„Nauczycielka”
Judith W. Taschler
Autorka/ ur.1970,
Linz, Austria wychowała się wraz z sześciorgiem rodzeństwa w Putzleinsdorf w
Górnej Austrii. Studiowała germanistykę i historię na uniwersytecie w
Innsbrucku, przez kilka lat uczyła niemieckiego. Jest autorką scenariuszy, w
2011 roku wydała powieść Sommer wie Winter. Mieszka z rodziną w Innsbrucku. Za
powieść „Nauczycielka” dostała w 2014
roku prestiżową nagrodę Friedricha Glausera.
Tłumaczenie/ Aldona Zaniewska
Tematyka/ "Nauczycielka" to historia relacji nauczycielki i pisarza. To
historia opowiedziana poprzez e-maile, rozmowy, listy i wspomnienia Matyldy
Kaminski i Xavera Sanda. Powieść dobrze się czyta i ciągle nas zaskakuje. Bo
gdy czytelnikowi wydaje się, że już wszystko wie, to nagle okazuje się, że nic
nie jest takie jak myślimy.
Główny motyw/ Matylda i
Xaver byli niegdyś nierozłączni, łączyła ich miłość i literatura, ale pewnego
dnia on odszedł bez słowa – po prostu spakował swoje rzeczy i zniknął. Matylda
przeżyła załamanie nerwowe, długo nie mogąc zrozumieć motywów postępowania
Xavera. Po latach udało się jej odnaleźć spokój ducha i swoje miejsce w życiu:
w odległym mieście uczy języka niemieckiego i literatury, lubiana przez
uczniów, ma przyjaciół i własne sprawy. Nagłe pojawienie się dawnego kochanka,
który tymczasem odniósł sukces, jako pisarz książek dla młodzieży, budzi w
kobiecie zarazem czułe i bolesne wspomnienia, dając początek dziwnej grze
obojga: jej głównym motywem staje niewyjaśniona sprawa zaginięcia syna Xavera z
inną kobietą. Niegdysiejsi kochankowie, swego czasu tak zafascynowani mocą
opowiadania historii, snują coraz dalej idące fantazje na temat zaginionego
dziecka. Czy Xaver zataja coś przed Matyldą? Opowieść o miłości i literaturze,
zmienia się w opowieść o zemście i winie – fascynujący thriller psychologiczny,
który trzyma w napięciu do ostatniego rozdziału.
Cytat z książki charakteryzujący problematykę utworu:
„Dlaczego nie można
wypróbować kilka projektów życia, a potem zdecydować się na jeden? Jedno życie
to tak, jakby człowiek nie miał żadnego! Jakie to musi być straszne, jeśli się podejmie
niewłaściwą decyzję i na starość trzeba będzie to przyznać”.
„Każdy człowiek nosi
w sobie jakiś motyw, temat, który kształtuje partyturę i melodię jego życia.
Najczęściej motyw jest silnie spleciony z pochodzeniem, rozciąga się później na
całe życie i nabiera mocy”.
„Prawdziwe życie
jednostki właściwie nic nie znaczy, ważne są historie, które pisze i które po
nim zostają”.
„Życie składa się z
porzucania i bycia porzucanym”.
Podczas
projektu kulturalnego "Uczeń spotyka autora" w innsbruckim gimnazjum
dochodzi do ponownego spotkania nauczycielki języka niemieckiego Matyldy
Kaminski i znanego austriackiego pisarza Xavera Sand. Przed laty łączyła ich
miłość, a którą brutalnie i bez ostrzeżenia zerwało zniknięcie mężczyzny. Czy
będą umieli zapomnieć o dawnych urazach? Czy wyjaśnią sobie przyczyny
rozstania? Czy dawne uczucie zachowało się w ich skostniałych sercach?
Matylda pochodziła z
chłopskiej rodziny. Jej matka Martha dorastała wraz z pięciorgiem rodzeństwa w
dużym chłopskim gospodarstwie, położonym pół godziny jazdy samochodem od Linzu.
Jako jedna z najstarszych córek musiała już w dzieciństwie dużo pracować i po
szkole pomagała w gospodarstwie starszemu bratu. Harowała często po dwanaście
godzin dziennie. Matka Matyldy nigdy nie pogodziła się z tym, że nie dostała
nic od swojej rodziny. Nie mogła nawet zabrać pościeli ani bielizny stołowej,
nikt nie dołożył jej do wesela nawet stu szylingów, chociaż dla dobra rodziny
zrezygnowała z wykształcenia i latami harowała w domu za darmo. Córka bogatego austriackiego
chłopa, przyzwyczajona do izb wyłożonych boazerią i rozległych łąk, po ślubie
nie umiała się odnaleźć w małym komunalnym mieszkaniu, zapiekła się w zawiści i
nienawiści i zupełnie się zapuściła. W gruncie rzeczy pragnęła wrócić do życia
na wsi, widziała siebie, jako chłopkę we własnym gospodarstwie, jako panią,
która może rządzić według własnego uznania. Zgorzkniała, niewiarygodnie tłusta
i zaniedbana, w wolnych chwilach wiecznie siedziała i gapiła się w telewizor.
Chociaż matka była głośna, dominująca i wielka, w domu nigdy nie brakowało radości
ani wspólnych zabaw czy śmiechu, w weekendy jednak niczego nie robiło się
razem. Na Matyldę krzyczała kilka razy dziennie, córka była jej regularnym
piorunochronem, rozładowywała na niej całą zgromadzoną frustrację, mówiła, że
jest brzydka, gruba, głupia jak gęś, że nic z niej nie będzie. W dzieciństwie
Matylda bała się matki, później, kiedy miała mniej więcej dwanaście lat,
zaczęła jej nienawidzić.
Rodzina Xavera od dawna
zasiedziała w Hegnersdor od wieków prowadziła warsztat szewski i sprzedaż
obuwia. Matka Xavera Inge była córką bogatego mistrza rzemieślniczego, potem
przez długi czas sama była szefową. Dom i ogród był treścią życia jego matki.
Chciała zachować ten dom w stanie godnym zamieszkania dla swojego syna,
ostatniego potomka niegdyś wielodzietnego i mocno rozgałęzionego klanu Sandów.
Nie miała wątpliwości, że Xaver po studiach wróci i będzie mieszkał w tym domu.
Miał tu mieszkać z żona i mnóstwem dzieci i pisać w swoim gabinecie powieści,
które miały mu przynieść światową sławę i dobrobyt. Taka ewentualność jak
sprzedaż domu dla Inge nie istniała: czegoś, co przez setki lat dawało
schronienie, a także utrzymanie dla szacownej rodziny tego się nie sprzedaje
–tak brzmiała jej dewiza. Inge tylko raz spoliczkowała Xavera, gdy oświadczył,
że zburzy to stare kamienne pudło i każe sobie zbudować nowoczesny bungalow.
Matylda poznała Xaviera w maju
1980 roku na wykładzie z literatury przełomu wieku. Dziesięć minut po tym, gdy
profesor rozpoczął wykład otworzyły się drzwi sali wykładowej i wśliznął się
przez nie wysoki, szczupły student o ciemnych włosach. Od razu Matyldzie wpadł
w oko i nie mogła się na niego nie gapić; studentów płci męskiej nie było na
germanistyce wielu, a i te „rzadkie okazy” najczęściej wyglądały, przynajmniej
jak na jej gust, niespecjalnie. Ten wyglądał cudownie normalnie. Wcisnął się do
jej rzędu, zostawił wolne miejsce pomiędzy sobą a nią i klapnął na krzesła. Po
kilku minutach poprosił ja o kartkę i długopis.
Nie mogła przestać o nim
myśleć. Stała w domu przed lustrem i gorąco pragnęła, żeby jej ciało spodobało
się studentowi Xavierovi Sandovi. Również Xavier w następnych latach był
przekonany, że to była dla niego miłość od pierwszego wejrzenia: długopis i
kartka były tylko pretekstem, by zagadnąć Matyldę, bo jej widok i aura po
prostu go powaliły, gdy wpychał się do rzędu, w którym siedziała. Xavier Sand
był pisarzem albo chciał nim być. Gdy poznał Matyldę, pracował nad pierwszą
powieścią. Gdy Matylda dowiedziała się o tym podczas drugiego wspólnego obiadu,
ledwo mogła pojąć swoje szczęście: oto poznała prawdziwego pisarza i ten pisarz
nawet się nią zainteresował.
Był pierwszym jej prawdziwym
chłopakiem, w ostatniej klasie gimnazjum durzyła się przez jakiś czas w
nauczycielu muzyki, ale on ignorował jej zauroczenie. Jednak to w Xavierze była
niewypowiedzianie zakochana. W pierwszych dniach ich związku ledwie mogła coś
przełknąć i prawie nie spała. Czuła, że ma mnóstwo kompleksów, nie umiała ich
dokładnie nazwać i starała się je ukryć. Za każdym razem, gdy się spotykali,
stawała się nerwowa i drżała, chociaż od ich ostatniego spotkania minęło tylko
kilka godzin. Pierwsze dwa wspólne lata,
kiedy mieli jeszcze oddzielne mieszkania, były najbardziej intensywne,
towarzyskie i najgłośniejsze. Mówili ciągle, mówili głośno, mówili o wszystkim,
co widzieli, słyszeli, czytali i co ich obchodziło, o polityce, o filozofii, o
Bogu i świecie, a przede wszystkim o książkach. Matylda wiele uczyła się z tych
rozmów o książkach, często więcej niż na uniwersyteckich seminariach.
Dwudziestego trzeciego maja
1994 roku Matylda i Xavier byli ze sobą dokładnie czternaście lat. Od kiedy
Matylda potrafiła świadomie myśleć, chciała mieć własną rodzinę. Już w
dzieciństwie i wczesnej młodości wyobrażała sobie w snach i na jawie, jak
przygotowuje kolację, dzieci jej przy tym pomagają, mąż przychodzi do domu,
czule ją obejmuje, a potem wszyscy jedzą na zalanym słońcem tarasie, jedno
opowiada drugiemu o wydarzeniach dnia, wszyscy są szczęśliwi, panuje harmonia.
Natomiast Xaver bronił się uparcie i z żelazną konsekwencją przed bycie ojcem,
a kiedy odstawiała pigułki, skrupulatnie używał prezerwatyw.
Przed prawie szesnastu laty,
Matylda wstała bardzo wcześnie i pojechała rowerem do szkoły. Xavier jeszcze
spał i jak zwykle pożegnała go całusem. Nie przeczuwała niczego, zupełnie
niczego, i to było najgorsze. Tego dnia miała po kolei sześć godzin lekcji, a
potem jeszcze godzinę zajęć wychowawczych. Po pracy zrobiła jeszcze zakupy. Po
powrocie zadzwoniła do mieszkania, ale Xavier nie otworzył. Matylda myślała, że
pojechał na przejażdżkę rowerem. Otworzyła drzwi i natychmiast spostrzegła, że
coś tu nie gra. W pierwszej sekundzie nie wiedziała, co to było, dopiero potem
zauważyła: korytarz wydawał się o wiele bardziej pusty niż zwykle. Dygotały jej
kolana, kręciło się jej w głowie i było jej niedobrze. Na początku wierzyła i
miała nadzieję, że Xavier jeszcze wróci, że to nie jest ostateczny koniec. Trzy
tygodnie później w kolorowym czasopiśmie Matylda zobaczyła zdjęcie Xaviera z
Denise, okazało się, że są małżeństwem. Gazety pisały o tym ślubie, ponieważ
młody dobrze zapowiadający się pisarz ożenił się ze znanym „nazwiskiem” i
„bogactwem”. Życie w wyższych sferach i zainteresowanie mediów było
prawdopodobnie bardziej interesujące niż życie w skromnym mieszkaniu z
nauczycielką niemieckiego. Matylda czytała gazetę i okazało się, że Denise jest
w piątym miesiącu ciąży. Matylda usiadła na krześle i nie dało się już z nią
dalej rozmawiać.
Czy Xavier zakochał się w
innej kobiecie, a przynajmniej był przekonany, że się zakochał i dlatego
opuścił nauczycielkę? Będzie tego żałował przez całe życie. Jego szczęście z
nową kobietą trwa krótko: półtoraroczny syn Jakob zostaje porwany i nigdy się
nie odnajduje. Później małżeństwo pisarza się rozpada, bo jego żona nie potrafi
się otrząsnąć z tragedii, a jego kolejne powieści nie odnoszą sukcesu. Mieszka
w Berlinie, nie potrafi pisać, pije o wiele za dużo, wchodzi w jeden
nieszczęśliwy związek za drugim i coraz bardziej się stacza. Po wielu latach,
jest już po pięćdziesiątce, umiera jego matka i ma szansę zacząć nowe życie.
Przeprowadza się do rodzinnego domu, zaczyna go remontować i w końcu znów
bierze się do pisania powieści. Ale nie jest szczęśliwy, gubi się w snach o
przeszłości i o sensie życia.
Szesnaście lat później
Matylda ponownie spotyka się z Xaverem, który przyjechał do jej szkoły na
warsztaty pisarskie z uczniami. On jest nią ponownie zachwycony, nie może
doczekać się spotkania. Matylda prowokuje pisarza, opowiada mu historie o
porwaniu dziecka i więzieniu go w bunkrze. Czy to ona porwała dziecko z zemsty
za porzucenie? Matylda nie wychodząc z roli wrażliwej na
fałsz nauczycielki, wytyka swojemu byłemu partnerowi wszystkie kłamstwa,
matactwa i próby grania kogoś innego. Ta świetna obserwatorka wie o nim więcej
niż on sam o sobie - widzi jego wady i zalety i zna jego czułe punkty. Po
latach, przeżytej żałobie po utraconym związku, potrafi go sprawiedliwie ocenić
i pokierować jego życiem. Jest jak śledczy, psychoterapeuta i sędzia w jednej
osobie.
Układanka, która
rozpoczyna się kilkoma wymienionymi mailami między byłymi kochankami, rozrasta
się do ogromnych rozmiarów. Pojawiają się nowe elementy, postacie, tajemnice.
Wszystkie należą do przeszłości, która nie została odpowiednio zamknięta.
Bardziej radykalna Matylda wyciąga z szafy kolejne trupy (dosłownie i w
przenośni), które, wykorzystując spotkanie z Xaverem, chce odkurzyć i godnie
pochować. Historia budowana z maili, rozmów i retrospekcji okazuje się zupełnie
odmienna od tego, czego czytelnik spodziewa się po tytule, okładce, opisie i
pierwszych stronach powieści. Jest znacznie lepsza niż można przypuszczać.
Na przykład Matylda znalazła
dokumenty lekarskie Xaviera, w których było napisane, że Xavier jest bezpłodny.
Czyim, zatem synem był porwany mały Jakob? Pojawiają się nowe hipotezy w
kwestii tego, co mogło się stać. Pierwsza: pisarz miał romans ze szwedzką
opiekunką dziecka i ci dwoje uprawiają seks w stodole czy gdzie indziej, chłopiec
budzi się, nikogo nie ma, spaceruje po terenie i ma śmiertelny wypadek.
Kochankowie znajdują martwe dziecko i szaleją ze strachu. Postanawiają ukryć
zwłoki, a wszystko przedstawić, jako porwanie. Druga hipoteza: pisarz tego
popołudnia znów usilnie próbuje pisać. Nie udaje mu się, od wielu miesięcy
cierpi na swoją słynną twórczą niemoc. Jakob śpi w wózku w sadzie, matka
wyjechała z przyjaciółkami na trzy dni do Stambułu. Opiekunka w końcu wraca z
uniwersytetu, chce się pouczyć w ogrodzie, a przy tym mieć na oku dziecko, ale
idzie do stodoły i rozmawia przez telefon ze swoim chłopakiem w Szwecji.
Tymczasem Jakob budzi się z płaczem, wychodzi z wózka i rusza na poszukiwanie
ojca, którego znajduje w gabinecie. Mały nie daje mu pracować, ryczy i wkurza
go cały czas, pisarz chce go zaprowadzić do opiekunki. Ale Jakob się broni i
rzuca się na pisarza, wymachując pięściami, i wrzeszczy, jakby go obdzierali ze
skóry. Pisarza w końcu z nerwów „diabli biorą”, puszczają mu nerwy i mocno
potrząsa dzieciakiem. Potrząsa tak długo i mocno, że ten przestaje wrzeszczeć.
Stawia zamroczonego dzieciaka na podłodze, ten chwieje się i upada, uderza
potylicą o kominek. Natychmiast umiera.
"Nauczycielka",
choć ma niepozorny tytuł, jest książką z zaskakującą, doskonale przemyślaną fabułą
i trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Zadaje
pytanie, co było pierwsze, życie czy historie? Możemy zakładać, że historie!
Bóg siedział sobie w swoim Królestwie Niebieskim i opowiadał aniołom mnóstwo
wymyślonych historii: o nieposłusznych chmurach, gwiazdach, o wietrze, o pustej
planecie Ziemi i wszystkich innych planetach we wszechświecie. Pewnego dnia
skończyły mu się pomysły i dlatego stworzył człowieka! Ponieważ potrzebował
historii, które by go „bawiły” i które mógłby dalej opowiadać. Stworzył, więc
człowieka i wyjątkowo perfidnie wymyślił, że może on przeżyć swoje życie tylko
raz, ażeby taka historia, która powstaje w wyniku ludzkiego życia, była tym
bardziej dramatyczna i ciekawa. Pierwszym i najlepszym tego przykładem jest
przecież historia Adama i Ewy. Dramatyczna historia jednej nieprzemyślanej
decyzji wpłynęła na ich dalsze losy. Jednak bardzo się kochali i trawili przy
sobie na dobre i na złe. Matylda i Xavier także musieli żyć z konsekwencjami
jednej nieprzemyślanej decyzji i potem życie biegnie swoim przeklętym torem. Ale
każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Na starość ma się rozeznanie w tym,
co się zrobiło źle i co było dobre, i wtedy człowiek powinien- zamiast umierać-
móc przejść przez próg i powiedzieć: „Chciałbym
mieć znów dwadzieścia albo piętnaście, albo dwadzieścia siedem lat”, zależnie
od tego, od kiedy chciałby powtórzyć życie. Człowiek startowałby, zatem do
swojej drugiej szansy z mądrością, z którą zakończył pierwszą. To byłoby fair,
prawda? Fair dla Adama i Ewy, dla Matyldy i Xaviera oraz dla nas wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz