym świadczy choćby programowy tekst „Zmysł powonienia”, rozpoczynający się od słów: „Święta mowa różni się od innych języków,
ponieważ inne języki są konwencjonalne i powstały w wyniku porozumienia w
każdym narodzie z osobna, podczas gdy w świętej mowie została nadana Tora”.
Gdy jednak przełamiemy czytelniczy odruch, okaże się, że Agnon jest pisarzem
tragicznych dysonansów, opowiadającym o milczącym Bogu, nieodwracalnym
wygnaniu, niemożliwej do przezwyciężenia klątwie i bezsilności literatury.
Tradycja religijnych pism, do których się odwołuje, zostaje raczej w
bluźnierczy sposób zaprzeczona.
Szmuel Josef Agnon w książce „Przypowieść o skrybie i inne opowiadania” ukazuje,
że nasze życie najeżone jest trudnościami, ale nigdy nie jest pozbawione sensu.
Poczucie daremności obce jest naszym duszom. Nie istniejemy w próżni. Boska
powaga otacza życie ludzi wierzących. To jest ich godnością. Być obdarzonym
godnością – to reprezentować coś więcej niż tylko samego siebie. Jesteśmy
stawką Boga w ludzkiej historii. Jesteśmy brzaskiem i zmierzchem, zmianą i
próbą. Jak osobliwe być człowiekiem „błądzącym” i zagubić się podczas
wypełniania niebezpiecznych boskich zaleceń. Bohaterów książki autor przedstawiał,
jako „wzór kultur i żer pogardy” - ale też jest jeszcze coś więcej w ich
przeznaczeniu. Dźwigają „złoto Boga” w swoich duszach, aby wykuć wrota
królestwa. Toczy się wojna przeciwko wulgarności, przeciwko gloryfikacji
absurdu, wojna ustawiczna i powszechna. Wierni obecności ostatecznego w
zwykłym, potrafią uczynić jasnym to, że człowiek jest kimś więcej niż tylko człowiekiem,
że czyniąc to, co słuszne i skończone, może odczuwać nieskończoność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz