„Śniegi Kilimandżaro”
(i inne opowiadania)
Ernest Hemingway
Autor/
(ur.
21 lipca 1899 w Oak Park w Illinois, zm. 2 lipca 1961 w Ketchum w Idaho) –
amerykański pisarz i dziennikarz. Jest autorem takich powieści jak „Słońce też
wschodzi”, „Pożegnanie z bronią”, „Komu bije dzwon” oraz opowiadań „Śniegi
Kilimandżaro” i „Stary człowiek i morze”. Często jest przedstawiany jako
klasyczny przedstawiciel literatury amerykańskiej. Styl pisania Hemingwaya stał
się znany jako „iceberg theory”. Jeden z najwybitniejszych pisarzy XX wieku.
Tłumaczenie/
Bronisław
Zieliński, Mira Michałowska, Jan Zakrzemski
Tytuł
oryginału/ an-us
The snows of Kilimanjaro
Tematyka/ Powszechnie zaczyna się
już mówić, że w ciągu 15 lat śniegi Kilimandżaro pozostaną tylko na kartach
powieści Hemingwaya. Najwyższy szczyt Afryki straci pokrywę śnieżną – tak
twierdzi Lonny Thompson z uniwersytetu stanowego Ohio. Dziś śniegi Kilimandżaro
szybko topnieją na skutek antropogenicznej zmiany klimatycznej. Istotnie, dla
wielu ludzi topniejące śniegi Kilimandżaro stały się symbolem zmiany
klimatycznej. Rzecz jasna, niektórzy mogą twierdzić, że są one tylko symbolem,
i podkreślać: „I co z tego?” – w końcu większość z nas nigdy nie ujrzy śniegów
Kilimandżaro, nie mówiąc o zdobyciu tego szczytu. Tylko garstka ludzi jest
uzależniona od wody, która pochodzi z topniejącego śniegu na Kilimandżaro. Cóż
z tego, że góra ta się zmienia? Życie to ciągła zmiana. Nic nie jest wciąż
takie samo. Fascynująca historia Hemingwaya nie mówi właściwie o szczycie ani
nawet o pokrywającym ten szczyt śniegu. Jest to opowieść o człowieku – pisarzu,
który umiera na skutek zakażenia rany. Jego duch podupada stopniowo, w miarę
jak podupada on na zdrowiu, rozmyślając o tym wszystkim, czego żałował w swoim
życiu: o kobiecie, której nie kochał wystarczająco; o opowieściach, których nie
zdołał napisać; o niespełnionych ambicjach. W ostatnich chwilach swojego życia
pisarz śni o samolocie i pilocie, który przybywa, by go uratować. Jednak gdy
samolot wznosi się coraz wyżej i wyżej, bohater zdaje sobie sprawę, że nie lecą
do szpitala. Zmierzają na szczyt Kilimandżaro. Wyobrażenie spełnienia spowija
pisarza w ostatnich minutach istnienia – jest to obraz szczytu, który stanowi
prawdziwe podsumowanie – nie tylko jego prywatnych ambicji, ale ambicji w
ogóle.
Główny
motyw/ Bohaterem
„Śniegów Kilimandżaro”, powieści Ernesta Hemingwaya, jest pisarz Harry Street.
Poznajemy go, gdy gdzieś w sercu Afryki – u boku żony i służącego – zmaga się z
ropiejącą raną. Wokół zleciały się już sępy, grasuje też hiena. Zwierzęta czują
zgniliznę, wietrzą nadchodzącą śmierć. Trawiony gorączką mężczyzna wspomina
swoje życie. Przede wszystkim swoją pierwszą żonę, Cynthię, której chyba nigdy
nie przestał kochać. Harry podjął w życiu kilka niewłaściwych decyzji. W
młodości zbyt mocno gonił za sukcesem. Chciał być pisarzem, więc podróżował po
świecie, starał się być wszędzie tam, gdzie pojawiały się ciekawe tematy.
Zupełnie nie zwracał uwagi na potrzeby żony. Zapłaci za to wysoką cenę. Upłynie
sporo czasu, zanim tak naprawdę zrozumie, co jest dla niego ważne.
Cytaty z książki charakteryzujące problematykę utworu:
*
„Każda rzecz ma swoją dobrą stronę”.
„Gdybyś się z nią ożenił, musiałbyś się ożenić z całą
rodzinką”.
*
„Ale ja nie wiem, bo w życiu tak jest, że jak się raz człowieka
czepią, to już suchej nitki na nim nie zostawią”.
*
„- Nie. Świat już do nas nie
należy. – Należy! – Nie. A kiedy go raz zabiorą, nigdy nie dostaje się go z
powrotem”.
*
„Nie mam rozumu i nie miało mi się
co pomieszać”.
„Skoro żył kłamstwem, mógł
ostatecznie umrzeć w kłamstwie”.
„Świadomość ta [śmierć] przyszła
nagle wielką falą. Ale nie jako fala wody czy wiatru, lecz jako cuchnąca fala
samotności, na której grzbiecie kołysała się leciutko hiena”.
„Za bardzo kochał, za wiele
wymagał i w końcu marnował wszystko”.
„A więc tak się umiera, w
szeptach, których się samemu nawet nie słyszy”.
*
„(…) człowiek odważny zawsze trzy razy czuje lęk przed lwem: gdy po
raz pierwszy widzi jego trop, gdy po raz pierwszy słyszy jego ryk i gdy po raz
pierwszy staje z nim oko w oko”.
Kilimandżaro, najwyższa góra Afryki, to niewątpliwie
najbardziej samotna góra świata. Góruje nad nizinnym afrykańskim krajobrazem,
dzięki czemu jest widoczna z każdej strony, z odległości 150 kilometrów. Nic
zatem dziwnego, że plemiona zamieszkujące jej okolice, uważają ją za świętą.
Kilimandżaro to wulkan o trzech szczytach, z których najwyższy Kibo (Uhuru; w
jęz. Chagga nazwa ta pochodzi od słowa Kipoo, czyli „cętkowany”, co jest
analogią do czarnych skał wystających z pól śniegowych) sięga 5895 m n.p.m, Mawenzi
(pochodzi od słowa Kimawenze – „złamany wierzchołek”) – 5150 m, a Shira – 3940
m. Nazwa Kilimandżaro prawdopodobnie pochodzi od dwóch słów – kilima, co
w języku Suahili oznacza „góra” oraz njaro – słowo w języku Chagga
oznaczające karawanę (okolice Kilimandżaro znajdowały się na ważnym szlaku
handlowym) albo wielkość. Wulkan znajduje się w Tanzanii, przy granicy z Kenią,
i stanowi centrum Parku Narodowego Kilimandżaro o powierzchni 753 km². W 1987 roku park został wpisany
na listę światowego dziedzictwa UNESCO ze względu na unikalną i bogatą
roślinność tworzącą piętra od typowej dla Afryki strefy suchej, poprzez gęstą
dżunglę, aż do wysokogórskich łąk i krajobrazu lodowcowego na szczytach
kraterów. Otoczony bezkresnym stepem, tworzy swój własny bujny świat przyrody,
znajdujący się w całkowitym kontraście wobec suchego i bezwzględnego
afrykańskiego klimatu. Naturalnie zatem wulkan stał się sferą sacrum,
wypełnioną mitami i legendami; zainspirował wielu pisarzy, malarzy, filmowców;
a także jest uznawany za jeden z najbardziej charakterystycznych krajobrazów
dla całego kontynentu afrykańskiego.
„Śniegi Kilimandżaro” to jedno z najpopularniejszych
opowiadań Ernesta Hemingwaya, traktujące o ciężkim losie i straconych szansach
umierającego pisarza, który świadomy swojej śmierci, „dociera” na szczyt góry
Kilimandżaro. Ulatując ku wielkiej górze, bohater przeżywa po raz kolejny
kamienie milowe swojego nieudanego życia, rozmyślając o dziełach, których już
nigdy nie napisze. Wydaje się, że cudowne piękno afrykańskich widoków oczyści
jego umysł, zmuszając go do przemyślenia wszystkiego i ukazania głównej idei,
że życie jest naprawdę piękne i wyjątkowe jak śnieg w sercu gorącej Afryki.
Rozpocznę analizę opowiadania, próbując przedstawić, w jaki sposób Ernest
Hemingway za pomocą akcji, punktu widzenia, scenerii, symboliki oraz postaci
stara się przekazać czytelnikowi centralny temat opowieści: poczucie winy,
które wynika ze świadomości straconego życiowego czasu. Psychologiczny konflikt
Harry'ego i jego śmierć stanowią bardzo ważne kwestie, ponieważ to one tworzą
centralny temat opowieści. W konkluzji postaram się pokazać, że Harry,
umierający pisarz, pomimo swojego życia pełnego rozpusty i marnotrawstwa
talentu, okaże się typowym bohaterem Hemingwaya: człowiekiem na tyle
psychicznie silnym, że pomimo fizycznych i moralnych cierpień, którym musi
stawić czoła, nie pozwoli na to, aby stać się bohaterem tragicznym. Pokona
swoje nieszczęście na końcu, gdy śmierć zostanie cudownie zanegowana przez
genialny sen o zmartwychwstaniu, który symbolizuje zdobycie szczytu
Kilimandżaro, „Domu Boga”.
W opowiadaniu „Śniegi Kilimandżaro” jest niewiele akcji w sensie fabularnym. Akcja toczy się zasadniczo w umyśle Harry’ego, którą spowodowała zbliżająca się śmierć. Harry ma trzy fizyczne oznaki nadciągającej śmierci. Po pierwsze, odczuwa śmierć jako przypływ, „…nie jako fala wody czy wiatru, lecz jako cuchnąca fala samotności”. Po drugie, śmierć nadchodzi pod postacią dwóch żywiołów: „Tym razem był to zaledwie podmuszek, podmuszek wiatru, co porusza płomień świecy i czyni go jasnym i wysokim”. Wreszcie śmierć jest personifikowana, gdy Harry opisuje jej zbliżanie: „... śmierć znów przyszła, położyła głowę w nogach łóżka i poczuł wyraźnie na sobie jej oddech”. Historię można opisać jako studium tego, co dzieje się w umyśle osoby (Harry'ego), umierającej i żałującej, w zestawieniu z ograniczonym punktem widzenia innej osoby (Helen), która nie czuje ani nie boi się tak bardzo nadchodzącej śmierci. Narracja jest przedstawiona na dwóch poziomach: dialogi Harry'ego z Helen i jego przebłysków świadomości. Dialogi przeplatane są sekwencjami monologów wewnętrznych, w których główny bohater, Harry, przypomina sobie pewne epizody ze swojej młodości i z życia przed poznaniem Helen. Jest też wszechwiedzący narrator, który przedstawia wszystko, co dzieje się w umyśle Harry'ego: jego myśli: „Więc tak to się kończy przy sprzeczce o kieliszek whisky. Od chwili, kiedy gangrena zaatakowała prawą nogę, nie czuł już bólu, a wraz z bólem zniknął strach i czuł już tylko ogromne zmęczenie i złość, że właśnie tak to wszystko się kończy”. Jego wspomnienia z przeszłości: „Myślał o okresie konstantynopolskim i o kłótniach paryskich, które poprzedzały wyjazd. Łajdaczył się przez cały czas, a gdy to się skończyło i gdy zobaczył, że nie potrafi zabić swojej samotności, a tylko ją pogarsza, napisał do niej, do tej pierwszej, do tej, która go opuściła, o tym właśnie, że nie potrafi zabić samotności…”.
Częściowo poprzez dialogi, a częściowo poprzez myśli
Harry'ego, widzimy, jak postrzega swoją sytuację zarówno fizycznie, jak i
moralnie, i jak pamięta całe swoje życie. Słowa i myśli Harry'ego odnoszące się
do teraźniejszości, do jego ostatnich godzin z Helen i do jego życia z nią,
razem z jego ostatnim snem stanowią ramy fabuły. Sekwencje wewnętrznego
monologu to chwile wzmożonej świadomości, które ujawniają wszystko, o czym
Harry powinien był napisać, ale nigdy tego nie zrobił. „Tyle zostało jeszcze do
napisania”, zdaje sobie sprawę umierający pisarz, a jego ostatnie myśli to
poruszające wspomnienia niektórych z wielu rzeczy, które teraz zostaną
niezapisane. Ta świadomość, że umiera, zanim skończy swoją pracę, reprezentuje
psychologiczny konflikt Harry'ego, który prowadzi nas do centralnego tematu
opowieści: poczucia winy.
Śmierć pisarza przed ukończeniem dzieła była jednym z
tematów refleksji Hemingwaya. Wynika to głównie z faktu, że dostępny czas jest
tak krótki, a pokusy, by nie pracować, są tak silne. Harry, umierający pisarz,
uległ pokusie, by nie pracować, a gdy zaczyna zdawać sobie sprawę ze
zbliżającej się śmierci, zaczyna być świadomy prawdziwego bólu śmierci: nie
bólu fizycznego, ale tego, który wynika z poczucia winy. Beznadziejnie pamięta
zmarnowany czas i cały materiał, który zgromadził do pracy literackiej, jednak
odkładał to na przyszłość, patrząc w twarz śmierci zrozumiał, że wszystko jest
stracone na zawsze. Próbuje racjonalizować te bolesne myśli o niedokończonej
pracy, wątpiąc, czy kiedykolwiek miał jakiś prawdziwy talent: „Wiedział, że nie
weźmie się już teraz do tych wszystkich tematów, które chował sobie na później,
by pisać o nich wtedy dopiero, kiedy będzie umiał naprawdę dobrze pisać. Z
drugiej strony teraz nie grozi mu już, że napisze źle. Kto wie, może dlatego te
tematy odkładał tyle razy, że po prostu nie potrafił. Cóż, nie dowie się nigdy,
jak to właściwie było”. Śmierć fizyczna jest konsekwencją życia, dlatego Harry
się jej nie boi. Ale umierając fizycznie, traci na zawsze jakąkolwiek szansę na
odzyskanie swojej twórczej pracy, na ponowne rozpoczęcie pisania. Nie obchodzi
go, że zaraz umrze, ale nie może zaakceptować faktu, że jego książki nie
zostaną napisane. Więc to śmierć duchowa go prześladuje, a nie śmierć fizyczna.
To, co sprawia, że się torturuje, to nie świadomość zbliżającej się śmierci, ale
świadomość wszystkich bogactw literackich, których nie napisze i które zabierze
ze sobą do grobu. Przyjechał z Paryża na safari, nie tylko na wakacje, ale w
poszukiwaniu cudu, który ożywi jego zaniechaną karierę: „W dobrym okresie swego
życia był bardzo szczęśliwy w Afryce, toteż przyjechał tu, aby raz jeszcze
wystartować. Zorganizowali to safari w sposób jak najprymitywniejszy. Nie
stworzyli sobie specjalnych niewygód, ale unikali też wszelkiego zbytku i
wyobrażał sobie, że wróci w ten sposób do formy”. Inną obsesją Harry’ego było
głębokie poczucie utraty jego artystycznej integralności. Porzucił swój talent
pisarski na rzecz luksusowego stylu życia poprzez poślubienie bogatej kobiety,
a następnie uzależnienie się od wygód, więc jako pisarz umarł na długo przed
śmiercią fizyczną. Wiedział, że wymienił swoją dawną integralność na
„bezpieczeństwo i wygodę”, niszcząc swój talent. Więc świadomie siebie
oskarżał, że to on jest jedyną osobą odpowiedzialną za zniszczenie swojego
talentu poprzez oddawanie czci fałszywym bogom: pieniądzom i luksusowi: „Sam
zniszczył swój talent. Dlatego próbuje zwalać wszystko na kobietę, która
utrzymywała go w takim dostatku? Zniszczył swój talent, bo przestał go używać,
bo zdradził samego siebie i wszystko, w co niegdyś wierzył, bo za dużo pił i
stępił tym sam ostrze swej wrażliwości, zniszczył go przez lenistwo, przez
snobizm, przez niechlujstwo, przez pychę, przez wzloty i upadki”. Całe
opowiadanie obraca się wokół dwóch osi tematycznych: jedna to nawracający stale
w twórczości Hemingwaya motyw śmierci, druga to narastający w tym okresie
poczucie winy artysty, który sprzeniewierzył się swojemu powołaniu. Hemingway
opisał agonię, męki konania, lecz uwypuklił nie cierpienie fizyczne, lecz
moralne, szukał dodatkowych form wyrazu w symbolice. Akcja przebiega równolegle
na dwóch płaszczyznach; pierwsza jest realistycznie potraktowanym dialogiem
między Harrym a jego żoną i jest odskocznią dla wątku drugiego,
skojarzeniowego, w którego układzie wewnętrznym nie obowiązuje zasada przyczynowości,
ani chronologiczny układ zdarzeń. Między dialogiem a monologiem panuje swoista
harmonia; jest to harmonia nastroju; różnią się traktowaniem zjawisk, realizm
dialogu przechodzi w skłębiony wewnętrznie impresjonistyczny monolog.
Śmierć jest centralnym tematem opowiadania:
duchowa śmierć pisarza jest prawdopodobnie najbardziej oryginalną cechą
„Śniegów Kilimandżaro”. Podobnie jak Hemingway, Harry, pisarz z historii od lat
jest opętany ciekawością na temat idei śmierci. Teraz, gdy jest już jej blisko,
stracił wszelką ciekawość, czując jedynie „wielkie zmęczenie i złość” z powodu
jej nieubłaganego zbliżania się. „Tego, co za chwilę miało nastąpić, nie był
naprawdę ciekaw. Dręczyło go od lat, ale teraz nie miało już znaczenia”. Prawdziwe
odczucia śmierci uderzają Harry'ego trzy razy: po pierwsze, jako fala, nie wody
ani wiatru, ale samotności; po drugie, jako podmuch wiatru; po trzecie, jak
ciężar na jego piersi. Także pewne percepcje zewnętrze towarzyszą zbliżającej
się śmierci: światło dzienne zanika w ciemnej nocy, popołudniowy upał ustępuje
miejsca marzeniom o śniegu, świadome myśli rozpływają się w fantazji i wizjach,
sępy latają po obozie, hiena wyje. Od początku opowieści obecny jest odór
padliny spowodowany gangreną. Jest to ważny znak zbliżającej się śmierci. Harry
jest człowiekiem czynu, myśliwym, ale ironią losu jest to, że umiera z powodu
zadrapania cierniem, którego doznał podczas robienia zdjęcia. W ten sposób jego
śmierć staje się okropną kpiną z życia. Ten rodzaj śmierci jest przez niego
uważany za porażkę. Dlatego jest ona nielogiczna i okrutna; nielogiczna, bo
wyrywa z życia człowieka w pełni sił, okrutna, bo milknie artysta, zanim
dojrzał jego talent, i nie zdołał już powiedzieć tego, co miał do powiedzenia.
Początkowo Harry reaguje wrogością i cynizmem na zbliżającą się śmierć. Nękał
Helen, czerpiąc z tego gorzką satysfakcję. „Jeśli już musisz odejść, to czy
koniecznie trzeba, żebyś zabił przedtem wszystko, co zostawiasz?” - zapytała go
Helen. Nie ma tu prób obiektywizacji, szukania bezstronnej racji, jest
złość, pogarda, nienawiść do samego siebie, a przez to i do otoczenia, przede
wszystkim do żony. Przeklina więc żonę, jej majątek i samego siebie, a w jego
ciele rozwija się gangrena, wobec której jest bezsilny; a śniegi na stokach
Kilimandżaro są białe i czyste, dumnie wznosi się ścięty wierzchołek góry. Nad
nim unoszą się sępy; wyje hiena; nie ma dla niego ratunku ani odwrotu. Jednak
on gniewem potwierdza swoją dumę i jest w stanie ukryć swoje obawy. Poza tym
używa czegoś bardziej skutecznego – uniku.
To właśnie alkohol jest sposobem na ucieczkę od
rzeczywistości, szczególnie wtedy, gdy przypomina sobie swoje poprzednie życie,
kiedy rekompensuje sobie rzeczywistą rozpacz, a śmierć zostaje tymczasowo
zapomniana. Gdy wraca do rzeczywistości, teraźniejszości, jest w stanie stawić
czoła losowi, nawet z obojętnością: „Nie będzie się przejmował śmiercią”. Harry
może śmiało spojrzeć na wszystko: hienę, sępy. Nawet myśli, że śmierci nie ma:
„Jechała parami, na rowerach, po jezdniach, bezszelestnie”. A na końcu śmierć
została ostatecznie pokonana, gdy w swojej ostatniej fantazji zostaje zabrany
na szczyt Kilimandżaro, obietnicę nieśmiertelności.
Zachodni szczyt góry Kilimandżaro Masajowie nazywają
„Domem Boga”. „Tam pod zachodnim szczytem leży wyschnięty i zamarznięty
szkielet lamparta”. Góry są symbolem czystości, niewinności i aspiracji w
przeciwieństwie do nędzy i zepsucia równin. Tak więc czysta śmierć lamparta,
który przekroczył granice, i brudna, bolesna śmierć przez gangrenę są użyte
przez Hemingwaya jako potężne symbole. Czysty szkielet lamparta na szczycie
góry kontrastuje z człowiekiem gnijącym na zakurzonej równinie. Zwierzę, które
przekroczyło granice natury, odważnie wyruszyło w poszukiwaniu nieznanych
wyżyn, absolutu, ideału; umarło bohatersko. Człowiek nie odważył się, niczego
nie osiągnął, nigdzie nie poszedł i umarł tylko przeklinając ciemność. Lampart
oznacza artystę, który umiera szlachetnie, szukając szczytu, a gangrena oznacza
zepsucie i upokorzenie talentu, który jest niewłaściwie wykorzystywany, któremu
pozwolono wyschnąć.
Trudno o świat bardziej ateistyczny niż świat
Hemingwaya. Bez absolutu pod żadną postacią. Tutaj znajduje się źródło
antyintelektualizmu Hemingwayowskiego. Nie uzbrojeni żadną ideą, tylko sercem i
mięśniami, ludzie stają wobec pustego, nie zaludnionego przez żadną mitologię
świata. Za każdym razem zaczynają od punktu zerowego. Każdy z ludzi Hemingwaya
zmaga się swoim poczuciem nicości. W brutalnej walce na ringu jak w opowiadaniu
„Zapaśnik”, na arenie „Niepokonany”, w brutalnej miłości „W Michigan”, w brutalnej
agonii „Śniegi Kilimandżaro” człowiek Hemingwaya walczy rzucając na szalę losu
wszystko, na co go stać. By wydźwigać się i wyogromnić kosztem
partnera-żywiołu. Styl, kompozycja przypominająca stenogram rzeczywistości,
jednowymiarowość, skrótowa brutalność akcji – to wszystkie Hemingwayowskie
wartości, będące pod wieloletnim ostrzałem krytyki wrażliwej na każdy rodzaj
głębi, to konsekwencje tego ateizmu, który wyklucza wszelkie idee istniejące
poza człowiekiem i wszelkie uogólnienia człowieczeństwa. Każdy człowiek tworzy
własne, tylko dla siebie, każdy w swojej skali, każdy na swoją miarę.
Ludzie Hemingwaya przezwyciężają własną słabość,
pokonują strach, sięgają po rzeczy niemożliwe, odnoszą nad sobą zwycięstwa
nawet w agonii. Są zdolni do wielkich rzeczy. Ale wielkich rzeczy nie dokonują.
Nie są bohaterami. Ten sam wysiłek, ten sam gwałt zadany sobie przez Harry’ego
mógłby go wznieść do bohaterstwa. A bohaterami nie są. Dlaczego? Bo zmagają się
i zwyciężają tylko dla siebie, bo dokonują rzeczy, które tylko są na ich własną
miarę. A więc opowiadanie tytułowe – ulubione przez samego autora – „Śniegi
Kilimandżaro”, należące do najlepszych i mało znanych w Polsce jego osiągnięć,
jest głęboko przejmującym studium psychologicznym, ujętym w wyjątkowo piękną
formę artystyczną.